[Dragon Ball] Dar wolności (TEAM Mora Monstrum)

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Artos
Kok
Kok
Posty: 928
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 19:37
Numer GG: 1692393
Lokalizacja: Świnoujście - Koszalin -Szczecin
Kontakt:

[Dragon Ball] Dar wolności (TEAM Mora Monstrum)

Post autor: Artos »

[Dragon Ball] Dar wolności

=================================================
Małe przypomnienie zasad:
aaaaaaaa – tak piszemy co robimy
- aaaaaa – tak co mówimy
”aaaaaa” – tak co myślimy
aaaaaa – a tak wszystko poza sesją + pytania co do świata

Skład drużyny grającej w tym temacie:
TEAM Mora Monstrum:
* Babedi (Azrael666)
* Shikoru (Uriziel)
* Aspar (Tytus de Zoo)

=================================================
Wszyscy

Zostaliście przeniesieni na jeden z okrętów bojowych Freezera o dźwięcznej nazwie Ice – 45. Była to jedna z najnowszych jednostek znajdujących się w waszej armii – śmiało nazywana latającą fortecą. Ktoś mógłby się zapytać dlaczego? Odpowiedź była prosta. Sama podstawowa załoga liczyła sobie ponad 800 techników i marynarzy, a statek ten mógł przewieść pięć legionów (czyli do ok. 30'000 żołnierzy). Potężne baterie umieszczone na burtach i rufie tego okrętu też dawały wiele do myślenia przeciwnikowi który chciałby się porwać na tą jednostkę. Był to prawdziwy niszczyciel pośród całej flotylli jaką posiadał Freezer, żadna inna jednostka nie potrafiła mu dorównać. Właśnie na tym statku ma się dokonać reorganizacja jednostek służących w tej części wszechświata.
Obrazek

Zaraz po przylocie zostaliście zaprowadzeni do swych kajut. Drobne i surowe jednoosobowe pomieszczenia nie sprawiały wrażenia miłych, lecz to można było łatwo zmienić z czasem. Na wasze szczęście wasze transporty dotarły w to miejsce jako jedne z ostatnich. Podobno niektórzy żołnierze czekają na ceremonie przydziału już trzeci miesiąc! Wam udało się czekać zaledwie od godziny do trzech w zależności od tego na którym statku przybyła dana jednostka. Ten czas jednak nie pozwolił na zbytnie urządzenie się, czy chociażby zwiedzenie całego statku. Jedyne co się rzucało w oczy to mnogość ras jakie występowały na pokładzie. Już po kilku minutach spaceru po pokładzie dałe się słyszeć niezrozumiały gwar tysięcy języków w otoczeniu niezliczonych ras znajdujących się na wąskich korytarzach tej kosmicznej konstrukcji.

Nagle zawyły syreny – to był znak, za chwilę rozpocznie się ceremonia przydziału. Wszyscy powoli zaczęli zbierać się w wielkiej hali idealnie w centrum statku. Hala była naprawdę ogromna, lecz nie miała po jednej ze stron ani żadnej mównicy, ani również niczego podobnego. Gdy już wszyscy się zebrali na każdej z czterech ścian zaczęto wyświetlać wiadomość. Istota przypominająca człowieka, jednak posiadająca cztery olbrzymie rogi na głowie i dwa mniejsze niczym bródka, w oficerskim mundurze zaczęła przemawiać:

- Witajcie żołnierze naszej wspaniałej armii. Nazywam się Fres Tau i jestem kapitanem tego statku. Oczekuję od was tego samego co wszyscy od was wymagali do tej pory, czyli ślepego wykonywania rozkazów i walki dla naszego PANA I WŁADCY, WSPANIAŁEGO FREEZERA.

W tym oto momencie obraz zmienił się na następujący ukazujący waszego potężnego władcę
Obrazek
Cała sala zamilkła i zasalutowała w stronę wyświetlanej postaci. Po chwili obraz ponownie wrócił do poprzedniego stanu i kapitan kontynuował

- Pozwolicie więc, że nie będę dłużej zwlekał z mymi obowiązkami i nie będę zanudzał was nudnymi wykładami na temat naszej roli, którą i tak wszyscy dobrze znacie i bez tego.

Cała sala odetchnęła z ulgą.

- Zespoły zwiadowcze. Do drużyny ALFA należą: Zygfryd Jur, Kas Delchim, Kriste Olaf. Dowódca grupy - Kriste Olaf. Wszyscy wymienieni wystąp.

Wystąpiła kilka chuderlawych istot, a na monitorze w tym czasie wyświetlił się sztandar z wielką literą Æ. Latające boty podały każdemu z osobna odpowiednie mundury ze znakami ich oddziału.

- Gratuluję. Dbajcie o ten mundur jak o własne życie i życie własnego władcy.

Cała drużyna zasalutowała w stronę kapitana i odmaszerowała z nowymi mundurami.

- Drużyna BETA...


Tak też w tym duchu minęła godzina. Nadszedł czas na grupy bojowe.

- Do drużyny Mora Monstrum należą: Babedi, Shikoru, Aspar, Aquarion. Dowódca grupy – Babedi.

Wystąpiliście wszyscy by otrzymać nowy mundur, a na monitorze ukazał się wasz nowy symbol – oko w trójkącie. Zasalutowaliście i wróciliście do reszty.
Wasz nowy towarzysz Aquarion wyglądał na bardzo niskiego człowieka, o rudych włosach i bliźnie przez całą lewą część twarzy. Blizna ta pewnie została zadana jakimś ostrym narzędziem, gdyż nie była poszarpana, ani też gruba. Wyglądał prawie jak dziecko – tylko dzikie oczy i lekkoduszne, lecz bardzo odważne zachowanie pokazywały, że może kryć w sobie więcej aniżeli widać na pierwszy rzut oka.
Ceremonia trwała jeszcze całe dwie godziny, podczas których wyłoniło się łącznie czterysta grup bojowych o różnej liczebności. W końcu nadszedł czas na zakończenie ceremonii. Z końcowego przemówienia dowiedzieliście się, że następnego dnia wszystkie jednostki dostaną przydzielone zadania i do tego czasu macie wolne. Gdy wracaliście do swych kajut by się przebrać (gdyż po pokładzie trzeba chodzić zawsze w mundurze!) Zobaczyliście, że wszyscy jesteście sąsiadami, a wasze lokum mieści się na pokładzie C53.

Proszę o dodanie opisu wyglądu postaci w pierwszym poście, tak by łatwiej wam było się połapać kto jest kim i z kim tak właściwie macie do czynienia.
Obrazek
Obrazek
War, war never changes...
Azrael
Bosman
Bosman
Posty: 2006
Rejestracja: niedziela, 17 grudnia 2006, 11:38
Numer GG: 0
Lokalizacja: Nie chcesz wiedzieć... naprawdę nie chcesz wiedzieć...

Re: [Dragon Ball] Dar wolności (TEAM Mora Monstrum)

Post autor: Azrael »

Babedi http://www.saiyans-univers.com/images/m ... abidi2.jpg

Cała ceremonia niemiłosiernie go nudziła, lecz na potęgę trzeba pracować. W jego wypadku tylko i wyłącznie cierpliwością, gdyż oczywistym dlań było iż już "niedługo" będzie posiadał potęgę porównywalną do tej Freezera. Tylko, że teraz Babedi musiał wykazać się wyjątkową wytrwałością... choć plan był prosty. Bo, gdzie jak nie na tym właśnie statku znaleźć można większą ilość złych ludzi? No dobra, ale poza piekłem? Nigdzie.

"Ten niszczyciel jest jedną wielką kopalnią KI i opętanych" na tą myśl Manjin potarł o swoje chude ciemno oliwkowe dłonie, a potem z gracją przejechał nimi po rzadkich włoskach na wielkiej głowie. "Nie ma po co przejmować władzy nad tą trójką debili z mojej drużyny... i tak muszą się mnie słuchać, a przynajmniej będą w stanie do samodzielnego myślenia. Chociaż może to i gorzej? I tak nie dorównają mojemu intelektowi, a czasem mogą wpaść na jakiś durny pomysł.... E, tam na razie dam im spokój, na tym statku czarne M i tak zbytnio rzuciło by się w oczy, a jednak nie zamierzam mieć nad nimi ciągłej kontroli. Oczywiście, że głównym minusem opętania jest lekkie przytępienie. " Babedi wszedł do swojego pokoju i sięgnął po swoją laskę i urządzenia do pobierania KI które wcześniej tam zostawił. Chwilę się zastanawiał, czy na pewno chce zrobić jakąś przedmowę dla tych nędznych kreatur, lecz sumienie "... o dziwo jakieś posiadam..." nie pozwalało mu na to. "Muszą wiedzieć kto tu rządzi i powinni być dumni, że będą pierwszymi z mojej drugiej armii. "

Każdy z team'u Mora Monstrum chwilę po tym otrzymał telepatyczną wiadomość. NIe była zbyt skomplikowana, nawet nie zawierała słów, po prostu wiedzieliście, że ROZKAZEM jest, abyście znaleźli się w jego pokoju, ładnie się przedstawili i dokładnie pokazali, gdyż Bebidi ma cienką pamięć do twarzy.
Grupa Nieszanowania Praw Ludzkich oraz Wspierania Bratniej Nienawiści na Tawernie

Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.
Uriziel
Majtek
Majtek
Posty: 140
Rejestracja: wtorek, 10 kwietnia 2007, 16:09
Numer GG: 11926008
Lokalizacja: Gniezno

Re: [Dragon Ball] Dar wolności (TEAM Mora Monstrum)

Post autor: Uriziel »

Shikoru
Ceremonia przydziału . . . Nudne to i głupie. Cały czas stał ze znudzoną miną nawet nie udając, że cokolwiek go interesuje. Nie chciał się jednak wyróżniać, więc zasalutował raz po raz. Gdy kapitan wymienił skład jego drużyny, chłopak szeroko otworzył oczy. Po usłyszeniu imienia dowódcy grupy dodatkowo otworzył usta, wplatając ręce w sięgające ramion potargane, czerwone włosy. Ogon zacisnął się mocniej w pasie. Młody był na skraju załamania nerwowego . . .
"To chyba jakiś żart! Przecież jestem posłusznym sługą Freezera! Nigdy go nie zawiodłem! Dlaczego??"
Pod ostrym spojrzeniem kapitana szybko się uspokoił, zaciskając jednak zęby. Głębokie, czarne oczy wlepił w Babediego. Nienawidził, gdy ktoś mu rozkazywał, a szczególnie taki konus. O ile jakoś znosił dowództwo Freezera, tego nie będzie chyba w stanie przeżyć. Po krótkiej chwili opanował się już zupełnie.

Po ceremonii udali się do swoich kajut, gdzie Shikoru stanął na rękach i zaczął robić pompki, żeby jakoś odreagować negatywne uczucia. Po niedługim czasie usłyszał w głowie jakiś głos.
"No tak, można się było tego spodziewać. Przecież to Manjin."
Nie zamierzał jednak odpowiadać na wezwanie. Kazał na siebie długo czekać, jednak doszedł do wniosku, że na tym statku wszelkie przejawy buntu wobec jakiegokolwiek dowódcy, są buntem wobec Freezera. A jemu nie chciał się narażać. Mimo tego nadal pompował, będąc przygotowanym na jakąkolwiek próbę kontroli Babediego nad swoim ciałem. Gdy już słyszał, że wszyscy się do niego udali, odczekał chwilę, po czym łaskawie do nich dołączył.

Wchodząc, rzucił karłowi krótkie spojrzenie i oparł się o ścianę, krzyżując ręce na piersi.
Va faill, dhoine...
Tytus de Zoo
Pomywacz
Posty: 21
Rejestracja: piątek, 9 maja 2008, 17:49
Numer GG: 3974646

Re: [Dragon Ball] Dar wolności (TEAM Mora Monstrum)

Post autor: Tytus de Zoo »

Aspar

Zaduch. Osoba, która projektowała Ice-45 nigdy nie wzięła pod uwagę tego nieprzyjemnego zjawiska. Zbiorowisko sapiących istot przeciążało system wentylacyjny. Jednak to stanowiło niewielką niedogodność w porównaniu z prezentacją czterystu grup bojowych. Aspar nie widział w tym najmniejszego sensu. Nie ważne jakby się starał i tak nie zapamięta wszystkich twarzy, nazwisk, stopni i przydziałów. Prezentacja musiała być więc zmyślną torturą wymyślona przez Freezera lub jego bliskich współpracowników. Mimo, że nie zwracał zbytniej uwagi na ceremonię jego oczom nie umknęła grupa, w której znajdowało się aż trzech Saiyanów. Aspar po zagładzie Vegety długo myślał, że jest ostatni. Później jego informacje zostały uaktualnione, ale nigdy nie spotkał innego Saiyana podczas swojej służby. Nazwa Mora Cremo zapadła mu skutecznie w pamięci.

Po zakończeniu ceremonii poszedł do swojej kajuty przebrać się w nowy mundur. Nie podobało mu się praktycznie nic. Ani kolor nowego stroju, ani skład drużyny, a już na pewno dowódca, którym swoim wyglądem bardziej przypominał zmutowanego gryzonia niż osobę. Gdy sie przebrał spojrzał w, zawieszone w pseudo-łazience, lustro. Wysoki na ponad dwieście dziesięć centymetrów z bujną, rozłożystą, czarną czupryną i dobrze rozwinięta muskulaturą prezentował się imponująco. Jednak w świecie gdzie wielkość naprawdę nie miała znaczenia, a o wszystkim decydował poziom mocy wygląd poszczególnych wojowników potrafił być mylący.

Nagle otrzymał rozkaz myślowy, aby stawić w pokoju nowego dowódcy. To było dla niego stanowczo za wiele. Skoro "łysy gryzoń" nie potrafi skorzystać z drogi służbowej i wezwać go przez scouter lub pofatygować się osobiście, nie miał zamiaru stawić się na to nieformalne zaproszenie. Arogancja nowego dowódcy była kroplą, która przelała czarę. Dopinając mundur wyszedł ze swojej kajuty i skierował się do urzędnika odpowiedzialnego za rekrutacje i przydziały. Tam poprosił o przeniesienie do grupy Mora Cremo. Swoją prośbę uzasadnił całkowitym brakiem zgrania z obecnym dowódca oraz drużyną, a także możliwością maksymalizacji osiągów w wypadku przeniesienia do grupy prawie całkowicie Saiyanskiej.
Azrael
Bosman
Bosman
Posty: 2006
Rejestracja: niedziela, 17 grudnia 2006, 11:38
Numer GG: 0
Lokalizacja: Nie chcesz wiedzieć... naprawdę nie chcesz wiedzieć...

Re: [Dragon Ball] Dar wolności (TEAM Mora Monstrum)

Post autor: Azrael »

Babedi...

... czekał 5 sekund, a potem pokraśniał, ścisnął laskę z całej siły. Jego zęby wydawały dość dziwne zgrzyty.
" Nnnnnach! Nawet jeśli mieliby nie szanować Freezera, to jak mogą nie szanować któregokolwiek z Manjin? Jak mogą, nie rozumieć na czym polega zgrana drużyna? Przecież to oczywiste, że jeden myśli, reszta robi". Babedi był zirytowany, nie tylko dlatego, że przyszło tylko dwoje z trzech wezwanych do niego ludzi, ale w dodatku to uniemożliwiało mu wyprawić swoją wspaniałą mowę, którą obmyślał przez całą ceremonię.
Manjin chciał na starcie wcisnąć każdemu z jego podwładnych (oczywiście telepatycznie), że odrazu widać iż jest on jedynym myślącym, a przy okazji najsilniejszym. Trik, stary jak świat, ale istoty wciąż się na to nabierały.

Babedi policzył w myślach do 10 i jakoś udało mu się uspokoić. Wzbił się w powietrze i latał tak, aby móc patrzeć Shikoru i Aquarion'owi w oczy, co zresztą cały czas robił.
- Słuchajcie inteligenci, gdy wydaję rozkaz, to wy macie obowiązek mnie słuchać!- Manjin cały czas zachowywał się tak jakby zaraz miał wybuchnąć, ale tylko mówił przez zęby. - Teraz to tylko błachy rozkaz, ale jakieś głupie ociąganie w czasie prawdziwej misji może - Bebedi laską stuknął Aquariona lekko w głowę, i wykrzyczał - ZADECYDOWAĆ O WASZYM ŻYCIU! Zresztą waszym, MOIM!...

Czarnoksiężnik odleciał, od podwładnych, bał się znieważać kogoś o zdecydowanie większej sile ciosu od niego, to też cały czas był gotowy do stworzenia bariery ochronnej. Kompletnie nie wiedział jak ma z nimi postępować. Z jednej strony chętnie walnął by ich w pyski i rozkazał zabić tego durnego Sajanina, ale z drugiej strony ten ktoś nie miał na czole pięknego M i może zachowywać się niepoczytalnie.
W gruncie rzeczy, najważniejsza jest cierpliwość, już niedługo i tak będę wielkim władcą... mogę być wspaniałomyślny.

- Tym razem daruję, nie tyle wam co temu gościowi z ogonem. Właśnie mam dla was pierwszą, bardzo łatwą misję, a po niej, będziecie mieli prawo zrobić dobre pierwsze wrażenie. Uznam - dziwnie zmrużył oczy - że to teraz to nie było spotkanie służbowe. Otóż pierwsza misja brzmi: znajdzcie tego idiotę, powiedzcie mu, że za godzinę robię kolejne spotkanie, podczas którego przekażę wam informacje na temat naszej strategii walki - Babedi zastanowił się chwilę - a wy mi. Trzecie spotkanie planuję na termin nieokreślony, ale odbędzie się dopiero przed pierwszą poważną misją.

Gdy wychodzili, karzełek wysłał do obydwu telepatyczną wiadomość "Eh... chyba jesteś jedynym który mógłby się na coś przydać. Właśnie teraz mianuję Cię opiekunem tej dwójki kretynów z którą jesteśmy zmuszeni pracować. Pamiętaj, że mam dość duże wtyki i zawszę mogę z nich skorzystać - w jakim celu, będzie zależało tylko i wyłącznie od twojej współpracy."

" Skurczybyki. Niedość, że sie nie słuchają to w dodatku nie mogę ich opętać. Potrzebują przykładu siły, aby wogule zrozumieć za kim stoi Freezer, oraz kto tu decyduje. Muszę spróbować nawiązać kontakt z tym imbecylem... jeśli kapitan dowie się, o tym że moja grupa rozpadła się jeszcze przed instruktażem to mogą mnie... hm... no nie zdegradują mnie, nie zabiją... choć może? Głupota kosmitów nie zna granic. Sprubuję pogadać z tym Sajaninem."

"Tu mówi dowódca drużyny Mora Monstrum, i zadaje Ci, mam nadzieję prostę pytanie:
GDZIE TY ŁAZISZ!?!? Dokładnie 8 minut temu, miałeś rozkaz pojawienia się w moim pokoju. NIe wiem dlaczego służysz Freezerowi... no właśnie zacznijmy od tego. Siła? Władza? Strach odpada, gdyż jeszcze nie słyszałem o strachliwym Sajaninie... Jeśli chcesz władzy bądź siły to chcę Cię powiadomić, iż mogę Ci zapewnić siłę 1000 krotnie większą niż ta którą posiadasz obecnie. A siła równa sie władza. Zjaw się u mnie w pokoju, za godzinę, a wszystkiego się dowiesz."

"Chyba, że uprzednio rozsadzę Ci łeb durniu. Do czego to doszło?! Na szczęście podczas misji, gdy będę mógł korzystać ze wszystkich moich zdolności, wymuszę, lub wzbudzę ich szacunek."
Grupa Nieszanowania Praw Ludzkich oraz Wspierania Bratniej Nienawiści na Tawernie

Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.
Artos
Kok
Kok
Posty: 928
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 19:37
Numer GG: 1692393
Lokalizacja: Świnoujście - Koszalin -Szczecin
Kontakt:

Re: [Dragon Ball] Dar wolności (TEAM Mora Monstrum)

Post autor: Artos »

Aspar & Leviathan & Omato & Yamato
Aspar przeszedł kilka korytarzy. Miał wiele szczęścia. Oficer odpowiedzialny za przydziały był ulokowany niedaleko jego kwatery, więc dojście tam nie zajęło mu więcej niż 5 minut. Na miejscu spotkał jednak małą kolejkę składającą się z trzech istot: dwóch Sayian-jinów i Kyou-jin.
- Musicie zrozumieć, że nie mogę od tak zrobić z was teraz dróżyny. Dobrze wiedzieliście, iż trzeba się zjawić na ceremonii przydziału by takowy otrzymać na tym statku, a skoro go nie otrzymaliście nie jesteście tu mile widzianymi gośćmi.
Leviathan mocno złapał wtedy biednego i niczemu nie winnego urzędnika i już chciał wyciągnąć go za biurka, lecz jednak Yamato w porę zareagował i ocalił oficera przydziału. Zrobił to tylko by zapytać:
- A jak możemy się zapisać do drużyn teraz?
Oficer przydziału spojrzał się na nich ze zdziwieniem, że nadal nalegają i że nic mu się nie stało
- Zdaje się, że w jednej drużynie jest jeszcze trochę miejsca dla was
Zajrzał do akt zamkniętych w szafie obok niego i za chwilę wyrzucił jedną teczkę na wierzch.
Wszyscy zobaczyliście na niej wielki napis Mora Monstrum
- Jeśli chcecie mogę was tam dopisać, lecz jednak to będzie oznaczało kłopoty, gdyż trzeba będzie zrobić bajzel w pozycjach aktualnych członków tego zespołu.

Babedi & Shikoru
Został całkowicie olany. Nikt dosłownie nie zwrócił na niego nawet najmniejszej uwagi. Shikoru stał niewzruszony tak jak gdyby odpłynął lub uznał, że całkowicie nie obchodzą go aktualne wydarzenia, gdyż nie zwracał na słowa Bebediego najmniejszej uwagi. Aquarion natomiast po uderzeniu w głowę zrobił zniechęconą minę, lecz nie zrobił nic by denerwować swego przywódcę. Ten człowiek jedynie gdy Bebedi już nie widział Aspara kucnął przy dowódcy i poklepał go po plecach na pocieszenie.
- Gówna się czasem zdarzają, ale mam nadzieję, że tak nie będzie zawsze szefie.
Niestety przy proporcjach siły i wielkości obu osobników to delikatne i niewinne popchnięcie doprowadziło do tego, że Bebedi wbił się w ścianę naprzeciwko. Shikoru i Aquarion nie mogli uwierzyć własnym oczom, byli przerażeni. W sumie nie wiedzieli dokładnie czego – tego gdzie wylądowali, czy gniewu dowódcy.

Do sesji dołanczają:
Sergi
leviathan
Mrodnim
Obrazek
Obrazek
War, war never changes...
Sergi
Bombardier
Bombardier
Posty: 836
Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
Lokalizacja: z ziem piekielnych
Kontakt:

Re: [Dragon Ball] Dar wolności (TEAM Mora Monstrum)

Post autor: Sergi »

Yamato "Inakamono"
(Druga Bestia)

Na twarzy młodzieńca pojawił się uśmiech, najłatwiej można było go określić jako upiorny. Kyou-jin całkowicie zrelaksowany po usłyszanych pomyślnych nowinach oparł się o biurko urzędnika.

- P-r-o-s-i-m-y.- melodyjny głos, lekko naznaczony chrypą wydobył się z gardła wojownika. Od razu wydało się ,że nie powinien należeć do niego.- Naprawdę byłoby mi szkoda, gdyby trójka tak znakomitych żołnierzy jak MY, nie mogłaby ukazać swego kunsztu wojennego i wspomóc potężnego Freezera!

Zamaszystym, teatralnym gestem wskazał na zgromadzone przed biurkiem postacie. Jeśli wszystko się uda niedługo będą oni jego tak zwanymi towarzyszami.
"Może powinienem pokazać biedakowi ogrom moich argumentów za wcieleniem do odziału? Co ty na to Hitoya? Ha ha ha ha ha ha ..."

Jego towarzysze widzieli to dokładnie, byli zapewne wprawnymi wojownikami, jednak czy zdążył ujrzeć to urzędnik? Kto mógł przypuszczać ,że tuż po wskazaniu na kompanów użyje tego?

Na palcu czarnowłosego Yamato pojawiło się płaskie koło, idealnie uformowane z jego KI. Chwile po tym na jego krawędziach pojawiły się ostre ząbki czerwone niczym krew. Koło zaczęło się obracać, coraz szybciej, aż uzyskało niezwykła prędkość. Trwało to niewiele, mało kto mógłby na to zareagować.

Dysk przeciął powietrze, urzędnik jedynie dostrzegł cień przelatujący obok jego ucha i podmuch wiatru na karku. Coś takiego mogłoby wywiercić nieprzygotowanemu na atak dziurę w czaszce.

- Zapewniam ,że nasza trójka poradzi sobie z tak drobnymi problemami.- Yamato uśmiechnął się po raz wtóry.- To jak będzie, panie urzędniku?

Pytanie nie było nacechowane żadną groźbą, wydawało się być normalnym aż do czasu spojrzenia na twarz Inakamono. Bardzo zależało mu na odpowiedniej odpowiedzi...
Tytus de Zoo
Pomywacz
Posty: 21
Rejestracja: piątek, 9 maja 2008, 17:49
Numer GG: 3974646

Re: [Dragon Ball] Dar wolności (TEAM Mora Monstrum)

Post autor: Tytus de Zoo »

Aspar

-Idioto! - krzyknął Aspar brutalnie popychając strzelca - Masz za ciasną zbroję i ci tlen do mózgu nie dopływa, czy nie ma do czego dopływać?!
Saiyan ponownie szturchnął młodzieńca o upiornej twarzy.
-Co ty chcesz zrobić? Jesteśmy na okręcie. Okręcie dociera? Chwila nie uwagi, a mógłbyś trafić tym pociskiem w ścianę. Zginęlibyśmy albo od siły eksplozji albo rozerwałbyś kadłub i wszyscy polatalibyśmy sobie w próżni. Ja nie potrafię oddychać w kosmosie a ty?!
Aspar westchnął. Służył Freezerowi wiele lat. Zaczynał jeszcze w saiyanskiej armii gdy planeta Vegeta wciąż istniała. Mógł przysiąc, że nowi kadeci z roku na rok stawali się coraz głupsi. Ci jednak bili rekordy. Najpierw nie stawili się na apel, a teraz jeden z nich chciał zapewnić im darmowy spacer kosmiczny. Regulamin wyraźnie zabraniał używania ki przebywając na okręcie.

Przygotowany na agresywną reakcja strzelca (bo nie spodziewał się po nim niczego więcej niż toczenia piany) przepchnął się do biurka.
-Skoro już załatwiliście swoje sprawy, moja kolej - burknął.
Urzędnik wyglądał na przerażonego. Aspar nie spodziewał się po nim żadnych kłopotów.
-Jeśli oni idą do Mora Monstrum ja chcę się przenieść do Mora Cremo - zaczął. Oczekując na odpowiedź kątem oka obserwował ruchy upiornego osobnika.

Aspar zamierzał odpowiedzieć swojemu obecnemu przełożonemu zaraz po otrzymaniu nowego przydziału.
leviathan
Szczur Lądowy
Posty: 9
Rejestracja: sobota, 10 maja 2008, 14:17
Numer GG: 8447622
Lokalizacja: Morze Chaosu, Dno Piekieł :P
Kontakt:

Re: [Dragon Ball] Dar wolności (TEAM Mora Monstrum)

Post autor: leviathan »

Leviathan

Leviathan miał dość, był niecierpliwy i szybko się irytował, a na dodatek ten urzędnik miał chyba talent do wkurzania ludzi. Chciał mu urwać, łeb, ale powstrzymał go Yamato. Gdy dokumenty wylądowały na biurku zajrzał szybko do teczki z napisem "Dowódca". Rozczarował się.
"Niech to szlag, Majin"
Perspektywa pracy z jednym z tych pokurczy nie nastrajała go optymistycznie. Rozważał czy nie powinien zmienić oddziału, ale myśli, ktore wczytywał w umyśle Kyou-jina i pokaz, którego był świadkiem zrobiły na nim wrażenie, ale nie okazał tego. Nie zwrócił uwagi na wysoki ton głosu nowoprzybyłego Saiyana. Bardziej interesowały go jego interesy, ale musiał przyznać wysokiemu racje, w próżni fruwać nie chciał.
- Dobra wpisz mnie - rzucił krótko do urzędasa - I jeszcze jedno, gdzie nasze kwatery?
Urzędnik był lekko przestraszony, ale odparł po chwili, że powinien udać sie na pokład C53. Widząc odchodzącego poł Saiyana krzyknął do niego.
- A mundur!
"Mundur... kolejny kolec w dupie"
Po odbiorze munduru wyszedł z pomieszczenia. Kilka minut pożniej znalazł sie na C53. Olał 2 osobową grupkę, którą mijał w korytarzu zwłaszcza, że jedną z nich był Majin, w którego stronę rzucił pogardliwe spojrzenie. Stanął naprzeciw drzwi z numerem 4.
"To chyba tutaj"
Po wejściu do pomieszczenia nie mógł uwierzyć włąsnym oczom. Nie dość, że tłukł się przez pół galaktyki w jakiejś zdezelowanej fregacie to jeszcze miał mieszkać w takiej norze.
"Ku*wa"
Rzucił walizke z mundurem gdzieś w kąt i udał się w miejsce, w któym jest najwięcej miejsca. Uniósł się w powietrze i rozpoczął medytacje nad, któa spędzał przynajmniej godzine dziennie. Jego umysł odpłynął.
"They will see. We'll fight until eternity
Come with me We'll stand and fight together
Through our strength we'll make a better day
Tomorrow we shall never surrender.
"
Jason Shyboy - Shall Never Surrender
Sergi
Bombardier
Bombardier
Posty: 836
Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
Lokalizacja: z ziem piekielnych
Kontakt:

Re: [Dragon Ball] Dar wolności (TEAM Mora Monstrum)

Post autor: Sergi »

Yamato "Inakamono"
(Druga Bestia)

- Ha ha ha ha ha ha...- młodzik spoglądał na agresywnie zachowującego Saiyana. Bawił go, nawet nie wiedział jaką był smakowitą pożywką dla szalonego umysłu Inakamono.

- Czyżby ogon cię gdzie nie gdzie uwierał Saiyanie?- spytał się z uśmiechem na twarzy, delikatnie zbliżając się do nowo przybyłej postaci.- Nie wiem czy może masz problemy ze wzrokiem, ale sam powiedziałeś ,że nasza trójka nie była na ceremonii przydziału... skąd więc twój przepełniony sarkazmem, zupełnie niepotrzebnie tekst o mundurze żołnierzyku... hi hi hi...

Inakamono wskazał swym palcem niedaleką ściankę, tam gdzie ten dziwny dysk trafił.

- Czyżby tak znakomity wojownik jak ty nie wiedział ,że można dostosować ilość KI w każdym ataku?- odpłacał się aroganckiemu przybyszowi z charakterystyczną dla drugiej bestii drwiną.- Najwidoczniej tylko tacy nowicjusze na ścieżce nieustannej walki jak szanowny pan nie wiedzą takich podstawowych informacji...

Wtedy też podszedł bliżej do urzędnika i czekał na dokończenie formalności odnośnie przydziału.

- Ach tak, kultura wymaga aby nie wpychać sie przed kolejkę ogoniasty...- pokazał swój język, zachowując się niczym dziecko w stosunku aroganta. Po tym zwrócił się z uśmiechem na twarzy w stronę urzędnika, oczekując jego odpowiedzi.
Tytus de Zoo
Pomywacz
Posty: 21
Rejestracja: piątek, 9 maja 2008, 17:49
Numer GG: 3974646

Re: [Dragon Ball] Dar wolności (TEAM Mora Monstrum)

Post autor: Tytus de Zoo »

Aspar

Aspar spojrzał na ścianę i niedużą dziurę jaką wypalił pocisk upiornego chłopaka. Gdy młodzik podszedł do biurka chwycił go za głowę i jednym brutalnym ruchem pochylił nacelowując jego twarz w stronę szczeliny.

-Wiem co to koncentracja Ki, ale spójrz co zrobiłeś. Wiesz co to wybuchowa dekompresja? Bo wygląda na to, że nie. Ciesz się, że za ścianą był jeszcze inny pokład. Nawet gdyby to się nie stało automatyczny system bezpieczeństwa zamknął by grodzie dla całego przedziału I zostalibyśmy uwięzieni w pomieszczeniu, z którego ucieka atmosfera. A wtedy zatkałbym ten otwór twoja dupą! - kończąc wtłaczanie oleju go głowy upiornego chłopaka puścił jego głowę. Tym razem zwrócił się do niego normalnie.
-Po za tym uszkodziłeś okręt. Własność Freezera. To tak jakbyś splunął mu w twarz. A ci, którzy plują mu w twarz muszą być szaleni albo głupi. U ciebie stawiam na obydwa. No, ale taki nowicjusz na ścieżce nieustannej walki jak szanowny pan nie wiedzą takich podstawowych informacji - skończył cytując aroganckiego chłopaka.
-No więc co z moim przydziałem? - rzucił w stronę urzędnika.
Azrael
Bosman
Bosman
Posty: 2006
Rejestracja: niedziela, 17 grudnia 2006, 11:38
Numer GG: 0
Lokalizacja: Nie chcesz wiedzieć... naprawdę nie chcesz wiedzieć...

Re: [Dragon Ball] Dar wolności (TEAM Mora Monstrum)

Post autor: Azrael »

Babedi...

... choć wgnieciony w ścianę, chyba nie miał poważniejszych obrażeń. Sam nie wiedział dlaczego, być może statek był z jakiegoś dziwnego metalu, być może zdołał wciągu tego ułamka sekundy podświadomie wytworzyć jakąś słabiutką barierę ochronną. Zresztą był tak wściekły, że i tak nie mógł o niczym myśleć.
"Wyteleportował" się z dziury w której się znajdował, i natychmiat uderzył z całej siły Aspara w głowę. Zdawał sobie sprawę, że to go nie zaboli.
Choć zgrzytał zębami ograniczył się do tego.
- Wszystko muszę robić sam... nieposłuszni jeszcze pożałują. - wyszedł z pokoju - Za mną - dodał, gdy już był kilka metrów poza pokojem, tak aby nieposłuszeństwo mógł sam sobie tłumaczyć cienkim słuchem podwładnych. "Po jakiego grzyba jestem dowódcą skoro mnie nie słuchają? Może lepiej poświęcę jednego, aby reszta zaczęła czuć respekt? Hm... Aspar choć głupi wydaje się być rozsądny... muszę poszukać tego trzeciego."

Z obstawą czy bez, ruszył po wielkim pokładzie, dokładnie zapamiętując drogę jaką przebył. Dodatkowo próbował wyczuć tą samą KI jaką czuł od Sajanina podczas ceremoni... było to trudne biorąc pod uwagę krótki kontakt, ale mistrz sztuki tajemnej miał na to szansę. Dziwnie przeczuwał, że powinien znaleźć go szybko, a będzie miał okazję na zemstę. W końcu to przez niego nie może zawładnąć nad drużyną.

" Ciekawe kto teraz naprawi tą dziurę."
Grupa Nieszanowania Praw Ludzkich oraz Wspierania Bratniej Nienawiści na Tawernie

Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.
Sergi
Bombardier
Bombardier
Posty: 836
Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
Lokalizacja: z ziem piekielnych
Kontakt:

Re: [Dragon Ball] Dar wolności (TEAM Mora Monstrum)

Post autor: Sergi »

Yamato "Inakamono"
(Druga Bestia)

Yamato wpatrywał się w miejsce wskazywane przez Saiyana, wytężał swój wzrok tak mocno jak tylko potrafił... jednak nie zdołał dostrzec żadnej rysy na gładkiej ścianie pomieszczenia.

- Małpeczko... proszę zabierz łapki- powiedział do niego pełen smutku Inakamono.- Inaczej będę musiał oddzielić je od reszty tego włochatego ciała...

Z miłego, melodyjnego głos przechodził w groźny i warczący. Tak jakby druga bestia przechodziła jakąś wewnętrzną zmianę.

- Hmmm jak na Saiyan-jina masz niezwykle bujną fantazje... hi hi hi- słowa kierowane w stronę aroganta były przepełnione kpiną.- Po pierwsze mój atak był za słaby żeby uszkodzić tą stalową ścianę a po drugie gdybyś chociaż trochę znał plan statku wiedziałbyś tak samo jak ja ,że jest to jedynie ściana działowa...

Yamato wzdychnął lekko spoglądając na ogoniastego. Czego innego mógł się po ich rasie spodziewać? Oczywiście że Saiyan był w gorącej wodzie kąpany... nawet nazbyt gorącej.

W rekrutacji odniosłem się do całej absurdalnej sytuacji^^'
Artos
Kok
Kok
Posty: 928
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 19:37
Numer GG: 1692393
Lokalizacja: Świnoujście - Koszalin -Szczecin
Kontakt:

Re: [Dragon Ball] Dar wolności (TEAM Mora Monstrum)

Post autor: Artos »

Shikoru & Leviathan
Opuścili Shikoru dotychczasowi towarzysze – miał czas wolny. Jednakże chwilę po odejściu Babediego i Aquariona pojawił się obok jego pokoju pojawił się ktoś nowy. Ktoś kogo nigdy nie widział dotychczas na tym poziomie. Nie było to zbyt dziwne, w końcu od niedawna przebywał na tym okręcie. Zajrzał ten oto osobnik do pokoju naprzeciw, widać było na jego twarzy obrzydzenie tym miejscem. Wyglądał na pierwszy rzut oka na Saiya-jina, lecz coś było w nim innego, tak jakby tylko udawał i nie był tym na kogo wygląda.

Aspar & Leviathan & Omato & Babedi & Yamato
Babedi wraz ze swym podopiecznym Aquarionen, który bardziej go śledził aniżeli towarzyszył mu, szli wzdłuż korytarza. Długo nie spacerowali sobie tak w poszukiwaniu ciekawych zjawisk. Gdy tylko wyłonili się zza jednego rogu zobaczyli Leviathana, który był wystarczająco zdenerwowany by pozabijać wszystkich na tym statku – gdyby oczywiście był na tyle silny by tego dokonać. W ich okolicy zaczęło się zbierać trochę osób, a to mogło oznaczać jedno, może rozpocząć się walka. Przeciwnikiem Aspara był jakiś człowiek o przedziwnym spojrzeniu, spojrzeniu które mogłoby zahipnotyzować swym blaskiem. Majin przyglądając się tak całej jego posturze zadał sobie pytanie: „Czy to nie strażnik więzienia? Czy to nie Bannin-jina?”
Zresztą nie miało to zbyt wielkiego znaczenia. Urzędnik mocno uderzył aktami grup Mora Cremo i Mora Monstrum o blat swego biurka i wrzasnął rozwścieczony tą kłótnią.
- Ej wy, nowi gniewni! Zamknijcie się i miejmy to już za sobą!
Spojrzał na Aspara
- Ty ogoniasty. Tak, do Ciebie mówię! Masz tu formularz i leć do swej wymarzonej ekipy. Dopóki się nie znajdzie na nim podpis dowódcy grupy i przynajmniej dwóch innych jej uczestników nie zostaniesz przeniesiony. Jeśli jednak dostaniesz, tylko oddaj mi ten formularz a ja dam Ci nowy mundur.
Aspar kiwnął głową, a cała reszta przed którą się wepchnął umierała z niecierpliwości. Miał jednak szczęście Saiya-jin, gdyż zamiast zwracać na to uwagę po prostu czmychnął w kierunku zespołu Mora Cremo. Tylko gdzie to jest? Spojrzał na formularz i odczytał „A31 – pomieszczenia od 104 do 110”
Babedi nie mógł wytrzymać Przecież to była istna zdrada! Jego podwładny opuszczał go i to w takim momencie. Poza tym co mają niby znaczyć te wszystkie typki zebrane przy aktach jego zespołu? Co to tak właściwie ma być? Na szczęście zanim zdążył wybuchnąć został złapany przez
Aquariona i mocno dociśnięty do ziemi, lecz na szczęście dla małego zielonego ludzika nie, aż tak by zrobić mu krzywdę. Zasłonił mu jeszcze jego podwładny usta tak by nie mógł nic wykrzyczeć. Wybuch gniewu tego malca w końcu mógłby skończyć się dużo gorzej aniżeli szał Aspara. W końcu nie wiadomo do jakich demonicznych poczynań by rzuciło czarnoksiężnika jego szaleństwo.
- Spokojnie szefie. Nie chcemy walki chyba przy zwierzchnikach.
Wyszeptał cicho Aquarion i usłyszeliście dalszy wywód oficera:
- Co do was natomiast... Przekonaliście mnie
Powiedział jakby z obawą o własne życie
- Jeśli chcecie możecie się przywitać z waszym nowym dowódcą. To ten zielony przyciśnięty do ziemi.
Wskazał w stronę Babediego i Aquariona. Nie wyglądali najlepiej w tej pozycji, no ale co zrobić? Nieszczęścia chodzą po świecie parami.
- Oczywiście jeśli się wam on nie podoba możecie go wyzwać na pojedynek jeden na jednego. Taka oficjalna walka da nam pogląd kto będzie lepiej nadawał się na dowódcę. Zasady są proste i tylko dwie w trakcie jego trwania – nie zabijamy przeciwnika i nie demolujemy okrętu. Zrozumiano?
Spojrzał się po wszystkich tutaj zebranych. I wyjął mundury.
- Do tego jednak czasu oto wasze mundury i proszę nie rozrabiajcie.
Urzędnik usiadł w spokoju i spojrzał na ścianę która delikatnie była draśnięta. Przed chwilą jeszcze była tam delikatna rysa od KI Yamato. W tym momencie jednak nie było po tym zajściu jakiego kolwiek śladu. Widząc to urzędnikowi się urwało pewne zdanie na pożegnanie, tak jakby od niechcenia.
- Wyzwania zawsze są na głównej hali, czyli w pomieszczeniu gdzie odbyła się ceremonia przydziału. Znajduje się ona w samym centrum statku.
Spojrzał jeszcze raz na ścianę i dodał wzdychając.
-Jak ja nienawidzę inteligentnych materiałów...

@Uriziel – szkoda, że nie było dane Ci się wypowiedzieć teraz

@Tytus – następny Twój post jak to szukasz zgody ma już być w temacie Mora Cremo

@ALL – wiem, up miał być wczoraj, ale bezpieczniki mi poszły wieczorem :(
Obrazek
Obrazek
War, war never changes...
Sergi
Bombardier
Bombardier
Posty: 836
Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
Lokalizacja: z ziem piekielnych
Kontakt:

Re: [Dragon Ball] Dar wolności (TEAM Mora Monstrum)

Post autor: Sergi »

Yamato "Sasori"
(Piąta Bestia)


Nagle coś dziwnego stało się z młodzieńcem trzymającym swój nowy mundur. Trudno określić to słowami, tak jakby jego aura została drastycznie przekształcona. Już nie dało się wyczuć bijącej od tej postaci niepokojącej energii. Najłatwiej przyrównać to do kompletnej transformacji, jednak nie ciała lecz duszy...

Gdy wszystko dobiegło do końca wszyscy czuli, że stoi przed nimi nowa istota. Spojrzała ona na swego nowego dowódce. Na jej spokojnej, zimnej twarzy zakwitł podły uśmiech... jednak różnił się całkowicie od tych poprzednich.

-Chciałbyś zielony spróbować obronić swoją pozycje?- nawet głos miał inny, jakby syczący i pełen wstrętu do języka w którym się wypowiadał.

Yamato Sasori zbliżył się do „chwilowego” dowódcy. Ponad wszystko ciekawił go wzrok Manjina,... czyżby wiedział czym jest Yamato? To się stawało coraz bardziej niezwykłe według piątej bestii. Krótkie, spokojne kroki przybliżały go do Babediego. Łatwo było odczuć narastające napięcie.

-Wyzywam cię na pojedynek zielony.- przykucnął przed nim, można było przysiąść ,że w oczach Sasoriego znajdowała się jedynie bezgraniczna pustka.- Zostaje jedynie pytanie czy będziesz na tyle odważny żeby się ze mną zmierzyć?

„ W ostatniej chwili, jeszcze trochę i Inakamono zabiłby tego małpoluda.- strapione myśli Yamato mieszały się z całkowicie innymi, bardziej naznaczonymi szaleństwem.- Jakiś ty opiekuńczy *skorpionku*... naprawdę myślisz ,że jesteś zdolny do powstrzymania mojej zabawy?”
Azrael
Bosman
Bosman
Posty: 2006
Rejestracja: niedziela, 17 grudnia 2006, 11:38
Numer GG: 0
Lokalizacja: Nie chcesz wiedzieć... naprawdę nie chcesz wiedzieć...

Re: [Dragon Ball] Dar wolności (TEAM Mora Monstrum)

Post autor: Azrael »

Babedi

Choć gdy usłyszał o pojedynku sparaliżował go strach, to po wymienieniu zasad nie mógł się doczekać "walki".
Jak to fajnie jest bć niepozornym... oczywiście Babedi nie mógł tak pomyśleć, gdyż nie miał żadnych kompleksów.
- To oliwkowy kretynie, nie zielony. - Manjin odpowiedział hardo, gdy myślał o walce, jakoś dziwnie przeszedł mu gniew. - Gdzie jest arena?

*Ten Aqurion to bardzo mądry chłopak...*

EDIT: Z początku pomyślałem, że krótki post w tej sytuacji wystarczy, ale lepiej nie narażać się MG. Szczególnie przed walką. (skromnie, ale troszkę go rozbudowałem)

Czarnoksiężnik z wielkim zadowoleniem w drodze na arenę pocierał laskę i zbierał energię na swoje "sztuczki". Pomimo iż nie zdąrzył wchłonąć energii KI z Sajanina, zaraz będzie miał okazje pokonać tego idiote... *tak idiota to dobre określenie, jak z nim skończę będzie to jego operacyjny pseudonim. *
Grupa Nieszanowania Praw Ludzkich oraz Wspierania Bratniej Nienawiści na Tawernie

Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.
leviathan
Szczur Lądowy
Posty: 9
Rejestracja: sobota, 10 maja 2008, 14:17
Numer GG: 8447622
Lokalizacja: Morze Chaosu, Dno Piekieł :P
Kontakt:

Re: [Dragon Ball] Dar wolności (TEAM Mora Monstrum)

Post autor: leviathan »

Leviathan

Unosił się w powietrzu ze skrzyżowanymi nogami i dłońmi złożonymi w nosidełko. Po jego ciele przechodziły wyładowania elektryczne. Lewitował od kilku minut, ale coś przeszkodziło mu w medytacji. Impuls energii w miejscu, w którym był jeszcze kilka minut temu.
"To ten koleś o upiornym spojrzeniu" - pomyslał
"Od poczatku czułem, że on nie jest normalna istotą"
Jego stopy dotknęły podłogi, rozporoszył błekitną aurę, którą otoczone było jego ciało.
- Niech to szlag... nawet pomedytować nie można w spokoju...
Drzwi do pokoju numer 4 otworzyły sie. Czarnooki brunet, opuścił to pomieszczenie i poprawił zapięcia na swoich butach i sprawdził czy wszystko w porządku z reszta jego ubioru. Po chwili pokład C53 świecił pustkami. Leviathan rozmyślał przez chwile czy wstąpienie do armii Freezera to był dobry pomysł.
"Wieje nudą, mieszkanie do dupy, dowódca do dupy, ciekawe czy żarcie tez do dupy..."
Spodziewał się czegoś zupełnie innego. Odegnał te myśli zastanawiając się co mogło zajść w biurze przydziałów. Po kilku minutach był na miejscu. Jego uszu doszły jeszcze dźwieki oddalającej się rozmowy wyrażającej podekscytowanie nadchodzącymi wydarzeniami.
- Co tu zaszło? - powiedział szybko
Urzędnik w pierwszej chwili nie zrozumiał co Pół Saiyan do niego powiedział, ale widząc jego spojrzenie szybko przypomniał sobie o co chodziło mężczyźnie. Jąkał się co prawda, ale przekazał Leviathanowi co mialo przed chwilą miejsce. Czarnowłosy podrapał sie po głowie.
- Jesli dobrze rozumiem, bedzie można zdetronizować tego Majina i zająć jego miejsce, tak?
Urzędnik potwierdził.
- Wspaniale - usmiech pojawił się na jego twarzy. Na odchodnym rzucił
- I na drugi raz nie trzęś się tak, ja nie gryzę
Humor wyrażnie mu się poprawił. W końcu będzie można obić komuś mordę na tym cholernym statku, a jak sie trafi okazja to może i zdobyć pozycje. Dowódcy na pewno mają lepsze kawatery niż szeregowcy. Z pozytywnym nastawieniem udał się w kierunku Głównej Hali myśląc o tym co może czekać go na miejscu.
"They will see. We'll fight until eternity
Come with me We'll stand and fight together
Through our strength we'll make a better day
Tomorrow we shall never surrender.
"
Jason Shyboy - Shall Never Surrender
Zablokowany