[Autorski] Awakening
-
- Marynarz
- Posty: 348
- Rejestracja: niedziela, 5 sierpnia 2007, 21:29
- Numer GG: 5181070
- Lokalizacja: Gliwice/Ciemnogród
Re: [Autorski] Awakening
Kain
Zdjąłem z ramion kurtkę i tunikę, z zakrwawionego ubrania robiąc sobie bandaże - i tak już na nic się nie nada, a nie będę świeżych opatrunków wyciągał - szkoda. Ze skórą zarzuconą na ramię podszedłem do nieznajomego. Podałem mu rękę.
- Złoty - przedstawiłem się. - Skutecznie migasz się od wyjawienia swojego imienia - zauważyłem mimochodem.
Zdjąłem z ramion kurtkę i tunikę, z zakrwawionego ubrania robiąc sobie bandaże - i tak już na nic się nie nada, a nie będę świeżych opatrunków wyciągał - szkoda. Ze skórą zarzuconą na ramię podszedłem do nieznajomego. Podałem mu rękę.
- Złoty - przedstawiłem się. - Skutecznie migasz się od wyjawienia swojego imienia - zauważyłem mimochodem.
-
- Bosman
- Posty: 1796
- Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Freistadt Danzig
Re: [Autorski] Awakening
Transwilus Milczek
Odbieram z namaszczeniem butelkę od Rahira.
-Ja milczący, no co Ty. Z resztą nie pierwszą osobą jesteś, która na to uwagę zwróciła - obniżyłem głowę - ale trafne spostrzezenie, nie należę z pewnością do tych najcichszych, cichy był ten Sigismundus Rajmundus z Lubekistanu, a jak skończył... Ojojoj... Gadać szkoda. Biedaczysko. Najpierw obdarli go ze skóry żywcem, nastepnie rozciagano końmi i w końcu powieszono. Na moje szczęście uciekłem stamtąd walcząc z dwudziestoma czarnymi wojownikami Mjonga Wumba - oczywiście walcząc wręcz! - Usmiecham się. - Więc jak brzmi Twoje miano wędrowcze?
Odbieram z namaszczeniem butelkę od Rahira.
-Ja milczący, no co Ty. Z resztą nie pierwszą osobą jesteś, która na to uwagę zwróciła - obniżyłem głowę - ale trafne spostrzezenie, nie należę z pewnością do tych najcichszych, cichy był ten Sigismundus Rajmundus z Lubekistanu, a jak skończył... Ojojoj... Gadać szkoda. Biedaczysko. Najpierw obdarli go ze skóry żywcem, nastepnie rozciagano końmi i w końcu powieszono. Na moje szczęście uciekłem stamtąd walcząc z dwudziestoma czarnymi wojownikami Mjonga Wumba - oczywiście walcząc wręcz! - Usmiecham się. - Więc jak brzmi Twoje miano wędrowcze?
-
- Pomywacz
- Posty: 38
- Rejestracja: poniedziałek, 12 maja 2008, 06:16
- Numer GG: 0
-
- Bosman
- Posty: 1796
- Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Freistadt Danzig
Re: [Autorski] Awakening
Transwilus Milczek
-Kolego Ty z kolei prawdziwym milczkiem jesteś... Pozwól że zaproponuję Ci łyka przedniego trunku... Znaczy no, cholibka poporostu se golnij. - wyciągam ku Klentowi dłoń z butelką.
-Kolego Ty z kolei prawdziwym milczkiem jesteś... Pozwól że zaproponuję Ci łyka przedniego trunku... Znaczy no, cholibka poporostu se golnij. - wyciągam ku Klentowi dłoń z butelką.
-
- Pomywacz
- Posty: 38
- Rejestracja: poniedziałek, 12 maja 2008, 06:16
- Numer GG: 0
-
- Majtek
- Posty: 135
- Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 11:50
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Antwerpia
Re: [Autorski] Awakening
Joanna Olivius, Rahir Groamus, Transwilus Milczek, "Złoty" Kain, Klent
Chwila niezręcznego myślenia została przerwana przez woźnicę - Myślę, że nikt nie ma nic przeciwko dodatkowemu towarzyszowi podróży - dyliżans w końcu przeznaczony jest dla ośmiu osób. Bagaże szanowny pan raczy położyć na dach. - parę przestawianek i w końcu wszyscy lądują w środku dyliżansu. Musieliście trochę inaczej usiąść, bo Kain potrzebował trochę więcej miejsca dla siebie. W końcu ruszyliście. Cały dzień minął wam przyjemnie, bez specjalnych przeszkód. W końcu, po całym dniu podróży, gdy słońce chyliło się ku zachodowi, zatrzymaliście się przy sporym zajeździe. Wysiedliście, wzięliście swoje bagaże. Konie zostały odprowadzone do stajni, dyliżans stanął pod dachem, a wy weszliście do środka. Główna sala była duża. Po lewej stronie była spora wnęka z szynkiem, za którym stały beczki z trunkiem i przejście do kuchni, z której dochodziły smakowite aromaty. Za szynkiem stał potężny mężczyzna z sumiastym wąsem i łysą głową. Rozlewał trunki i rozmawiał z ludźmi. Po prawej stronie sali, przy ścianie, biegły drewniane schody na galerię, z której prowadziły drzwi do pokoi. Na środku sali było wyniesienie, na którym zapewne grywali bardowie i minstrele, teraz jednak było puste. W zajeździe panował gwar i zaduch. Ludzi były jakieś trzy tuziny. Woźnica poprowadził was na piętro, mężczyzn do jednego pokoju, kobietę do drugiego. Oba pokoje wyglądały tak samo: parę wygodnych łóżek, balia z wodą, nocnik w kącie pokoju, jakiś mały stoliczek z lampą oliwną. Powiedział bardzo uprzejmie - Pójdę zająć się kolacją. Raczyliby państwo się pojawić na dole za jakiś kwadrans. - po czym się ulotnił, wpadając jeszcze tylko na chwilę do mężczyzn, zostawiając Kainowi zwój świeżych bandaży.
Chwila niezręcznego myślenia została przerwana przez woźnicę - Myślę, że nikt nie ma nic przeciwko dodatkowemu towarzyszowi podróży - dyliżans w końcu przeznaczony jest dla ośmiu osób. Bagaże szanowny pan raczy położyć na dach. - parę przestawianek i w końcu wszyscy lądują w środku dyliżansu. Musieliście trochę inaczej usiąść, bo Kain potrzebował trochę więcej miejsca dla siebie. W końcu ruszyliście. Cały dzień minął wam przyjemnie, bez specjalnych przeszkód. W końcu, po całym dniu podróży, gdy słońce chyliło się ku zachodowi, zatrzymaliście się przy sporym zajeździe. Wysiedliście, wzięliście swoje bagaże. Konie zostały odprowadzone do stajni, dyliżans stanął pod dachem, a wy weszliście do środka. Główna sala była duża. Po lewej stronie była spora wnęka z szynkiem, za którym stały beczki z trunkiem i przejście do kuchni, z której dochodziły smakowite aromaty. Za szynkiem stał potężny mężczyzna z sumiastym wąsem i łysą głową. Rozlewał trunki i rozmawiał z ludźmi. Po prawej stronie sali, przy ścianie, biegły drewniane schody na galerię, z której prowadziły drzwi do pokoi. Na środku sali było wyniesienie, na którym zapewne grywali bardowie i minstrele, teraz jednak było puste. W zajeździe panował gwar i zaduch. Ludzi były jakieś trzy tuziny. Woźnica poprowadził was na piętro, mężczyzn do jednego pokoju, kobietę do drugiego. Oba pokoje wyglądały tak samo: parę wygodnych łóżek, balia z wodą, nocnik w kącie pokoju, jakiś mały stoliczek z lampą oliwną. Powiedział bardzo uprzejmie - Pójdę zająć się kolacją. Raczyliby państwo się pojawić na dole za jakiś kwadrans. - po czym się ulotnił, wpadając jeszcze tylko na chwilę do mężczyzn, zostawiając Kainowi zwój świeżych bandaży.
-
- Pomywacz
- Posty: 38
- Rejestracja: poniedziałek, 12 maja 2008, 06:16
- Numer GG: 0
Re: [Autorski] Awakening
Kent
Opieram się o ścianę i milczę przez kwadrans -Załapiemy się na darmowe żarcie, żeby tylko sobie nie przypomnieli o pieniądzach- mówię w myślach
Opieram się o ścianę i milczę przez kwadrans -Załapiemy się na darmowe żarcie, żeby tylko sobie nie przypomnieli o pieniądzach- mówię w myślach
-
- Pomywacz
- Posty: 57
- Rejestracja: poniedziałek, 12 maja 2008, 16:14
- Numer GG: 0
Re: [Autorski] Awakening
Joanna
Odświeżam się i starając nie myśleć o tym, jak mi smutno samej w pokoju schodzę na dół.
Odświeżam się i starając nie myśleć o tym, jak mi smutno samej w pokoju schodzę na dół.
-
- Marynarz
- Posty: 348
- Rejestracja: niedziela, 5 sierpnia 2007, 21:29
- Numer GG: 5181070
- Lokalizacja: Gliwice/Ciemnogród
Re: [Autorski] Awakening
Kain
W trakcie drogi moje powieki usilnie próbowały opaść - jakoś zawsze zasypiam, gdy jadę na wozie. Bądź w dyliżansie. Nawet nie wiem, czy reszta towarzystwa rozmawiała ze sobą w trakcie drogi.
W pokoju rzuciłem worek na łóżko zaraz przy drzwiach, obok wylądowała moja sfatygowana kurtka. W samych spodniach, usiadłem na posłaniu, opierając się plecami o ścianę. Już zamierzałem zapytać Transwilusa, czy ma może jeszcze jakąś gorzałkę, gdy wszedł woźnica - podziękowałbym mu wylewnie, gdybym tylko miał w zwyczaju takie zachowanie. Skończyło się jednak na krótkim "dzięki". Błyskawicznie pozbyłem się przesiąkniętych krwią skrawków koszuli, korzystając z okazji oczyściłem ranę i założyłem świeży bandaż. Od razu lepiej.
- Rahir, nie było okazji wcześniej pogadać - nie chciałbym stanąć z tobą w szranki, serio. Pięknie dzisiaj mordowałeś tych zbójów - zauważyłem, zakładając świeżą koszulę. Mówiłem jak najbardziej serio.
W trakcie drogi moje powieki usilnie próbowały opaść - jakoś zawsze zasypiam, gdy jadę na wozie. Bądź w dyliżansie. Nawet nie wiem, czy reszta towarzystwa rozmawiała ze sobą w trakcie drogi.
W pokoju rzuciłem worek na łóżko zaraz przy drzwiach, obok wylądowała moja sfatygowana kurtka. W samych spodniach, usiadłem na posłaniu, opierając się plecami o ścianę. Już zamierzałem zapytać Transwilusa, czy ma może jeszcze jakąś gorzałkę, gdy wszedł woźnica - podziękowałbym mu wylewnie, gdybym tylko miał w zwyczaju takie zachowanie. Skończyło się jednak na krótkim "dzięki". Błyskawicznie pozbyłem się przesiąkniętych krwią skrawków koszuli, korzystając z okazji oczyściłem ranę i założyłem świeży bandaż. Od razu lepiej.
- Rahir, nie było okazji wcześniej pogadać - nie chciałbym stanąć z tobą w szranki, serio. Pięknie dzisiaj mordowałeś tych zbójów - zauważyłem, zakładając świeżą koszulę. Mówiłem jak najbardziej serio.
-
- Bosman
- Posty: 1796
- Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Freistadt Danzig
Re: [Autorski] Awakening
Transwilus Milczek
Siadam na posłaniu.
-Za miękkie. W klasztorze spaliśmy na przykrytych kocami kamieniach. O! I to wydaje mnie się sto razy wygodniejsze od jakiegostam posłania w wiejskiej karczmie. - Siadam i tak na łóżku. Szperam gdzieś w połach habitu.
-Niech to szlag! - podnoszę głos - gdzies mi cała butla wsiąkła! A akurat mnie w pysku sucho zaczęło się robić. Co tu począć...
Pocieram nerwowo nos kciukiem a potem trę dłońmi o nogi:
-Ja idę na dół, może kto będzie dobroczyńcą i mi szklaneczkę miodku postawi. Przypominają mi sie czasy jak na wschodzie żeśmy z bratem Alojzym maszerowali wraz z karawaną. Naród ten nieco dziwny, uszy mają jak od dzbanka, nosy jak szóstki i czoła wsuniete w tył i wysokie. Liczyć potrafią jak mało kto no... i skąpi są jak mało kto. Ludzie im chyba mamony zazdroszczą bo jakby nie było to rozpowiadają że tamci rozpruwają brzuchatym kobietom brzuchy, wyjmują płody i je zżerają ze smakiem tak na surowo, tfu. Mówią też że miejskie fontanny zatruwają i że chcą podbic świat, ale jeno to bajki tylko. Lud jak lud, spokojni są. Znaczy byli, bo kupcy wieźli na północ kilka beczek przedniego miodu, a kiedy zauwazyli że znikneła jedna, to obarczyli winą mnie, ale ja jedynie ze dwa kubeczki tego łyknął. Ech. Ludzie czasem są naprawdę niesprawiedliwi.
Pomimo tego że miałem zejśc na dół siedzę i patrzę się w podłogę.
Siadam na posłaniu.
-Za miękkie. W klasztorze spaliśmy na przykrytych kocami kamieniach. O! I to wydaje mnie się sto razy wygodniejsze od jakiegostam posłania w wiejskiej karczmie. - Siadam i tak na łóżku. Szperam gdzieś w połach habitu.
-Niech to szlag! - podnoszę głos - gdzies mi cała butla wsiąkła! A akurat mnie w pysku sucho zaczęło się robić. Co tu począć...
Pocieram nerwowo nos kciukiem a potem trę dłońmi o nogi:
-Ja idę na dół, może kto będzie dobroczyńcą i mi szklaneczkę miodku postawi. Przypominają mi sie czasy jak na wschodzie żeśmy z bratem Alojzym maszerowali wraz z karawaną. Naród ten nieco dziwny, uszy mają jak od dzbanka, nosy jak szóstki i czoła wsuniete w tył i wysokie. Liczyć potrafią jak mało kto no... i skąpi są jak mało kto. Ludzie im chyba mamony zazdroszczą bo jakby nie było to rozpowiadają że tamci rozpruwają brzuchatym kobietom brzuchy, wyjmują płody i je zżerają ze smakiem tak na surowo, tfu. Mówią też że miejskie fontanny zatruwają i że chcą podbic świat, ale jeno to bajki tylko. Lud jak lud, spokojni są. Znaczy byli, bo kupcy wieźli na północ kilka beczek przedniego miodu, a kiedy zauwazyli że znikneła jedna, to obarczyli winą mnie, ale ja jedynie ze dwa kubeczki tego łyknął. Ech. Ludzie czasem są naprawdę niesprawiedliwi.
Pomimo tego że miałem zejśc na dół siedzę i patrzę się w podłogę.
-
- Marynarz
- Posty: 174
- Rejestracja: poniedziałek, 12 maja 2008, 18:13
- Numer GG: 3827239
- Lokalizacja: bk
- Kontakt:
Re: [Autorski] Awakening
Rahir Groamus
Uwalam się na swoje łoże i bacznie obserwuję moich towarzyszy. W myślach mówię do siebie:
Też mi przyszło z kompaniją się po świecie włóczyć. Mnich - pijanica, straszny krzykacz. Kain, chłop wielki i jakby mi duchem bratni więc w razie czego można na niego liczyć. No i panienka, ładna i pewnie zwinna ale cóż z baby za pożytek. A ten Klent? Cholera wie co za jeden. Lepiej mieć na niego baczenie bo dziwny jakiś. - Z tych przemyśleń, aż mi w gardle zaschło. Wstaję i podchodzę do Transwilusa:
-Wstawaj chłopie, napić by się trzeba po tak długiej podróży - walę go przyjaźnie w plecy, ale pewnie i tak go w pół zegnie - A Wy? Idziecie z nami? - tu zwracam się do Kaina i Klenta.
Uwalam się na swoje łoże i bacznie obserwuję moich towarzyszy. W myślach mówię do siebie:
Też mi przyszło z kompaniją się po świecie włóczyć. Mnich - pijanica, straszny krzykacz. Kain, chłop wielki i jakby mi duchem bratni więc w razie czego można na niego liczyć. No i panienka, ładna i pewnie zwinna ale cóż z baby za pożytek. A ten Klent? Cholera wie co za jeden. Lepiej mieć na niego baczenie bo dziwny jakiś. - Z tych przemyśleń, aż mi w gardle zaschło. Wstaję i podchodzę do Transwilusa:
-Wstawaj chłopie, napić by się trzeba po tak długiej podróży - walę go przyjaźnie w plecy, ale pewnie i tak go w pół zegnie - A Wy? Idziecie z nami? - tu zwracam się do Kaina i Klenta.
-
- Bosman
- Posty: 1796
- Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Freistadt Danzig
Re: [Autorski] Awakening
Transwilus Milczek
-Ja tylko może jedną szlanice chlupnę i spać jeno pójdę. Bo szklanka jakiegos smacznego trunku to dobra na sen jest, odpędza złego i pozwala na spokojniejszy sen, a gdy zima jest człekowi w nocy ciplej jest w brzuchu, przez co i w całe ciało. - wstaję i powolutku nie spiesząc się, z usmiechem na twarzy schodzę w dół.
-Ja tylko może jedną szlanice chlupnę i spać jeno pójdę. Bo szklanka jakiegos smacznego trunku to dobra na sen jest, odpędza złego i pozwala na spokojniejszy sen, a gdy zima jest człekowi w nocy ciplej jest w brzuchu, przez co i w całe ciało. - wstaję i powolutku nie spiesząc się, z usmiechem na twarzy schodzę w dół.
-
- Marynarz
- Posty: 348
- Rejestracja: niedziela, 5 sierpnia 2007, 21:29
- Numer GG: 5181070
- Lokalizacja: Gliwice/Ciemnogród
Re: [Autorski] Awakening
Kain
Wstałem ze swojego miejsca.
- Setka albo dwie nie zaszkodzą - idę - oświadczyłem.
W rzeczywistości, nie miałem zamiaru się upijać. Straciłem trochę krwi, a wiem, że wtedy alkohol o wiele mocniej uderza do głowy. Wolałem nie ryzykować, nie wiedząc, czy nie przyjdzie mi wkrótce ruszać w dalszą drogę albo walczyć.
Wstałem ze swojego miejsca.
- Setka albo dwie nie zaszkodzą - idę - oświadczyłem.
W rzeczywistości, nie miałem zamiaru się upijać. Straciłem trochę krwi, a wiem, że wtedy alkohol o wiele mocniej uderza do głowy. Wolałem nie ryzykować, nie wiedząc, czy nie przyjdzie mi wkrótce ruszać w dalszą drogę albo walczyć.
-
- Pomywacz
- Posty: 38
- Rejestracja: poniedziałek, 12 maja 2008, 06:16
- Numer GG: 0
Re: [Autorski] Awakening
Klent
Idę za pozostałymi, napije się jednak tylko wody, albo jakichś lżejszych trunków, aby trzeźwość umysłu zachować.
Idę za pozostałymi, napije się jednak tylko wody, albo jakichś lżejszych trunków, aby trzeźwość umysłu zachować.
-
- Bosman
- Posty: 1796
- Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Freistadt Danzig
Re: [Autorski] Awakening
Schodzac po schodach jak pingwin, kieruję głos do towarzyszy machając palcem jak Kapłan na kazaniu w świątyni:
-Wiecie, trochę wódki to na trzeźwość umysłu robi, człowiek wszystko lepij rozumie, a w zimy srogie ogrzewa ciało; piwo zdrowe jest bo człowiek chory od niego nie będzie, ba nawet zdrowszy! No i pecherz przeczyszcza jak mało co, wypłukuje cały brud z sików! Czasem tylko kiedy za długo w piwniczce leży i zimnieje może gardło osłabić. Miód pitny, no to dobry w smaku, kiedy ciepły jest to właśnie na gardło dobry. Powiadam Wam, dobry trunek raz na jakiś czas bardzo zdrowy jest i ja się tej zdrowej diety trzymam i jak widziecie zdrowy jestem jak mało kto! - ostatnie słowa prawie wykrzykuję.
-Wiecie, trochę wódki to na trzeźwość umysłu robi, człowiek wszystko lepij rozumie, a w zimy srogie ogrzewa ciało; piwo zdrowe jest bo człowiek chory od niego nie będzie, ba nawet zdrowszy! No i pecherz przeczyszcza jak mało co, wypłukuje cały brud z sików! Czasem tylko kiedy za długo w piwniczce leży i zimnieje może gardło osłabić. Miód pitny, no to dobry w smaku, kiedy ciepły jest to właśnie na gardło dobry. Powiadam Wam, dobry trunek raz na jakiś czas bardzo zdrowy jest i ja się tej zdrowej diety trzymam i jak widziecie zdrowy jestem jak mało kto! - ostatnie słowa prawie wykrzykuję.
-
- Majtek
- Posty: 135
- Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 11:50
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Antwerpia
Re: [Autorski] Awakening
Klent
- Weź nie obżeraj się zbytnio, od przejedzenia boli mnie głowa - głos chichocze.
Joanna Olivius, Rahir Groamus, Transwilus Milczek, "Złoty" Kain, Klent
Po kwadransie znaleźliście się przy jednym stole, gdzie czekał już woźnica. Na stole stał indyk nadziewany farszem, pieczeń z dzika, kaczka w pomarańczach, antał wina, kielichy, beczka z piwem i kufle, parę butelek wódki i beczka miodu pitnego. Do tego oczywiście chleb, masło, ser, wędliny, jaja i dużo warzyw. Siadacie, woźnica zachęca was do jedzenia:
- Śmiało przyjaciele, jedzcie! Posiłek stawia sir Devis!
Mnicha do korzystania z trunków dwa razy zapraszać nie trzeba było. Posiłek minął wam w radosnej atmosferze, zapomnieliście prawie o tym, że jesteście poszukiwanymi zbiegami. Gdzieś w połowie posiłku pojawiła się trupa muzyczna, która grała skoczne piosenki. Gdy słońce było już dawno schowane, zaczęli się schodzić ludzie z okolicznych osad. W końcu zajazd pękał w szwach, wszędzie było pełno ludzi, a wy właśnie skończyliście posiłek. Szybko zabrano resztki ze stołu, zostawiając wam trunki. Woźnica otarł usta rękawem i powiedział - Do granic Marchii mamy jeszcze jakieś dwa dni drogi. Jutro wyjedziemy gdzieś godzinę albo dwie przed południem. Poza tym, to nazywam się Martin, jeżeli kogoś obchodzi moje imię...
Przerwał wam rosły mężczyzna, który podszedł do stołu. Miał co najmniej tyle wzrostu co Kain albo Rahir, był równie szeroki, miał obok siebie dwóch mu podobnych, lecz mniejszych. Zajazd zamilkł, a on odezwał się niskim, wibrującym głosem:
- Transwilus Milczek i Kain, zwany Złotym?
- Weź nie obżeraj się zbytnio, od przejedzenia boli mnie głowa - głos chichocze.
Joanna Olivius, Rahir Groamus, Transwilus Milczek, "Złoty" Kain, Klent
Po kwadransie znaleźliście się przy jednym stole, gdzie czekał już woźnica. Na stole stał indyk nadziewany farszem, pieczeń z dzika, kaczka w pomarańczach, antał wina, kielichy, beczka z piwem i kufle, parę butelek wódki i beczka miodu pitnego. Do tego oczywiście chleb, masło, ser, wędliny, jaja i dużo warzyw. Siadacie, woźnica zachęca was do jedzenia:
- Śmiało przyjaciele, jedzcie! Posiłek stawia sir Devis!
Mnicha do korzystania z trunków dwa razy zapraszać nie trzeba było. Posiłek minął wam w radosnej atmosferze, zapomnieliście prawie o tym, że jesteście poszukiwanymi zbiegami. Gdzieś w połowie posiłku pojawiła się trupa muzyczna, która grała skoczne piosenki. Gdy słońce było już dawno schowane, zaczęli się schodzić ludzie z okolicznych osad. W końcu zajazd pękał w szwach, wszędzie było pełno ludzi, a wy właśnie skończyliście posiłek. Szybko zabrano resztki ze stołu, zostawiając wam trunki. Woźnica otarł usta rękawem i powiedział - Do granic Marchii mamy jeszcze jakieś dwa dni drogi. Jutro wyjedziemy gdzieś godzinę albo dwie przed południem. Poza tym, to nazywam się Martin, jeżeli kogoś obchodzi moje imię...
Przerwał wam rosły mężczyzna, który podszedł do stołu. Miał co najmniej tyle wzrostu co Kain albo Rahir, był równie szeroki, miał obok siebie dwóch mu podobnych, lecz mniejszych. Zajazd zamilkł, a on odezwał się niskim, wibrującym głosem:
- Transwilus Milczek i Kain, zwany Złotym?
-
- Marynarz
- Posty: 348
- Rejestracja: niedziela, 5 sierpnia 2007, 21:29
- Numer GG: 5181070
- Lokalizacja: Gliwice/Ciemnogród
Re: [Autorski] Awakening
Kain
Do kolacji wypiłem zaledwie setkę wódki, a już poczułem, że robi mi się za ciepło - nie myślałem, ze aż tak będę reagował na alkohol. Przez resztę wieczoru piłem więc jedynie to, co nie zawierało procentów.
Milczenie, jakie nastało przed słowami tego drągala powinien przerwać płacz dziecka - byłoby bardziej epicko. Słysząc, że pyta o mnie i o mnicha, od razu pomyślałem, że będą kłopoty. W drugiej kolejności skojarzyłem Gowera - pewnie szuka zemsty.
- To ja jestem Kain - odparłem pewnym siebie głosem. Dłoń na udzie była gotowa, aby w jednej chwili dobyć Tarczy.
Do kolacji wypiłem zaledwie setkę wódki, a już poczułem, że robi mi się za ciepło - nie myślałem, ze aż tak będę reagował na alkohol. Przez resztę wieczoru piłem więc jedynie to, co nie zawierało procentów.
Milczenie, jakie nastało przed słowami tego drągala powinien przerwać płacz dziecka - byłoby bardziej epicko. Słysząc, że pyta o mnie i o mnicha, od razu pomyślałem, że będą kłopoty. W drugiej kolejności skojarzyłem Gowera - pewnie szuka zemsty.
- To ja jestem Kain - odparłem pewnym siebie głosem. Dłoń na udzie była gotowa, aby w jednej chwili dobyć Tarczy.