[steam punk]Wyprawa Langforda - komentarze, pytania

Stare i nieaktywne wątki z Rekrutacji.
Brzoza
Bosman
Bosman
Posty: 1796
Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
Numer GG: 0
Lokalizacja: Freistadt Danzig

Re: [sp]Wyprawa Langforda -sterowiec wystartował, ale są miejsca

Post autor: Brzoza »

Och, wielkie wielkie przepraszam, ziom. jak wroce dodomu to napiszę. Sorry raz jeszcze
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Tevery Best
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1271
Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
Numer GG: 10455731
Lokalizacja: Radzymin

Re: [sp]Wyprawa Langforda -sterowiec wystartował, ale są miejsca

Post autor: Tevery Best »

Sorry, że opóźniam, ale mam square fuckton roboty. Jutro odpowiem na pewno, bo niedziela i w ogóle. Tak więc do jutra.
Plomiennoluski
Mat
Mat
Posty: 494
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
Lokalizacja: Z Pustki

Re: [sp]Wyprawa Langforda -sterowiec wystartował, ale są miejsca

Post autor: Plomiennoluski »

Spokojna głowa, można mnie nawet wprowadzić nieco później jeśli to problem teraz miałby być. To się czasem zdarza :)
K.M.N.

Don't make me dance on your grave...
Swift
Pomywacz
Posty: 26
Rejestracja: niedziela, 8 marca 2009, 18:36
Numer GG: 0

Re: [sp]Wyprawa Langforda -sterowiec wystartował, ale są miejsca

Post autor: Swift »

Imię: Dragan,(używa imienia Albrecht)
Nazwisko: Larian ( a nazwiska de Vess)
Płeć: Męska
Narodowość: Albańczyk,
Wiek: 1000
Profesja: Historyk, biolog
Historia: Urodził się 1 czerwca 842 roku w Konstantynopolu. Wywodzi się z rodziny o zamożnych korzeniach, ród Larian był bardzo poważany, mimo iż wywodził się z dzikiej Albanii. Jego ojciec Marko od młodości wpajał mu że to kim stali się Larianaowie zawdzięczają walce z własną naturą. Już od młodego wieku prywatni nauczyciele dbali o jego rozwój zarówno umysłowy jak i fizyczny. Szkolony był w szermierce, strzelaniu z łuku jeździe konnej i naukach takich jak filozofia czy matematyka. Uczono go także języków aby w przyszłości mógł zająć miejsce ojca jako poseł. W wieku 14 lat ojciec uznał, że syn jest gotowy aby przyjąć go do rodu. Było to w 862 . Kolejne 14 lat spędził na dworze Cesarza, jednak już wtedy coś działo się z jego ciałem. Rozwój fizyczny spowalniał się, w wieku 22 lat zakończyła się mutacja głosu. Zarost pojawił się 4 lata później. W jego rodzinie zdarzyło się to dwa razy, zrozumieli, że Mariia powiła wampira. Nie zabito go jak nakazywał rozsądek, lecz postanowiono wypędzić po przemianie. Nastąpiła ona w 872 roku, wiedziony strasznym pragnieniem i nieziemskim bólem przebił ssawką żyłę znajdującą się za uchem jego ojca. Wtedy jego zegar biologiczny zatrzymał się. Żyje kolejne stulecia zmieniając miejsce przebywania tak często jak to możliwe. Ciągle czując jak pętla wokół niego zaciska się coraz ciaśniej. Widział upadek Konstantynopola, wyprawy krzyżowe, wszelkie okropieństwa rewolucji francuskiej, upadki i powstawanie nowych miast. Jego życie było pasmem ucieczek, teraz szuka odmiany. To skusiło go do odwiedzenia Longforda, może ten człowiek pozwoli mu w końcu żyć a nie tylko egzystować?

Zachowanie:Nazwać go skrytym to stracić okazję do powiedzenia zamknięty w sobie. Nigdy nie mówi o tym co go dotyczy. Jeśli rozmowa schodzi na jego temat zmienia go. Jedyne co gości na jego twarzy to często spotykany uśmiech, ironiczny uśmiech. Nie zawiązuje przyjaźni, ludzi traktuje jak potencjalne zagrożenie albo też element krajobrazu. Nie lubi zabijać, robi to tylko w ostateczności.
Umiejętności: Biologia, Historia, Niemiecki, Francuski, Angielski, Hiszpański, Rosyjski, Łacina, Greka, Serbski, Zauważanie, Przeszukiwanie, Walka Wręcz, Jazda Konna, Wspinaczka, Strzelectwo (żałosne) Atrybuty wampira ( Zwieszone zdolności fizyczne [łamie dębową belkę grubości dłoni w rękach] , wysoka percepcja w ciemności to może nawet czytać. Wrażliwy na srebro, bardzo jest dla niego tak toksyczne jak nie przymierzając uran. Ulega wszelkim chorobom i ranom jakim ulega normalny człowiek, jednak szybciej zdrowieje. Musi jeść i pić, krew potrzebuje raz na dwa miesiące. Zwierzęta boją się go. itd.)
Wygląd i ekwipunek: Ogólny wygląd
Wysoki o arystokratycznych rysach twarzy mężczyzna. Włosy ma zaplecione w kucyk na twarzy brak zarostu (odrasta co siedem lat). Jego oczy mają kolor identyczny z kolorem bezchmurnego nieba, na twarzy koło prawego ucha jest zgrupowanie kilku czarnych punkcików, niedopalonego prochu który przylgną do jego twarzy. Za uchem ma ślady po czarnej ospie. Zawszę ubiera się zgodnie z modą, frak i marynarka, mała laseczka, na rekach obowiązkowe rękawiczki. Nie nosi nakrycia głowy, w razie deszczu używa płaszcza. Poza laseczką z ukrytą szpadą do jego ekwipunku należy zaliczyć, notatnik i dwa kawałki ołowiu do pisania, ukryte w kieszeni marynarki, sztylet ze stali damasceńskiej i ciężki XVI wieczny pistolet skałkowy z zapasem kul i prochu.


Uff jestem pijany ale chyba nic nie zjebałem, sorry że musiałeś czekać Brzoz.
Szasza
Bombardier
Bombardier
Posty: 639
Rejestracja: niedziela, 1 października 2006, 17:54
Numer GG: 10499479
Lokalizacja: Stalowa Wola

Re: [sp]Wyprawa Langforda -sterowiec wystartował, ale są miejsca

Post autor: Szasza »

KARATA POSTACI:
Nazwisko: Paul Villon
Płeć: Mężczyzna
Narodowość: Francuz
Wiek: 29 lat i wciąż rośnie
Profesja: Medium / Kanciarz
Historia: Urodzony w Paryżu - mieście, gdzie ulicami splendor i przepych spływają niczym rzeka. Niestety jego dzielnicą sączył się jedynie rynsztok.
Rodzice: Ojciec - wiecznie przejęty samozwańczy bard uciśnionego proletariatu i matka - szwaczka nie mogli zapewnić dobrobytu ośmioosobowemu rodzeństwu. O ile siedmioro dzieci grzecznie tyrało w faktoriach, roznosiło gazety, czy usługiwało w pobliskim barze, to Paul od urodzenia był odmieńcem. Jeszcze zanim wstał z czworaków, potrafił godzinami gonić wzrokiem coś na ścianach. Czasem doprowadzało go to do śmiechu, lecz częściej w stan panicznego przerażenia. Gdy tylko nauczył się mówić, zaczął gadać brednie o szarych ludziach, latających rybach i drgających potworach. Czasem nawet ucinał sobie z nimi pogawędki. Oczywiście z zewnątrz perspektywa dziecka gadającego ze studzienką ściekową była niepokojąca. Rodzice nieraz na kolanie wybijali synalkowi z głowy tego typu brednie. Cóż... Francuzi bywają niebezpiecznie przesądni. On jednak na zawsze pozostał wierny temu, co widziały jego oczy.
Lata mijały a Paul wyrósł na zdrowego, chyżego dzieciaka. Niestety, nie na tyle by uniknąć lania od rówieśników przerażonych jego innością. Chociaż bronił się jak młody lew i zyskał całkiem spore doświadczenie w burdach, to sam nie był wstanie bronić się przed wrogo nastawioną grupą, a jego rodzeństwo wiecznie było zbyt zapracowane. Gdy ani przemoc fizyczna, ani próby zaprzyjaźnienia się z innymi dziećmi okazały się nieskuteczne, Paul sięgnął po swoje nadprzyrodzone zdolności.
Umiał opowiadać przerażające rzeczy. Wmawiał dzieciakom, że potwory które on widzi, pewnego dnia je dopadną. Jego opowieści były takie realne... Wiedział o niektórych niepokojąco dużo i szantażował ich tą wiedzą. I jeszcze jego oczy...
Kiedy mówił z nienawiścią były tak obce i przerażające. Zdawały się przeszywać duszę na wylot wraz ze wszystkimi wstydliwymi tajemnicami oraz lękami.
Paul do dziś nie liczy ile strachu zasiał w sercach innych dzieci, ilu kuracjuszy wysłał do Paryskich domów dla obłąkanych. Nie zastanawia się ile przypadku, a ile jego oddziaływania było w wypadkach spotykających jego młodocianych oprawców Nie dość, że przestał być atakowany, to zyskał władzę, dzięki której mógł dowolnie wykorzystywać rówieśników.
Nic co dobre nie trwa wiecznie. W końcu rodzice innych dzieci (a wtedy już młodzieży) zaczęli obawiać się odmieńca. Groził mu samosąd. W takiej dzielnicy nikt nie szukałby przyczyny śmierci jednego nastolatka. Oni szybko napytywali sobie biedy. Ojciec był zbyt zajęty swoją nieskuteczną misją porywania mas do walki o lepsze jutro. Z pomocą przyszła matka. Zabrała go na prowincje. Pokazała mu sceny sądów na czarownicach i wyjaśniła, że to go czeka, jeśli nie przestanie nadużywać swoich zdolności. Widok tego okrucieństwa wstrząsnął chłopakiem.
Od tego czasu zaczął zachowywać swoje zdolności i odczucia dla siebie. Musiał znaleźć coś, co wypełniło by jego czas i zawładnęło jego myślami.
Zbiegło się to z jego burzą hormonów. Stał się młodym gniewnym. Dołączył do ugrupowań anarchistycznych i skandował ich slogany pięknie jak mało kto. Podobały mu się idee wolności, tolerancji, równości i zaangażowane dziewczęta te idee wyznające. Był wtedy dość przystojny i wygadany, więc większość dziewcząt, z którymi był z perspektywy czasu straciła nawet imiona. Zachwycony ideami zaczął angażować się w coraz bardziej ekstremistyczne bojówki. Demolował wraz z kolegami burżujskie przybytki, okradał magnackie pałace (rozdając ubogim), a nawet uczestniczył w zamieszkach. Życie wojownika za idee było piękne. Zbyt piękne by trwać wiecznie. Podczas jednych zamieszek, a dokładniej szturmu robotników na willę bogatego właściciela fabryki, tłum zaskoczył nieoczekiwany opór. Uzbrojeni ochroniarze i maszyna - parowa bestia, przebijająca się przez tłum pozostawiając jedynie bezwładne, poturbowane ciała. W amoku ucieczki, młody Paul został stratowany przez pędzący tłum. Jego noga została zgnieciona w drobny mak. Paul przespał całą noc na stygnącym trupie, w obawie przed patrolami policji. Zresztą ból nie pozwalał mu ani iść ani spać. Pozostały przemyślenia.
Co on robił? Był młody, przystojny, miał przed sobą przyszłość a ryzykował życie za sprawę rozpitych roboli. Właśnie na zawsze stracił sprawność, a nikt nie raczył nawet się za nim obejrzeć. To miała być ta odwaga i jedność?
Nazajutrz rodzice zjawili się szukać jego ciała. Opłacili nawet felczera dla syna, który cudem przeżył. Niestety wyrok był jeden - amputacja. Paul nie zgodził się, więc to co zostało z kulasa zostało zszyte i oczyszczone. Niestety w Paryżu był już spalony. Nie miał wykształcenia, a na jego zdolności ludność patrzyła krzywym okiem. Nie mógł też wykonywać pracy fizycznej. Postanowił więc rzucić Paryż, tak samo jak i całą Francję. Za resztkę oszczędności wypłynął do Londynu.
Tam przez 2 lata pracował jako drobny kanciarz, ucząc się przy okazji języka. Potem zaczął świadczyć usługi jako medium i świecki egzorcysta. Niestety prosty lud nie był szczególnie zainteresowany jego usługami, a zamożni pragnęli bardziej widowiska, niż szczerej prawdy. Dodatkowo zlecenia egzorcyzmów odbierali mu kościelni.
Pustka i otchłań zarżały do portfela Paula. Postanowił zmienić podejście. Zamiast mówienia prawdy, zaczął mówić to, co ludzie chcieli usłyszeć. Rozszerzył ofertę o różdżkarstwo, seanse spirytystyczne (on widzi duchy, a nie przywołuje je), wróżbiarstwo oraz inne hochsztaplerskie sztuczki. Nie miał o nich pojęcia, ale zawsze miał swój specyficzny talent. Wiedział co czuli ludzie, jak reagowali na to co robi. Czynił więc wszystko intuicyjnie, kierując się odczuciami widzów. Doprowadził tą sztukę do perfekcji. Ostatecznie zaczął wykorzystywać swoje talenty oraz urok osobisty do oszukiwania znudzonych dames, które okazały się najpodatniejsze na tkliwe bajki o zakochanych duszkach. Dorobił się z tego przytulnego mieszkanka przy jednej ze spokojniejszych londyńskich ulic i mechanicznej szyny, na nogę, która umożliwia mu w miarę komfortowe chodzenie. Zbytki pieniędzy zaczął przeznaczać na kolekcjonowanie okultystycznych precjozów i na opium. Rozpoczął również naukę czytania i pisania.
Mógłby tak w nieskończoność. Zyskał w końcu jakąś renomę, a nawet ustabilizowaną sytuację życiową i stały dochód. Ma jednak dość swojego życia - kłamania, by przypodobać się ludziom, których w głębi serca nienawidzi.
Nagle pojawiła się okazja, by uniezależnić się od swoich pracodawców.
Zachowanie: Nienawidzi burżujów, a szczególnie nowobogackich, zadufanych w sobie, obnoszących się przepychem idiotów. Pech chciał, że są oni jego pracodawcami. No cóż... Żaden pieniądz nie śmierdzi. Paul ma jednak zasady i każdy odwiedzony dom przeklina na odchodne. Tak pod nosem, by nikt nie słyszał...
Czuje on więź ze światem, który tylko on postrzega. Gdy spotyka, duchy, traktuje je jak ludzi. Stara się im pomóc. Nie egzorcyzmuje ich, lecz uwalnia je z tego padołu, kończąc ich sprawy i okazując zrozumienie. Nienawidzi kościelnych egzorcystów i hochsztaplerów, którzy swoimi metodami jedynie krzywdzą duchy, jeszcze bardziej je rozjuszając.
Sam w sobie jest dość miły i kulturalny, choć momentami niewykształcony i prostacki. Życie w wielodzietnej rodzinie nauczyło go życia wśród innych ludzi, ale Paul zawsze potrzebuje odrobiny samotności. Jest dość śmiały i pewny siebie (głównie dlatego, że łatwo odczytuje ludzkie uczucia). Wobec dam potrafi być szarmancki, a nawet uwodzicielski, ale nie szuka związku.
Nie nastawia się źle do ludzi, jednak wobec osób, które zaszły mu za skórę, okazuje się aż nadto okrutny i zimny.
Potrafi się bić. Nie pojedynkować się, fechtować, czy strzelać, lecz po prostu tłuc w plebejski, przepełniony nienawiścią, ale przy tym diabelnie skuteczny sposób. Od dawna nie korzysta z przemocy fizycznej, ale doświadczenia z ulicznych zamieszek, czy podwórkowych burd, nieraz okazały się nieocenione.
Nigdy nie odmówi sobie ani innym alkoholu. Dzięki niemu choć na chwile może spojrzeć na świat oczyma zwykłego człowieka.
W ekspedycji uczestniczy głównie, by zyskać rozgłos jako badacz zjawisk nadprzyrodzonych i zdobyć trochę okultystycznego śmiecia do powstającej kolekcji. Mniej chlubną pobudką jest chęć finansowego uniezależnienia się od znienawidzonych snobów.
umiejętności
Widzenie duchów. - Jak to medium. Jednak chęć i stopień ujawnienia się zawsze zależy od zjawy. Bez jej woli, Paul może co najwyżej wyczuwać jej obecność. Paul może również wyczuwać obecność żywych, szczególnie przeżywających silne emocje.
Odczytywanie nastrojów- Ot, po prostu boski Paul wyczuwa nastawienie i nastrój rozmówców. Bardzo przydatne w manipulacji ludźmi.
Spojrzenie- W spojrzeniu Paula jest coś przerażającego. Szczególnie, jeśli celowo chce kogoś wystraszyć. Jego oczy zdają się wtedy emanować jakąś dziwną poświatą, a samo wejrzenie w nie zdaje się boleć.
Za zgodą drobna telekineza (do przedmiotów wielkości monety)
Bijatyka
Czytanie i Pisanie
Angielski
Francuski
Przekonywanie
Zastraszanie
Blef
Placebo
Przetrwanie w trudnych warunkach
Mocna głowa
wygląd i ekwipunek:
Paul mierzy sobie coś około pięciu stóp. Jest dość dobrej budowy i postury. Ma śniadą w miarę zdrową karnację. Można uznać go za całkiem przystojnego. Jest zadbany, jego rysy twarzy są łagodne, choć przy tym męskie. Spod gęstych, ciut gniewnych brwi, wyglądają zimne, nieobecne oczy w kolorze jasnego błękitu. Nosi krótko przystrzyżone, brązowe włosy i krótki zarost (bokobrody bez wąsów). Ubrany jest w szarą wełnianą kamizelkę, białą koszulę, ciemne spodnie i dobrej jakości, materiałowy, czarny płaszcz. Wszystkie elementy jego garderoby są ciut znoszone, choć zadbane. Na lewej nodze ma mechaniczną szynę z nierdzewnej stali. Jest nierozerwalnie połączona z jego nogą. Jej usunięcie równałoby się z amputacją nogi, ponieważ jest ona bardzo ściśle do niej przytwierdzona misterną siecią drutów i śrubek. Pozwala dość komfortowo się poruszać, chociaż ma większą siłę od drugiej nogi, przez co chód Paula jest chwiejny, a podczas biegu istnieje spore ryzyko upadku. Dla zachowania równowagi Paul używa laski. Cudeńko zostało pięknie wykonane z drewna wiśniowego ze srebrnymi wykończeniami - trwale i solidnie. Jest najcenniejszą rzeczą, jaką posiada medium.
Mężczyzna ze sobą dwie walizki. W jednej znajduje się butelka whiskey, odrobina opium, środki czystości i ubranie na zmianę, a druga jest wypchana nic nie znaczącym ścierwem pokroju tabliczek ouija, amuletów, wahadełek i różdżek. Nie wierzy w ich działanie, ale pomagają mu wmawiać nawet największe bzdury ciekawskim snobom.
Obrazek
Brzoza
Bosman
Bosman
Posty: 1796
Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
Numer GG: 0
Lokalizacja: Freistadt Danzig

Re: [sp]Wyprawa Langforda -sterowiec wystartował, ale są miejsca

Post autor: Brzoza »

No więc koniec rekrutacji. amen

Postaram się dziś odpisać.
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Tori
Bosman
Bosman
Posty: 1759
Rejestracja: piątek, 17 lutego 2006, 15:05
Numer GG: 7524209
Lokalizacja: Gliwice

Re: [steam punk]Wyprawa Langforda - komentarze, pytania

Post autor: Tori »

up time?
Od dziś płacę Eurogąbkami.
Brzoza
Bosman
Bosman
Posty: 1796
Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
Numer GG: 0
Lokalizacja: Freistadt Danzig

Re: [steam punk]Wyprawa Langforda - komentarze, pytania

Post autor: Brzoza »

uptime będzie rpawdopodobnie pod koniec tygodnia. jestem zawalony robotą.


Brzoza, proszę, pohamuj język - dop. WW
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Brzoza
Bosman
Bosman
Posty: 1796
Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
Numer GG: 0
Lokalizacja: Freistadt Danzig

Re: [steam punk]Wyprawa Langforda - komentarze, pytania

Post autor: Brzoza »

Obrazek
więc tak, piszę odpis, tej nocy jeszcze się pojawi.

ps. wrzuciłem małego trzesacego się kotka, bo małe kotki są łądne, a jak się trzęsie az chce się go przytulić, enjoy.
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Brzoza
Bosman
Bosman
Posty: 1796
Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
Numer GG: 0
Lokalizacja: Freistadt Danzig

Re: [steam punk]Wyprawa Langforda - komentarze, pytania

Post autor: Brzoza »

wiem że obiecuje i nie odpsuję, ale z czasem nie wyrabiam. częśc odpisów mam zrobione, ale chce wrzucić hurtowo.


i pamiętajcie:
Obrazek
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Tori
Bosman
Bosman
Posty: 1759
Rejestracja: piątek, 17 lutego 2006, 15:05
Numer GG: 7524209
Lokalizacja: Gliwice

Re: [steam punk]Wyprawa Langforda - komentarze, pytania

Post autor: Tori »

Gramy, czy sesja padła zanim się na dobre rozpoczęła?
Od dziś płacę Eurogąbkami.
Zablokowany