[Sesja][Wampir: Maskarada] Modern Night

laRy

George Plage:
co sie tak gapicie? ja chce kogos sastrzelic, zeby glosili co sie dzieje z niewiernymi!

STRZAL!

dobra juz mi lepiej... ach, w raju niebedzie takich problemow, ale jak niechcecie... wasz problem... to jak? odstawiamy towar? ale dragi nielubia wody... to jak to zrobimy? jest tu moze jakis traumaturg z telekineza i duza iloscia krwi?

Ivan Dimitrij

Kieruję łódką w stronę wyznaczonego punktu. Gdy dopływam wyciągam broń i trzymam ją w pogotowiu.

Dimitrij kieruję statek w kierunku małego doku na przeciwległym wybrzeżu... Płyniecie i nikt wam nie przeszkadza... Po około pół godziny docieracie do wyznaczonego miejsca, i cumujecie przy przystani... Chwilę potem kilka postaci wychodzi z wszechobecnej mgły i zaczyna wchodzic na statek... Wchodzi też kobieta z krótkimi włosami i lekko pulchną twarzą ubrana w czarny płaszcz. Widząc was podchodzi, każąc reszcie przeładowywac towar do ciężarówek...
- Kim jesteście i gdzie jest ochrona?

Ivan Dimitrij

-To my jesteśmy ochroną. Zaatakowano nas i reszta zginęła. Ale towar jest nienaruszony.

laRy

George Plage:
ja jestem George Plage, moje dziecko... a ochrona, no coz... mielismy maly problem z pewna banda wampirow, ktora chciala przejac ladunek. ochroniaze poszli w piach, nasza lodz tez... a my? my zostalismy wynajeci do ochrony. to chyba tutaj mielismy odstawic towar?

Kobieta patrzy się z politowaniem na Plage'a, po czym zwraca się jeszcze raz do waszej trójki:
- Dziecko... albo jesteś bardzo głupi, albo po prostu Malkavianinem i będę zmuszona przebaczyc ci twoją zniewagę... Jestem Rebeka Yardville, starszy klanu Toreador, kapłan Sabatu. Ochrona nie żyje... to bardzo źle... zbyt wielu od nas odeszło lub zostało zesłanych w objęcia Ostatecznej Śmierci w ciągu ostatnich miesięcy... Ale dobrze że ładunek jest bezpieczny... Jakieś inne informacje?

Ivan Dimitrij

-Wasi przeciwnicy mają dużo kasy. Ktoś chciał wam dać za frajer taką cenną rzecz jak bomba.

- Wiedziałam... Ktoś nie chce by mój klan zawarł umowę z Giovannimi... Dzięki tej transkacji staniemy się partnerami w biznesie i poważną konkurencją dla innych klanów. Mimo wszystko jesteśmy lojalni wobec Sabatu i będziemy trwac dla dobra nas wszystkich.
Mija kilkanaście minut... Towar jest już załadowany na ciężarówki... Rebeka każe wam iśc za nią. Toreadorka prowadzi was do trzech czarnych Mercedesów...
- Wsiadajcie. Musimy jeszcze eskortowac ładunek przez całą drogę do magazynu Giovanni.

Ivan Dimitrij

-Ja pojadę na dachu ciężarówki z towarem.

Kobieta kiwa głową. Ventrue wspina się na dach ciężarówki która będzie jechac po środku... Michael i George wchodzą do samochodu z Rebeką... Ruszacie...

Ivan Dimitrij

Kucam na dachu z wyciągniętą bronią. Rozgladam sie dookoła i zachowuję stałą czujność.

Jedziecie dalej... Nagle wiatr się wzmaga... Utrzymuje się... ,,Czemu tak wieje?... Spoglądasz w górę... Helikopter...

Ivan Dimitrij

-MICHAEL, GEORGE!!! HELIKOPTER NAD NAMI!!!!!
Strzelam starając trafić pilota.

Gdy Michael i George wychylają się za okno gotowi do strzału, z bocznej ulicy wyjeżdżają dwa Hummery i zaczynają taranowac samochody... George nie zdąża schowac ręki i samochód napastników przygniata mu rękę... snajperka upada i wylatuje za okno...

(poza sesją - a co ze mną?)

Ivan strzela lecz nie trafia... ciężarówka przyśpieszyła i Ventrue prawie zleciał z dachu... Pasażer helikoptera otwiera ogień do Dimitrija...

Ivan Dimitrij

-To się wpakowałem.
Strzelam dalej w pilota.