[Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

To jest miejsce, w którym przeprowadza się wcześniej umówione sesje.
ODPOWIEDZ
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: BlindKitty »

Yang Lou i Shreth

Objął Iseris ramieniem i westchnął. W sumie nie za bardzo chciało mu się słuchać tego co miał mu do powiedzenia cały ten rycerzyk, ale tym bardziej nie miał ochoty sam mówić. Chciał powalczyć, a potem wykąpać się i położyć spać. Ostatnio nie robił nic wymagającego wysiłku.
- Poopowiadaj. Warto w końcu wiedzieć dokąd się jedzie, prawda?
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Mr.Zeth »

Velius:

Mag był ostatni. Maria od razu poinstruowała go skąd brać jedzenie.
Śniadanie było dość lekkie i popite wodą z jakimś proszkiem. Okazało się, że to rodzaj dopalacza. Czasem w jedzeniu mogą się znaleźć trucizny podrzucone przez tych z Horh. Proszek sprawiał, że organizm sobie z takowymi radził do końca dnia. Szansa na truciznę była bardzo niska, ale w grę wchodzi życie jedzącego, wiec nikt nie narzeka...
Po śniadaniu Velius mógł po prostu połazić po mieście, by zorientować się co, gdzie i jak. Po trzecim dzwonie miał wrócić na obiad... następnego dnia paladynat chciał ponoć przeprowadzić jakąś akcję i pewnie któryś z Thirelitów będzie musiał się dołączyć... Maria uznała, że mag będzie się nudził w klasztorze i powinien jednak być w polu, gdzie jego zdolności się przydadzą.


Yang Lou i Nadir:

- Typowa luźna mieścina. Najbardziej podoba mi się tam to, że sprawiedliwość możesz wymierzyć sam, nie czekając na straż... w sumie jak nie dasz rady to ci pomogą oczywiście, ale jak trzeba to możesz złodziejowi wyrwać łapę i cześć. Masz świadków? Jest dobrze. Nie masz? To magowie sprawdzą co i jak i nie ma problemów - bezduszny się wyszczerzył. - Podobnie jeśli barman da ci chrzczone piwo czy wino możesz wyrazić dezaprobatę symbolicznym kopem w ryj. To miejsce, w którym nie dajesz sobie dmuchać w kaszę i wtedy jesteś na szczycie. Jeśli czyn jest uzasadniony, to może zostać popełniony. Tak to działa... tylko nie przesadź czasem... - rycerz wyszczerzył się szerzej. - Wyjątek dotyczy kobiet. Jeśli ktoś cie zacznie szykanować albo straszyć to możesz go zabić, jeśli jest facetem. Się wskrzesi jak będzie po co - zaśmiała się. -Taaak... w Horh jest spory wpływ Czerwieni. Czerwień to żeński zakon czarodziejek i wojowniczek - mruknął Jergan. - Trzeba uważać z łapami, bo można je stracić - podrapał się po brodzie. - A ty, godirzak masz jakieś pytania konkretne? Twój kumpel ma dość widzę. Przydałaby mu się konkretna bijatyka w knajpie, coś mocniejszego, by ogrzać gardło, a potem sauna i kąpiel. Nie dziwota, że gadać się nie chce... -
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Nadir »

Nadir

Drakon słuchał. Był niemniej zmęczony tym wszyskim od Yanga. Cóż... W tej chwili to najchętniej zaszyłbym się gdzieś i uzupełnił swój dziennik. Mam spore zaległości... mruknał tylko. O co chodzi z dzikusami? Co to za istota? Czemu prowadzony jest na nich magiczny nasłuch? O co walczycie? Co to za pacyfikacja? Kim tak naprawdę są pozostałe 3 frakcje zamieszkujące tą wyspę... wyrzucił po chwili. To chyba tyle, jeżeli idzie o moje pytania
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Pavciooo
Kok
Kok
Posty: 1245
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
Lokalizacja: Legionowo
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Pavciooo »

Velius:
Mag wyszedł zwiedzać miasto. Nie wiedząc za dużo o mieście poszukał kogoś wyraźnie nie zajętego żadną robotą by opowiedział mu podstawy o mieście, na przykład czy jest ono standardowo podzielone na jakieś dzielnice czy ważniejsze części miasta. Stwierdził, że zwiedzi co ciekawsze miejsca, szczególnie miejsca do treningu, nauki, czy po prostu odpoczynku. Zaczął też szukać jakiegoś rynku czy sklepów, by wiedzieć, gdzie może się w co zaopatrzyć w przyszłości.
I tak nikt tego nie czyta...
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: BlindKitty »

Yang Lou i Shreth

Przejechał dłonią po policzkach i brodzie. Zastanawiał się jak właściwie wygląda teraz sprawa z jego zarostem. Zabójcza dla jego chęci działania podróż okrętem sprawiła że był teraz zapewne jeszcze bardziej chuderlawy niż dawniej; nie był jednak pewien kiedy ostatnio się golił. W ogóle dni na morzu były wszystkie takie same. Pamiętał jak przez mgłę, że chyba zdarzyło mu się sięgać po brzytwę, ale czy tak było rzeczywiście, czy tylko mu się wydawało?
Słuchał, jakkolwiek niezbyt uważnie, rycerzyka opowiadającego o Horh. W sumie, tak z opowieści, nie brzmiało to jakoś najgorzej. Może uda się jakoś w miarę to znieść, to znaczy wizytę w tym miejscu.

- Dobra, ja nie mam więcej pytań. Ale faktycznie dobrze wyczułeś czego mi trzeba - mruknął Yang do Jergana.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Mr.Zeth »

Nadir i Yang:

- No to dawaj, Drakonie - mruknął rycerz.
- Co to za istota? - padło pierwsze pytanie.
- To co położyłem? - zapytał Jergan. - TO jakiś awatar bóstwa kanibali... a, skoro mi przypominasz... - rycerz dobył mały okruch diamentu obsadzony na metalowej rączce i zrobił kreske na naramienniku. Siedemnastą, z tego co widział Nadir.
- Czemu prowadzony jest na nich magiczny nasłuch? - padło drugie pytanie.
- Wynalazcy mają lunety, świetliste palanty maja druidów, a my mamy podsłuchy. Trzeba wiedzieć w porę co się dzieje w gąszczu - stwierdził Jergan.
- O co walczycie? - padło kolejne pytanie.
- O spokój... - odparł Jergan. - Bo nie będzie spokoju, póki są tu te świętoszki... -
- Co to za pacyfikacja? - zapytał Drakon.
- Skarbnica pytań... - mruknął Jergan, uśmiechając się krzywo. - Prewencja. Jak zaciukamy ich w porę to nie napadną naszych podczas standardowego patrolu, lub wycieczki po owoce lub mięso na którąś z ferm -
- Kim tak naprawdę są pozostałe 3 frakcje zamieszkujące tą wyspę? - zapytał ostatecznie Nadir.
- Paladyni, kapłani Luviony, dendrofile i prawiczki to ci ze Świętego Miasta. Technomaniacy to świrnięci wynalazcy z Mehizeck. No i my... rozpustnicy z Horh. - zaśmiał się Jergan. - No i kanibale. Rdzenni mieszkańcy. Zwierzęta w ludzkich skórach w sumie... -

Wóz dojechał do miasta. Oczom podróżnych ukazał się mur wysokości trzech metrów, gęsto obsiany wieżami, na których szczycie coś się kłębiło. Za murem był tłok. Ostry tłok. W nos uderzała woń potu, szaszłyków, piwa, wódki, dymu i ziół. Ponad masy ludzi wystawały budynki, niczym wyspy oceanu ludzkiego. Wszystko, czego dusza zapragnie. Od knajp i restauracji przez burdele po jubilerów i kowali... bez ładu i składu w absolutnym na pozór chaosie. budynki zdawały się byc porozrzucane losowo...
Wóz zatrzymał się. Nadir i Yang zsiedli. Yang niósł śpiącą Iseris. Miała dość na dziś dzień...
Był późny wieczór.

Velius:

Zrównanie czasowe-patrz wyżej

Arilyn Faerith:

Powietrze drżało. Arilyn chwyciła się czegoś , co wydawało się być krawędzią wanny, w której leżała.
Wychyliła się. Masa rur, kabli, maszyn i innych... i zdrowo zdziwiony mechanik. Elf wyglądał na jakieś dwadzieścia parę lat. Miał na sobie poplamiony olejem kitel i wlepiał oczy w wychodzącą z maszyny, nagą kobietę, an której ciele rósł przy akompaniamencie wyładowań energii pancerz. Gdy wyszła i stanęła przed nim była już w pełni opancerzona a w rękach miała dwa rapiery. - Oż... - bąknął elf, wycofując się powoli.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: WinterWolf »

Arilyn Faerith

Dziewczyna wydostała się z tej dziwnej machiny. Rozejrzała się wokół wyjątkowo zdezorientowanym spojrzeniem. Chwilowo nie zauważała jeszcze owego zdumionego, czy może raczej przestraszonego elfa. Spojrzała na trzymane w dłoniach rapiery i obejrzała samą siebie. Broń? Pancerz? Schowała oręż i ponownie się rozejrzała wokół. Nagle zauważyła elfa. Zdumiona zamrugała szarozielonymi oczami.

- Przepraszam najmocniej, ale... Ehm... Gdzie ja jestem? - spytała przyjemnie brzmiącym głosem. Jej mina świadczyła dobitnie o jej zagubieniu i całkowitym zdezorientowaniu.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Nadir »

Nadir

Drakon rozejrzał się po mieście. Szukał wzrokiem szyldu który sugerowałby jakiś zajazd lub miejsce, gdzie można się przespać. Wkońcu dostrzegł coś na rogu ulicy. Nie wiem jak ty, ale ja mam na dziś dość wszystkiego. Twoja przyjaciółka chyba też. Tam jest jakaś gospoda. Idę na spoczynek. Myślę, że jej też by się przydało. Jak chcesz się zabawić to proszę bardzo. Obiecuję, że będę miał ją na oku. zagadnął do Yanga. Następnie ruszył w stronę zajazdu. Wziął najtańszy pokój, i zamknął się w nim. Rzucił bagaże niedbale niedaleko łóżka. Wyjął notes...
* Dotarliśmy na wyspę. Cholera wie jaką, cholera wie gdzie. Już na wstępie mieliśmy spotkanie z chyba wszystkimi tubylcami... Od aniołów, przez technokratów i demony na kanibalach kończąc. W tej chwili jesteśmy chyba w mieście demonów... Planowaliśmy ucieczkę gdy nadjechał czołg, ale kanibale nas przyłapali, była szansa.. Ale Chaos znów zaślepił mi umysł. Już dawno nie miałem takiego mocnego ataku. Wizje przyszłości tak nierealnej.. A jednocześnie tak bliskiej jakby na wyciągnięcie ręki. Demony mordujące i palące wszystko... Wtedy wydawał mi się to horror, teraz jestem w demonim mieście. Czy to sny? Jawy? Wizje tego co nastąpi? Wizje co może być? Chaos miesza ściezkami ludzi i potworów, niszczy granice, zagina wymiary... Nasze umiejscowienie tu i teraz to chwilowy stan wszechświata, który akurat wygiął się tak, by nas w tu umieścić. Wyginając wymiary możnaby przenościć coś gdzieś... Taaak... Takie między wymiarowe wrota... * drakon z miną szaleńca zaczynał pisać coraz to bardziej niestworzone rzeczy...
--------------
Ocknął się rano. Jego notes pokrywały jakieś bazgroły, pokreślone słowa w języku którego nie znał, rysunki dziwnych bestii, których nigdy nie widział.. Schiza Godirian.. mruknał i zszedł na dół zobaczyć co się dzieje rankiem w mieście.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: BlindKitty »

Yang Lou i Shreth

Popatrzył na Iseris, i doszedł do wniosku, że sam też jest dość mocno zmęczony. W sumie, wypić coś zawsze będzie można jutro, prawda? Jutro nie umiera nigdy, jak mawiała jego babcia.
Poszedł za Nadirem. Nie miał ochoty znów rozdzielać się z tymi, których uznać można za jego towarzyszy. No dobrze - z tym, którego można uznać za jego towarzysza.

W zajeździe zamówił pokój na dwie osoby, upewniwszy się najpierw, że rano będzie można zamówić kąpiel. Usatysfakcjonowany tym co powiedział karczmarz zabrał śpiącą czarodziejkę na górę. Położył ją delikatnie na łóżku, zdejmując jej tylko buty, a potem położył sie koło niej, zasypiając szybko i mocno, bez snów.

O świcie, zanim jeszcze Iseris się obudziła - od dziecka wstawał wcześnie, więc i tym razem nie sprawiło mu to zbytniego problemu - zszedł na dół, zamówił wino i śniadanie oraz gorącą kąpiel. Gdy wrócił na górę, ze zdziwieniem zauważył, że rudowłosa już się obudziła.
- Kąpiel dla nas za chwilę będzie gotowa... - rzekł z uśmiechem.
Nagle zauważył że Shreth dawno się nie odzywał, co było niejakim zaskoczeniem...
Ale w sumie nie przeszkadzało.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: WinterWolf »

Arilyn Faerith

- G.. główna sala Białego Mechanika - bąknął mechanik, gapiąc się na Arilyn jak na istotę ze swojego ostatniego koszmaru.
- Białego Mechanika? A kto to taki? - bąknęła zdezorientowana dziewczyna. Zamrugała widząc minę mechanika. Obejrzała się za siebie i spojrzała na niego raz jeszcze - E, przepraszam, coś się stało? - spytała.
- T..to jeden z Technoborgów - bąknął mechanik. Uniósł brew na drugie pytanie.
- J... jak ty sie tu dostałaś? - zapytał.
- Techno-co? - bąknęła. Spojrzała na maszynerię z której ledwo co się wydostała.
- E, może ty mi powiesz, bo to było kolejne pytanie, które chciałam ci zadać - bąknęła z lekkim rumieńcem.
Chłopak się nieco wyluzował.
- Jesteś z Horh? - zapytał.
- Skąd? - spytała. Ta nazwa jej nic nie mówiła.
- Jesteś z kontynentu? - zapytał z niedowierzaniem chłopak.
- Kontynent? To gdzie jest miejsce, w którym stoimy? - bąknęła
- Kawał od kontynentu - odparł mechanik.
- Wyspa Uchodźców... ludzie z reguły docierają tu łodziami... - bąknął.
- Och... - bąknęła zdezorientowana.
- To jest jakiś transporter czy coś? - bąknęła wskazując palcem maszynę z której wyszła.
- Umm... nie ,to refaktor energii - bąknął mechanik. Był chyba równie zaskoczony co Arilyn, ale powoli mu przechodziło..
- Hmm... I nie służy on do transportowania osób? - bąknęła trochę pobladłszy na twarzy.
- No właśnie nie... służy do kontroli i przemiany energii... - mruknął mechanik.
- Kurde... - bąknęła. Patrzyła na maszynerię przez jakiś czas z miną wyrażającą absolutne zagubienie i dezorientację. Skąd ona się tu do diabła wzięła?
- Dlaczego ludzie przybywają tu z kontynentu? - bąknęła nagle.
Mechanik spojrzał na nią jak n idiotkę.
- Tam jest wojna z demonami! Czwórka arcydemonów kroczy po ziemi - krzyknął, machając rękoma.
- Wybijają wszystko i wszystkich to ludzie ociekają tutaj - westchnął.
- Hm... No tak... Coś pamiętam... - bąknęła. Zamyśliła się
- Czwórka? Znam dwa... - rzuciła po chwili.
- No a razem jest ich czwórka... - mruknął chłopak.
- Ech... Może biały technik będzie coś wiedział.. Chyba pojechał po część ludzi z ostatniego rzutu... Powinien tu być... erm,... - chłopak się zaciął na chwilę.
- Ten pancerz jest ocieplany? Na zewnątrz jest zimno... - wskazał futra i grube spodnie wiszące koło drzwi.
- No raczej nie powinno mi być zimno - bąknęła. Stworzyła w dłoni niewielki płomyk, który zaraz rozmyła.
Chłopak spojrzał na nią nieufnie.
- Dobra, chodźmy - powiedział. Założył grube spodnie i futro na wierzch i otworzył drzwi. Z zewnątrz zawiało mrozem. łatki śniegu zatańczyły wewnątrz warsztatu.
- Chodź - powiedział do dziewczyny.
Arilyn wyszła za nim i wzdrygnęła się by cofnąć się tam skąd przyszła.
- Ziiimnoo... - bąknęła. Jednak z takim mrozem sobie nie poradzi...
Chłopak westchnął.
- Zaraz ci znajdę coś.. - mruknął i pogrzebał w skrzyni koło wejścia. Wyciągnął jakoś kombinezon.
- Załóż pod pancerz.. - powiedział i obrócił się w stronę drzwi.
- Chyba będzie za duży... - bąknęła dziewczyna. Mimo wszystko wzięła się za ubieranie tego kombinezonu. Nie lubiła marznąć...
- No potem za.. - zaczął chłopak, ale w tym momencie otworzyły się drzwi. Arilyn właśnie dopięła kombinezon. Wszedł jegomość w futrze. Z kaptura wystawały gęste, długie włosy o mlecznobiałej barwie.
- Ojej - bąknął.
- Nie przeszkodziłem? - zapytał. Arilyn stwierdziła, ze młodemu mechanikowi zaczęły się czerwienic uszy. Zatkało go...
Przybysz tymczasem ściągnął kaptur. Wyglądał na jakieś 50 lat i miał dobrotliwy wyraz twarzy. Uśmiechnął się.
- Jestem Endran, zwany Białym Technikiem.. albo Mechanikiem, nie pamiętam - uśmiechnął się.
- Pierdoły takie jak tytuł wypadają mi łatwo z głowy... emm.. Z kim mam przyjemność? - zapytał.
- Eg.. ona.. um... - zaczął mechanik, ale znów zamilkł.
Dziewczyna uśmiechnęła się
- Jestem Arilyn - powiedziała wesoło.
- Właściwie to znalazłam się tu przypadkiem. Nie za bardzo wiem jak - bąknęła z lekkim rumieńcem na twarzy.
- Mmmhm - mruknął naukowiec.
- Wyszła z rafaktora - bąknął mechanik. Endran odkaszlnął.
- Dobra... - wyciągnął butelkę jakiegoś alkoholu zza pazuchy.
- Proponuję ustalić fakty.. - zamknął wreszcie drzwi za sobą. Wskazał mały stoliczek.
- Chyba, że panna głodna - powiedział do Arilyn.
- Nie za bardzo... Chociaż nie jestem pewna do końca kiedy ostatnio jadłam... - bąknęła z zamyśleniem malującym się na twarzy.
- Wiec przejdźmy do rzeczy, bo widzisz.. - mruknął naukowiec.
-.. Nie żebym miał coś przeciw byciu wynalazcą maszyny materializującej elfki, bo sadzę ,ze maszyna zyskałaby wielką popularność szybko, ale przy okazji zrobiłaby z nas sodomitów, biorąc pod uwagę zdolności kombinatorstwa co poniektórych tutaj - mruknął i westchnął. polał cieczy do trzech kielichów wyciągniętych spod stolika. Postawił butelkę pośrodku.
- No siadajcie, ja się pozbędę tego.. - zaczął ściągać futro. Pod spodem miał kitel laboratoryjny.
Elfka poczerwieniała na policzkach
- Co mają elfy do zoofilii? - bąknęła z głupią miną.
- Tam zoofilii.. rozpusty - mruknął naukowiec.
- Też sobie nie przypominam by elfy miały mieć z tym coś wspólnego - bąknęła.
- Nieważne, w każdym razie zamiast myśleć o obronie i maszynach wszyscy lataliby za elfkami - mruknął naukowiec i popił.
- Co pamiętasz przed pojawieniem się tutaj? - zapytał.
- Pamiętam paskudną mordę jakiegoś demona, duży ścisk, pełno ognia i tłok... No i duże ostrze mniej więcej tu - bąknęła wskazując swój brzuch.
- Się ci zmarło.. - mruknął naukowiec.
- Miałaś na sobie jakiś sprzęt wywołujący magiczne efekty po śmierci? - zapyta.
- Chyba tak... Ale nie jestem pewna... Moja pamięć się rozmazuje w odleglejszej przeszłości - bąknęła.
- Skup się... To ważne - powiedział mężczyzna.
- Chyba kamień... Tej wielkości... Nie, trochę większy - bąknęła.
- Nie pamiętam koloru... Miałam go w kieszeni - powiedziała.
- Chyba... - dodała.
- Aha.. co miał zrobić? - zapytał naukowiec.
- Chyba miał sprowadzić moją duszę z powrotem... Ktoś miał ją znaleźć... Nie wiem, to już echo wspomnień... Dalej jest pustka - bąknęła.
- Bingo - mruknął naukowiec.
- Moja droga jesteś prawdopodobnie kopią. To by tłumaczyło braki w pamięci - stwierdził.
- K-kopią? - bąknęła zdezorientowana. Spojrzała na swoje dłonie trochę skołowana. - To co z oryginałem? - rzuciła nagle. Nie czuła się jak kopia... Była żywa, siedziała tu zdezorientowana i zagubiona...
- Zapewne odtworzył się tam, gdzie miał się odtworzyć - odparł naukowiec.
- Czerwony Technik pewnie by powiedział więcej - mruknął naukowiec. - Hmm... dobra, wiec nie masz zielonego pojęcia gdzie jesteś tak? - zapytał.
- No, nie mam pojęcia... Pierwszy raz w życiu widzę to miejsce... Chyba - bąknęła. Nie ruszyła w ogóle zawartości swojej szklanki
- Napij się, zakładaj futro i spodnie. Krigan cie oprowadzi, ja posiedzę przy mojej maszynie - powiedział mężczyzna, wstając od stołu.
- Ja? - bąknął mechanik.
- No mogę do tego odesłać kogoś innego - stwierdził. Chłopak bał się nieco elfki.. Mimo wszystko...
- Hmm, a to dobre jest? - spytała wpierw odnośnie alkoholu podnosząc szklankę na wysokość twarzy. Od zapachu zakręciło jej się w głowie. Zamrugała oczami patrząc w zawartość swojej szklanki z mieszanina ciekawości i nieufności.
Młody mechanik wypił swoje.
- No - mruknął.
- Jak nie chcesz to ja wypije - powiedział.
- Ej, jak tu zostajesz to potrzebuję cie trzeźwego - zaznaczył Biały Technik.
Dziewczyna upiła kilka małych łyków alkoholu. Skrzywiła się i wzdrygnęła
- Niedobre - bąknęła. Zakręciło jej się w głowie. Odstawiła naczynie. Szklanka o mały włos się nie przewróciła...
Endran spojrzał na nią. Założył okularki okrągłego kształtu i wyglądał pociesznie...
- Hm.. Słaba główka? - zapytał.
Elfka nie dała już rady odpowiedzieć. Urwał jej się film... To musiało mężczyźnie w zupełności wystarczyć za odpowiedź...
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Mr.Zeth »

Velius:

Miasto było podzielone na dzielnice. Byłą dzielnica Wojowników, gdzie warsztaty mieli płatnerze i kowale. Dzielnica Alchemików, gdzie były sklepy alchemiczne i nawet małe ogródki. Dalej były dzielnice Kwaców (a nie czasem "krawców"?), jubilerów, rzeźników i tak dalej... razem ponad trzydzieści dzielnic.
Miasto było takie spokojne...
- O, mag Thirel -zagadnął Veliusa jakiś osobnik. Błękitne oczy, biała skóra, brak nosa... Archon. Nosił na sobie pancerz paladyna i uśmiechał się...
- Jesteś jedynym w tym mieście, pewnie wkrótce spotkamy się gdzieś w terenie - powiedział. - Wyglądasz na nieco zagubionego... szukasz czegoś? - zapytał.


Yang Lou:

- O? Dobrze - mruknęła kobieta. Doprowadzała włosy do porządku i nie szło jej najlepiej. Zrezygnowała. - Pozlepiały się - mruknęła. Ostatnie wydarzenia zmęczyły ją psychicznie i było to po niej widać. Blask jej oczu był słabszy, ruchy nie były takie pewne... jednak gdy oglądnęła się na szermierza wysiliła się na uśmiech. - Masz pomysł co dalej? - zapytała.
Na zewnątrz dało się słyszeć jakieś wrzaski... Iseris nie zwróciła na nie uwagi.


Nadir:

Była jeszcze mgła... Drakon ruszył drogą. Gdzieniegdzie w bruku były wyrwy, w których zbierała się woda.
Gdzieś alej ktoś wdepnął w tak,a i wydarł się niemiłosiernie. Noga weszła po połowę uda... gość darł się dalej, przy okazji wiercąc się dziwnie...


Arilyn Fearith:

Elfka obudziła się w małym pokoiku z widokiem na góry. Śnieg nie padał i było ostre słońce... Na stoliku obok stał spory pojemnik z jakimś płynem. na pojemniku pisało "na kaca".
Koło pojemnika leżała cienka książka. "Mehizeck w pigułce" autorstwa Szarego Technika. Panowała przyjemna cisza...
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Pavciooo
Kok
Kok
Posty: 1245
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
Lokalizacja: Legionowo
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Pavciooo »

Velius:
W sumie niczego konkretnego - odpowiedział mag - Tak tylko rozglądam się po mieście, jestem tu pierwszy dzień i mam dzisiaj czas na zwiedzanie. Tak w ogóle, mam na imię Velius - przedstawił się - A Ty od dawna tu jesteś? Może powiesz mi coś ciekawego o tym miejscu? - zapytał się "nowego znajomego".
Cały czas zastanawiał się, jak będzie wyglądał jego pobyt w tym miejscu - co będzie robił i przede wszystkim - jak długo tu zabawi. Jedyne czego był pewien, to fakt, że łatwo nie będzie...
I tak nikt tego nie czyta...
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: WinterWolf »

Arilyn

Elfka obudziła się. Pierwsze co usłyszała to własny jęk bólu spotęgowany do niemożliwości przez uporczywego kaca. Nawet bicie własnego serca było nie do zniesienia. Dobrą chwilę zajęło dziewczynie rozejrzenie się po pokoju. Robiła to partiami, by nie narażać swojej głowy i oczu na zbyt duże dawki światła na raz... Chwilę zajęło jej znalezienie butelczyny ze środkiem na kaca. To było niczym wybawienie... Wróciła do leżenia na łóżku. Uporczywy ból głowy ustąpił, ustąpiło też otępienie i nadwrażliwość na światło. Po jakiejś godzinie leżenia elfka wzięła do ręki cieniutką książeczkę i zaczęła ją wertować...
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: BlindKitty »

Yang Lou

Podszedł do niej i wziął od niej grzebień.
- Co dalej? Nie, nie wiem. Na razie przynajmniej. Chciałbym dowiedzieć się co się dzieje z Arylin, ona zwykle wiedziała co należy robić - zaczął powoli rozczesywać jej włosy, delikatnie, żeby ich nie szarpać. Nie był pewien czy mu się uda.
- Na razie jednak myślę że przyda nam się dzień czy dwa odpoczynku. To znaczy, aktywnego. A nie siedzenia i gapienia się w morze, jak na tamtym statku, bo to tylko pogarsza sprawę - szermierz przytulił policzek do jej pleców, ale po chwili powrócił do prób walki z jej włosami.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Nadir »

Nadir

Drakon popatrzył oszołomiony. Podbiegł truchtem do faceta, chwycił go mocno za rękę i szarpnął, by pomóc mu oderwać się od... Hmm... Cokolwiek to było. Wszystko ok?- zapytał.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Mr.Zeth »

Velius:

- Jestem Kaifax... Od pięciu lat służę Luvionie. Od dwóch lat jestem tutaj – odparł archon. – Co do ciekawych rzeczy... zależy czego szukasz... – zaczął. Nagle ziemią coś wstrząsnęło. – O... – mruknął – Zachodnia sekcja, biegiem! – krzyknął i pobiegł ulicą na zachód.


Arilyn Faerith:

Książeczka byłą opatrzona napisem „Witaj w Mehizeck” w paru językach.
W środku były spisy treści. Zadbano o sprawę zróżnicowania językowego społeczeństwa.
Wpierw następowało objaśnienie hierarchii. Na czele miasta stała piątka Techników. Czarny Psycholog, Biały Mechanik, Czerwony Technolog, Zielona Profesor i Złoty Pirotechnik.
Każdy z nich ma parę sal konstrukcyjnych, które są jego polem do popisu. Zatrudnia tam innych naukowców... dalej były techniczne szczegóły zatrudnienia, które Arilyn skrzętnie pominęła.
Następny rozdzialik poświęcony był organizacji zamieszkania. Blok wschodni był dal zwykłych zjadaczy chleba. Nie pracowali w fabrykach, byli zbieraczami lub rolnikami. Blok środkowy był dla górników i militarnych. Oni narażali swoje życie każdego dnia pracy. Mili nieco większe stancje. Najlepsze warunki mieli inżynierowie i konstruktorzy. Dzięki nim powstawała potęga miasta.
Pieniędzy praktycznie nie było. Wszystko, co było osobie potrzebne do życia dostawała. W zamian owoce pracy szły „dla miasta”. Pieniądze też były wypłacane, ale było ich znacznie mniej. Były na towary luksusowe. Zbędne do życia acz przyjemne. Piwo było traktowane jako dobro pośrednie między luksusowym a koniecznym, ale wino - już jako luksusowe.
Porządku nikt nigdy nie musiał pilnować...


Yang Lou:

Kobieta drgnęła na wspomnienie tamtej elfki. „Uu, stary..” jęknął Shreth.
- A ona przez przypadek nie poległa? – zapytała kobieta.
- Poza tym nie potrzebujemy jej wskazań co mamy robić. Ona z tego co widziałam miała swoje priorytety i ich się trzymała – stwierdziła chłodno Iseris. – Ogólnie można by tu zacząć od nowa... – westchnęła. – Chociażby w tym mieście... -


Nadir:

rzut na Spostrzegawczość 4+10
Drakonowi słowa uwięzły w gardle. Noga, która była w wodzie w tej dziurze... w sumie była to tylko kość. Od strzępu ubrania i mięsa odskoczyły jakieś małe czerwone rybki, które plusnęły znów do wody w dziurze.
Mężczyzna pojękiwał i zipał ciężko, patrząc na odartą z mięsa kończynę. Powierzchnia wody w dziurze szybko się uspokoiła. Do Nadira i tego nieszczęśnika podbiegł rycerz. – Kurw... znów to samo – warknął. – Mila. Chodź i upiecz to gó**o! – krzyknął do czarodziejki z tyłu. W odróżnieniu od czarodziejki, która zgarnęła Nadira, Yanga i Iseris ta była szczelnie zamotana w szatę o fioletowej barwie z nielicznymi czarnymi ozdobami. Sięgnęła ręka w stronę dziury i woda zaczęła parować. Czerwone rybki wyskakiwały nad poziom, chcąc choć na chwilę się ochłodzić. Rycerz od niechcenia nabił jedna mieczem i wywalił na bruk, by rozdeptać okutym buciorem.
- Pieprzeni kanibale nam swoje cholerne zwierzątka wysyłają do miast by nas nękać – mruknął.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: WinterWolf »

Arilyn

Dziewczyna przeczytała wszelkie interesujące ją rozdziały. Na koniec klapnęła ponownie na łóżko, na którym leżała i westchnęła.
- Istna utopia... - bąknęła ledwo dowierzając w to co właśnie przeczytała. Jakoś nie wyobrażała sobie takiej zgody i w ogóle.

Po dłuższej chwili westchnęła ciężko. Gdzie ona właściwie była? Czym ona była? Kim była? Jak tu się tak naprawdę znalazła? Dlaczego?

Tak wiele pytań i żadnej odpowiedzi... Arilyn w końcu zebrała się z łóżka. Nie wiedziała gdzie właściwie była... Czy czasem leżąc tu nie zajmuje komuś miejsca? Postanowiła się rozejrzeć i dowiedzieć chociaż co i jak... Czuła się poważnie zagubiona i do tego głodna była jak wilk...
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
ODPOWIEDZ