[WFRP] Zew.

-
- Marynarz
- Posty: 249
- Rejestracja: wtorek, 8 kwietnia 2008, 12:31
- Numer GG: 2363991
- Lokalizacja: Skądinąd
Re: [WFRP] Zew.
Alv
Słysząc rumor wywalanych drzwi krasnolud oderwał się od spożywanego posiłku i popędził po schodach na piętro. Widząc wyważone drzwi do pokoju inżyniera zajrzał do środka. Ponieważ uznał, że czwarty do zabawy to już zbyt wielu nie zatrzymując się nawet wyrżnął z kopa w drzwi pokoju dziewczyny i z całego rozpędu wpadł na stojącego człowieczka, waląc głową w jego plecy
Słysząc rumor wywalanych drzwi krasnolud oderwał się od spożywanego posiłku i popędził po schodach na piętro. Widząc wyważone drzwi do pokoju inżyniera zajrzał do środka. Ponieważ uznał, że czwarty do zabawy to już zbyt wielu nie zatrzymując się nawet wyrżnął z kopa w drzwi pokoju dziewczyny i z całego rozpędu wpadł na stojącego człowieczka, waląc głową w jego plecy
DUB W NOSIE !
Sprawozdania z Drugich Międzynarodowych Warsztatów na Temat Nagich Myszy
Sprawozdania z Drugich Międzynarodowych Warsztatów na Temat Nagich Myszy

-
- Pomywacz
- Posty: 33
- Rejestracja: wtorek, 22 kwietnia 2008, 17:08
- Numer GG: 796737
- Lokalizacja: Centrum dowodzenia światem - Chorzów Batory
Re: [WFRP] Zew.
Ja pierdziu -,-' ale sie pokomplikowalo. Wiec zapamietajcie moi drodzy gracze, wszystko dzieje sie w kolejnosci, w jakiej odpowiadacie, czyli Alv wyważa drzwi i wpada do pokoju inżyniera, następnie Broch wywala nieistniejace drzwi, które uderzaja w khazada, który upada na ziemię, a drugi krasnolu kopie wszystkich i rzuca drugim kuflem w Brocha -,-' ktoremu kawałek szkła wbił się w ucho i wykrwawia się na śmierc >,< , tak więc Serge, jak możesz edytuj posta, a Dziadku Mrozie jak mozesz wyedytuj ten, który został zmazany, na taki jaki ma byc. Jak poprawicie to pojawi sie update. Post Esmeraldy jest śliczny, Artosa tak samo.

-
- Marynarz
- Posty: 249
- Rejestracja: wtorek, 8 kwietnia 2008, 12:31
- Numer GG: 2363991
- Lokalizacja: Skądinąd
Re: [WFRP] Zew.
a nie może zostać tak jak jest 

DUB W NOSIE !
Sprawozdania z Drugich Międzynarodowych Warsztatów na Temat Nagich Myszy
Sprawozdania z Drugich Międzynarodowych Warsztatów na Temat Nagich Myszy

-
- Pomywacz
- Posty: 33
- Rejestracja: wtorek, 22 kwietnia 2008, 17:08
- Numer GG: 796737
- Lokalizacja: Centrum dowodzenia światem - Chorzów Batory
Re: [WFRP] Zew.
A w sumie.. może, zaraz zedytuje posta updatem 
-edit-
Bardin i Broch (jeżeli nie popełnił jeszcze samobójstwa)
Krasnolud wrzasnął niemiłosiernie, gdy fiolka z atramentem rozbiła się na jego twarzy. Szybko wsadzał palce do oczu i probował zetrzeć tusz. Z zakłopotania i zaskoczenia jedna noga powinęła się o drugą. Krasnolud potknął się i poleciał do tyłu. Pełnym impetem rąbnął głową o kant stołu, rozbijając go w drzazgi. Leżał nieprzytomny na ziemi, a z ust ciekła mu krew wąskim strumyczkiem. Głowa wisiała, niczym na sznurku. Nagle drzwi trzasnęły tuż zza krasnoludem. Adrenalina skoczyła do głowy inżyniera, z lękiem odwrócił się do tyłu. W drzwiach stał Broch - gotowy do akcji z nagim mieczem w ręku, który odbijał słońce, nieśmiało wpadające do pomieszczenia.
Leżacy krasnolud burknął coś pod nosem, przetarł oczy i spojrzał na krasnoluda i człeczynę, siegnął szybkim ruchem do buta, i wyciągnął krótki zardzewiały miecz. Jeden cios takim czymś mógł spowodować żółtaczkę, lub nawet śmierć. Zaczał powoli wstawać na proste nogi, trzymiąc gardę z bardzo starego miecza
Heidi i Alv
Szczurowaty mężczyzna był zdziwony refleksem pięknej niewiasty. Zmarszczył brwi i cofnął się do tyłu, podchodząc pod same drzwi. Trzymał sztylet blisko ciała, by zadać jedno, cięcie które mogło by zakończyć zaczynającą się karierę najemniczki. -Zimna tez będziesz dobra- burknął spod nosa, jego prawa noga ruszyła lekko do przodu. W tym momencie do uszu łuczniczki doszedł stukot po drewnianej podłodze przedpokoju. Nagle drzwi otworzyly sie z hukiem, uderzając szczurowatego mężczyznę krawędzią w plecy. Grymas bólu przemknął po jego twarzy, niczym błyskawica po chmurze. Z ręki wyleciał sztylet, który wbił się w ziemię. Zaraz za drzwiami w mężczyznę coś uderzyło. Ruszyło jego małe i cherlawe ciało, coś strzyknęło. Mężczyzna wbił się z całej siły w miecz, wystawiony przez Heidi Oręż wbił mu się w okolicach żołądka a przebił się prosto przez kręgosłup. Spojrzał na nią mętnym wzrokiem. Ślina wciąż ciekła mu z pyska, zaraz za nia buchnęła krew. Autzwig, opuścił głowę w dół, i zjechał po niezwykle ostrym mieczu najemniczki. Upadł na powiększająca się z uderzenia serca na uderzenie serca kałużę. Cicho jęknął i przestał się ruszać. Najemniczka podniosła wzrok z martwego Gustawa i spojrzała na Alva, na którego twarzy malowało się poważne zakłopotanie. Zaraz po tym w drzwiach pojawił się oberżysta.
-Co wy robicie?- warknął zdenerwowany -Zabiliście człowieka!- Darł się w niebogłosy -Na dodatek - mego przyjaciela! Kara was nie ominie, obiecuje! - wrzeszczał i wymachiwał małymi, drobnymi piąstkami.
Ps. Broch, jeżeli tak bardzo Ci nie pasuje sesja to są trzy wyjscia a) albo grasz dalej, b) odchodzisz, umierajac c)odchodzisz, i opuszczasz drużynę, tak, że Twa postać wciaż żyje, co wybierasz? Na Twoje miejsce wskoczy odrazu Ozu

-edit-
Bardin i Broch (jeżeli nie popełnił jeszcze samobójstwa)
Krasnolud wrzasnął niemiłosiernie, gdy fiolka z atramentem rozbiła się na jego twarzy. Szybko wsadzał palce do oczu i probował zetrzeć tusz. Z zakłopotania i zaskoczenia jedna noga powinęła się o drugą. Krasnolud potknął się i poleciał do tyłu. Pełnym impetem rąbnął głową o kant stołu, rozbijając go w drzazgi. Leżał nieprzytomny na ziemi, a z ust ciekła mu krew wąskim strumyczkiem. Głowa wisiała, niczym na sznurku. Nagle drzwi trzasnęły tuż zza krasnoludem. Adrenalina skoczyła do głowy inżyniera, z lękiem odwrócił się do tyłu. W drzwiach stał Broch - gotowy do akcji z nagim mieczem w ręku, który odbijał słońce, nieśmiało wpadające do pomieszczenia.
Leżacy krasnolud burknął coś pod nosem, przetarł oczy i spojrzał na krasnoluda i człeczynę, siegnął szybkim ruchem do buta, i wyciągnął krótki zardzewiały miecz. Jeden cios takim czymś mógł spowodować żółtaczkę, lub nawet śmierć. Zaczał powoli wstawać na proste nogi, trzymiąc gardę z bardzo starego miecza
Heidi i Alv
Szczurowaty mężczyzna był zdziwony refleksem pięknej niewiasty. Zmarszczył brwi i cofnął się do tyłu, podchodząc pod same drzwi. Trzymał sztylet blisko ciała, by zadać jedno, cięcie które mogło by zakończyć zaczynającą się karierę najemniczki. -Zimna tez będziesz dobra- burknął spod nosa, jego prawa noga ruszyła lekko do przodu. W tym momencie do uszu łuczniczki doszedł stukot po drewnianej podłodze przedpokoju. Nagle drzwi otworzyly sie z hukiem, uderzając szczurowatego mężczyznę krawędzią w plecy. Grymas bólu przemknął po jego twarzy, niczym błyskawica po chmurze. Z ręki wyleciał sztylet, który wbił się w ziemię. Zaraz za drzwiami w mężczyznę coś uderzyło. Ruszyło jego małe i cherlawe ciało, coś strzyknęło. Mężczyzna wbił się z całej siły w miecz, wystawiony przez Heidi Oręż wbił mu się w okolicach żołądka a przebił się prosto przez kręgosłup. Spojrzał na nią mętnym wzrokiem. Ślina wciąż ciekła mu z pyska, zaraz za nia buchnęła krew. Autzwig, opuścił głowę w dół, i zjechał po niezwykle ostrym mieczu najemniczki. Upadł na powiększająca się z uderzenia serca na uderzenie serca kałużę. Cicho jęknął i przestał się ruszać. Najemniczka podniosła wzrok z martwego Gustawa i spojrzała na Alva, na którego twarzy malowało się poważne zakłopotanie. Zaraz po tym w drzwiach pojawił się oberżysta.
-Co wy robicie?- warknął zdenerwowany -Zabiliście człowieka!- Darł się w niebogłosy -Na dodatek - mego przyjaciela! Kara was nie ominie, obiecuje! - wrzeszczał i wymachiwał małymi, drobnymi piąstkami.
Ps. Broch, jeżeli tak bardzo Ci nie pasuje sesja to są trzy wyjscia a) albo grasz dalej, b) odchodzisz, umierajac c)odchodzisz, i opuszczasz drużynę, tak, że Twa postać wciaż żyje, co wybierasz? Na Twoje miejsce wskoczy odrazu Ozu


-
- Marynarz
- Posty: 249
- Rejestracja: wtorek, 8 kwietnia 2008, 12:31
- Numer GG: 2363991
- Lokalizacja: Skądinąd
Re: [WFRP] Zew.
Alv
-Zamknij się grubasie! - warknął na oberżystę - Zawrzyj loch, albo zatkam ci go pięścią! A jeżeli okaże się, że ten skurwiel co leży na dole ze zgniecionymi jajami i podróba krasnoluda z sąsiedniego pokoju też są twoimi znajomymi, to i tak dostaniesz w ryj za nasyłanie na gości złodziei. Więc lepiej milcz i zejdź mi z drogi.
-A ciebie laleczko przepraszam za takie wejście bez uprzedzenia, ale doszedłem do wniosku, że skoro w sąsiednim pokoju źle się dzieje, to i u ciebie mogą być kłopoty. - rzekł zwracając się do młodej kobiety
-Idę sprawdzić czy ten mięśniak poradził sobie z tym drugim draniem
Odepchnął oberżystę wciąż stojącego w drzwiach i zajrzał do pokoju obok
-Zamknij się grubasie! - warknął na oberżystę - Zawrzyj loch, albo zatkam ci go pięścią! A jeżeli okaże się, że ten skurwiel co leży na dole ze zgniecionymi jajami i podróba krasnoluda z sąsiedniego pokoju też są twoimi znajomymi, to i tak dostaniesz w ryj za nasyłanie na gości złodziei. Więc lepiej milcz i zejdź mi z drogi.
-A ciebie laleczko przepraszam za takie wejście bez uprzedzenia, ale doszedłem do wniosku, że skoro w sąsiednim pokoju źle się dzieje, to i u ciebie mogą być kłopoty. - rzekł zwracając się do młodej kobiety
-Idę sprawdzić czy ten mięśniak poradził sobie z tym drugim draniem
Odepchnął oberżystę wciąż stojącego w drzwiach i zajrzał do pokoju obok
DUB W NOSIE !
Sprawozdania z Drugich Międzynarodowych Warsztatów na Temat Nagich Myszy
Sprawozdania z Drugich Międzynarodowych Warsztatów na Temat Nagich Myszy

-
- Kok
- Posty: 928
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 19:37
- Numer GG: 1692393
- Lokalizacja: Świnoujście - Koszalin -Szczecin
- Kontakt:
Re: [WFRP] Zew.
Bardin
„Już wstaje... niedobrze... bardzo niedobrze... trzeba coś wymyślić...”
Myśli szalały khazadowi jak oszalałe zbierając wszelkie informacje z otoczenia jakie tylko kiedykolwiek mogłyby mu się przydać. Spojrzał na ustawienie mebli, na przedmioty na nich leżące i rozłożenie postaci. Przeciwnik powoli jednak zaczął się podnosić, co jedynie wzmagało niepewność i niemoc twórczą z powodu zbyt wielu myśli. Teraz nie było czasu na myślenie, trzeba było coś znaleźć.
„Pozbieraj się chłopie. Już w gorszych sytuacjach się znajdowałeś”
Myśląc nad tym spostrzegł, że obok niego znajdują się wazon, który wcześniej leżał na stole. Trochę popękany, lecz o dziwo nadal w miarę cały, chodź raczej już nikt w nim wody nie przeniesie z powodu pęknięcia w podstawie.
„Jakim cudem to się uratowało? Nieważne. Trzeba działać!
Bardin szybko chwycił za wazon i rzucił nim w głowę krasnoluda, który to był łatwym celem – dopiero wstawał, jeszcze był trochę otumaniony upadkiem, a i w odległości takiej, że nawet niemowlę goblińskie by w niego trafiło. Gdy przeciwnik ponownie na moment straci koncentracje z powodu kolejnego uderzenia w głowę chciał dokonać Bardin pchnięcia swym długim sztyletem w dłoń khazada trzymającą ten oto zardzewiały kawałek metalu, a następnie odskoczyć od niego, by ten nie zdążył dokonać kontrataku, a zarazem zyskać ponownie choć chwilę na przemyślenie całej sytuacji i poszukanie sposobu na ogłuszenie napastnika.
„Już wstaje... niedobrze... bardzo niedobrze... trzeba coś wymyślić...”
Myśli szalały khazadowi jak oszalałe zbierając wszelkie informacje z otoczenia jakie tylko kiedykolwiek mogłyby mu się przydać. Spojrzał na ustawienie mebli, na przedmioty na nich leżące i rozłożenie postaci. Przeciwnik powoli jednak zaczął się podnosić, co jedynie wzmagało niepewność i niemoc twórczą z powodu zbyt wielu myśli. Teraz nie było czasu na myślenie, trzeba było coś znaleźć.
„Pozbieraj się chłopie. Już w gorszych sytuacjach się znajdowałeś”
Myśląc nad tym spostrzegł, że obok niego znajdują się wazon, który wcześniej leżał na stole. Trochę popękany, lecz o dziwo nadal w miarę cały, chodź raczej już nikt w nim wody nie przeniesie z powodu pęknięcia w podstawie.
„Jakim cudem to się uratowało? Nieważne. Trzeba działać!
Bardin szybko chwycił za wazon i rzucił nim w głowę krasnoluda, który to był łatwym celem – dopiero wstawał, jeszcze był trochę otumaniony upadkiem, a i w odległości takiej, że nawet niemowlę goblińskie by w niego trafiło. Gdy przeciwnik ponownie na moment straci koncentracje z powodu kolejnego uderzenia w głowę chciał dokonać Bardin pchnięcia swym długim sztyletem w dłoń khazada trzymającą ten oto zardzewiały kawałek metalu, a następnie odskoczyć od niego, by ten nie zdążył dokonać kontrataku, a zarazem zyskać ponownie choć chwilę na przemyślenie całej sytuacji i poszukanie sposobu na ogłuszenie napastnika.

-
- Marynarz
- Posty: 249
- Rejestracja: wtorek, 8 kwietnia 2008, 12:31
- Numer GG: 2363991
- Lokalizacja: Skądinąd
Re: [WFRP] Zew.
ehem, czy rezygnacja Serge i Esmeraldy działa ex tunc, czyli wstecz? bo jeśli tak, to się w sumie rypie spory kawałek scenariusza
DUB W NOSIE !
Sprawozdania z Drugich Międzynarodowych Warsztatów na Temat Nagich Myszy
Sprawozdania z Drugich Międzynarodowych Warsztatów na Temat Nagich Myszy

-
- Pomywacz
- Posty: 33
- Rejestracja: wtorek, 22 kwietnia 2008, 17:08
- Numer GG: 796737
- Lokalizacja: Centrum dowodzenia światem - Chorzów Batory
Re: [WFRP] Zew.
Wszyscy
Mężczyzna zlęknął się, słysząć słowa lekko szalonego krasnoluda z jakimiś kośćmi wplątanymi w brodę. Śmiało zrobił krok do tyłu -To był mój przyjaciel- burknął, patrząc na martwego mężczyznę, nabitego na miecz pięknej kobiety. Zaraz po tych słowach obok niego stanęło dwóch umundorwanych mężczyzn. Obydwoje byli wzrostu i postury Wernera. Jeden z nich miał krótko ostrzyżone włosy, obok niego stał mężczyzna z czarnym ,gęstym wąsem -Co się tu dzieje do cholery? rzekł grubym głosem. -Ty duży i Ty.. piękna... - zaciął się przez chwilę[/i], jeszcze dzisiaj opuścicie nasze piękne miasto.[/i]- burknął i wyciągnął swój gisleowski miecz Teraz!- dodal stanowczo. Tych dwóch mi nie wygląda na winnych- burknął wskazując na obitego krasnoluda i jego rasbrata. Dwoje najemników szybkim krokiem opuściło pokój, i bez żadnego pożegnania wyszło z dwoma strażnikami miejskimi. Wtem wazon popchnięty przez Inżyniera rozbił się na głowie khazada. Krasnolud padł nieprzytomny na ziemię. -Jego już zostaw idioto!- wydarł się karczmiarz. Weznę go zaraz, a Wy się wynoście. Nie chcę was już tu więcej widzieć- burknął i zszedł na dół. Po chwili, dwóch znajomych wam już ochroniarzy chwyciło nieprzytomnego krasnoluda i zniosło go na dół.
Broch i Esmeralda opuszczają sesję, nie ukrywam, że nie będe płakał
Bardin był obolały. Bolała go nie dośc, że ręka, to jeszcze głowa. Śliwa pod okiem robiła się coraz to większa, a każdy zebrany oddech powodował ból żeber. Nie dośc, że opuściło was dwoje członków drużyny, to na dodatek: niemalże was nie zabito. Pobyt w tym mieście nie jest na samym początku za wspaniały, aż strach pomyśleć - jak się skończy.
Mężczyzna zlęknął się, słysząć słowa lekko szalonego krasnoluda z jakimiś kośćmi wplątanymi w brodę. Śmiało zrobił krok do tyłu -To był mój przyjaciel- burknął, patrząc na martwego mężczyznę, nabitego na miecz pięknej kobiety. Zaraz po tych słowach obok niego stanęło dwóch umundorwanych mężczyzn. Obydwoje byli wzrostu i postury Wernera. Jeden z nich miał krótko ostrzyżone włosy, obok niego stał mężczyzna z czarnym ,gęstym wąsem -Co się tu dzieje do cholery? rzekł grubym głosem. -Ty duży i Ty.. piękna... - zaciął się przez chwilę[/i], jeszcze dzisiaj opuścicie nasze piękne miasto.[/i]- burknął i wyciągnął swój gisleowski miecz Teraz!- dodal stanowczo. Tych dwóch mi nie wygląda na winnych- burknął wskazując na obitego krasnoluda i jego rasbrata. Dwoje najemników szybkim krokiem opuściło pokój, i bez żadnego pożegnania wyszło z dwoma strażnikami miejskimi. Wtem wazon popchnięty przez Inżyniera rozbił się na głowie khazada. Krasnolud padł nieprzytomny na ziemię. -Jego już zostaw idioto!- wydarł się karczmiarz. Weznę go zaraz, a Wy się wynoście. Nie chcę was już tu więcej widzieć- burknął i zszedł na dół. Po chwili, dwóch znajomych wam już ochroniarzy chwyciło nieprzytomnego krasnoluda i zniosło go na dół.
Broch i Esmeralda opuszczają sesję, nie ukrywam, że nie będe płakał

Bardin był obolały. Bolała go nie dośc, że ręka, to jeszcze głowa. Śliwa pod okiem robiła się coraz to większa, a każdy zebrany oddech powodował ból żeber. Nie dośc, że opuściło was dwoje członków drużyny, to na dodatek: niemalże was nie zabito. Pobyt w tym mieście nie jest na samym początku za wspaniały, aż strach pomyśleć - jak się skończy.

-
- Marynarz
- Posty: 249
- Rejestracja: wtorek, 8 kwietnia 2008, 12:31
- Numer GG: 2363991
- Lokalizacja: Skądinąd
Re: [WFRP] Zew.
Alv
- Nic ci nie jest?- zapytał poobijanego inżyniera - dasz radę iść? Bo musimy się chyba zabrać z tego zaszczurzonego lokalu. Wesprzyj się na mnie jeśli musisz ...
Pomagając napadniętemu zebrali jego porozrzucane rzeczy i zeszli na dół, gdzie najemnik zabrał resztę ekwipunku, który pozostał przy zajmowanej wcześniej ławie. Wojownik podszedł do szynkwasu, rzucając wzgardliwe spojrzenie oberżyście
- Jeżeli zobaczę któregoś z tej nieprzytomnej dwójki kręcących się wokół nas to wrócę tu i spalę ten burdel aż do gołej ziemi - rzucił grubasowi na pożegnanie i wyszedł
- No dobra, co dalej? - spytał towarzysza -Trzeba by się chyba rozejrzeć za jakąś robotą. Proponuję uderzyć do tutejszych oficjeli, może będą mieli ciekawe zlecenie, chyba i tobie przyda się parę groszy, co? Zajrzymy do magistratu.
- Nic ci nie jest?- zapytał poobijanego inżyniera - dasz radę iść? Bo musimy się chyba zabrać z tego zaszczurzonego lokalu. Wesprzyj się na mnie jeśli musisz ...
Pomagając napadniętemu zebrali jego porozrzucane rzeczy i zeszli na dół, gdzie najemnik zabrał resztę ekwipunku, który pozostał przy zajmowanej wcześniej ławie. Wojownik podszedł do szynkwasu, rzucając wzgardliwe spojrzenie oberżyście
- Jeżeli zobaczę któregoś z tej nieprzytomnej dwójki kręcących się wokół nas to wrócę tu i spalę ten burdel aż do gołej ziemi - rzucił grubasowi na pożegnanie i wyszedł
- No dobra, co dalej? - spytał towarzysza -Trzeba by się chyba rozejrzeć za jakąś robotą. Proponuję uderzyć do tutejszych oficjeli, może będą mieli ciekawe zlecenie, chyba i tobie przyda się parę groszy, co? Zajrzymy do magistratu.
DUB W NOSIE !
Sprawozdania z Drugich Międzynarodowych Warsztatów na Temat Nagich Myszy
Sprawozdania z Drugich Międzynarodowych Warsztatów na Temat Nagich Myszy

-
- Kok
- Posty: 928
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 19:37
- Numer GG: 1692393
- Lokalizacja: Świnoujście - Koszalin -Szczecin
- Kontakt:
Re: [WFRP] Zew.
Bardin
- Magistrat?
Zapytał zmęczony krasnolud opierając się na ramieniu towarzysza.
- Dobra myśl, choć powinniśmy się najpierw ogarnąć, a przynajmniej mnie ogarnąć! Kto zatrudni dwóch krasnoludów z czego jednego obitego i śmierdzącego piwem na kilometr?
Uśmiechnął się na moment
- Szkoda tego sikacza. Może nie był dobry, ale przynajmniej był
Rozmarzył się i złapał większy oddech.
- Albo co tam! Raz się żyje!
Wykrzyczał puszczając się towarzysza i robiąc kilka kroków do przodu, tylko po to, by za chwilę złapać się za klatkę piersiową i odwracając się cicho dodać
- Jednak potrzebuję pomocnej dłoni by tam dotrzeć
Uśmiechną się niewinnie do towarzysza
- Magistrat?
Zapytał zmęczony krasnolud opierając się na ramieniu towarzysza.
- Dobra myśl, choć powinniśmy się najpierw ogarnąć, a przynajmniej mnie ogarnąć! Kto zatrudni dwóch krasnoludów z czego jednego obitego i śmierdzącego piwem na kilometr?
Uśmiechnął się na moment
- Szkoda tego sikacza. Może nie był dobry, ale przynajmniej był
Rozmarzył się i złapał większy oddech.
- Albo co tam! Raz się żyje!
Wykrzyczał puszczając się towarzysza i robiąc kilka kroków do przodu, tylko po to, by za chwilę złapać się za klatkę piersiową i odwracając się cicho dodać
- Jednak potrzebuję pomocnej dłoni by tam dotrzeć
Uśmiechną się niewinnie do towarzysza

-
- Marynarz
- Posty: 249
- Rejestracja: wtorek, 8 kwietnia 2008, 12:31
- Numer GG: 2363991
- Lokalizacja: Skądinąd
Re: [WFRP] Zew.
Alv
-Ech, ta dzisiejsza młodzież ... - westchnął, po czym podszedł do obolałego towarzysza i pozwolił mu wesprzeć się na ramieniu
-Tak na marginesie, zwą mnie Alv. Alv Grimmson. Nie pytaj mnie o klan ani o miejsce urodzenia, nie chcę o tym rozmawiać. W każdym razie kiedyś byłem kowalem, ale przestałem nim być, zająłem się wojaczką i teraz sprzedaję swoje umiejętności każdemu, kto jest w stanie za nie zapłacić. Moja ostania kompania rozpadła się kilka miesięcy temu, po tym jak nasz, za przeproszeniem, Pan po pijaku spadł ze schodów i złamał sobie kark. Chociaż ten sztylet w jego plecach też wyglądał nieco podejrzanie, ale jak tłumaczyliśmy to potem z kapitanem taka choroba to u książąt całkiem normalna przypadłość. Ekhem ... co to ja ... noo więc tak sobie wędruję w poszukiwaniu nowego zatrudnienia.
-Ech, ta dzisiejsza młodzież ... - westchnął, po czym podszedł do obolałego towarzysza i pozwolił mu wesprzeć się na ramieniu
-Tak na marginesie, zwą mnie Alv. Alv Grimmson. Nie pytaj mnie o klan ani o miejsce urodzenia, nie chcę o tym rozmawiać. W każdym razie kiedyś byłem kowalem, ale przestałem nim być, zająłem się wojaczką i teraz sprzedaję swoje umiejętności każdemu, kto jest w stanie za nie zapłacić. Moja ostania kompania rozpadła się kilka miesięcy temu, po tym jak nasz, za przeproszeniem, Pan po pijaku spadł ze schodów i złamał sobie kark. Chociaż ten sztylet w jego plecach też wyglądał nieco podejrzanie, ale jak tłumaczyliśmy to potem z kapitanem taka choroba to u książąt całkiem normalna przypadłość. Ekhem ... co to ja ... noo więc tak sobie wędruję w poszukiwaniu nowego zatrudnienia.
DUB W NOSIE !
Sprawozdania z Drugich Międzynarodowych Warsztatów na Temat Nagich Myszy
Sprawozdania z Drugich Międzynarodowych Warsztatów na Temat Nagich Myszy

-
- Kok
- Posty: 928
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 19:37
- Numer GG: 1692393
- Lokalizacja: Świnoujście - Koszalin -Szczecin
- Kontakt:
Re: [WFRP] Zew.
Bardin
- A więc wędrujesz tak jak ja, choć akurat ja w tym momencie wracam po wykonanej robocie w rodzinne strony.
Wsparł się na ramieniu towarzysza
- Bardin Fres, inżynier. Na wojaczce się nie znam, lecz jeśli chodzi o machiny wszelakie jestem ekspertem.
Uśmiechnął się nieznacznie
- Chodźmy już tam. Takie siedzenie nie przyniesie nam nic dobrego.
- A więc wędrujesz tak jak ja, choć akurat ja w tym momencie wracam po wykonanej robocie w rodzinne strony.
Wsparł się na ramieniu towarzysza
- Bardin Fres, inżynier. Na wojaczce się nie znam, lecz jeśli chodzi o machiny wszelakie jestem ekspertem.
Uśmiechnął się nieznacznie
- Chodźmy już tam. Takie siedzenie nie przyniesie nam nic dobrego.

-
- Pomywacz
- Posty: 33
- Rejestracja: wtorek, 22 kwietnia 2008, 17:08
- Numer GG: 796737
- Lokalizacja: Centrum dowodzenia światem - Chorzów Batory
Re: [WFRP] Zew.
Wszyscy
Dwoje krasnoludów w niebywałym spokoju opuściło oberże, towarzyszyły im tylko głupie spojrzenia lekko podpitych bywalców. Wyszliście na ulicę - było tam tłoczno. Lecz i tak w oddali zauważyliście waszych byłych kompanów - Brocha i Esmeraldę. Ze znalezieniem posiadłości burmistrza nie mieliście dużych problemów. Owa budowla stała naprzeciw kraczmy, która niedawno opuściliście. Przed wejściem stał krasnolud. Posiadający dość długą, rozpuszoną brodę koloru białego. Na głowie nierównomiernie układały się włosy, odsłaniając wygolone włosy w kształcie kręgu tuż na środu łepetyny. Khazad podpierał się na dużym toporze wojennym - roboty krasnoludzkiej. Spał. Chrapał niczym opentany. Nawet po przejściu obok niego nie poruszył się nawet o krok. Wasze nosy wyczuły tylko odór piwa, który walił mu z gęby.
Drzwi były wielkie i wysokie, jednak klamka - była stosunkowo nisko położona- tak że khazad mógłby ją bez problemu nacisnąć i wejść do środa. Tak też zrobiliście. W środu było przytulnie. Czerwony dywan rozłożony na ziemii, złote świeczniki, i obraz mężczyzny o siwych włosach wspartego laską - był to pewnie burmistrz owego miasta. Tuż pod obrazem znajdowała się tabliczka z napisem 'Ogłoszenia'. Była tylko jedna kartka. Na papierze było napisane, że za każdą głowę zwierzoludzia, burmistrz płaci dwadzieścia złotych koron, od ręki. Po szczególy udaliście się do samego władcy Brionne.
Gdy otworzyliście drzwi do pokoju burmistrza - który wzkazał wam niski, szczurowaty lokal. Ujrzeliście niskiego, chudego i siwego mężczyznę w dość eleganckich okularach, siedzącego za biurkiem. Miał bardzo sympatyczny wyraz twarzy, lecz to nie był owy mężczyzna z obrazu. Był niemalże identyczny. Przed biurkiem stało jeszcze dwóch jegomości - elf i khazad.
-Wy z ogłoszenia?- Zapytał się niewyobrażalnie miłym dla ucha głosem. -Jeśli tak to bardzo dobrze- mężczyzna uśmiechnął się i wypuścił gęsty, siwy dym z ust. -Przez tydzien nikt się nie zgłaszał, a dziś czworo przyszło na raz, wspaniale- Dodał. -Podać coś do picia?- rzekł mężczyzna, którego na początku nie zauważyliście. Wysoki, o bardzo szpiczastym nosie i wątłej postury. Ubrany podobnie, jak ten szczurowaty, śmierdzący lokal, który wskazał wam pokój burmistrza. Nazywam się Gotfried Schreiber, czujcie się jak u siebie- Dodał i zaciągnął się brązowym cygarem.
Do sesji dołanczają Kloner i Denis, nie muszę przypominać, że fajnie by było, gdybyście ładnie opisali wasze postacie z wyglądu
, trzy krasie i jeden elf - pewnie się pokochacie ^^
Dwoje krasnoludów w niebywałym spokoju opuściło oberże, towarzyszyły im tylko głupie spojrzenia lekko podpitych bywalców. Wyszliście na ulicę - było tam tłoczno. Lecz i tak w oddali zauważyliście waszych byłych kompanów - Brocha i Esmeraldę. Ze znalezieniem posiadłości burmistrza nie mieliście dużych problemów. Owa budowla stała naprzeciw kraczmy, która niedawno opuściliście. Przed wejściem stał krasnolud. Posiadający dość długą, rozpuszoną brodę koloru białego. Na głowie nierównomiernie układały się włosy, odsłaniając wygolone włosy w kształcie kręgu tuż na środu łepetyny. Khazad podpierał się na dużym toporze wojennym - roboty krasnoludzkiej. Spał. Chrapał niczym opentany. Nawet po przejściu obok niego nie poruszył się nawet o krok. Wasze nosy wyczuły tylko odór piwa, który walił mu z gęby.
Drzwi były wielkie i wysokie, jednak klamka - była stosunkowo nisko położona- tak że khazad mógłby ją bez problemu nacisnąć i wejść do środa. Tak też zrobiliście. W środu było przytulnie. Czerwony dywan rozłożony na ziemii, złote świeczniki, i obraz mężczyzny o siwych włosach wspartego laską - był to pewnie burmistrz owego miasta. Tuż pod obrazem znajdowała się tabliczka z napisem 'Ogłoszenia'. Była tylko jedna kartka. Na papierze było napisane, że za każdą głowę zwierzoludzia, burmistrz płaci dwadzieścia złotych koron, od ręki. Po szczególy udaliście się do samego władcy Brionne.
Gdy otworzyliście drzwi do pokoju burmistrza - który wzkazał wam niski, szczurowaty lokal. Ujrzeliście niskiego, chudego i siwego mężczyznę w dość eleganckich okularach, siedzącego za biurkiem. Miał bardzo sympatyczny wyraz twarzy, lecz to nie był owy mężczyzna z obrazu. Był niemalże identyczny. Przed biurkiem stało jeszcze dwóch jegomości - elf i khazad.
-Wy z ogłoszenia?- Zapytał się niewyobrażalnie miłym dla ucha głosem. -Jeśli tak to bardzo dobrze- mężczyzna uśmiechnął się i wypuścił gęsty, siwy dym z ust. -Przez tydzien nikt się nie zgłaszał, a dziś czworo przyszło na raz, wspaniale- Dodał. -Podać coś do picia?- rzekł mężczyzna, którego na początku nie zauważyliście. Wysoki, o bardzo szpiczastym nosie i wątłej postury. Ubrany podobnie, jak ten szczurowaty, śmierdzący lokal, który wskazał wam pokój burmistrza. Nazywam się Gotfried Schreiber, czujcie się jak u siebie- Dodał i zaciągnął się brązowym cygarem.
Do sesji dołanczają Kloner i Denis, nie muszę przypominać, że fajnie by było, gdybyście ładnie opisali wasze postacie z wyglądu


-
- Marynarz
- Posty: 155
- Rejestracja: czwartek, 28 czerwca 2007, 12:52
- Numer GG: 1728710
Re: [WFRP] Zew.
Krasnolud o ciemnej , długiej , zaplecionej w trzy długie warkocze brodzie i równie długich , spływających aż za ramiona włosach popatrzył zza krzaczastych brwi na nowoprzybyłych . Nie był jeszcze stary ale wiek już był zaawansowany .
Ilość włosów jakie posiada była zaiste imponująca a jedynie broda starannie wypielęgnowana. Ciężka , podwójnie pleciona kolczuga wyraźnie nosząca ślady krasnoludzkiej roboty była częściowo zakryta skórzanym , mocno wytartym płaszczem . Obok niego stał wypchany skórzany worek ( taki jaki zwykli używać marynarze ) do którego przytroczona była duża drewniana tarcza , o tarcze oparty był ciężki topór .
Minę krasnoluda można było opisać jako mieszankę znudzenia i irytacji . Z rękami splecionym na piersiach przyglądał się krytycznie krasnoludom które weszły do sali .
Dopiero gdy się poruszył i opuścił ręce można było zobaczyć zwisający na grubym żelaznym łańcuchu symbol starożytnego krasnoludzkiego boga : Grimnira Nieustraszonego . Patrzył bez słowa na przybyłych oczekując od nich stosownego dla bogobojnych krasnoludów powitania .
Ilość włosów jakie posiada była zaiste imponująca a jedynie broda starannie wypielęgnowana. Ciężka , podwójnie pleciona kolczuga wyraźnie nosząca ślady krasnoludzkiej roboty była częściowo zakryta skórzanym , mocno wytartym płaszczem . Obok niego stał wypchany skórzany worek ( taki jaki zwykli używać marynarze ) do którego przytroczona była duża drewniana tarcza , o tarcze oparty był ciężki topór .
Minę krasnoluda można było opisać jako mieszankę znudzenia i irytacji . Z rękami splecionym na piersiach przyglądał się krytycznie krasnoludom które weszły do sali .
Dopiero gdy się poruszył i opuścił ręce można było zobaczyć zwisający na grubym żelaznym łańcuchu symbol starożytnego krasnoludzkiego boga : Grimnira Nieustraszonego . Patrzył bez słowa na przybyłych oczekując od nich stosownego dla bogobojnych krasnoludów powitania .

-
- Marynarz
- Posty: 249
- Rejestracja: wtorek, 8 kwietnia 2008, 12:31
- Numer GG: 2363991
- Lokalizacja: Skądinąd
Re: [WFRP] Zew.
Alv
-O kurde, patrz, klecha- mruknął do Bardina - Pewnie zaraz zacznie prawić jakieś kazanie. A ja ostatnio byłem w świątyni tylko dlatego, że zaczął padać straszny deszcz a to była najbliższa budowla. Nawet nie wiem kto tam sprawował rządy. I jeszcze kłapouchy. Rewelacja. Poprostu rewelacja. Tylko wróżek i tańców nago przy księżycu brakuje ...
-Cześć!- rzucił w kierunku khazadzkiego kapłana, totalnie ignorując elfa - Ładny mamy dzień, nieprawdaż? Co tam słychać w sprawach duchowych? Eee ... fajny wisiorek. Ekhem. No dobra - rzekł odwracając się w kierunku mężczyzny za biurkiem - nie ma co owijać, problem wyjaśnić trzeba szybko i nie tracąc czasu. Przyszliśmy tu w sprawie ogłoszenia. Tego na tablicy. O 20 koron za zwierzoludzia. Podaj szczegóły człeczyno i miejmy to za sobą. A jeśli idzie o coś do picia, to przydałby się kufelek ale, po szczynach serwowanych w tutejszym zajeździe wypadałoby napić się czegoś lepszego.
-O kurde, patrz, klecha- mruknął do Bardina - Pewnie zaraz zacznie prawić jakieś kazanie. A ja ostatnio byłem w świątyni tylko dlatego, że zaczął padać straszny deszcz a to była najbliższa budowla. Nawet nie wiem kto tam sprawował rządy. I jeszcze kłapouchy. Rewelacja. Poprostu rewelacja. Tylko wróżek i tańców nago przy księżycu brakuje ...
-Cześć!- rzucił w kierunku khazadzkiego kapłana, totalnie ignorując elfa - Ładny mamy dzień, nieprawdaż? Co tam słychać w sprawach duchowych? Eee ... fajny wisiorek. Ekhem. No dobra - rzekł odwracając się w kierunku mężczyzny za biurkiem - nie ma co owijać, problem wyjaśnić trzeba szybko i nie tracąc czasu. Przyszliśmy tu w sprawie ogłoszenia. Tego na tablicy. O 20 koron za zwierzoludzia. Podaj szczegóły człeczyno i miejmy to za sobą. A jeśli idzie o coś do picia, to przydałby się kufelek ale, po szczynach serwowanych w tutejszym zajeździe wypadałoby napić się czegoś lepszego.
DUB W NOSIE !
Sprawozdania z Drugich Międzynarodowych Warsztatów na Temat Nagich Myszy
Sprawozdania z Drugich Międzynarodowych Warsztatów na Temat Nagich Myszy

-
- Kok
- Posty: 928
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 19:37
- Numer GG: 1692393
- Lokalizacja: Świnoujście - Koszalin -Szczecin
- Kontakt:
Re: [WFRP] Zew.
Bardin
Khazad wolał nie słuchać tego co mu prawił znajomy. W końcu za te słowa mógł zaraz stracić głowę, gdyby tylko brat z wisiorkiem o tym usłyszał. By nie mieć ewentualnie zwiększonych znacząco problemów zdrowotnych postanowił się trochę odsunąć od Alva i skłonić się krasnoludowi
- Witam jaśnie brata. Zdaje się, że chcecie zająć się tą samą sprawą co my. Jeśli tak, to w takim razie proponuję współpracę. Zwą mnie Fres, Bardin Fres i jestem inżynierem. Mój „znajomy” to Alv Grimmson.
Słowo znajomy wypowiedział wręcz sarkastycznie. Po tym krótkim zapoznaniu liczył na choć trochę lepszą reakcję na ich osoby, aniżeli po błazenadzie jaką wykonał przed chwilą Alv. Miał wielką nadzieję, że nikt nie zacznie przyrównywać go do Alva. To by znacznie zaszkodziło interesom i trzeba to było ratować. Spojrzał w stronę burmistrza.
- Dziękuję Panie burmistrzu, lecz wolałbym nie pić w trakcie rozmawiania o interesach, przynajmniej nie na tym etapie rozmów.
Delikatnie się uśmiechnął.
Khazad wolał nie słuchać tego co mu prawił znajomy. W końcu za te słowa mógł zaraz stracić głowę, gdyby tylko brat z wisiorkiem o tym usłyszał. By nie mieć ewentualnie zwiększonych znacząco problemów zdrowotnych postanowił się trochę odsunąć od Alva i skłonić się krasnoludowi
- Witam jaśnie brata. Zdaje się, że chcecie zająć się tą samą sprawą co my. Jeśli tak, to w takim razie proponuję współpracę. Zwą mnie Fres, Bardin Fres i jestem inżynierem. Mój „znajomy” to Alv Grimmson.
Słowo znajomy wypowiedział wręcz sarkastycznie. Po tym krótkim zapoznaniu liczył na choć trochę lepszą reakcję na ich osoby, aniżeli po błazenadzie jaką wykonał przed chwilą Alv. Miał wielką nadzieję, że nikt nie zacznie przyrównywać go do Alva. To by znacznie zaszkodziło interesom i trzeba to było ratować. Spojrzał w stronę burmistrza.
- Dziękuję Panie burmistrzu, lecz wolałbym nie pić w trakcie rozmawiania o interesach, przynajmniej nie na tym etapie rozmów.
Delikatnie się uśmiechnął.

-
- Chorąży
- Posty: 3121
- Rejestracja: wtorek, 21 grudnia 2004, 11:06
- Lokalizacja: Tam gdzie konczy się wieś a zaczyna zadupie \,,/ <(^.^)> \,,/
Re: [WFRP] Zew.
Wąż
Mężczyzna stał z zarzuconym kapturem na głowę, tak, że nie było widać jego twarzy. Ubrany był w czarny płaszcz i czarną zbroje skórzaną, z prawym rękawem długim, a lewym krótkim.
-Kolejne krasnoludy-szepnął, po czym spojrzał na swoich "współtowarzyszy", a na jego twarzy pojawił się grymas, który był nie widoczny spod kaptura.
Mężczyzna stał z zarzuconym kapturem na głowę, tak, że nie było widać jego twarzy. Ubrany był w czarny płaszcz i czarną zbroje skórzaną, z prawym rękawem długim, a lewym krótkim.
-Kolejne krasnoludy-szepnął, po czym spojrzał na swoich "współtowarzyszy", a na jego twarzy pojawił się grymas, który był nie widoczny spod kaptura.
"Lepiej Milczeć I Wyglądać Jak Idiota, Niż Się Odezwać I Rozwiać Wszelkie Wątpliwości"
Mafia Radioaktywnych Krów
Mafia Radioaktywnych Krów
