Naraikhael, Vinnred i Ulli ![Razz :P](./images/smilies/icon_razz.gif)
Trafili wreszcie do tej gospody. Naraikhael była zmęczona, obolała i zmarznięta- marzyła o ciepłym łóżku. Gdy usiedli wreszcie przy stoliku, przez chwilę miała wrażenie, że Albiończyk się jej co i rusz przygląda. Wcześniej, okazał się bardzo wylewny, natomiast ona nie. Chociaż dostrzegła przy jego ubraniu ozdoby, wyglądające na rzemiosło Asrai. Raczej Asrai...chociaż od biedy można by je uznać także za asurską robotę, ale motyw nie bardzo pasował. Ciekawe, skąd wziął te rzeczy...
Za chwilę wszystko uleciało jej z głowy, gdy na stole znalazło się jadło i napitek. Pochłonęła je dość szybko, nie mając ochoty na zastanawianie się nad zamianą piwa na coś lepszego.
Wyciągnęła ostrożnie pod stołem nogi- było już lepiej. Towarzysze o czymś rozmawiali, a Naraikhael milczała. Było jej ciepło i dobrze, powoli zaczynała zapadać w lekką drzemkę.
Nagle przerwał ją czyjś głos. Naraikhael potrząsnęła głową i ze zdziwieniem dostrzegła przed sobą sierżanta i Ulli. Co oni tu robili? Początkowo pomyślała, że resztki hordy zielonoskórych zaatakowały gospodę. A potem sprawa się wyjaśniła...
Asurka obserwowała beznamiętnie ta scenę pełną czułości. Zmarszczyła nieco brwi, gdy do jej uszu dotarły słowa dziewczyny i maga. Czy oby na pewno dobrze słyszała?
Krasnolud zaraz zabrał maga na bok i poszeptali ze sobą przez chwilę. Naraikhael miała wrażenie, że mag nie jest zachwycony słowami długobrodego, a za chwilę wiedziała czemu. Właściwie, krasnolud miał rację, ale Naraikhael było żal dziewczyny. Z nieliczonych opowieści markietanek wiedziała, jak wygląda życie wieśniaczki. A poza tym... Sama pamiętała, jak ona się czuła, gdy uciekła byle dalej od ojca. Była jedynie bogatsza o miecz i konia. Pamiętała również, jak było podróżować właściwie samotnie, bez żadnej naprawdę przyjaznej duszy przy boku. Może warto się odwdzięczyć tym, którzy ofiarowali jej pomoc i dobrą radę? A czemu nie...pomyślała.
- Chcesz ją zabrać, prawda? Na pewno i bez żadnych dyskusji -Naraikhael spytała spokojnie maga-
Bo jeśli... tak?- spojrzała pytająco na maga, chcąc się upewnić do końca, chociaż deklaracja Vinnreda jasno to wskazywała.
Brunetka przytuliła się mocniej do ramienia Vinnreda i powiedziała do elfki.
-
Nie zamierzam opuścić Vinna... nie po to jechałam taki szmat drogi, by teraz się z nim po prostu pożegnać... Czy wam się to podoba czy nie... - spojrzała najpierw na elfkę, a potem na elfa i strzelca. -
Kocham go i z nim zostanę...
- Masz już swoją odpowiedź - odparł mężczyzna. Był wyraźnie dumny, że jego ukochana zabrała głos w tej sprawie i nie zmieniła zdania.
- Nie martw się, kochanie - ujął ją za rękę -
nie pozwolę cię odesłać.
- Nie zamierzam się nigdzie ruszać. Skoro przyjechałam, to zostanę przy tobie do końca. - zmarszczyła gniewnie brwi czekając na to, co odpowie reszta.
- A kto tu będzie od razu kogoś odsyłał?...Żadne z nas dzieckiem nie jest- odpowiedziała spokojnie Naraikhael-
Ale jeśli Ulli ma podróżować z nami, to musi nauczyć się sama bronić i dbać o siebie. Wiem, Vinnred, że będziesz jej bronił ile sił, ale nie zawsze możesz być w pobliżu. Nie zawsze zdążysz, sam wiesz jakie tamtejsze ziemie są nieprzewidywalne. A ty, Ulli... Pamiętasz tamtych? - spojrzała na dziewczynę
- W karczmie twojego ojca? Im więcej się nauczysz, tym lepiej dla ciebie. Dla nas również, będzie się liczyć każda pomoc.
- Vinn mnie wszystkiego nauczy... wiem, że tak będzie i wiem, że przy nim będę bezpieczna, prawda, kochany? - wtuliła się mocno w czarodzieja.
- Hehehe - mężczyzna zaśmiał się
- Oczywiście, choć nie chciałbym, żebyś władała rapierem tak jak ja i stawała z wrogiem oko w oko. Mamy tutaj dwóch świetnych strzelców, może panowie zechcą udzielić ci kilku lekcji na temat walki na odległość, wtedy czułbym się spokojniejszy. Mogłabyś mnie z tyłu osłaniać - odpowiedział
- Oczywiście nauczę cię, jak się bronić przed opadającym na głowę mieczem, a w mieście zakupię ci niezbędną broń, pancerz i lepszego konia. Tego odeślemy twojemu ojcu i będziesz póki co jechała ze mną. A ty - spojrzał na elfkę - masz jakieś propozycje lub uwagi? Jesteś w końcu kobietą, tak jak Ulli...
- Uważam, że rapier jest za trudny dla nowicjusza. To nie jest łatwa broń. Proponowałabym miecz. I na razie kuszę, jest łatwa w obsłudze, a Ulli musi się obstrzelać. - Naraikhael zastanowiła się na chwilę-
Oczywiście, na samym początku zaczniemy od pojedynków na kije- uśmiechnęła się do wspomnień.
- Kilka nieczystych chwytów w walce wręcz też będzie przydatne. Jesteś kobietą i takie znać musisz. Ale Ulli ostrzegam..., jeśli chcesz się naprawdę czegoś nauczyć, to przygotuj się na ciężką harówkę, pot i ból. Kiedy będziesz walczyć, przeciwnicy nie dadzą ci forów, tylko dlatego, że kobietą jesteś...- dopowiedziała po chwili Naraikhael.
- Do tego zestawu przyda się kilka sztuczek, tak abyś i w dziczy wiedziała co robić. Ale to już bardziej w gestii Taranisa. Pomyśl dobrze nad moimi słowami- dodała, rzucając uważne spojrzenie dziewczynie.
- Nieczyste chwyty? - Vinnred jakby lekko zbladł i spojrzał się niepewnie najpierw na elfkę, a potem na dziewczynę.
- Ale nie będziesz ich wykorzystywać przeciwko mnie, prawda? - zapytał, śmiejąc się do Ulli.
- Jeśli będziesz chciała poćwiczyć, to tylko delikatnie... - Roześmiał się życzliwie i skinął towarzyszce głową. Musiał przyznać, że Narai miała łeb na karku.
Ulli słuchała z zaciekawieniem Naraikhael – widać było, że elfka ma większe doświadczenie i chce wspomóc dziewczynę; jeśli nie praktycznie, to chociażby teoretycznie. Brunetka skinęła jej głową, gdy skończyła.
- Będę się tego trzymać, na pewno zapamiętam. - w jej oczach widać było dziwny błysk.
- Mam nadzieję, że ty i mój ukochany pokażecie mi sporo dobrych technik obrony i ataków. Bo na tego gbura krasnoluda to chyba liczyć nie mogę... - zasępiła się. Gdy usłyszała co mówi jej ukochany, uśmiechnęła się szeroko.
- Nieczyste chwyty? Będę wykorzystywać... ale tylko w łóżku... - szepnęła mu do ucha i pocałowała w policzek.
- Oj... - jęknął cicho i uśmiechnął się niepewnie
- Bałem się, że to powiesz...
Ulli zarumieniła się i wtuliła w czarodzieja – z przyjemnością chłonęła zapach jego perfum i czuła się przy nim zupełnie bezpieczna. Jak przy żadnym mężczyźnie wcześniej.
- Jeszcze niejednym cię zaskoczę, kochanie... - zamknęła oczy tuląc się do piersi Vinnreda.
Naraikhael zaśmiała się cicho i za chwilę zagryzła wargę, gdy rana ponownie się odezwała,
- To zaczynamy od jutra- powiedziała za chwilę.
Czarodziej uśmiechnął się do obu kobiet i wykonał kilka gestów, uzdrawiając ranę elfki.
- Musisz być w formie - powiedział do niej. -
Ty też, dlatego zaraz idziemy spać.
- Dziękuję- Naraikhael skinęła głową-
Ja jeszcze pójdę posłuchać miejscowych plotek, może się czegoś ciekawego dowiem...No to do jutra...- podniosła ostrożnie kufel w stronę Ulli i wstała.
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.