[Neuroshima] - Pozostać Człowiekiem

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Tevery Best
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1271
Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
Numer GG: 10455731
Lokalizacja: Radzymin

Re: [Neuroshima] - Pozostać Człowiekiem

Post autor: Tevery Best »

Osa wszedł do baru, który okazał się być równie zasyfiały, co reszta tej dziury. Pod ścianami siedzieli brudni robole w powalanych ciuchach, w większości Meksi. Gdzieś w kącie gadało o czymś dwóch szpakowatych kolesi, ubranych w dżinsy i skórzane kamizelki. Na ich stoliku - co ciekawe, wydawał się być w lepszym stanie niż większość speluny - leżały dwa kowbojskie kapelusze i jakieś żarcie. Była też ława nieco z boku, przy której siedziały trzy miejscowe kobiety, obszarpane i chude, jedna z nich posiniaczona. Barman leniwie zmywał szklanki w sporym wiadrze. W pomieszczeniu było duszno, mimo "otwartych" (czytaj: wybitych) okien i braku drzwi jako takich. Zaraz po wejściu kuriera wszyscy spojrzeli na niego, rozmowy ucichły, ale tylko na ułamek sekundy.
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [Neuroshima] - Pozostać Człowiekiem

Post autor: Delf »

Osa ucieszył się widząc, że klientela szybko wróciła do przerwanych rozmów. Jeżeli są przyzwyczajeni do obcych to już połowa sukcesu. Podszedł śmiało do baru, po drodze odpinając i zdejmując kask. W takich sytuacjach należy baczyć na swoje maniery.
- Witam! - zagadnął barmana. - Co podajecie i co przyjmujecie?
To pytanie również było wynikiem licznych doświadczeń w tej kwestii. Próbując zamówić coś czego nie ma na stanie można tylko i wyłącznie napytać sobie biedy. Podobnie sprawa miała się z metodą płatności. Jeżeli Osa nie miał już gambli z ostatniego zlecenia - tak jak teraz - płacił zwykle nadprogramową amunicją, żywnością lub, w ostateczności, paliwem. Skoro przez miejscowość przewijają się od czasu do czasu obcy, to zapewne istnieje duża dowolność przy płaceniu rachunku, niemniej jednak należało się upewnić.
Tevery Best
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1271
Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
Numer GG: 10455731
Lokalizacja: Radzymin

Re: [Neuroshima] - Pozostać Człowiekiem

Post autor: Tevery Best »

Barman spojrzał na Osę tym samym znudzonym wzrokiem, po czym pełnym zrezygnowania głosem powiedział: - Mamy dobry samogon i kiepski samogon. A w zamian przyjmujemy w zasadzie wszystko... Najlepiej paliwo i żarcie, choć amunicja i dolary nowojorskie też mogą być. No to co podać?
Kurier zauważył, że odbija się w łysinie szynkarza. Ten stary białas na pewno niejedno już widział, no chyba że wcale stąd nie wychodził. Na rękach miał białe, gumowe rękawice, a na twarzy paskudną bliznę. Nosił też kraciastą koszulę i stare, przetarte dżinsy. Przyglądał się swojemu potencjalnemu klientowi z niecierpliwością i znużeniem...
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [Neuroshima] - Pozostać Człowiekiem

Post autor: Delf »

- No to niech będzie dobry samogon - zdecydował Osa, rozsądnie stwierdzając, że nie warto oszczędzać na zdrowiu, a być może i życiu.
- Dzieje się tu u was coś ciekawego? - zagadnął barmana, gdy ten nalewał mu zamówiony alkohol. Ciągle pamiętał o strzałach, które usłyszał na pustyni i wolał się upewnić, czy w okolicy nie grasują jacyś bandyci, mutanci, lub jedni i drudzy. - Sądząc po tej tablicy przy wjeździe, utrzymujecie się pewnie ze Zbieraczy?
Tevery Best
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1271
Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
Numer GG: 10455731
Lokalizacja: Radzymin

Re: [Neuroshima] - Pozostać Człowiekiem

Post autor: Tevery Best »

Barman sięgnął pod kontuar i wyciągnął sporych rozmiarów gąsior. Wyciągnął mierzący bez mała 10 centymetrów średnicy korek i nalał ci pełny kufel tutejszego trunku. Trunek był przejrzysty, choć lekko zielonkawy - czyli całkiem nieźle. Gdybyś miał po tym umrzeć, byłoby pewnie nieco bardziej mętne.
- Ciekawego? - prychnął barman. - Jeżeli chcesz znać moje zdanie, to zabieraj się stąd i krzyżyk na drogę. Ja zresztą też zbieram tylko na wyjazd, najlepiej do NY, bo tam rzadko kiedy ktoś rozwala bar. To miasto umiera i Jackson tego nie zmieni. Wszędzie mutasy, mutasy i mutasy, a wszystko, co było do wygrzebania z tych ruin, zostało wygrzebane - splunął z dezaprobatą. - Utrzymujemy się resztkami tego, co ten stary pryk ma w składziku. Jeżeli chcesz usłyszeć opinię starego Steve'a - to znaczy moją - to ten cały jego bunkier to bzdura. Wymyślił bajeczkę i sprzedaje, żeby ludzie zostali w mieście. A nawet jeżeli tak nie jest, to ile towaru może być w jednym bunkrze, co?
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [Neuroshima] - Pozostać Człowiekiem

Post autor: Delf »

Osa pokiwał głową ze zrozumieniem. Widywał już takie miasteczka. Większość rozsądnych zbieraczy albo stacjonowała przy ruinach jakichś dawnych aglomeracji, gdzie zapas gratów był praktycznie niewyczerpany, albo tworzyła społeczność nomadów, gotowych do wyruszenia w drogę, gdy tylko ich źródełko zacznie wysychać. Ci którzy głupio postanawiali się osiedlić na stałe wśród gruzów jednego miasta dochodzili w końcu do momentu, w którym by przeżyć musieli przekształcać sie w społeczności rolników. W okolicach zaludnionych mutantami nie było takiej opcji. Pozostawała tylko ucieczka albo śmierć.
Historie o przedwojennych bunkrach też nie były dla kuriera niczym nowym. W każdej osadzie można było trafić na jakiegoś fanatyka, który był święcie przekonany o istnieniu przedwojennych skarbów, lub przynajmniej jakieś miejscowe legendy o nieprzebranych skarbach ukrytych głęboko pod ziemią. Powstawały zwykle dla poprawienia morale, ale z czasem nawet ci, którzy je sfabrykowali zaczynali w nie wierzyć - bo chcieli, by były prawdą. W rzeczywistości istnienie takiego bunkra uczyniłoby osadę najbardziej zagrożonym miejscem w całych Zasranych Stanach, może poza Frontem. Takie rzeczy jak zapas broni i - co ważniejsze - technologii przyciągały uwagę nie tylko miejscowych opryszków, ale nawet potęg militarnych, jeżeli można było o takowych mówić w dzisiejszych czasach.
- Na moje szczęście jestem tu tylko przejazdem - zaczął Osa - więc obawiam się, że zbytnio nie podbuduję twojego budżetu ucieczkowego. Jeśli dodasz mi do tego... - zawahał się na moment - alkoholu coś do zjedzenia, zapłacę ci porządną, wojskową konserwą.
Nie czekając na odpowiedź Steve'a, sięgnął do kieszeni, z niewielkiego słoiczka wyjął pigułkę, połknął ją, po czym wypił cały kufel duszkiem, na zasadzie "raz kozie śmierć".
- Szczerze mówiąc, to mam w tym mieście interes do Jacksona właśnie. Znajdę go w tym całym "Domu Gildii"? Chciałbym mieć to z głowy jak najszybciej.
Tevery Best
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1271
Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
Numer GG: 10455731
Lokalizacja: Radzymin

Re: [Neuroshima] - Pozostać Człowiekiem

Post autor: Tevery Best »

- Do jedzenia, powiadasz? Nic z tego, koleś. Sam mam niedobory, psia jego. Ułah, leczysz się na coś? A to aby nie zaraźliwe jest? - powiedział, kiedy wyciągnąłeś pigułę. Szczerze mówiąc pewnie by się nie przejął, nawet gdybyś powiedział, że to trąd czy inna dżuma. Wnioskujesz to z jego upierdliwie kamiennej twarzy. - Jacksona faktycznie znajdziesz w siedzibie tej jego - splunął, po czym walnął głośno otwartą dłonią w blat - "Gildii" - dodał z obrzydzeniem na swojej starej, krościatej facjacie. - Ale na twoim miejscu nawet bym sobie nie zawracał gitary, bo nie warto. Nawet, jak ci zapłaci, to zacznie gadać takie pierdoły o tym swoim wielkim skarbie, że możesz mu jeszcze uwierzyć. Moja rada: przyjdź, weź kasę i odejdź. Fama niesie, że koleś jest z Salt Lake, a z takimi nie ma żartów... Facet jest wysoki, ogorzały, nosi się w spodniach roboczych i koszulce moro. Poznasz go po tym, że nie ma jednego ucha i zawsze kręci się przy nim dwóch - trzech karków. Pojęcia nie mam, skąd ich wziął. Chcesz coś jeszcze?
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [Neuroshima] - Pozostać Człowiekiem

Post autor: Delf »

Osa westchnął ciężko. Jego najgorsze obawy zaczynały się sprawdzać. Jeszcze tylko brakowało, żeby Jackson wymigiwał się z płaceniem. Z narwańcami najgorsze jest to, że nijak nie idzie z nimi dyskutować. Zwłaszcza że "pan prezes" ma dwóch kolesi obstawy i zapewne nie płaci im za to, żeby dobrze obok niego wyglądali. Na dokładkę znowu musiał zadowolić się konserwami, a taką miał nadzieję, że przynajmniej dzisiaj zje coś porządnego...
Skończywszy posiłek, chłopak zapłacił barmanowi nabojami, przy okazji odnotowując, że musi uzupełnić ich zapas po otrzymaniu wynagrodzenia. Wprawdzie rzadko musiał strzelać, ale kiedy już nie ma innego wyjścia, nic nie kończy się szybciej niż amunicja. Następnie Osa opuścił lokal i udał się prosto do siedziby Gildii, mając nadzieję załatwić dostawę szybko i wyjechać z tej dziury jeszcze szybciej.
Tevery Best
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1271
Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
Numer GG: 10455731
Lokalizacja: Radzymin

Re: [Neuroshima] - Pozostać Człowiekiem

Post autor: Tevery Best »

Po wejściu do namiotu Gildii nieco tobą wstrząsnęło. Okazało się, że pod namiotem leżał cały stos różnego rodzaju żelastwa: tostery, telewizory, lodówki, wszystko. Kilku ludzi grzebało w tym, rozkładając to na dwa stosiki, a kilku kolejnych wyciągało przedmioty z jednej z mniejszych piramid i rozkręcało je na części. Co jakiś czas przychodził koleś pchający mały wózek wypełniony mniej więcej w połowie nowym złomem, który dosypywano do wielkiej sterty.
Kiedy tak stałeś, wpatrując się w stos, który jakimś niepojętym cudem mieścił się pod namiotem, podszedł do ciebie z boku jakiś gość z karabinem przewieszonym przez ramię. - Starszy zbieracz Jones, pan szanowny w jakiej sprawie? - zapytał, pociągając nosem. Oczy miał podkrążone i przekrwione, twarz zarośniętą i brudną, zaś ubranie podarte i ubabrane w czymś.
Tevery Best
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1271
Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
Numer GG: 10455731
Lokalizacja: Radzymin

Re: [Neuroshima] - Pozostać Człowiekiem

Post autor: Tevery Best »

Update dla reszty
Po kilku godzinach drogi dotarliście do widocznego na horyzoncie miasta. Podróż była wyczerpująca, marzycie już tylko o tym, żeby znaleźć jakiś zajazd, albo choćby opuszczony dom, i walnąć się na podłodze. Buty was piły, spalona słońcem skóra piekła, w gardłach sucho. Ale przynajmniej znaleźliście jakąś cywilizację. Przed wjazdem znajdowała się wielka tablica z napisem "Pueblo", zaś pod nią - rozpisane prawa mieściny:
  • 1. Nie kraść, s<zamazane>syny, bo obetniemy wam łapska!
    2. Żadnych burd i rozbojów, albo wylatujecie stąd.
    3. Za zabójstwo karzemy śmiercią.
    4. Mutanty Molocha mogą już zawracać. Nie chcemy was tu!
    5. Wszelkie skargi i wątpliwości roztrząsa Przełożony Zbieraczy Jackson.
    6. (wygląda na dopisane nieco później, innym stylem pisma) Za noszenie odbezpieczonej broni na obszarze miasta grozi grzywna. Kosy też schowajcie.
Za tablicą była już szeroka, główna arteria komunikacyjna miasta. W miarę jak szliście wzdłuż niej, stojące obok budynki okazywały się albo zaludnione przez rodziny z dziećmi - które to swoją drogą patrzyły na was spode łba - albo wymiecione do czysta ze wszystkiego, co przedstawiało jakąś wartość. Kiedy ulica się skończyła, okazało się, że nie bez powodu - przed wami ukazał się bowiem mały placyk. Po jego lewej stronie, na planie półksiężyca, znajdowały się namioty, z których największy, środkowy, miał nad wejściem dumny napis "Gildia Zbieraczy". Ponadto w stojącym nieco z tyłu budynku był bar, a obok - dom felczera, na środku placu zaś wykopano studnię. Ogólnie placyk wygląda niezbyt zachęcająco - śmieci, dzieci, dorośli, karłowate krzaki i dziury w starym asfalcie.
Matt_92
Mat
Mat
Posty: 554
Rejestracja: sobota, 18 sierpnia 2007, 17:35
Numer GG: 6781941
Lokalizacja: Duchnice k/Pruszkowa

Re: [Neuroshima] - Pozostać Człowiekiem

Post autor: Matt_92 »

Matt
-No i jesteśmy. Chociaż będzie tu bezpiecznie.- powiedział Matt, sięgnął po Colta i upewnił się, że broń jest zabezpieczona. -Żadnych mutków ani maszyn. Jeśli ludzie nas nie rozszarpią, to będzie w porządku.
-Kaznodziejo, w tamtym budynku chyba mieszka felczer.- zauważył, wskazując palcem dom lekarza. -Ten prowizoryczny bandaż na długo raczej nie starczy. Chyba powinieneś pójść tam i poprosić o jakąś pomoc. Wyleczy twoją ranną rękę.- zasugerował.
Rozglądał się przez dłuższą chwilę wokół siebie. Sprawdzał ilu ludzi tu mieszka i jak są uzbrojeni. Ciekawiły go te wszystkie opuszczone budynki.
-Ej słuchajcie, może zajmiemy którąś z tych ruder i nie będziemy płacić za zajazd?-zaproponował, uśmiechając się do towarzyszy.
Spojrzał w kierunku zajazdu. Tak, powinien tu zasięgnąć języka. Może tutejsi zaopatrzą go w poszukiwane przez niego informacje.
-Zaraz wracam. Idę na chwilę do knajpy.
Poszedł powolnym krokiem w stronę budynku który pełnił tu funkcję baru. Wszedł do środka i przysunął się do barmana.
-Jedno piwo poproszę.- rzekł i usiadł na jednym z krzeseł przy ladzie. -Jestem Matt.- przedstawił się, bo dobrze było to zrobić gdy spieszyło się mu aby się czegoś dowiedzieć. -I kogoś szukam. Pojawił się tu może facet podobny do mnie, tylko nieco wyższy i starszy? Z takim nieśmiertelnikiem.- powiedział i zdjął blaszkę ze swojej szyi. Podsunął ją barmanowi. -Mam identyczną kopię. I szukam faceta który ma taki sam. Jeff Taylor. Znasz go może?- zapytał z rosnącą nadzieją w oczach. Miał nadzieję, że w końcu trafi na ślad ojca.
A d'yaebl aep arse!
Szasza
Bombardier
Bombardier
Posty: 639
Rejestracja: niedziela, 1 października 2006, 17:54
Numer GG: 10499479
Lokalizacja: Stalowa Wola

Re: [Neuroshima] - Pozostać Człowiekiem

Post autor: Szasza »

Evan

W czasie drogi do miasta przeprosił towarzyszy i udał się w ustronne miejsce. Po kilku minutach wrócił ostrzyżony na zapałkę, odziany w jeansy i szary podkoszulek-bezrękawnik. Miecz miał zawieszony w widocznym miejscu, a pistolet na wierzchu w kaburze. Znikły zdobiące go talizmany i wisiorki. Przeszedł transformację i z kupca z Vegas, przemienił się w zwykłego awanturnika z... no właśnie- z niewiadomokąd.
Patrząc na pytanie rodzące się w oczach towarzyszy, uśmiechnął się i wyjaśnił:
-Chyba nikt nie uwierzyłby że złamas z Vegas dał w pojedynkę radę hersztowi mutków, nie? Teraz będę bardziej przekonujący. W tamtym stroju, nawet gdybym przyniósł im łeb skurczybyka, to stwierdziliby, że miałem farta i znalazłem go przypadkiem.
***
Gdy ujżał na horyzoncie miasto ucieszył się niczym rozbitek, który dopływa do brzegu. Nienawidził przebywania w dziczy. Nie wiedział czego się tam spodziewać. Ludzie byli o wiele bardziej przewidywalni niż pogoda, rośliny, czy (brr) zwierzęta. "Koniec świata" zmienił wszystko za wyjątkiem podstawowych ludzkich żądz i instynktów. Gdy już doszedł do tablicy i przeczytał miejscowy dekalog, ucieszył się. Szczególnie spodobał mu się następujący podpunkt:

"Mutanty Molocha mogą już zawracać. Nie chcemy was tu!"

Jego nadzieje na zainkasowanie jakiejś nagrody za ubicie szefa mutantów nie okazały się płonne.
-Panowie, potrzebuję was do potakiwania mi w gabinecie szeryfa. Spotkajmy się niedaleko niego za jakieś dwie godziny.
Miał świadomość, że po apokalipsie czas stał się pojęciem umownym, ale miał nadzieję, że dla jego towarzyszy, pojęcie "dwie godziny" również oznacza "załatwić wszelkie sprawy".
Tymczasem dla pewności sprawdził czy Beretta jest zabezpieczona. Tłumik schował wcześniej do plecaka, ponieważ jego widok zawsze budzi podejrzenia. Zaczął chodzić i rozglądać się po mieście, nasłuchując, czy przypadkiem nie ma w tym mieście osoby tak niewygodnej, by mógł przyjąć kolejne zlecenie.
Obrazek
Szasza
Bombardier
Bombardier
Posty: 639
Rejestracja: niedziela, 1 października 2006, 17:54
Numer GG: 10499479
Lokalizacja: Stalowa Wola

Re: [Neuroshima] - Pozostać Człowiekiem

Post autor: Szasza »

Evan

W czasie drogi do miasta przeprosił towarzyszy i udał się w ustronne miejsce. Po kilku minutach wrócił ostrzyżony na zapałkę, odziany w jeansy i szary podkoszulek-bezrękawnik. Miecz miał zawieszony w widocznym miejscu, a pistolet na wierzchu w kaburze. Znikły zdobiące go talizmany i wisiorki. Przeszedł transformację i z kupca z Vegas, przemienił się w zwykłego awanturnika z... no właśnie- z niewiadomokąd.
Patrząc na pytanie rodzące się w oczach towarzyszy, uśmiechnął się i wyjaśnił:
-Chyba nikt nie uwierzyłby że złamas z Vegas dał w pojedynkę radę hersztowi mutków, nie? Teraz będę bardziej przekonujący. W tamtym stroju, nawet gdybym przyniósł im łeb skurczybyka, to stwierdziliby, że miałem farta i znalazłem go przypadkiem.
***
Gdy ujżał na horyzoncie miasto ucieszył się niczym rozbitek, który dopływa do brzegu. Nienawidził przebywania w dziczy. Nie wiedział czego się tam spodziewać. Ludzie byli o wiele bardziej przewidywalni niż pogoda, rośliny, czy (brr) zwierzęta. "Koniec świata" zmienił wszystko za wyjątkiem podstawowych ludzkich żądz i instynktów. Gdy już doszedł do tablicy i przeczytał miejscowy dekalog, ucieszył się. Szczególnie spodobał mu się następujący podpunkt:

"Mutanty Molocha mogą już zawracać. Nie chcemy was tu!"

Jego nadzieje na zainkasowanie jakiejś nagrody za ubicie szefa mutantów nie okazały się płonne.
-Panowie, potrzebuję was do potakiwania mi w gabinecie szeryfa. Spotkajmy się niedaleko niego za jakieś dwie godziny.
Miał świadomość, że po apokalipsie czas stał się pojęciem umownym, ale miał nadzieję, że dla jego towarzyszy, pojęcie "dwie godziny" również oznacza "załatwić wszelkie sprawy".
Tymczasem dla pewności sprawdził czy Beretta jest zabezpieczona. Tłumik schował wcześniej do plecaka, ponieważ jego widok zawsze budzi podejrzenia. Zaczął chodzić i rozglądać się po mieście, nasłuchując, czy przypadkiem nie ma w tym mieście osoby tak niewygodnej, by mógł przyjąć kolejne zlecenie.
Obrazek
Tori
Bosman
Bosman
Posty: 1759
Rejestracja: piątek, 17 lutego 2006, 15:05
Numer GG: 7524209
Lokalizacja: Gliwice

Re: [Neuroshima] - Pozostać Człowiekiem

Post autor: Tori »

Klecha

Szedł, otępiały z bólu i szoku. Wiedząc, co mu jest, i wiedząc, że wyjście z tego stanu tylko pogorszy sytuację, nie chciał pozbywać się ogłupiającej reakcji mózgu. Nie wydawał się zbyt rozgarnięty w tym stanie. Co? Felczer? Puech... Potężny wstrząs targnął nim i zwymiotował, odwracając się od kompanów. Teraz, śmierdzący i lepki od wymiocin, stał się bardziej rozmowny. Widać, wstrząs pourazowy przeszedł. Co? Felczer? Broń, zabezpieczyć... Nadal nie wyglądał na mistrza inteligencji, lecz skierował się do budynku konowała...
Od dziś płacę Eurogąbkami.
Tevery Best
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1271
Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
Numer GG: 10455731
Lokalizacja: Radzymin

Re: [Neuroshima] - Pozostać Człowiekiem

Post autor: Tevery Best »

Evan
Szwendałeś się po mieście, wchodząc coraz dalej w zrujnowane aleje. Spalone domostwa początkowo wydawały się być całkiem opuszczone. Im głębiej zaś w nie właziłeś, tym bardziej nikogo tu nie było. Chodząc tak bez ładu i składu w końcu się zgubiłeś. Sytuacja nie wygląda różowo. Nagle z prawej strony usłyszałeś jakieś krzyki.

Klecha
Konowałem okazał się być starszy koleś, na oko po pięćdziesiątce, siwy, łysiejący. Siedział w brudnym, pokrwawionym fartuchu i czyścił sprzęt, kiedy wtarabaniłeś mu się do gabinetu, na który składało się stare łóżko, przeszklona szafka i biurko. Nie zdążyłeś nawet nic powiedzieć. Zaczął taksować cię wzrokiem i po kilku chwilach orzekł: - Prosta robota. Dwa szwy. 30 gambli. Płatne z góry. Mutasy?

Matt
Barman popatrzył na ciebie najpierw z pogardą, potem z rozbawieniem, ale kiedy spojrzał na blaszkę, zmienił nastawienie. Wydawał się najpierw być trochę zdziwiony, później zaś uśmiechnął szyderczo. Po chwili odezwał się wreszcie: - Tak, był tu gość z takim śmieciem. Ale jak chcesz usłyszeć coś więcej, to musisz zabulić. Proste. Paskudny grubas...
Szasza
Bombardier
Bombardier
Posty: 639
Rejestracja: niedziela, 1 października 2006, 17:54
Numer GG: 10499479
Lokalizacja: Stalowa Wola

Re: [Neuroshima] - Pozostać Człowiekiem

Post autor: Szasza »

Evan

Włóczył się więc i włóczył nasłuchując pogawędek, aż tu nagle, ni stąd ni zowąd zgubił się jak jakieś głupie zwierze. Nie. Zwierzęta się nie gubiły. One zawsze znajdowały drogę do domu. Pamiętał, że zmutowane kundle jego pana wychodziły często na łowy. Potrafiły się włóczyć miesiącami po całych ZSA, ale zawsze potem wracały. Czasem nawet w większej liczbie niż, gdy opuszczały stary kompleks. Ach, wspomnienia. Nienawidził tamtego miejsca. jednak dzięki szkole życia, którą mu dało, nauczył się doceniać codzienne, małe przyjemności, takie jak świeże żarcie kupione na targu, chlanie na umór w barze, czy w końcu odsypianie w motelowych pokojach. Tamtejsze łóżka potrafiły byc naprawdę wygodne, szczególnie gdy porównywać je z drewnianymi pryczami, na jakich musiał drzewiej sypiać. Teraz od tych wszystkich przyjemności dzieliły go zwały gruzu i ruin. Nie wiedział czy to on był takim skończonym tępakiem, żeby nie zauważyć, że wkracza na teren niezamieszkany, czy jakaś potężna obca siła uwzięła się na niego i teraz udupia go na każdym kroku. Pierwej karawana, teraz to. Coś było na rzeczy. Z jego głębokich, egzystencjonalnych rozmyślań wyrwały go krzyki. Chyba trafił na drogowskaz wiodący z powrotem do miasta. Dla bezpieczeństwa wyciągnął miecz i zaczął poruszać się bardzo cicho w stronę źródła odgłosów.
Obrazek
Matt_92
Mat
Mat
Posty: 554
Rejestracja: sobota, 18 sierpnia 2007, 17:35
Numer GG: 6781941
Lokalizacja: Duchnice k/Pruszkowa

Re: [Neuroshima] - Pozostać Człowiekiem

Post autor: Matt_92 »

Matt

-Ktoś z takim nieśmiertelnikiem tu był?- spytał niedowierzająco, a jego twarz wyrażała teraz ogromną nadzieję, która obudziła się w jego sercu. Może osoba której szukał jest gdzieś naprawdę blisko, w końcu karawana poruszała się bardzo szybko. *Byłoby wspaniale gdyby okazało się, że jest tutaj.*
-Zabulić, tak?...- powiedział cicho do grubasa, krzywiąc się nieco. Sięgnął do kieszeni, pochylił nieco głowę i uśmiechnął się. *No, zapłaciłbym każdą cenę za informację. Muszę go znaleźć wrócić z nim do domu.*
Wyciągnął trzy papierosy i dał barmanowi. Zmierzył go wzrokiem, nie bardzo wiedział jaką tu mają wartość. Cholera wie ile to wszystko gdzie kosztuje. *Nienawidzę gamblingu* pomyślał. *Ale to nie znaczy że nie mogę kogoś spróbować zrobić w wała.* uśmiechnął się.
-To na taki mały wstęp. Jak powiesz coś ciekawego, to dopłacę.
Pomyślał o oddalonym od niego domu. Nowy Jork był jakieś kilkaset, jeśli nie kilka tysięcy klików stąd.
*No dobra, znajdę ojca. I co wtedy?* zastanowił się. Przypomniała mu się matka, która zapewne leżała teraz w łóżku, męczona chorobą. Miał nadzieję, że Susan opiekuje się mamą i jakoś tam sobie radzi w stolicy.
Wspomnienie o młodszej siostrze prawie wycisnęło łzy na jego oczach. Miała dopiero piętnaście lat.
*Oby nie stało się jej coś złego.*
Wziął głęboki oddech. *Wyciągam informacje. Nie czas na rozczulanie się. Potem sobie powspominam, teraz muszę skupić się na zadaniu.*
A d'yaebl aep arse!
Zablokowany