Deep pisze:Całkiem smaczne piwko. Jak wam wpadnie w łapy to polecam. Nie to co Carlsberg czy Heniek ale też dobre
Buahahahaa, ale zes zareklamowal...
Deep pisze:Aktualnie zastanawiam się czy Guinessy są rzeczywiście takie dobre i czy opłaca się tyle hajsu na nie wydawać.
Guiness jest jednym z moich ulubionych piw. Polecam. Musze Cie jednak ostrzec, przez wielu Polakow, z tego co wiem uwazany jest za "syf", "zupe", i w ogole nienadajacy sie do spozycia. Musze Cie tez ostrzec ze prawdopodobnie w Polsce nie kupisz prawdziwego Guinessa. Kupisz butelkowe (lub puszkowe), gazowane popluczyny najprawdopodobniej. Musze tez zaznaczyc ze jest specyficzny, niegazowany, ciezki... I za zadne skarby swiata nie mieszaj Guinessa z innymi piwami, oczywiscie jesli masz zamier sie najebac, bo jesli machniesz jednego a po tem jeszcze jednego lagera dajmy na to, to ok, ale podchmielie sie guinessem i dowalenie np. lagerem jest furtka do powolnego spacerku przez pieklo nastepnego dnia.
Anyway, nie polecam zapoznawania sie z tym piwem jesli nie masz mozliwosci wypicia go jak nalezy. W irlandzkim pubie, prosto z kija, nalanego jak trzeba (na Guinessa trzeba dlugo czekac, barman leje niepelna szklanke i odstawia na kilka minut az sie uspokoi, po czym dopelnia ja do konca), i z mozliwoscia podziwiania tego co dzieje sie za scianka kufla tuz po jego napelnieniu (powaznie! przepiekne rzeczy sie tam wyprawiaja! nawet w reklamach tego uzywali)
Moje demony nie odchodza, zasypiaja, ale zawsze sa obecne. Ktos potrafi nucic dla nich ciche kolysanki, ja sam potrafie tylko ryczec im wprost do ucha piesni wojenne. Ten ktos, spiewajac, jednoczesnie kladzie delikatnie palec na moich ustach.