[Cyberpunk: Krawędź] Sun never shines over FCV

-
- Majtek
- Posty: 135
- Rejestracja: czwartek, 24 maja 2007, 08:28
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Hell called Earth...
Re: [Cyberpunk: Krawędź] Sun never shines over FCV
Amadeusz
-Popieram słowa poprzednika, dość już słów. Przejdźmy do działania, później będziemy się martwić konsekwencjami.
Też miał już serdecznie dość tej pogawędki. Był skłonny przejść do działania mimo braku przygotowania. Liczył na to, że jest wśród takich jak on specjalistów i nie ma tu miejsca na partolenie roboty.
-Niech pan Orzech załatwi transport, coś szybkiego, opancerzonego i reprezentacyjnego. Ja i Student zostaniemy na zewnątrz, ja się zajmę ubezpieczeniem i będę trzymał wóz w gotowości. Reszta niech wchodzi do środka i szuka dziewczyny. To jak, idziemy?
Dla podkreślenia swych słów wstał i przeciągnął się.
-Popieram słowa poprzednika, dość już słów. Przejdźmy do działania, później będziemy się martwić konsekwencjami.
Też miał już serdecznie dość tej pogawędki. Był skłonny przejść do działania mimo braku przygotowania. Liczył na to, że jest wśród takich jak on specjalistów i nie ma tu miejsca na partolenie roboty.
-Niech pan Orzech załatwi transport, coś szybkiego, opancerzonego i reprezentacyjnego. Ja i Student zostaniemy na zewnątrz, ja się zajmę ubezpieczeniem i będę trzymał wóz w gotowości. Reszta niech wchodzi do środka i szuka dziewczyny. To jak, idziemy?
Dla podkreślenia swych słów wstał i przeciągnął się.
Without compassion...

-
- Mat
- Posty: 416
- Rejestracja: czwartek, 13 lipca 2006, 13:03
- Numer GG: 818926
- Lokalizacja: Katowice
Re: [Cyberpunk: Krawędź] Sun never shines over FCV
Jack "Iceman" Evigan
- Dobrze powiedziane, panie Haugwitz. Rzeczywiście, będzie to trudne, na zbyt wiele czynników nie mamy wpływu i tak dalej... Rybki - rybkami, woda – wodą, ale nie sposób zrobić omletu nie tłukąc kilku jaj. Niestety.
Westchnął i spojrzał po twarzach „kumpli z oddziału.”
- Powiem wprost, panowie. Nie podoba mi się to. Rzekłbym nawet, że bardzo mi się nie podoba – podobnie zresztą jak perspektywa strzelaniny w hotelu, której zapewne w końcu nie uda się uniknąć. Życie jednak ma to do siebie, że nie zawsze robi się to na co ma się ochotę, prawda? Trawińska sama się nie uwolni, chyba że jest wyjątkowo zdolna. Wygląda więc na to, że musimy polegać na takim „planie” jaki już mamy. Chociaż nie rozumiem skąd ten pośpiech... Nawet w środku nocy zapewne nie znajdziemy na miejscu kartki z napisem „przepraszamy, zamknięte.”
- Tymczasem, proponuję zebrać i spakować potrzebny sprzęt. Tylko tego by brakowało, żeby na miejscu okazało się, że czegoś zapomnieliśmy... I ważna sprawa - rozumiem, że macie panowie telefony? Przyszło mi to na myśl, kiedy pan Student mówił o łączności. Skoro czas nas aż tak goni - powiedział z przekąsem - to w takim razie one będą musiały nam wystarczyć.
Szczerze mówiąc był trochę zły. Głównie dlatego, że ci "profesjonaliści" najwidoczniej bardzo chcą zginąć. "Później będziemy się martwić konsekwencjami." Jak coś pójdzie nie tak, to nie będziemy się już nigdy niczym martwić... Cóż, najwyżej szczegóły planu dopracuje się już w drodze.
- Dobrze powiedziane, panie Haugwitz. Rzeczywiście, będzie to trudne, na zbyt wiele czynników nie mamy wpływu i tak dalej... Rybki - rybkami, woda – wodą, ale nie sposób zrobić omletu nie tłukąc kilku jaj. Niestety.
Westchnął i spojrzał po twarzach „kumpli z oddziału.”
- Powiem wprost, panowie. Nie podoba mi się to. Rzekłbym nawet, że bardzo mi się nie podoba – podobnie zresztą jak perspektywa strzelaniny w hotelu, której zapewne w końcu nie uda się uniknąć. Życie jednak ma to do siebie, że nie zawsze robi się to na co ma się ochotę, prawda? Trawińska sama się nie uwolni, chyba że jest wyjątkowo zdolna. Wygląda więc na to, że musimy polegać na takim „planie” jaki już mamy. Chociaż nie rozumiem skąd ten pośpiech... Nawet w środku nocy zapewne nie znajdziemy na miejscu kartki z napisem „przepraszamy, zamknięte.”
- Tymczasem, proponuję zebrać i spakować potrzebny sprzęt. Tylko tego by brakowało, żeby na miejscu okazało się, że czegoś zapomnieliśmy... I ważna sprawa - rozumiem, że macie panowie telefony? Przyszło mi to na myśl, kiedy pan Student mówił o łączności. Skoro czas nas aż tak goni - powiedział z przekąsem - to w takim razie one będą musiały nam wystarczyć.
Szczerze mówiąc był trochę zły. Głównie dlatego, że ci "profesjonaliści" najwidoczniej bardzo chcą zginąć. "Później będziemy się martwić konsekwencjami." Jak coś pójdzie nie tak, to nie będziemy się już nigdy niczym martwić... Cóż, najwyżej szczegóły planu dopracuje się już w drodze.
Co jest gorsze? Niewiedza, czy obojętnośc?
Nie wiem... nie obchodzi mnie to.
"Najchętniej zaraz oddałbym się diabłu gdybym, do krocset, sam diabłem nie był!"
Nie wiem... nie obchodzi mnie to.
"Najchętniej zaraz oddałbym się diabłu gdybym, do krocset, sam diabłem nie był!"

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Re: [Cyberpunk: Krawędź] Sun never shines over FCV
Orzech mruczał coś cicho do telefonu, gapiąc się przez okno, a po chwili odwrócił się do was.
- Podstawimy wam rządową, sześciomiejscową VM-kę. Przyciemniane szyby, poza przednią, odporność na ostrzał do kalibru dwadzieścia milimetrów włącznie. Za pięć minut powinna być na miescu. Ale kierowcą musi być ktoś z was - powiedział wam. VM to skrót od Vratislavian Maschinewerke; ponoć nazwa jest dwujęzyczna, bo Breslauer Maschinewerke miałoby taki sam skrót jak producent samochodów z Bawarii. Tak czy inaczej samochody tutejsze, produkowane przez Niemców, należały do klasy wyższej pośród pojazdów spalinowych. Wszystkie zresztą jeździły na metanol; jak większość wozów wyprodukowanych po wojnie. Wynalazek wysokowydajnego silnika metanolowego okazał się całkiem niezłym rozwiązaniem problemu wyczerpujących się zasobów ropy naftowej, mocno ograniczając jej zużycie.
- Podstawimy wam rządową, sześciomiejscową VM-kę. Przyciemniane szyby, poza przednią, odporność na ostrzał do kalibru dwadzieścia milimetrów włącznie. Za pięć minut powinna być na miescu. Ale kierowcą musi być ktoś z was - powiedział wam. VM to skrót od Vratislavian Maschinewerke; ponoć nazwa jest dwujęzyczna, bo Breslauer Maschinewerke miałoby taki sam skrót jak producent samochodów z Bawarii. Tak czy inaczej samochody tutejsze, produkowane przez Niemców, należały do klasy wyższej pośród pojazdów spalinowych. Wszystkie zresztą jeździły na metanol; jak większość wozów wyprodukowanych po wojnie. Wynalazek wysokowydajnego silnika metanolowego okazał się całkiem niezłym rozwiązaniem problemu wyczerpujących się zasobów ropy naftowej, mocno ograniczając jej zużycie.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Re: [Cyberpunk: Krawędź] Sun never shines over FCV
Mariusz "Rasta" Rastowski
Na chwilę nastała cisza. Może grupa uznała, że Orzech jeszcze nie skończył swojej wypowiedzi, albo to była chwila zastanowienia. Wśród milczących osób, pierwszy wyłamał się Mariusz:
- To może ja poprowadzę. Kierowcą wyścigowym nie jestem, ale w miarę znam to miasto na tyle, aby móc swobodnie omijać korki na jego ulicach. Po za tym mam stosunkowo najmniej do roboty. Więc mógłbym się w nim najszybciej znaleźć. -
Zawsze, gdy miał do dyspozycji samochód korzystał z tego. Rzadko się nim poruszał, jednak jak na swój wiek jeździł dość nieźle. W dodatku jako kurier poznał miasto na tyle, że bez najmniejszych problemów potrafił maksymalnie skrócić sobie drogę i jej czas, nawet podczas godzin szczytu.
- Panie Orzech. Mam takie małe pytanie co do tego plastiku. Jakimi zapalnikami będziemy dysponowali? -
Na chwilę nastała cisza. Może grupa uznała, że Orzech jeszcze nie skończył swojej wypowiedzi, albo to była chwila zastanowienia. Wśród milczących osób, pierwszy wyłamał się Mariusz:
- To może ja poprowadzę. Kierowcą wyścigowym nie jestem, ale w miarę znam to miasto na tyle, aby móc swobodnie omijać korki na jego ulicach. Po za tym mam stosunkowo najmniej do roboty. Więc mógłbym się w nim najszybciej znaleźć. -
Zawsze, gdy miał do dyspozycji samochód korzystał z tego. Rzadko się nim poruszał, jednak jak na swój wiek jeździł dość nieźle. W dodatku jako kurier poznał miasto na tyle, że bez najmniejszych problemów potrafił maksymalnie skrócić sobie drogę i jej czas, nawet podczas godzin szczytu.
- Panie Orzech. Mam takie małe pytanie co do tego plastiku. Jakimi zapalnikami będziemy dysponowali? -

Fioletowy Front Wyzwolenia Mrówek
Klub Przyjaciół Kawy

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Re: [Cyberpunk: Krawędź] Sun never shines over FCV
2200 CET 14-02-2020 AD
Orzech powiedział coś do żołnierzy, którzy po chwili wyszli z centrum dowodzenia z naręczami broni, materiałów wybuchowych i amunicji. Nieśli to wszystko na dwa razy, bo arsenał był spory.
- Mamy dwa metry lontu sto dwudziestki i dwa zapalniki radiowe. Zdaje się że też dwa czasowe, do sześciu godzin. Cały arsenał zapakujemy wam do bagażnika, dobierzecie sobie co tam będzie wam potrzebne, kiedy będziecie wchodzić. Wszystko jasne? No to lećcie - Orzech zakończył naradę.
Zeszliście po schodach i poszliście za żołnierzami do zaparkowanego w olbrzymim, wielopoziomowym parkingu samochodu. Był długi, polakierowny na czarno, matowy. Wyglądał maksymalnie rządowo, tak bardzo, jak to tylko możliwe dla samochodu.
Student usiadł za kierownicą i ruszył w dół po ślimaku. Po chwili wyjechał na wciąż zatłoczone ulice Freie Stadt, sieczone strugami zimnego deszczu. Wyglądało wprawdzie na to że ulewa powoli słabnie, co zapowiadało przejście w kapuśniaczek, ale zawsze śliskie ulice miasta były teraz wyjątkowo nieprzyjazne. Mimo to chłopak prowadził dość pewnie, widać że znał się co nieco na tym.
Teraz był czas na ostatnie przemyślenia i ustalenia odnośnie planu; wkrótce Mariusz wyjedzie na Lotniczą, łączącą północno-zachodnie krańce miasta z południowo-wschodnimi, w tym z Radvanitz, gdzie znajdował się wasz cel. A jak dotrzecie na miejsce, będzie trzeba zacząć wprowadzać plan w życie, bo pewnie nie będzie tam drugiej szansy.
Orzech powiedział coś do żołnierzy, którzy po chwili wyszli z centrum dowodzenia z naręczami broni, materiałów wybuchowych i amunicji. Nieśli to wszystko na dwa razy, bo arsenał był spory.
- Mamy dwa metry lontu sto dwudziestki i dwa zapalniki radiowe. Zdaje się że też dwa czasowe, do sześciu godzin. Cały arsenał zapakujemy wam do bagażnika, dobierzecie sobie co tam będzie wam potrzebne, kiedy będziecie wchodzić. Wszystko jasne? No to lećcie - Orzech zakończył naradę.
Zeszliście po schodach i poszliście za żołnierzami do zaparkowanego w olbrzymim, wielopoziomowym parkingu samochodu. Był długi, polakierowny na czarno, matowy. Wyglądał maksymalnie rządowo, tak bardzo, jak to tylko możliwe dla samochodu.
Student usiadł za kierownicą i ruszył w dół po ślimaku. Po chwili wyjechał na wciąż zatłoczone ulice Freie Stadt, sieczone strugami zimnego deszczu. Wyglądało wprawdzie na to że ulewa powoli słabnie, co zapowiadało przejście w kapuśniaczek, ale zawsze śliskie ulice miasta były teraz wyjątkowo nieprzyjazne. Mimo to chłopak prowadził dość pewnie, widać że znał się co nieco na tym.
Teraz był czas na ostatnie przemyślenia i ustalenia odnośnie planu; wkrótce Mariusz wyjedzie na Lotniczą, łączącą północno-zachodnie krańce miasta z południowo-wschodnimi, w tym z Radvanitz, gdzie znajdował się wasz cel. A jak dotrzecie na miejsce, będzie trzeba zacząć wprowadzać plan w życie, bo pewnie nie będzie tam drugiej szansy.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Bosman
- Posty: 2074
- Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
- Numer GG: 6094143
- Lokalizacja: Roanapur
- Kontakt:
Re: [Cyberpunk: Krawędź] Sun never shines over FCV
Siergiej
Nie rozsiadł się wygodnie, choć miejsca było dosyć. Zamiast tego cały czas gotów był sięgnąć po broń, mimo że nie wydawało się to konieczne. Zmrużył lekko oczy, źrenice poszerzyły się na tyle na ile pozwalały możliwości ludzkiego oka, pozwalając mu nieco lepiej widzieć w półmroku panującym w pojeździe.
- W środku i tak trzeba będzie kombinować w biegu, ale Student dobrze wymyślił żeby wnieść tam trochę plastiku. - Uśmiechnął się nieprzyjemnie. - Jak im jebnie w depozycie to się zrobi zamieszanie. A wtedy Amadeo ze Studentem już zadbają, żeby nam w środku nikt nie przeszkadzał. - Wyglądało na to, że prędzej czy później każdy członek grupy zostanie przez niego ochrzczony jakimś przydomkiem albo chociaż zdrobnieniem.
Urwawszy krótki i prosty wywód Rosjanin rozłożył ręce. - Ale jak znaleźć tam Trawińską, to ja pojęcie nie mam. Wyście są inteligenci, to coś wymyślcie.
Gdyby pod drzwiami pomieszczenia, w którym przetrzymywani są zakładnicy stali jacyś wachmani, albo gdyby były opancerzone czy coś w ten deseń pewnie byłoby łatwo, ale jeśli trzeba będzie szukać od pokoju do pokoju...
Nie rozsiadł się wygodnie, choć miejsca było dosyć. Zamiast tego cały czas gotów był sięgnąć po broń, mimo że nie wydawało się to konieczne. Zmrużył lekko oczy, źrenice poszerzyły się na tyle na ile pozwalały możliwości ludzkiego oka, pozwalając mu nieco lepiej widzieć w półmroku panującym w pojeździe.
- W środku i tak trzeba będzie kombinować w biegu, ale Student dobrze wymyślił żeby wnieść tam trochę plastiku. - Uśmiechnął się nieprzyjemnie. - Jak im jebnie w depozycie to się zrobi zamieszanie. A wtedy Amadeo ze Studentem już zadbają, żeby nam w środku nikt nie przeszkadzał. - Wyglądało na to, że prędzej czy później każdy członek grupy zostanie przez niego ochrzczony jakimś przydomkiem albo chociaż zdrobnieniem.
Urwawszy krótki i prosty wywód Rosjanin rozłożył ręce. - Ale jak znaleźć tam Trawińską, to ja pojęcie nie mam. Wyście są inteligenci, to coś wymyślcie.
Gdyby pod drzwiami pomieszczenia, w którym przetrzymywani są zakładnicy stali jacyś wachmani, albo gdyby były opancerzone czy coś w ten deseń pewnie byłoby łatwo, ale jeśli trzeba będzie szukać od pokoju do pokoju...
Spłodził największe potwory - wielkiego wilka Fenrira, węża Midgardsorma i boginię umarłych Hel.
Nordycka Zielona Lewica

Nordycka Zielona Lewica


-
- Majtek
- Posty: 135
- Rejestracja: czwartek, 24 maja 2007, 08:28
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Hell called Earth...
Re: [Cyberpunk: Krawędź] Sun never shines over FCV
"Asmo"
Rozsiadł się wygodnie z tyłu. Wsłuchiwał się w słowa Siergieja, jednocześnie wpatrując się w deszcz zalewający strugami ulice miasta. "Gość ma rację, największy problem będzie ze znalezieniem celu. Dobrze, że nie ja się tym muszę martwić."
-Wejdę z wami do środka jako ochrona i zostanę przy wejściu. Wezmę ze sobą karabin, jak będą się czepiać to same pistolety. Student jak wszystko zrobi to wróci do samochodu i będzie czekał. Oby ktoś na nas z góry spoglądał życzliwym okiem, bo bez boskiej interwencji możemy mieć problem z szybkim odnalezieniem tej kobiety.
Skrzywił się z niesmakiem. Szybka robota, bez jakiegokolwiek przygotowania... Cóż, jak ktoś wspomniał - mniej rzeczy może się popsuć. Taką miał nadzieję.
Rozsiadł się wygodnie z tyłu. Wsłuchiwał się w słowa Siergieja, jednocześnie wpatrując się w deszcz zalewający strugami ulice miasta. "Gość ma rację, największy problem będzie ze znalezieniem celu. Dobrze, że nie ja się tym muszę martwić."
-Wejdę z wami do środka jako ochrona i zostanę przy wejściu. Wezmę ze sobą karabin, jak będą się czepiać to same pistolety. Student jak wszystko zrobi to wróci do samochodu i będzie czekał. Oby ktoś na nas z góry spoglądał życzliwym okiem, bo bez boskiej interwencji możemy mieć problem z szybkim odnalezieniem tej kobiety.
Skrzywił się z niesmakiem. Szybka robota, bez jakiegokolwiek przygotowania... Cóż, jak ktoś wspomniał - mniej rzeczy może się popsuć. Taką miał nadzieję.
Without compassion...

-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Re: [Cyberpunk: Krawędź] Sun never shines over FCV
Mariusz "Rasta" Rastowski
- Możemy mieć takie szczęście, że akurat pani Trawińska będzie stała w oknie. - powiedział z szyderczym uśmiechem - Ale biorąc na logikę będzie w miejscu gdzie trudno ją będzie wypatrzeć, więc może niekoniecznie, na którymś piętrze, a w piwnicach, bądź poddaszu. Kto ich tam wie? Napewno nie rząd naszego pięknego miasta, skoro sami nie potrafią załatwić odbicia zakładnika przez własne służby.-
Kolejny samobójczy pomysł Amadeusza, znów nie przypadł mu do gustu. Popatrzył na jego twarz odbitą w lusterku. " Ten facet mnie załamuje! Czy on sądzi, że otrzyma premie od życia za każdą swoją głupią myśl jaką wypowie? Coś mi mówi, że przez niego spieprzy się cała nasza akcja."
- Amadeusz. Może po prostu wejdź, przedstaw się i zacznij strzelać. Sądzisz, że jak plastik pieprznie to do kogo pierwszego zaczną strzelać? Oczywiście, że do frajera, który stoi przy drzwiach i chce wnieść karabin. Człowieku! Czy ty wiesz co to jest instynkt samozachowawczy? -
- Dam wam do środka, aż ćwierć kilo plastiku. Tyle powinno narobić sporo zamieszania. Teraz pytanie dla was. Wolicie go zdetonować radiowo, czy przez detonator czasowy? Jak radiowo, to jest ryzyko, że mnie uszkodzicie, jak czasowy to mogą go wykryć ludzie z gangu. -
- Możemy mieć takie szczęście, że akurat pani Trawińska będzie stała w oknie. - powiedział z szyderczym uśmiechem - Ale biorąc na logikę będzie w miejscu gdzie trudno ją będzie wypatrzeć, więc może niekoniecznie, na którymś piętrze, a w piwnicach, bądź poddaszu. Kto ich tam wie? Napewno nie rząd naszego pięknego miasta, skoro sami nie potrafią załatwić odbicia zakładnika przez własne służby.-
Kolejny samobójczy pomysł Amadeusza, znów nie przypadł mu do gustu. Popatrzył na jego twarz odbitą w lusterku. " Ten facet mnie załamuje! Czy on sądzi, że otrzyma premie od życia za każdą swoją głupią myśl jaką wypowie? Coś mi mówi, że przez niego spieprzy się cała nasza akcja."
- Amadeusz. Może po prostu wejdź, przedstaw się i zacznij strzelać. Sądzisz, że jak plastik pieprznie to do kogo pierwszego zaczną strzelać? Oczywiście, że do frajera, który stoi przy drzwiach i chce wnieść karabin. Człowieku! Czy ty wiesz co to jest instynkt samozachowawczy? -
- Dam wam do środka, aż ćwierć kilo plastiku. Tyle powinno narobić sporo zamieszania. Teraz pytanie dla was. Wolicie go zdetonować radiowo, czy przez detonator czasowy? Jak radiowo, to jest ryzyko, że mnie uszkodzicie, jak czasowy to mogą go wykryć ludzie z gangu. -

Fioletowy Front Wyzwolenia Mrówek
Klub Przyjaciół Kawy

-
- Majtek
- Posty: 135
- Rejestracja: czwartek, 24 maja 2007, 08:28
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Hell called Earth...
Re: [Cyberpunk: Krawędź] Sun never shines over FCV
"Asmo"
Popatrzył z politowaniem na pirotechnika.
-Ty serio myślisz, że jak zobaczą gościa z bronią, to zaczną strzelać? Widać, że nigdy nie brałeś udziału w żadnej akcji tego typu. I dobra rada - nie sugeruj się filmami. W takim miejscu ochrona ludzi bogatszych to prawdopodobnie normalna rzecz, nie wiadomo tylko jak z długą bronią. Gdyby strzelali na każdy widok broni to długo by nie prowadzili interesu. To jest Krawędź, tutaj brak broni to ewenement.
Zamyślił się chwilę.
-Jesteś pewny, co do tej ilości plastiku? Na szkoleniach do wysadzenia z zawiasów drzwi stalowych wystarczała nam mniejsza dawka... 4 kilo wystarczało do całkowitego wyburzenia małego budynku. Nie chciałbym zginąć przez to, że stoję w pobliżu takiej małej bomby.
Popatrzył z politowaniem na pirotechnika.
-Ty serio myślisz, że jak zobaczą gościa z bronią, to zaczną strzelać? Widać, że nigdy nie brałeś udziału w żadnej akcji tego typu. I dobra rada - nie sugeruj się filmami. W takim miejscu ochrona ludzi bogatszych to prawdopodobnie normalna rzecz, nie wiadomo tylko jak z długą bronią. Gdyby strzelali na każdy widok broni to długo by nie prowadzili interesu. To jest Krawędź, tutaj brak broni to ewenement.
Zamyślił się chwilę.
-Jesteś pewny, co do tej ilości plastiku? Na szkoleniach do wysadzenia z zawiasów drzwi stalowych wystarczała nam mniejsza dawka... 4 kilo wystarczało do całkowitego wyburzenia małego budynku. Nie chciałbym zginąć przez to, że stoję w pobliżu takiej małej bomby.
Without compassion...

-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Re: [Cyberpunk: Krawędź] Sun never shines over FCV
Mariusz "Rasta" Rastowski
Westchnął po tym co powiedział Amadeusz.
- Czy Ty słuchasz co się do Ciebie mówi? Powiedziałem przecież, że po wybuchu, a nie na Twój widok. Chociaż jeżeli mieliby tę wątpliwą przyjemność z Tobą pracować to nie zdziwiłbym im się gdyby zaczęli. Po za tym jeden ochroniarz już jest. Po co drugi przy wejściu? To napewno nie wyda się ani trochę podejrzane. Co do ilości. Jeżeli traficie na opancerzone drzwi z odpowiednimi zabezpieczeniami to ilość będzie w sam raz. Szczerze mówiąc starczy i dwa kilo do rozwalenia budynku, ale musi być położony w odpowiednim miejscu. Po za tym Ty masz ubezpieczać tyły a nie łazić za bombą. -
Westchnął po tym co powiedział Amadeusz.
- Czy Ty słuchasz co się do Ciebie mówi? Powiedziałem przecież, że po wybuchu, a nie na Twój widok. Chociaż jeżeli mieliby tę wątpliwą przyjemność z Tobą pracować to nie zdziwiłbym im się gdyby zaczęli. Po za tym jeden ochroniarz już jest. Po co drugi przy wejściu? To napewno nie wyda się ani trochę podejrzane. Co do ilości. Jeżeli traficie na opancerzone drzwi z odpowiednimi zabezpieczeniami to ilość będzie w sam raz. Szczerze mówiąc starczy i dwa kilo do rozwalenia budynku, ale musi być położony w odpowiednim miejscu. Po za tym Ty masz ubezpieczać tyły a nie łazić za bombą. -

Fioletowy Front Wyzwolenia Mrówek
Klub Przyjaciół Kawy

-
- Mat
- Posty: 416
- Rejestracja: czwartek, 13 lipca 2006, 13:03
- Numer GG: 818926
- Lokalizacja: Katowice
Re: [Cyberpunk: Krawędź] Sun never shines over FCV
Jack "Iceman" Evigan
Limuzyna wyglądała nieźle, to trzeba było przyznać. Jack zajął miejsce przy oknie, założył nogę na nogę i zaczął przysłuchiwać się ostatnim naradom przed bitwą. „Współpraca bardzo ładnie się zaczyna” pomyślał, słuchając kłócących się Studenta i Amadeusza. Chętnie by jeszcze chwilę posłuchał, ale przecież mają coś do zrobienia.
- Ekhm... Student, co do zapalników, to myślę, że radiowy będzie lepszy. Chyba nikt z nas nie byłby zadowolony, gdyby przez pewien poślizg w czasie coś poszło nie tak. A teraz skup się na drodze, proszę.
Zwrócił się do pozostałych.
- Znalezienie Trawińskiej rzeczywiście może sprawić trochę problemów. Przede wszystkim, radzę mieć oczy szeroko otwarte. Jednak, gdyby to okazało się za mało, proponuję po prostu zapytać – jego usta drgnęły w prawie niezauważalnym uśmiechu – Gdyby udało nam się spokojnie i bez świadków porozmawiać z przynajmniej jednym ochroniarzem, to myślę, że – z argumentami odpowiedniego kalibru (9 mm będzie w sam raz...) – dałoby się go namówić do współpracy. To co mnie martwi bardziej to: jak zamierzamy niepostrzeżenie wyprowadzić stamtąd Trawińską? Możemy pobawić się w przebieranki, jak to już wcześniej proponował Student. Jest to dobry pomysł, a w dodatku, kiedy – jak to zgrabnie ujął Siergiej – „jebnie im w depozycie,” zrobi się taki... ekhm... burdel (dosłownie i w przenośni), że moglibyśmy wyprowadzić stamtąd pułk wojska.
- W takim wypadku jednak, Amadeusz nie może tam sterczeć. – spojrzał na wyżej wymienionego – Albo zostaje na zewnątrz i osłania nasz odwrót, albo wchodzi do środka i towarzyszy mi w charakterze ochrony... ale w tym drugim przypadku Student zostaje sam.
Limuzyna wyglądała nieźle, to trzeba było przyznać. Jack zajął miejsce przy oknie, założył nogę na nogę i zaczął przysłuchiwać się ostatnim naradom przed bitwą. „Współpraca bardzo ładnie się zaczyna” pomyślał, słuchając kłócących się Studenta i Amadeusza. Chętnie by jeszcze chwilę posłuchał, ale przecież mają coś do zrobienia.
- Ekhm... Student, co do zapalników, to myślę, że radiowy będzie lepszy. Chyba nikt z nas nie byłby zadowolony, gdyby przez pewien poślizg w czasie coś poszło nie tak. A teraz skup się na drodze, proszę.
Zwrócił się do pozostałych.
- Znalezienie Trawińskiej rzeczywiście może sprawić trochę problemów. Przede wszystkim, radzę mieć oczy szeroko otwarte. Jednak, gdyby to okazało się za mało, proponuję po prostu zapytać – jego usta drgnęły w prawie niezauważalnym uśmiechu – Gdyby udało nam się spokojnie i bez świadków porozmawiać z przynajmniej jednym ochroniarzem, to myślę, że – z argumentami odpowiedniego kalibru (9 mm będzie w sam raz...) – dałoby się go namówić do współpracy. To co mnie martwi bardziej to: jak zamierzamy niepostrzeżenie wyprowadzić stamtąd Trawińską? Możemy pobawić się w przebieranki, jak to już wcześniej proponował Student. Jest to dobry pomysł, a w dodatku, kiedy – jak to zgrabnie ujął Siergiej – „jebnie im w depozycie,” zrobi się taki... ekhm... burdel (dosłownie i w przenośni), że moglibyśmy wyprowadzić stamtąd pułk wojska.
- W takim wypadku jednak, Amadeusz nie może tam sterczeć. – spojrzał na wyżej wymienionego – Albo zostaje na zewnątrz i osłania nasz odwrót, albo wchodzi do środka i towarzyszy mi w charakterze ochrony... ale w tym drugim przypadku Student zostaje sam.
Co jest gorsze? Niewiedza, czy obojętnośc?
Nie wiem... nie obchodzi mnie to.
"Najchętniej zaraz oddałbym się diabłu gdybym, do krocset, sam diabłem nie był!"
Nie wiem... nie obchodzi mnie to.
"Najchętniej zaraz oddałbym się diabłu gdybym, do krocset, sam diabłem nie był!"

-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Re: [Cyberpunk: Krawędź] Sun never shines over FCV
Mariusz "Rasta" Rastowski
- Spokojnie Jack. Potrafię jednocześnie jechać i rozmawiać. To nie jest jakiś wielki wyczyn. - powiedział z uśmiechem Student
- To dostaniecie dwa zapalniki radiowe i ćwierć kilo plastiku. Tyle jest w stanie bez problemu zniszczyć porządnego Vana. Rozdzielicie to jak chcecie. -
- A Ty Amadeusz lepiej zostań na zewnątrz. Nie wiadomo ile osób będzie patrolować teren, a przydałoby się takich ściągnąć. Nie potrafię zbyt dobrze strzelać, więc by wyjąć broń i strzelić pierwszy muszę mieć niezłego farta, a w razie przyłapania jestem trupem. -
- Spokojnie Jack. Potrafię jednocześnie jechać i rozmawiać. To nie jest jakiś wielki wyczyn. - powiedział z uśmiechem Student
- To dostaniecie dwa zapalniki radiowe i ćwierć kilo plastiku. Tyle jest w stanie bez problemu zniszczyć porządnego Vana. Rozdzielicie to jak chcecie. -
- A Ty Amadeusz lepiej zostań na zewnątrz. Nie wiadomo ile osób będzie patrolować teren, a przydałoby się takich ściągnąć. Nie potrafię zbyt dobrze strzelać, więc by wyjąć broń i strzelić pierwszy muszę mieć niezłego farta, a w razie przyłapania jestem trupem. -

Fioletowy Front Wyzwolenia Mrówek
Klub Przyjaciół Kawy

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Re: [Cyberpunk: Krawędź] Sun never shines over FCV
2240 CET 14-02-2020 AD
Minęliście ruiny Bunkra Perymetru Zewnętrznego numer 3 - sterczące betonowe bloki pozostałe po budowli wybudowanej pospiesznie w czasie wojny i zniszczonej pojedyńczym nalotem Amerykanów. No cóż, Perymetry Obronne nie okazały się najbardziej trafionym pomysłem Komendanta Twierdzy.
Teraz to miejsce wyznaczało umowny początek Krawędzi. Linię demarkacyjną między policją a gangami. Raz czy dwa punkcerniki wymykały się - a właściwie wyszarżowywały na ulice miasta. Po tych incydentach spokoju pilnowały umieszczone w pobliżu transportery opancerzone z działkami kaliber 30 mm.
Czarna limuzyna wjeżdżająca do środka w sposób oczywisty musiała należeć do jednego z gangów. Jaki przedstawiciel rządu odważyłby się tu zapuścić?
A jednak.
Mariusz zaparkował samochód w wąskiej uliczce oddalonej o jakieś dwadzieścia metrów od hotelu. Bliżej byłoby ciężko zrobić to tak, żeby nie dał się zauważyć. Przed drzwiami pretensjonalnego, przesadnie ozdobnego budynku stało dwóch facetów w liberiach odźwiernych. Jeden zapewne rzeczywiście miał otwierać drzwi, drugi trzymał karabinek szturmowy przerzucony przez ramię. Wysypaliście się z samochodu, przygotowując do wkroczenia do akcji.
Minęliście ruiny Bunkra Perymetru Zewnętrznego numer 3 - sterczące betonowe bloki pozostałe po budowli wybudowanej pospiesznie w czasie wojny i zniszczonej pojedyńczym nalotem Amerykanów. No cóż, Perymetry Obronne nie okazały się najbardziej trafionym pomysłem Komendanta Twierdzy.
Teraz to miejsce wyznaczało umowny początek Krawędzi. Linię demarkacyjną między policją a gangami. Raz czy dwa punkcerniki wymykały się - a właściwie wyszarżowywały na ulice miasta. Po tych incydentach spokoju pilnowały umieszczone w pobliżu transportery opancerzone z działkami kaliber 30 mm.
Czarna limuzyna wjeżdżająca do środka w sposób oczywisty musiała należeć do jednego z gangów. Jaki przedstawiciel rządu odważyłby się tu zapuścić?
A jednak.
Mariusz zaparkował samochód w wąskiej uliczce oddalonej o jakieś dwadzieścia metrów od hotelu. Bliżej byłoby ciężko zrobić to tak, żeby nie dał się zauważyć. Przed drzwiami pretensjonalnego, przesadnie ozdobnego budynku stało dwóch facetów w liberiach odźwiernych. Jeden zapewne rzeczywiście miał otwierać drzwi, drugi trzymał karabinek szturmowy przerzucony przez ramię. Wysypaliście się z samochodu, przygotowując do wkroczenia do akcji.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Bombardier
- Posty: 729
- Rejestracja: wtorek, 6 grudnia 2005, 09:56
- Numer GG: 4464308
- Lokalizacja: Free City Vratislavia
- Kontakt:
Re: [Cyberpunk: Krawędź] Sun never shines over FCV
Jan Haugwitz
Spokojnie wsiadł do VMki, zajmując wygodne miejsce na tylnej kanapie. Gorączkowo zastanawiał się nad postępowaniem wewnątrz. Jak wiadomo improwizacja najlepiej działa, gdy jest doskonale przygotowana. To burdel, nie będzie nikogo uwodził ani straszył koneksjami. Nie spodziewał się tam również przyjaciół rodziny. Pozostało machać gotówką i mieć nadzieję, że broń nie będzie potrzebna. Wyglądał na całkowicie zaabsorbowanego oglądaniem zalewanego deszczem Wrocławia, gdy pozostali dopracowywali szczegóły akcji.
Gdy dotarli na miejsce rzucił.
- Ruszajmy do środka. Panie Jack, proszę się uśmiechnąć - chyba idziemy na dziwki?
Uśmiechnął się do niego, by wprowadzić lepszy nastrój. Wydawało mu się to istotne dla powodzenia naciąganego i pełnego improwizacji zadania. Zwrócił się do rosjanina.
- Panie Siergiej, wiem, że nie powinienem wtrącać się w pana pracę, jednak bardzo proszę, aby zwrócił pan uwagę na ewentualne kamery bezpieczeństwa, czy inne tego typu urządzenia - będziemy musieli się ich pozbyć, jak już będzie po wszystkim.
Spokojnie wsiadł do VMki, zajmując wygodne miejsce na tylnej kanapie. Gorączkowo zastanawiał się nad postępowaniem wewnątrz. Jak wiadomo improwizacja najlepiej działa, gdy jest doskonale przygotowana. To burdel, nie będzie nikogo uwodził ani straszył koneksjami. Nie spodziewał się tam również przyjaciół rodziny. Pozostało machać gotówką i mieć nadzieję, że broń nie będzie potrzebna. Wyglądał na całkowicie zaabsorbowanego oglądaniem zalewanego deszczem Wrocławia, gdy pozostali dopracowywali szczegóły akcji.
Gdy dotarli na miejsce rzucił.
- Ruszajmy do środka. Panie Jack, proszę się uśmiechnąć - chyba idziemy na dziwki?
Uśmiechnął się do niego, by wprowadzić lepszy nastrój. Wydawało mu się to istotne dla powodzenia naciąganego i pełnego improwizacji zadania. Zwrócił się do rosjanina.
- Panie Siergiej, wiem, że nie powinienem wtrącać się w pana pracę, jednak bardzo proszę, aby zwrócił pan uwagę na ewentualne kamery bezpieczeństwa, czy inne tego typu urządzenia - będziemy musieli się ich pozbyć, jak już będzie po wszystkim.

-
- Majtek
- Posty: 135
- Rejestracja: czwartek, 24 maja 2007, 08:28
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Hell called Earth...
Re: [Cyberpunk: Krawędź] Sun never shines over FCV
"Asmo"
-No, więc wasza trójka do środka, my we dwóch tu... - powiedział sprawdzając broń i magazynki - Życzę wam dużo szczęścia, cholernie się przyda.
Kiedy wszyscy wypakowali się z wozu zaparkował go tak, by stał jak najbliżej wyjścia i miał wolny wyjazd. Na siedzeniu położył jeden z karabinów i kilka magazynków do niego i do pistoletów. Rozpiął kaburę i sprawdził, cz broń łatwo wychodzi. Wysiadł, oparł się pojazd i zaczął rozglądać po okolicy czekając, aż coś się wydarzy...
-No, więc wasza trójka do środka, my we dwóch tu... - powiedział sprawdzając broń i magazynki - Życzę wam dużo szczęścia, cholernie się przyda.
Kiedy wszyscy wypakowali się z wozu zaparkował go tak, by stał jak najbliżej wyjścia i miał wolny wyjazd. Na siedzeniu położył jeden z karabinów i kilka magazynków do niego i do pistoletów. Rozpiął kaburę i sprawdził, cz broń łatwo wychodzi. Wysiadł, oparł się pojazd i zaczął rozglądać po okolicy czekając, aż coś się wydarzy...
Without compassion...

-
- Mat
- Posty: 416
- Rejestracja: czwartek, 13 lipca 2006, 13:03
- Numer GG: 818926
- Lokalizacja: Katowice
Re: [Cyberpunk: Krawędź] Sun never shines over FCV
Jack "Iceman" Evigan
Teraz, gdy byli już na miejscu, zaczynał się trochę denerwować. No, może „denerwować” to trochę za dużo powiedziane, ale pewne napięcie jednak czuł. W końcu ma zamiar wejść tam jak gdyby nigdy nic i uwolnić księżniczkę z wieży – co prawdopodobnie skończy się strzelaniną, której wolałby uniknąć. Pozostaje robić to co zawsze w podobnych sytuacjach: dobrą minę do złej gry.
- Na prostytutki, panie Haugwitz, na prostytutki. – odpowiedział uśmiechając się. Potem zbliżył się do bagażnika, wyjął stamtąd jednego Colta i schował za pasek spodni. Pod płaszczem nie powinien być widoczny – Na wszelki wypadek – wytłumaczył.
- Kto chcę naszą wybuchową niespodziankę? Siergiej? – spojrzał na Rosjanina – No, a teraz w drogę panie Haugwitz. Powodzenia wszystkim życzę...
Teraz, gdy byli już na miejscu, zaczynał się trochę denerwować. No, może „denerwować” to trochę za dużo powiedziane, ale pewne napięcie jednak czuł. W końcu ma zamiar wejść tam jak gdyby nigdy nic i uwolnić księżniczkę z wieży – co prawdopodobnie skończy się strzelaniną, której wolałby uniknąć. Pozostaje robić to co zawsze w podobnych sytuacjach: dobrą minę do złej gry.
- Na prostytutki, panie Haugwitz, na prostytutki. – odpowiedział uśmiechając się. Potem zbliżył się do bagażnika, wyjął stamtąd jednego Colta i schował za pasek spodni. Pod płaszczem nie powinien być widoczny – Na wszelki wypadek – wytłumaczył.
- Kto chcę naszą wybuchową niespodziankę? Siergiej? – spojrzał na Rosjanina – No, a teraz w drogę panie Haugwitz. Powodzenia wszystkim życzę...
Co jest gorsze? Niewiedza, czy obojętnośc?
Nie wiem... nie obchodzi mnie to.
"Najchętniej zaraz oddałbym się diabłu gdybym, do krocset, sam diabłem nie był!"
Nie wiem... nie obchodzi mnie to.
"Najchętniej zaraz oddałbym się diabłu gdybym, do krocset, sam diabłem nie był!"

-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Re: [Cyberpunk: Krawędź] Sun never shines over FCV
Mariusz "Rasta" Rastowski
Powoli wysiadł z auta. W tym momencie na jego czole pojawiły się pierwsze krople. To nie były jednak krople deszczu, które spadły na jego czoło. To wynik tego, że zaczął się stresować. Stresować jak jeszcze nigdy w życiu. Obrona pracy magisterskiej to przy tym małe piwo. Właśnie do niego dotarło, że to mogą być ostatnie chwile jego życia. Starał się jednak zachować zimną krew i być może tylko dzięki temu nie wsiadł ponownie do auta i nie uciekł.
Podszedł do bagażnika. Po chwili plastik i zapalniki powędrowały do jego plecaka, a colt za pas. Moment potem zaczął chorobliwie przeszukiwać kieszenie plecaka. W końcu znalazł to czego szukał: zapalniczkę ZIPPO z wyrytym "DON'T WORRY BE HAPPY" na jej bocznej ściance. Schował ją w kieszeni spodni.
- ... Niewątpliwie przyda się. Amadeusz. Wchodzimy jakimś alternatywnym wejściem?
Powoli wysiadł z auta. W tym momencie na jego czole pojawiły się pierwsze krople. To nie były jednak krople deszczu, które spadły na jego czoło. To wynik tego, że zaczął się stresować. Stresować jak jeszcze nigdy w życiu. Obrona pracy magisterskiej to przy tym małe piwo. Właśnie do niego dotarło, że to mogą być ostatnie chwile jego życia. Starał się jednak zachować zimną krew i być może tylko dzięki temu nie wsiadł ponownie do auta i nie uciekł.
Podszedł do bagażnika. Po chwili plastik i zapalniki powędrowały do jego plecaka, a colt za pas. Moment potem zaczął chorobliwie przeszukiwać kieszenie plecaka. W końcu znalazł to czego szukał: zapalniczkę ZIPPO z wyrytym "DON'T WORRY BE HAPPY" na jej bocznej ściance. Schował ją w kieszeni spodni.
- ... Niewątpliwie przyda się. Amadeusz. Wchodzimy jakimś alternatywnym wejściem?

Fioletowy Front Wyzwolenia Mrówek
Klub Przyjaciół Kawy
