Sesja [D&D] Zaginęła dziewczyna.

[Villemo]

Villemo
Zjadam cokolwiek, po czym zwijam się w kłębek przy ognisku i zasypiam

[Radar]

(Kto ostatni był na warcie? - nad ranem)

[M_M]

Ivor:

Ja! Ja! Ja! Ja! Ja! Ja! Ja! Ja!

[Radar]

Ivor - Nad ranem, gdy wszyscy jeszcze spali zauważyłeś, że ktoś cie obserwował. Nie widziałeś jego twarzy i nie wiesz co lub kto to był, za to wiesz, w którą stronę pobiegł.
P.S. Czasem mieliście trudności ze spaniem, gdy jeden z żeglarzy okropnie chrapał.

[M_M]

Ivor:

<Patrze na towarzyszy>*zbudzić ich? Nie*
<Idę za postacią. A raczej skradam się>

[Radar]

Ivor - Po chwili dostrzegasz, że to humanoid. Podążając dalej widzisz (odległość - 27m):
Istota ma długie włosy, jest umięśniona i wygląda na silną.
Po półgodzinie drogi krętej przez las istota "doprowadziła cię" do obozowiska orków (pewnej dziwnej podrasy, której nie znasz). Już domyślasz się, że to Ork/Orczyca.

[M_M]

Ivor:

<Z ukrycia oglądam teren. Próbuję zliczyć orków. Potem wracam do reszty>

[Radar]

Ivor - Teren to sam las (oprócz obozu orków)
Orkowie - około 15+

[Sabrae Xoraim]

Grimm Evenwood:
Budzę się i przeciągam. Przez jakąś godzinkę modlę się do Silvanusa. Następnie wyruszam wraz z Kłem na poranne łowy, próbujemy upolować jakąś zwierzynę łowną oraz znaleźć zjadliwe runo leśne jaki zioła.

[M_M]

Lester:

[Jeszcze się zobaczymy. Hi hi.]
<Wracam do obozu i zdaję raport co widziałem>

[Radar]

Grimm Evenwood - Przy jaskini kieł wywęszył 2 dziki. Pokonaliście je w mig z niewielkimi zadrapaniami.

[Kloner]

Randal

Budzie się nad świtem, przeciągam i coś zjadam

[Vijas]

Valius

Budzę się i rozglądam się czy nikogo nie brakuje

[Sabrae Xoraim]

Grimm:
Biore dziki i wracam do obozu, następnie oporządzam je i robie z nich śniadanko dla wszystkich.

[M_M]

Ivor:

- Znalazłem w lesie obóz orków. Kiedy ich zaatakujemy -
[w końcu to mój wróg rasowy]
<jem co tam jest>

[Vijas]

Valius

-Ja mogę iść nawet teraz.

Biorę kawałek mięsa po czym z gracją go zjadam

[Craw]

Vincent

Vincent powoli otwiera oczy. Widac, ze nie spalo mu sie najlepiej i jeszcze chwilke potrwa zanim dojdzie do siebie.
- Ma ktos cos do picia? - zapytal sie. Gdy juz mu ktos je podal, wizal kilka glebokich lykow.
To zaspokojeniu pragnienia tropiciel wstaje i sie przeciaga. Obejmuje wzrokiem wszystkich towarzyszy, by sprawdzic czy wszyscy sa.
- Dzialo sie cos ciekawego w nocy? - zapytal.