Sny
-
- Majtek
- Posty: 116
- Rejestracja: czwartek, 10 maja 2007, 14:09
- Numer GG: 21666460
- Skype: rata_el_deserto
- Lokalizacja: Mnichowice
Re: Sny
Ostatni mój sen: Środek rynku w mieście oddalonym od mojej małej miejscowości o 10km. Stoję ja i mój kolega- na jakiejś wielkiej dmuchanej poduszce i... bierzemy ślub. Po chwili ja uciekam sprzed "ołtarza" (o ile to można tak nazwać bo to był w gruncie rzeczy jakiś namiot) i mówię że co na to powie mój chłopak, nie mogę zrobić takiego czegoś. Scena zmienia się: jestem na spacerze z następnym kolegą, idziemy na pola, ja patrzę na łąkę, a tam leży brat pierwszego kolegi pod słoniem, słoń oblewa go wodą, a ten po chwili odwdzięcza się. Kolega z którym byłam na spacerze oświadcza mi się, a ja odmawiam. Scena znów się zmienia. Znów środek rynku, znów stoję na tej poduszce i... teraz najlepsze... biorę ślub z moim nauczycielem przedmiotów informatycznych. Mam nieogolone nogi, taaakie futro, a tenże "mój mąż" ciągnie mnie do sklepu z butami, bo jest promocja i chce sobie kupić buty.
...
...
"Widzieliście go? Rycerz chędożony! Herbowy! Trzy lwy w tarczy! Dwa srają, a trzeci warczy!"
-
- Bosman
- Posty: 1719
- Rejestracja: sobota, 4 sierpnia 2007, 12:16
- Numer GG: 11803348
- Lokalizacja: Łóżko -> Lodówka -> Kibel -> Komputer (zapętlić)
Re: Sny
Ja tutaj widzę ogromne pragnienie miłości...
Ogólnie też zapisywanie jakoś specjalnie mi nie wychodziło. Zapis nie ma tych wielu smaczków, których nie jestem zdolny przelać na papier. Może to po prostu moja indolencja językowa, nie wiem.
Kiedyś miałem tak, że obudziłem się w środku nocy, mając w głowie jakąś magiczną wręcz myśl, jakieś spostrzeżenie które mogłoby odmienić wręcz moje życie Zerwałem się z łóżka i chwyciłem za zeszyt, ale niestety jedyne co pamiętałem to niesamowitość emocji...Orri pisze:Polecam zapisywanie. Niezły ubaw jest jak się to potem czyta.
Ogólnie też zapisywanie jakoś specjalnie mi nie wychodziło. Zapis nie ma tych wielu smaczków, których nie jestem zdolny przelać na papier. Może to po prostu moja indolencja językowa, nie wiem.
-
- Bosman
- Posty: 1796
- Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Freistadt Danzig
Re: Sny
W opisywaniu snów niesamowite jest to że ile razy układam swoje marzenia senne, opisuję je sobie, powtarzam, to i tak nie jestem pewien czy to nie było kilka snów następujących po sobie.
-
- Marynarz
- Posty: 304
- Rejestracja: piątek, 16 stycznia 2009, 21:10
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Szczecin
Re: Sny
Ja tam większości snów nie pamiętam. Sen mam kamienny, i nic - płacząca siostra za ścianą nie jest w stanie mnie obudzić. Więc to, co pamiętam śni mi się jedynie nad ranem. Z gorszych:
Zaczęło się od tego że pracowałem w obozie koncentracyjnym. Żaden koszmar ani nic, po prostu praca jak każda inna. Jechałem sobie pociągiem - ale cichaczem wywoziłem też uciekającą z obozu szychę ruchu oporu (ZA DUŻO FILMÓW WOJENNYCH!!). Aż tu się dowiaduje że ściga nas SS i że są parę wagonów za nami. No to ja siup - zakręt pociągiem i przez bramę stacyjki uciekam do miasta (jadąc pociągiem - nie pytajcie się gdzie były tory). Potem drobny blackout...
Jaskinia żywcem wyjęta z Obliviona. Te same skały, nawet ta sama mgła w kątach. Przyszedłem tu, aby napić się ze Źródła Życia Wiecznego z którego wcześniej napił się Hitler i wygrał wojnę. Zdejmuję pieczęć ze studni i zagłębiam się w mroczny labirynt (w międzyczasie mam wizję SS-manów przeszukujących jaskinie. Jako że pieczęć na tej studni zrosła się za mną nic nie znaleźli. Pamiętam że w tym momencie się bałem, że mnie znajdą i pobiegną za mną). Potem pozostaje tylko droga do Źródła - pamiętam że były tam zagadki mające bronić Źródło - niestety wszystkie zapomniałem po obudzeniu. A szkoda bo na sesje byłyby w sam raz. I chyba miały coś wspólnego z zagadkami broniącymi Urny w Dragon Age.
Niestety, po dojściu do źródła i napiciu się sen się kończy. Zabójstwa Hitlera nie dośniłem...
Zaczęło się od tego że pracowałem w obozie koncentracyjnym. Żaden koszmar ani nic, po prostu praca jak każda inna. Jechałem sobie pociągiem - ale cichaczem wywoziłem też uciekającą z obozu szychę ruchu oporu (ZA DUŻO FILMÓW WOJENNYCH!!). Aż tu się dowiaduje że ściga nas SS i że są parę wagonów za nami. No to ja siup - zakręt pociągiem i przez bramę stacyjki uciekam do miasta (jadąc pociągiem - nie pytajcie się gdzie były tory). Potem drobny blackout...
Jaskinia żywcem wyjęta z Obliviona. Te same skały, nawet ta sama mgła w kątach. Przyszedłem tu, aby napić się ze Źródła Życia Wiecznego z którego wcześniej napił się Hitler i wygrał wojnę. Zdejmuję pieczęć ze studni i zagłębiam się w mroczny labirynt (w międzyczasie mam wizję SS-manów przeszukujących jaskinie. Jako że pieczęć na tej studni zrosła się za mną nic nie znaleźli. Pamiętam że w tym momencie się bałem, że mnie znajdą i pobiegną za mną). Potem pozostaje tylko droga do Źródła - pamiętam że były tam zagadki mające bronić Źródło - niestety wszystkie zapomniałem po obudzeniu. A szkoda bo na sesje byłyby w sam raz. I chyba miały coś wspólnego z zagadkami broniącymi Urny w Dragon Age.
Niestety, po dojściu do źródła i napiciu się sen się kończy. Zabójstwa Hitlera nie dośniłem...
-
- Majtek
- Posty: 134
- Rejestracja: czwartek, 4 maja 2006, 15:30
- Lokalizacja: Lublin
Re: Sny
Sen wyśniony w nocy z 18 na 19 marca 2010
Na początku snu przeciskałem się przez korytarz gdzie był tłum ludzi. Był wielki hałas - ludzie przekrzykiwali się, nie wiem jednak co mówili. W końcu doszedłem do dużego pokoju, gdzie też było tłoczno i głośno. Wskoczyłem tam na stół i krzyknąłem: WHAT THE FUCK!!! Wtedy ktoś zaczął mówić, że coś zbliża się do nas. Wyjrzałem przez okno i zobaczyłem spadający w naszym kierunku Księżyc. W ogóle okazało się, że znajdowałem się na szczytowym piętrze bardzo wysokiego wieżowca. Usłyszałem również, że kolizja nastąpi już niedługo bo za parę minut.
Nagle plan się zmienił, stałem pod tym wieżowcem i rozmawiałem ze znajomym ze studiów. Powiedziałem mu prosto w twarz co tak naprawdę o nim myślą inni studenci (nie były to myśli przychylne, o nie...) po czym stwierdziłem, że ja tak o nim nie myślę. W jego oczach zobaczyłem łzy. Uścisnęliśmy sobie dłonie i wróciłem do wieżowca. Miałem z powrotem dostać się do tamtego pokoju. Do wyboru były dwie windy: jedna, która dojeżdżała do polowy budynku i druga, która kursowała na sam szczyt. Wybrałem tą drugą. Podczas jazdy windą czułem jak wciska mnie w podłogę z powodu prędkości. Znów znalazłem się przy oknie. Księżyc był już naprawdę wielki. Do kolizji miało dojść za kilka chwil. Wiem, że w pokoju oprócz mnie było jeszcze parę osób, ale nie pamiętam jak wyglądali. Uświadomiłem sobie, że komputery mogą się w takiej chwili zbuntować. Po chwili odwracam się od okna i widzę, że z jednego z monitorów wystaje jakaś gęba bardzo podobna do SHODAN z gry System Shock. W pokoju zrobiło się ciemniej. Z pod stołu, na którym stałem na początku snu, zaczęły wyłazić laptopy. Wyglądały tak jak by miały ugryźć. Po chwili plan się zmienił. Byłem tylko ja, nic innego. Czytałem coś co wskazywało, że cała ta historia z tym spadającym Księżycem i z tymi komputerami to dopiero pierwsza część czegoś... Czego? Nie wiem, ale w oczy rzuciła mi się liczba 10. Uświadomiłem sobie, że ten Księżyc nie mógł spaść na Ziemię no bo nie było by następnych części.
I tak skończył się sen
Obudziłem się bardzo zmęczony. Zanim otworzyłem oczy, byłem przekonany, że jest już ranek, ale myliłem się... Otworzyłem oczy - ciemno. Patrzę na zegarek - 1 w nocy. Zdziwiłem się, no ale cóż, przekręciłem się na drugi bok i poszedłem spać. Tej nocy nic więcej już mi się nie śniło.
Na początku snu przeciskałem się przez korytarz gdzie był tłum ludzi. Był wielki hałas - ludzie przekrzykiwali się, nie wiem jednak co mówili. W końcu doszedłem do dużego pokoju, gdzie też było tłoczno i głośno. Wskoczyłem tam na stół i krzyknąłem: WHAT THE FUCK!!! Wtedy ktoś zaczął mówić, że coś zbliża się do nas. Wyjrzałem przez okno i zobaczyłem spadający w naszym kierunku Księżyc. W ogóle okazało się, że znajdowałem się na szczytowym piętrze bardzo wysokiego wieżowca. Usłyszałem również, że kolizja nastąpi już niedługo bo za parę minut.
Nagle plan się zmienił, stałem pod tym wieżowcem i rozmawiałem ze znajomym ze studiów. Powiedziałem mu prosto w twarz co tak naprawdę o nim myślą inni studenci (nie były to myśli przychylne, o nie...) po czym stwierdziłem, że ja tak o nim nie myślę. W jego oczach zobaczyłem łzy. Uścisnęliśmy sobie dłonie i wróciłem do wieżowca. Miałem z powrotem dostać się do tamtego pokoju. Do wyboru były dwie windy: jedna, która dojeżdżała do polowy budynku i druga, która kursowała na sam szczyt. Wybrałem tą drugą. Podczas jazdy windą czułem jak wciska mnie w podłogę z powodu prędkości. Znów znalazłem się przy oknie. Księżyc był już naprawdę wielki. Do kolizji miało dojść za kilka chwil. Wiem, że w pokoju oprócz mnie było jeszcze parę osób, ale nie pamiętam jak wyglądali. Uświadomiłem sobie, że komputery mogą się w takiej chwili zbuntować. Po chwili odwracam się od okna i widzę, że z jednego z monitorów wystaje jakaś gęba bardzo podobna do SHODAN z gry System Shock. W pokoju zrobiło się ciemniej. Z pod stołu, na którym stałem na początku snu, zaczęły wyłazić laptopy. Wyglądały tak jak by miały ugryźć. Po chwili plan się zmienił. Byłem tylko ja, nic innego. Czytałem coś co wskazywało, że cała ta historia z tym spadającym Księżycem i z tymi komputerami to dopiero pierwsza część czegoś... Czego? Nie wiem, ale w oczy rzuciła mi się liczba 10. Uświadomiłem sobie, że ten Księżyc nie mógł spaść na Ziemię no bo nie było by następnych części.
I tak skończył się sen
Obudziłem się bardzo zmęczony. Zanim otworzyłem oczy, byłem przekonany, że jest już ranek, ale myliłem się... Otworzyłem oczy - ciemno. Patrzę na zegarek - 1 w nocy. Zdziwiłem się, no ale cóż, przekręciłem się na drugi bok i poszedłem spać. Tej nocy nic więcej już mi się nie śniło.
Oto widzę ojca swego.
Oto widzę matkę swoją, siostry swoje i braci.
Oto widzę długi szereg tych, którzy byli przede mną.
Oto ich zew, bym zajął wśród nich miejsce w Valhalli,
Gdzie bohaterowie żyją wiecznie.
Oto widzę matkę swoją, siostry swoje i braci.
Oto widzę długi szereg tych, którzy byli przede mną.
Oto ich zew, bym zajął wśród nich miejsce w Valhalli,
Gdzie bohaterowie żyją wiecznie.
-
- Kok
- Posty: 1304
- Rejestracja: środa, 25 lutego 2009, 16:48
- Numer GG: 28552833
- Lokalizacja: Police
Re: Sny
też chcę mieć takie sny (albo jeśli mam to pamiętać je po przebudzeniu)! Zwykle jeśli jakiś sen pamiętam to nie cały ( nie mówiąc już o dokładności) , raczej są to krótsze momenty , jak kawałki filmu na przykład. A szkoda chętnie wspominałbym stare sny
00088888000
-
- Mat
- Posty: 453
- Rejestracja: środa, 4 listopada 2009, 10:31
- Numer GG: 0
Re: Sny
z tego co wiem, to tak właśnie jest. Nie śnimy cały czas, zwykle są to odcinki około 1,5 godzinne.W opisywaniu snów niesamowite jest to że ile razy układam swoje marzenia senne, opisuję je sobie, powtarzam, to i tak nie jestem pewien czy to nie było kilka snów następujących po sobie.
Osobiście to upek mi się podoba - wciągający i łączący wszystkie postacie
-
- Majtek
- Posty: 91
- Rejestracja: środa, 6 sierpnia 2008, 23:51
- Numer GG: 8941160
- Lokalizacja: Szen-Berk
- Kontakt:
Re: Sny
Okej. Tak więc niedawno miałem takową 1.5 godzinną sesję z cyckami w roli głównej. Ładne były, krągłe, kształtne.Wevewolf pisze: z tego co wiem, to tak właśnie jest. Nie śnimy cały czas, zwykle są to odcinki około 1,5 godzinne.
-
- Mat
- Posty: 441
- Rejestracja: środa, 21 października 2009, 15:31
- Numer GG: 2797417
Re: Sny
Najbardziej odjechany sen jaki pamiętam, noc z dnia na dzień obozowy (obozik harcerski, 3? 4? lata temu): we śnie generalnie uczestniczyli obozowicze, problem był jeden, mianowicie: to już nie był obóz, tylko... zakład psychiatryczny. A kadra to byli lekarze. Źle tam chyba było, albo zbyt biało, bo postyanowiliśmy uciec. Wtedy cały ośrodek zmienił się w leśnią, błotnistą drogę drogę (teren oozu chyba to miał być, bo namioty stały), a z kałuż zaczęły wychodzić kolorowe ośmiorniczki. Każda jednokolorowa, ale wszystkie w innych. Podchodzi do mnie Obelix (ten forumowy) i mówi: :psst, mam schowanego mecha w namiocie, uciekamy". Namiot był doskonałą kryjówką na mecha, bo nie miał ścian. A sam mech był pniakiem (który kilka dni wcześniej przytargaliśmy z lasu i który kadra skonfiskowała, pod pretekstem daru na rzecz stolika pod papiery, dobrowolnego podobno). Brak ścian o dziwo spowodował, że reszta obozu dowiedziała się o naszych planach... i tu zmiana scenerii na podwórko domu Obelixa, kłócę się z jego ojcem o paliwo, bo się nam skończyło. Nie dał, spuściłem mu z czerwonego... poloneza? Nvm, kolejna zmiana okolicy, jedziemy busem przez zniszczone miasto, samochody dopalają się na poboczu... przypominam sobie o ośmiorniczkach, stajemy na parkingu [tego dłuuuugiego fragmentu nie pamietam, ale była bójka chyba i toitoiki]. Dojechaliśmy do rynku miasta, próbuje kupić u starej baby coś dla dziewczyny. Pokazała mi "coś specjalnego"-była to papierośnica, a w niej... 8 lub 10 równo ułożonych, metalicznie lśniących marchewek z taką natką (ta natka była ważna jak cholera!). Czy próba zakupu się udała, nie pamiętam, bo się obudziłem. Intrygująca była zawartość mojego portfela: mnóstwo dziwnych monet i małutki, złoty posążek sfinksa, PLNY brak. Miewałem może i równie zakręcone snu (wożenie patyczakowatego kosmity po parkingu wózkiem z Auchan), ale ten pamiętam najwyraźniej.
Mam niefajną klawiaturę od TPSA i mi kilka klawiszy odmawia posłuszeństwa.
ADVENTURE PLANET czeka na Ciebie! Dołącz do sesji, wczuj się w tej klimat!
ADVENTURE PLANET czeka na Ciebie! Dołącz do sesji, wczuj się w tej klimat!
-
- Majtek
- Posty: 134
- Rejestracja: czwartek, 4 maja 2006, 15:30
- Lokalizacja: Lublin
Re: Sny
Tak w sumie to ten mój sen nie jest całkowicie kompletny - wiem, że było tam jeszcze parę kawałków, ale po za tym, że BYŁY to nic więcej o nich nie wiem.Alien pisze:Zwykle jeśli jakiś sen pamiętam to nie cały ( nie mówiąc już o dokładności) , raczej są to krótsze momenty , jak kawałki filmu na przykład.
"Problem" ze snami najlepiej ilustruje ta grafika: Podobno jeśli ktoś nie ma snów to znaczy, że jest wariatem.
Oto widzę ojca swego.
Oto widzę matkę swoją, siostry swoje i braci.
Oto widzę długi szereg tych, którzy byli przede mną.
Oto ich zew, bym zajął wśród nich miejsce w Valhalli,
Gdzie bohaterowie żyją wiecznie.
Oto widzę matkę swoją, siostry swoje i braci.
Oto widzę długi szereg tych, którzy byli przede mną.
Oto ich zew, bym zajął wśród nich miejsce w Valhalli,
Gdzie bohaterowie żyją wiecznie.
-
- Bosman
- Posty: 1796
- Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Freistadt Danzig
Re: Sny
najlepszy kawałek snu. Jest totalnie z dupy, w ym fajnym sensie.Nivellen pisze:Uświadomiłem sobie, że komputery mogą się w takiej chwili zbuntować.
sekunduję.Odium pisze:Piersi kobiece są dla Ciebie tanie? IgnorantAlien pisze:tja. uważaja Odium bo zamiast snu to (jak się domyślam) taniego pornosa nam opiszesz
-
- Marynarz
- Posty: 361
- Rejestracja: poniedziałek, 21 lipca 2008, 21:44
- Numer GG: 12362182
Re: Sny
To możecie mnie już wsadzać w kaftan. W ciągu ostatniego roku miałem jeden sen, i to wyjątkowo krótki.Podobno jeśli ktoś nie ma snów to znaczy, że jest wariatem.
"Umysł rozkazuje ciału i ono jest posłuszne. Umysł rozkazuje sobie samemu i natrafia na opór."
- Lady Jessika Atryda, "Diuna" Herbert
- Lady Jessika Atryda, "Diuna" Herbert