Szelmon pisze:Solar, a obejrzales w koncu Thor: The Conqueror? Pozyczylem Ci wieki temu... Nie wiem co to jest ta Legenda, ale jesli uwazasz ze przebija Thora, to musze to zobaczyc
Fuck, Thor! OMG! Zapomniałem...
Ale Legenda jest nie do przebicia. Przy niej Fantaghiro to mroczne high fantasy.
Ej, Fantaghiro wspominam calkiem milo Co prawda niewiele pamietam, bo ogladalem to jeszcze jako dziecko chyba, ale wydaje mi sie, ze bylo calkiem niezle. Takie wloskie
A Legenda to nie jest przypadkiem z Tomem Cruise'em? Cos mi swita...
Jedno jest pewne, ktos kto nie widzial Thora ma zupelnie zanizona skale oceny, nie ma pojecia co to jest prawdziwa kicha Po Thorze wszystko jest w stanie zachwycic. Thor jest tak chujowy, ze az zajebisty hehe.
Moje demony nie odchodza, zasypiaja, ale zawsze sa obecne. Ktos potrafi nucic dla nich ciche kolysanki, ja sam potrafie tylko ryczec im wprost do ucha piesni wojenne. Ten ktos, spiewajac, jednoczesnie kladzie delikatnie palec na moich ustach.
Hej, ja też lubiłem Fantagiro, całkiem seksowny film (choć łatwo dałoby się bardziej... ) Przy Legendzie chodziło mi o tę całą bajkowość, kiczowate potworki, żygliwe jednorożce itd. A Cruise tam może i grał, ni pamiętom.
Swoją drogą niezłe były filmy fantasy produkcji czechosłowackiej... Pamiętacie je jeszcze? Oczywiście z Arabelą i Rumburakiem na czele.
Fantagiro to także film mojego dzieciństwa chociaż jestem od was młodszy. Z samego filmu (filmów? chyba były trzy części) pamiętam przebieranie się za faceta, gadające lewitujące miecze i nawet fajne stwory... Przypominam sobie atak na leśną twierdzę a tak poza tym to same migawki ;/
Arabela leciało niedawno na TVP 2, i zawsze to trawiłem bo Rumburak to był sprytny gość i miał styl (jak Igtorn : P) zawładnął królestwem baśni i chyba został wampirem? (miał długie kły). Jedna z niewielu złych postaci którym kibicowałem w życiu.
Każdy kolejny post powielający powyższy schemat zostanie skasowany. Zostaliście ostrzeżeni
Oso
Moje demony nie odchodza, zasypiaja, ale zawsze sa obecne. Ktos potrafi nucic dla nich ciche kolysanki, ja sam potrafie tylko ryczec im wprost do ucha piesni wojenne. Ten ktos, spiewajac, jednoczesnie kladzie delikatnie palec na moich ustach.
Wiedźmin... Nie możemy przesadzać. Było kilka jasnych punktów. Na przykład pejzaże. O, te były naprawdę fajne. Szkoda, że na ich tle występowali głównie drewniani aktorzy. Albo ten, no Jaskier. Wygląd miał co prawda zupełnie niekanoniczny, ale za to dobrze zagrany. Choć i tak więcej niż jego gry było gumowych macek (hmmm może odkupić rekwizyty i nakręcić tentacla?). Albo muzyka. Momentami mogła się naprawdę podobać. Szkoda tylko, że scenariusz był padaczny i jedyne co można o nim powiedzieć z perspektywy osoby znającej książkę to... mnóstwo epitetów nie nadających się do druku przed północą.
Muzyki z Wiedźmina nie pamiętam, jednak piosenkę która leci podczas napisów mam do dziś na "plajliście", a mianowicie "Nie pokonasz miłosći".
Teoretycznie nie jest ona w moim guście, ale zapamiętałem ją, bo strasznie pasowała do fabuły filmu, a po kilku odsłuchaniach jakoś utkwiła mi w głowie.
Jaskier rzeczywiście był dobrze zagrany, choć jak całość filmu był troszkę zbyt tandetny.
Żebrowski z lepszą charakteryzacją dałby radę. (no i jeszcze troszkę więcej popracować by musiał)
WOLSZCZAK JAKO YENNEFER? Nie no, to był żal. Owszem Wolszczak mimo wieku jest bardzo ładna (swoją droga wiek byłby jej plusem w tej produkcji), ale nie_dość, że była bez makijażu to jeszcze zamiast loków miała... to coś.
Moje osobiste zdanie na ten temat jest takie, że reżyser zamiast (z niskim budżetem) zatrudniać same "gwiazdy" powinien zrobić casting wśród fanów.
Ja osobiście z lekkim make-up'em mógłbym zagrać kikimorę i nic bym za to nie chciał - a i tak starałbym się strasznie.
Gdybym dostał szansę robienia do "Wiedźmina" efektów specjalnych siedziałbym całymi dniami i nocami, aż zrobiłbym.(mimo iż nic nie umiem)
Gdybym mógł robić lokacje to gołymi rękami zrobiłbym drugi Malbork.
A poza_tym to szkoda, że nie dostali większego budżetu. (jakby zrobił w necie zbiórkę pieniędzy też na_pewno miałby więcej)
Grupa Nieszanowania Praw Ludzkich oraz Wspierania Bratniej Nienawiści na Tawernie
Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.
Azi, sorki ale z fanami nie zrobisz filmu w połowie tak dobrego jak z choćby przeciętnymi aktorzynami. Nie wystarczy chcieć się pobawić w kręcenie filmu, trzeba najpierw mieć otrzaskanie w występach (niekoniecznie jako aktor). Rozejrzyj się po polskim kinie fandomowym (na przykład filmach Monderka) i sam się wypowiedz; a przecież ci ludzie też się starali jak nie wiadomo co.
O efektach specjalnych tworzonych przez pasjonatów co będą "siedzieć, aż zrobią" nawet się nie wypowiem.
Solar, ale fakt, że mając taki budżet chyba lepiej wyszłoby jakby poszukali składu po aktorach teatralnych, bez nazwisk a za to z talentem. Ci nie będąc gwiazdami zażądaliby mniejszych gaż, w ten sposób możnaby wziąć do CGE kogoś lepszego (np. ILM ). No i scenarzystę wykastrować a scenariusz dać do napisania komuś kto czytał książki a nie streszczenia i wie o co chodzi. Wtedy można by, jak przypuszczam serial zrealizować na zasadzie 1 odcinek = 1 opowiadanie, tyle że zachowując choć śladową wierność pierwowzorowi bo patrząc na film to aż zęby bolą. A pięcioksiąg to dać do zrealizowania jako współprodukcja polsko-angielsko-francuska i z Jacksonem jako reżyserem . I budżetem 2x takim jak LoTR.
Wiedźmin jest najgorszy. Tragedia! Jako elfy już lepsi byliby metale z augustowskiego pekaesa.
Film z obsadą amatorską miałby niższą jakość "teoretyczną", ale byłby, do cholery, z duszą!
Wolszczak była podobna do Yennefer, ale tylko z wyglądu. Grała tak sobie, może gdyby ktoś jej rolę lepiej napisał...
No i za dużo cycków. Ja bym to tak rozegrała, że by było wiadomo kto z kim i dlaczego, nie ukazując nawet połowy najmniejszego cyceczka najmniejszej dziewczynki.
Jeżeli w puszczy padnie chociaż jedno drzewo, zabiję łajdaka, który to sprawi.
Popieram tok rozumowania mojej poprzedniczki, ale dodam do tego nie nowe twierdzenie, że największą bolączką "Wiedźmina" są bezapelacyjnie jego reżyser oraz scenarzysta!! Gry aktorów w sumie nie ma co się tak czepiać bo oni zagrali tak jak im kazał reżyser razem ze scenarzystą
Ale w sumie muszę Wam powiedzieć, że robiłem wśród znajomych i rodziny wywiad jak im to polskie dzieło się podobało. Ci którzy Geralta znają od dawna obrzucili rzeczony film oczywiście błotem, natomiast Ci którzy zabójcę potworów z Rivii poznali dopiero dzięki filmowi stwierdzali, że "Wiedźmin" to całkiem fajny film, który można z przyjemnością obejrzeć.
Kto wie może My fani Wiedźmina zbyt ostro potraktowaliśmy tę superprodukcję?
Oto widzę ojca swego.
Oto widzę matkę swoją, siostry swoje i braci.
Oto widzę długi szereg tych, którzy byli przede mną.
Oto ich zew, bym zajął wśród nich miejsce w Valhalli,
Gdzie bohaterowie żyją wiecznie.
Trzeba narysować wyraźną linię demarkacyjną między filmem Wiedźmin a serialem Wiedźmin. Mogłoby się wydawać, że wszakże to jedno i to samo, ale między nimi powinna zapaść co najmniej Bambusowa Kurtyna!
O ile serial ze znaczną dozą dobrej woli można określić jako mniej więcej mający ręce i nogi (choć niekoniecznie w odpowiednich miejscach i niekoniecznie odpowiednią ilość), a jeżeli nie jest się ortodoksyjnym fanem książek Sapkowskiego można się przy nim (o zgrozo!) dobrze bawić (znaczy np. mojej matce się spodobał... dopóki nie dałem jej książek ).
Film natomiast to barachło niemiłosierne i nawet potwory nadające się jedynie do produkcji z gatunku "tentacle rape", nawet kiczowaty wystrój, nawet drewniana gra aktorów nie są jego największymi grzechami. Film grzeszy tym, że 13 godzin materiału nakręconego na serial upchnięto tu w 1,5 godziny stosując poetykę teledysku. I o ile serial był nieudolną, ale mającą parę zalet (patrzcie moja wypowiedź parę postów wyżej) próbą przeniesienia prozy ASa na ekran, to film jest najbardziej bezczelnym przykładem skoku na kasę i odcinania kuponów jaki znam. Chyba tylko pełnometrażowa "Moda na Sukces" mogłaby go przebić.
Cały problem z "Wiedźminem" poza faktem, że reżyser rzucał się z motyką na słońce - wyraźnie nie mieli kasy, a mimo to próbowali nakręcić serial fantasy... eh i tak dobrze, że nie s-f. A no właśnie, cały problem polega na tym, że reżyser, zamiast wziąść opowieści Sapka i zekranizować dla fanów, wziął je, żeby mieć co zekranizować. Z pewnością ekranizacja dziejów Geralta nie była jego marzeniem z dzieciństwa.
Najgorsze jest to, że zniszczył drogę innym.
Grupa Nieszanowania Praw Ludzkich oraz Wspierania Bratniej Nienawiści na Tawernie
Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.