[Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu
Yang Lou i Shreth
- Jak myślicie, czy żeby uznali nam zadanie za wykonane, musimy gonić tamte dwa stworzonka? - spojrzał pytająco na towarzyszy. - No i nie wiem czy warto w ogóle łazić tu i szukać czegokolwiek wartościowego, chyba niezbyt.
- Jak myślicie, czy żeby uznali nam zadanie za wykonane, musimy gonić tamte dwa stworzonka? - spojrzał pytająco na towarzyszy. - No i nie wiem czy warto w ogóle łazić tu i szukać czegokolwiek wartościowego, chyba niezbyt.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu
Arilyn Faerith:
- Proszę, proszę - powiedział właściciel. - Miłego spaceru - dodał.Arilyn przeszła się częścią, która okazała się winnicą. Elfka w pewnym momencie usłyszała szelest. Gdy sie obejrzala zauważyła jakiś zielonkawy kształt pięć rzędów dalej. Jakby ludzka sylwetka...
Velus:
- Niech gnije - rzucił wojownik. Reszta pokiwała ponuro głowami. - Chodźmy zdać raport - mruknął paladyn.
Ruszyli w drogę powrotną, ale nie było im dane dotrzeć do miasta bez przeszkód. Z dżungli coś szło. Velius szybko ocenił ,że nie jest to jedno coś... grupa istot. Nie wystawały ponad rozłożyste liście roślin przyziemnych, które sięgały podróżnym do pasa. Zbliżały się do nich od strony wyspy. Wojownik i paladyn wyszli im naprzód. Czekali. - Dużo tego - syknął wojownik. Paladyn mruczał cicho jakąś modlitwę.
Yang Lou:
- A naszym zadaniem nie było przez przypadek zabić jakiegoś jednego mutanta, i zgarnąć jego amulet? I głowę? - bąknęła Iseris. - I jeszcze nie dotarliśmy do Krost... - dodał Nadir. - Nie musieliśmy tu złazić... -
*Ale się opłaciło! Zawsze trochę akcji, nie?* mruknął Shreth.
- Proszę, proszę - powiedział właściciel. - Miłego spaceru - dodał.Arilyn przeszła się częścią, która okazała się winnicą. Elfka w pewnym momencie usłyszała szelest. Gdy sie obejrzala zauważyła jakiś zielonkawy kształt pięć rzędów dalej. Jakby ludzka sylwetka...
Velus:
- Niech gnije - rzucił wojownik. Reszta pokiwała ponuro głowami. - Chodźmy zdać raport - mruknął paladyn.
Ruszyli w drogę powrotną, ale nie było im dane dotrzeć do miasta bez przeszkód. Z dżungli coś szło. Velius szybko ocenił ,że nie jest to jedno coś... grupa istot. Nie wystawały ponad rozłożyste liście roślin przyziemnych, które sięgały podróżnym do pasa. Zbliżały się do nich od strony wyspy. Wojownik i paladyn wyszli im naprzód. Czekali. - Dużo tego - syknął wojownik. Paladyn mruczał cicho jakąś modlitwę.
Yang Lou:
- A naszym zadaniem nie było przez przypadek zabić jakiegoś jednego mutanta, i zgarnąć jego amulet? I głowę? - bąknęła Iseris. - I jeszcze nie dotarliśmy do Krost... - dodał Nadir. - Nie musieliśmy tu złazić... -
*Ale się opłaciło! Zawsze trochę akcji, nie?* mruknął Shreth.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Kok
- Posty: 1245
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
- Lokalizacja: Legionowo
- Kontakt:
Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu
Velius:
Mag spojrzał z niepokojem w stronę, z której nadchodziły istoty.
-Jakieś pojęcie, co to może być?- szepnął do towarzyszy - O ile nie są odporne na wodę, będę mógł je potraktować falą. - powiedział po cichu.
*Mam nadzieję, że jeszcze nie zorientowały się, że tu jesteśmy... Da nam to możliwość zaatakowania z zaskoczenia lub wycofania się bez walki...* - pomyślał
Mag spojrzał z niepokojem w stronę, z której nadchodziły istoty.
-Jakieś pojęcie, co to może być?- szepnął do towarzyszy - O ile nie są odporne na wodę, będę mógł je potraktować falą. - powiedział po cichu.
*Mam nadzieję, że jeszcze nie zorientowały się, że tu jesteśmy... Da nam to możliwość zaatakowania z zaskoczenia lub wycofania się bez walki...* - pomyślał
I tak nikt tego nie czyta...

-
- Tawerniana Wilczyca
- Posty: 2370
- Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
- Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
- Kontakt:
Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu
Arilyn Faerith
- Proszę, proszę - powiedział właściciel. - Miłego spaceru - dodał. Arilyn przeszła się częścią, która okazała się winnicą. Elfka w pewnym momencie usłyszała szelest. Gdy się obejrzała zauważyła jakiś zielonkawy kształt pięć rzędów dalej. Jakby ludzka sylwetka... Elfka ostrożnie podeszła bliżej, gotowa w każdej chwili dobyć rapierów. Nasłuchiwała, wiedząc że wzrok może ją zwodzić. Postać biegła w stronę muru. Pobliskie rośliny nie pozwalały Arilyn na wykorzystanie skrzydeł.. ale kawałek dalej była drabinka. Elfka mogła się z niej wybić. Dziewczyna więc wykorzystała drabinkę. Nie chciała zgubić istoty... Nie znała jej... Nie wiedziała, czy może stanowić niebezpieczeństwo, czy raczej jest niegroźna. Widziała leśną elfkę o rudych włosach biegnącą przez winnicę. Ktoś na wieży się poruszył. Arilyn zobaczyła mężczyznę, który zdjął z ramienia strzelbę, pomajstrował coś przy niej, po czym zaczął celować. Arilyn, gdy znalazła się poza zasięgiem roślin rozwinęła skrzydła by się wznieść w powietrze. Nie była pewna co zrobić. Postanowiła, że raczej będzie biernym obserwatorem w tej chwili... Nie wiedziała, czy elfy były tu niemile widziane czy nie, nie wiedziała też jakie ten człowiek miał polecenia... Gdyby to od niej zależało pewnie po prostu elfkę by przegoniła... Rozległ się strzał. Leśna elfka zatoczyła się i padła na ziemię. Próbowała się poczołgać dalej, ale po chwili padła na trawę.
- Ty jesteś ta nowa? - krzyknął gość z wieżyczki. - Jestem Timao. Odstaw ja za bramę, za godzinę się obudzi - dodał. Arilyn skinęła głową i podleciała do elfki, by ją stamtąd zabrać i odstawić za bramę w jakieś w miarę bezpieczne miejsce. Zorientowała się, że niosła dziecko. Dziewczynka miała może dwanaście lat... Elfka westchnęła. Nim odłożyła ją w jakieś bezpieczniejsze miejsce sprawdziła czy nic jej nie jest... Postanowiła też nagle, że z dystansu dopilnuje by obudziła się bezpiecznie... Diabli wiedzą, czy coś z tych lasów nie gustuje w elfach... Arilyn miała dobry widok z jednej z wieżyczek. Dziewczynka obudziła sie. Dotknęła dłońmi bramy, westchnęła i odbiegła do dżungli. Arilyn odetchnęła z ulgą. Więc będzie dobrze.
- Często się takie sytuacje zdarzają? I co tu robią leśne elfy? - spytała.
- Hmm... Raz na jakiś czas.. Ale tylko ona jakoś tu potrafi wleźć. Raz był niezły raban bo weszła do domu. Miała przy sobie sztylecik i natrafiła na panią domu.. ale był wrzask... - Timao westchnął ciężko.
- Po co ona tu właściwie wchodzi? Przecież to dziecko jest - bąknęła.
- Nie mam pojęcia... - mruknął Timao. - Jak znasz ich dialekt to mogłaś zagadać... - stwierdził.
- Nie wiem czy znam - bąknęła dziewczyna. Zdała sobie sprawę z tego, że tutaj jej pamięć ją znowu zawodzi.
- Spróbuj następnym razem - stwierdził mężczyzna. - Czyli pewnie jutro...
- Aż tak często tu wraca? - zdumiała się elfka. Nie sądziła, że tak często będzie taka robota... - No i właściwie czym strzeliłeś? - spytała
- Pocisk usypiający na małą zwierzynę - oparł mężczyzna i się uśmiechnął. - W sumie tak ją traktuję. Zwierzątko tu ciągnie i włazi gdzie nie trzeba. Wie że nie wolno, ale tego nie akceptuje - westchnął. - Dlatego jeszcze żyje. Mało brakowało a Beria by ją załatwił obrzynem. Posłałem jej pocisk usypiający przez okno... Było groźnie, bo pani zaczęła krzyczeć zamiast się zamknąć i wycofać...
- Ech... Jeśli jednak znam język, którym ona się posługuje to może uda mi się z nią porozumieć - westchnęła. - No ale dowiemy się tego jak mówisz, najwcześniej jutro...
Mężczyzna pokiwał głową i znów westchnął.
- Proszę, proszę - powiedział właściciel. - Miłego spaceru - dodał. Arilyn przeszła się częścią, która okazała się winnicą. Elfka w pewnym momencie usłyszała szelest. Gdy się obejrzała zauważyła jakiś zielonkawy kształt pięć rzędów dalej. Jakby ludzka sylwetka... Elfka ostrożnie podeszła bliżej, gotowa w każdej chwili dobyć rapierów. Nasłuchiwała, wiedząc że wzrok może ją zwodzić. Postać biegła w stronę muru. Pobliskie rośliny nie pozwalały Arilyn na wykorzystanie skrzydeł.. ale kawałek dalej była drabinka. Elfka mogła się z niej wybić. Dziewczyna więc wykorzystała drabinkę. Nie chciała zgubić istoty... Nie znała jej... Nie wiedziała, czy może stanowić niebezpieczeństwo, czy raczej jest niegroźna. Widziała leśną elfkę o rudych włosach biegnącą przez winnicę. Ktoś na wieży się poruszył. Arilyn zobaczyła mężczyznę, który zdjął z ramienia strzelbę, pomajstrował coś przy niej, po czym zaczął celować. Arilyn, gdy znalazła się poza zasięgiem roślin rozwinęła skrzydła by się wznieść w powietrze. Nie była pewna co zrobić. Postanowiła, że raczej będzie biernym obserwatorem w tej chwili... Nie wiedziała, czy elfy były tu niemile widziane czy nie, nie wiedziała też jakie ten człowiek miał polecenia... Gdyby to od niej zależało pewnie po prostu elfkę by przegoniła... Rozległ się strzał. Leśna elfka zatoczyła się i padła na ziemię. Próbowała się poczołgać dalej, ale po chwili padła na trawę.
- Ty jesteś ta nowa? - krzyknął gość z wieżyczki. - Jestem Timao. Odstaw ja za bramę, za godzinę się obudzi - dodał. Arilyn skinęła głową i podleciała do elfki, by ją stamtąd zabrać i odstawić za bramę w jakieś w miarę bezpieczne miejsce. Zorientowała się, że niosła dziecko. Dziewczynka miała może dwanaście lat... Elfka westchnęła. Nim odłożyła ją w jakieś bezpieczniejsze miejsce sprawdziła czy nic jej nie jest... Postanowiła też nagle, że z dystansu dopilnuje by obudziła się bezpiecznie... Diabli wiedzą, czy coś z tych lasów nie gustuje w elfach... Arilyn miała dobry widok z jednej z wieżyczek. Dziewczynka obudziła sie. Dotknęła dłońmi bramy, westchnęła i odbiegła do dżungli. Arilyn odetchnęła z ulgą. Więc będzie dobrze.
- Często się takie sytuacje zdarzają? I co tu robią leśne elfy? - spytała.
- Hmm... Raz na jakiś czas.. Ale tylko ona jakoś tu potrafi wleźć. Raz był niezły raban bo weszła do domu. Miała przy sobie sztylecik i natrafiła na panią domu.. ale był wrzask... - Timao westchnął ciężko.
- Po co ona tu właściwie wchodzi? Przecież to dziecko jest - bąknęła.
- Nie mam pojęcia... - mruknął Timao. - Jak znasz ich dialekt to mogłaś zagadać... - stwierdził.
- Nie wiem czy znam - bąknęła dziewczyna. Zdała sobie sprawę z tego, że tutaj jej pamięć ją znowu zawodzi.
- Spróbuj następnym razem - stwierdził mężczyzna. - Czyli pewnie jutro...
- Aż tak często tu wraca? - zdumiała się elfka. Nie sądziła, że tak często będzie taka robota... - No i właściwie czym strzeliłeś? - spytała
- Pocisk usypiający na małą zwierzynę - oparł mężczyzna i się uśmiechnął. - W sumie tak ją traktuję. Zwierzątko tu ciągnie i włazi gdzie nie trzeba. Wie że nie wolno, ale tego nie akceptuje - westchnął. - Dlatego jeszcze żyje. Mało brakowało a Beria by ją załatwił obrzynem. Posłałem jej pocisk usypiający przez okno... Było groźnie, bo pani zaczęła krzyczeć zamiast się zamknąć i wycofać...
- Ech... Jeśli jednak znam język, którym ona się posługuje to może uda mi się z nią porozumieć - westchnęła. - No ale dowiemy się tego jak mówisz, najwcześniej jutro...
Mężczyzna pokiwał głową i znów westchnął.

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu
Velius:
- Odpada, one idą w naszą stronę... - mruknął biały wojownik. - Atakujmy pierwsi - zaproponował. - Taa, a widzisz co atakujemy? - zapytał mag. - Tu mają przewagę, biegnijmy na teren bez tak wysokiego listowia - zaproponował paladyn.
Arilyn Faerith:
Do wieczora był już spokój. Arilyn zapoznała siez terenem i systemem wart. Okazało się ,zę jest to sprawa umowna. Jest parę miejsc do "obstawienia" i wszyscy mogą się miedzy nimi wymieniać wedle własnego upodobania. Oczywiście każdy miał jakieś upodobania, Timao jako snajper woli siedzieć na wieżyczce na przykład.
Na noc były dwie zmiany. Połowa najemników jadła obiad z gospodarzem i dziećmi, a druga - z gospodynią. Działo się tak ponieważ gospodyni jakoś nie radziła sobie z usypianiem dzieci, a dobre maniery nakazywały, by "gościom" towarzyszył jakiś domownik.Było parę pomieszczeń sypialnych. Każdy ze strażników mógł się umyć przed snem. Tuż koło domu byłą sauna i ujęcie wody, wiec nie było z tym problemu. Warta nocna z reguły przechodziła spokojniej niż dzienna. Nigdy nie było żadnego szturmu w czasie wypoczynku nocnego.
Połowa strażników spała podczas gdy druga połowa czuwała. Potem była wymiana. Arilyn mogła wybrać na która wartę idzie.
- Odpada, one idą w naszą stronę... - mruknął biały wojownik. - Atakujmy pierwsi - zaproponował. - Taa, a widzisz co atakujemy? - zapytał mag. - Tu mają przewagę, biegnijmy na teren bez tak wysokiego listowia - zaproponował paladyn.
Arilyn Faerith:
Do wieczora był już spokój. Arilyn zapoznała siez terenem i systemem wart. Okazało się ,zę jest to sprawa umowna. Jest parę miejsc do "obstawienia" i wszyscy mogą się miedzy nimi wymieniać wedle własnego upodobania. Oczywiście każdy miał jakieś upodobania, Timao jako snajper woli siedzieć na wieżyczce na przykład.
Na noc były dwie zmiany. Połowa najemników jadła obiad z gospodarzem i dziećmi, a druga - z gospodynią. Działo się tak ponieważ gospodyni jakoś nie radziła sobie z usypianiem dzieci, a dobre maniery nakazywały, by "gościom" towarzyszył jakiś domownik.Było parę pomieszczeń sypialnych. Każdy ze strażników mógł się umyć przed snem. Tuż koło domu byłą sauna i ujęcie wody, wiec nie było z tym problemu. Warta nocna z reguły przechodziła spokojniej niż dzienna. Nigdy nie było żadnego szturmu w czasie wypoczynku nocnego.
Połowa strażników spała podczas gdy druga połowa czuwała. Potem była wymiana. Arilyn mogła wybrać na która wartę idzie.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Kok
- Posty: 1245
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
- Lokalizacja: Legionowo
- Kontakt:
Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu
Velius:
-A które miejsce proponujesz? - szepnął do Paladyna.
"nieciekawie" - pomyślał - "nie wiemy co to i ile tego jest, muszę być ostrożny"
-Gdziekolwiek wstecz - mruknął paladyn. Faktycznie kawałek czasu temu szli w błocku, ale bez sięgających do pasa zarośli...
-no dobrze...- mruknął -to chyba będzie najlepsze wyjście - powiedział cicho spoglądając się na resztę towarzyszy
-No to ruchy - rzucił wojownik. Cała ekipa rzuciła ie sprintem przez krzaki. Paladyn i Velius szybko zostali w tyle jako ciężko opancerzeni. Wybiegli z krzaków i wtedy Velius się oglądnął. Ścigały ich demony.. chyba. Były małe, pokurczone i przypominały pomalowane na czerwono mutacje kraba i wija (taki robak z masą nóg). jedne z nich wystrzelił z gęstwiny i zaatakował paladyna. Mężczyzna przygrzmocił istocie tarczą w łeb i poprawił mieczem. Wojownik doskoczył i uchlastał istocie łeb. W rzednącym listowiu Velius dostrzegł trzy zbliżające się istoty. Reszta dalej korzystała z liści by pozostać poza zasięgiem wzroku. Kilka istot chyba odłączyło się i próbowało obejść drużynę i zaatakować od boku.
Póki przeciwnicy są blisko siebie, Velius postanowił użyć fali w kierunku zarośli z których trwał już główny atak. W międzyczasie krzyknął do towarzyszy -Uwaga na flankę! - skinął na krzaki gdzie poszła część potworów.
Biały mag miał tamten teren na baczeniu. Velius zmiótł trzy istoty z powrotem w zarośla. Rozległo się parę pisków. Istoty z przodu zaczęły się oddalać. istoty z lewej dalej szły dookoła ekipy. Mag cisnął parę białych kul w krzaki. Chyba coś trafił, bo rozległo się wycie. Istoty wycofały się. Przynajmniej na razie.
-Hym, mogło być gorzej - mruknął wojownik. -taa, unikajmy włażenia wgłąb wyspy - zasugerował kapłan.
-To na pewno - odrzekł do kapłana -Jak myślicie? Wycofały się na dobre? Mogły pójść po wsparcie, lepiej zbierajmy się stąd - powiedział
-Tak, ruszajmy dalej wzdłuż tych zarośli i w stronę miasta - mruknął mag. -Obojętnie jakiego byleby naszego - dodał. -bo jak pójdziemy bardziej w stronę morza, to wpadniemy na Laviatę - powiedział wojownik. -Może być, miasto jest miasto. Teleportujemy się do stolicy stamtąd - mruknął kapłan, patrząc po wszystkich. Wszyscy pokiwali głowami i ruszyli w drogę.
-A które miejsce proponujesz? - szepnął do Paladyna.
"nieciekawie" - pomyślał - "nie wiemy co to i ile tego jest, muszę być ostrożny"
-Gdziekolwiek wstecz - mruknął paladyn. Faktycznie kawałek czasu temu szli w błocku, ale bez sięgających do pasa zarośli...
-no dobrze...- mruknął -to chyba będzie najlepsze wyjście - powiedział cicho spoglądając się na resztę towarzyszy
-No to ruchy - rzucił wojownik. Cała ekipa rzuciła ie sprintem przez krzaki. Paladyn i Velius szybko zostali w tyle jako ciężko opancerzeni. Wybiegli z krzaków i wtedy Velius się oglądnął. Ścigały ich demony.. chyba. Były małe, pokurczone i przypominały pomalowane na czerwono mutacje kraba i wija (taki robak z masą nóg). jedne z nich wystrzelił z gęstwiny i zaatakował paladyna. Mężczyzna przygrzmocił istocie tarczą w łeb i poprawił mieczem. Wojownik doskoczył i uchlastał istocie łeb. W rzednącym listowiu Velius dostrzegł trzy zbliżające się istoty. Reszta dalej korzystała z liści by pozostać poza zasięgiem wzroku. Kilka istot chyba odłączyło się i próbowało obejść drużynę i zaatakować od boku.
Póki przeciwnicy są blisko siebie, Velius postanowił użyć fali w kierunku zarośli z których trwał już główny atak. W międzyczasie krzyknął do towarzyszy -Uwaga na flankę! - skinął na krzaki gdzie poszła część potworów.
Biały mag miał tamten teren na baczeniu. Velius zmiótł trzy istoty z powrotem w zarośla. Rozległo się parę pisków. Istoty z przodu zaczęły się oddalać. istoty z lewej dalej szły dookoła ekipy. Mag cisnął parę białych kul w krzaki. Chyba coś trafił, bo rozległo się wycie. Istoty wycofały się. Przynajmniej na razie.
-Hym, mogło być gorzej - mruknął wojownik. -taa, unikajmy włażenia wgłąb wyspy - zasugerował kapłan.
-To na pewno - odrzekł do kapłana -Jak myślicie? Wycofały się na dobre? Mogły pójść po wsparcie, lepiej zbierajmy się stąd - powiedział
-Tak, ruszajmy dalej wzdłuż tych zarośli i w stronę miasta - mruknął mag. -Obojętnie jakiego byleby naszego - dodał. -bo jak pójdziemy bardziej w stronę morza, to wpadniemy na Laviatę - powiedział wojownik. -Może być, miasto jest miasto. Teleportujemy się do stolicy stamtąd - mruknął kapłan, patrząc po wszystkich. Wszyscy pokiwali głowami i ruszyli w drogę.
I tak nikt tego nie czyta...

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu
Yang Lou i Shreth
Szermierz pacnął się w czoło, chowając miecz z powrotem do swojego krwioobiegu. Mimo że czynność sama w sobie niezwykła, przestała już wzbudzać w nim nadmierne emocje.
- Fakt. Tak się rozpędziłem, że zapomniałem czym my się właściwie zajmujemy - wyszczerzył zęby i pocałował Iseris w policzek. - Widzisz? Co ja bym bez ciebie zrobił? - jego uśmiech stał się jakby łagodniejszy i mniej wyszczerzony. - To co? Wychodzimy stąd i dalej w drogę, czy ktoś ma coś przeciwko?
Szermierz pacnął się w czoło, chowając miecz z powrotem do swojego krwioobiegu. Mimo że czynność sama w sobie niezwykła, przestała już wzbudzać w nim nadmierne emocje.
- Fakt. Tak się rozpędziłem, że zapomniałem czym my się właściwie zajmujemy - wyszczerzył zęby i pocałował Iseris w policzek. - Widzisz? Co ja bym bez ciebie zrobił? - jego uśmiech stał się jakby łagodniejszy i mniej wyszczerzony. - To co? Wychodzimy stąd i dalej w drogę, czy ktoś ma coś przeciwko?
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Tawerniana Wilczyca
- Posty: 2370
- Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
- Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
- Kontakt:
Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu
Arilyn Faerith
Dziewczyna zdecydowała, że weźmie wartę w dzień. Wcale nie dlatego, że chciała potencjalnie brać udział w jakiejś zadymie. Po prostu była zmęczona i chciała się wyspać. Miała tylko nadzieję, że żaden z jej pokręconych snów nie zepsuje jej tym razem nocy. Nie chciała śnić o żadnych demonach, dziwacznych ludziach, którzy gadali do niej we śnie, nie chciała mieć wizji ani nic z tych rzeczy. Chciała po prostu wypocząć. Oczywiście dopiero po kąpieli...
Dziewczyna zdecydowała, że weźmie wartę w dzień. Wcale nie dlatego, że chciała potencjalnie brać udział w jakiejś zadymie. Po prostu była zmęczona i chciała się wyspać. Miała tylko nadzieję, że żaden z jej pokręconych snów nie zepsuje jej tym razem nocy. Nie chciała śnić o żadnych demonach, dziwacznych ludziach, którzy gadali do niej we śnie, nie chciała mieć wizji ani nic z tych rzeczy. Chciała po prostu wypocząć. Oczywiście dopiero po kąpieli...

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu
Yang Lou:
Cała trójka ruszyła w dalszą drogę w stronę Krost. Nie była to jakoś specjalnie wymagająca podróż.. do momentu gdy dotarli w obszar Trującego Lasu. Liście roślin były bardziej spiczaste i miały metaliczny odcień. Liście paproci wyglądały wręcz jak rozkładane miecze, nawet błyszczały jak polerowany metal ciemnozielonej barwy.
Yang przedarł się przez gąszcz. Za nim wyszła Iseris... Tylko Iseris.
- Gdzie Nadir? - rzuciła czarodziejka, oglądając się. Był juzwieczór i słonce powoli zachodziło... dno lasu tropikalnego było już bardzo ciemne.
równamy czas, WW i Pav czekają niestety na BK...
Cała trójka ruszyła w dalszą drogę w stronę Krost. Nie była to jakoś specjalnie wymagająca podróż.. do momentu gdy dotarli w obszar Trującego Lasu. Liście roślin były bardziej spiczaste i miały metaliczny odcień. Liście paproci wyglądały wręcz jak rozkładane miecze, nawet błyszczały jak polerowany metal ciemnozielonej barwy.
Yang przedarł się przez gąszcz. Za nim wyszła Iseris... Tylko Iseris.
- Gdzie Nadir? - rzuciła czarodziejka, oglądając się. Był juzwieczór i słonce powoli zachodziło... dno lasu tropikalnego było już bardzo ciemne.
równamy czas, WW i Pav czekają niestety na BK...
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu
Yang Lou i Shreth
Zerknął za siebie, na piekielne ostrza tych wszystkich jakże przyjaźnie wyglądających roślinek. No dobrze, wyglądały przyjaźnie tylko z daleka, gdy przeszło się przez ten las ludzie zmieniali zdanie... Ale w zasadzie dalej były przynajmniej ładne.
- Co z Nadirem? - spytał Iseris szermierz, odwracając się w jej stronę.
- Nie mam pojęcia. Nawet nie zauważyłam kiedy zniknął.
*Shreth, wiesz coś o tym?*
*Nic a nic.* - Yang miał uparte wrażenie że demon z trudem powstrzymuje się od chichotu.
- Wracać po niego nie będziemy. Jeśli żyje, sam nas znajdzie, jeśli nie... I tak nie wiedzielibyśmy co zrobić z ciałem. Idziemy - podsumował Yang, ruszając w dalszą drogę.
Zerknął za siebie, na piekielne ostrza tych wszystkich jakże przyjaźnie wyglądających roślinek. No dobrze, wyglądały przyjaźnie tylko z daleka, gdy przeszło się przez ten las ludzie zmieniali zdanie... Ale w zasadzie dalej były przynajmniej ładne.
- Co z Nadirem? - spytał Iseris szermierz, odwracając się w jej stronę.
- Nie mam pojęcia. Nawet nie zauważyłam kiedy zniknął.
*Shreth, wiesz coś o tym?*
*Nic a nic.* - Yang miał uparte wrażenie że demon z trudem powstrzymuje się od chichotu.
- Wracać po niego nie będziemy. Jeśli żyje, sam nas znajdzie, jeśli nie... I tak nie wiedzielibyśmy co zrobić z ciałem. Idziemy - podsumował Yang, ruszając w dalszą drogę.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu
Yang Lou:
Wojownik i czarodziejka dotarli do jakiejś polany i kilku skał, które formowały dość dziwną formę. *Heh, idźcie spać, ja was popilnuję* mruknął Shreth. Yang nie miał siły się kłócić lu gadać na temat wart. Był wykończony po drodze przez duszną, gorącą otchłań pełną insektów i cholera wie czego jeszcze. Iseris ledwo się wlokła. Musieli tu przenocować.
Wszyscy:
Była północ. Północ, którą wszyscy na wyspie zapamieaja do końca życia. Wstrząs poruszył całą wyspą. Obudził śpiącą parę podróżników gdzieś w okolicy Krost. Zaniepokoił ekipę podróżującą koło wybrzeża ku murom bliskiego już miasta i wszystkich ochroniarzy na fermie pod protekcja Mehizeck gdzieś w tropikalnej strefie.
Pośrodku wyspy ziemia zaczęła się wypiętrzać. Rosła jak bąbel na gęstej cieczy.
Potem bąbel eksplodował, zasypując okolicę gradem płonących odłamków. Ogień buchnął aż pod niebiosa. Gdzieś pomiędzy rykiem pękającej ziemi i łoskotem spadających odłamków dało się słyszeć nieludzkie wycie. "ZNALAZŁEEEM!"
Lunety Mehizeck przechwyciły parę obrazów. Wielkiego demona stojącego w wyrwie po "bąblu", zapadajace się święte miasta i parę miast piekielnych... wydarzenia te już w parę minut po końcu łoskotu stały się głównym tematem rozmów na najwyższym szczeblu w każdej stolicy.
Wojownik i czarodziejka dotarli do jakiejś polany i kilku skał, które formowały dość dziwną formę. *Heh, idźcie spać, ja was popilnuję* mruknął Shreth. Yang nie miał siły się kłócić lu gadać na temat wart. Był wykończony po drodze przez duszną, gorącą otchłań pełną insektów i cholera wie czego jeszcze. Iseris ledwo się wlokła. Musieli tu przenocować.
Wszyscy:
Była północ. Północ, którą wszyscy na wyspie zapamieaja do końca życia. Wstrząs poruszył całą wyspą. Obudził śpiącą parę podróżników gdzieś w okolicy Krost. Zaniepokoił ekipę podróżującą koło wybrzeża ku murom bliskiego już miasta i wszystkich ochroniarzy na fermie pod protekcja Mehizeck gdzieś w tropikalnej strefie.
Pośrodku wyspy ziemia zaczęła się wypiętrzać. Rosła jak bąbel na gęstej cieczy.
Potem bąbel eksplodował, zasypując okolicę gradem płonących odłamków. Ogień buchnął aż pod niebiosa. Gdzieś pomiędzy rykiem pękającej ziemi i łoskotem spadających odłamków dało się słyszeć nieludzkie wycie. "ZNALAZŁEEEM!"
Lunety Mehizeck przechwyciły parę obrazów. Wielkiego demona stojącego w wyrwie po "bąblu", zapadajace się święte miasta i parę miast piekielnych... wydarzenia te już w parę minut po końcu łoskotu stały się głównym tematem rozmów na najwyższym szczeblu w każdej stolicy.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Tawerniana Wilczyca
- Posty: 2370
- Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
- Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
- Kontakt:
Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu
Arilyn Faerith
Dziewczyna poderwała się z łóżka, które zajmowała tej nocy. Położyła się chcąc wypocząć... Najwyraźniej nie będzie jej to dane. Odruchowo dobyła rapierów i wyskoczyła na zewnątrz najkrótszą drogą. Wzniosła się od razu w powietrze wypatrując źródła niepokojąco mocnego wstrząsu. Mimo zmęczenia była w pełni rozbudzona, przytomna i gotowa do walki. Zdumiała tym samą siebie. Najwyraźniej została przystosowana do szybkiego reagowania na niebezpieczeństwa...
Dziewczyna poderwała się z łóżka, które zajmowała tej nocy. Położyła się chcąc wypocząć... Najwyraźniej nie będzie jej to dane. Odruchowo dobyła rapierów i wyskoczyła na zewnątrz najkrótszą drogą. Wzniosła się od razu w powietrze wypatrując źródła niepokojąco mocnego wstrząsu. Mimo zmęczenia była w pełni rozbudzona, przytomna i gotowa do walki. Zdumiała tym samą siebie. Najwyraźniej została przystosowana do szybkiego reagowania na niebezpieczeństwa...

-
- Kok
- Posty: 1245
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
- Lokalizacja: Legionowo
- Kontakt:
Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu
Velius:
Widok ogromnej eksplozji aż powalił maga na ziemię. W tym całym ogromnym hałasie ledwie usłyszał, jak paladynowi wymsknęło się przekleństwo. Nim wszyscy zdążyli otrząsnąć się z szoku, zaskoczyła ich kolejna niemiła niespodzianka - miasto, do którego zmierzali właśnie zapadło się pod ziemię.
-Dobra... Co teraz? - rzucił wojownik, który pierwszy otrząsnął się z szoku
-Moglibyśmy coś pomóc tamtym, ale nie wiem, czy ktokolwiek z tego miasta ocalał... - powiedział zmartwiony Velius - Gdzie jest jakieś kolejne miasto, które mogło to przetrwać? - spytał się towarzyszy
Widok ogromnej eksplozji aż powalił maga na ziemię. W tym całym ogromnym hałasie ledwie usłyszał, jak paladynowi wymsknęło się przekleństwo. Nim wszyscy zdążyli otrząsnąć się z szoku, zaskoczyła ich kolejna niemiła niespodzianka - miasto, do którego zmierzali właśnie zapadło się pod ziemię.
-Dobra... Co teraz? - rzucił wojownik, który pierwszy otrząsnął się z szoku
-Moglibyśmy coś pomóc tamtym, ale nie wiem, czy ktokolwiek z tego miasta ocalał... - powiedział zmartwiony Velius - Gdzie jest jakieś kolejne miasto, które mogło to przetrwać? - spytał się towarzyszy
I tak nikt tego nie czyta...

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu
Yang Lou:
"Do końca weekendu będzie odpis, mówił...
Szczęście -1
Arilyn Faerith:
Elfka nie była jedyną rozbudzoną. Właściciel ziemski właśnie biegł po schodach na górę wieży by się wszystkiemu przyjrzeć. Obudzili się również wszyscy którzy obecnie spali, ale nie robili za wiele poza wyglądaniem przez okno, lub szukaniem punkt widokowego. Arilyn dostrzegła też ruch w dżungli nieopodal zabudowań... wyglądało to na kilka ludzkich sylwetek...
Velius:
Wszyscy spojrzeli w stronę śnieżnej części wyspy. Granica z terenem techników była o rzut kamieniem.
- Nie wiem czy podejmiemy większe ryzyko podróżując przez Krosty czy na teren mechaników - stwierdził paladyn. - Krosty nie są takie fatalne - mruknął wojownik. - W końcu mamy kogoś kto w razie potrzeby oczyści żarcie, nie? - skinął głową na białego maga. - Jak będę wam wszystkim oczyszczał żarcie, to lepiej bym nie walczył, regeneracja mocy na terenie krost przebiega wolniej - zastrzegł mag. - Dobra, i tak średnio się przydawałeś - zadrwił wojownik. Mag się uśmiechnął i pokręcił głową. - Dobra, dość wydurniania się, idziemy na Krosty... - zakomenderował wojownik. - Velius, idziesz z nami? - zwrócił się do maga wody.
"Do końca weekendu będzie odpis, mówił...
Szczęście -1
Arilyn Faerith:
Elfka nie była jedyną rozbudzoną. Właściciel ziemski właśnie biegł po schodach na górę wieży by się wszystkiemu przyjrzeć. Obudzili się również wszyscy którzy obecnie spali, ale nie robili za wiele poza wyglądaniem przez okno, lub szukaniem punkt widokowego. Arilyn dostrzegła też ruch w dżungli nieopodal zabudowań... wyglądało to na kilka ludzkich sylwetek...
Velius:
Wszyscy spojrzeli w stronę śnieżnej części wyspy. Granica z terenem techników była o rzut kamieniem.
- Nie wiem czy podejmiemy większe ryzyko podróżując przez Krosty czy na teren mechaników - stwierdził paladyn. - Krosty nie są takie fatalne - mruknął wojownik. - W końcu mamy kogoś kto w razie potrzeby oczyści żarcie, nie? - skinął głową na białego maga. - Jak będę wam wszystkim oczyszczał żarcie, to lepiej bym nie walczył, regeneracja mocy na terenie krost przebiega wolniej - zastrzegł mag. - Dobra, i tak średnio się przydawałeś - zadrwił wojownik. Mag się uśmiechnął i pokręcił głową. - Dobra, dość wydurniania się, idziemy na Krosty... - zakomenderował wojownik. - Velius, idziesz z nami? - zwrócił się do maga wody.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Kok
- Posty: 1245
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
- Lokalizacja: Legionowo
- Kontakt:
Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu
Velius:
Jako, że był na tym kontynencie dosyć krótko, nie bardzo wiedział o jakie tereny chodzi, ale sama nazwa "Krosty" wydawała się dosyć nieciekawa. Mimo to, w obecnej sytuacji i tak nie wydawała się taka zła.
- Oczywiście, że idę z wami - odparł - tym bardziej, że nie znam tych terenów... - westchnął - ale tak czy inaczej w grupie bezpieczniej, więc w drogę, jeżeli nikt nie ma żadnych obiekcji.
Jako, że był na tym kontynencie dosyć krótko, nie bardzo wiedział o jakie tereny chodzi, ale sama nazwa "Krosty" wydawała się dosyć nieciekawa. Mimo to, w obecnej sytuacji i tak nie wydawała się taka zła.
- Oczywiście, że idę z wami - odparł - tym bardziej, że nie znam tych terenów... - westchnął - ale tak czy inaczej w grupie bezpieczniej, więc w drogę, jeżeli nikt nie ma żadnych obiekcji.
I tak nikt tego nie czyta...

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu
Yang Lou i Shreth
A wiedział że o czymś zapomniał -_-"
Yang patrzył szeroko otwartymi oczami na to co działo się na wyspie. Demon klął coś plugawie, tak plugawie jak tylko w piekle chyba można się nauczyć, ale szermierz nie zwracał na to zbytniej uwagi. Wyciągnął rękę w bok, żeby złapać dłoń Iseris - spojrzał na nią przez chwilę, ta jednak, zaszokowana kompletnie, nie zwróciła nawet na to zbytniej uwagi. Kiedy rozległ się przerażający ryk, potrząsnął głową, a po chwili stwierdził:
- Teraz już raczej nie zaśniemy - po czym kręcąc głową wstał i rozejrzał się dookoła. - Cholera, idziemy dalej w tę samą stronę co dotąd - wzruszył ramionami. - Wracać się nie ma sensu, a może znajdziemy jakieś sensowne miejsce żeby się zatrzymać...
A wiedział że o czymś zapomniał -_-"
Yang patrzył szeroko otwartymi oczami na to co działo się na wyspie. Demon klął coś plugawie, tak plugawie jak tylko w piekle chyba można się nauczyć, ale szermierz nie zwracał na to zbytniej uwagi. Wyciągnął rękę w bok, żeby złapać dłoń Iseris - spojrzał na nią przez chwilę, ta jednak, zaszokowana kompletnie, nie zwróciła nawet na to zbytniej uwagi. Kiedy rozległ się przerażający ryk, potrząsnął głową, a po chwili stwierdził:
- Teraz już raczej nie zaśniemy - po czym kręcąc głową wstał i rozejrzał się dookoła. - Cholera, idziemy dalej w tę samą stronę co dotąd - wzruszył ramionami. - Wracać się nie ma sensu, a może znajdziemy jakieś sensowne miejsce żeby się zatrzymać...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Tawerniana Wilczyca
- Posty: 2370
- Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
- Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
- Kontakt:
Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu
Arilyn Faerith
Elfka podfrunęła tak by przyjrzeć się lepiej owym ludzkim postaciom w dżungli niedaleko zabudowań. Jeśli miałby to być nocny atak to wolała być gotowa do jego odparcia. Rapiery miała w gotowości. Wciąż nie miała pojęcia co się właściwie wydarzyło. Gdy upewni się, że te postacie nie stanowią niebezpieczeństwa to zapyta kogoś o ten potężny wstrząs... Co to mogło być?
Elfka podfrunęła tak by przyjrzeć się lepiej owym ludzkim postaciom w dżungli niedaleko zabudowań. Jeśli miałby to być nocny atak to wolała być gotowa do jego odparcia. Rapiery miała w gotowości. Wciąż nie miała pojęcia co się właściwie wydarzyło. Gdy upewni się, że te postacie nie stanowią niebezpieczeństwa to zapyta kogoś o ten potężny wstrząs... Co to mogło być?
