Mam tylko maleńką Imoen, jeśli chodzi o magów.
I walki stały się zbyt proste (zaznaczam, że gram na najwyższym poziomie trudności). Zatrzymanie czasu, akceleracja. Koniec walki. Czasem bywa, że przeciwnik przeżyje, ale wtedy stoi przy nim Sarevok i jego młyniec. I to już pewny koniec.
A moja drużynka to jeden wielki paradoks:
Ardel - fechtmistrz ch neutralny
Imoen
Korgan
Viconia - moja nałożnica

Minsc & Boo - kocham chomika
Sarevok
Jak to wszystko zaczyna się kłócić, to zaczynam się czasem bać, czy mnie nie zjedzą

A kłócą się często. A jako, ze przez przypadek "popełniłem" wiele dobrych czynów, to teraz zabiję jakiegoś wieśniaka. Problem w tym, ze miasta nie ma, więc nie wiem kogo zabić ;(