Ja przez długi czas lubiłem kalafiora, ale nie lubiłem zupy z niego Ja nie mówię o jednym autorze tylko o różnych gatunkach i różnych autorach. Że dobrze jest liznąć zarówno trochę science-fiction, jakiegoś heroic fantasy, a także coś luźniejszego. Wtedy jest mniejsza szansa, że zostanie twardogłowym piewcą jednej książki/jednego gatunku/autora, mieszającego wszystko inne z błotem. Tak, mój wymarzony świat to świat wyważonych opiniiMai pisze: ,,Nie. Ale próbowałem samego kalafiora więc zupa też nie będzie mi smakować!"
Chodzi mi o to, że niezależnie jak by się do tego namawiało trudno będzie zmusić to dziecko do spróbowania kalafiorowej. Tak samo jest z książkami: Ktoś przeczytał załóżmy pewną książkę danego autora i nie mógł jej przetrawić -po prostu nie podobała mu się- więc czy będzie chciał sięgnąć po inną książkę tego wykonawcy? Raczej będzie wolał wziąć poleconą przez kogoś książkę- np. takiego Harrego Pottera.
A to, że się nie lubi jakiegoś autora to nie rzadkość. Kiedyś przeczytałem "Sługę bożego" Piekary i mnie odrzuciło. Wizja świata autora nie przekonała mnie do siebie, przez co okrucieństwo niektórych scen wydawało mi się bezsensowne. Dlatego więcej książek o Mordimerze nie przeczytam raczej. Nie będę jednak gonił z widłami kogoś, kto te książki lubi Bo najgorsze są wycieczki personalne, nie pokazujące, co w danej książce jest słabe, tylko starające się udowodnić jakim ułomem jest autor i/lub ci, którym książka się podobała.