[Wampir: Maskarada] Dziedzictwo Krwi

Stare i nieaktywne wątki z Rekrutacji.
Darkon
Pomywacz
Posty: 57
Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:23
Lokalizacja: z Wołomina
Kontakt:

Post autor: Darkon »

Ja byłbym chętny mam nadzieje że jeszcze aktualne :P

Imie: Tadeusz Kliczko
Klan: może stwierdzisz podczas zachowania jeszcze jako śmiertelnik, jest mi obojętne który kaln, w maire dobrze znam camarille i jej rodzine
Wiek: 34 lata
Historia: jako dzieciak zauważyłem już że istnieją jakieś istoty nadnaturalne na tym świecie, poprostu ktoś wypił mi matke. W wieku młodzieńczym stałem się bardzo uduchowiony i razem z przyjaciółmi staraliśmy się zwalczać wszelkie przejawy satanizmu (jeśli czasy na to pozwalają to usuwanie przez hackowanie satanistycznych stron internetowych). Wkraczając w wiek dorosły znowu zetknąłem się z czymś co nie miało dla przeciętnego nieświadomego prawa istnieć, a mianowicie urządzając sobie minipielgrzymke do kapliczki w lesie usłyszałem dzikie wycie, coś śmigneło mi przed oczami (krwiopijca na akceleracji), a zaraz po tej smudze kolorów wyskoczył mi milimetry przed twarzą wilkołak jak z filmu, powąchał, wyszczerzył się i poleciał dalej w tym samym kierunku co i te zamazane kolory. Ruszyłem drogą do kapliczki na sprincie i zaczołem modlitwe, a nawet medytacje kilku godzinną. Nie mogąc jednak zrozumieć czegoś takiego zrezygnowałem całkiem z wiary i wstąpiłem do Arkanum, staram się udowodnić istnienie rodziny, cały czas czując na plecach czyjś wzrok od kiedy to medytowałem przy kapliczce. Zdaje mi się że wampiry teraz zastanawiają się czy lepiej wyjdą spokrewniajac mnie czy poprostu zabijając bo już za dużo widziałem...

To tak w skrócie, mam nadzieje że nie pisałem na marne i zagram :) Jeśli zajdzie potrzeba moge dopisać wygląd.
Tero Kir
Marynarz
Marynarz
Posty: 389
Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
Lokalizacja: Silent Hill

Post autor: Tero Kir »

Bez obarzy ale nie wiedziałem że w 1935 roku (bo w tym czsie jest gra) był internet :P
Darkon
Pomywacz
Posty: 57
Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:23
Lokalizacja: z Wołomina
Kontakt:

Post autor: Darkon »

a no to właśnie podałem w nawiasie bo nie byłem pewny :P trudno, dzięki za informacje
Tero Kir
Marynarz
Marynarz
Posty: 389
Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
Lokalizacja: Silent Hill

Post autor: Tero Kir »

:D no chyba ze tak :P
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Post autor: Seth »

RaV!!!!!!!!!!!!!!!! Rozpisuj się bo uśmiercę ci postac!
Inni opisują wszystko dokładnie... dobrze dla nich :twisted:
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
Darkon
Pomywacz
Posty: 57
Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:23
Lokalizacja: z Wołomina
Kontakt:

Post autor: Darkon »

A ja już traciłem nadzieje na zagranie :P Dopisać jeszcze coś do postaci czy lepiej nie przedobrzyć ?
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Post autor: Seth »

Zostaw postac taką, jaka jest. Ale nic nie obiecuję... graczy w kolejce już trochę jest :P .
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
Darkon
Pomywacz
Posty: 57
Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:23
Lokalizacja: z Wołomina
Kontakt:

Post autor: Darkon »

ok, no trudno będe cierpliwie czekał. Jak narazie z tego co czytałem to fajnie to idzie.
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Post autor: Seth »

RaV! Ostatnie ostrzeżenie! W 1932 roku dyskoteka!?!?!?!?!?
Jeszcze jedna wpadka i będę musiał cię wyrzucic z gry. Póki co edytuj jak tylko się pojawisz. :P
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
Epyon
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 2122
Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
Numer GG: 5438992
Lokalizacja: Mroczna Wieża
Kontakt:

Post autor: Epyon »

Czeeeeeeeepiasz się ;P
Obrazek
Kloner
Chorąży
Chorąży
Posty: 3121
Rejestracja: wtorek, 21 grudnia 2004, 11:06
Lokalizacja: Tam gdzie konczy się wieś a zaczyna zadupie \,,/ <(^.^)> \,,/

Post autor: Kloner »

Wszystko ustalone z sethem moja postać:
Imię:Martin Fowler
Klan: Gangrel
Historia: Bliżej nieznana, włuczy się po tym świecie od 11 miesięcy, 59 minut i 59 sekund (seth był łaskawy :D)
Wygląd: Wysoki, dobrze zbudowany, rysy twarzy przypominają jakieś zwierzę. Ubrany w prosty i dość stary strój (czarne spodnie i koszyla w kratkę+ stary skurzany długi płaszcz)
"Lepiej Milczeć I Wyglądać Jak Idiota, Niż Się Odezwać I Rozwiać Wszelkie Wątpliwości"
Mafia Radioaktywnych Krów
Łukasz
Marynarz
Marynarz
Posty: 212
Rejestracja: środa, 18 stycznia 2006, 17:38
Numer GG: 8500364
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Łukasz »

Imie:Gabriel White
Klan:Gangrel
Historia:Gabriel odkąd pamięta był samotny, jako mały chłopiec nie zwracał uwagi na rówieśników,żył na uboczu.Sytuacja nie zmieniła sie także kiedy dorósł, bardziej interesowała go nauka niź przyjaźnie które i tak były zawsze nietrwałe.
Kiedy ukończył 18 lat zamieszkał w Nowym Jorku, chciał zostać mechanikiem jednak jego wybór padł na malarstwo, pracował dorywczo dla różnych agencji zarabiając przy tym przyzwoite pieniądze.
Jego jedynym problemem było to że nie potrafił zatrzymać sie na dłużej w jednym miejscu, kochał podróze i poznawanie ludzi.
Miał wyjechać także z Nowego Jorku jednak coś trzymało go w tym mieście, nie wiedział co.
Może wreszcie odnalazł to za czym gonił przez całe żyćie?
Wygląd:Ma ciemne krótkie włosy spięte w kitke, nosi spodnie moro,skórzaną kurtke oraz wojskowe buty.Ma niebieskie oczy,kiedyś pewna kobieta powiedziała mu że są podobne do oczu wilka.
Nosi koszulke z motywem wilka.W bucie zawsze nosi ukryty nóż którym świetnie sie posługuje.
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Post autor: Seth »

Jeśli Tero Kir nie odpisze do jutra, uśmiercę jego postac a któryś z was będzie mógł zagrac. Dam wam proste zadanie, żeby wybrac najlepszą postac.

Opisz jakąś krótką przygodę z życia twojej postaci. Nie za krótką... :wink:
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
Łukasz
Marynarz
Marynarz
Posty: 212
Rejestracja: środa, 18 stycznia 2006, 17:38
Numer GG: 8500364
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Łukasz »

To był zimny grudniowy poranek.Gabriel wstał wcześnie rano, nie chciał budzić siostry.Kończył dzisiaj 8 lat.Osiem lat życia z dala od skupisk ludzkich.Jego matka i ojciec zapewnili mu spokojne dzieciństwo, nigdy nie narzekał może dlatego że był typem samotnika?
Ubrał sie i po cichu wyszedł z sypialni, siostra nie poruszyła sie, to dobrze niech nie wstaje, zrobie jej niespodzianke.
Zamknoł za sobą drzwi i pomyślał o miejscu do którego idzie, do ruin w lesie. Dziadek opowiadał mu że te ruiny są nawiedzone, że mieszkają tam stworzenia które zabierają dzieci i nigdy ich nie oddają...
Z początku bał sie tego miejsca, ale jak każde dziecko mały Gabe przeobraził lęk w ciekawość, baszte ruin klasztoru było widać z daleka.
W nocy ruiny wyglądały tajemniczo, od ich stron wschodziło sło\ńce i tam też zachodziło.Od czasu opowieści dziadka Gabriel patrzył ze swoją siostrą w tamtą strone zawsze o zachodzie słońca.
Blask ostatnich promieni odbijał sie we wirażach które znajdowały sie w klasztornej wieży, sprawiając wrażenie jakby przechodziły przez nią fioletowe promienie.

Kiedy wczorajszego dnia uciekł ze swoją małą siostrą spod opieki starej niani Dowson, postanowili że schowają sie w ruinach klasztoru.
Biegli przez las pokonując zaspy białego puchu. Szło sie ciężko ale przecież był z siostrą, przeważnie bracia nie przepadali za siostrami ale on ją po prostu kochał.Była jego jedynym przyjacielem,iskierką która rozświetlała jego osamotnienie.Wyglądała bardzo łądnie, ubrana w kożuch, czapke z pod której wystawały czarne loczki oraz zielone kozaki pocieszała go swoim śmiechem zawsze kiedy zamknoł sie w sobie.
Rozśmieszali sie nawzajem idąc w strone klasztoru, kiedy Gabriel ujrzał błysk na jednej z okiennic starej wieży-Ciekawe co to? odezwała sie w nim po raz kolejny ciekawość dziecka. Pobiegł najszybciej jak mógł w strone ruin,kiedy znalazł sie u podnóża wieży, spojrzał na nią...Była ogromna, taka ogromna a on taki mały.Przypominała olbrzyma z bajek które czytał z dziadkiem.Kazał siostrze zaczekać na dole, a sam udał sie do góry, wspinał sie po stromych schodach sprawdzając po drodze każde okno. Nagle zobaczył błyszczący medalik-to od ciebie odbijało sie światło,chciał za wszelką cene zdobyć medalik jednak ten trzymał sie na końcu kija który wystawał z muru.Był niestety poza zasięgiem dziecka. Ten jednak nie dał za wygraną.Jedną ręką chwycił sie muru a drugą próbował chwycić medalik.Już miał go chwycić kiedy usłyszał wołanie z dołu-White!!!Natychmiast na dół!!!-pani Dowson nie dała za wygraną-wróce po ciebie powiedział do medalika, po czym zaczoł schodzić na dół wieży.

Po tym wyczynie dostał ostrą reprymende za wyciąganie siostry poza teren dworu, ale teraz kiedy wymknoł sie z sypialni i był ubrany nie miał zamiaru sie wycofać.Miał troche problemu z dotarciem do klasztornych ruin, przez moment myślał że słyszy coś w ciemnościach.
Zignorował ten sygnał i ruszył dalej.Kiedy dotarł na miejsce znów spojrzał na baszte, Oby opowieść dziadka była fikcją ruszył po stromych schodach. Kiedy dotarł do miejsca w którym ostatnio był medalika nie było. Zastanawiał sie kto mógł go zabrać, nie dość że dostanie burde za bieganie bez sensu w środku nocy to jeszcze nie zdobył upragnionego medalika.
Kiedy wyszedł z wieży przystanoł na chwile, popatrzył na ruiny-jakie tajemnice skrywacie, ruszył przed siebie.
-Co tu robisz?-usłyszał za sobą głos,odwrócił sie z lękiem 2 metry za nim stał człowiek w płaszczu,starzec.
-Przyszłem po medalik, ale ktoś go zabrał-powiedział z lękiem
-Jak sie nazywasz?-zapytał starzec
-Gabriel White,sir-odrzekł
-Nazywam sie Vincent, pozwolisz że cie odprowadze?
-Tak,kim pan jest?-
-Księćiem garou, jednak ten las jak i wszystkie należy do Wołosa, mego ojca i pana
-Gdzie mieszkasz?
-W lesie, to mój dom i ostatnia ostoja
-Czym są garou?
-Dziećmi lasu-nagle rozległo sie wycie
-Co to?-zapytał gabriel ze strachem
-Niezrozumiesz, wybacz ale jestem potrzebny gdzie indziej...
-Spotkamy sie jeszcze?
-O tym jak i o wszystkim decyduje przeznaczenie-starzec uścisnoł ręke chłopca-Żegnaj-
Gabriel ruszył w droge ku rezydencji, kiedy ostatni raz obejrzał sie zobaczył coś dziwnego, nie widział Victora, przez moment wydało mu sie ż widzi białego wilka biegnącego wzdłuż lini drzew.
Dotarł do rezydencji.
Udało mu sie dotrzeć do pokoju bez zbudzenia niania.
Wszedł do pokoju, a siostra nadal spała.
Kiedy odkładał płaszcz, poczuł że ma coś w kieszeni, włożył ręke.
Chłód medalika napełnił go radością, tylko jak znalazł sie w jego kieszeni?...
Łukasz
Marynarz
Marynarz
Posty: 212
Rejestracja: środa, 18 stycznia 2006, 17:38
Numer GG: 8500364
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Łukasz »

Tekst ma pare małych błędów ale to nic;)
Kloner
Chorąży
Chorąży
Posty: 3121
Rejestracja: wtorek, 21 grudnia 2004, 11:06
Lokalizacja: Tam gdzie konczy się wieś a zaczyna zadupie \,,/ <(^.^)> \,,/

Post autor: Kloner »

Miłego czytania :)
-Powstań moje dziecko, pewnie jesteś głodny? Masz pij - Martin poderwał się z łóżka -
znów ten sen, te słowa- pomyślał poczym rozejrzał się. Siedział na łóżku w ciemnym i Brudnym pomieszczeniu, w jakiejś starej szopie. Na około niego było wiele porozwalanych i poniszczonych przedmiotów. Gdzieś pod zabitym deskami oknem stała stara lodówka, chodź nie działała przechowywał tam pożywienie. Martin podszedł do niej - ile to już miesięcy się tu ukrywam?- Zapytał sam siebie - będą już z trzy miesiące. Tak to było dokładnie trzy miesiące temu- powiedział cicho pod nosem. Pamiętał ten dzień jakby to było wczoraj. Martin był szpiegiem francuskim. Tego dnia miał się spotkać ze swoim dowódcą. Martin był cholernie dobrym szpiegiem i właśnie tego dnia miał dostać następne zlecenie. To była noc. Ciemna jak żadna inna. Martin przeczuwał jakieś obawy, wiedział, że coś było nie tak, ale jak kazali się stawić, to, co mógł na to poradzić. Spotkanie miało odbyć się w lesie niedaleko Paryża. Martin udał się na spotkanie piechotą. Przygotowywał się na nie długo, wiedział, bowiem że zaraz potem będzie musiał udać się na następną misje. Wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy spakował do plecaka turystycznego. Wyruszył popołudniu udając turystę. Wieczorem zbliżał się do umówionego miejsca.
-Coś tu jest nie tak- powtarzał sobie przez całą drogę. Nagle Martin zamarł w strachu. Kilka metrów przed nim na środku leśnej drogi pojawił się wilk, wielki czarny wilk. Miał wielkie czerwone ślepia, którymi groźnie łypał na Martina. Stali tak może z dwie minuty, wilk cały czas na niego warczał i nie pozwalał się mu ruszyć, Martin nie protestował, wiedział, że może zostać w każdej chwili rozszarpany. Nagle ze środka lasu dobiegły go odgłosy strzałów.
-To mój dowódca - Pomyślał Martin - muszą mieć kłopoty.
Martin przestał zwracać uwagę na wilka, postanowił za wszelką cenę pomóc przełożonemu. Pobiegł, więc do przodu wyjmując szybkim ruchem pistolet schowany pod bluzą. Wycelował w wilka, ale nie strzelił. Padł bez czucia na ziemię. Kiedy się ocknął bolała go okropnie głowa, ale nie zważając na to pobiegł na miejsce spotkania? Zobaczył tam straszny widok. Ciała dowódcy i jego ochrony były porozrywane i poszarpane, a dookoła nie było widać żadnego martwego napastnika. Martin zaczął uciekać, bał się. Po kilkunastu minutach dobiegł do jakiejś chatki. Wszedł do niej i zamknął drzwi. W środku było ciemno i brudno. Okna były pozabijane, a pod jednym z nich stało łóżko. W rogu pomieszczenia była lodówka, a na podłodze było mnóstwo porozwalanych mebli, ale to nie było teraz najważniejszą rzeczą po środku pokoju stał wilk, ten sam, który uratował Martinowi życie.
-Czego odemnie chcesz?- Spytał się Martin, nie oczekując odpowiedzi. Zdziwił się, więc kiedy wilk odpowiedział mu momentalnie zamieniając się w człowieka
- Ciebie Martinie Fowler
Martin Zemdlał. Tak to była ostatnia rzecz, którą pamiętał, ciemność, a potem te słowa "Powstań moje dziecko, pewnie jesteś głodny? Masz pij", te słowa nie dawały mu spokoju przez te trzy miesiące osamotnienia. Zaczął powoli otwierać lodówkę, był głodny. Wyją z niej nie duży bukłak, jakich było w środku wiele.
-Tak ten jest jeszcze pełny- powiedział do siebie otwierając go. Zaczął pić łapczywie. Po jego podbródku polała się krew.
-Muszę to pić- powiedział do siebie, kiedy odstawił do lodówki bukłak krwi- Jestem w końcu wampirem -powiedział poczym zamienił się wilka i wybiegł na zewnątrz wyć do księżyca...

Wybaczcie błędy, chodź starałem się ich unikać napewno kilka ich mi umknęło
"Lepiej Milczeć I Wyglądać Jak Idiota, Niż Się Odezwać I Rozwiać Wszelkie Wątpliwości"
Mafia Radioaktywnych Krów
Villemo
Bombardier
Bombardier
Posty: 622
Rejestracja: wtorek, 4 października 2005, 15:21

Post autor: Villemo »

Seth pisze:Jeśli Tero Kir nie odpisze do jutra, uśmiercę jego postac a któryś z was będzie mógł zagrac. Dam wam proste zadanie, żeby wybrac najlepszą postac.

Opisz jakąś krótką przygodę z życia twojej postaci. Nie za krótką... :wink:
Eeeej! To nie fair! Ja pierwsza zapisałam się na listę oczekujących! Wspaniale... po prostu świetnie... :cry:
Fie fye foe fum,
I smell the blood of the asylum.
Zablokowany