Warhammer - Chaos na farmie Murrmannów

-
- Kok
- Posty: 951
- Rejestracja: piątek, 11 listopada 2005, 10:00
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Sosaria... Kraina rozpusty :]

-
- Tawerniak
- Posty: 2122
- Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
- Numer GG: 5438992
- Lokalizacja: Mroczna Wieża
- Kontakt:

-
- Chorąży
- Posty: 3121
- Rejestracja: wtorek, 21 grudnia 2004, 11:06
- Lokalizacja: Tam gdzie konczy się wieś a zaczyna zadupie \,,/ <(^.^)> \,,/

-
- Marynarz
- Posty: 332
- Rejestracja: czwartek, 10 listopada 2005, 18:48
- Numer GG: 763272
- Lokalizacja: Breslau
- Kontakt:

-
- Bombardier
- Posty: 622
- Rejestracja: wtorek, 4 października 2005, 15:21
Ambartos: Po wyjściu z kajuty szukasz kapitana. Po 15 minutach znajdujesz go w jego kajucie. Zapytany o koniec podróży beztroskim głosem odpowiada: Co szczurze lądowy? Ledwo weszlimy na pokład, a ty tu już byś na miejcu chciał być? Nie tak prędko chłopcze, za cztery dni będziem dopiero W Wissenlandzie. Tak śpieszno do domu, co chłopcze?
Steven Garfield: Po wejściu na statek podążasz chwilę za osobnikiem w kapturze. Niestety, prawie zaraz po wejściu na pokład znika w swojej kajucie
Steven Garfield: Po wejściu na statek podążasz chwilę za osobnikiem w kapturze. Niestety, prawie zaraz po wejściu na pokład znika w swojej kajucie
Fie fye foe fum,
I smell the blood of the asylum.
I smell the blood of the asylum.

-
- Tawerniak
- Posty: 2122
- Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
- Numer GG: 5438992
- Lokalizacja: Mroczna Wieża
- Kontakt:


-
- Tawerniak
- Posty: 2122
- Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
- Numer GG: 5438992
- Lokalizacja: Mroczna Wieża
- Kontakt:

-
- Bombardier
- Posty: 622
- Rejestracja: wtorek, 4 października 2005, 15:21
Steven: Pukanie do drzwi nie przynosi żadnego efektu. Zdenerwowany próbujesz wyważyć drzwi...Kiedy zaczynasz uderzać sobą w drzwi powstaje wielki hałas. Z sąsiednich kajut zaczynają wyglądać inni pasażerowie: Eh, przyjdą takie i d**ę zawracają - stwierdza jedna z "turystek" wyglądająca jakby widziała poprzednie dwa stulecia. Chwilę później przybiega zdyszany marynarz :Co się tutaj dzieje? Zgubiłżeś klucz od kajuty, że się tak dobijasz?
Fie fye foe fum,
I smell the blood of the asylum.
I smell the blood of the asylum.

-
- Tawerniak
- Posty: 2122
- Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
- Numer GG: 5438992
- Lokalizacja: Mroczna Wieża
- Kontakt:

-
- Bombardier
- Posty: 622
- Rejestracja: wtorek, 4 października 2005, 15:21
Steven Garfield
- Ej facet! Mnie nie interesuje, czy tam jest twoja lazania, czy jakiekolwiek inne badziewie! Jeśli to nie twoja kajuta, to nie masz tu czego szukać. Chyba, że chcesz coś ukraść...Ale na takich mam inne sposoby <tu marynarz znacząco spojrzał swój topór wiszący na plecach>
- Ej facet! Mnie nie interesuje, czy tam jest twoja lazania, czy jakiekolwiek inne badziewie! Jeśli to nie twoja kajuta, to nie masz tu czego szukać. Chyba, że chcesz coś ukraść...Ale na takich mam inne sposoby <tu marynarz znacząco spojrzał swój topór wiszący na plecach>
Fie fye foe fum,
I smell the blood of the asylum.
I smell the blood of the asylum.

-
- Tawerniak
- Posty: 2122
- Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
- Numer GG: 5438992
- Lokalizacja: Mroczna Wieża
- Kontakt:


-
- Tawerniany Che Wiewióra
- Posty: 1529
- Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 16:55
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Warszawa
Gustaw
To był bardzo dobry dzień dla Gustawa (a przynajmniej poranek). Właśnie dostał pieniądze (co uszczęśliwiło jego "najemniczą" część) i jeszcze okazało się, że może zająć razem z Mariną dwuosobową kajutę (co zaspokoiło jego wygodnicką część, bo i tak pewnie by się wcisnął na siłę razem z bardką do pojedynczej). Tak, to był na pewno bardzo szczęsliwy poranek dla najemnika ... No prawie, bo ciągle czuł wszystkie nierówności schodów karczmy.
-Kajuta dwuosobowa będzie w sam raz. - zwrócił się do Franc'a.
Następnie szybko Gustaw zaniósł wszystkie bambetle (zarówno swoje jak i Mariny) do odpowiedniej kajuty. Gustaw był w tak dobrym humorze, że nawet nie zwrócił większej uwagi na Stevena dobijającego się do jakichś drzwi i gadającego potem o jakiejś "Lazanii", czy coś. *Ciekawe, o czym on gada? To jego jakiś nowy zwierzak? Dziwnie by się wabił.* Następnie wrócił przed statek do Mariny. Jeśli będzie chciała wejść na pokład to jej pomoże (poda rękę, otworzy drzwi itp.), jeśli nie, to z przyjemnością razem z nią postoi jeszcze chwilkę na stałym lądzie.
To był bardzo dobry dzień dla Gustawa (a przynajmniej poranek). Właśnie dostał pieniądze (co uszczęśliwiło jego "najemniczą" część) i jeszcze okazało się, że może zająć razem z Mariną dwuosobową kajutę (co zaspokoiło jego wygodnicką część, bo i tak pewnie by się wcisnął na siłę razem z bardką do pojedynczej). Tak, to był na pewno bardzo szczęsliwy poranek dla najemnika ... No prawie, bo ciągle czuł wszystkie nierówności schodów karczmy.
-Kajuta dwuosobowa będzie w sam raz. - zwrócił się do Franc'a.
Następnie szybko Gustaw zaniósł wszystkie bambetle (zarówno swoje jak i Mariny) do odpowiedniej kajuty. Gustaw był w tak dobrym humorze, że nawet nie zwrócił większej uwagi na Stevena dobijającego się do jakichś drzwi i gadającego potem o jakiejś "Lazanii", czy coś. *Ciekawe, o czym on gada? To jego jakiś nowy zwierzak? Dziwnie by się wabił.* Następnie wrócił przed statek do Mariny. Jeśli będzie chciała wejść na pokład to jej pomoże (poda rękę, otworzy drzwi itp.), jeśli nie, to z przyjemnością razem z nią postoi jeszcze chwilkę na stałym lądzie.


-
- Majtek
- Posty: 142
- Rejestracja: sobota, 5 listopada 2005, 22:31
- Lokalizacja: Kłodzko
- Kontakt:
Ambartos
Gardzącym wzrokiem spojrzałem na kapitana i wyszedłem z jego kajuty. Gdy byłem na zewnątrz zobaczyłem Stevena dobijającego się do drzwi i spytałęm się go: "Znowu coś chcesz ukraść? Ty bandyto!?" Po tych słowach podchodzę coraz bliżej do Stevena wrogo na niego patrząc.
PS Sory ale pomyliło mi się. Ten post można skasować.
Gardzącym wzrokiem spojrzałem na kapitana i wyszedłem z jego kajuty. Gdy byłem na zewnątrz zobaczyłem Stevena dobijającego się do drzwi i spytałęm się go: "Znowu coś chcesz ukraść? Ty bandyto!?" Po tych słowach podchodzę coraz bliżej do Stevena wrogo na niego patrząc.
PS Sory ale pomyliło mi się. Ten post można skasować.
Ostatnio zmieniony piątek, 9 grudnia 2005, 07:16 przez mi3dzi4k, łącznie zmieniany 1 raz.




Marina
Chomik niespokojnie rozejrzal sie po wnetrzu umyslu Mariny. Nie bylo tutaj zbyt wiele, za to bardzo duzo wolnej przestrzeni do biegania, smiecenia, zalatwiana swych potrzeb i spraszania chomiczyc... Mmmm... <rozmarzyl sie na mysl o slicznych mlodych samiczkach> Podszedl tanecznym krokiem (gdyz lapka przestala go juz bolec) do przestronnego okna w kolorze ciemnego orzecha i spojrzal ciekawsko na swiat oczami dziewczyny. Dostrzegl zblizajacego sie najemnika. Od razu rozpoznal to spojrzenie i usmiech. *Ocho!* - pomyslal chomiczek. - *Cos czuje ze dzis znowu bedzie ciekawie!* Zatarl ochoczo swe male lapki, otrzepal futerko, wyplul zawartosc policzkow w jakis wolny kat i wskoczyl do kolka. Wszak nie mozna bylo stracic tak wspanialej okazji do kolejnej namietnej nocy Mariny z tym facetem...
Bardka nagle ocknela sie, ziewnela i przeciagnela sie. Zdziwilo ja to, ze nagle, niewiadomo jak, znalazla sie na pokladzie o_O *Musialam przysnac...* Slyszac zaproszenie Gustawa do ich wspolnej, dwuosobowej kajuty zdziwila sie jeszcze bardziej. Otworzyla usta i chciala cos powiedziec, szybko sie rozmyslila i zamknela je... Poczym postanowila jednak powiedziec, ze pierwsze slyszy, zeby mieli wspolna kajute, ale nie chciala sie wyglupic i po raz kolejny je zamknela. Wygladala raczej jak rybka lapiaca powietrze na ladzie niz myslaca kobieta... Po chwili jednak udalo jej sie zachowac twarz (powiedzmy) i odezwac do czekajacego Gustawa.
- Och... <dluzsza chwila przerwy na zastanowienie sie> Wiesz, chyba sie nie wyspalam ani nie obudzilam do konca... Wiec moze mnie zaprowadzisz do loz... kajuty?
Hmmm?
Podeszla do Gustawa, dala mu buziaka w policzek i szepnela do ucha:
- Sluchaj... a co to za jedni? - spytala wskazujac na starszego kusznika oraz reszte osob plynacych na wyprawe.
Chomik niespokojnie rozejrzal sie po wnetrzu umyslu Mariny. Nie bylo tutaj zbyt wiele, za to bardzo duzo wolnej przestrzeni do biegania, smiecenia, zalatwiana swych potrzeb i spraszania chomiczyc... Mmmm... <rozmarzyl sie na mysl o slicznych mlodych samiczkach> Podszedl tanecznym krokiem (gdyz lapka przestala go juz bolec) do przestronnego okna w kolorze ciemnego orzecha i spojrzal ciekawsko na swiat oczami dziewczyny. Dostrzegl zblizajacego sie najemnika. Od razu rozpoznal to spojrzenie i usmiech. *Ocho!* - pomyslal chomiczek. - *Cos czuje ze dzis znowu bedzie ciekawie!* Zatarl ochoczo swe male lapki, otrzepal futerko, wyplul zawartosc policzkow w jakis wolny kat i wskoczyl do kolka. Wszak nie mozna bylo stracic tak wspanialej okazji do kolejnej namietnej nocy Mariny z tym facetem...
Bardka nagle ocknela sie, ziewnela i przeciagnela sie. Zdziwilo ja to, ze nagle, niewiadomo jak, znalazla sie na pokladzie o_O *Musialam przysnac...* Slyszac zaproszenie Gustawa do ich wspolnej, dwuosobowej kajuty zdziwila sie jeszcze bardziej. Otworzyla usta i chciala cos powiedziec, szybko sie rozmyslila i zamknela je... Poczym postanowila jednak powiedziec, ze pierwsze slyszy, zeby mieli wspolna kajute, ale nie chciala sie wyglupic i po raz kolejny je zamknela. Wygladala raczej jak rybka lapiaca powietrze na ladzie niz myslaca kobieta... Po chwili jednak udalo jej sie zachowac twarz (powiedzmy) i odezwac do czekajacego Gustawa.
- Och... <dluzsza chwila przerwy na zastanowienie sie> Wiesz, chyba sie nie wyspalam ani nie obudzilam do konca... Wiec moze mnie zaprowadzisz do loz... kajuty?

Podeszla do Gustawa, dala mu buziaka w policzek i szepnela do ucha:
- Sluchaj... a co to za jedni? - spytala wskazujac na starszego kusznika oraz reszte osob plynacych na wyprawe.
