W dyskusji o Polskim kinie pozwolę sobie przytoczyć pewne cytaty:
"A w filmie polskim, proszę pana, to jest tak: nuda... Nic się nie dzieje, proszę pana. Nic. Taka, proszę pana... Dialogi niedobre... Bardzo niedobre dialogi są. W ogóle brak akcji jest. Nic się nie dzieje"
"A polski aktor, proszę pana... To jest pustka... Pustka proszę, pana... Nic! Absolutnie nic. Załóżmy, proszę pana. Że jak polski aktor, proszę pana... Gra, nie? Widziałem taką scenę kiedyś... Na przykład, no ja wiem? Na przykład zapala papierosa, nie? Proszę pana, zapala papierosa... I proszę pana patrzy tak: w prawo... Potem patrzy w lewo... Prosto... I nic... Dłużyzna proszę pana... To jest dłu... po prostu dłu... dłużyzna, proszę pana. Dłużyzna.. Proszę pana, siedzę sobie, proszę pana, w kinie... Pan rozumie... I tak patrzę sobie... siedzę se w kinie proszę pana... Normalnie... Patrzę, patrzę na to... No i aż mi się chce wyjść z... kina, proszę pana... I wychodzę..."
Osobiście bardzo cenie polskie kino i uważam je za jedne z najlepszych na świecie.
Nawiązując do ostatniego cytatu o dłu...dłu... dłużyźnie muszę stwierdzić, że inżynier Mamoń chyba trochę się mylił ceniąc kino amerykańskie w którym tej dłużyzny rzekomo nie
_ma. Otóż wybrałem się na film "Wrogowie Publiczni" i choć nie żałuję to jednak dłużył się momentami i nudził tak że chciało się wstać i wyjść. Nie
_mam pojęcia jaki jest cel kręcenia tego typu kina
. Otóż nic nowego nie zobaczymy, prostą w
_sumie historie opartą na kanwie historii J. Dillingera i gdyby chyba nie ten film o jegomościu niewiele bym wiedział lecz wiedza o jego istnieniu mało mi przydatna jest. Kilka uwag co do Filmu. Po pierwsze
, znów zauważam pewien miły schemat
, gdzie okrutny bandzior, morderca, porywacz wróg publiczny nr. 1 staje się pozytywna postacią której nam autentycznie żal. Czy robienie z faktycznych postaci historycznych będących przestępcami i naprawdę czarnymi charakterami , postaci pozytywnych to dobre zagranie? dla fabuły tak ale w wymiarze sensu i społecznej edukacji nie, a taką chyba rolę miał odegrać film w USA
. Taka rola lekcji z mało bogatej w końcu narodowej historii.
Na początku filmu miałem wrażenie, że operator kamery wypił trochę za dużo lub po prostu film ma jakiś defekt. bo ręce bardzo trzęsły się kamerzyście ale z biegiem wydarzeń zauważyłem ciekawy zabieg kręcenia większości ujęć jak gdyby z wolnej ręki obserwatora tak, że widz mógł poczuć się trochę jak podglądacz. Efekt ten był widoczny w jednej z kulminacyjnych strzelanin. I choć zabieg kręcenia w ten sposób nie jest nowy to miejscami był bardzo udany. Bardzo duży plus trzeba dać ludziom odpowiedzialnym za efekty dźwiękowe dawno tak realistycznie nie słyszałem całej akcji
. Myślę, że nominacje do oscara za to mogą dostać śmiało
. Naprawdę dla tych dźwięków warto iść do kina
No i na koniec obsada J Deep jako Dillinger był fenomenalny ale wciąż pozostaje wrażenie że jest piratem z
Karaibow co ciut przeszkadza w odbiorze obrazu. Christian Bale natomiast jako agent FBI (mimo że go bardzo lubie szczególnie za wspomnianą tu rolę w Equllibrium i Imperium Słońca). To jednak dał ciała zagrał byle jak choć w sumie dużego pola do popisu nie miał więc co się dziwić.
Ogólnie film można obejżeć i to koniecznie w kinie z 2ch powodów
1) dla dźwięków
2) by nie przerwać oglądania bo czasem nudzi.