Rachet pisze:A ja może i jestem jakiś krzywy, ale FMA czytam, nie oglądam. I to czytam z kupionych przeze mnie w sklepie tomów po 15zł każdy. I strasznie irytująco powoli je wydają ¬_¬
Manga jest lepsza od anime, tzn na razie ;]
W sumie anime widziałem tylko jeden odcinek. Kawałek odcinka. I wyłączyłem, bo do mangi się nie umywa.
Za to wczoraj spotkałem się z polskim wydaniem mangi Black Lagoon. Anime nie było złe, czy ktoś czytał mangę?
Ja przełknąłem w 3 dni 26-odcinkową serię Lost Universe, autorstwa Hajimego Kanzaki (tego od Slayersów, zresztą kreska bardzo podobna). Kurczę, muszę przyznać że jestem pod wrażeniem. Pierwsze 3-4 odcinki to było nieporozumienie (może nie jakieś tragiczne, ale też niezbyt fajne), za to później naprawdę się rozkręca. Dobrze obejrzeć klasyczne anime SF bez mechów i postapokalipsy... A że większość pomysłów jest zerżnięta z Gwiezdnych Wojen? Co z tego, to dobre pomysły. Solar poleca.
Z innej beczki: może to i stare wieści, ale jakiś czas temu zacząłem oglądać Bleacha. Śmiejcie się ile chcecie, ale ja lubię Naruto i chciałem przyjrzeć się jego głównej konkurencji... Ale niestety, nie daje rady. Obejrzałem prawie 200 odcinków (!), jednak w końcu się zmęczyłem. W małych dawkach jest ciekawszy od Naruto (walki nie trwają po 5 odcinków i główny bohater nie jest taki denerwujący), jednak na dłuższą metę okazuje się, że zupełnie brak tam szerszego obrazu: po prostu nie przywiązujemy się do bohaterów Bleacha tak jak do bohaterów Naruto, nie ma tego elementu głębi, który przyciąga z powrotem przed telewizor. Solar raczej nie poleca.
O ile mangę całkiem lubię, o tyle anime jakoś do mnie nie trafia. Dlatego FMA czytałem a nie oglądałem (zwłaszcza jak usłyszałem co zrobili w animie). I ZA CHOLERĘ nie mogę znaleźć mangi Bleacha.
Dobre rady pani Jadzi Kochani po prostu jesteście. A bylibyście bardziej kochani, gdybyście nauczyli się w końcu, że od takich rzeczy są prywatne wiadomości.
"Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!"
jako że słyszałem pochlebne opinie, i jako że lubie alchemię i w_ogóle wiecie takie klimaty to obejrzałem Full Metal Alchemist. I moje odczucie chyba kończy się na tym że nie żałuję czasu spędzonego ale nie wiem gdzie wszyscy widzą w FMA dobre anime. Jak dla mnie to nieco straszne wszystko jest. Może zacznę od plusów, bo jest ich mało. Anime wciąga od samego początku - wątek Al'a jako postaci zamkniętej w zbroi, zupełnie jak golem jako osoba która nie czuje ciepła, zimna, łaknienia, zmęczenia fizycznego. I motyw z próbą odzyskania jego ciała. Ta wędrówka, te poszukiwania mnie najbardziej zainteresowały w anime. Do tego tak, mnie zainteresowało, że wiedząc że nie mam czasu, obejrzalem pierwsze sześc i ostatnie sześć odcinków. Naprawdę. Ale o tym zaraz. No i jest fajnie rysowana bohaterka(jedna z głównych) - ta blondynka-mechanik. Z kolei najwiekszym grzechem serii jest to że jakis idiota nazwał to czym oni sie parają alchemią. W moim odczuciu alchemik to koleś owładnięty poszukiwaniami nieodkrytych tajemnic wszechświata w pewien niemagiczny sposob przy założeniu że magia, bóg, szatan a nawet pogańskie bóstwa - istnieją. Wiecie, taki brodaty archetyp średniowieczny. A tutaj widzę motyw jak z twilightu. Niby wampiry, ale zamiast umierać, na słońcu się świecą i w ogóle maja ludzkie uczucia. Alechemicy tutaj biegają, i czarują, nie są alchemikami, może w promilach, ale głównie zajmują się czarami. To wszystko powinno nazywać się Full Metal Sorcerer. Naprawdę tu się zawiodłem na tytule. Oczekiwałem, wywarów, probówek etc a nie zamiany czegośtam w cośtam. Drugi grzech serii to brak klimatu. Autentycznie czułem się jak przy oglądaniu DB Evolution. To samo uczucie. brak jakiegos określenia. Wcześniej słyszałem że to trochę steampunkowe. Wiecie golemy, ciuchcia i auta może tak ( i sama alchemia, której tu jest tyle co kot napłakał), ale pomieszczenia i plenery chyba robił ktos kto za duzo grał w tibię albo wczesne FF. Pustka i brak klimatu. Ludzie ubierają sie dosyć współcześnie, no pomijając głównych bohaterów. Wyjatek stanowią tu dwa pierwsze odcinki. I o co chodzi?! Strzelają sie normalnie z pistoletów i karabinów maszynowych, ale jak co do czego idzie to walczą na miecze albo szable?! No kaman... na dodatek jest sprawa przeskoczenia przeze mnie prawie 30 odcinków i cały czas wiedziałem o co chodzi. ja myślałem że tak jest z 'ranmą1/2' albo 'inuyashą', a nie z czymś co jest z góry zamknietym projektem, a nie tasiemcem. I jeszcze jeden kwiatek który przekreslił tą serię chyba w moich oczach: mianowicie w jednym z ostatnich odcinków główny bohater pojawia sie w Londynie ogarnietym wojną. Ludzie uciekają przed bombardowaniem na wzgórza(wtf?) a na niebie pojawiają się niemieckie zeppeliny. I myślę - ( I wojna, raczej zeppeliny by nie zdążyły dolecieć do Londynu, ale niewazne, to jest japońska znajomość eurpejskiej historii, przymknijmy oko na taki szczegół. Potem ojciec głownego bohatera mówi że w tym świecie użyto gazu bojowego - myslą - na 100% IWŚ.) A potem do ojca głównego bohatera pdochodzi dwóch chłopków i mówią że WTF? Churchill chce z nim gadać, no kaman, wtedy zgłupiałem. Co Churchill robi podczas I wojny światowej? ja rozumiem że brał udział, ale nie był ważną personą. Straszny kwiatek. A pod koniec serii akcja się dzieje w monachium w 1921 roku w Niemczech ogarnietych krzyzysem. Naprawdę nie warto oglądać.
Brzoza, przeczytaj mangę bo anime zrobili kompletni idioci. Według mnie Fullmetal ma właśnie ten niepowtarzalny klimat - bo nie jest to świat przypominający w większym czy mniejszym stopniu Japonię, a niepowtarzalny, zbliżony do XIX wieku (że elementy ze sobą nie trybią - co z tego? Mnie też dziwi skąd w takim Naruto światło - bo według świata prądu powinno nie być). Alchemia - według mnie fajnie poczytać o czymś co nie jest związane z (znowu) kulturą japońską. Akurat alchemia bardziej kojarzy mi się z Tradycją Metalu z Warhammera - a jak wiadomo magistrowie tej tradycji utrzymywali kontakty z gildią alchemików i pośrednio sami nimi byli. Przeczytaj mangę po prostu, bo anime ma z nią tyle wspólnego co...
PS. Akcja mangi dzieje się w wymyślonym świecie. Więc nie wiem co w animie robi Churchill i pierwsza wojna światowa.
Ragnar pisze:Brzoza, przeczytaj mangę bo anima zrobili kompletni idioci. Według mnie Fullmetal ma właśnie ten niepowtarzalny klimat - bo nie jest to świat przypominający w większym czy mniejszym stopniu Japonię, a niepowtarzalny, zbliżony do XIX wieku (że elementy ze sobą nie trybią - co z tego? Mnie też dziwi skąd w takim Naruto światło - bo według świata prądu powinno nie być). Alchemia - według nie fajnie poczytać o czymś co nie jest związane z (znowu) kulturą japońską. Akurat alchemia bardziej kojarzy mi się z Tradycją Metalu z Warhammera - a jak wiadomo magistrowie tej tradycji utrzymywali kontakty z gildią alchemików i pośrednio sami nimi byli. Przeczytaj mangę po prostu, bo anim ma z nią tyle wspólnego co...
PS. Akcja mangi dzieje się w wymyślonym świecie. Więc nie wiem co w animie robi Churchill i pierwsza wojna światowa.
O jest tam jakiś motyw z połączeniem obu swiatów, że jak w jednym uzywa się duzo alchemii w jakichkolwiek celach to w naszym świecie to się odbija wojnami.
A to że elementy ze sobą nie trybią? Kamannn to dużo bardzo duzo. Inuyashe polubiłem bo to taki starochiński/starojapoński klimat. Hellboy jest tłusto nasycony mistycyzmem róznych pogańskich religii, Pierwsza Brygada to polski steampunk, Cat Shit one to typowe wojenne historie tylko ze zwierzetami zamiast ludzi. Z komiksów disneya najbardziej lubię komiksy Dona Rossy, bo koleś czerpie inspirację z Carola Barksa i jego historie kręcą sie wokół Sknerusa i jego przygód. Wiesz, zawsze w takich momentach wiem co jest zacytowane, albo do czego sam mogę się odnieść. Taka degrengolada gatunków i bezpomysłu mnie w takim wypadku uderza strasznie. Bo zamiast czegoś sprecyzowanego albo chociaż jednoznacznie niedopowiedzianego mam coś z czym nie mogę nic zrobić. Nie mam pojęcia jaki jest świat i czego moge sie spodziewać, ciężko się wtrynić w ten klimat.
Akurat alchemia bardziej kojarzy mi się z Tradycją Metalu z Warhammera - a jak wiadomo magistrowie tej tradycji utrzymywali kontakty z gildią alchemików i pośrednio sami nimi byli.
Z tymi wojnami to sobie dośpiewali scenarzyści anime. A mnie się właśnie podoba ten świat, taki niby XIX wieczny. Ale rozumiem że ten klimat nie musi się wszystkim podobać.
Zerkne do mangi i Ci powiem. Bo z tego co mówisz powinien byc klimat coś jak w Ostatnim Samuraju ( przełom wieku w japonii, kimono i garnitury naraz to normalka)
Mangą i anime interesuję się od jakiegoś czasu, może od 5 lat. W przypadku m&a zainteresowała mnie także Japonia Mang aż tak często nie czytam, z anime ostatnio się rozleniwiłem, ale ten stan się poprawi. Najbardziej lubię GTO, Hellsinga, Kamisama Kazoku i stare dobre Pokemony