Raven, już mówiłem: gra będzie treningiem, abyście mogli zniszczyć potwora, który chce zniszczyć wasz świat. I wszystkich twoich bliskich, więc uspokój dupę - Lokor pokazał ci język
Adam wystrzelił sieć oplatając Lokora. Użył swej super siły, aby rzucić nim do drzewa. Lokor uderzył z łoskotem. Raven podniósł go i przywiązał do rośliny.
-Nie takim tonem. Widziałem silniejszych od ciebie.
Kilka smug cienia zamieniło się w ostrza rozcinające pajęczynę wokół Loktora, kilka kolejnych chwyciło Ravena w żelazny uscisk. -Racz sie uspokoić, nie interesuja nas twoje fochy, a jak go zabijesz, to jak masz zamiar się z tąd wydostać hę?- warczę na Ravena obracajac go w swoim kierunku. -NAJPIERW myśl, pajączku, potem działaj. I nie daj się ponieść, bo zdechniesz szybciej, niż myślisz i nikt z nas nawet nie bedzie ci musiał pomagać.- dodaję, po czym wypuszczam Ravena, ale ostrożnie, gotów go pochwycić ponownie, jeśli wykona gwałtownieszy ruch. -Zachowujesz sie jak ostatni gówniarz.- syczę.
ale gdy skakał na niego Lokor zatrzymał czas. Wydarzenia, które nastąpiły w tym momencie były widoczne jedynie dla Lokora i Ravena. Timer widział tylko dziwne mignięcie.
Raven zatrzymał się w locie. Lokor ze śmiechem potrzedł do niego i zawiesił mu na szyi amulet. Ostatnim razem mnie nie atakowałeś. Żegnaj.
Czas wrócił do normalnego biegu i wszyscy zobaczyli, że Raven w locie zniknął. Pojawił się chwilę później w mieście położonym nad wielkim morzem. Całe miasto jest dość nisko zabudowane i jest w całości z drewna. Drogi po między budynkami mają nawierzchnie zbudowane z drewna po których dziwne pojazdy napędzane elektrycznością poruszają się, ale nie na kołach, a na zębatkach. Las góruje nad całym miasteczkiem. Ludzie trochę zdziwili się strojem Ravena. Podszedł do niego jeden młody człowiek i zaproponował mu płaszcz i rozmowę w karczmie obok.
Tymczasem inni stali z Lokorem: No.. to był głos sprzeciwu... on żyje, spotkacie go jeszcze w czasie podróży, chyba, że gdzieś zginie. Ktoś chce do niego dołączyć czy wolicie w piątkę przejść do wielkiej potęgi dzięki której pokonacie potwora? Macie 6 amuletów. Kto bierze dwa?
Static X zareagował jednak w alternatywnej rzeczywistości w porę, dzięki czemu tamte wydarzenia nie miały miejsca - jednak Raven i Timer je widzieli.
-No proszę. Ruszam w drogę. Pomimo tego że jestem ulubionym workiem treningowym Boga.
Raven rozpędził się, wypuścił z nadgarstka sieć i zaczął się poruszać w stronę najwyższego w mieście budynku.
Raven trochę się zgubił przez te zmiany czasu. Ciągle był na trawiastych równinach z olbrzymimi drzewami razem z innymi. Był też w nowym stroju, który mu ufundował Lokor Lokone. Dodatkowy Amulet dostał Static X. Lokor teleportował was do olbrzymiego miasta przypominającego Nowy Jork (z wyjątkiem tego, że po wschodniej i zachodniej stronie rozciągały się niezwykle wysokie góry. Stoicie się na najwyższym wieżowcu, w samym centrum miasta. Ktoś otworzył drzwi klatki schodowej i wyszedł do was.
Witam was. Mam zaszczyt być waszym pierwszym przewodnikiem po tym naszym małym świecie. Jest rok 15000 od czasu Wielkiej Izolacji. W kraju, w którym teraz się znajdujemy i w którym się urodziłem 49 lat temu kalendarz działa od czasu Przebudzenia - było to wydarzenia, które zapoczątkowało trzy wielkie cywilizacje - i datując tym sposobem jest rok 5005. Pierwsze wasze zadanie jest dość proste. Pod miastem, mówiąc konkretniej pół kilometra pod nami znajduje się stara bomba atomowa. Prowadzą do niej trzy drogi: najniebezpieczniejsza prowadzi szybem w dół pod budynek. Fundamenty tego budynku są olbrzymie i tworzą sieć razem z budynkami na około. Dwa inne wejścia znajdują się w kopalniach, których wejścia są w górach na zachodzie i wschodzie. Zapewne interesuje was kto jest waszym przeciwnikiem, ale to będzie następne zadanie. Teraz o ile się nie mylę macie godzinę, aby ją wyłączyć. Wyłącza się ją 5 amuletami. Jest chroniona przez ludzi Centuriona. Tak, tak się zwie wasz wróg w tym rejonie. Po wyłączeniu wróćcie tu, to dostaniecie nagrodę i dalsze współrzędne. Macie 58 minut, powiem jeszcze tylko, że jeżeli postanowicie uciec to gra zostanie przerwana, a wy za nim umrzecie zobaczycie śmierć waszej planety z waszymi bliskimi. 57 minut. Miłego dnia. Po tej przemowie mężczyzna odszedł, krzyknął wam jeszcze, że możecie windą ekspresową zjechać do piwnic.
Magnus No cóż, nie ma czasu do stracenia. Po mimo niebezpieczeństw ja wole wybrać najkrótszą drogę. Idziecie ze mną?
Po tych słowach ruszam w kierunku wymienionego wyżej wejścia.
-Nie jestem pewien... wiesz, ginie sie też szybko...- stwierdził ponuro Static X. -Jak będziecie martwi to za wiele nie pomozecie prawda?- mruknął wchodząc do klatki schodowej -jak ktos idzie ze mną, to mogę mu pomóc zejść szybko i bezboleśnie.- dodaję rozwijając macki ciemności.
-A własnie, ty chyba mnie pytałęś o jakąś pułapkę?- śmieję sie do Ravena. -Skoro potrafi manipulowac rzeczywistością, to portal prowadziłby do pułapki. Po coktoś miałby się męczyć z dotwarzaniem dodatkowego miejsca w przestrzeni?-
Magnus -A to zmienia postać rzeczy. Jeśli mozęsz nas szybko tam przenieść to ja jestem za i idę z tobą.
Podchodzę szybkim krokiem do Static X'a i szybko dodaję: -Czy mnozęmy zaczynać?
Jasne- uśmiecham się złowrogo. Wchodzę na klatkę schodową i mioędzywymiarowym teleportuję nas w dół, jeśli z jakiegoś powodu to nie jest pożliwe, to powlekam siebie i Magnusa warstwą cienia i korzystajac ze swej prędkości i cienia zbiegam na doł używajac "macek" cienia.