[Forgotten Realms] Miasto przeklętych
-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Re: [Forgotten Realms] Miasto przeklętych
Lua
Goblinka miała pewien talent i praktykę w skradaniu się. Oczywiście złodziejka zwykle przekradała się w nieco innych okolicznościach, niż podczas walki, ale zasada była ta sama - pozostać niezauważoną.
Początkowo zamierzała przedostać się do rannego strażnika, aby zobaczyć jakich doznał szkód i ewentualnie mu pomóc. Możliwe, że trzeba było opatrzeć mu ranę, ocucić go, albo zadbać aby jego sakiewka się nie zgubiła i zaopiekować się nią... Choć tak właściwie najlepiej wyszłaby jej tylko jedna z tych czynności.
Przekradając się obok przeciwnika trzeba zerkać pod nogi, ale główną uwagę skierować na niego - trzeba wiedzieć czy zostajemy zauważeni, czy też nie. To dzięki temu Lua widziała całą walkę Siriona z oprychami i musiała przyznać, że obaj byli dobrymi wojownikami. W pewnym jednak momencie, nie wszystko poszło tak jak powinno. Zdawało, że wspomagany zaklęciami pozostałych, paladyn zdobył przewagę powalając jednego z przeciwników, ale była to tylko chwila triumfu - zaraz potem Sirion odniusł poważną ranę.
Nie tracąc czasu na zastanawianie się, wyciągnęła sztylet i podbiegła bliżej wroga. Ranny strażnik i jego sakiewka mogą poczekać. Przeciwnik nadal działał na ich szkodę i trzeba go było powstrzymać.
Sirion widział skradającą się Luę, zaś jego przeciwnik nie miał takiej możliwości. Goblinka może nie była zbyt silna, ale poruszała się zwinnie i szybko. Miała zamiar to wykorzystać dźgając przeciwnika sztyletem w plecy i natychmiast odskakując na bok.
Goblinka miała pewien talent i praktykę w skradaniu się. Oczywiście złodziejka zwykle przekradała się w nieco innych okolicznościach, niż podczas walki, ale zasada była ta sama - pozostać niezauważoną.
Początkowo zamierzała przedostać się do rannego strażnika, aby zobaczyć jakich doznał szkód i ewentualnie mu pomóc. Możliwe, że trzeba było opatrzeć mu ranę, ocucić go, albo zadbać aby jego sakiewka się nie zgubiła i zaopiekować się nią... Choć tak właściwie najlepiej wyszłaby jej tylko jedna z tych czynności.
Przekradając się obok przeciwnika trzeba zerkać pod nogi, ale główną uwagę skierować na niego - trzeba wiedzieć czy zostajemy zauważeni, czy też nie. To dzięki temu Lua widziała całą walkę Siriona z oprychami i musiała przyznać, że obaj byli dobrymi wojownikami. W pewnym jednak momencie, nie wszystko poszło tak jak powinno. Zdawało, że wspomagany zaklęciami pozostałych, paladyn zdobył przewagę powalając jednego z przeciwników, ale była to tylko chwila triumfu - zaraz potem Sirion odniusł poważną ranę.
Nie tracąc czasu na zastanawianie się, wyciągnęła sztylet i podbiegła bliżej wroga. Ranny strażnik i jego sakiewka mogą poczekać. Przeciwnik nadal działał na ich szkodę i trzeba go było powstrzymać.
Sirion widział skradającą się Luę, zaś jego przeciwnik nie miał takiej możliwości. Goblinka może nie była zbyt silna, ale poruszała się zwinnie i szybko. Miała zamiar to wykorzystać dźgając przeciwnika sztyletem w plecy i natychmiast odskakując na bok.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
-
- Majtek
- Posty: 106
- Rejestracja: wtorek, 21 października 2008, 16:17
- Numer GG: 7526210
Re: [Forgotten Realms] Miasto przeklętych
Francisko von Karma
Francisko po zakończniu wymawiania zaklęcia automatycznie splunął, ale nie byle jak lecz krwią. Na tą przypadłość cierpiał już długi czas. Rzucanie potężniejszych zaklęć zawsze kończyło się tak samo. Jednak efekt nie pozostawiał wiele do życzenia a zawyczaj nie pozostawiał przeciwnika przy życiu. Zdziwił się nieco kiedy bandyta przyjął jego pociski i przeżył. "Stare zbroje i krzesła zawsze się rozpadały". Był to pierwszy raz kiedy wyprubował magii na celu żywym. "Co robić teraz?" - pytanie gnębiło czarodzieja.
-A żeby to jasny szlag trafił - skomentował Francisko widząc cięcie jakie zadał bandyta Paladynowi. Z pewnością musiało być bolesne. "Trzeba działać szybko ale nie mam już czarów". Już miał ruszyć z pomocą swoim sztyletem gdy przekradła się goblinka i zaczaiła się na pozostawionego przy życiu bandyte. Francisko odszedł kilka kroków do tyłu i omijając walke szerokim łukiem biegł do strażnika aby sprawdzić co z nim.
Francisko po zakończniu wymawiania zaklęcia automatycznie splunął, ale nie byle jak lecz krwią. Na tą przypadłość cierpiał już długi czas. Rzucanie potężniejszych zaklęć zawsze kończyło się tak samo. Jednak efekt nie pozostawiał wiele do życzenia a zawyczaj nie pozostawiał przeciwnika przy życiu. Zdziwił się nieco kiedy bandyta przyjął jego pociski i przeżył. "Stare zbroje i krzesła zawsze się rozpadały". Był to pierwszy raz kiedy wyprubował magii na celu żywym. "Co robić teraz?" - pytanie gnębiło czarodzieja.
-A żeby to jasny szlag trafił - skomentował Francisko widząc cięcie jakie zadał bandyta Paladynowi. Z pewnością musiało być bolesne. "Trzeba działać szybko ale nie mam już czarów". Już miał ruszyć z pomocą swoim sztyletem gdy przekradła się goblinka i zaczaiła się na pozostawionego przy życiu bandyte. Francisko odszedł kilka kroków do tyłu i omijając walke szerokim łukiem biegł do strażnika aby sprawdzić co z nim.
-
- Marynarz
- Posty: 261
- Rejestracja: wtorek, 21 października 2008, 19:37
- Numer GG: 7066798
Re: [Forgotten Realms] Miasto przeklętych
Glasier
Glasier obserwując rozwój sytuacji stwierdził iż najbardziej przyda się pomagając wyeliminować ostatniego przeciwnika. Wyciągnął kusze. Bez zbędnych ceregieli wymierzył w rzezimieszka. Przy swoim celowaniu starał się ominąć Siriona.
(wiem że mało ale jakoś nie ma miejsce na wielkie dywagacje)
Glasier obserwując rozwój sytuacji stwierdził iż najbardziej przyda się pomagając wyeliminować ostatniego przeciwnika. Wyciągnął kusze. Bez zbędnych ceregieli wymierzył w rzezimieszka. Przy swoim celowaniu starał się ominąć Siriona.
(wiem że mało ale jakoś nie ma miejsce na wielkie dywagacje)
-
- Marynarz
- Posty: 367
- Rejestracja: poniedziałek, 17 grudnia 2007, 18:05
- Lokalizacja: Kopenhaga
- Kontakt:
Re: [Forgotten Realms] Miasto przeklętych
Lua skradała się do waszego przeciwnika wydawało by się niezauważeni. Jednak w momencie w którym właśnie miała zadać prawdopodobnie śmiertelny cios rzezimieszek błyskawicznie obrócił się tak że zwrócony był do paladyna z którym walczył bokiem i szybkim i dość niechlujnym machnięciem sztyletu zmusił Lue do błyskawicznego odskoczenia. Po jego twarzy przebiegł zagadkowy uśmiech. Z łatwością odpierał kolejne ataki Siriona i od czasu do czasu niepokoił Lue by ta po raz kolejny nie spróbowała go zaatakować. Jednak musiał w związku z tym cofać co kilka chwil. W momencie w którym wydawało się, że zdobywacie przewagę wasz przeciwnik wykonał zaskakujący manewr. Unikając kolejnego mocnego ciosu paladyna wykonał obrót jednocześnie kucając. Kontynuując piruet wyprostował jedną z nóg którą potężnie kopnął nogi Siriona. Rycerz wytrącony z równowagi swoimi wcześniejszymi agresywnymi atakami nie był w stanie zachować równowagi i upadł na ziemię. Opryszek błyskawicznie poderwał się na nogi, spojrzał na Siriona który był już w tym momencie bezradny, błyskawicznie się odwrócił i szybko pobiegł labiryntem uliczek. Gdy się oddalał mogliście usłyszeć tylko jego śmiech i słowa:
- Jeszcze się spotkamy, podróżnicy...
Glasier spróbował posłać jeszcze w jego kierunku bełt wystrzelony z kuszy którą przed chwilą wyjął jednak pocisk poszybował daleko od swojego celu. Zanim zdążył załadować broń po raz kolejny rzezimieszek już zniknął z jego pola widzenia skręcając w jedną z wielu uliczek.
W między czasie Fracisko podbiegł do strażnika. Szybkie oględziny nie ukazały żadnych ran jednak strażnik był nieprzytomny, oddychał bardzo płytko i jego stan pogarszał się z minuty na minutę. Co zastanawiające Francisko nie zauważył, żadnych insygnii czy pierścieni które mogły by wskazywać jego pozycje.Tylko napierśnik ze znakiem Pani Lodorężnej i leżąca obok słabej jakości broń.
- Jeszcze się spotkamy, podróżnicy...
Glasier spróbował posłać jeszcze w jego kierunku bełt wystrzelony z kuszy którą przed chwilą wyjął jednak pocisk poszybował daleko od swojego celu. Zanim zdążył załadować broń po raz kolejny rzezimieszek już zniknął z jego pola widzenia skręcając w jedną z wielu uliczek.
W między czasie Fracisko podbiegł do strażnika. Szybkie oględziny nie ukazały żadnych ran jednak strażnik był nieprzytomny, oddychał bardzo płytko i jego stan pogarszał się z minuty na minutę. Co zastanawiające Francisko nie zauważył, żadnych insygnii czy pierścieni które mogły by wskazywać jego pozycje.Tylko napierśnik ze znakiem Pani Lodorężnej i leżąca obok słabej jakości broń.
There is no emotion; there is peace.
There is no ignorance; there is knowledge.
There is no passion; there is serenity.
There is no chaos; there is harmony.
There is no death; there is the Force.
Zdjęcia
There is no ignorance; there is knowledge.
There is no passion; there is serenity.
There is no chaos; there is harmony.
There is no death; there is the Force.
Zdjęcia
-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Re: [Forgotten Realms] Miasto przeklętych
Lua
Wszystko potoczyło się bardzo szybko. I całe szczęście, gdyż dzięki temu nie było nawet kiedy się bać. Goblinka była pod wrażeniem zdolności ich przeciwnika. Teraz uważał on ich za swoich wrogów, gdyż pomogli temu strażnikowi.
W co oni się u licha wplątali? Jeśli nie będą się trzymali razem, to mógłby im zrobić krzywdę... Tak też jest to możliwe. Lua nie była zadowolona z takiego stanu rzeczy - posiadanie takich wrogów było czymś nowym, groźnym i z czym nie wiedziała jak sobie poradzić.
Goblinka podbiegła do strażnika i klęczącego przy nim Fracisko. Spojrzała na ofiarę napadu - oddychał, co oznaczało, że żył.
- Co z nim? - zapytała Fracisko, a jej głos zdradzał silną troskę o los poszkodowanego.
Wszystko potoczyło się bardzo szybko. I całe szczęście, gdyż dzięki temu nie było nawet kiedy się bać. Goblinka była pod wrażeniem zdolności ich przeciwnika. Teraz uważał on ich za swoich wrogów, gdyż pomogli temu strażnikowi.
W co oni się u licha wplątali? Jeśli nie będą się trzymali razem, to mógłby im zrobić krzywdę... Tak też jest to możliwe. Lua nie była zadowolona z takiego stanu rzeczy - posiadanie takich wrogów było czymś nowym, groźnym i z czym nie wiedziała jak sobie poradzić.
Goblinka podbiegła do strażnika i klęczącego przy nim Fracisko. Spojrzała na ofiarę napadu - oddychał, co oznaczało, że żył.
- Co z nim? - zapytała Fracisko, a jej głos zdradzał silną troskę o los poszkodowanego.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
-
- Majtek
- Posty: 106
- Rejestracja: wtorek, 21 października 2008, 16:17
- Numer GG: 7526210
Re: [Forgotten Realms] Miasto przeklętych
Francisko von Karma
Francisko w większości przyglądał się bitwie niżeli strażnikowi. Na pierwszy rzut oka wyglądało wszystko w porządku jednak płytki oddech go niepokoił. "Co tu zrobić, nawet nie wiem co to może oznaczać... poturbowali go nieźle". "Woda" - pomyślał po chwili.
- Woda! Ma ktoś wody?! - krzyknął szperając w swoim plecaku jednak nie znajdował w nim niczego przydatnego. - Niech to jasny szlak! Źle z nim, coraz gorzej, potrzeba mu jakiejś pomocy lekarskiej a ja ni w dupe nic nie umiem. Okład mu zrobimy z wodą jak ktoś ma.
Bez zbędnego myślenia, bez nawet potwierdzenia posiadania wody wydarł kawałek swojej togi aby złożyć okład .Nie był pewien czy to co robi jest słuszne, to nawet może nie być strażnik. W każdym razie nie odmówi pomocy nikomu, nikomu kto jej potrzebuje
Francisko w większości przyglądał się bitwie niżeli strażnikowi. Na pierwszy rzut oka wyglądało wszystko w porządku jednak płytki oddech go niepokoił. "Co tu zrobić, nawet nie wiem co to może oznaczać... poturbowali go nieźle". "Woda" - pomyślał po chwili.
- Woda! Ma ktoś wody?! - krzyknął szperając w swoim plecaku jednak nie znajdował w nim niczego przydatnego. - Niech to jasny szlak! Źle z nim, coraz gorzej, potrzeba mu jakiejś pomocy lekarskiej a ja ni w dupe nic nie umiem. Okład mu zrobimy z wodą jak ktoś ma.
Bez zbędnego myślenia, bez nawet potwierdzenia posiadania wody wydarł kawałek swojej togi aby złożyć okład .Nie był pewien czy to co robi jest słuszne, to nawet może nie być strażnik. W każdym razie nie odmówi pomocy nikomu, nikomu kto jej potrzebuje
-
- Marynarz
- Posty: 293
- Rejestracja: wtorek, 21 października 2008, 19:47
- Numer GG: 11883875
- Lokalizacja: Warszawa
Re: [Forgotten Realms] Miasto przeklętych
Sirion
Paladyn mógł tylko obserwować jak oprych ucieka szaleńczo uliczkami miasteczka.
- Jeszcze się spotkamy, podróżnicy...
Sirion kątem oka dostrzegł Glasiera wystrzeliwującego z kuszy w kierunku wroga. Niestety bełt chybił celu. Rycerz powoli wstał i spojrzał w kierunku, w którym znikł jego niedawny przeciwnik.
"Na pewno. Możesz być pewien, że będę na ciebie czekał..."
Otrząsnął się z zamyślenia i spróbował ocenić stan swoich współtowarzyszy. Wyglądało na to że nikomu nic poważnego się nie stało. Jednak stan strażnika wydawał się dość ciężki. Przy strażniku znajdowali się już Lua i Francisko.
- Co z nim? - Zapytała Goblinka.
Mag jednak nie odpowiedział na to pytanie. Zamiast tego skoncentrował się na ocenie stanu rannego.
- Woda! Ma ktoś wody?! Niech to jasny szlak! Źle z nim, coraz gorzej, potrzeba mu jakiejś pomocy lekarskiej a ja ni w dupę nic nie umiem. Okład mu zrobimy z wodą jak ktoś ma.
Paladyn bez słowa ruszył biegiem w poszukiwaniu jakiejś studni. Kodeks nie pozwalał mu pozostawić obcego bez żadnej pomocy
Paladyn mógł tylko obserwować jak oprych ucieka szaleńczo uliczkami miasteczka.
- Jeszcze się spotkamy, podróżnicy...
Sirion kątem oka dostrzegł Glasiera wystrzeliwującego z kuszy w kierunku wroga. Niestety bełt chybił celu. Rycerz powoli wstał i spojrzał w kierunku, w którym znikł jego niedawny przeciwnik.
"Na pewno. Możesz być pewien, że będę na ciebie czekał..."
Otrząsnął się z zamyślenia i spróbował ocenić stan swoich współtowarzyszy. Wyglądało na to że nikomu nic poważnego się nie stało. Jednak stan strażnika wydawał się dość ciężki. Przy strażniku znajdowali się już Lua i Francisko.
- Co z nim? - Zapytała Goblinka.
Mag jednak nie odpowiedział na to pytanie. Zamiast tego skoncentrował się na ocenie stanu rannego.
- Woda! Ma ktoś wody?! Niech to jasny szlak! Źle z nim, coraz gorzej, potrzeba mu jakiejś pomocy lekarskiej a ja ni w dupę nic nie umiem. Okład mu zrobimy z wodą jak ktoś ma.
Paladyn bez słowa ruszył biegiem w poszukiwaniu jakiejś studni. Kodeks nie pozwalał mu pozostawić obcego bez żadnej pomocy
“Better to fight for something, than live for nothing”
General George S. Patton
Fortis cadere, cedere non potest
General George S. Patton
Fortis cadere, cedere non potest
-
- Marynarz
- Posty: 261
- Rejestracja: wtorek, 21 października 2008, 19:37
- Numer GG: 7066798
Re: [Forgotten Realms] Miasto przeklętych
Glasier
Czarownik skoczył szybko za Sirionem. W podrodze schował broń nie wiedział po co paladyn leci akurat teraz ale przy świadomości że nie pomoże w żaden sposób przy rannym. Może biegnie po tą wodę o którą domaga się tak Francisko. Nieważne. Ważne jest robić coś, nie stać w miejscu.
- Artes, zostań z nimi i informuj mnie na bieżąco co tu się dzieje. Ja pójdę z tym blaszakiem. - Glasier skontaktował się z krukiem. Czarownik miał nadzieję że uda im się uratować z człowieka jeśli nawet nie z czystej dobroci serca to choćby dla wyrobienia sobie kontaktu bądź przewodnika.
Kruk poszybował. Usiadł na ramieniu goblinki którą najwyraźniej polubił. Teraz jednak nie przeszkadzał jej w niczym. Uważnie przypatrywał się rannemu.
Czarownik skoczył szybko za Sirionem. W podrodze schował broń nie wiedział po co paladyn leci akurat teraz ale przy świadomości że nie pomoże w żaden sposób przy rannym. Może biegnie po tą wodę o którą domaga się tak Francisko. Nieważne. Ważne jest robić coś, nie stać w miejscu.
- Artes, zostań z nimi i informuj mnie na bieżąco co tu się dzieje. Ja pójdę z tym blaszakiem. - Glasier skontaktował się z krukiem. Czarownik miał nadzieję że uda im się uratować z człowieka jeśli nawet nie z czystej dobroci serca to choćby dla wyrobienia sobie kontaktu bądź przewodnika.
Kruk poszybował. Usiadł na ramieniu goblinki którą najwyraźniej polubił. Teraz jednak nie przeszkadzał jej w niczym. Uważnie przypatrywał się rannemu.