Władca Pierścieni - w Śródziemiu lecz nie o Drużynie
-
- Pomywacz
- Posty: 69
- Rejestracja: sobota, 21 stycznia 2006, 18:01
Władca Pierścieni - w Śródziemiu lecz nie o Drużynie
1. Jeśli piszecie akcję piszcie ją tak
pogrubioną czcionką
2. Jeśli coś mówicie piszcie to:
kursywą
3. Jeśli piszecie akcję piszecie:
Tnę mieczem starając się xyz.
a nie
Ucinam głowę xyz.
4. U góry posta piszecie imię postaci.
Zaczynamy, jeśli na daną sytuację zareaguje powiedzmy jedna osoba, czekam 24 godziny i kieruję resztą!
No to jedziemy
Ze wschodnich krain ruszyło trzech Elfów,
z Gór Północy krasnoludzcy posłowie,
że wojna u nich gorzeje
z Thabard pisarz ów,
Półelf, co Pixar się zowie.
Elfowie z lasów Lórien,
co w nich się kryje nie powiem,
Krasnoludy z Samotnej Góry,
gdzie w potokach zwierzęta dają nury,
I Półelf z Rivendell
A Elbereth! Gilthoniel!
Elfowie wracają w ojczyzny progi,
Krasnoludy z poselstwem upadną
przed namiestnika nogi
A pisarz, Półelf, by wypełnić przysięgę daną
przyjacielowi.
Spotkali się na Wschodnim Gościńcu,
wspólną mieli drogę, we wschodu kierunku.
I trójka z nich do stolicy,
którą rządzą Gondorczycy...
Był dzień jak każdy inny, słońce znajdowało się już nisko na nieboskłonie.
Noc przeczekali w borze, nad ranem spotakali żołnierza, który był ciężko ranny.
-Idźcie... Nie gościńcem. Wilki, Orki. Uciekajcie na północ. Lasem.
Biegli wiele godzin, niezwykle wytrwale. Pieszo, nie chcąc zabić wierzchowców. Przez las, polany.W końcu dotarli do kotlinki z której można było wyjść tylko kamiennymi schodkami w górę. Ruszyli nimi. Kilka minut później znaleźli się koło małego jeziorka, sadzawki. Z tamtego miejsca także była tylko jedna droga wyjścia – mała dolinka. Cała drużyna nią ruszył. Po chwili znaleźli dwa drzewa splatające się ze sobą gałęziami.
-Hmm… Ciekawe… Bardzo ciekawe…- powiedział Pixar
-Jesteśmy bez wyjścia! Nadciągają! – ostrzegł Furin
-Hmm… Powiedz przyjacielu i wejdź… Powiedz… Przyjacielu!
Drzewa rozplotły gałęzie, skała się rozstąpiła.
-Szybko do tej jaskini! –zawołał Piksarn
Lenya podeszła do niespokojnych koni, powiedziała coś, i wróciła.
-Będą na nas czekać przy wyjściu z jaskini gdziekolwiek się ono znajduje.
Znaleźliście się w ciemnym korytarzu, którego koniec ginie w mroku. Nie tym dobrym, jaki panuje w Lórien, czy Rivendell po zmierzchu, lecz złej ciemności, przesiąkniętej plugawymi istotami, mrożącej krew w żyłach. Piksarn zapalił znaleźioną pochodnię. Kamienne ściany były popisane, podszedł do nich Piksarn, a tymczasem Furin zaczął nucić.
-Mi to brzmi jak pieśń żałobna. Jesteśmy w Morii…
Start:
Jesteście w ciemnym korytarzu, którego koniec jest ledwie zarysem. Piksarn trzyma pochodnię w świetle której widzicie szkielety Krasnoludów. Szkielety obdarte ze szmat, ograbione.
pogrubioną czcionką
2. Jeśli coś mówicie piszcie to:
kursywą
3. Jeśli piszecie akcję piszecie:
Tnę mieczem starając się xyz.
a nie
Ucinam głowę xyz.
4. U góry posta piszecie imię postaci.
Zaczynamy, jeśli na daną sytuację zareaguje powiedzmy jedna osoba, czekam 24 godziny i kieruję resztą!
No to jedziemy
Ze wschodnich krain ruszyło trzech Elfów,
z Gór Północy krasnoludzcy posłowie,
że wojna u nich gorzeje
z Thabard pisarz ów,
Półelf, co Pixar się zowie.
Elfowie z lasów Lórien,
co w nich się kryje nie powiem,
Krasnoludy z Samotnej Góry,
gdzie w potokach zwierzęta dają nury,
I Półelf z Rivendell
A Elbereth! Gilthoniel!
Elfowie wracają w ojczyzny progi,
Krasnoludy z poselstwem upadną
przed namiestnika nogi
A pisarz, Półelf, by wypełnić przysięgę daną
przyjacielowi.
Spotkali się na Wschodnim Gościńcu,
wspólną mieli drogę, we wschodu kierunku.
I trójka z nich do stolicy,
którą rządzą Gondorczycy...
Był dzień jak każdy inny, słońce znajdowało się już nisko na nieboskłonie.
Noc przeczekali w borze, nad ranem spotakali żołnierza, który był ciężko ranny.
-Idźcie... Nie gościńcem. Wilki, Orki. Uciekajcie na północ. Lasem.
Biegli wiele godzin, niezwykle wytrwale. Pieszo, nie chcąc zabić wierzchowców. Przez las, polany.W końcu dotarli do kotlinki z której można było wyjść tylko kamiennymi schodkami w górę. Ruszyli nimi. Kilka minut później znaleźli się koło małego jeziorka, sadzawki. Z tamtego miejsca także była tylko jedna droga wyjścia – mała dolinka. Cała drużyna nią ruszył. Po chwili znaleźli dwa drzewa splatające się ze sobą gałęziami.
-Hmm… Ciekawe… Bardzo ciekawe…- powiedział Pixar
-Jesteśmy bez wyjścia! Nadciągają! – ostrzegł Furin
-Hmm… Powiedz przyjacielu i wejdź… Powiedz… Przyjacielu!
Drzewa rozplotły gałęzie, skała się rozstąpiła.
-Szybko do tej jaskini! –zawołał Piksarn
Lenya podeszła do niespokojnych koni, powiedziała coś, i wróciła.
-Będą na nas czekać przy wyjściu z jaskini gdziekolwiek się ono znajduje.
Znaleźliście się w ciemnym korytarzu, którego koniec ginie w mroku. Nie tym dobrym, jaki panuje w Lórien, czy Rivendell po zmierzchu, lecz złej ciemności, przesiąkniętej plugawymi istotami, mrożącej krew w żyłach. Piksarn zapalił znaleźioną pochodnię. Kamienne ściany były popisane, podszedł do nich Piksarn, a tymczasem Furin zaczął nucić.
-Mi to brzmi jak pieśń żałobna. Jesteśmy w Morii…
Start:
Jesteście w ciemnym korytarzu, którego koniec jest ledwie zarysem. Piksarn trzyma pochodnię w świetle której widzicie szkielety Krasnoludów. Szkielety obdarte ze szmat, ograbione.
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 23 stycznia 2006, 20:52 przez Quan't, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Chorąży
- Posty: 3653
- Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
- Numer GG: 777575
- Lokalizacja: Poznań/Konin
- Oszczędzajcie ognia – powiedział ściszając głos. – Moria, Moria, Ojczyzna mych przodków… Opanowana przez…- Furin poczuł niepokój. – czujecie ich smród ? Mam wrażenie że ich tysiące ślepi patrzy na nasa ale niech no ja …- Furin przerwał łapiąc się sam na zbyt wielkim uniesieniu. - No dobra ktoś ma pomysł którędy iść by się z stąd wydostać, i jak to zrobić by nie zginać ?. – Furin, spojrzał z pogarda na elfy które mu towarzyszyły nie wierząc w ich umiejętności przetrwania.
-
- Mat
- Posty: 438
- Rejestracja: czwartek, 25 listopada 2004, 19:53
- Numer GG: 6635964
- Lokalizacja: tu
- Kto dokonał takiego plugastwa? Nie dość, że pozabijał moich braci, to jeszcze ograbił ich trupy! Nie możemy im tego przepuscić płazem - Waltos uniesiony chwilowym gniewem ze zlością uderzył młotem w jakiś kamień. Po chwili znowu przemówił nieco roztrzęsionym głosem - tutaj na pewno żyją jakieś plugawe istoty. Musimy jakąś pochwycić i zmusić, by nas przeprowadziła przez ten labirynt. chyba że będziemy liczyć na szczęście i pójdziemy na oślep, lub znajdziemy jakąś mapę...
żyję
-
- Pomywacz
- Posty: 68
- Rejestracja: poniedziałek, 16 stycznia 2006, 21:55
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Stamtąd.
Tindome:
- Kto nie może, ten nie może - odezwała się dotychczas milcząca elfka, przeczesując palcami swe miodowe włosy. - W tej sytuacji, bardziej niźli o truchła, martwiłabym się o nas. Nigdy nie pragnęłam zostać czyjąkolwiek strawą, a i nadal się przed tym wzdragam. - Przez moment sunęła wzrokiem wzdłuż twarzy ciemnobrodego. - Myślę, że szacowni bracia mości krasnoluda, nie będą mieli za złe, jeśli miast czczenia ich pamięci w walce, spróbuje on po prostu przeżyć, unikając wszelakich starć.
Przeciągnęła dłonią przed własnymi oczyma, jakby bezskutecznie rozgarniając mrok. Namyśliła się krótko.
- Poczwara, nawet okiełznana, przybliży nas jedynie ku śmierci, ze złośliwą uciechą prowadząc ku niższym korytarzom. Co do map... jestem pod wrażeniem, jeśli ktokolwiek z nas ma za sobą potężne duchy opiekuńcze, zsyłające wskazówki - westchnęła krótko, potrząsając ponuro płową głową. - Niech Valarowie i Najwyższy mają nas w opiece.
- Kto nie może, ten nie może - odezwała się dotychczas milcząca elfka, przeczesując palcami swe miodowe włosy. - W tej sytuacji, bardziej niźli o truchła, martwiłabym się o nas. Nigdy nie pragnęłam zostać czyjąkolwiek strawą, a i nadal się przed tym wzdragam. - Przez moment sunęła wzrokiem wzdłuż twarzy ciemnobrodego. - Myślę, że szacowni bracia mości krasnoluda, nie będą mieli za złe, jeśli miast czczenia ich pamięci w walce, spróbuje on po prostu przeżyć, unikając wszelakich starć.
Przeciągnęła dłonią przed własnymi oczyma, jakby bezskutecznie rozgarniając mrok. Namyśliła się krótko.
- Poczwara, nawet okiełznana, przybliży nas jedynie ku śmierci, ze złośliwą uciechą prowadząc ku niższym korytarzom. Co do map... jestem pod wrażeniem, jeśli ktokolwiek z nas ma za sobą potężne duchy opiekuńcze, zsyłające wskazówki - westchnęła krótko, potrząsając ponuro płową głową. - Niech Valarowie i Najwyższy mają nas w opiece.
-
- Chorąży
- Posty: 3653
- Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
- Numer GG: 777575
- Lokalizacja: Poznań/Konin
-
- Pomywacz
- Posty: 21
- Rejestracja: wtorek, 17 stycznia 2006, 14:03
- Lokalizacja: Z nicości... khe, khe.
Lenya
Lenya milczała. Na swoich krasnoludzkich towarzyszy patrzyła z mieszanką pobłażliwości i rozbawienia, na elfkę - z odległym, nieco zamyślonym wyrazem twarzy. Jej kroki dudniły w rytm kostura, którym nieznacznie wystukiwała o ziemię, pragnąc rozmówić się z Matką Naturą, w tej kopalni będącej tylko blizną kopalnianą. Skrzywiła się na samą myśl, zdając sobie sprawę, jak boleśnie karły zagłębiły się w trzewia Ziemi, która była w tym miejscu nadwrażliwa i obolała.
- Szzz - syknęła wreszcie - Obudzicie duchy Matki. One śpią, a dopóki śpią, chronią nas przed wzrokiem zła!
Lenya milczała. Na swoich krasnoludzkich towarzyszy patrzyła z mieszanką pobłażliwości i rozbawienia, na elfkę - z odległym, nieco zamyślonym wyrazem twarzy. Jej kroki dudniły w rytm kostura, którym nieznacznie wystukiwała o ziemię, pragnąc rozmówić się z Matką Naturą, w tej kopalni będącej tylko blizną kopalnianą. Skrzywiła się na samą myśl, zdając sobie sprawę, jak boleśnie karły zagłębiły się w trzewia Ziemi, która była w tym miejscu nadwrażliwa i obolała.
- Szzz - syknęła wreszcie - Obudzicie duchy Matki. One śpią, a dopóki śpią, chronią nas przed wzrokiem zła!
"Jeśli twe życie to pasmo zabójstw, zdaj sobie sprawę, że umarłeś już dawno. Razem ze swoją pierwszą ofiarą."
-
- Pomywacz
- Posty: 68
- Rejestracja: poniedziałek, 16 stycznia 2006, 21:55
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Stamtąd.
Tindome
Tindome skinęła głową Pani Lasu. Tej, która wiedziała, o czym mówi. Znała przecie tajemnice, jakie dla innych pozostawały ukryte. Oddechy ziemi, jej odwieczne westchnienia, szepty, jęki - wszystko to, o czym mówiły elfickie pieśni... A Tindome tym pieśniom wierzyła.
Przeniosła wzrok na hardego krzata. Przewróciła zielonymi oczyma. No tak, oto przykład szeroko opiewanej, krasnoludzkiej dumy... A raczej braku szacunku wobec własnego życia. Elfica w duchu wyraziła nadzieję, że jej drugi niski towarzysz (no, nie do końca niski, na krasnoluda nawet wysoki...) będzie miał więcej rozsądku.
Tindome skinęła głową Pani Lasu. Tej, która wiedziała, o czym mówi. Znała przecie tajemnice, jakie dla innych pozostawały ukryte. Oddechy ziemi, jej odwieczne westchnienia, szepty, jęki - wszystko to, o czym mówiły elfickie pieśni... A Tindome tym pieśniom wierzyła.
Przeniosła wzrok na hardego krzata. Przewróciła zielonymi oczyma. No tak, oto przykład szeroko opiewanej, krasnoludzkiej dumy... A raczej braku szacunku wobec własnego życia. Elfica w duchu wyraziła nadzieję, że jej drugi niski towarzysz (no, nie do końca niski, na krasnoluda nawet wysoki...) będzie miał więcej rozsądku.
-
- Szczur Lądowy
- Posty: 4
- Rejestracja: poniedziałek, 23 stycznia 2006, 20:07
- Lokalizacja: Dębica
- Kontakt:
Pixar
Cóż, czy mamy jakiś wybór? Ja na pewno nie zawrócę... Chodźcie dalej...- I ruszył ku końcowi ciemnego korytarza, wyciągając jednak miecz- Miejcie się na baczności, coś może na nas wyskoczyć w każdej chwili... No chodźcie!
Cóż, czy mamy jakiś wybór? Ja na pewno nie zawrócę... Chodźcie dalej...- I ruszył ku końcowi ciemnego korytarza, wyciągając jednak miecz- Miejcie się na baczności, coś może na nas wyskoczyć w każdej chwili... No chodźcie!
Tutaj jestem - tu się chowam,
Na nic wasza wstrętna zmowa!
Nie wystarczy bowiem chcieć,
Nie złapiecie mię w swą sieć!
-
- Mat
- Posty: 438
- Rejestracja: czwartek, 25 listopada 2004, 19:53
- Numer GG: 6635964
- Lokalizacja: tu
Waltos przez chwilę milczał, po czym przemówił do Lenyi:
- Co prawda nie rozumiem do końca, o czym mówisz, ale uszanuję twoją wolę i bedę cicho. - kiedy zobaczył, że Pixar rusza w stronę ciemności, zatrzymał go i powiedzial iccho:
- Poczekaj chwilę, uzgodnijmy parę rzeczy, zanim dalej ruszymy...
- Co prawda nie rozumiem do końca, o czym mówisz, ale uszanuję twoją wolę i bedę cicho. - kiedy zobaczył, że Pixar rusza w stronę ciemności, zatrzymał go i powiedzial iccho:
- Poczekaj chwilę, uzgodnijmy parę rzeczy, zanim dalej ruszymy...
żyję
-
- Pomywacz
- Posty: 68
- Rejestracja: poniedziałek, 16 stycznia 2006, 21:55
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Stamtąd.
Tindome
- Ano nie zwrócisz, bo i nie masz jak - prychnęła ironicznie (acz cicho) elfica, spoglądając na szarogęszącą się hybrydę. Oczywiście, tolerowała przeróżnych mieszańców, ale ten coś za bardzo próbował odgrywać bohatera. Heroizm graniczący z głupotą to ostatnie, co było im teraz potrzebne.
Ostrożnie oparła dłoń na rękojeści miecza, oczekując jednocześnie, co mądrego może im powiedzieć Syn Ziemi.
- Ano nie zwrócisz, bo i nie masz jak - prychnęła ironicznie (acz cicho) elfica, spoglądając na szarogęszącą się hybrydę. Oczywiście, tolerowała przeróżnych mieszańców, ale ten coś za bardzo próbował odgrywać bohatera. Heroizm graniczący z głupotą to ostatnie, co było im teraz potrzebne.
Ostrożnie oparła dłoń na rękojeści miecza, oczekując jednocześnie, co mądrego może im powiedzieć Syn Ziemi.
-
- Chorąży
- Posty: 3653
- Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
- Numer GG: 777575
- Lokalizacja: Poznań/Konin
Furin
- Moi przodkowie rodzili się na tych skałach, to moja ojczyzna, ale nie czas na sentymenty -Furin Przetarł brodę swą cieżką łapą poczym ruszył przed siebie - Niewiem jak wy ale dlamnie to narazie prowadzi tu tylko jedna droga jak dojdziemy na rozwidlenie bedziemy się zastanawiać tymczasem Chodu bo pomrzemy z głodu!.
- Moi przodkowie rodzili się na tych skałach, to moja ojczyzna, ale nie czas na sentymenty -Furin Przetarł brodę swą cieżką łapą poczym ruszył przed siebie - Niewiem jak wy ale dlamnie to narazie prowadzi tu tylko jedna droga jak dojdziemy na rozwidlenie bedziemy się zastanawiać tymczasem Chodu bo pomrzemy z głodu!.
-
- Pomywacz
- Posty: 69
- Rejestracja: sobota, 21 stycznia 2006, 18:01
-
- Pomywacz
- Posty: 68
- Rejestracja: poniedziałek, 16 stycznia 2006, 21:55
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Stamtąd.
Tindome
- Nie ma to jak być ambitnym - zasyczał duch elficy, spoglądając spod widmowego oka w niebo. - A przy tym nad wyraz dojrzałym i potrafiącym wyjść ze starcia z twarzą.
Ziewnęła krótko, acz obelżywie.
P.S. El, mogłeś sobie odpuścić zniżanie się do poziomu depresyjnego.
- Nie ma to jak być ambitnym - zasyczał duch elficy, spoglądając spod widmowego oka w niebo. - A przy tym nad wyraz dojrzałym i potrafiącym wyjść ze starcia z twarzą.
Ziewnęła krótko, acz obelżywie.
P.S. El, mogłeś sobie odpuścić zniżanie się do poziomu depresyjnego.
Ostatnio zmieniony wtorek, 24 stycznia 2006, 19:24 przez Ostrokrzew, łącznie zmieniany 1 raz.