@Solarius - sporo tych magicznych, wyczekiwanych licealistów nie bierze się wcale z gimnazjów, tylko rodzi w liceum
![Razz :P](./images/smilies/icon_razz.gif)
Oczywiście, nie ogólnie rodzi, tylko rodzi dla RPGów. Gimnazjum to taki wiek, że RPGi dla wielu ludzi to dziecinada i zabawa w żołnierzy, z której już wyrośli (i mają seks, alkohol i narkotyki, czyli 'poważne rozrywki'), dla kolejnej wielkiej grupy to okazja do nabicie ekspa i pofarmienia golda, dla prawie całej reszty zaś przeintelektualizowane rozważania równie bezsensowne, jak czytanie książek (w przeciwieństwie do piłki nożnej, jazdy na rowerze czy piwa pod blokiem, żeby już nie powtarzać się z 'poważnymi rozrywkami'). I największym problemem nie jest tu dokładnie wiek, bo i wtedy całkiem sporo ludzi jest rozsądnych; ale te trzy lata to akurat te, kiedy takie pomysły i podejścia są najczęstsze, a na dodatek najsilniejsza jest presja grupy rówieśniczej. I nawet ci najstarsi gimnazjaliści są wciąż w takim wieku kiedy 'dorosłość' jest najważniejsza. W liceum jest inaczej - przecież około połowa licealistów jest już pełnoletnia. To nie jest może jakaś magiczna granica, ale tacy ludzie są bardziej dojrzali. Stąd też w liceum wiele osób zaczyna grać w RPG, mimo że w gimnazjum nawet by o tym nie pomyślało; albo próbowało i przysłowiowo już nabijało ekspa i farmiło golda. I rzeczywiście, przed reformą edukacji wyglądało to nieco inaczej; w podstawówce starsze klasy (a więc obecne wczesne gimnazjum) miały poczucie starszeństwa (do tej samej szkoły chodziły siedmiolatki przecież. Już sam fakt bycia siedem - osiem lat starszym dawał poczucie dorosłości i poważania). W liceum z kolei - pierwsza klasa ówczesnego liceum to obecnie ostatnia gimnazjum - szybciej trafiało się w środowisko ludzi dojrzałych i poważnych, efekt tego był podobny jak w dzisiejszym liceum. A gimnazjum po reformie stworzyło dla RPGów taką czarną dziurę.
Choć i w gim da się znaleźć drużynę, próbowałem
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.