![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Na początek garść dobrze znanych zasad wartych przypomnienia
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
- Piszemy w trzeciej osobie liczby pojedynczej, czyli innymi słowy w taki sposób jak pisane są zazwyczaj książki.
- Przestrzegamy wszelkich zasad ortografii, gramatyki i poprawnej polszczyzny.
- Zanim wkleimy posta, musimy się upewnić, że wolny jest od wszelkich błędów. Zalecam sprawdzanie pisowni w programie Word, lub po prostu w Firefoxie.
- Posty nie muszą być długie na pięć stron, ważne by ciekawe i wnoszące coś do gry. Nie lubię lania wody
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
- Nie używamy nowomowy, dzisiejszej gwary i ogólnie słów, czy zwrotów które nie będą pasować do klimatów Warhammera.
- Jeżeli postacie mają zamiar przeklinać, to niech robią to porządnie, jednak zalecałbym powściągliwość.
- Wszelkie dialogi wyróżnione są kursywą. Rozpoczynane są od nowej linii i zaznaczane poprzez myślnik "-" na początku wypowiedzi. Na przykład:
- Dolej mi wina kobieto - wykrzyczał na głos i poklepał niewiastę po tyłeczku.- Tylko prędko, bo mnie suszy.
- Przed każdym postem piszemy pogrubione imię naszej postaci. Na przykład:
Józek z Bagien
Dzisiejszy wieczór spędzał w „Tłustej Gertrudzie”. Spożywał właśnie trzeciego winiacza, gdy...
- Avatar powinien pojawić się w pierwszym poście przed imieniem postaci.
- Od pojawienia się mojego posta macie na ogół 6-7 dni by odpisać, nim pojawi się mój kolejny post.
- Wszelkie nieobecności, czy trudności z odpisywaniem powinny być mi zgłaszane, czy na PW, czy w komentarzach do sesji, gdyż zwykle nie zaglądam do 'Nieobecności'.
Nie będę pisał referatu na temat stylu grania, tego na co możecie sobie pozwolić, a o czym decyduję ja. Wszystko wyjdzie w praniu
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Pamiętajcie, że staramy się tutaj stworzyć barwną opowieść. Jako Mistrz Gry nie jestem Waszym wrogiem, ani też sprzymierzeńcem. Razem mamy się przede wszystkim dobrze bawić. Jeżeli ja pomorduję Wasze postaci przy pierwszej okazji, to mijamy się z celem. Jeżeli będziecie korzystać z prawa do współkreacji i opisywać jak wybijacie dziesiątki orków bez najmniejszego draśnięcia, to zapewne skończymy przygodę bardzo szybko, z dużym niesmakiem. Jeżeli natomiast zadbacie równomiernie o silne i słabe strony Waszych postaci, na gruncie scenariusza jaki przygotowałem, to myślę, że wyjdzie z tego ciekawa opowieść.
Wszystkich oczywiście serdecznie pozdrawiam i życzę miłej gry. Zaczynamy!
OSTATNI TABOR
ROZDZIAŁ I: Nim zaśniesz na dobre...
„Każdy czyn jest według człowieka dobry. Przynajmniej w momencie, w którym go dokonuje. Po cóż inaczej czyniłby tak jak czyni, jeżeli nie uważał by postępku swego za dobry?”
Christian Stradovarius, magister astromanta z Altdorfu
* * *
14 dzień miesiąca Kaldezeit (listopad), 2524 Anno Sigmari, cztery dzwony do północy
Tego dnia niebo nad Stirlandem rzewnie płakało – deszcz, którego późniejszym kompanem został śnieg, skutecznie przesłaniały widoczność podróżnikom, którzy w taką aurę znaleźli się na trakcie. Coraz chłodniejsze jesienne powietrze dawało odczuć, że w tym roku zima nadchodziła coraz większymi krokami i szybciej, niż się tego spodziewano.
Z takiego obrotu sprawy cieszył się natomiast stary Albrecht, właściciel ufortyfikowanego zajazdu „Pod Brzęczącą Monetą” na trasie Halstedt-Enzesberg. Przejmując interes od brata kilka lat temu nawet nie przypuszczał, że ta podupadająca buda na zadupiu będzie w końcu dobrze prosperować. Dzisiejszego wieczoru miał bowiem niemal komplet gości, co wywoływało na jego twarzy szeroki uśmiech ilekroć spojrzał na pełną salę. Awanturnicy, kupcy, typy spod ciemnej gwiazdy, mędrcy – wydawało się, że dziś w karczmie zebrał się cały przekrój tych, którzy podróżują po Starym Świecie. Wyglądało na to, że dziś „Brzecząca Moneta” zarobi na kilka miesięcy do przodu i Albrecht dziękował Sigmarowi za tę 'wspaniałą' pogodę.
Podróżując przez Stirland zdążyliście się przekonać, że jest to surowa kraina o bardzo urozmaiconym terenie. Reputacja, jaką zyskała dzięki sąsiedztwie nieprzyjemnych ziem Sylvanii sprawiła, że niezbyt wielu podróżnych mijaliście na szlaku, przemierzając lasy, doliny i wyżyny. Niektórzy z was zdążyli się przekonać na własnej skórze, że gościńce roiły się od zielonoskórych i bandytów. Wy zaś już dziękowaliście temu zajazdowi za spokojny sen zbliżającej się nocy, sen bez zaciśniętego miecza w dłoni i nasłuchiwania zbliżających się kroków.
![Obrazek](http://www.bi3.pl/img/33089.jpg)
Gospoda do której trafiliście, nie różniła się zbytnio od innych tego typu przybytków. Parter zajmowała zatłoczona obecnie sala jadalna z kilkunastoma stolikami, na piętrze znajdowały się zapewne pokoje do wynajęcia. Kontuar mieścił się przy ścianie naprzeciw wejścia, w rogu znajdowała się scena dla śpiewaków, gdzie bard przygrywał cicho jakąś melodię i chyba próbował śpiewać (choć raczej mało kto go słuchał). Ławy ustawione były po bokach, tak że pomiędzy drzwiami wejściowymi a barem nie stała żadna przeszkoda mogąca utrudnić klientom dotarcie po swój złocisty napój, bądź też szybkie opuszczenie gospody, gdyby przesadziwszy z ilością trunku potrzebujący puścić pawia konsument mógł czym prędzej wybiec na ulicę. Dokładnie w połowie tej odledłości z sufitu zwisał solidny żyrandol, który wraz ze świecznikami wiszącymi na filarach i kominkiem pod przeciwległą do schodów ścianą, stanowił wieczorne oświetlenie gospody. Ściany ozdobione były myśliwskimi trofeami, zardzewiałymi mieczami i wątpliwej jakości obrazami przedstawiającymi potyczki z Chaosem. Między stolikami uwijali się natomiast gospodarz i trzy młode służące donosząc napitek i posiłki, a także zbierając zamówienia. W tłumie dostrzegliście także trzech potężnie zbudowanych, łysych mężczyzn w skórzniach i przy mieczach, którzy zapewne chronili zajazd.
Noc już na dobre rozpostarła swój całun nad okolicą, a leniwe płomienie ochoczo tańczyły w wielkim karczemnym kominku otulając całą salę usypiającym ciepłem. Pogoda była paskudna i tylko idiota lub jakiś zbłąkany jeździec mógł teraz przebywać na zewnątrz. Od czasu do czasu dawał o sobie znać potężny wiatr, który zerwał się wraz ze śniegiem wywołując dziwne zawodzenie, które usłyszeć można było w głównej sali. Jesienna noc stawała się coraz zimniejsza – ponad górami mgła falowała jak morze, a śnieg z deszczem zacinał wzmagany północnym wiatrem. Spędzić ją przy drodze byłoby w najlepszym przypadku – niezbyt przyjemne.
Wasze wierzchowce odpoczywały w przyzajezdnej stajni oporządzane przez chłopca stajennego. Przynajmniej o to jedno nie musieliście się martwić.
Los chciał, że zasiedliście wszyscy przy wspólnym stoliku w rogu sali, tuż obok ziejących w dół schodów, prowadzących zapewne do piwnic „Brzęczącej Monety”. Przybyliście tu po zmroku, każde z was o różnych porach, z różnymi sprawami na głowie i podążający w sobie tylko znanych kierunkach. Nim się obejrzeliście, jedna ze służek, szczupła czarnowłosa młoda kobieta w czarnym gorsecie opinającym jej apetyczne, duże piersi, które niemal wylewały się z wielkiego dekoltu, pojawiła się przy waszym stoliku i rzekła delikatnym głosikiem.
- Witamy w „Brzęczącej Monecie”. Przepraszam za tę zwłokę, ale mamy dzisiaj sporo gości, a my tylko dwie na sali. - przyjrzeliście się jej. Mimo sporych 'walorów', mogła mieć nie więcej niż piętnaście lat.- Czy coś państwu podać? Wino mamy z averheimu, piwo z Halstedt sprowadzane. Do tego kasza, jajecznica, bądź naleśniki z serem, robota naszej gospodyni. - po tych słowach położyła na stoliku kartę dań. - Proszę przejrzeć, a ja za chwilę zrealizuję państwa zamówienia.
[Standardowo w pierwszym poście opiszcie wygląd swoich postaci, tak jak widzą je towarzysze przy stole. Jeśli chcecie zamówcie sobie jakiś posiłek i (jak chcecie) nawiążcie jakiś dialog
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)