Co do wybitnych, wierzących postaci, to powiem szczerze, że zbyt wiele ich nie znam, choć jak zauważył kolega wyżej wiara jest nam wtłaczana od dzieciństwa i bardzo trudno jest wyrwać się z niej.
Wszyscy wybitni uczeni renesansu (jak chociażby duecik Leo & Galileo), Newton, Wolter, Rousseau... Zbyt długo by wymieniać - akurat podałem tych którzy przyszli mi na myśl i nie tylko byli wybitnymi teistami ale wręcz krytykowali ateizm - a co zabawne często są wspominani przez ateistów.
Oczywiście takie licytowanie się na wybitnych przedstawicieli naszego gatunku jest żałosne, więc nie o to chodzi.
Świadomego wyboru? To wytłumacz mi dlaczego 95% osób wychowanych w rodzinach katolickich wybiera katolicyzm lub ateizm? Rzadko kiedy przechodzą na Islam/Shintoizm itd.. To nie jest świadomy wybór, nawet ktoś pokroju Einstein'a, gdy mu 10 razy dziennie kazać mówić paciorek, wpieprzać te wszystkie bzdury, a na każde zadane pytanie odpowiadać "Nie jesteśmy wstanie pojąć wyroków Boga" zostałby księdzem.
Po pierwsze - mówimy tylko o osobach zastanawiających się poważnie nad swą wiarą - więc żadne 95% nie wchodzi w grę. Jak już powtarzam od początku - to jasne, ze zawsze większość ludzi nie podejdzie serio do problemu swojej wiary. Tak samo jak nie jest w stanie podejsc do filozofii.
Po drugie - nie wymyślaj sobie sam takich dziwnych danych. Sporo jest katolików którzy przeszli do któregoś z kościołów protestanckich (zielonoświątkowców chociażby).
Po trzecie - ateiści, wyobraź to sobie często są ateistami dlatego, że ich rodzice tak ich wychowali - a nie ze względu na świadomy wybór. To, że przejmujemy wiarę po rodzicach jest naturalną koleją rzeczy - tak jak przejmujemy po nich część cech charakteru. Od danej osoby zależy tylko jak wielki wpływ wywarli oni na nią samą.
I teraz przechodząc do meritum dyskusji - skoro nie rozumiesz zjawiska wiary próbujesz wszystko zwalić na indoktrynizację. Nie przyjmujesz do wiadomości tego, że różni ludzie mogą mieć różny światopogląd. Nie przyjmujesz do wiadomości, ze dojrzała wiara jest wynikiem przemyśleń dojrzałego człowieka. Żyjesz w swoim światku, zamknięty na cokolwiek co mogłoby zburzyć twój podział świata na "ogłupionych" teistów i "oświeconych" ateistów.
Jesteś zwyczajnie żałosny, słonko.
Tak więc poczekam sobie aż przyjdzie tu Sih albo inny ateista który mimo posiadania własnych, dobrze wykrystalizowanych pogladów potrafi jednocześnie zrozumieć racje drugiej strony. Teraz to mija się z celem. Oczywiście jak przestaniesz ukrywać brak argumentów bajkami o Einsteinie, różańcu i księżach to mogę i z Tobą podyskutowac.