Iblisiątko pisze:Co proszę?Deep pisze: właśnie skończyłem piwo Wiśnia w piwie. Dobre aczkolwiek preferuję mniej popularne Jabłko w piwie.
Smak faktycznie podobny do cydrów.
Iblisiątko pisze:Co proszę?Deep pisze: właśnie skończyłem piwo Wiśnia w piwie. Dobre aczkolwiek preferuję mniej popularne Jabłko w piwie.
No co ty? No nie spodziewałabym się.Deep pisze:Ze sklepu.Iblisiątko pisze: skąd wytrzasnąłeś taki specyfik?
Jesteś mało rockowy Piwa o polskich nazwach jakoś mnie odrzucają, bez obrazy dla nikogo , ale nie widziałam żadnego żula, który żłopałby Carlsberga, za to, Tyskie i Żubry to notorycznieAlien pisze:Osobiście ostatnio rozsmakowałem się w Desperadosie i Reddsie Piwa z dodatkiem czegoś smakują mi o wiele bardziej od standardowych żywców itd
Chociaż w sumie Harnaś jest całkiem spoko
To po co pytasz? Z tego co widzę to nie mieszkamy w tym samym mieście więc nazwy sklepów raczej niewiele ci dadzą. Wiśnię zdaje się dało się dorwać w Tesco, w mojej mieścinie a Jabłko kupowałem w Tabakierze, gdzie mają dosyć bogaty wybór trunków. Piwa są z jakiegoś warmińskiego browaru więc podejrzewam, że tam są dość popularne.Iblisiątko pisze:No co ty? No nie spodziewałabym się.Deep pisze:Ze sklepu.Iblisiątko pisze: skąd wytrzasnąłeś taki specyfik?
To pewnie dlatego, że Tyskie i Żubr kosztują znacznie mniej niż Carlsberg. Poza tym ja na przykład wolę brązowe butelki niż zielone. No chyba, że mówimy o Grolschu, który jest jednym z moich ulubionych piw. Niestety bardzo drogiIblisiątko pisze:ale nie widziałam żadnego żula, który żłopałby Carlsberga, za to, Tyskie i Żubry to notorycznie
Można to wybaczyć, o ile jesteś kobietą. A tak serio, są całkiem dobre, ale w tych "piwach" jest pewien szkopuł: one w ogóle nie smakują jak piwo. Dla mnie to porostu napój gazowany o iluś tam procentach.Alien pisze:Osobiście ostatnio rozsmakowałem się w Desperadosie i Reddsie Piwa z dodatkiem czegoś smakują mi o wiele bardziej od standardowych żywców itd
Dzięki, moje ulubione piwo Żywiec.Iblisiątko pisze:Jesteś mało rockowy Piwa o polskich nazwach jakoś mnie odrzucają, bez obrazy dla nikogo , ale nie widziałam żadnego żula, który żłopałby Carlsberga, za to, Tyskie i Żubry to notorycznie
Właśnie takiego gadania nienawidzę. Wypiłaś piwo zza granicy, które smakuje całkiem inaczej i wymyśliłaś sobie, że jest to wzór dobrego piwa.Tanie są dobre jak chcę się napić ze znajomymi w większych ilościach, wtedy w sumie szkoda kasy na droższe, ale ogólnie raczej nie piję tych siuśków typu żywiec, warka (to to już w ogóle), żubr, etc. po prostu nie smakuje mi to piwem, jest za mało gorzkie i za mało wyraziste w smaku.
A to dość osobliwe spostrzeżenie. Ja zawsze miałem wrażenie, że to właśnie piwo lane jest w pewnym sensie 'oszukane' i dlatego zwykle jest tańsze. Inaczej mówiąc, piwo butelkowe zawsze było towarem pewnym i pełnym podczas gdy trunek tej samej marki 'z kija' bardziej przypominał wodę.Deep pisze:Ja ostatnio zauważyłem, że zupełnie inne w smaku jest piwo lane od butelkowego. Mam na myśli tę samą markę - tak jak bardzo nie lubię Żywca bo uważam, że jest dość wodnisty w smaku tak w dobrych knajpach lany mi nawet smakuje. To samo jest z Paulanerem - lany dostarcza mi smakowego orgazmu a z butelki jest dość przeciętny.
Dlatego bardzo żałuję, że będąc w Szkocji nie poszedłem nigdzie na prawdziwego, lanego Guinessa ale nie miałem za bardzo kiedy. U mnie w mieścinie nigdzie niestety nie leją (przynajmniej nic o tym nie wiem).
Zależy od miejsca gdzie rozlewają. W pubach mają kilka kategorii beczkowanego piwa - w tych "gorszych" knajpach będą mięli najtańsze beczki a w tych "lepszych" będą mięli piwo lepszej jakości. Część barmanów również lubi oszukiwać dolewając wody do szklanki przed nalaniem piwa. Dla przykładu, lubię piwo Tyskie - nie jest to jakiś mój faworyt ale z racji tego, że nie jest drogie często pijam i mi smakuje. Na weselu mojej kuzynki mieli zamówioną beczkę tego piwa - tego smaku już nigdy później nie poczułem w żadnej knajpie.bOdziO Wolf pisze: A to dość osobliwe spostrzeżenie. Ja zawsze miałem wrażenie, że to właśnie piwo lane jest w pewnym sensie 'oszukane' i dlatego zwykle jest tańsze. Inaczej mówiąc, piwo butelkowe zawsze było towarem pewnym i pełnym podczas gdy trunek tej samej marki 'z kija' bardziej przypominał wodę.
W sumie to śmiesznie piszesz bo nigdzie nie pisałam o żadnym wzorze idealnego piwa, no ale...No Name pisze:Właśnie takiego gadania nienawidzę. Wypiłaś piwo zza granicy, które smakuje całkiem inaczej i wymyśliłaś sobie, że jest to wzór dobrego piwa.Tanie są dobre jak chcę się napić ze znajomymi w większych ilościach, wtedy w sumie szkoda kasy na droższe, ale ogólnie raczej nie piję tych siuśków typu żywiec, warka (to to już w ogóle), żubr, etc. po prostu nie smakuje mi to piwem, jest za mało gorzkie i za mało wyraziste w smaku.
Nie wiem czy wiesz, ale na Wyspach Brytyjskich, za piwa które wymieniałaś ludzie są w stanie zapłacić tyle, ile ty dajesz za swojego Guinnesa. Naprawdę, jestem ciekaw czy byś zmieniła zdanie, gdyby ktoś po raz pierwszy postawił przed tobą butelkę Żywca i powiedział, że jest to znakomite piwo sprowadzane zza granicy, zupełnie inne od tutejszych.
Zwróć też uwagę, że jeśli pijesz piwo w dużych ilościach to smak staje się bardziej pospolity. A jeśli pijesz w puszkach, to każde piwo smakuje tak samo, więc się nie dziw (chyba już o tym było zresztą).
Miałeś pecha i tyle W te wakacje pomagałem na zawodach jeździeckich w sklepiku ( namiot na świeżym powietrzu) i piwo było naprawdę dobre.No Name pisze:Na wszelkich festynach oszukiwane piwo to norma. W budkach z piwem też nie polecam. Oni nie mają gdzie kegów trzymać, a piwo w złej temperaturze się niszczy.
Moim zdaniem Desperados ma smak piwa z domieszką, co mi odpowiada.Można to wybaczyć, o ile jesteś kobietą. A tak serio, są całkiem dobre, ale w tych "piwach" jest pewien szkopuł: one w ogóle nie smakują jak piwo. Dla mnie to porostu napój gazowany o iluś tam procentach.