[Naruto] Monogatori Baasu

-
- Marynarz
- Posty: 374
- Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 14:16
- Numer GG: 5761430
- Lokalizacja: Tam gdzie Tzeentch mówi dobranoc
Re: [Naruto] Monogatori Baasu
Doratsuki Kazune
Ciężko powiedzieć, że spał aczkolwiek zrelaksował się podczas przerwy. Kiedy wreszcie mieli zacząć działać wstał i zebrał co miał. Jednym z problemów jakim musiał sprostać było zamaskowanie tego, że jest widoczny z daleka. Na szczęście miał szaro-czarną narzutę, którą można było użyć jako płaszcza. Zabierał ją czasem na wypadek, a ta misja jak najbardziej się do tego zaliczała. Walczenie z shinobi w czymś takim było wykluczone, jednak teoretycznie miało ich tu nie być.
Spokojnie podążył za innymi wypatrując dookoła. Odrzucił od siebie inne myśli niż "dostać sie po cichu do budynku". Próbował sobie przypomnieć jakieś porady z Akademii dotyczące skradania się po mieście. Zostało mu tylko chodzenie od cienia do cienia i unikanie czegokolwiek świecącego. Nie miał zamiaru wystawać przed szereg tym bardziej że nie był mistrzem takich podchodów. Jak jednak już wiemy jego lekkość i spora zwinność robiły swoje, mimo karygodnego braku umiejętności i doświadczenia.
Chłodne nocne powietrze czuł całą twarzą. Trzeba przyznać że było przyjemnie. Rozgwieżdżone niebo i wszechogarniający spokój. Mogła to być scena z jakiegoś romansu. No gdyby nie to że piątka postaci przekradała się przez ciemne miasto. I tylko jedna z nich robiła to pewnie. Łatwo domyślić się, że nie był to Kazune...
Ciężko powiedzieć, że spał aczkolwiek zrelaksował się podczas przerwy. Kiedy wreszcie mieli zacząć działać wstał i zebrał co miał. Jednym z problemów jakim musiał sprostać było zamaskowanie tego, że jest widoczny z daleka. Na szczęście miał szaro-czarną narzutę, którą można było użyć jako płaszcza. Zabierał ją czasem na wypadek, a ta misja jak najbardziej się do tego zaliczała. Walczenie z shinobi w czymś takim było wykluczone, jednak teoretycznie miało ich tu nie być.
Spokojnie podążył za innymi wypatrując dookoła. Odrzucił od siebie inne myśli niż "dostać sie po cichu do budynku". Próbował sobie przypomnieć jakieś porady z Akademii dotyczące skradania się po mieście. Zostało mu tylko chodzenie od cienia do cienia i unikanie czegokolwiek świecącego. Nie miał zamiaru wystawać przed szereg tym bardziej że nie był mistrzem takich podchodów. Jak jednak już wiemy jego lekkość i spora zwinność robiły swoje, mimo karygodnego braku umiejętności i doświadczenia.
Chłodne nocne powietrze czuł całą twarzą. Trzeba przyznać że było przyjemnie. Rozgwieżdżone niebo i wszechogarniający spokój. Mogła to być scena z jakiegoś romansu. No gdyby nie to że piątka postaci przekradała się przez ciemne miasto. I tylko jedna z nich robiła to pewnie. Łatwo domyślić się, że nie był to Kazune...


-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Re: [Naruto] Monogatori Baasu
Rozpłynęli się w cieniu. Wyczekali właściwego momentu pod płotem...
Pięć sylwetek w jednej chwili sforsowało kawałek płotu, kiedy nikt nie patrzył. Strażnik nie zdołał nic usłyszeć, nawet kiedy Fusori muskała go palcem w plecy. Zasnął natychmiast i został umieszczony pod ścianą. Rozdzieli się - Fusori wślizgnęła się pierwszym wejściem, Diego z Kazune poszli w lewo a Okunori z Itoriem w prawo.
Skradający się Diego wywołał szelest, na który strażnik oderwał głowę od ściany. Na to właśnie czekał przyczajony w mroku Kazune, usypiając natychmiast strażnika swoim Nemuri. Obydwaj weszli do środka, rozdzielając się na dwa korytarze.
Itori cicho odkleił dłonie od sufitu i stojąc głową w dół, dotykając pleców strażnika. Pokazał wyciągnięty kciuk na znak Okunoriemu, który ruszył natychmiast dalej. Rozdzieli się przy pierwszej okazji, rozpływając w cieniu płożącym się przy ścianach. Niewidoczni dla ludzkich oczu, skradali się bezgłośnie w poszukiwaniu dokumentów.
Rudowłosa sensei przemknęła między dwoma strażnikami, uderzając łokciami naraz w obu kierunkach, w lewo i w prawo. Błyskawicznym ruchem chwyciła nieprzytomnych po trafieniu w skronie mężczyzn i bezgłośnie oparła ich o ścianę, a potem ruszyła dalej. Nie chciało jej się nawet używać Nemuri - płynęła przez budynek, ogłuszając bezgłośnymi ciosami łokci i pięści.
Drzwi, za nimi pomieszczenie. Jakieś papiery, ale to nie te, nie ma na nich znaku tajności. Diego westchnęł i przeszedł do następnego pomieszczenia. Zdaje się że to tu. Dwóch strażników, ale jeden już i tak spał na krześle, drugi zaś pochylał się nad kartkami, na każdej z nich zaś wielki czerwony znak: "Ściśle tajne". Serce zabiło mocniej w piersi chłopaka. Skradał się na paluszkach ledwie kilka kroków, ale za każdym razem wydawało mu się że tupnięcie brzmi przez całe minuty i jest zdolne obudzić martwego. Ale samuraj nic nie zauważył, przekładając kartki. Palec, Nemuri. Usypia... Shinobi podtrzymuje upadającego i odkłada go na ziemię. Zgarnąć papiery, nie szleszcząc nadmiernie. I Nemuri w powietrzu.
Nagle Kikkai czekające na znak u każdego z shinobi, po rozkazie Itoriego, układają się w znak 'X'. Pięć postaci, równie cicho i szybko jak weszło, wychodzi z budynku. Trawnik, płot. Cienie przeskakują przez ogrodzenie, dwie minuty i las skrywa shinobi z Wioski Liścia...
Fusori usiadła pod drzewem, błyskawicznie przerzucając dokumenty. Jej oczy jarzyły się niezdrowym, zielonkawym blaskiem. Niczym małe grudki uranu. Było tak ciemno, że ledwie widzieliście zarysy kartek, ale Daishi-sensei nagle zatrzymała się na jedną kartką dłużej. Wyglądało na to że czyta, mimo ciemności.
- Wiecie co? Chyba następuje nagła zmiana celów misji. Mamy człowieka do zabicia. I to naprawdę szybko. Za mną - rzuciła, chowając gwałtownym ruchem dokumenty do torby. Wskoczyła na gałąź drzewa i ruszyła szybkimi skokami przed siebie.
Pięć sylwetek w jednej chwili sforsowało kawałek płotu, kiedy nikt nie patrzył. Strażnik nie zdołał nic usłyszeć, nawet kiedy Fusori muskała go palcem w plecy. Zasnął natychmiast i został umieszczony pod ścianą. Rozdzieli się - Fusori wślizgnęła się pierwszym wejściem, Diego z Kazune poszli w lewo a Okunori z Itoriem w prawo.
Skradający się Diego wywołał szelest, na który strażnik oderwał głowę od ściany. Na to właśnie czekał przyczajony w mroku Kazune, usypiając natychmiast strażnika swoim Nemuri. Obydwaj weszli do środka, rozdzielając się na dwa korytarze.
Itori cicho odkleił dłonie od sufitu i stojąc głową w dół, dotykając pleców strażnika. Pokazał wyciągnięty kciuk na znak Okunoriemu, który ruszył natychmiast dalej. Rozdzieli się przy pierwszej okazji, rozpływając w cieniu płożącym się przy ścianach. Niewidoczni dla ludzkich oczu, skradali się bezgłośnie w poszukiwaniu dokumentów.
Rudowłosa sensei przemknęła między dwoma strażnikami, uderzając łokciami naraz w obu kierunkach, w lewo i w prawo. Błyskawicznym ruchem chwyciła nieprzytomnych po trafieniu w skronie mężczyzn i bezgłośnie oparła ich o ścianę, a potem ruszyła dalej. Nie chciało jej się nawet używać Nemuri - płynęła przez budynek, ogłuszając bezgłośnymi ciosami łokci i pięści.
Drzwi, za nimi pomieszczenie. Jakieś papiery, ale to nie te, nie ma na nich znaku tajności. Diego westchnęł i przeszedł do następnego pomieszczenia. Zdaje się że to tu. Dwóch strażników, ale jeden już i tak spał na krześle, drugi zaś pochylał się nad kartkami, na każdej z nich zaś wielki czerwony znak: "Ściśle tajne". Serce zabiło mocniej w piersi chłopaka. Skradał się na paluszkach ledwie kilka kroków, ale za każdym razem wydawało mu się że tupnięcie brzmi przez całe minuty i jest zdolne obudzić martwego. Ale samuraj nic nie zauważył, przekładając kartki. Palec, Nemuri. Usypia... Shinobi podtrzymuje upadającego i odkłada go na ziemię. Zgarnąć papiery, nie szleszcząc nadmiernie. I Nemuri w powietrzu.
Nagle Kikkai czekające na znak u każdego z shinobi, po rozkazie Itoriego, układają się w znak 'X'. Pięć postaci, równie cicho i szybko jak weszło, wychodzi z budynku. Trawnik, płot. Cienie przeskakują przez ogrodzenie, dwie minuty i las skrywa shinobi z Wioski Liścia...
Fusori usiadła pod drzewem, błyskawicznie przerzucając dokumenty. Jej oczy jarzyły się niezdrowym, zielonkawym blaskiem. Niczym małe grudki uranu. Było tak ciemno, że ledwie widzieliście zarysy kartek, ale Daishi-sensei nagle zatrzymała się na jedną kartką dłużej. Wyglądało na to że czyta, mimo ciemności.
- Wiecie co? Chyba następuje nagła zmiana celów misji. Mamy człowieka do zabicia. I to naprawdę szybko. Za mną - rzuciła, chowając gwałtownym ruchem dokumenty do torby. Wskoczyła na gałąź drzewa i ruszyła szybkimi skokami przed siebie.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Bosman
- Posty: 2074
- Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
- Numer GG: 6094143
- Lokalizacja: Roanapur
- Kontakt:
Re: [Naruto] Monogatori Baasu
Diego Pinzas
A miało być tak pięknie. Bez kłopotu zdobyli papiery, wyszli i mieli już wracać, gdy nagle wszystko szlag trafił. Wbiegł szybko na drzewo i chwycił swój rapier. Jeszcze nim opadł na ziemię broń była przypięta do pasa. Najszybciej jak mógł ruszył za resztą, która zdołała go nieco wyprzedzić. Wytężając wszystkie siły zrównał się z Fusori.
- Kogo mamy zabić? I gdzie? – Szept był ledwie słyszalny dla niego samego, ale jakoś nie wątpił w to, że ich nauczycielka go słyszała. Może był typem impulsywnym i bezpośrednim, ale nawet ktoś z jego podejściem lubi wiedzieć, o co chodzi w zadaniu, którego ma się podjąć.
- Kawałek stąd stacjonuje teraz dość duży oddział, Diego-chan. Mamy zlikwidować dowódcę - odparła Fusori, kręcąc nożem na palcu przy skakaniu z drzewa na drzewo. Wyglądało na to, że jest zdenerwowana. Chłopak kiwnął głową. Nie do końca podobała mu się ta zmiana planów, ale nie był tu od narzekania. Zresztą jego myśli pochłonęło co innego. Mają zabić człowieka. Pokonać kogoś w walce, uśpić przy użyciu nemuri. To całkiem inna sprawa niż z pełną świadomością skończyć czyjeś życie. Nawet Kazune zabił tamtego genina przez przypadek. Czy da radę? Bał się chwili, gdy będzie musiał zabić. Rozumiał, że to może być konieczne, wiedział, że nie wolno zignorować misji czy rozkazu, ale się bał. Nie wiedział czy zdoła pokonać wewnętrzne opory. Cieszył się, że jest tak ciemno, bo dzięki temu nie było widać odbijającego się na jego twarzy dysonansu poznawczego, konfliktu między rozumem a emocjami.
A miało być tak pięknie. Bez kłopotu zdobyli papiery, wyszli i mieli już wracać, gdy nagle wszystko szlag trafił. Wbiegł szybko na drzewo i chwycił swój rapier. Jeszcze nim opadł na ziemię broń była przypięta do pasa. Najszybciej jak mógł ruszył za resztą, która zdołała go nieco wyprzedzić. Wytężając wszystkie siły zrównał się z Fusori.
- Kogo mamy zabić? I gdzie? – Szept był ledwie słyszalny dla niego samego, ale jakoś nie wątpił w to, że ich nauczycielka go słyszała. Może był typem impulsywnym i bezpośrednim, ale nawet ktoś z jego podejściem lubi wiedzieć, o co chodzi w zadaniu, którego ma się podjąć.
- Kawałek stąd stacjonuje teraz dość duży oddział, Diego-chan. Mamy zlikwidować dowódcę - odparła Fusori, kręcąc nożem na palcu przy skakaniu z drzewa na drzewo. Wyglądało na to, że jest zdenerwowana. Chłopak kiwnął głową. Nie do końca podobała mu się ta zmiana planów, ale nie był tu od narzekania. Zresztą jego myśli pochłonęło co innego. Mają zabić człowieka. Pokonać kogoś w walce, uśpić przy użyciu nemuri. To całkiem inna sprawa niż z pełną świadomością skończyć czyjeś życie. Nawet Kazune zabił tamtego genina przez przypadek. Czy da radę? Bał się chwili, gdy będzie musiał zabić. Rozumiał, że to może być konieczne, wiedział, że nie wolno zignorować misji czy rozkazu, ale się bał. Nie wiedział czy zdoła pokonać wewnętrzne opory. Cieszył się, że jest tak ciemno, bo dzięki temu nie było widać odbijającego się na jego twarzy dysonansu poznawczego, konfliktu między rozumem a emocjami.
Spłodził największe potwory - wielkiego wilka Fenrira, węża Midgardsorma i boginię umarłych Hel.
Nordycka Zielona Lewica

Nordycka Zielona Lewica


-
- Bombardier
- Posty: 899
- Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
- Lokalizacja: Lublin
Re: [Naruto] Monogatori Baasu
Aburame Itori
Zadziwiała go szybkość z jaką udało im się wedrzeć do budynku i z niego wyjść. Jego technika powalania strażników była zadziwiająco dobra. Gdy wydostali się z budynku, młody Aburame przywołał do siebie wszystkie Kikkai jakie wypuścił na powietrze.
Odetchnął głęboko. "Nareszcie świeże powietrze. Nie było tam czym oddychać."
Patrzył na dokumenty. Ściśle tajne...Mieli za małą ochronę.
- Zbyt łatwo poszło - mruknął do siebie. - W tej sprawie jest coś nie tak.
Jego przekonania potwierdziły się, gdy Sensei powiadomiła ich o zabiciu jakiegoś człowieka.
"No to ładnie. Wiedziałem, że to nie koniec. Ciekawe czy będzie sam, czy też może będziemy mieć towarzystwo?"
Biegł za towarzyszami. Otarł rękawem czoło pełne od potu. To zadanie było trochę stresujące. W końcu nie codziennie robi się wypady do obozów pełnych strażników...
Zadziwiała go szybkość z jaką udało im się wedrzeć do budynku i z niego wyjść. Jego technika powalania strażników była zadziwiająco dobra. Gdy wydostali się z budynku, młody Aburame przywołał do siebie wszystkie Kikkai jakie wypuścił na powietrze.
Odetchnął głęboko. "Nareszcie świeże powietrze. Nie było tam czym oddychać."
Patrzył na dokumenty. Ściśle tajne...Mieli za małą ochronę.
- Zbyt łatwo poszło - mruknął do siebie. - W tej sprawie jest coś nie tak.
Jego przekonania potwierdziły się, gdy Sensei powiadomiła ich o zabiciu jakiegoś człowieka.
"No to ładnie. Wiedziałem, że to nie koniec. Ciekawe czy będzie sam, czy też może będziemy mieć towarzystwo?"
Biegł za towarzyszami. Otarł rękawem czoło pełne od potu. To zadanie było trochę stresujące. W końcu nie codziennie robi się wypady do obozów pełnych strażników...
Czerwona Orientalna Prawica

-
- Marynarz
- Posty: 374
- Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 14:16
- Numer GG: 5761430
- Lokalizacja: Tam gdzie Tzeentch mówi dobranoc
Re: [Naruto] Monogatori Baasu
Doratsuki Kazune
Niczym cienia pomknęli z Diego w swoją stronę. Zadziwiająco cicho udało się to Kazune. Uśpił nadgorliwego strażnika i kiwnął głową Diego że mogą iść dalej. Obserwowanie Fusori sprawiało iż miał wrażenie, że ona nie jest na tej samej misji co oni. Oni jak najciszej przekradają się pomiędzy cieniami a ona ogłusza wszytko co wejdzie w drogę. "Takie niezauważanie to ja rozumiem" pomyślał i zastanowił się ile czasu minie zanim takie misje staną się dla niego tak banalne.
Dotarli do pomieszczenia. Teraz dopiero serce niemal nie podskoczyło mu do gardła. "Spokojnie, to jeszcze tylko kawałek...". Puścił Diego przodem. Sam jakiegoś siebie nie widział w takim zadaniu. Odetchnął gdy Diego zgarnął w końcu papierzyska. Ruszyli na spotkanie z pozostałymi. Popatrzył po nich. Choć było ciemno mógł domyślić się co maluje się na ich twarzach.
Coś jak "Cholera no, za łatwo poszło."
Tak. Prorocze słowa.
Zastanawiał się czy zdjąć płachtę. Póki co nie warto - zawsze będzie jakiś element zaskoczenia. Przez głowę przeszły mu marszem wszystkie techniki walki na pieści i ewentualnie przy użyciu tonfy. "Tym czymś mogę jedynie ogłuszyć całą resztę. Tak więc będę walczył. Ciekawe kto z nas dorwie nasz cel" zastanawiał się.
Jedna misja. Czasem tyle wystarczy by zmienić człowieka. Misję temu krew na rękach sprawiła że zaczął świrować. Teraz chyba nie bardzo by się tym przejął. Zamiast myśleć o śmierci tamtego, myślał raczej jak do niej doprowadzić. No niewiele się zmieniło, nadal był bardzo młodym geninem nie znającym całego świata. Ale jednak już teraz inaczej na niego patrzył.
Pędził z innymi pomiędzy drzewami szykując się do walki.
-Musimy ustalić jak będziemy działać.- powiedział do wszystkich w tym i do sensei.-Im więcej wiemy teraz tym mniej niespodzianek będzie potem. Chodzi mi oczywiście o jakąś taktykę działania.
Niczym cienia pomknęli z Diego w swoją stronę. Zadziwiająco cicho udało się to Kazune. Uśpił nadgorliwego strażnika i kiwnął głową Diego że mogą iść dalej. Obserwowanie Fusori sprawiało iż miał wrażenie, że ona nie jest na tej samej misji co oni. Oni jak najciszej przekradają się pomiędzy cieniami a ona ogłusza wszytko co wejdzie w drogę. "Takie niezauważanie to ja rozumiem" pomyślał i zastanowił się ile czasu minie zanim takie misje staną się dla niego tak banalne.
Dotarli do pomieszczenia. Teraz dopiero serce niemal nie podskoczyło mu do gardła. "Spokojnie, to jeszcze tylko kawałek...". Puścił Diego przodem. Sam jakiegoś siebie nie widział w takim zadaniu. Odetchnął gdy Diego zgarnął w końcu papierzyska. Ruszyli na spotkanie z pozostałymi. Popatrzył po nich. Choć było ciemno mógł domyślić się co maluje się na ich twarzach.
Coś jak "Cholera no, za łatwo poszło."
Tak. Prorocze słowa.
Zastanawiał się czy zdjąć płachtę. Póki co nie warto - zawsze będzie jakiś element zaskoczenia. Przez głowę przeszły mu marszem wszystkie techniki walki na pieści i ewentualnie przy użyciu tonfy. "Tym czymś mogę jedynie ogłuszyć całą resztę. Tak więc będę walczył. Ciekawe kto z nas dorwie nasz cel" zastanawiał się.
Jedna misja. Czasem tyle wystarczy by zmienić człowieka. Misję temu krew na rękach sprawiła że zaczął świrować. Teraz chyba nie bardzo by się tym przejął. Zamiast myśleć o śmierci tamtego, myślał raczej jak do niej doprowadzić. No niewiele się zmieniło, nadal był bardzo młodym geninem nie znającym całego świata. Ale jednak już teraz inaczej na niego patrzył.
Pędził z innymi pomiędzy drzewami szykując się do walki.
-Musimy ustalić jak będziemy działać.- powiedział do wszystkich w tym i do sensei.-Im więcej wiemy teraz tym mniej niespodzianek będzie potem. Chodzi mi oczywiście o jakąś taktykę działania.


-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Re: [Naruto] Monogatori Baasu
Reikuro Okunori
Mimo, iż podczas misji stres powodował złudzenie jakby czas zatrzymywał się w miejscu, misja była wykonana naprawdę bardzo szybko. Myślał, że zajmie ona kilka, jak nie kilkanaście razy dłużej. Jego taktyka wydawała mu się być genialną. Nikt nie zwracał na niego zbytniej uwagi, a więc miał bardzo prostą drogę do celu. Został wyprzedzony.
Czas wrócił do normalnego tempa, gdy Fusori ogłosiła, że cele misji się zmieniły. Gdy dowiedział się szczegółów, na jego twarzy pojawił się uśmiech.
"No, w końcu coś ciekawszego niż skradanie i szukanie papierów. Zapowiada się walka, więc może być bardzo ciekawie. Oby przeciwnik był wymagający, a nie taki jak ci w bazie. Może w końcu zakosztuję, jak to jest zabić kogoś. Szkoda, że tamtych geninów nie mogliśmy zabić. Tak tylko Kazune mógł tego zakosztować."
Biegł jak najbardziej z przodu. Chciał być w pierwszej linii podczas ataku.
Popatrzył na Yamaneru, a on na niego. To jedno spojrzenie powiedziało im wszystko. Oboje byli gotowi na rozlew krwi przeciwnika.
Mimo, iż podczas misji stres powodował złudzenie jakby czas zatrzymywał się w miejscu, misja była wykonana naprawdę bardzo szybko. Myślał, że zajmie ona kilka, jak nie kilkanaście razy dłużej. Jego taktyka wydawała mu się być genialną. Nikt nie zwracał na niego zbytniej uwagi, a więc miał bardzo prostą drogę do celu. Został wyprzedzony.
Czas wrócił do normalnego tempa, gdy Fusori ogłosiła, że cele misji się zmieniły. Gdy dowiedział się szczegółów, na jego twarzy pojawił się uśmiech.
"No, w końcu coś ciekawszego niż skradanie i szukanie papierów. Zapowiada się walka, więc może być bardzo ciekawie. Oby przeciwnik był wymagający, a nie taki jak ci w bazie. Może w końcu zakosztuję, jak to jest zabić kogoś. Szkoda, że tamtych geninów nie mogliśmy zabić. Tak tylko Kazune mógł tego zakosztować."
Biegł jak najbardziej z przodu. Chciał być w pierwszej linii podczas ataku.
Popatrzył na Yamaneru, a on na niego. To jedno spojrzenie powiedziało im wszystko. Oboje byli gotowi na rozlew krwi przeciwnika.

Fioletowy Front Wyzwolenia Mrówek
Klub Przyjaciół Kawy

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Re: [Naruto] Monogatori Baasu
Fusori zebrała - wciąż w biegu - geninów wokół siebie.
- Powinniście znać kilka szczegółów tego co nas czeka. Kraj Bagien zebrał armię mniej więcej dwunastu tysięcy ludzi i chce zaatakować swojego sąsiada, Kraj Wodospadu. Ponieważ taki atak może spowodować wybuch kolejnej wojny tuż za granicami Kraju Ognia, musimy zapobiec temu atakowi i dać czas Krajowi Wodospadu na organizację sił. Wtedy daimyo Chichiya nie zdecyduje się na atak na przygotowane siły. W tym celu musimy zabić dowódcę tej armii, żeby kupić Krajowi Wodospadu kilka dni spokoju. Sądzę, że likwidację przeprowadzę sama, problem polega tylko na tym, że mogli wynająć ninja do ochrony tego dowódcy - powiedziała, kończąc swoją wypowiedź ciężkim westchnieniem.
Prawie godzinę szybkiego marszu po drzewach później Fusori zatrzymała się nagle.
- Przed nami jest dwóch ninja. Na moje oko, to ucieknierzy z jednej z wiosek. Ranga to chyba chuuninowie. Armia obozuje na polanie - spojrzeliście na nią zaszokowani. Księżyc chował się za chmurami i nie widzieliście nic dalej niż kilka metrów, a ona wpatrywała się w dal i najwidoczniej widziała wszystko dość wyraźnie. Wy zaś mogliście dojrzeć jedynie niewielkie rozjaśnienie gdzieś w oddali, pewnie to była ta polana. - Czy też raczej na dość sporej przestrzeni pól między lasami. Tak czy inaczej, pilnujący ninja zauważą z łatwością każdego między lasem a obozem. Plan jest więc taki... - przykucnęła i odetchnęła głęboko. - Zaatakujecie tych dwóch, a ja korzystając z tego że nie będą zwracali uwagi na obóz, wedrę się, załatwię sprawę i wrócę do was. A wtedy zostawimy ich i dajemy nogę. Zdejmijcie ochraniacze, nie mogą się dowiedzieć z jakiej wioski jesteście, i nie dajcie się zabić póki nie wrócę. To potrwa co najmniej kilka minut, więc oszczędzajcie siły. A teraz idźcie, i uważajcie, mogą was zauważyć, zanim wy to zrobicie - dodała jeszcze i zniknęła w cieniu między drzewami.
- Powinniście znać kilka szczegółów tego co nas czeka. Kraj Bagien zebrał armię mniej więcej dwunastu tysięcy ludzi i chce zaatakować swojego sąsiada, Kraj Wodospadu. Ponieważ taki atak może spowodować wybuch kolejnej wojny tuż za granicami Kraju Ognia, musimy zapobiec temu atakowi i dać czas Krajowi Wodospadu na organizację sił. Wtedy daimyo Chichiya nie zdecyduje się na atak na przygotowane siły. W tym celu musimy zabić dowódcę tej armii, żeby kupić Krajowi Wodospadu kilka dni spokoju. Sądzę, że likwidację przeprowadzę sama, problem polega tylko na tym, że mogli wynająć ninja do ochrony tego dowódcy - powiedziała, kończąc swoją wypowiedź ciężkim westchnieniem.
Prawie godzinę szybkiego marszu po drzewach później Fusori zatrzymała się nagle.
- Przed nami jest dwóch ninja. Na moje oko, to ucieknierzy z jednej z wiosek. Ranga to chyba chuuninowie. Armia obozuje na polanie - spojrzeliście na nią zaszokowani. Księżyc chował się za chmurami i nie widzieliście nic dalej niż kilka metrów, a ona wpatrywała się w dal i najwidoczniej widziała wszystko dość wyraźnie. Wy zaś mogliście dojrzeć jedynie niewielkie rozjaśnienie gdzieś w oddali, pewnie to była ta polana. - Czy też raczej na dość sporej przestrzeni pól między lasami. Tak czy inaczej, pilnujący ninja zauważą z łatwością każdego między lasem a obozem. Plan jest więc taki... - przykucnęła i odetchnęła głęboko. - Zaatakujecie tych dwóch, a ja korzystając z tego że nie będą zwracali uwagi na obóz, wedrę się, załatwię sprawę i wrócę do was. A wtedy zostawimy ich i dajemy nogę. Zdejmijcie ochraniacze, nie mogą się dowiedzieć z jakiej wioski jesteście, i nie dajcie się zabić póki nie wrócę. To potrwa co najmniej kilka minut, więc oszczędzajcie siły. A teraz idźcie, i uważajcie, mogą was zauważyć, zanim wy to zrobicie - dodała jeszcze i zniknęła w cieniu między drzewami.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Marynarz
- Posty: 374
- Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 14:16
- Numer GG: 5761430
- Lokalizacja: Tam gdzie Tzeentch mówi dobranoc
Re: [Naruto] Monogatori Baasu
Doratsuki Kazune
Sunęli pomiędzy drzewami tak jak zawsze. Wysłuchali planu misji tak jak zawsze. Wplątywali się w wojenną aferę.
Tak jak zawsze.
"Kolejna wojna, kolejne konflikty. One chyba nigdy nie mają końca. Chociaż to właśnie one pozwalają mi wykonywać moją pracę." pomyślał słuchając o konflikcie i pomocy dla kraju Wodospadu. Fusori-sama wyjaśniła im również cały plan. Zadziwiające, że była w stanie zobaczyć cokolwiek, poza małym światełkiem.
-Niezły wzrok Fusori-sensei... - mruknął trochę zbity z tropu.
Sensei tylko puściła mu oko i zniknęła w mroku drzew.
Cholera, trzeba by przygotować się do walki.
-Itori, mógłbyś wysłać na zwiad Kikkai jak będziemy tam iść? Może Fusori-sama widzi tam shinobi, ale stąd to ja nie mam nawet pewności czy ktoś tam w ogóle jest.
Nie zdejmował z siebie płachty, bez niej był zbyt widoczny, a i tak groźba wykrycia była znaczna. Odpiął tylko ochraniacz i upewnił się, że nie będzie go łatwo znaleźć. Mieli walczyć to fakt, ale nie miało to polegać na pokonaniu przeciwnika tylko na utrzymaniu się. Ile? A to już zależało. Poprawił tonfę.
"Cholera no, ja mam z tym walczyć? Prędzej komuś z drużyny zrobię krzywdę niż im."
Miał szczerą nadzieję, że nie przeszarżuje z chakrą i wystarczy mu sił jeszcze do ucieczki.
-Chyba najlepiej będzie nam walczyć dwójkami, każda dwójka na innego shinobi. Oczywiście jeżeli znajdziemy ich zanim oni to zrobią. - powiedział do reszty, przygotowując sie do drogi.
Wracali do swojego żywiołu. Do walki.
Sunęli pomiędzy drzewami tak jak zawsze. Wysłuchali planu misji tak jak zawsze. Wplątywali się w wojenną aferę.
Tak jak zawsze.
"Kolejna wojna, kolejne konflikty. One chyba nigdy nie mają końca. Chociaż to właśnie one pozwalają mi wykonywać moją pracę." pomyślał słuchając o konflikcie i pomocy dla kraju Wodospadu. Fusori-sama wyjaśniła im również cały plan. Zadziwiające, że była w stanie zobaczyć cokolwiek, poza małym światełkiem.
-Niezły wzrok Fusori-sensei... - mruknął trochę zbity z tropu.
Sensei tylko puściła mu oko i zniknęła w mroku drzew.
Cholera, trzeba by przygotować się do walki.
-Itori, mógłbyś wysłać na zwiad Kikkai jak będziemy tam iść? Może Fusori-sama widzi tam shinobi, ale stąd to ja nie mam nawet pewności czy ktoś tam w ogóle jest.
Nie zdejmował z siebie płachty, bez niej był zbyt widoczny, a i tak groźba wykrycia była znaczna. Odpiął tylko ochraniacz i upewnił się, że nie będzie go łatwo znaleźć. Mieli walczyć to fakt, ale nie miało to polegać na pokonaniu przeciwnika tylko na utrzymaniu się. Ile? A to już zależało. Poprawił tonfę.
"Cholera no, ja mam z tym walczyć? Prędzej komuś z drużyny zrobię krzywdę niż im."
Miał szczerą nadzieję, że nie przeszarżuje z chakrą i wystarczy mu sił jeszcze do ucieczki.
-Chyba najlepiej będzie nam walczyć dwójkami, każda dwójka na innego shinobi. Oczywiście jeżeli znajdziemy ich zanim oni to zrobią. - powiedział do reszty, przygotowując sie do drogi.
Wracali do swojego żywiołu. Do walki.


-
- Bombardier
- Posty: 899
- Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
- Lokalizacja: Lublin
Re: [Naruto] Monogatori Baasu
Aburame Itori
"12 tysięcy ludzi?! Do jasnej cholery! Przecież to ogromna liczba! Jeśli dostaniemy się w sidła tych wojsk to...to nawet nie chcę myśleć o tym co się z nami stanie...Z dowódcą nie powinno być problemów. Z tego co widzę, pilnuje go zaledwie kilku ninja. Poradzimy sobie."
- Okej. Wyślę Kikkai na zwiad. Pewnie skryli się gdzieś daleko. Biorąc pod uwagę umiejętności Sensei, to może i coś tam widzi - odpowiedział Itori na pytanie Kazune.
- Jaką taktykę obierzemy na tą walkę? Musimy ich załatwić szybko i bezszelestnie. Jak prawdziwi Shinobi.
Aburame zdjął swój ochraniacz z ramienia i schował do głębokiej kieszeni. Nagle przypomniał sobie o Sunbarashii - swojej katanie. Tak dawno nie miał jej w ręku...Tak dawno jej nie używał.
"Dzisiejszy dzień będzie dniem, w którym ponownie jej użyję...Czuję to w kościach." Pogładził pochwę miecza, po czym skoncentrował się. Zamknął na chwilę oczy. Z otworów w jego ciele wyszło kilkanaście Kikkai.
- Macie znaleźć obozowisko. I to szybko. Przekażcie informacje ilu ich jest i w jakim położeniu się znajdują. Nie dajcie się zauważyć.
"12 tysięcy ludzi?! Do jasnej cholery! Przecież to ogromna liczba! Jeśli dostaniemy się w sidła tych wojsk to...to nawet nie chcę myśleć o tym co się z nami stanie...Z dowódcą nie powinno być problemów. Z tego co widzę, pilnuje go zaledwie kilku ninja. Poradzimy sobie."
- Okej. Wyślę Kikkai na zwiad. Pewnie skryli się gdzieś daleko. Biorąc pod uwagę umiejętności Sensei, to może i coś tam widzi - odpowiedział Itori na pytanie Kazune.
- Jaką taktykę obierzemy na tą walkę? Musimy ich załatwić szybko i bezszelestnie. Jak prawdziwi Shinobi.
Aburame zdjął swój ochraniacz z ramienia i schował do głębokiej kieszeni. Nagle przypomniał sobie o Sunbarashii - swojej katanie. Tak dawno nie miał jej w ręku...Tak dawno jej nie używał.
"Dzisiejszy dzień będzie dniem, w którym ponownie jej użyję...Czuję to w kościach." Pogładził pochwę miecza, po czym skoncentrował się. Zamknął na chwilę oczy. Z otworów w jego ciele wyszło kilkanaście Kikkai.
- Macie znaleźć obozowisko. I to szybko. Przekażcie informacje ilu ich jest i w jakim położeniu się znajdują. Nie dajcie się zauważyć.
Czerwona Orientalna Prawica

-
- Bosman
- Posty: 2074
- Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
- Numer GG: 6094143
- Lokalizacja: Roanapur
- Kontakt:
Re: [Naruto] Monogatori Baasu
Diego Pinzas
Spokojnie wysłuchał słów sensei. Odczuł ulgę, że jeszcze tym razem nie będzie musiał zabijać. A potem jego umysł przestawił się na rozważanie sytuacji. Ich rolą jest dywersja i nic więcej. Przeciwnicy są lepiej wyszkoleni i mają więcej doświadczenia, ale za to jest ich mniej.
Zdejmując opaskę odezwał się.
- Naszym zadaniem jest dywersja. Sądzę, że powinniśmy podzielić się na pary, które zajmą się przeciwnikami osobno. Poza tym ze względu na to, że nie jest konieczna eliminacja sądzę, że najlepszym wyjściem będzie atak a potem wycofanie się w sposób, który pociągnie przeciwnika za nami a przy okazji pozwoli jak najskuteczniej uniknąć starcia. Do tego można użyć Bunshin no Jutsu aby wprowadzić element zamieszania i dezorientacji. Sądzę, że w ten sposób najłatwiej kupimy sensei ilość czasu potrzebną do wykonania misji.
Przyglądał się swoim kolegom. Od Okunoriego aż biła żądza krwi, zresztą w ruchach Itoriego też było widać chęć walki. Rozumiał ich, sam też najchętniej stanąłby twarzą w twarz z przeciwnikiem i wypróbował wreszcie Batto Yaiba no Jutsu w sytuacji prawdziwej walki. Tyle, że po pierwsze pomimo entuzjastycznej natury potrafił całkiem nieźle ocenić sytuację, a po drugie jego styl walki wymagał umiejętności wyboru najefektywniejszego rozwiązania. A w obecnej sytuacji nie potrafił zaproponować rozwiązania efektywniejszego.
- To jak?
Spokojnie wysłuchał słów sensei. Odczuł ulgę, że jeszcze tym razem nie będzie musiał zabijać. A potem jego umysł przestawił się na rozważanie sytuacji. Ich rolą jest dywersja i nic więcej. Przeciwnicy są lepiej wyszkoleni i mają więcej doświadczenia, ale za to jest ich mniej.
Zdejmując opaskę odezwał się.
- Naszym zadaniem jest dywersja. Sądzę, że powinniśmy podzielić się na pary, które zajmą się przeciwnikami osobno. Poza tym ze względu na to, że nie jest konieczna eliminacja sądzę, że najlepszym wyjściem będzie atak a potem wycofanie się w sposób, który pociągnie przeciwnika za nami a przy okazji pozwoli jak najskuteczniej uniknąć starcia. Do tego można użyć Bunshin no Jutsu aby wprowadzić element zamieszania i dezorientacji. Sądzę, że w ten sposób najłatwiej kupimy sensei ilość czasu potrzebną do wykonania misji.
Przyglądał się swoim kolegom. Od Okunoriego aż biła żądza krwi, zresztą w ruchach Itoriego też było widać chęć walki. Rozumiał ich, sam też najchętniej stanąłby twarzą w twarz z przeciwnikiem i wypróbował wreszcie Batto Yaiba no Jutsu w sytuacji prawdziwej walki. Tyle, że po pierwsze pomimo entuzjastycznej natury potrafił całkiem nieźle ocenić sytuację, a po drugie jego styl walki wymagał umiejętności wyboru najefektywniejszego rozwiązania. A w obecnej sytuacji nie potrafił zaproponować rozwiązania efektywniejszego.
- To jak?
Spłodził największe potwory - wielkiego wilka Fenrira, węża Midgardsorma i boginię umarłych Hel.
Nordycka Zielona Lewica

Nordycka Zielona Lewica


-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Re: [Naruto] Monogatori Baasu
Reikuro Okunori
Przysłuchiwał się słowom Fusori i chłopaków z drużyny, zastanawiając się jaką taktykę obrać.
W międzyczasie ściągnął ochraniacz.
- Mam dość prosty, ale ryzykowny plan. Jest on taki... Itori wysłałby jak najwięcej swoich Kikkai. Z tego co wiem karmią się chakrą, więc mogłyby zaatakować tamtych ninja. Przed ich masą nie zdołaliby się odbronić, chyba że tracąc całą chakrę. Jeden z nas zostałby tu z Itorim, a reszta poszłaby zaatakować chuuninów, którzy w tym czasie byliby już niemalże bez chakry. Co o tym myślicie? - powiedział, patrząc w stronę jaśniejszego punktu na horyzoncie.
Popatrzył na Yamaneru.
- Ale jak wolicie odwracanie uwagi w starym stylu, to możemy wykorzystać Yamaneru, do akcji dywersyjnej. Nie mam tylko pomysłu na wykonanie takiej akcji. -
Nastąpiła krótka, ledwo zauważalna cisza.
- A co do taktyki walki, to według mnie najodpowiedniej byłoby zwrócić uwagę reszty żołnierzy na ninja. W końcu zamieszanie w armii wroga zawsze się przyda. -
Przysłuchiwał się słowom Fusori i chłopaków z drużyny, zastanawiając się jaką taktykę obrać.
W międzyczasie ściągnął ochraniacz.
- Mam dość prosty, ale ryzykowny plan. Jest on taki... Itori wysłałby jak najwięcej swoich Kikkai. Z tego co wiem karmią się chakrą, więc mogłyby zaatakować tamtych ninja. Przed ich masą nie zdołaliby się odbronić, chyba że tracąc całą chakrę. Jeden z nas zostałby tu z Itorim, a reszta poszłaby zaatakować chuuninów, którzy w tym czasie byliby już niemalże bez chakry. Co o tym myślicie? - powiedział, patrząc w stronę jaśniejszego punktu na horyzoncie.
Popatrzył na Yamaneru.
- Ale jak wolicie odwracanie uwagi w starym stylu, to możemy wykorzystać Yamaneru, do akcji dywersyjnej. Nie mam tylko pomysłu na wykonanie takiej akcji. -
Nastąpiła krótka, ledwo zauważalna cisza.
- A co do taktyki walki, to według mnie najodpowiedniej byłoby zwrócić uwagę reszty żołnierzy na ninja. W końcu zamieszanie w armii wroga zawsze się przyda. -

Fioletowy Front Wyzwolenia Mrówek
Klub Przyjaciół Kawy

-
- Bosman
- Posty: 2074
- Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
- Numer GG: 6094143
- Lokalizacja: Roanapur
- Kontakt:
Re: [Naruto] Monogatori Baasu
Diego Pinzas
Wysłuchał propozycji Okunoriego i musiał się z całych sił powstrzymać przed tym, aby się nie skrzywić. Nigdy nie uważał się za taktycznego geniusza, ale w swoich planach starał się zawsze uwzględnić przynajmniej najważniejsze czynniki. Tymczasem jego kolega chyba chciał zostać berserkiem, ponieważ to, co zaproponował było w zasadzie samobójstwem.
- To zły pomysł. Po pierwsze wystarczy jakaś tachnika Kaaton lub Fuuton aby łatwo obronić się nawet przed masą Kikkai. Nie zapominaj, że nasi przeciwnicy to Chuuninowie i niełatwo będzie ich złapać na tak prostą sztuczką. A po drugie pomysł ze zwracaniem uwagi żołnierzy to chyba próba uśmiercenia sensei. Zawsze sądziłem, że przedarcie się przez dwanaście tysięcy zaalarmowanych wrogów, nieważne jak słabych każdy z osobna to samobójstwo. Nasze zadanie to zająć tą dwójkę do czasu aż wróci Fusori-san i tego się trzymajmy. Dobra?
Wysłuchał propozycji Okunoriego i musiał się z całych sił powstrzymać przed tym, aby się nie skrzywić. Nigdy nie uważał się za taktycznego geniusza, ale w swoich planach starał się zawsze uwzględnić przynajmniej najważniejsze czynniki. Tymczasem jego kolega chyba chciał zostać berserkiem, ponieważ to, co zaproponował było w zasadzie samobójstwem.
- To zły pomysł. Po pierwsze wystarczy jakaś tachnika Kaaton lub Fuuton aby łatwo obronić się nawet przed masą Kikkai. Nie zapominaj, że nasi przeciwnicy to Chuuninowie i niełatwo będzie ich złapać na tak prostą sztuczką. A po drugie pomysł ze zwracaniem uwagi żołnierzy to chyba próba uśmiercenia sensei. Zawsze sądziłem, że przedarcie się przez dwanaście tysięcy zaalarmowanych wrogów, nieważne jak słabych każdy z osobna to samobójstwo. Nasze zadanie to zająć tą dwójkę do czasu aż wróci Fusori-san i tego się trzymajmy. Dobra?
Spłodził największe potwory - wielkiego wilka Fenrira, węża Midgardsorma i boginię umarłych Hel.
Nordycka Zielona Lewica

Nordycka Zielona Lewica


-
- Marynarz
- Posty: 374
- Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 14:16
- Numer GG: 5761430
- Lokalizacja: Tam gdzie Tzeentch mówi dobranoc
Re: [Naruto] Monogatori Baasu
Doratsuki Kazune
-Po prostu trzymajmy się jednej koncepcji. Akurat z bunshinami nie będzie problemu o ile lubicie mnie w kilku egzemplarzach. Musimy pamiętać, że tu nie chodzi o wygraną, po prostu musimy utrzymać się w walce tak długo jak się da. Zresztą znając naszą sensei nie powinno to trwać długo. - stwierdził co było w pewnej części prawdą.
-Dobra, lepiej już idźmy. Jeśli chodzi o skład to proponuję żeby poszedł Ja i Itori oraz Diego i Okunori. Jeżeli podzielimy w każdej drużynie zwierzę, to będzie łatwiej lokalizować przeciwnika. Dobierzemy cel, kiedy uda nam się ustalić ich pozycje. I lepiej nie przesadzajmy z technikami. Niektóre są bardzo chakrożerne.
Czy w sumie miał prawo tak mówić? Nie był dowódcą, ani nawet zwierzchnikiem. Wszystko opierało się właściwie na propozycjach i wyborze najlepszej. Jednak lepiej czułby się mając kiepskiego dowódcę, niż tak, gdy nie wiedział kto wypowie ostateczne słowo.
-Panowie, powodzenia. I chyba naprawdę powinniśmy się zbierać, bo w ten sposób zmarnujemy czas, zamiast go nadrabiać.
-Po prostu trzymajmy się jednej koncepcji. Akurat z bunshinami nie będzie problemu o ile lubicie mnie w kilku egzemplarzach. Musimy pamiętać, że tu nie chodzi o wygraną, po prostu musimy utrzymać się w walce tak długo jak się da. Zresztą znając naszą sensei nie powinno to trwać długo. - stwierdził co było w pewnej części prawdą.
-Dobra, lepiej już idźmy. Jeśli chodzi o skład to proponuję żeby poszedł Ja i Itori oraz Diego i Okunori. Jeżeli podzielimy w każdej drużynie zwierzę, to będzie łatwiej lokalizować przeciwnika. Dobierzemy cel, kiedy uda nam się ustalić ich pozycje. I lepiej nie przesadzajmy z technikami. Niektóre są bardzo chakrożerne.
Czy w sumie miał prawo tak mówić? Nie był dowódcą, ani nawet zwierzchnikiem. Wszystko opierało się właściwie na propozycjach i wyborze najlepszej. Jednak lepiej czułby się mając kiepskiego dowódcę, niż tak, gdy nie wiedział kto wypowie ostateczne słowo.
-Panowie, powodzenia. I chyba naprawdę powinniśmy się zbierać, bo w ten sposób zmarnujemy czas, zamiast go nadrabiać.


-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Re: [Naruto] Monogatori Baasu
Ponieważ przez dłuższą chwilę nikt nie zgłaszał obiekcji, plan Kazune został uznany za obowiązujący. Podzieli się na pary i ruszyli w głąb lasu.
Robaczki Itoriego jako pierwsze zlokalizowały ninja. Ci jednak okazali się nie mniej sprytni, i Kikkai dały znać, że są już zaalarmowani. Na razie jednak nie ruszali się z miejsc, czyli wyczuli w jakiś sposób obecność wroga, ale zapewne również i oni was jeszcze nie zauważyli. Obydwaj siedzieli na jednej gałęzi, tuż koło siebie, teraz zasłonięci listowiem. Z tej pozycji nie mieli szans wypatrzeć czwórki geninów, ale też i oni nie mogli zbyt skutecznie zaatakować opierając się jedynie na informacjach dostarczonych przez robaczki.
Robaczki Itoriego jako pierwsze zlokalizowały ninja. Ci jednak okazali się nie mniej sprytni, i Kikkai dały znać, że są już zaalarmowani. Na razie jednak nie ruszali się z miejsc, czyli wyczuli w jakiś sposób obecność wroga, ale zapewne również i oni was jeszcze nie zauważyli. Obydwaj siedzieli na jednej gałęzi, tuż koło siebie, teraz zasłonięci listowiem. Z tej pozycji nie mieli szans wypatrzeć czwórki geninów, ale też i oni nie mogli zbyt skutecznie zaatakować opierając się jedynie na informacjach dostarczonych przez robaczki.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Bombardier
- Posty: 899
- Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
- Lokalizacja: Lublin
Re: [Naruto] Monogatori Baasu
Aburame Itori
Mimo gotujących się w nim emocji, Itori nie poruszył się. Nie chciał zdradzać miejsca ukrycia. "Niech to szlag! Kikkai zawiodły. Ponadto nie mamy jak zaatakować..."
Jak na razie pozostawił Kikkai w spokoju. Nie chciał robić zamieszania.
- To co robimy? Proponował bym podejść ich z innej strony. Jednak może być to trudne. Zdaje się, że w jakiś sposób zostali zaalarmowani. Są ukryci w gęstym listowiu. Nie widzą nas jak na razie.
Aburame przygryzł lekko wargi. Czekał na reakcję kolegów.
Mimo gotujących się w nim emocji, Itori nie poruszył się. Nie chciał zdradzać miejsca ukrycia. "Niech to szlag! Kikkai zawiodły. Ponadto nie mamy jak zaatakować..."
Jak na razie pozostawił Kikkai w spokoju. Nie chciał robić zamieszania.
- To co robimy? Proponował bym podejść ich z innej strony. Jednak może być to trudne. Zdaje się, że w jakiś sposób zostali zaalarmowani. Są ukryci w gęstym listowiu. Nie widzą nas jak na razie.
Aburame przygryzł lekko wargi. Czekał na reakcję kolegów.
Czerwona Orientalna Prawica

-
- Marynarz
- Posty: 374
- Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 14:16
- Numer GG: 5761430
- Lokalizacja: Tam gdzie Tzeentch mówi dobranoc
Re: [Naruto] Monogatori Baasu
Doratsuki Kazune
Czekał na to co powie zwiad. Niezbyt go to pocieszyło. Nie ruszał się i wpatrywał w ciemną plamę liści i drzew. "Chikushou! Nie mam pojęcia skąd w przybliżeniu mógłby nadejść atak. Trzeba działać szybko".
-Naszą nadzieją jest to, że uda się podejść z innej strony. Musimy uderzyć w tym samym momencie, wycofać się i znów uderzać. Naszym celem nie jest ich pokonać, a jedynie niedopuścić by patrzeli w kierunku obozu. Jeśli mamy szczęście nie zauważą że nasz atak to dywersja. - mówił cicho do Itoriego, jednak starał się by rozumieli go inni.
-Musimy się teraz rozdzielić na proponowane grupy i ruszać. Mamy jedynie ogólny kierunek, więc oczy szeroko otwarte. Zrobimy tą samą sztuczkę z sygnalizowaniem co przy dokumentach, nasze Kikkai. Kiedy będą oba, atakujemy. I na wszelki wypadek nie używajcie zadnych charakterystycznych technik wioski. A nuż jeden z nich rozpozna ją i nici z naszego krycia się.
Szturchnął Itoriego i pokazał mu że będą okrażać cel od prawej. Reszcie pokazał kierunek w lewo od celu. Szczerze mówiąc mówił i tak za długo. Teraz nie było już czasu na nie zgadzanie się. Czekał tylko, że pozostali dadzą znak gotowości.
Wiatr niósł mu złowrogą wiadomość, którą słyszał bardzo wyraźnie. Ha! Wahasz się, nie wiesz czy jesteś gotowy. Jesteś słaby! Nigdy jej nie odzyskasz! Słyszał ten głos we śnie w ustach demonicznego Boga. Skrzywił usta w złości. W ciemności nie było tego widać.
"Zobaczymy jeszcze. Zobaczymy..."
Czekał na to co powie zwiad. Niezbyt go to pocieszyło. Nie ruszał się i wpatrywał w ciemną plamę liści i drzew. "Chikushou! Nie mam pojęcia skąd w przybliżeniu mógłby nadejść atak. Trzeba działać szybko".
-Naszą nadzieją jest to, że uda się podejść z innej strony. Musimy uderzyć w tym samym momencie, wycofać się i znów uderzać. Naszym celem nie jest ich pokonać, a jedynie niedopuścić by patrzeli w kierunku obozu. Jeśli mamy szczęście nie zauważą że nasz atak to dywersja. - mówił cicho do Itoriego, jednak starał się by rozumieli go inni.
-Musimy się teraz rozdzielić na proponowane grupy i ruszać. Mamy jedynie ogólny kierunek, więc oczy szeroko otwarte. Zrobimy tą samą sztuczkę z sygnalizowaniem co przy dokumentach, nasze Kikkai. Kiedy będą oba, atakujemy. I na wszelki wypadek nie używajcie zadnych charakterystycznych technik wioski. A nuż jeden z nich rozpozna ją i nici z naszego krycia się.
Szturchnął Itoriego i pokazał mu że będą okrażać cel od prawej. Reszcie pokazał kierunek w lewo od celu. Szczerze mówiąc mówił i tak za długo. Teraz nie było już czasu na nie zgadzanie się. Czekał tylko, że pozostali dadzą znak gotowości.
Wiatr niósł mu złowrogą wiadomość, którą słyszał bardzo wyraźnie. Ha! Wahasz się, nie wiesz czy jesteś gotowy. Jesteś słaby! Nigdy jej nie odzyskasz! Słyszał ten głos we śnie w ustach demonicznego Boga. Skrzywił usta w złości. W ciemności nie było tego widać.
"Zobaczymy jeszcze. Zobaczymy..."


-
- Bosman
- Posty: 2074
- Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
- Numer GG: 6094143
- Lokalizacja: Roanapur
- Kontakt:
Re: [Naruto] Monogatori Baasu
Diego Pinzas
Wysłuchał planu zaproponowanego przez kolegę i wzruszył ramionami. Równie dobrze mogliby zaatakować frontalnie po to, aby odciągnąć tamtą dwójkę od obozu, ale nie robiło mu to różnicy.
Skinął głową, gdy Kazune skończył wyjaśniać i dał gestem znak Okunoriemu by ruszył za nim. Pozycje wroga obeszli od lewej.
Gdy znaleźli się w dogodniejszej pozycji stworzył jednego bunshina i za pośrednictwem Kikkai dał znak drugiej parze. Jak rozpoczęła się walka to sam zostaje z tyłu i posyła klona by ów ściągnął przeciwnika w jego kierunku. Jeśli to się uda zachodzi wroga od tyłu i uderza w plecy przy użyciu Batto Yaiba no Jutsu. Nawet tak niedoskonałe wykonanie powinno sprawić kłopoty jeśli wykonane od tyłu i z zaskoczenia.
Wysłuchał planu zaproponowanego przez kolegę i wzruszył ramionami. Równie dobrze mogliby zaatakować frontalnie po to, aby odciągnąć tamtą dwójkę od obozu, ale nie robiło mu to różnicy.
Skinął głową, gdy Kazune skończył wyjaśniać i dał gestem znak Okunoriemu by ruszył za nim. Pozycje wroga obeszli od lewej.
Gdy znaleźli się w dogodniejszej pozycji stworzył jednego bunshina i za pośrednictwem Kikkai dał znak drugiej parze. Jak rozpoczęła się walka to sam zostaje z tyłu i posyła klona by ów ściągnął przeciwnika w jego kierunku. Jeśli to się uda zachodzi wroga od tyłu i uderza w plecy przy użyciu Batto Yaiba no Jutsu. Nawet tak niedoskonałe wykonanie powinno sprawić kłopoty jeśli wykonane od tyłu i z zaskoczenia.
Spłodził największe potwory - wielkiego wilka Fenrira, węża Midgardsorma i boginię umarłych Hel.
Nordycka Zielona Lewica

Nordycka Zielona Lewica

