-Niech to będzie 400 Koron. Z radością dowiem sie kto ma takie kamienie i jest je w stanie .. odstąpić. Widze że znajde w Tobie dobrego dostawce i z przyjemnsocia bede odwiedzal Cie zawsze bedac w miescie. POjawie sie tutaj wieczorem aby odebrac bron. Zostawiam Ci 100 koron. DOzobaczenia Rzemieslniku
Magiczna moc ... tez mi cos ... 180 koron , znaczy ze przyjacielu jestes cos wart ( mowie do sztyletu ) ... moze przyzywasz jaber smoka na wezwanie co ? cobaczymy czy wogule jestes ostry , probuje wbic go w drzewo :
Gorin-no Sho ... moją drogą jest pokonywanie innych bez szansy na przegraną. Jam jest wasalem samego siebie, me imie Hagen.
Marqus, Kurai, Ituriel
Gospodarz patrzy na złote monety i mówi Panie, my nie potrzebujemy złota. Poza tym, to co tu mamy, tym się dzielimy z dobroci serca. A stodoły my nie mamy, jeno tutaj, w koncie, barłog do spania wskazuje na miejsce odgrodzone żerdziami od reszty pomieszczenia.
Hagen
Gnom inkasuje zaliczkę. Jego łapy szybko zgarniają kasę, która znika z szybkością światła z lady. Jest kolekcjoner, taki jeden. Mieszka w dokach. Nazywa się Wilhelm de Veiver czy jakoś tak, trudne nazwisko. Ma kamieni, o które ty pytałeś i innych pod dostatkiem, ale to niebezpieczny człowiek. Zastanów się czy chcesz z nim się zmierzyć, bo to trudny przeciwnik Gnom najwyraźniej mówi o gościu, którego rezydencję zdążyłeś już sobie oglądnąć - z daleka, ale zawsze. Jeśli się zdecydujesz, to przyjdz. Może będę miał coś, co ci ułatwi zadanie. Ale sam tego nie zrobisz. Potrzebujesz przyjaciół.
-Moi przyjaciele albo nie żyja ... albo beda niezyc.
Propo towarzyszy , wracam dfo karczmy objasnic wspaniale nowiny jakich sie dowiedzialem , i powiedziec jaka to wazna i niezbedna sprawa jest natychmiastowy szturm na jedna z dokowych rezydencji w celu dobrania sie do wiekszej ilosci informacji. Niechaj To sie stanie jak najszybciej , skreca mnie w srodku gdy tylko czuje ze ter akmienie nei sa moje . W drodze powrotnej zabawiam sie sztyletem, moze jestes magiczny ... a moze nie
Gorin-no Sho ... moją drogą jest pokonywanie innych bez szansy na przegraną. Jam jest wasalem samego siebie, me imie Hagen.
-jak chcesz,dwa razy prosic niebede.Pamietaj otym ze kto zlota nie szanuje miec go nigdy niebedzie(wiem cos otym).Jak mozesz to obudz nas z samego rana,nie fatyguj sie robieniem sniadania
Wstaje od stolu i lekko im sie klaniam.
- Bwael, bel'la dos... Czy jest jakis inny sposob, by sie wam odwdzieczyc? Skoro zlota nie chcecie przyjac, prosze wezcie chociaz to. <wyjmuje z plecaka jedna ze swoich koszul i wreczam kobiecie> Jest ciepla i wytrzymala... - stwierdzam z lekkim zaklopotaniem.
(Moze na nia lub na ktoras z corek bedzie dobra?)
Juz odpoczelam w lesie, wiec bede przez noc czuwac.
Ituriel Marqus Kurai
Wieśniacy przyjmują propozycję Ituriela co do błogosławieństwa pól, tyle, że jest już za późno, aby to zrobić, więc pewnie poczekasz z tym do rana. Kładziecie się spać, po chwili słychać już tylko głośne chrapanie gospodarzy.
Hagen
Wracasz do karczmy i .... pustka. Twoich towarzyszy brak !!! Pytasz się karczmarzaPrzepraszam, czy wiesz może, dokąd poszli moi towarzysze ?? A może zostawili mi jakąś wiadomość ??? Karczmarz patrzy na Ciebie, drapie się po głowie i mówi Uciekli stąd, jakby ktoś ich gonił. Zaraz zaraz, mówili coś, że mają się z Tobą spotkać gdzieś za murami miejskimi. Ale gdzie, tego nie wiem. mówi i oddala się od Ciebie
Wrócę do gnoma. Odbiorę moją cudowną zabawkę ... pożegnam się. I zastanowie się gdzie te ćwoki mogły się zapodziać najpewniej gdzieś w okolicach miasta , pewnie przy głównym trakcie , może ich jeszcze dogonie.
Gorin-no Sho ... moją drogą jest pokonywanie innych bez szansy na przegraną. Jam jest wasalem samego siebie, me imie Hagen.
Hagen
Wracasz do Gnoma, dopłacasz resztę w zamian za magiczne ustrojstwo. Następnie wychodzisz i kierujesz się w stronę jednej z bram Waterdeep. Gdy już ją widzisz, zaczepia cię dwóch łachmaniarzy Eeeee, wielmożny panie zaczyna jeden z nich nie masz może kilku srebrników na poratowanie dziadowskiej doli ??? Drugi tymczasem bacznie się rozgląda, jakby czegoś lub kogoś się obawiał
Ituriel, Marqus, Kurai
Chrapiecie sobie smacznie, gdy nagle Kurai, która postanowiła czuwać zaczyna słyszeć jakieś odgłosy na dworze. Słyszy wyraźnie konie i ludzi. Po chwili nieznajomi odjeżdzają, za to czuć wyraźnie dym. Kurai nie masz wątpliwości, DACH SIĘ PALI
Klnac szpetnie w mowie mieszkancow mista Menzoberranzan, elfka skoczyla na rowne nogi krzyczac do wspoltowarzyszy:
- Wstawac szybko! Ruszcie sie! DACH SIE PALI!!!!
Nie czekajac na ich reakcje szybko pobiegla budzic i wyprowadzac goszczaca nas rodzine...
Odsuwam sie na większą odległość od obu jakże przemiłych jegomości. Na takie numery sie mnie nie nabierze. pod ubraniem sciska rękojeść styletu tak żebyjak najszybciej w razie ataku delikwentowi podciac gardlo.
-a co Cie to interesuje?
Gorin-no Sho ... moją drogą jest pokonywanie innych bez szansy na przegraną. Jam jest wasalem samego siebie, me imie Hagen.
Hagen Kilka monet Panie mówi żebrak. Kątem oka widzisz, że drugi z nich sięga za pazuchę i zamierza cię zaatakować
Ituriel, Kurai, Marqus
Wypadacie przed chatę. Część rodziny waszych gospodarzy miała mniej szczęścia, pod wpływem ognia płonący dach zawala się grzebiąc pod sobą czwórkę dzieci. Na wieśniakach nie robi to wielkiego wrażenia, ot zwykła dola biednego człowieka z nizin.
Nagle z zarośli w waszym kierunku leci 6 bełtów z kuszy. Cztery z nich dopadają Marqusa, który zwala się na ziemię. Z jego głębokich ran sączy się krew - dużo krwi. Prawdopodobnie nie uda mu się pomóc
Jak nie to odciągam go na bok i zaczynam wyjmować bełty i rzycać zaklęcia lecznicze na jego rany. Jak tam odciągam go i rozglądam się z kąd i kto strzelał.
"Lepiej Milczeć I Wyglądać Jak Idiota, Niż Się Odezwać I Rozwiać Wszelkie Wątpliwości" Mafia Radioaktywnych Krów