Eglarest pisze:... zauważ o czym on pisał i kiedy to pisał niekazdego było stac na tak odwazną i daleko posuniętą fantastykę naukową. ...
Nieważne o czym pisał, ale jak pisał. Mógłby nawet pisać o kwiatkach rosnących na łące. Ważne jest, żeby potrafił napisać to w ten sposób, żeby zainteresować czytelnika. A według mnie Wells nie potrafił tak pisać, jako pisarz był do bani. To może nie zostało udowodnione ale i tak się trzymam tej wersjikrucaFuks pisze:Ciekawa koncepcja... o ile z filmem się zgadzam, to oceniając sluchowisko trzeba pamiętać, kiedy ono powstało - a było to niemal 70 lat temu, w świecie na skraju wybuchu konfliktu na niespotykaną przedtem skalę, zafascynowanym technologią i postępem (tu polecam np rozważania Zygmunta Baumana o technicyzacji zabijania na przykładzie m.in. Holocaustu); Wojny Światów nie można rozpatrywać tylko jako dzieła literackiego. W istocie był to rodzaj performance'u, happeningu, z nieświadomą swej roli publicznością jako głównymi aktorami. Histeria jaką słuchowisko wywołało, to piękny przyczynek do roli mass-mediów i tego, jak niebezpiecznym mogą stać się narzędziem. W tym aspekcie eksperyment Wellsa powiódł się aż nadto - quod est demonstratum. Razz

Jeśli chodzi o "Zieloną Milę" to wolę książkę. Nie oznacza to, że film uważam za nędzny. Wręcz przeciwnie, film jest bardzo dobry. Jednak książka dużo lepsza.
Film "Missery" mnie się nie podobał. Książka nawet nawet, ale film w ogóle.
Co do władcy to się zgadzam, że trudno by było najkręcić lepszy film. Mnie się bardzo podoba i oglądałem go już parę razy. Jednak wolę książkę.