[Sesja]Tajemnice Nuln

[Kloner]

Randal

Wracam do gildi i opowiadam o wszystkim szefowi.

[marqus]

"hmmm ciekawe ciekawe niestety niewiem okim mowisz ale mam nadzije ze sie tego dowiesz,twoje starania dla gildi beda wynagrodzone.Ernest i jego towarzysze juz czekaja na ciebie,spieszcie sie i powodzenia"

[Hagen]

stawiam się po zachodzie słońca w wyznaczonym miejscu , pozwole sobie przyjść trochę wcześniej i rozeznać w "wartości tej kanjpy " , może ktoś mnie tam czeka ?

[Kloner]

Randal

Zmierzam na miejsce spotkania
-Jestem gotowy a wy?

[marqus]

Hagen:Czeka na ciebie juz cala trojka,wszyscy zakuci w zbroje i uzbrojeni po zeby.Dostrzegasz jeszcze jedna postac,drobnego akolite ktorego widzisz pierwszy raz w zyciu.Ma dumna twarz i poprostu sie puszy jak paw.Jesli myslales ze rycerze mieli przedtem krzywe miny to teraz sa naprawde wykreceni z odrazy.Kiedy sie zblizasz on przemawia"spozniles sie,jestem Trik syn arcykaplanki i pierwszy akolita zakonu Vereny.Jestem tutaj zeby was kontrolowac a szczegolnie ta trojke rycerzy.A ty,co proponujesz w sprawie Dereka?

Randal:"Wszyscy juz jestemy gotowi,nietracmy czasu na pogaduszki,idziemy!!!"

[Kloner]

Randal

Ruszam za towarzyszami, przyglądam się im.

[Hagen]

Nie przypominam sobie żebyśmy przeslzi na Ty , i nie wyobrażam sobie że kiedykolwiek przejdziemy , co do mojej czasowości to prędzej zabiłbym kogoś po drodze niż się spóźnił a faktycznie to ejstem przed zasem , jeśli zasz pragniesz douczyć się trochę o tym jak postępują ludzie dzielni i odważni pytając mnie o to co zamierzam uczynić to to co zwykle wejść tam i zabić.
<zwracajac sie do rycerzy>
Witajcie szlachetni wojownicy , mam nadzieje ze nie sprawiam wam klopotu troche wczesniejszym przybyciem i prosze wa so wybaczenie , mama nadzieje ze wszyscy jestesmy juz gotowi i z radoscia staniemy do walki , mam jendo pytanie , czy któryś z was dostał polecenie opieki tym młodzieńcem czy też wszyscy trzej będziemy w stanie walczyć w pierwszej linii siejąc grom i pławiąc się w wirze walki ?

[marqus]

Randal:idziecie w strone magazynu.Jest was lacznie czterech.Oprocz ciebie reszta to typowe oprychy z zakazanymi mordami,stare luki i nedzne sztylety to ich wyposazenie.Smierdza alkoholem a jeden wydaje sie nacpany.

Hagen:"witaj panie, nie uraziles nas,ale uraziles godnosc syna arcykaplanki,jesli jeszcze raz to sie powtorzy bedzie mi bardzo przykro ale bede musial cie wyzwac na smiertelny pojedynek.Moim obowiazkiem jest bronienie honoru zakonu i ich czlonkow.Ale nie tracmy czasu chodzmy

[marqus]

Obydwaj ze swoimi ekipa spotykacie sie naprzeciwko magazynu.Obydwie strony wytrzeszczaja oczy i nagle:

-POSZUKIWANI ZLODZIEJE !

-RYCERZE VERENY!

[Kloner]

Randal

podążam za towarzyszami, ale kawałek dalej w ukryciu.

[Hagen]

czyżbym mial w tym właśnie momencie rozpylić mój cudowny środek naseny i wspokoju oddalić się do ów wspomnianego budynku , żeby w spokoju samotnie dokonać tego czego pragnę ? czyżbym odrazu miał sprawdzić czy syn arcykałanki nie padnie raniony strzałą gdy będe wchodził do budynku kiedy inni zacznmą padać poprzez opary nasenne ?

[Kloner]

Randal

Rozglądam się. Jeśli istnieje jakieś niebezpieczeństwo staram się ukryć

[marqus]

Randal:widzisz jak jakis mezczyzna,dziwnie ubrany(wydaje ci sie znajomy hmmm)wyjmuje zza pazuchy buteleczke z tajemniczym plynem i ciska ja pod nogi pomiedzy rycerzy a zlodzieji,wszystkim nagle przewracaja sie galki oczne i padaja jak scieci na ziemie,on idzie w strone magazynu

Hagen:zgodnie z oczekiwaniami wszyscy padli na ziemie,synek przezyl(niedostal strzala)

[Kloner]

Randal

Śledze go bardzo ostrożnie, przyglądam mu się, zapamientuje jego wygląd

[marqus]

zbliza sie powoli do magazynu,rozpoznajesz w nim Hagena,swojego druha w podrozy

[Kloner]

Randal

Hagen?
Nieujawniam się ide za nim dalej

[marqus]

(przeczytaj pierwszy post)

sledzisz go niezauwazony
[/i]