Hmmm...Może trochę dokładniej? MG nie wie o co chodzi...^^'Kloner pisze:Randal
jak steven zaczyna mnie mocno ciągnąć za nogi momentalnie puszczam się rękawa(hahahaha)
Warhammer - Chaos na farmie Murrmannów
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bombardier
- Posty: 622
- Rejestracja: wtorek, 4 października 2005, 15:21
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
Poza sesja:
Skoro MG byla taka kochana i nam Tym Razem nie przeszkadzala...
Na sesji:
Marina
Nie mogla sie jakos pozbierac w sobie i zebrac wszystkich mysli i odczuc razem. To przekraczalo wszelkie dotychczasowe noce spedzone w towarzystwie mezczyzn... Lezala sobie tak z Gustawem w kajucie jakiegos statku, ktory plynal nawet nie pamietala gdzie. Oboje lezeli nadzy, lekko przykryci czyms co jeszcze jakis czas temu bylo kocem a aktualnie przypominalo raczej zawiniatko blizej nieokreslonego "czegos"
Przytulala sie do najemnika trzymajac dlon na jego sercu. Bilo tak mocno i rytmicznie, jakos wprawialo ja to w blogi stan poczucia bezpieczenstwa i szczescia ze zwyklego kontaktu z druga osoba. Ale to nie byl zwykly, typowy kontakt z jakims tam facetem, Gustaw w jakis niewyjasniony sposob byl inny. Niewiedziec czemu Marinie zrobilo sie nagle wstyd i poczula sie taka... naga przy nim. I nie chodzilo o brak ubioru lecz raczej o stan jej duszy...
*CO TO ZA PIEPRZ...E KOTKA ZA POMOCA MLOTKA!!!!?????* - zapiszczal chomik w jej glowie i wyrwal ja tym samym z rozmyslan i rozliczania sie z wlasnym sumieniem. Poirytowany tym, ze zabawa sie skonczyla i musi wysluchiwac tych bezsensownych kobiecych myli wskoczyl szybko do kolka i poczal biec w druga strone, nim bardka zaczelaby rozmyslac nad tym, ze napewno mu sie nie podobalo, napewno uwaza ja za latwa panne, napewno przestanie sie do niej odzywac i o innych tym podobnych bzdurach. Az sie biedak wzdrygnal na sama mysl o tym. *Skad kobietom takie rzeczy przychodza do glowy?
* Coz, nie wiedzial i raczej nie chcial wiedziec.
Marina otworzyla usta, by swe watpliwosci odnoscie ich znajomosci wyrazic na glos, gdy nagle wszystkie jej wczesniejsze przemyslena po prostu zniknely... Miast tego spojrzala sie na Gustawa i usmiechnela sie jakos dziwnie. Czule.
- No... Lwie... Chyba trzeba to bedzie jeszcze raz powtorzyc, prawda?
Masz juz jakies plany na nastepne dni, nim doplyniemy, czy moglibysmy... <tu jakby lekko sie zarumienila> Sie lepiej... <odkaszlnela> blizej... poznac?
Nim najemnik zdazyl cokolwiek odpowiedziec Marina uniosla sie troche wsparta na lokciu i pocalowala go w usta. Usmiechnela sie do niego i polozyla znow sie przytulajac mocno do jego boku.
Skoro MG byla taka kochana i nam Tym Razem nie przeszkadzala...
Na sesji:
Marina
Nie mogla sie jakos pozbierac w sobie i zebrac wszystkich mysli i odczuc razem. To przekraczalo wszelkie dotychczasowe noce spedzone w towarzystwie mezczyzn... Lezala sobie tak z Gustawem w kajucie jakiegos statku, ktory plynal nawet nie pamietala gdzie. Oboje lezeli nadzy, lekko przykryci czyms co jeszcze jakis czas temu bylo kocem a aktualnie przypominalo raczej zawiniatko blizej nieokreslonego "czegos"
![Shocked :shock:](./images/smilies/icon_eek.gif)
*CO TO ZA PIEPRZ...E KOTKA ZA POMOCA MLOTKA!!!!?????* - zapiszczal chomik w jej glowie i wyrwal ja tym samym z rozmyslan i rozliczania sie z wlasnym sumieniem. Poirytowany tym, ze zabawa sie skonczyla i musi wysluchiwac tych bezsensownych kobiecych myli wskoczyl szybko do kolka i poczal biec w druga strone, nim bardka zaczelaby rozmyslac nad tym, ze napewno mu sie nie podobalo, napewno uwaza ja za latwa panne, napewno przestanie sie do niej odzywac i o innych tym podobnych bzdurach. Az sie biedak wzdrygnal na sama mysl o tym. *Skad kobietom takie rzeczy przychodza do glowy?
![Shocked :shock:](./images/smilies/icon_eek.gif)
Marina otworzyla usta, by swe watpliwosci odnoscie ich znajomosci wyrazic na glos, gdy nagle wszystkie jej wczesniejsze przemyslena po prostu zniknely... Miast tego spojrzala sie na Gustawa i usmiechnela sie jakos dziwnie. Czule.
- No... Lwie... Chyba trzeba to bedzie jeszcze raz powtorzyc, prawda?
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Nim najemnik zdazyl cokolwiek odpowiedziec Marina uniosla sie troche wsparta na lokciu i pocalowala go w usta. Usmiechnela sie do niego i polozyla znow sie przytulajac mocno do jego boku.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Tawerniany Che Wiewióra
- Posty: 1529
- Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 16:55
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Warszawa
Gustaw
Najemnik był zmęczony i zadowolony. Właściwie to niedokładnie zmęczony. Zmęczone było ciało Gustawa, ale on sam czuł się po prostu zrelaksowany. To było bardzo przyjemne tak leżeć i tulić do siebie Marinę. Nawet chomiczka w jego głowie, zadowolona przechadzała się po kółku. Od czasu do czasu tylko leniwie popijała sobie jakiegoś chomiczego drinka. Nagle chomiczka odczuła, że Marina się wzdrygnęła (Gustaw tego nie zauważył). Zaciekawiona podeszła do jednego z lodowo niebieskich oczu najemnika. Zauważyła nietypowe zmieszanie bardki. Po chwili pół-elfka spłonęła rumieńcem (ale se moment znalazła) i zaczęła coś dukać do Gustawa o bliższej znajomości. Wyglądało to poważnie. Chomiczka się zamyśliła.
Gustaw zrelaksowanym wzrokiem podziwiał wtuloną w niego bardkę. Jego myśli spokojnie błądziły wokół jakiś dziwnych nieistniejących szczęśliwych miejsc. Innymi słowy najemnik marzył o głupotach. Po chwili, łasego na komplementy od pięknych pań najemnika, wyrwała z zamyślenia Marina, zwracając się do niego per Lwie. Lekko zdziwiony posłuchał jak zmieszana pół-elfka duka, że chce się lepiej poznać. Zanim zdążył palnąć, że już bardzo dobrze zna jej ciało, bardka zamknęła jego usta pocałunkiem. Podczas pocałunku w głowie Gustawa odezwał sie cichy głosik inteligentniejszej od niego istoty ... chomiczki. *-Czyś ty zgłupiał kompletnie!! Nie widzisz, że biedna Marina przeżywa rozterki! Chyba zaczęło jej zależeć także na jakimś uczuciu a nie tylko na zaspokojeniu popędu płciowego.* Gustaw, o dziwo, posłuchał chomiczki i musiał przyznać jej rację. Postanowił zadbać o uczucia bardki, zwłaszcza, że trudno to przyznać, ale sam zaczynał do niej dziwnie się odnosić. Właściwie to z reguły nie zależało mu tak bardzo na uczuciach partnerki. *Bogowie, czyżbym się zakochiwał! To niemożliwe! Ja się nie zakochuję! Jestem twardym najemnikiem. -Tak, a ja jestem pluszowym króliczkiem* - odpowiedziała głośno chomiczka.* Na chwilę Gustaw zbaraniał. A potem postanowił jednak coś zrobić z bardką. Ale tym razem miał ochotę na coś nietypowego, czego nigdy nie robił z żadną kobietą. ... Miał ochotę porozmawiać.
Po skończonum pocałunku, uśmiechnął się czule do Mariny.
- Ja też bardzo pragnę Cię bliżej poznać moja droga. Naprawdę. Chciałbym żebyś mnie opowiedziała o sobie coś więcej. Ale może nie tutaj? Przejdźmy się gdzieś. Na przykład chodźmy pospacerować po pokładzie. Popatrzymy jak statek rozcina fale.
Najemnik był zmęczony i zadowolony. Właściwie to niedokładnie zmęczony. Zmęczone było ciało Gustawa, ale on sam czuł się po prostu zrelaksowany. To było bardzo przyjemne tak leżeć i tulić do siebie Marinę. Nawet chomiczka w jego głowie, zadowolona przechadzała się po kółku. Od czasu do czasu tylko leniwie popijała sobie jakiegoś chomiczego drinka. Nagle chomiczka odczuła, że Marina się wzdrygnęła (Gustaw tego nie zauważył). Zaciekawiona podeszła do jednego z lodowo niebieskich oczu najemnika. Zauważyła nietypowe zmieszanie bardki. Po chwili pół-elfka spłonęła rumieńcem (ale se moment znalazła) i zaczęła coś dukać do Gustawa o bliższej znajomości. Wyglądało to poważnie. Chomiczka się zamyśliła.
Gustaw zrelaksowanym wzrokiem podziwiał wtuloną w niego bardkę. Jego myśli spokojnie błądziły wokół jakiś dziwnych nieistniejących szczęśliwych miejsc. Innymi słowy najemnik marzył o głupotach. Po chwili, łasego na komplementy od pięknych pań najemnika, wyrwała z zamyślenia Marina, zwracając się do niego per Lwie. Lekko zdziwiony posłuchał jak zmieszana pół-elfka duka, że chce się lepiej poznać. Zanim zdążył palnąć, że już bardzo dobrze zna jej ciało, bardka zamknęła jego usta pocałunkiem. Podczas pocałunku w głowie Gustawa odezwał sie cichy głosik inteligentniejszej od niego istoty ... chomiczki. *-Czyś ty zgłupiał kompletnie!! Nie widzisz, że biedna Marina przeżywa rozterki! Chyba zaczęło jej zależeć także na jakimś uczuciu a nie tylko na zaspokojeniu popędu płciowego.* Gustaw, o dziwo, posłuchał chomiczki i musiał przyznać jej rację. Postanowił zadbać o uczucia bardki, zwłaszcza, że trudno to przyznać, ale sam zaczynał do niej dziwnie się odnosić. Właściwie to z reguły nie zależało mu tak bardzo na uczuciach partnerki. *Bogowie, czyżbym się zakochiwał! To niemożliwe! Ja się nie zakochuję! Jestem twardym najemnikiem. -Tak, a ja jestem pluszowym króliczkiem* - odpowiedziała głośno chomiczka.* Na chwilę Gustaw zbaraniał. A potem postanowił jednak coś zrobić z bardką. Ale tym razem miał ochotę na coś nietypowego, czego nigdy nie robił z żadną kobietą. ... Miał ochotę porozmawiać.
![Shocked :shock:](./images/smilies/icon_eek.gif)
- Ja też bardzo pragnę Cię bliżej poznać moja droga. Naprawdę. Chciałbym żebyś mnie opowiedziała o sobie coś więcej. Ale może nie tutaj? Przejdźmy się gdzieś. Na przykład chodźmy pospacerować po pokładzie. Popatrzymy jak statek rozcina fale.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
Marina
Bardka rozpromienila sie jak slonce o brzasku. Jej niecho skute lodem serce zaczelo bic szybiej rozbijajac brylke i wydostajac na zewnatrz blogoslawione cieplo. Od tego naglego uderzenia szczescia Marina przybrala barwe dojrzalego buraka. Takich cudow to jeszcze bogowie nie widzieli! Marinie az szumialo w uszach z radosci!
*Nieeee... nieeee... nieee....* - jeczal zrozpaczony chomik. *Teraz beda sobie gadac o glupotach, przytulac sie, patrzec sobie glaboko w oczy... Nieeee.....!!! Gustaw nie rob mi tego! A juz tak fanie bylo...*
Marina wstala okrywajac sie szybko czyms, tak by Gustaw teraz nie mogl widziec jej nagiej i szybko zaczela sie ubierac. Na tyle na ile pozwalalo jej zmeczone i obolale cialo
Co jakis czas odwracala sie i patrzyla na najemnika usmiechajac sie jak mala dziewczynka z lizakiem
Po uplywie paru minut udalo jej sie przyodziac w czyste ubrania, choc wolalaby sie najpierw nieco odswiezyc... Zlapala wlosy jakas wstazka i otworzyla drzwi.
- ...
- zamiast Gustawa jakos zawolac czy zaprosic na spacer po pokladzie dziewczyna tylko usmiechnala sie zadowolona. - ![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
Bardka rozpromienila sie jak slonce o brzasku. Jej niecho skute lodem serce zaczelo bic szybiej rozbijajac brylke i wydostajac na zewnatrz blogoslawione cieplo. Od tego naglego uderzenia szczescia Marina przybrala barwe dojrzalego buraka. Takich cudow to jeszcze bogowie nie widzieli! Marinie az szumialo w uszach z radosci!
*Nieeee... nieeee... nieee....* - jeczal zrozpaczony chomik. *Teraz beda sobie gadac o glupotach, przytulac sie, patrzec sobie glaboko w oczy... Nieeee.....!!! Gustaw nie rob mi tego! A juz tak fanie bylo...*
Marina wstala okrywajac sie szybko czyms, tak by Gustaw teraz nie mogl widziec jej nagiej i szybko zaczela sie ubierac. Na tyle na ile pozwalalo jej zmeczone i obolale cialo
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
- ...
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Tawerniany Che Wiewióra
- Posty: 1529
- Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 16:55
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Warszawa
Gustaw
Szczęście nie wiedzieć czemu, znów rozlało się po duszy Gustawa. Sam zainteresowany nie wiedział czemu. Czy bylo to spowodowane widokiem rozpromienionej Mariny? Czy tym, że spodobała jej się propozycja spaceru? Czy może, że w końcu udało mu się zrobic coś poprawnie? Najemnik tego nie wiedział. Istotne było to, że poczuł się szczęsliwy. Widząc szybką reakcję bardki, tez zaczął sie ubierać. Jednak był troche wolniejszy. Gdy Marina stała juz w drzwiach on dopiero dopinał koszulę i szamotał się z pasem z mieczem. Odpowiedział szerokiem uśmiechem na jej uśmiech, posłał jej całusa i szybko dokończył ubieranie się.
- Chodźmy moja droga. Czas troszkę pospacerowac po swieżym powietrzu. -powiedział do niej czule i wyszedł razem z nią z kabiny.
Poza sesją:
To czy napotkał przewalających się po korytarzu członków drużyny zależy od mg. W końcu zajmowanie się sobą nawzajem zajęło Marinie i Gustawowi trochę czasu, więc nie wiem czy oni ciągle są w korytarzu.
Szczęście nie wiedzieć czemu, znów rozlało się po duszy Gustawa. Sam zainteresowany nie wiedział czemu. Czy bylo to spowodowane widokiem rozpromienionej Mariny? Czy tym, że spodobała jej się propozycja spaceru? Czy może, że w końcu udało mu się zrobic coś poprawnie? Najemnik tego nie wiedział. Istotne było to, że poczuł się szczęsliwy. Widząc szybką reakcję bardki, tez zaczął sie ubierać. Jednak był troche wolniejszy. Gdy Marina stała juz w drzwiach on dopiero dopinał koszulę i szamotał się z pasem z mieczem. Odpowiedział szerokiem uśmiechem na jej uśmiech, posłał jej całusa i szybko dokończył ubieranie się.
- Chodźmy moja droga. Czas troszkę pospacerowac po swieżym powietrzu. -powiedział do niej czule i wyszedł razem z nią z kabiny.
Poza sesją:
To czy napotkał przewalających się po korytarzu członków drużyny zależy od mg. W końcu zajmowanie się sobą nawzajem zajęło Marinie i Gustawowi trochę czasu, więc nie wiem czy oni ciągle są w korytarzu.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Chorąży
- Posty: 3121
- Rejestracja: wtorek, 21 grudnia 2004, 11:06
- Lokalizacja: Tam gdzie konczy się wieś a zaczyna zadupie \,,/ <(^.^)> \,,/
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bombardier
- Posty: 622
- Rejestracja: wtorek, 4 października 2005, 15:21
Randal: W dziwny sposób zaczynacie się ciągnąć za nogi i ręce z Lesterem. Nagle zaczynasz tracić równowagę...
######
Budzisz się...Tuż nad tobą widzisz białą, zamgloną postać... - Mama? - Ku twojemu zdiwieniu, sylwwetka zaczyna blednąć, po chwili zupełnie się rozmazując...Leżysz na podłodze tuż przy dzrzwiach kajuty kapitana. Wokół ciebie nie ma nikogo.
Lester: W dziwny sposób zaczynacie się ciągnąć za nogi i ręce z Randalem. Nagle zaczyna tracić równowagę. Upada na ziemię. Chyba stracił przytomność. Wymieniach ze Stevenem porozumiewawcze spojrzenia. A jeśli on nie żyje? - myślisz. Wraz ze Stevenem postanawiacie zostawić ciało niziołka...
######
Budzisz się...Tuż nad tobą widzisz białą, zamgloną postać... - Mama? - Ku twojemu zdiwieniu, sylwwetka zaczyna blednąć, po chwili zupełnie się rozmazując...Leżysz na podłodze tuż przy dzrzwiach kajuty kapitana. Wokół ciebie nie ma nikogo.
Lester: W dziwny sposób zaczynacie się ciągnąć za nogi i ręce z Randalem. Nagle zaczyna tracić równowagę. Upada na ziemię. Chyba stracił przytomność. Wymieniach ze Stevenem porozumiewawcze spojrzenia. A jeśli on nie żyje? - myślisz. Wraz ze Stevenem postanawiacie zostawić ciało niziołka...
Fie fye foe fum,
I smell the blood of the asylum.
I smell the blood of the asylum.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Tawerniany Che Wiewióra
- Posty: 1529
- Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 16:55
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Warszawa
Gustaw
Najemnik raczej z przyzwyczajenia niż z rzeczywistej potrzeby szybko rozejrzał się po korytarzu. Jednak zauważył jedynie leżącego pod drzwiami jakiejś kajuty Randala. *Pewnie już się narąbał, moczymorda jeden. A ja myślałem, że niziołki to taka spokojna rasa.* Uśmiechając się promiennie do Mariny najemnik zamknął za nią drzwi kajuty na klucz. Następnie kłaniając się lekko rzekł do niej.
- Czy piękna pani, zrobi mi ten zaszczyt i pozwoli się poprowadzić na pokład?
Z tymi słowami Gustaw podał Marinie ramię, aby mogła się na nim wesprzeć. Przez cały czas wyraz ogromnego szczęścia nie schodził z jego twarzy.
- To ogromna przyjemność móc towarzyszyć na spacerze tak wspaniałej osobie jak pani.
Najemnik raczej z przyzwyczajenia niż z rzeczywistej potrzeby szybko rozejrzał się po korytarzu. Jednak zauważył jedynie leżącego pod drzwiami jakiejś kajuty Randala. *Pewnie już się narąbał, moczymorda jeden. A ja myślałem, że niziołki to taka spokojna rasa.* Uśmiechając się promiennie do Mariny najemnik zamknął za nią drzwi kajuty na klucz. Następnie kłaniając się lekko rzekł do niej.
- Czy piękna pani, zrobi mi ten zaszczyt i pozwoli się poprowadzić na pokład?
Z tymi słowami Gustaw podał Marinie ramię, aby mogła się na nim wesprzeć. Przez cały czas wyraz ogromnego szczęścia nie schodził z jego twarzy.
- To ogromna przyjemność móc towarzyszyć na spacerze tak wspaniałej osobie jak pani.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
Marina
Przeszli sie pare razy po pokladzie udajac, ze widoki sa nieco bardziej zachwycajace niz w rzeczywistosci byly... Szara woda, zachmurzone szare niebo, geste ciemne lasy, wilgotne mgly i lekki deszczyk dosc skutecznie staraly sie zniechecic tych dwoje do spaceru. Slonce prawdopodobnie bylo juz nad ich glowami, lecz niebo niemal calkowicie przeslanialy chmury o jednolitej barwie szmaty do wycierania podlogi i okreslenie pory dnia sprawilo im nieco klopotu![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Marina niezrazona pogoda, czy raczej jej brakiem, z usmiechem na ustach i kroplami deszczu we wlosach opowiadala najemnikowi o wyszystkim, co dotyczylo jej jakze skromnej osoby...
- Moj ojciec, Carlos Stellini, pochodzi z Tilei, tak jak i jego cala rodzina. Z tego co mi o sobie opowiadal, a bylo tego niewiele, wywnioskowalam, iz musial chyba uciekac z kraju do Imperium. Biorac pod uwage jego niezwykle zdolnosci w poslugiwaniu sie nozami, sztyletami oraz ich miotaniem domyslam sie, ze mogl byc jakims zlodziejem badz lotrzykiem w latach swej mlodosci... <spuscila oczy zawstydzona> Coz... To jedynie domysly! Nigdy nie pytalam ojca o to dokladnie, bo jakos sie nie palil do opowiadania o sobie. Sporadycznie, przy ognisku, po kilku glabszych i sutej kolacji uchylal nieco rabka tajemnicy przede mna i mama...
Najemnik zachowal dyplomatyczne milczenie. Waszak czesto brak pytan i komentarzy ze strony sluchacza byl najlepsza zacheta dla opowiadajacego. Podeszli do burty, bardka oparla sie lokciami o porecz i patrzac w nieco wzburzone wody rzeki kontynuowala przyciszonym, jakby nieco rozmarzonym glosem:
- Przez jakis czas tata podrozowal lapiac sie kazdej mozliwej sposobnosci do zarobku, az w koncu natrafil na trupe cyrkowa. Namowil starego Darte, by go wynajeli do ochrony w zamian za jedzenie i mozliwosc spania na wozie <lekko sie usmiechnala> Nie wiem dokladnie jak to sie stalo, ale wlasciciel i zalozyciel cyrku, Darte wlasnie, dostrzegl niezwykle umiejetnosci mego ojca oraz jego niesamowity potencjal. Moze tata popisywal sie przed jakas sliczna kobieta, moze ktos ich napadl i w ten sposob walczyl? Tego mi nigdy nie opowiedzial. W kazdym razie przylaczyl sie do trupy i tak podrozowal jakis czas z miasta do miasta bawiac publicznosc zarowno mieszczanska jak i dworska
Ich trupa zyskala calkiem duza popularnosc, do tej pory odwiedzaja te same miasta w te same swieta i daja wspaniale przedstawienia! <zaszczebiotala podekscytowana> Nie da sie ukryc, ze sa dobrzy w tym co robia. I publicznosc to docenia
Sa juz nawet rozpoznawani i ludzie na nich czekaja caly rok, by zobaczyc przedstawienie...
Bardka odwrocila sie plecami do burty, oparla sie o nia lekko plecami i spojrzala na Gustawa, czy czasem go nie nudzi. Jako bard przywykla do tego, ze sie jej slowom poswieca cala swa uwage, jednak tym razem nie piesn snuly jej usta i moglo to najemnika po prostu nie interesowac. Widzac jednak nadal w jego oczach zywe zainteresowanie usmiechnela sie i wrocila do przerwanej opowiesci:
- Po pewnym czasie przylaczyla sie do nich mloda dziewczyna pochodzaca ze wschodu. Jak mi ojciec czesto opowiadal <odkaszlnela cytujac> "Miala piekne dlugie, kruczoczarne wlosy, migdalowe oczy ciemne jak wegiel i usmiech slonca, ktory na zawsze podbil moje serce". Jak sie pewnie domyslasz zakochali sie w sobie, zlaczyli i tak oto pojawilam sie ja
Tatiane, moja matke i Carlosa wszyscy bardzo lubia w obozie, spolecznosc cyrkowa przypomina bardziej duza rodzine niz zlepek obcych sobie pod wzgledem kulturowym i religijnym osob... dlatego tez z mojego przyjscia na swiat wszyscy bardzo sie radowali i kazdy chcial brac udzial w mym wychowaniu. Ojciec pragnal, bym poszla w jego slady, matka natomiast uwazala, ze dla mlodej dziewczyny bardziej odpowiednie bedzie to, co sama umiala. Akrobatyka. Bylo to calkiem ciekawe i zabawne, acz nie umialam sobie wyobrazic, ze mialabym sie tym zajmowac do konca zycia! Przykladalam sie do nauki tyle, by sie nauczyc i zadowolic matke, ale ona chyba zauwazyla, iz nie robie tego z pasja, ktora ona miala. Przekazala moja edukacje cyrkowa Carlosowi
Coz... uczylam sie rzucac nozami, sztyletami i innymi ostrymi przedmiotami. Opanowalam te sztuke do bieglosci dorownujacej niemal ojcu, lecz za bardzo przypominalo to atakowanie kogos i ranienie, dlatego zarzucilam dalsza nauke. Co jakies dwa, trzy dni cwicze sobie i utrwalam to, czego rodzice mnie nauczyli... Ale mam nadzieje, ze nie bede musiala z tego korzystac ani do tego wracac.
Marina przerwala na chwile i spojrzala w niebo. Male kropelki powoli zmienialy sie w calkiem ogromne ciezkie krople deszczu. Ich jasne smugi coraz szybciej i gesciej przecinaly niebo, gdzies w oddali zagrzmialo. Bardka skrzywila sie nieco i przetarla dlonia mokre czolo i wlosy. Spojrzala po pokledzie na marynarzy szybko zbierajacych jakies rzeczy, mocujacych i zwijajacych liny...
- Gustawie? - zwrocila sie do najemnika. - Cos mnie podpowiada, ze trzeba sie przeniesc na dol z nasza rozmowa. Moze podadza tez cos do jedzenia? Troche zglodnialam i zaschlo mnie w ustach od tego opowidania o sobie
A nie jestem nawet w polowie ![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Przeszli sie pare razy po pokladzie udajac, ze widoki sa nieco bardziej zachwycajace niz w rzeczywistosci byly... Szara woda, zachmurzone szare niebo, geste ciemne lasy, wilgotne mgly i lekki deszczyk dosc skutecznie staraly sie zniechecic tych dwoje do spaceru. Slonce prawdopodobnie bylo juz nad ich glowami, lecz niebo niemal calkowicie przeslanialy chmury o jednolitej barwie szmaty do wycierania podlogi i okreslenie pory dnia sprawilo im nieco klopotu
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Marina niezrazona pogoda, czy raczej jej brakiem, z usmiechem na ustach i kroplami deszczu we wlosach opowiadala najemnikowi o wyszystkim, co dotyczylo jej jakze skromnej osoby...
- Moj ojciec, Carlos Stellini, pochodzi z Tilei, tak jak i jego cala rodzina. Z tego co mi o sobie opowiadal, a bylo tego niewiele, wywnioskowalam, iz musial chyba uciekac z kraju do Imperium. Biorac pod uwage jego niezwykle zdolnosci w poslugiwaniu sie nozami, sztyletami oraz ich miotaniem domyslam sie, ze mogl byc jakims zlodziejem badz lotrzykiem w latach swej mlodosci... <spuscila oczy zawstydzona> Coz... To jedynie domysly! Nigdy nie pytalam ojca o to dokladnie, bo jakos sie nie palil do opowiadania o sobie. Sporadycznie, przy ognisku, po kilku glabszych i sutej kolacji uchylal nieco rabka tajemnicy przede mna i mama...
Najemnik zachowal dyplomatyczne milczenie. Waszak czesto brak pytan i komentarzy ze strony sluchacza byl najlepsza zacheta dla opowiadajacego. Podeszli do burty, bardka oparla sie lokciami o porecz i patrzac w nieco wzburzone wody rzeki kontynuowala przyciszonym, jakby nieco rozmarzonym glosem:
- Przez jakis czas tata podrozowal lapiac sie kazdej mozliwej sposobnosci do zarobku, az w koncu natrafil na trupe cyrkowa. Namowil starego Darte, by go wynajeli do ochrony w zamian za jedzenie i mozliwosc spania na wozie <lekko sie usmiechnala> Nie wiem dokladnie jak to sie stalo, ale wlasciciel i zalozyciel cyrku, Darte wlasnie, dostrzegl niezwykle umiejetnosci mego ojca oraz jego niesamowity potencjal. Moze tata popisywal sie przed jakas sliczna kobieta, moze ktos ich napadl i w ten sposob walczyl? Tego mi nigdy nie opowiedzial. W kazdym razie przylaczyl sie do trupy i tak podrozowal jakis czas z miasta do miasta bawiac publicznosc zarowno mieszczanska jak i dworska
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Bardka odwrocila sie plecami do burty, oparla sie o nia lekko plecami i spojrzala na Gustawa, czy czasem go nie nudzi. Jako bard przywykla do tego, ze sie jej slowom poswieca cala swa uwage, jednak tym razem nie piesn snuly jej usta i moglo to najemnika po prostu nie interesowac. Widzac jednak nadal w jego oczach zywe zainteresowanie usmiechnela sie i wrocila do przerwanej opowiesci:
- Po pewnym czasie przylaczyla sie do nich mloda dziewczyna pochodzaca ze wschodu. Jak mi ojciec czesto opowiadal <odkaszlnela cytujac> "Miala piekne dlugie, kruczoczarne wlosy, migdalowe oczy ciemne jak wegiel i usmiech slonca, ktory na zawsze podbil moje serce". Jak sie pewnie domyslasz zakochali sie w sobie, zlaczyli i tak oto pojawilam sie ja
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Marina przerwala na chwile i spojrzala w niebo. Male kropelki powoli zmienialy sie w calkiem ogromne ciezkie krople deszczu. Ich jasne smugi coraz szybciej i gesciej przecinaly niebo, gdzies w oddali zagrzmialo. Bardka skrzywila sie nieco i przetarla dlonia mokre czolo i wlosy. Spojrzala po pokledzie na marynarzy szybko zbierajacych jakies rzeczy, mocujacych i zwijajacych liny...
- Gustawie? - zwrocila sie do najemnika. - Cos mnie podpowiada, ze trzeba sie przeniesc na dol z nasza rozmowa. Moze podadza tez cos do jedzenia? Troche zglodnialam i zaschlo mnie w ustach od tego opowidania o sobie
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Tawerniany Che Wiewióra
- Posty: 1529
- Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 16:55
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Warszawa
Gustaw
Obiektywnie pogoda była do ... bani. Lecz jakimś dziwnym trafem najemnikowi to nie przeszkadzało. Wpierw był za bardzo zafascynowany samą bardką a potem tym co wypływało z jej ust (i nie mówię tu o ślinie ale o słowach). Dopiero gdy Marina zaproponowała schowanie się przed deszczem zauważył, że pada.
- Masz rację Marino, Chodźmy pod pokład. Zobaczymy jak dobrego tu mają kucharza.
Poza sesją: Po takim poście jak wyżej nawet się nie starałem napisać dłuższego. Byłaby to walka z góry skazana na porażkę.
Obiektywnie pogoda była do ... bani. Lecz jakimś dziwnym trafem najemnikowi to nie przeszkadzało. Wpierw był za bardzo zafascynowany samą bardką a potem tym co wypływało z jej ust (i nie mówię tu o ślinie ale o słowach). Dopiero gdy Marina zaproponowała schowanie się przed deszczem zauważył, że pada.
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
- Masz rację Marino, Chodźmy pod pokład. Zobaczymy jak dobrego tu mają kucharza.
Poza sesją: Po takim poście jak wyżej nawet się nie starałem napisać dłuższego. Byłaby to walka z góry skazana na porażkę.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Marynarz
- Posty: 332
- Rejestracja: czwartek, 10 listopada 2005, 18:48
- Numer GG: 763272
- Lokalizacja: Breslau
- Kontakt:
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bombardier
- Posty: 622
- Rejestracja: wtorek, 4 października 2005, 15:21
Pora odkurzyć sesję ^_^
Vern: Już dość długo siedzisz w swej kajucie, spędzając czas na 'nic nie robieniu'. Kiedy znudzony zaczynasz zdejmować but, aby wyczyścić paznokcie, słyszysz dziwne odgłosy. Dwa razy coś, jakby z dużej wysokości rzucono worek z ziemniakami...Później do twych uszu dopiega...jakby...jęczenie i pisk...- Przeklęte szczury - myslisz zdenerwowany - nie dadzą człowiekowi nawet zadbać o siebie. Po dłuższej chwili hałasy milkną. Zaintrygowany wychodzisz ze swojej kajuty aby sprawdzić co się dzieje. Na korytarzu nie ma nikogo.
Randal: Powoli wstajesz z podłogi. Całe twoje ciało przeszywa ostry ból. Jesteś przy kajucie kapitana. Od poprzedniej przytomnej 'wizyty' tutaj, nic się nie zmieniło. Wciąż te same, brudne, zagrzybiałe ściany, odrapane drzwi...Nic specjalnego...Wokół ciebie nie ma nikogo.
Vern: Już dość długo siedzisz w swej kajucie, spędzając czas na 'nic nie robieniu'. Kiedy znudzony zaczynasz zdejmować but, aby wyczyścić paznokcie, słyszysz dziwne odgłosy. Dwa razy coś, jakby z dużej wysokości rzucono worek z ziemniakami...Później do twych uszu dopiega...jakby...jęczenie i pisk...- Przeklęte szczury - myslisz zdenerwowany - nie dadzą człowiekowi nawet zadbać o siebie. Po dłuższej chwili hałasy milkną. Zaintrygowany wychodzisz ze swojej kajuty aby sprawdzić co się dzieje. Na korytarzu nie ma nikogo.
Randal: Powoli wstajesz z podłogi. Całe twoje ciało przeszywa ostry ból. Jesteś przy kajucie kapitana. Od poprzedniej przytomnej 'wizyty' tutaj, nic się nie zmieniło. Wciąż te same, brudne, zagrzybiałe ściany, odrapane drzwi...Nic specjalnego...Wokół ciebie nie ma nikogo.
Fie fye foe fum,
I smell the blood of the asylum.
I smell the blood of the asylum.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Tawerniany Che Wiewióra
- Posty: 1529
- Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 16:55
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Warszawa
Gustaw
Najemnik wziął bardkę pod rękę i zszedł pod pokład. Postał chwilę w wejściu żeby przyzwyczaić oczy do większej ciemnicy niż na dworze i poszukał wzrokiem jakiegoś majtka czy innego marynarza. Zauważając jednego podszedł do niego i zagadał.
- Przepraszam ale szukamy mesy. Gdzie się znajduje? Jeszcze nie poznaliśmy rozmieszczenia pomieszczeń na statku.
Otrzymawszy o dziwo uprzejmą odpowiedź od marynarza (chyba w tym pomógł uśmiech Mariny) najemnik udał się we wskazanym kierunku. Gdy znalazł się w bliskiej odległości od mesy, dalsza droga była już banalna. Wystarczyło iść za muchami. Po wejściu do mesy, Gustaw odszukał jakieś wolne i w miarę nie upaćkane miejsce i tam się razem z bardką rozgościł. Następnie podszedł do kucharza.
- Przepraszam co dzisiaj serwujecie?
Najemnik wziął bardkę pod rękę i zszedł pod pokład. Postał chwilę w wejściu żeby przyzwyczaić oczy do większej ciemnicy niż na dworze i poszukał wzrokiem jakiegoś majtka czy innego marynarza. Zauważając jednego podszedł do niego i zagadał.
- Przepraszam ale szukamy mesy. Gdzie się znajduje? Jeszcze nie poznaliśmy rozmieszczenia pomieszczeń na statku.
Otrzymawszy o dziwo uprzejmą odpowiedź od marynarza (chyba w tym pomógł uśmiech Mariny) najemnik udał się we wskazanym kierunku. Gdy znalazł się w bliskiej odległości od mesy, dalsza droga była już banalna. Wystarczyło iść za muchami. Po wejściu do mesy, Gustaw odszukał jakieś wolne i w miarę nie upaćkane miejsce i tam się razem z bardką rozgościł. Następnie podszedł do kucharza.
- Przepraszam co dzisiaj serwujecie?
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Marynarz
- Posty: 332
- Rejestracja: czwartek, 10 listopada 2005, 18:48
- Numer GG: 763272
- Lokalizacja: Breslau
- Kontakt:
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Majtek
- Posty: 142
- Rejestracja: sobota, 5 listopada 2005, 22:31
- Lokalizacja: Kłodzko
- Kontakt:
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)