Nasi bohaterowie rozmawiali do rana lecz gdy znurzył ich sen rozeszli się do pokoi. Rano każdy z nich był w porcie tam czekano na przeliczneie najemników i rozdzielenie do statków.
Potarł oczy, stojąc w szeregu. Nienawidzę byc niewyspanym. Nienawidzę kaca. Nienawidzę morza, życia, kurde dajcie mi spać. Poprawił miecz i kuszę. Na co jeszcze czekamy, im szybciej wypłyniemy, tym szybciej wejdę do swojej kajuty i zasnę... albo umrę... wszystko jedno.
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Wsiadać brudasy!- krzyknoł kotś.Wszyscy najemnicy ruszyli na okręty gdy siedzieli pod pokładem do uszy naszych bohaterów doszło brdzekanie na lutni. Wszyscy poszli w tamtym kierunku. zauwarzyli siebie. Zaczeła sie rozmowa
Jediah
-Ktoś wie, dokąd płyniemy?-spytał, przymykając oczy-moja głowa...
Dopiero po chwili zza zasłony bólu dotarło do niego pytanie Randala:
-Nie wiem, jak inni, ale ja umieram...-szepnął.
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Jediah
-Zawsze miałem słabą głowę... muszę dojść do siebie-powiedział-poza tym rano przywaliłem głową w półkę nad moim łóżkiem... Niezbyt dobry sposób na kaca.
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
-Witam, witam! -powiedział, przerywając grę- No właśnie, gdzie my właściwie płyniemy? Przepraszam, drogi panie, może orientuje się pan, jaki jest cel naszej podróży? - zapytał siedzącego najbliżej mężczyznę.
mmm....odparł zamyślny mężczyzna. - A co ja wróżbita jakiś czy inne plógawe stworzenie?! Jak bym wiedział to bym wiedział.- Odparł im wysoki łysy mężczyzna widać nie zbyt rotropny
siedizeli tak jeszcze pare godzin poczuli dretwienie w ich konczynach. Wszyscy byli w letargu. Milczeli nie jeden z najemników spał. obudził ich huk i krzyk"Wstawać brudasy koniec leniuchowania na ląd wszyscy ale już!" Nie mówiąc nic wyszli na ląd. Tam stał już książe w złotej zbroi na koniu. Blask jego zbroi raził wszystkich. Wokół niego była jego wardia przyboczna i jakaś czarodziejka. Książe rozmawaił z nią przez jakiś czas, gdy zobaczył, że najemnicy wyszli już na ląd zaczoł przemówienie"Drodzy towarzysze! Zebrałem was tu najlepszych specjalistów od walki i zabijania na ciężką i karkołomną wyprawe, z której napewno nie wrócimy wszyscy cali i zdrowi do swych domów. Czeka nas wiele trudu i poświęceń, lecz gdy osiągniemy nasz cel to już na pewno bedzie z górki. A zatem wyraszajmy czym prędzej." Zakończył przemówienie i wyruszył na czele pochodu wraz z czarodziejką. Reszta poszła za nimi. Tylko żołdacy księcia mieli konie, reszta szła na piechote. Dróżyna, która spotkała się już dwukrotnie szła razem ochoczo. Narsil grał żywo na swej lutni co ułatwiało im marsz. Wszyscy rozmawiali o przemowie księcia.