I wyrywa mnie z codziennej rutyny. A tak jeszcze to utemperowała mnie, kiedyś to byłem bardziej głupi i narwany (chociaż za 2 lata to samo pewnie o sobie powiem, a może i wcześniej).
Ale tak naprawdę to głównie ludzi, z którymi można pogadać i się powygłupiać na sesjach. U mnie w miasteczku to mało ludzi jest i nie zawsze z kim grać. A tak? Na tawernie to nawet mam czas grać nawet w pół-poważne sesje. No i zawsze pogadać można o propozycjach na świat. No i standardowo
Aaa i jeszcze dała mi kochanych ludzi dających Claymore i polecających inne świetne, serie. I zboczuszków poznałem do mnie podobnych. Hmm dobra za dużo już tego w jednym pościeNowe, lepsze spojrzenie na RPG, na postacie (wcześniejsze były żałosne) i ich odgrywanie. Dużo pomysłów.
Rozwój(!) - w pisaniu, tworzeniu, odgrywaniu i nie tylko.