Nic sienie wydarzyło, nikt nie zaczął podchodzić do ciebie, ani co dziwniejsze strzelać. Po raz kolejny wychyliłeś się poza zakręt i nic nie widziałeś, nawet najmniejszej dawki światła, mimo, iż jeszcze przed chwilą dałbyś głowę, że jeszcze przed chwila tam było wyjście. Robisz krok w tamtym kierunku i zauważasz miłą odmianę, podłoga już nie jest pokryta tym dziwnym czymś, co przypominało w dotyku szczątki jakiś zwierząt. Dodatkowo ściana już nie jest kamienna, lecz wykonana z metalu, który ładnie został obrobiony w różne kształty, których nie kojarzysz po ciemku, choć pewnie gdybyś chwile nad tym posiedział, mógłbyś z czymś to skojarzyć. Słyszysz, iż to gdzieś z tego tunelu kapie woda.
John Toretho, Rocky Foley, Vince, Rhudagord, Sten
John, Rocky i Vince weszliście do dużego pomieszczenia o kształcie zbliżonym do kwadratu, na którego środku rozmieszczony był duży drewniany stół, a przy każdej ze ścian skórzana duża kanapa. Na każdej ze ścian jest inny obraz (od lewej):




A na suficie znajdowała się następująca rzecz:
Na stole natomiast był wyryty znak:

Rhudagord i Sten przez chwilę przystanęli nad wejściem do tunelu, lecz w końcu zeszli w jego głąb. Gdy zeszli na dół zobaczyli Karla, który od razu bez mówienia zaprowadził ich przejściem po ich prawej i pokazał miejsca na pustej kanapie gdzie mają usiąść. Karl podszedł do Mondero i szepnął mu coś na ucho. Mondero rozpoczął rozmowę zaraz jak Karl usiadł koło niego na jednej z kanap:
- No to już prawie całkiem się zebraliśmy. Reszta co prawda dziś się już nie pojawi, więc sądzę, że możemy przejść do sedna sprawy.
Zapadła na chwilę cisza, w trakcie której usiedliście na kanapach.
- Czy mówi coś państwu słowo „Lilith”.
Spojrzał na was i kontynuował, gdyż od razu wyczytał odpowiedź.
- Tak mi się wydawało. „Lilith” jest nazwą jednostki wojskowej położonej na zachodnim wybrzeżu, idealnie pomiędzy San Francisco i nowopowstałym miastem Halmer. Pewnie chcecie widzieć, czemu wam o tym mówię. Odpowiedź na to pytanie jest bagatelnie prosta. Chcę byście dostali się do tej bazy i przynieśli mi coś, co dla mnie ma wielką wagę. Oczywiście, nie chce byście dokonywali tego sami, dostaniecie pomocników i wsparcie finansowe na tą wyprawę. Czy pomożecie mi? Mam nadzieję, że nie muszę mówić, że to, o czym tutaj rozmawiamy jest ściśle tajne i nie może się nikt o tym dowiedzieć, gdyż w innym wypadku poniesiecie tego dotkliwe konsekwencje. Czy zgadzacie się? Jeśli tak, to pozwolicie, że będę kontynuował.