Sesja [D&D] Zaginęła dziewczyna.

[Craw]

Vincent

Krzyczy do Ivora
"Cos sie dzieje w obozie! Wracamy!"
Biegnie na skraj lasu po czym chowa sie za najblizszym drzewem. Wyglada by sprawdzic co sie dzieje. Jak rozpozna sytuacje, naciaga luk i strzela do kilku najblizszych celow. Jak go zauwaza chowa luk, wyciaga miecz i wychodzi by skupic na sobie kilku przeciwnikow prowokujac ich. Jak zaczna go gonic, stara sie ich zwabic do lasu.

[Radar]

Zwabiłeś 7 koboldów na siebie, pobiegłeś do lasu, a one za tobą, w pewnym momencie doganiają cie, otaczają i kolejno atakują.
(losy walki po tym, jak każdy opisze co robi)

[Kloner]

Randal

<siedze na drzewie i strzelam z procy>

[Sabrae Xoraim]

Grimm Evenwood:
<Też wspinam się na drzewo, rzucam Racę W największe skupisko przeciwników>
"Kieł! Atakuj!" <krzyczę wskazując najbliższego przeciwnika>
<następnie rzucam Leczenie drobnych ran na najbardziej poranionego członka drużyny (marynaża 1 ???)>

[M_M]

Ivor:

<Cały czs koczowałem w lesie. Teraz z ukrycia strzelam do kobolodów otaczających Vincenta. >

[Radar]

2 koboldy zauważyły jak wychylasz się z ukrycia i zaatakowały cie.
(przypada 6 koboldów na każdego, stojącego na ziemi (oprócz Ivora, którego zauważyły tylko 2))

[Vijas]

Valius

Rzucam się na koboldy i staram się każdemu odciąć łeb

[Radar]

2 koboldy zauważyły jak wychylasz się z ukrycia i zaatakowały cie.
(przypada 6 koboldów na każdego, stojącego na ziemi (oprócz Ivora, którego zauważyły tylko 2))

Ivor - Trafiłeś jednego, gdy biegł do ciebie i zabiłeś go, drugi nie zadał ci obrażeń (zrobiłeś unik)

Randal - Trafiłeś dwóch. Dwaj leżą bezwładnie.

Valius - Zabiłeś jednego i jednego zraniłeś. Doznałeś lekkiej rany w lewe ramię.

Vincent - Zabiłeś 3 koboldów masz średnią ranę w brzuchu (możesz walczyć).

Grimm Evenwood - Kilku przeciwników "straciło głowę" (od racy)
"Kieł" - Koboldy nie skupiły się, aby bronić się przed tobą, więc spokojnie je zabijałeś.

Villemo - Jesteś na drzewie pod postacią kota, obserwujesz walkę.

Kurai - (???)

Marynarz 1 - Ogłuszył 1 kobolda, dostał ranę w udo.
Marynarz 2 - Ogłuszył 2 koboldy, dostał ranę w ramię.

[Sabrae Xoraim]

<rzucam leczenie drobnych ran na vincenta>
<błogosławię jagody>

[Vijas]

Valius

-Arghhh...!

Rzucam się na resztę.

[Radar]

Vincent - Twoja rana zmniejszyła się i czujesz się nieco lepiej.

(czekamy na to co zrobi Kurai - nie będę przecież za nią grał)

[Sabrae Xoraim]

<krzyczę do Kła>
"Dobrze!! Atakuj dalej !!!!"
(jak daleko odemnie toczy się walka?? jestem w stanie rzucić jagody dokładnie do vincenta, valisa i marynaży?? )

[Kloner]

Randal

<strzelam dalej>

[M_M]

Ivor:

<Gdy zrobiłem unik strzelam do koboloda. Niezalerznie od tego czy trafie czy nie wyjmuje miecz i: jeśli udało mi się zastrzelić koboloda atakuje inne, jeśli nie dobijam tego>

[Radar]

Grimm Evenwood - Jesteś wystarczająco blisko by rzucić jagody do wszystkich z wyjątkiem Ivor'a i Vincentego.

(CDN - Ciąg dalszy nastąpi... jak "przyjdzie" Ouzaru)

[Craw]

Vincent

Wyciaga sztylet. Trzyma go ostrzem w dol, tak by latwo bylo go wbic w przeciwnika.
Usmiecha sie lekko. "No chodzcie psie mordy" - po czym atakuje mieczem najblizszego kobolda, kolejnego zas stara sie zadzgac sztyletem.

[Ouzaru]

Kurai

<Podbiegam do marynarzy, zawsze lepiej walczyc w grupie niz osobno>
(Majac do wyboru strzelanie z łuku, ktore nie jest moja najmocniejsza strona, rzucanie w te paskudztwa nozami, ktorych nie mam zbyt wielu lub po prostu siekanie ich mieczem... wybieram to ostatnie)
<Wyciagam krotki miecz i nie bawiac sie w jakas wysublimowana finezje atakow, unikow, blokow i innych tego typu pierdół z cala sila wale w nie ostrzem.>
"Stanmy plecami do siebie!" <krzycze do marynarzy>