
Czubki drzew muskają stopy moje
Oddycham powietrzem, nie dla ludzi przeznaczonym
Patrząc na wschód z góry, smutki koje
Tak żyje i płacze w tym świecie urojonym
Mrok zapada szybko, niczym jedwab miły
Piękne gwiazd archipelagi, drogę oświetlają
Z całych sił, bez ustanku dla ksieżyca lśniły
A o poranku razem z panem znikają
Idę tędy sam, przez życia wąwozy
Tylko od czasu do czasu słońce przejrzy
Przez obwite korony brzozy
W bezdechu w serce wejrzy
Ptaki popuszczaja wyobraźni wodze
Usmiech na mej twarzy nadal trwa
Chociaż bez butów, po kamienistej drodze
Z wzrokiem utkwionym w nieboskłonie nadal gnam!