[Warhammer] Sesja w Warhammerze

[Krzys_ek]

W sumie taka wolna gra...każdy sobie MG, o ile tylko nikt nie będzie przesadzać...
Może wypalić... Ale poczekajmy na MG

[Kloner]

Poza sesją:Sorki ale niamiałem czasu pisać ostatnio.

Kiedy tak sobie rozmawiacie i krzyczycie, słyszycie, a następnie zuważacie kilku jeźdźców na trakcie. Jadą dość szybko ze strony gdzie widzicie dym.

[Epyon]

Niebiański Balmung

-<censored>* Szybko, chowajcie sie.
Wbiegam za drzewa, ale tak by mieć dobry widok na trakt.

*Kuropatwy to bardzo ładne ptaszki, lecą często i gęsto ;P

[Krzys_ek]

-Niedobrze...te krzyki na pewno nam nie pomogły-mówię po cichu, poc czym dodaję- może nas jeszcze nie wypatrzyli, przygotujmy zasadzkę.
Po czym chowam się w lesie, przykucam i wyciągam łuk. Zakładam strzałę i napinam lekko cięciwę. Kieruję się w stronę jeźdźców. Jeżeli zauważyli nas szyję do nich z łuku starając się nie trafić nikogo z drużyny, jeśli nie czekam ąz przejadą.

[Seth]

- A może to przyjaciele? Zastanowiliście się nad tym???
Wołam do przejeżdżających, nie mogąc ukryc okrutnego uśmiechu...
- Hej! Tutaj! Pomocy!

[Epyon]

Niebiański Balmung

Podchodzę Czteropalcego od tylu starając się poderżnać jego parszywe gardło.

[Villemo]

Ellen
Chowam się za drzewami

[Seth]

Zanim Balmung zdąża mi zadac cios wykręcam mu ramię, zabieram sztylet i wbijam mu w udo.
- A teraz, może się stąd ulotnimy... Chyba że jesteś tu by nas wszystkich pozabijac?

[Kloner]

Czteropalcy wyrwałeś sztylet Balmunga ale nieudało ci się go wbić w jego udo bo on uskoczył. Jeźdźcy usłyszeli jego głos. Lekko zwolnili. Kierują się teraz w waszą stronę, z dobytą bronią. Kiedy Wasz zauważają jeden z nich się odzywa:
-Kto z was wołał pomocy? Czyżby orkowie tu też byli?
Zauważacie że na jego szatach widnieje znak zakonu sigmara.

[Epyon]

Niebianski Balmung

-Nie, to po prostu ten niedorozwinięty umysłowo osobnik chce się jakoś uratować przed moim gniewem.
Wskazuję na Czteropalcego.

[Kloner]

Mężczyzna paczy się na czteropalcy.
-Już myślałem. Jedziemy od strony kislevu. Miasto zostało zdobyte.- Kończy bardzo powoli jakby z bólem w głosie.

[Seth]

- Przykro mi... czy zapewnilibyście nam ochronę przez chocby kawałek drogi? Jesteśmy uciekinierami właśnie z Kislevu, staramy się dotrzec do Altdorfu, gdzie czekają na nas nasze rodziny. Proszę pomóżcie nam.
Cholera... mam nadzieję że ten magik przeżył...

[Kloner]

-Tak się składa że też zmierzamy do altdorfu.- Mówi mężczyzna, poczym dodaje-Ale jak to się stało że trafiliście tu przed nami? My jesteśmy konno. A wy wyglądacie na pieszych.

[Villemo]

Ellen
- Mieliśmy konie...aaale gdzieś uciekły....

[Zapał]

Taa... jeszcze mnie cały zad boli po tej diabelskiej szkapie! Obiecywałem sobie że już nigdy nie wsiąde na konia.... ale teraz to naprawde choćby nie wiem jaki milutki był... nigdy! A tak wogule to Tarex me imię! Czy nie zabralibyście nas ze sobą do Altdorfu?

[Kloner]

-cóż możemy, ale jak nadążycie zanami? My mamy konie, a wy? Umiecie tak szybko biec?

[Villemo]

Ellen
Wołam wilka:
-Caaaanis...Ja mogę jechać na wilku