*piszcie w pierwszej lub trzeciej osobie. W drugiej nie
![Razz :P](./images/smilies/icon_razz.gif)
*możecie pisać książkowo (myślniki do dialogów, myśli w cudzysłowach) lub 'sesjowo' – myśli w cudzysłowach, dialogi kursywą, czynności jak tam chcecie. dla wszystkich pisowni – wytłuszczone to uwagi go mnie lub graczy – nic wspólnego z grą jako grą.
*odpisy przynajmniej raz na tydzień – najlepiej piątek/sobota, żebym miał czas przeczytać i odpisać w niedzielę.
*no. i jeszcze imię swojej postaci przed postem
*jak będą awanse (tzn, jeśli będzie mi się chciało je robić – więcej mechaniki włożę i sił w tą sesję), to powiadomię na pw.
zamykam wieczko słoika i w formalinie zasady tkwią spokojnie. Nie zwracać na nie większej uwagi.
Opiszcie wygląd swoich postaci (dokładnie proszę) w pierwszym poście. Dialogi pomiędzy waszymi postaciami najlepiej jakbyście przeprowadzili pomiędzy sobą na gg, a potem wstawili w jednym poście
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
muzyka do tego kawałka:
http://pl.youtube.com/watch?v=8jWfhJRapu4
Wszyscy
Był wspaniały sloneczny, jesienny dzień. Bezchmurne niebo oświetlało kolorowe korony drzew. Pomiędzy gałęziami chowały się śpiewające ptaki, które jeszcze nie odleciały na południe. Cudowne promienie, odbijały się pomarańczem na falach delikatnie obmywających brzeg. Było dosyć chłodno, ludzie chodzili w swetrach i kaftanach. Ulice jak zawsze czyste, pyszniły się swoim brukiem, który wydawał czyste odgłosy pod kopytami koni i mułów. Wszyscy pracowali uczciwe na swoje utrzymanie, strażników w mieście było doprawdy niewielu. Szczęśliwe dzieciaki bawiły się pod drzewami rozległego parku, rzucając w siebie kasztanami i chowając się w kupach żółtoczerwonych liści...
Quintus Vega
masz 12 sztuk złota oraz 5 srebra
Przebrany za kupca siedziałeś sobie na nadbrzeżu i czekałeś na jakiegoś jegomościa chcącego zostawić Ci swoje pieniadze. Na kramiku wystawionych miałeś swoje 'prawdziwe' klejnoty oraz 'czyste' złoto. Czułeś się bardzo osłabiony i zastanawiałeś się, co stało się z Twoimi wyrobionymi przez ponad dwanaście lat umiejętnościami. Zapomniałeś prawie całego swojego fachu. To chyba przez tą niefortunną morską podróż, podczas której zachorowałeś na jakąś paskudną chorobę umysłu. Na szczęście już Ci przeszła, ale wciąż masz problemy z otworzeniem prostego zamka (jakoś trza wyjaśnić to, ze masz 1 lvl, nie?
![Razz :P](./images/smilies/icon_razz.gif)
Po niedługim czasie oczekiwania, podczas którego przysnąłeś wsłuchując się w fale podszedł do Ciebie jakiś dziwny człowiek w czarnozielonej szacie i spiczastym kapeluszu. Z biegu stwierdziłeś, że to mag. Może będzie chętny kupić jakiś 'artefakt'? Oczy błysnęły Ci z chciwości i już usta otworzyły Ci się do zachwalania swojego towaru...
Peter Vulgrapidgeon
z formalności – wytłumacz mi atuty, bo ich nie znalazłem i wybierz zakazane szkoły – specjalizację masz. wybierz też czary, które masz w tej chwili przygotowane
Szedłeś sobie nadbrzeżem wciąż rozpaczając nad stratą pieniędzy. Przez chwilę przyglądałeś się wpływającemu do doków galeonowi. Niestety nie znałeś bandery, pod którą płynął. W końcu mijając parę niepotrzebnych Ci zupełnie kramików trafiłeś na jakiegoś mężczyznę ubranego w białobrązową kurtę, który miał do zaoferowania jakieś kamienie szlachetne i pierścienie. Zainteresowany stanąłeś przed nim i z zafascynowaniem spojrzałeś na kamienie. Może był tam jakiś magiczny przedmiot? Już zaczynałeś się odzywać...
Xiamah
Obudziłeś się w pokoju w karczmie i otworzyłeś okiennice. Do środka wpadło światło. Kiedyś byłoby dla Ciebie to wspaniałym uczuciem, lecz teraz widziałeś po prostu więcej bieli niż czerni. Niestety nie potrafiłeś dostrzec piękna jesiennych koron drzew i jaskrawości światła igrającego na trawie. Już nawet nie potrafiłeś sobie tego wyobrazić. Poczułeś jakąś niewypowiedziana nostalgię i ubrałeś się. Nie byłeś głodny. Na ramię podleciał Twój kruk. Założyleś maskę i zszedłeś do sali wspólnej. Kilkanaście stołów było zajętych, może dwa puste. Prędkim krokiem podszedł do ciebie karczmarz:
-Witaj tajemniczy. Zapłać za posiłek, nocleg i wynoś się z mojej gospody! - wrzasnął zupełnie bez powodu. Twarz miał ciemną, wyglądał jak świnia. - Ludzie gadają! Węc spadaj. Należą się dwie sztuki złota! I idź już!
Zastanawiałeś się, gdzie się tacy ludzie rodzą...
Grimmuald Gromowładny
Dwója ludzi ubranych w szare rzeczy zaczepiła Cię, gdy przechodziłeś przez jedną z bardziej pustych uliczek miasta. Nie zauważyłeś ich wcześniej – byłeś pochłonięty zrzucaniem z buta jakiegoś paskudztwa, w które przypadkowo wdepnąłeś. Mieli na sobie płaszcze i ręce pod nimi, więc podejrzewałeś, że są uzbrojeni.
-A teraz, mały, oddasz nam swoje pieniadze – powiedział spokojnie jeden z nich. Drugi patrzył tępo na Twój topór. - Żadnych gwałtownych ruchów, to za bardzo Cię nie poharatamy – usłyszałeś syk broni wysuwanej z pochew. W porannym świetle błysnęły ostrza dwóch niewielkich kindżałów...
Dragonis Nekonushi
prześlij mi opis bóstwa proszę – nie mam podręcznika z FR
-Tak... - odezwał się jeden z najemników, z którymi rozmawiałeś już od rana. - Dostaniesz za tą robotę piętnaście złotych monet. W tej jaskini jest kilku umarlaków, których musimy się pozbyć. Nie lubimy zabijać martwych, więc ktoś taki jak ty – wskazał na twój święty symbol – przyda nam się bardzo. Zatem przygotuj się i wchodzimy.
Po chwili poprawiłeś swój ekwipunek i wkroczyłeś za dwójką najemników trzymających zapalone pochodnie nad głowami. Na plecach mieli dwuręczne miecze, przy pasie mniejsze maczugi. Szliście wolnym tempem wśród smrodu gnijącego ciała i starej pleśni. Przed jednym z wielu zakrętów zatrzymaliście się.
-Ćśśś – syknął najemnik. - Są za rogiem. I tak widzą nasze światło, ale lepiej, zeby nie wiedzieli ilu nas jest... Przygotujcie się...
Wyjął zza pasa maczugę. Przygotował się do uderzenia. Drugi człowiek chwycił pochodnię w prawą dłoń i przygotował się do ciosu...