[Neuroshima] co tu sie dzieje?
-
- Pomywacz
- Posty: 20
- Rejestracja: środa, 14 września 2005, 17:30
- Lokalizacja: Z czeluści piekielnych...
- Kontakt:
"Dobra jest! Widzicie to gówno? Zróbmy im pieprzone kuku to sobie zapamiętają, że do Detoit prawo wstępu mają tylko ludzie!"
"Zielony! Rozjedź skurwysyna! A wy chłopaki - nie żałujcie sobie ołowiu, walcie ile wlezie!"
Dociskam gazu, schylam się lekko w razie gdyby ktoś otworzył do mnie ogień. Staram się przejechać blisko jakichś 2 mutantów . Do pierwszego celuję z obrzyna podczas jazdy i strzelam w mordę jak tylko znajdę się wystarczająco blisko, w następnego strzelam już po całości. Gdy tylko to zrobię staram się zniknąć w jakimś zaułku, przeładować obrzyna i wrócić na miejsce akcji.
"Zielony! Rozjedź skurwysyna! A wy chłopaki - nie żałujcie sobie ołowiu, walcie ile wlezie!"
Dociskam gazu, schylam się lekko w razie gdyby ktoś otworzył do mnie ogień. Staram się przejechać blisko jakichś 2 mutantów . Do pierwszego celuję z obrzyna podczas jazdy i strzelam w mordę jak tylko znajdę się wystarczająco blisko, w następnego strzelam już po całości. Gdy tylko to zrobię staram się zniknąć w jakimś zaułku, przeładować obrzyna i wrócić na miejsce akcji.
Wszystko kończy się tutaj...
-
- Majtek
- Posty: 138
- Rejestracja: środa, 14 września 2005, 13:29
Spoglądam mu w oczy: "I dano im władzę nad czwartą częścią ziemi, by zabijali mieczem i głodem, i morem, i przez dzikie zwierzęta."-szepczę i jeszcze raz celuję w bestię. Staram się znaleźć odsłonięte miejsce i tam skierować pocisk. Jeśli nie zabijam go cofam się od okna i wyciągam Glocka. Czekam na mutka, by potraktować go serią.
-
- Mat
- Posty: 532
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 16:41
- Lokalizacja: Chodzież
- Kontakt:
-
- Kok
- Posty: 1133
- Rejestracja: niedziela, 26 grudnia 2004, 14:02
Arthur:
kolejny strzal trafia w tors, to cos chyba sie jeszcze bardziej zdziwilo, ale ciagle sie trzyma na nogach. rzuca sie na najblizszego faceta z tlumu! tlucze swoja kosa i odcina mu leb!
Jakal:
jedego masz po prawej stronie, wygarniasz mu z obrzynu i odlatuje pol glowy, drugi po lewej, zamachuje sie tasakiem rzeznickim, ale celna kula ktoregos z facetow z tlumu walnela w jego bebechy, twoj ladunek tylko poprawil, jednym zdaniem: krew i flaki. kilka metrow dalej jest jakas uliczka, wjezdzasz... i widzisz jednego z NICH! cos kombinuje przy wlazie do kanalizacji! chyba cie jeszcze niezauwazyl, wyglada jak prawie czlowiek, ale ma liczne blizny na ciele, a jego twarz jest zaslonieta maska hokejowa.
cos w nim wydaje sie znajome, widzialej juz kiedys takich, ale to bylo w okolicach strefy gas drinkersow...
Bob:
kolejna kula z twojej strzelby trafia lepiej, prosto w noge. dziwna postac przeturlala sie po ziemi i... rzucila w twoja strone jednym z katarow! katar trafia w twoja lewa reke, troche powyzej lokcia, dosyc powazne rozciecie, bol jest niesamowity, mozesz reka ruszac, ale niejestes w stanie utrzymac karabinu. osuwasz sie na chwile na ziemie, plecami do sciany, prawa reka wyciagasz glocka i czekasz...
Joe:
kolejny stwor stara sie uciekac, ale powstrzymuje go kula w noge, leci na ziemie i stara sie dosiegnac swojego pistoletu.
wszyscy: dym sie rozrzedzil, mozecie zobaczyc, ze zostalo juz niewiele z tych dziwnych postaci. slyszycie ryk poteznego silnika, zielony ford mustang... w srodku Zielony, ktory wystawia swoja dwururke przez okno. stara sie przejechac jednego z nich, ale to cos uskakuje... niepotrzebnie, Zielony wlasnie na to czekal, caly ladunek srutu zostal wladowany w bebechy. fala krwi... kilka metrow dalej widac juz pierwszych ludzi, ktorych zwolal Jakal, ustawiaja sie i zabijaja jednego po drugim, po chwili podbiega kilku facetow z maczetami, bejzbolami, gazrurkami, itp. stara sie rozwalic kilku z nich. po kilku chwilach zostalo tylko 2, w tym ten najwiekszy z kula w glowie, leza teraz na ziemi, wrzeszcza i sie powoli wykrwawiaja. dopiero teraz dochodzi do was cos sie tutaj stalo, rzeznia ludzi, na odcinku jakichs 35m ulicy lezy ok. 60 trupow. w wiekszosci ludzie, stworow bylo conajwyrzej 15.
kolejny strzal trafia w tors, to cos chyba sie jeszcze bardziej zdziwilo, ale ciagle sie trzyma na nogach. rzuca sie na najblizszego faceta z tlumu! tlucze swoja kosa i odcina mu leb!
Jakal:
jedego masz po prawej stronie, wygarniasz mu z obrzynu i odlatuje pol glowy, drugi po lewej, zamachuje sie tasakiem rzeznickim, ale celna kula ktoregos z facetow z tlumu walnela w jego bebechy, twoj ladunek tylko poprawil, jednym zdaniem: krew i flaki. kilka metrow dalej jest jakas uliczka, wjezdzasz... i widzisz jednego z NICH! cos kombinuje przy wlazie do kanalizacji! chyba cie jeszcze niezauwazyl, wyglada jak prawie czlowiek, ale ma liczne blizny na ciele, a jego twarz jest zaslonieta maska hokejowa.
cos w nim wydaje sie znajome, widzialej juz kiedys takich, ale to bylo w okolicach strefy gas drinkersow...
Bob:
kolejna kula z twojej strzelby trafia lepiej, prosto w noge. dziwna postac przeturlala sie po ziemi i... rzucila w twoja strone jednym z katarow! katar trafia w twoja lewa reke, troche powyzej lokcia, dosyc powazne rozciecie, bol jest niesamowity, mozesz reka ruszac, ale niejestes w stanie utrzymac karabinu. osuwasz sie na chwile na ziemie, plecami do sciany, prawa reka wyciagasz glocka i czekasz...
Joe:
kolejny stwor stara sie uciekac, ale powstrzymuje go kula w noge, leci na ziemie i stara sie dosiegnac swojego pistoletu.
wszyscy: dym sie rozrzedzil, mozecie zobaczyc, ze zostalo juz niewiele z tych dziwnych postaci. slyszycie ryk poteznego silnika, zielony ford mustang... w srodku Zielony, ktory wystawia swoja dwururke przez okno. stara sie przejechac jednego z nich, ale to cos uskakuje... niepotrzebnie, Zielony wlasnie na to czekal, caly ladunek srutu zostal wladowany w bebechy. fala krwi... kilka metrow dalej widac juz pierwszych ludzi, ktorych zwolal Jakal, ustawiaja sie i zabijaja jednego po drugim, po chwili podbiega kilku facetow z maczetami, bejzbolami, gazrurkami, itp. stara sie rozwalic kilku z nich. po kilku chwilach zostalo tylko 2, w tym ten najwiekszy z kula w glowie, leza teraz na ziemi, wrzeszcza i sie powoli wykrwawiaja. dopiero teraz dochodzi do was cos sie tutaj stalo, rzeznia ludzi, na odcinku jakichs 35m ulicy lezy ok. 60 trupow. w wiekszosci ludzie, stworow bylo conajwyrzej 15.
-
- Pomywacz
- Posty: 20
- Rejestracja: środa, 14 września 2005, 17:30
- Lokalizacja: Z czeluści piekielnych...
- Kontakt:
"O kurw..."
Zatrzymuję się jakieś 6 metrów przed nim, otwieram obrzyna i ładuję do niego 2 shellsy. Jeżeli rusza sie w moja stronę robię to jak najszybciej sie da i strzelam mu w ryja oboma pociskami. Natomiast jeżeli nadal bawi się przy studzience, przeładowuję, podjeżdżam bliżej i robię to co wyżej.
Zatrzymuję się jakieś 6 metrów przed nim, otwieram obrzyna i ładuję do niego 2 shellsy. Jeżeli rusza sie w moja stronę robię to jak najszybciej sie da i strzelam mu w ryja oboma pociskami. Natomiast jeżeli nadal bawi się przy studzience, przeładowuję, podjeżdżam bliżej i robię to co wyżej.
Wszystko kończy się tutaj...
-
- Mat
- Posty: 532
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 16:41
- Lokalizacja: Chodzież
- Kontakt:
-
- Majtek
- Posty: 138
- Rejestracja: środa, 14 września 2005, 13:29
Bob
Cholera-z bólem osuwam się na podłogę. Spoglądam na psa: "Jesli ten skubaniec się tu pojawi Burke da mi znać"
Próbuję chwycić Glocka zranioną ręką. Obserwuję zachowanie psa, jeśli zacznie warczeć wychylam się i strzelam serią w okno.
W między czasie staram się zrobić opatrunek. Drugą ręką obdzieram kawałek rękawa i próbuję zawinąć go wokół rany.
-To przynajmniej zatrzyma na chwilę krwawienie...wystarczająco długo by utłuc ten pomiot...cholerne mutki.
Cholera-z bólem osuwam się na podłogę. Spoglądam na psa: "Jesli ten skubaniec się tu pojawi Burke da mi znać"
Próbuję chwycić Glocka zranioną ręką. Obserwuję zachowanie psa, jeśli zacznie warczeć wychylam się i strzelam serią w okno.
W między czasie staram się zrobić opatrunek. Drugą ręką obdzieram kawałek rękawa i próbuję zawinąć go wokół rany.
-To przynajmniej zatrzyma na chwilę krwawienie...wystarczająco długo by utłuc ten pomiot...cholerne mutki.
-
- Kok
- Posty: 1133
- Rejestracja: niedziela, 26 grudnia 2004, 14:02
Jakal: on odwraca sie w twoja strone i jest przerazony, krew ktora jest na twoim helmie i ubraniach... nawet niestara sie siegnac po swoj noz. zaczyna jeszcze intensywniej grzebac przy studzience, chyba chce ja otworzyc... twoja giwera przeladowana, powoli podjezdzasz, a on stara sie uciec, ale to slepy zaolek, stoi przy scianie, wyciaga noz, widzisz w jego twarzy strach, desperacje... czlowieczenstwo, ale tez twarz potwora... niema dla takich litosci... huk 2 kul, cichy odglos osowania sie i uderzenie o ziemie... lezy teraz przed toba, a krew sika z miejsca gdzie kiedys byla jego glowa.
Joe:
podczas gdy nadbiegaja ludzie z miasta, strzelasz w mutka, jeszcze jedna kula i kule huronow, jedna, druga, trzecia! dopiero teraz pada na ziemie! to niejest mozliwe! nigdy jeszcze czegos takiego niewidziales!
Bob:
odrywasz kawalek rekawa i zawiazujesz go wokol rany, boli jak cholera, ale tak zawsze jest... slyszysz dosc duzo strzalow z zewnatrz, chwile ciszy, a sekunde pozniej wiwaty, strzaly w powietrze i okrzyki radosci.
wszyscy: po kilku chwilach wszystko sie konczy, teraz slychac krzyki, ale to niesa juz te same co przed chwila, to nie rozpacz, agresja i strach, to radosc! kilka strzalow w powietrze, jakies nadjezdzajace samochody. to wszystko zaglosza krzyki rannych, ale juz biegna jacys domorosli medycy w strone pobojowiska.
Joe:
podczas gdy nadbiegaja ludzie z miasta, strzelasz w mutka, jeszcze jedna kula i kule huronow, jedna, druga, trzecia! dopiero teraz pada na ziemie! to niejest mozliwe! nigdy jeszcze czegos takiego niewidziales!
Bob:
odrywasz kawalek rekawa i zawiazujesz go wokol rany, boli jak cholera, ale tak zawsze jest... slyszysz dosc duzo strzalow z zewnatrz, chwile ciszy, a sekunde pozniej wiwaty, strzaly w powietrze i okrzyki radosci.
wszyscy: po kilku chwilach wszystko sie konczy, teraz slychac krzyki, ale to niesa juz te same co przed chwila, to nie rozpacz, agresja i strach, to radosc! kilka strzalow w powietrze, jakies nadjezdzajace samochody. to wszystko zaglosza krzyki rannych, ale juz biegna jacys domorosli medycy w strone pobojowiska.
-
- Pomywacz
- Posty: 20
- Rejestracja: środa, 14 września 2005, 17:30
- Lokalizacja: Z czeluści piekielnych...
- Kontakt:
Przeładowuję powoli wciąż niepewnie rozglądając się dookoła.
"I kto teraz to gówno sprzątnie z ulicy? Tygodniami będą was skrobać kolego..."
Podjeżdżam do zwłok, zchodzę z crossa i kucam przy padlinie. Przyglądam się przez chwilę ciału i dokładnie je przeszukuję.
"I co teraz powiesz gnido? I co powiesz? Nic nie powiesz, przecież nie masz mordy... Ba, nie masz całego czerepu. Powiedz stary... jak to jest nie mieć ryja? I po kiego grzyba do ciebie gadam???"
"I kto teraz to gówno sprzątnie z ulicy? Tygodniami będą was skrobać kolego..."
Podjeżdżam do zwłok, zchodzę z crossa i kucam przy padlinie. Przyglądam się przez chwilę ciału i dokładnie je przeszukuję.
"I co teraz powiesz gnido? I co powiesz? Nic nie powiesz, przecież nie masz mordy... Ba, nie masz całego czerepu. Powiedz stary... jak to jest nie mieć ryja? I po kiego grzyba do ciebie gadam???"
Wszystko kończy się tutaj...
-
- Szczur Lądowy
- Posty: 13
- Rejestracja: środa, 14 września 2005, 15:11
- Lokalizacja: Festung Posen
- Kontakt:
-
- Majtek
- Posty: 138
- Rejestracja: środa, 14 września 2005, 13:29
Bob
Ostrożnie wyglądam na ulicę.
"Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz"
Wychodze na zewnątrz i przeciągam wzrokiem po pobojowisku. Potem siadam gdzieś z boku, wyciągam strzykawki i robię sobie zastrzyk.
"Jeszcze trochę i zdechłbym tu jak pies..."
Wychodze na środek placu przed barem:
-Co to do cholery było?-mówię spokojnie, ale głośno-wie ktoś skąd to sie tu wzieło w samym centrum miasta?
Ostrożnie wyglądam na ulicę.
"Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz"
Wychodze na zewnątrz i przeciągam wzrokiem po pobojowisku. Potem siadam gdzieś z boku, wyciągam strzykawki i robię sobie zastrzyk.
"Jeszcze trochę i zdechłbym tu jak pies..."
Wychodze na środek placu przed barem:
-Co to do cholery było?-mówię spokojnie, ale głośno-wie ktoś skąd to sie tu wzieło w samym centrum miasta?
-
- Mat
- Posty: 532
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 16:41
- Lokalizacja: Chodzież
- Kontakt:
-
- Kok
- Posty: 1133
- Rejestracja: niedziela, 26 grudnia 2004, 14:02
Jackal:
rozgladajac sie niezauwazasz nic godnego uwagi. cialo? zmasakrowane, a czego oczekiwales?! wladowales mu 2 pociski z obrzyna na mala odleglosc... a przedmioty? jakis lekko pordzewialy noz, samopal, 3 ladunki prochu, 3 kule, manierka z jakims plynem w srodku, maska przedstawiajaca jakas jaszczurke (:P), brudny kocyk, resztki zepsutego jedzenia. nic ciekawego...
Arthur:
na ulicy lezy dosc duzo zwlok, ludzkie i te... inne. jakis facet wyskakuje z zielonego samochodu i wrzeszczy: "to zadni mutanci! to Gas Drinkersi! a co oni do cholery tu robia? w srodku miasta? sam bym chetnie wiedzial."
Bob:
wychodzac na ulice widzisz trupy, duze ilosci trupow... kilka metrow od ciebie wysiada facet z zielonego samochodu i mowi: "to zadni mutanci! to Gas Drinkersi! a co oni do cholery tu robia? w srodku miasta? sam bym chetnie wiedzial."
Joe:
nic ciekawego niemieli, rozwalony samopal, samopal, 7 ladunkow, 9 kul, 2 butelki z dziwnym plynem, porwane ciuchy, troche jedzenia w wiekszosci zepsutego
rozgladajac sie niezauwazasz nic godnego uwagi. cialo? zmasakrowane, a czego oczekiwales?! wladowales mu 2 pociski z obrzyna na mala odleglosc... a przedmioty? jakis lekko pordzewialy noz, samopal, 3 ladunki prochu, 3 kule, manierka z jakims plynem w srodku, maska przedstawiajaca jakas jaszczurke (:P), brudny kocyk, resztki zepsutego jedzenia. nic ciekawego...
Arthur:
na ulicy lezy dosc duzo zwlok, ludzkie i te... inne. jakis facet wyskakuje z zielonego samochodu i wrzeszczy: "to zadni mutanci! to Gas Drinkersi! a co oni do cholery tu robia? w srodku miasta? sam bym chetnie wiedzial."
Bob:
wychodzac na ulice widzisz trupy, duze ilosci trupow... kilka metrow od ciebie wysiada facet z zielonego samochodu i mowi: "to zadni mutanci! to Gas Drinkersi! a co oni do cholery tu robia? w srodku miasta? sam bym chetnie wiedzial."
Joe:
nic ciekawego niemieli, rozwalony samopal, samopal, 7 ladunkow, 9 kul, 2 butelki z dziwnym plynem, porwane ciuchy, troche jedzenia w wiekszosci zepsutego
-
- Pomywacz
- Posty: 20
- Rejestracja: środa, 14 września 2005, 17:30
- Lokalizacja: Z czeluści piekielnych...
- Kontakt:
"Pierdoło... nic ciekawego po sobie nie zostawiłeś... Tylko kule zmarnowałem."
Zabieram ten "dziwny" napój, wsiadam na crossa i na gazie wracam na miejsce masakry. Patrzę przez chwilę na tych patałachów tępo gapiących się na ścierwa i próbuję jak najszybciej pozabierać tą "lepszą" broń palną i amunicję od ofiar drinkersów.
"Skoro nie oprawcy to ofiary zwrócą mi koszty, he he..."
Zabieram ten "dziwny" napój, wsiadam na crossa i na gazie wracam na miejsce masakry. Patrzę przez chwilę na tych patałachów tępo gapiących się na ścierwa i próbuję jak najszybciej pozabierać tą "lepszą" broń palną i amunicję od ofiar drinkersów.
"Skoro nie oprawcy to ofiary zwrócą mi koszty, he he..."
Wszystko kończy się tutaj...
-
- Szczur Lądowy
- Posty: 13
- Rejestracja: środa, 14 września 2005, 15:11
- Lokalizacja: Festung Posen
- Kontakt: