jokemaster pisze:Co może przypominać historia cioty któremu tylko d*py były w głowie a gdy w końcu zakochał się na poważnie to w żonatej osobie. Na dodatek popełnił samobójstwo w maksymalnie ciotowaty sposób. Poważnie pytam.
Pewnie niektórzy po prostu lubią romantyzm, natomiast pewne doświadczenia mogą nas jakoś związywać z postacią. Swoją drogą widać, że za Werterem nie przepadasz, delikatnie rzecz ujmując.
Ja tą postać lubię, mimo, że jego sposób na życie był nieco kiepski to miał w sobie coś czego brakowało ludziom w tamtym okresie. I coś czego brakuje ludziom teraz. Może i moda która nastąpiła po tej książce nie była niczym "fajnym", bo nie ma nic mądrego w popełnianiu samobójstwa bo tak zrobił nasz idol.
Swoją drogą nie wszystko co poddaje się emocjom jest ciotą i emo...
Nie, nie zachwycam się tą książką, bo dużo jej brakuje do tego, żeby się nią zachwycać. Po prostu piszę, że mi się podobała. Natomiast kompletnie "niefajnym" jest nazywanie wszystkiego co jest emocjonalne ciotą (jeśli jest to facet) albo emo (jeśli jest to cokolwiek innego niż facet).
Właściwie jak do tej pory najlepszą książką dla mnie był
Rok 1984 wiadomo kogo i wiadomo o czym.
Marz pisze:Jakiś czas temu zainteresował mnie Miroslav Żamboch.
Ja tylko
Sierżanta przeczytałam, ale książka całkiem sympatyczna. Znasz coś jego, co naprawdę warto przeczytać?