[WFRP 2.0] Wewnętrzny Wróg [UWAGA: erotyka]

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
Wilczy Głód
Mat
Mat
Posty: 416
Rejestracja: czwartek, 13 lipca 2006, 13:03
Numer GG: 818926
Lokalizacja: Katowice

Re: [WFRP 2.0] Wewnętrzny Wróg [UWAGA: erotyka]

Post autor: Wilczy Głód »

Ulrich de Maar

Ulrich ze zmarszczonym czołem wpatrywał w przestrzeń przed sobą. Martwiło go to, jak opuściła ich Renate. Ale w końcu ona ma swoje życie – skoro postanowiła ich zostawić, niech tak będzie. Orzad na szczęście, nie miał chwilowo zamiaru tajemniczo znikać. W końcu mogli wyruszać w dalszą podróż. De Maar cieszył się z tego powodu, bo od nic nie robienia człowieka może szlag trafić. Miał dobry nastrój. Na tyle dobry, że na widok ich znajomego z książką powiedział od towarzyszy, wskazując w tamtą stronę:
- O patrzcie, jaki ten świat mały!

Płynęli barką. I płynęli, i płynęli… Kierowanie barką coraz lepiej im wszystkim szło. „Czyżbym minął się z powołaniem? Ulrich de Maar – władca rzek…” myślał, podczas gdy powoli zmierzali do Delberz.

Właśnie: do Delberz. Delberz, które nie było zbyt okazałym miastem. Ulrich nie jest tu co prawda po to, żeby zwiedzać, ale można było w to miejsce włożyć trochę więcej pracy. Na pewno by się opłaciło.
-Witaj, panie Orlandoni. Mój mistrz oczekuje pańskiej wizyty. Proszę ze mną, jeśli sobie pan życzy, może przyjść z towarzyszami. – powiedział ktoś. Ulrich nie wiedział kim jest przybysz. Ale zaraz się wyjaśniło…
- Skoro zaprasza nas twój przyjaciel, to jakże moglibyśmy mu odmówić? Niewielu czarodziejów poznałem jak do tej pory. Żal byłoby nie skorzystać z tej okazji! – mówił po czym ruszył pod pokład zebrać swój „dobytek” – broń, pieniądze i… broń - miecz Ninerl. „Wszak nie można się byle jak wybrać do kogoś kto nas zaprasza do siebie!” Kiedy wrócił na pokład Tileańczycy i elf kończyli właśnie o czymś rozmawiać. Ulrich nie słyszał o czym.
- Idziemy? Nie powinniśmy kazać naszemu gospodarzowi długo czekać. – czarodzieje nie są może ludźmi, jakich Ulrich bardzo lubi. Ale mają swoje zasady. Prawda, w walce posługują się… bronią, która jest nie do końca zgodna z kodeksem uczciwej walki. Co nie zmienia faktu, że przeciwnikami potrafią być potężnymi. „Ale przecież nie idę się z nim bić, na bogów!”
Co jest gorsze? Niewiedza, czy obojętnośc?
Nie wiem... nie obchodzi mnie to.

"Najchętniej zaraz oddałbym się diabłu gdybym, do krocset, sam diabłem nie był!"
Deadmoon
Mat
Mat
Posty: 517
Rejestracja: czwartek, 2 listopada 2006, 00:43
Numer GG: 8174525
Lokalizacja: Świat, w którym baśń ta dzieje się

Re: [WFRP 2.0] Wewnętrzny Wróg [UWAGA: erotyka]

Post autor: Deadmoon »

Günter Golem

Wcześniej nawet nie podejrzewał, że pływanie łodzią może sprawiać taką frajdę. Zawsze preferował lądowe środki transportu, jako bardziej urozmaicone i mniej podatne na kaprysy przyrody. Nie bał się otwartej wody, ale niespecjalnie odpowiadało mu ciągłe kołysanie na boki i wszechobecna wilgoć.

Teraz jednak, po tylu dniach żeglugi, przywykł do nowego sposobu podróżowania. Ba! Nawet polubił zapach mokrego drewna, wodorostów i smażonych ryb, odgłosy pluskającej wody i skrzypiącego kadłuba. Pływanie po rzece weszło mu w krew do tego stopnia, że przez kilka minut po zejściu na ląd czuł się dziwacznie bez charakterystycznego kołysania.

Przybyciem do Delberz nie przejął się zanadto. Ot, kolejne miasto na drodze niezmordowanej drużyny. Zapewne jedno z wielu, jakie jeszcze zdążą odwiedzić, zanim ich drogi ostatecznie się rozejdą. Natomiast zaniepokoiły go słowa Gildirila, kiedy uprzedził o swoich podejrzeniach względem śledzących. Już wcześniej, podczas rejsu Golem zauważył u elfa tajemniczy niepokój, ale w końcu zapomniał go o to zapytać.

- Dobrze, ja zostanę na łodzi - odparł, kiedy Luca zaproponował plan działania. - Nie warto zostawiać łodzi bez opieki, nawet w przystani. Być może moja obecność na barce odstraszy potencjalnych złoczyńców. A w razie czego narobię takiego rabanu, że całe miasto się zbudzi. - Dodał z żartobliwym uśmiechem, jednak zupełnie serio.

- Idźcie i załatwcie swoje sprawy. Ale bądźcie tak dobrzy i dostarczcie Golemowi coś na ząb. Ileż można konsumować racje podróżne, prawda?
Bóg mi wybaczy. To jego zawód. - Heinrich Heine

Autystyczne Przymierze Mandarynek i Klementynek
Megara
Marynarz
Marynarz
Posty: 240
Rejestracja: sobota, 2 grudnia 2006, 16:23
Numer GG: 0
Lokalizacja: Kraków

Re: [WFRP 2.0] Wewnętrzny Wróg [UWAGA: erotyka]

Post autor: Megara »

Castinaa, Luca, Ulrich, Gildiril

Ruszyliście do domu czarodzieja, zostawiając na łodzi tylko Güntera. W zasadzie pomocnik maga nie musiał was prowadzić, Luca bowiem znal dobrze drogę do jego posiadłości, niewiele tu się zmieniło od jego ostatniej wizyty. Czarodziej Ognia, Heironymus Blitzen, nadal mieszkał w tym samym, rozpadającym się już powoli dworku na przedmieściach Delberz.

Obrazek

Otoczony murem nie do przebycia był prawie niewidoczny z zewnątrz. Jedynym zaś wejściem była brama, która w tajemniczy sposób uchyliła się przed wami. Tajemniczy zwłaszcza dla pozostałych, Orlandoniego to nie zdziwiło. Młodzieniec który was tu przyprowadził uśmiechnął się sztywno, po czym otworzył solidne drewniane drzwi, zapraszając was do środka.
- Heironymus oczekuje was w salonie.
Jego słowa były tak samo sztywne i oschłe jak wygląd, ignorując go całkowicie ruszyliście do salonu prowadzeni przez Lucę. Tam, siedząc w wielkim fotelu czekał na was stary, rudowłosy i rudobrody mężczyzna w szkarłatnym płaszczu. Naprawiał właśnie zegar. Wyglądał na dość podeszłego wiekiem, jednak wciąż był dobrze zbudowany i z uśmiechem na twarzy podniósł się szybko i zgrabnie z fotela gdy tylko was zobaczył.
- Witaj Luca. I wy nieznajomi. Mnóstwo czasu minęło, stary druhu, co tam u ciebie słychać. - roześmiał się. - Siadajcie proszę, siadajcie. - wskazał dłonią na cztery wygodne fotele, przy szklanym stoliku. - No tak, gdzie moje maniery... - spojrzał na Castinęę, Ulricha i Gildirila. - Nazywam się Heironymus Blitzen, Arcymag Piromanta Kolegium Płomienia. - ukłonił się lekko. - Pieter, bądź tak łaskaw i przynieś nam coś do picia.
Gdy zasiedliście, Heironymus wrócił do naprawy zegara, zerkając od czasu do czasu na was. Luca dostrzegł, że jego lśniące, lekko szalone oczy również pozostały takie same.
- Opowiadaj, opowiadaj, Luca. Wiesz jak lubię opowieści, a wreszcie ty będziesz mógł pochwalić się swoimi, a nie na odwrót!
Wrócił Hans-Pieter z winem i kieliszkami. A mag oczekiwał na opowieść.

Günter

Kompani odeszli, pozostawiając cię samego na łodzi. O ile Castinę i Lucę jeszcze można było zrozumieć, to już resztę chyba nie bardzo. Zostawienie łodzi bez opieki mogłoby się równać ze stratą całego ładunku. Co nie znaczyło, że nie miałeś co robić. Po kwadransie jakaś młoda dzieweczka przyniosła Ci ciepły posiłek i butelkę averlandzkiego wina. Gdy chciałeś zapłacić, nadmieniła tylko że zrobił to już „kupiec DiNatale” i szybko odeszła. Konsumując obiad i przy okazji obserwując mały port, zauważyłeś kilka niepokojących sygnałów. Jeden z przechadzających się mężczyzn wyglądał jakoś znajomo, mimo, że dokleił sobie wąsy i inaczej uczesał. Pewnie myślał, że jesteś durniem, który nie potrafi rozpoznać że to fałszywki. Zaś tych trzech w bocznej uliczce zbyt często popatrywało na waszą łódź, by można było mówić o przypadku. Mimo tego faktu, nie czułeś się jakoś niepewnie. Reszta najwyraźniej nie miała zamiaru szybko wracać, a bierne czekanie na nich też mogło nie być idealnym rozwiązaniem.
Twoje życie będzie miało taki sens, jaki Ty sam mu nadasz.
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Re: [WFRP 2.0] Wewnętrzny Wróg [UWAGA: erotyka]

Post autor: Serge »

Luca Orlandoni

Wszedł bez zdziwienia w samoistnie otwierającą się bramę. Mag wiedział, że przybywa, tak samo wiedziała zapewne to sama brama, będąca w końcu przecież bramą silnego czarodzieja. Przez całą drogę ignorował Schillera koncentrując się na rozmowie z Castinąą i pozostałymi. Gdy w końcu zniknęli za drzwiami poszedł prosto do czarodzieja, witając się z nim serdecznie. Trzeba było przyznać, że stęsknił się trochę za rozmowami z tym ekscentrykiem.

- Witaj Heironymusie. Miło cię wreszcie zobaczyć po tak długim czasie. To jest Castinaa - jeśli Ranald pozwoli moja przyszła żona i matka naszego nienarodzonego dziecka, obok rajtar Ulrich ze szlacheckiego i bohaterskiego rodu de Maar'ów, a to Gildiril. - uśmiechnął się przedstawiając przyjaciół po kolei. - Jest jeszcze wielkolud Gunter, ale postanowił zostać na łodzi. Przewozimy cenny towar i nie możemy ryzykować kradzieży, zwłaszcza że jakieś podejrzane typy kręcą się za nami..

Chwilę później usiadł we wskazanym przez maga fotelu. Na słowa o opowieściach uśmiechnął się i zaczął mówić o wszystkim co przeżyli. Rozpoczynając od poznania się z drużyną i Castinąą, na walce z kultem Chaosu skończywszy. Nie ukrywał nic, może prócz pieniędzy znalezionych u Steinhagerów, reszta ich czynów nie podpadała pod konflikt z prawem. Nie ukrywał ani nazwisk, ani nazw, wymieniając też wszystkie poszlaki. Heironymus mógł im pomóc, jego wiedza, mimo pozornego roztrzepania, była naprawdę spora. Gdy skończył opowiadać, odetchnął głęboko i upił łyk wina.

- A co się zmieniło u ciebie przez ten cały czas, Heironymus? Widzę że wciąż lubisz grzebać w tym pudełku.
- wskazał wzrokiem na zegar. - A gdzie Lizzie? Chciałbym się z nią przywitać.

Uśmiechnął się zawadiacko, ściskając mocniej dłoń Castinyy. Tak, w tej chwili, mając przy sobie dwie najbardziej zaufane osoby w jego życiu czuł się naprawdę szczęśliwy.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...

- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
Ravandil
Tawerniany Leśny Duch
Tawerniany Leśny Duch
Posty: 2555
Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
Numer GG: 1034954
Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa

Re: [WFRP 2.0] Wewnętrzny Wróg [UWAGA: erotyka]

Post autor: Ravandil »

Gildiril

Skinął lekko głową, gdy Luca go przedstawiał Heironymusowi. Elf rozejrzał się niepewnie po przybytku maga. Ogólnie jego rezydencja... budziła niepokój, delikatnie mówiąc. Przynajmniej u kogoś nieobytego z magią. Chociaż Gildiril był nie tyle nieobyty, co nieufny. W sumie jeden kij, czy to Chaos, czy nekromancja, czy jakaś inna magia, prawda? Nie bał się tych wszystkich czarodziejskich sztuczek, w końcu słyszał wiele na ten temat, ale wolał zachowywać dystans. Przez te wszystkie lata nauczył się, że jedyne, na czym warto polegać, to własna sprawność i spryt. I tego miał zamiar się trzymać.

Gildiril przysiadł na fotelu, najpierw ostrożnie, jakby miał zaraz odlecieć, ale po chwili się odprężył. Ech, ten pieprzony stres... Nie długo będzie podkradał, żeby wysikać się pod krzaczkiem. Nerwy szkodzą zdrowiu, zdecydowanie. Luca zaczął opowiadać. Elf słuchał piąte przez dziesiąte, w końcu znał tę opowieść z bliska. Dlatego większą część czasu był pochłonięty własnymi rozmyślaniami i zerkaniem co jakiś czas na rudowłosego maga. Znajomi Luci zaczęli go coraz bardziej zastanawiać.
Nordycka Zielona Lewica


Obrazek
http://www.lastfm.pl/user/Ravandil/

Obrazek
Wilczy Głód
Mat
Mat
Posty: 416
Rejestracja: czwartek, 13 lipca 2006, 13:03
Numer GG: 818926
Lokalizacja: Katowice

Re: [WFRP 2.0] Wewnętrzny Wróg [UWAGA: erotyka]

Post autor: Wilczy Głód »

Ulrich de Maar

Ulrich powoli wszedł przez dziwną bramę oczekując w każdej chwili, że ta zamknie się im tuż przed nosem. Przeszło mu przez myśl, że może nie było dobrym pomysłem odwiedzanie tego człowieka.

Okazało się, że niesłusznie tak myślał. Heironymus ma co prawda trochę dziwną fizjonomię, ale ugościć potrafi.
- Ulrich de Maar, miło mi poznać – wtrącił, gdy Luca przedstawiał towarzystwo, po czym zasiadł w fotelu. Zaraz zostali poczęstowani winem. Całkiem niezłym swoją drogą. Ulrich przyglądał się ich gospodarzowi. Szlachcic odzywał się czasem, kiedy Luca zaczynał trochę zbyt koloryzować opowieść. Opowiadanie opowiadaniem, ale czasem trzeba rozgraniczyć fakty od… całej reszty.

Słuchał co ma do powiedzenia czarodziej. Słyszał, że tacy zazwyczaj wiedzą więcej niż inni. A nuż coś wie o ich „znajomych?” De Maar nie był co prawda pewien czy to, że wie - o ile wie - to dobry czy zły znak. Luca wyglądał jakby tan człowiek był mu bliski. Ufał mu najwidoczniej, skoro opowiadał wszystko bez skrępowania i nie próbował przedstawiać się wymyślonym nazwiskiem. Pochylił się do przodu na fotelu, aby lepiej słyszeć, co ma do powiedzenia gospodarz.
- Kim jest Lizzie? - spytał Lucę, słysząc nieznane imię, po czym dodał patrząc w kierunku czarodzieja - Oczywiście jeśli można wiedzieć...
Co jest gorsze? Niewiedza, czy obojętnośc?
Nie wiem... nie obchodzi mnie to.

"Najchętniej zaraz oddałbym się diabłu gdybym, do krocset, sam diabłem nie był!"
Ouzaru

Re: [WFRP 2.0] Wewnętrzny Wróg [UWAGA: erotyka]

Post autor: Ouzaru »

Castinaa "Arienati" Bassadocci

Nie była do końca zadowolona z faktu, że Gunter został na łodzi zupełnie sam - wystawiony na wszelkie ataki, zarówno złodziei, jak i tych, co za nimi podążali. Miała nadzieję, że uda im się pozbyć ogona, nim dotrą do tego czarodzieja, jednak nie nadarzyła się ku temu okazja. Cas odczuwała pewien niepokój, gdy przechodziła przez dziwną bramę i później, kiedy już poznała Heironymusa.

- Castinaa Bassadocci, dla znajomych również Arienati - powiedziała zaraz po tym, jak Luca ją przedstawił. Na wzmiankę o przyszłej żonie nieznacznie drgnęła i poczuła przyjemne ciepło. Uśmiechnęła się lekko przy stwierdzeniu o nienarodzonym dziecku, a mina Castinyy mówiła "ups, stało się, całkiem niechcący..."
Po chwili zdała sobie sprawę z faktu, że jej towarzysze po raz pierwszy usłyszeli to nazwisko i zrobiło się kobiecie wstyd, iż do tej pory im się nie przedstawiła. Obiecała sobie, że jak tylko wrócą na pokład, zaraz naprawi swoje uchybienie. Przy okazji powinna też powiedzieć, kim była.

Z rozmyślania wyrwał ją głos Luci, który zaczął bardzo dokładnie opowiadać, co się ostatnio działo. Chwilę mu się przysłuchiwała, lecz po paru minutach straciła zainteresowanie opowieścią i zaczęła przysypiać. Wygodny miękki fotel był tym, czego potrzebowało jej zmęczone podróżą ciało. A brak kołysania na falach działał uspokajająco na skołatany żołądek. Castinaa odruchowo chwyciła za kieliszek z winem, a Luca tak samo odruchowo wyjął go jej z ręki i odstawił na stół nawet nie przerywając słowotoku.

Westchnęła cicho, oparła głowę i rozejrzała po salonie. Rzuciła kilka krótkich, zaciekawionych spojrzeń czarodziejowi, jednak nie przyglądała mu się zbyt nachalnie. Po chwili zaczęła bębnić palcami w kolano, zaczynała się robić głodna.
Deadmoon
Mat
Mat
Posty: 517
Rejestracja: czwartek, 2 listopada 2006, 00:43
Numer GG: 8174525
Lokalizacja: Świat, w którym baśń ta dzieje się

Re: [WFRP 2.0] Wewnętrzny Wróg [UWAGA: erotyka]

Post autor: Deadmoon »

Günter Golem

"Ach, więc to tak?..." - burknął w myślach, kiedy wyłapał zastanawiające niuanse w zachowaniu pewnych osobników. Bardzo możliwe, że ci dziwni ludzie to ów "ogon", o jakim wspominał Gildiril. Cokolwiek nimi kierowało, z pewnością nie było to po myśli drużynie. A to oznaczało tylko jedno - potencjalne kłopoty.

Golem dokończył posiłek, spoglądając od czasu do czasu w stronę podejrzanych typków. Wino niepostrzeżenie przelał do pustego bukłaczka, a butelkę po nim wypełnił pitną wodą. Oparł się o burtę od strony lądu i zaczął ostentacyjnie opróżniać szklane naczynie. Po pijacku, jak za starych dobrych czasów w śmierdzących rynsztokach Nuln.

Gdy wydoił całą wodę, teatralnym gestem dał do zrozumienia, że butelka jest pusta, a on jest z tego powodu niepocieszony. Zrobił przy tym najbardziej głupawą minę, na jaką pozwoliła mu matka natura. Jęknął zawiedziony i zamierzył się, by rzucić szkłem o pomost. Wziął zamach, lecz w ostatniej chwili powstrzymał się. Puknął się butelką w czoło, podniósł z pokładu pierwszy lepszy tobołek i przesadnie chwiejnym krokiem zszedł z łodzi na ląd.

Całą tą scenę odegrał w nadziei, że przyczajone typki uznają go za tępego, pijanego przygłupa. Denerwowało go, że na potrzebę sytuacji musiał zrezygnować ze smakowitego wina, ale uznał, że w razie konfrontacji musi zachować czysty umysł.

Stanął niepewnie w lekkim rozkroku, zrobił zeza i rozejrzał się na boki. Butelką podrapał się w kroku i fałszywie pogwizdując ruszył koślawym krokiem wprost przed siebie. Po drodze zaczął nieskładnie i bełkotliwie śpiewać, celowo zwracając na siebie uwagę otoczenia. Jednakże nie spoglądał w stronę zaułka, w którym widział wcześniej podejrzaną trójkę. Minął uliczkę, w której stali i, w dalszym ciągu kołysząc się na boki oraz donośnie zawodząc kretyńskie przyśpiewki, zniknął za następnym zakrętem.

Tam zatrzymał się, zrzucił na ziemię butelkę i tobołek, po czym wsunął na dłonie kastety. Poprawił pas i buty, a następnie przyczaił się za rogiem, by mieć widok na przystań i barkę. Zamierzał posiedzieć tutaj jakiś czas, czujnie obserwując czy nikt nie planuje dobrać się do łodzi. W razie czego gotów był zawrócić biegiem i rozprawić się z kimkolwiek, kto próbowałby czegoś nierozsądnego.
Bóg mi wybaczy. To jego zawód. - Heinrich Heine

Autystyczne Przymierze Mandarynek i Klementynek
Megara
Marynarz
Marynarz
Posty: 240
Rejestracja: sobota, 2 grudnia 2006, 16:23
Numer GG: 0
Lokalizacja: Kraków

Re: [WFRP 2.0] Wewnętrzny Wróg [UWAGA: erotyka]

Post autor: Megara »

Castinaa, Luca, Ulrich, Gildiril

Stary mag wysłuchał waszej opowieści nadal czyszcząc zegar. To, że słuchał uważnie świadczyły rzucane przez niego od czasu pytania. Dociekliwe i dokładne, najwyraźniej albo mag lubił dużo wiedzieć, albo osobiście interesowała go ta historia. Zresztą, szybko sam to wyjaśnił.

- Lizzie to dawna miłość waszego przyjaciela, Luci - rzucił czarodziej. - Obecnie wysłałem ją po ważne dla mnie księgi do mojego przyjaciela do Altdorfu, powinna wrócić za dwa dni. A co do waszej historii to wiąże się ona z moimi ostatnimi zadaniami. Śledzę od jakiegoś czasu kultystów zwących siebie "Czerwoną Koroną". Na ich trop nieświadomie wpadliście. Etelka Herzen, magini, potężna jak na jej młody wiek zwłaszcza. Mieszka w Wittgendorfie i jak się zdaje - pomagała również temu waszemu Teugenowi. Jeśli zamierzacie się tym dalej interesować - od niej powinniście zacząć poszukiwania. Ludzka kobieta, w miarę ładna, średni wzrost, jasne włosy. Od dawna mieszka w Wittgendorfie, rzadko wyjeżdżała. Posługuje się potężną magią, zapewne również nielegalną. Oczywiście same zabicie jej nie ma sensu, jej wiedza na różne tematy powinna być spora. Aktywność tej organizacji jest na tyle wysoka, że przewiduję, że coś knują. Castinoo, Luca, Ulrichu, Gildirilu? Jakie jest wasze zdanie na ten temat? I czy oczywiście popłynęlibyście w tamtym kierunku, niczego oczywiście nie narzucam.

Mag wreszcie zostawił zegar, również siadając przy stole i popijając wino z napełnionego przed młodego ucznia kielicha. Wysyłając go po coś do zjedzenia, czekał na waszą odpowiedź.

Günter

Mężczyźni najwyraźniej nie mieli zamiaru atakować czy chociażby zbliżać się do łodzi. Przynajmniej nie teraz, o widoku i tylu osobach kręcących się po nabrzeżu. Ten z wąsikiem, gdy już się ściemniło, dał znak pozostałej trójce i zniknął ci z pola widzenia. Tamci trzej także przestali "rozmawiać" znikając w środku pobliskiej karczmy. Byłeś pewien, że ktoś obserwuje łódź, tak samo jak pewien tego, że jeszcze nie skończyli, ba, nawet nie zaczęli tego co zaplanowali. A twoi towarzysze jak na razie wciąż nie wracali.
Twoje życie będzie miało taki sens, jaki Ty sam mu nadasz.
Ouzaru

Re: [WFRP 2.0] Wewnętrzny Wróg [UWAGA: erotyka]

Post autor: Ouzaru »

Castinaa "Arienati" Bassadocci

Na wzmiankę o 'dawnej miłości' aż jej się krew zagotowała, a ręka bezwiednie powędrowała do rękojeści sztyletu. Już była pewna, że nie będzie się dobrze bawić tego wieczora, a i jakoś tej całej Lizzie nie polubi. Właściwie to nie miała ochoty zostać tu ani chwili dłużej, musiała się przygotować, żeby zacząć pilnować swojego mężczyzny.

- Castinoo, Luca, Ulrichu, Gildirilu? Jakie jest wasze zdanie na ten temat? I czy oczywiście popłynęlibyście w tamtym kierunku, niczego oczywiście nie narzucam - powiedział mag i Cas skierowała na niego pytające spojrzenie.
Czyżby jej coś umknęło? Cóż, w pewnym momencie przestała słuchać, co mówił, ale to chyba nie było aż tak istotnie. I nie tak ważne, jak Lizzie.

- Luca doskonale zna moje zdanie na każdy temat i może się wypowiadać w moim imieniu - powiedziała wstając i puszczając rękę Tileańczyka. - A teraz wybaczcie, ale chyba powinnam już wracać i zobaczyć, co z Gunterem. Ty zostań - zwróciła się bezpośrednio do Orlandoniego - jeśli masz chęć.
Brzmiało to jednak bardziej jak polecenie, by został, gdyż nie życzy sobie, żeby za nią szedł. I rzeczywiście, wolała teraz sama wrócić i nie widzieć Luci przez jakiś czas.

Skłoniła się czarodziejowi i skierowała do wyjścia, choć była pewna, że zaraz usłyszy jakieś obiekcje co do jej samotnej wędrówki po zmroku. W głowie kotłowały się kobiecie obawy ważniejsze dla niej niż całe hordy kultystów. A co jeśli Luca się znowu zakocha w Lizzie? Choć nie chciała tego przyznać nawet przed samą sobą, bała się i była cholernie zazdrosna...
Ravandil
Tawerniany Leśny Duch
Tawerniany Leśny Duch
Posty: 2555
Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
Numer GG: 1034954
Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa

Re: [WFRP 2.0] Wewnętrzny Wróg [UWAGA: erotyka]

Post autor: Ravandil »

Gildiril

Taaa, jaaasne... Gildiril w milczeniu wysłuchał tego, co mag miał do powiedzenia. Na wzmiankę o tej Etelce, czy jak jej tam było, elf zmarszczył brwi. -Czy to znaczy, że mamy ją złapać żywcem, żeby wykorzystać jej wiedzę?- odparł kwaśno -Ja się nie będę za jakimś czarodziejem uganiał. Kultystów rozumiem, ale z magią nie ma żartów- burknął pod nosem i zamilkł po chwili. Potem jeszcze dorzucił -Ja już powiedziałem, że muszę dokończyć to, co zaczęliśmy... Przypominam więc tylko o tym, że nie jesteśmy sami na szlaku-

Na więcej słów nie miał ochoty. Lustrował więc tylko wzrokiem pomieszczenie, będąc przekonanym, że drużyna zaraz się ochoczo zgodzi na udanie się nawet do serca piekła. Spojrzał ze złośliwą satysfakcją na Castinę. Czyżby była zazdrosna? Wzmianka o dawnej miłości Luci na nią dobrze nie zadziałała... Ech, te kobiety. W sumie nie przejął się zbytnio tym faktem, choć wspomnienie ostatniego policzka, jaki wymierzyła mu kobieta, nagle odżyło. Dziwne.
Nordycka Zielona Lewica


Obrazek
http://www.lastfm.pl/user/Ravandil/

Obrazek
Deadmoon
Mat
Mat
Posty: 517
Rejestracja: czwartek, 2 listopada 2006, 00:43
Numer GG: 8174525
Lokalizacja: Świat, w którym baśń ta dzieje się

Re: [WFRP 2.0] Wewnętrzny Wróg [UWAGA: erotyka]

Post autor: Deadmoon »

Günter Golem

Jak się spodziewał, obserwowani obserwatorzy nie zdecydowali się na żadne działanie, poza tkwieniem wciąż w tym samym miejscu. Dopiero gdy zaczął zapadać zmrok sytuacja nieco się zmieniła. Mężczyzna z wąsikiem, prawdopodobnie herszt bandy, dał znać pozostałej trójce i wszyscy razem zniknęli w drzwiach karczmy. Mimo tego coś Golema w dalszym ciągu niepokoiło, coś było tu nie tak.

Odczekał jeszcze kilka chwil, jednakże kiedy uznał, że dalsze tkwienie w tym miejscu i tak niczego nie zmieni, postanowił opuścić punkt widokowy. Przez moment zastanawiał się, czy nie zajrzeć do lokalu, gdzie wcześniej weszły podejrzane typki, ale wolał nie kusić losu. Mógł się tylko domyślać, co za męty gromadzą się w takim miejscu. Niezobowiązująca wizyta mogła okazać się wtargnięciem prosto w paszczę lwa.

Zdecydował się opuścić kryjówkę. Na wszelki wypadek zachował pozory i znów chwiejnym krokiem ruszył przed siebie, tym razem z powrotem na łódź. Celowo nie rozglądał się na boki, by nie prowokować spojrzeniami ukrytych obserwatorów. A że tacy gdzieś się w pobliżu czają, podpowiadał mu uliczny zmysł.

Gdy wrócił na łódź, wyciągnął i zjadł resztki racji podróżnych. Tym razem popił kilkoma łykami wina, bardziej jednak dla rozgrzania niż radowania kubków smakowych aromatem. Usiadł w cieniu na schodkach w taki sposób, że tylko głowa wystawała mu ponad pokładem. Przygotował noże do rzucania, poprawił sztylet przy pasie, przed sobą położył pałkę. Załadował kuszę i cierpliwie czekał na powrót reszty drużyny. Celowo nie zapalił latarni, by jego wzrok pozostał przyzwyczajony do otaczającej ciemności.
Bóg mi wybaczy. To jego zawód. - Heinrich Heine

Autystyczne Przymierze Mandarynek i Klementynek
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Re: [WFRP 2.0] Wewnętrzny Wróg [UWAGA: erotyka]

Post autor: Serge »

Luca Orlandoni

Spojrzał na starego maga.

- I tak mieliśmy płynąć do Wittgendorfu. - powiedział. - Od początku niemal, choć odkładaliśmy to na różne sposoby. Między innymi zboczyliśmy do Delberz. Nasz trop również tam prowadzi, choć o tej kobiecie nie wiemy nic więcej. Każdy strzęp informacji może nam być przydatny. Cóż jeszcze możecie nam powiedzieć? Ilu ich jest? Czy znasz jeszcze jakichś z imienia bądź zamieszkania, Heironymusie? Bo, że oni znają ciebie to już bardzo możliwe...nie pomyślałem o tym...prawdopodobnie wciąż jesteśmy śledzeni.

Luca pochylił głowę tak że oczu niemal nie było widać spod ronda kapelusza. Chwilę później Castinaa wstała i rzekła:
- A teraz wybaczcie, ale chyba powinnam już wracać i zobaczyć, co z Gunterem. Ty zostań - zwróciła się do przemytnika. - jeśli masz chęć.

Jak mawiał świętej pamięci ojciec „za kobietami w życiu nie trafisz...” i jak zwykle miał rację. Jeszcze przed chwilą Cas siedziała spokojnie i miło się uśmiechała, a teraz już wychodzi, na dodatek z miną która doskonale zdradzała jej nastrój. Luca trochę już ją znał i wiedział o co chodziło.
- O nie, moja droga! – podniósł się do pionu i chwycił ją za dłoń, gdy chciała już odejść. - Po zmierzchu nigdzie nie będziesz chodzić sama. Możesz się do mnie przez całą drogę nie odzywać, ale samej na pewno nie puszczę cię na łódź. Wybacz, Heironymusie. - skłonił się magowi. - Ważne sprawy wzywają, na naszą pomoc możesz w każdym razie liczyć.

Luca ruszył wraz z Castinąą w drogę powrotną na łódź. Gdy byli już kawałek drogi od dworku Heironymusa, przemytnik spytał.
- Pewnie chodzi ci o Lizzie, prawda?
Odpowiedziało mu jedynie szczekanie psa gdzieś w oddali. „Kobiety... czy one zawsze muszą stwarzać problem tam, gdzie go nie ma”, pomyślał Luca, westchnął i kontynuował.
- To prawda, byliśmy razem, ale to było sześć lat temu i się skończyło. To przeszłość. Chciałem się z nią jedynie przywitać, a ty pewnie wyobrażasz już sobie nie wiadomo co. Najmocniej na świecie kocham ciebie i nasze dziecko i tak już zostanie. Chyba mi wierzysz i ufasz, prawda? - spojrzał na nią. - I chyba dobrze wiesz, że żadna nie jest w stanie ci dorównać. - to nie było pytanie a stwierdzenie faktów. - Jesteś najważniejszą kobietą mojego życia.
Chwycił ją za dłoń i uśmiechnął się delikatnie. Miał nadzieję, że nim dotrą na łódź, znów będą rozmawiać jak dawniej i Cas przestanie się gniewać, bo nie miała ku temu żadnych powodów.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...

- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
Wilczy Głód
Mat
Mat
Posty: 416
Rejestracja: czwartek, 13 lipca 2006, 13:03
Numer GG: 818926
Lokalizacja: Katowice

Re: [WFRP 2.0] Wewnętrzny Wróg [UWAGA: erotyka]

Post autor: Wilczy Głód »

Ulrich de Maar

Ulrich ożywił się, gdy czarodziej zaczął mówić. Miał sporą wiedzę na interesujący podróżników temat. „Czerwona korona?”
- Dobrze w końcu poznać imię tej, której szukamy. Etelka Herzen… Ale skoro wiesz, Heironymusie, gdzie ona jest i jakimi nielegalnymi praktykami się zajmuje, to dlaczego nie zgłosić tego do odpowiednich ludzi? Nawet mnie wiadomo, jaka kara spotyka takie jak ona. – zamilkł na chwilę, bo przypomniał sobie sytuację z Teugenem. Spisek na najwyższych szczeblach arystokracji… „Czyżby w Wittgendorfie miał pojawić się podobny problem?” Ulrich nie omieszkał zapytać o to ich gospodarza.
- Jeśli mamy się do niej wybrać – a ja mam taki zamiar – musimy wiedzieć z czym przyjdzie nam się mierzyć. Czy wiadomo może coś więcej o tej… organizacji?

Czarodziej odpowiadał na ich pytania. Niewątpliwie cierpliwy z niego człowiek… W tym momencie Castinaa wstała i pożegnała się. Ulrich – czego można się było po nim spodziewać – nie zauważył związku między jej wyjściem, a wzmianką o Lizzie. Już za chwilę Tileańczycy zbierali się do wyjścia. De Maarowi wydało się niewłaściwe, żeby siedział tutaj u w gruncie rzeczy obcego człowieka tylko z elfem. W końcu Heironymus to znajomy Luci, a nie jego. Tak więc, spojrzał na Gildirila i powoli zaczął się szykować do wyjścia. Jeszcze jeden powód skłonił go do rychłego opuszczenia domu czarodzieja. Ulrich miał po prostu ochotę walnąć się na ciepłe łóżko i zasnąć. Ale żeby to zrobić musi dotrzeć na łódź, prawda?
- Dziękujemy serdecznie za gościnę. Mam nadzieję, że przyjdzie nam jeszcze kiedyś się spotkać. Tak więc, do rychłego zobaczenia!
Co jest gorsze? Niewiedza, czy obojętnośc?
Nie wiem... nie obchodzi mnie to.

"Najchętniej zaraz oddałbym się diabłu gdybym, do krocset, sam diabłem nie był!"
Ouzaru

Re: [WFRP 2.0] Wewnętrzny Wróg [UWAGA: erotyka]

Post autor: Ouzaru »

Castinaa "Arienati" Bassadocci

Tileańczyk miał pewną zaletę - rozumiał swoją kobietę bez potrzeby wykrzykiwania mu, jakim jest idiotą. Problemem jednak było to, że nic z tą wiedzą nie robił i nadal był uparty jak osioł. Castinaa westchnęła, doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że nie wygra z Lucą na argumenty. Machnęła tylko ręką i rzeczywiście, przez większość drogi w ogóle się do niego nie odzywała. Musiała wszystko przemyśleć i nieco ochłonąć, powoli się uspokajała i zapewne szybko by jej wrócił dobry nastrój, gdyby tylko on tak nie trajkotał. Przypomniała sobie początek ich znajomości i to, jak ją ten słowotok przerażał u mężczyzny. Uśmiechnęła się lekko.

Jedna rzecz ją tylko zaczęła zastanawiać, skoro on był z tą kobietą sześć lat temu, to ile sam miał lat? Zwolniła nieco i przyjrzała się przemytnikowi. W słabym świetle widziała tylko zarys jego twarzy, ale przecież znała ją już na pamięć i nie wydawał jej się w żaden sposób... 'stary'.
- Luca, ile ty właściwie masz lat? - zapytała chwilowo zupełnie zapominając o Lizzie. - Zresztą, nieważne...
Spojrzała w kierunku, gdzie stała ich łódź, lecz w pierwszej chwili zobaczyła tylko czarną plamę i mrok. Znowu przyśpieszyła.

- Tak trochę ciemno na tej naszej łodzi, nie sądzisz? - spytała. - Albo coś już się stało, albo nasz przyjaciel przyszykował się na najgorsze. Mam tylko nadzieję, że to drugie...
Poruszyła delikatnie prawym ramieniem, dalej cała ręką ją nieprzyjemnie rwała i przy ruchu sprawiała ból. Wiedziała, że nie może nią jeszcze dobrze rzucać, ani tym bardziej walczyć. No chyba, że chciała odnowić ranę. Westchnęła ciężko, całe szczęście, że potrafiła niemal tak samo dobrze posługiwać się lewą ręką, choć czuła się pewniej, jak mogła rzucać jednocześnie z obu. A może była tylko przewrażliwiona?
- Jeśli on się szykuje do ataku, to lepiej go uprzedzić, że idziemy, nim da nam po łbie... - stwierdziła i mimowolnie się uśmiechnęła.
Megara
Marynarz
Marynarz
Posty: 240
Rejestracja: sobota, 2 grudnia 2006, 16:23
Numer GG: 0
Lokalizacja: Kraków

Re: [WFRP 2.0] Wewnętrzny Wróg [UWAGA: erotyka]

Post autor: Megara »

Günter

Nie musiałeś długo czekać, by obserwatorzy złapali przynętę. Jeszcze kątem oka dojrzałeś, że dwóch zostaje i rozgląda się, wyglądając niebezpieczeństwa. Tym razem pięciu nieźle zbudowanych chłystków powoli zbliżało się do łodzi, nieświadomych niebezpieczeństwa. Czy aby na pewno nieświadomych? Ich było siedmiu, ty zaś na łodzi zostałeś sam.

Przekręciłeś gwałtownie trap, gdy tylko pierwszy z nich na niego wlazł. Plusk wody oznajmił ci, że jednego było mniej. Dwóch następnych nie miało jednak zamiaru korzystać z trapu, wskakując na pokład. Jeden ustał, drugi zahaczył o burtę, padając jak długi, ale zaraz po chwili się podnosząc. Butelka z naftą poszybowała na nabrzeże, rozbijając się o bruk i podpalając spodnie jegomościa z wąsikiem, który w panice zaczął biegać tłukąc rękoma w palący się materiał. Ostatni z tych co zostali na nabrzeżu odskoczył od ognia, teraz pomagając gasić ogień swojemu towarzyszowi.

Ty jednak miałeś inny problem. Pałkę dobyć zdążyłeś, ale cios jakimś kijem w głowę a potem w prawą dłoń wytrącił ci ją. Pociemniało ci w oczach i musiałeś cofnąć się aż na samą rufę. Jak przez mgłę dostrzegłeś ostrza dwóch długich noży. Mieli przewagę, to pewne...


Castinaa, Luca, Ulrich, Gildiril

Na pytanie Ulricha Heironymus odparł:
- O tym gdzie przebywa ta niebezpieczna magini wiem ze swoich zaufanych źródeł, Ulrichu. A gdyby było tak prostym wskazanie jej straży, zrobiłbym to już dawno. Jednak ona jest na tyle sprytna, że ukrywa swoje prawdziwe intencje i cele, a przede wszystkim powiązania z kultem. Co do „Czerwonej Korony”, wiem jedynie iż kult gorąco pragnie obalenia Imperium a ich szeregi to zwykle mutanci i degeneraci, choć nie tylko, Etelka jest tego najlepszym przykładem.

Gdy zebraliście się wszyscy do wyjścia, mag rzekł jeszcze:
- Dziękuję za wizytę przyjaciele. Odwiedźcie mnie, gdy znów będziecie w okolicy. I... bądźcie ostrożni. Sigmar z wami.

Heironymus pożegnał was, a jego uczeń otworzył drzwi, dla odmiany odprowadzając niechętnym i nieprzyjemnym spojrzeniem. Brama znów się sama otworzyła, wypuszczając was w mrok nocy. Do łodzi nie było blisko, ale na szczęście nie musieliście pokonywać miejskich bram, dom czarodzieja, mimo, że na uboczu, to mieścił się w obrębie miasta. Luca z Castinąą szli przodem, w znacznej odległości od pozostających z tyłu Ulricha i Gildirila.

Droga minęła spokojnie, ruch o tej porze był raczej niewielki. Zostaliście zaskoczeni dopiero po wejściu na przystań. Na waszej łodzi najwyraźniej toczono walkę! Po nabrzeżu biegał palący się człowiek, wraz z drugim, który zarzucał na niego jakiś materiał, próbując zdusić płomienie. Na łodzi zaś, jeden człowiek odpierał ataki dwóch innych. Rozpoznaliście sylwetkę Günter. Zachwiewał się lekko a przeciwnicy spychali go do tyłu, zaś do łodzi było jeszcze dobre pięćdziesiąt metrów.
Twoje życie będzie miało taki sens, jaki Ty sam mu nadasz.
Ravandil
Tawerniany Leśny Duch
Tawerniany Leśny Duch
Posty: 2555
Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
Numer GG: 1034954
Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa

Re: [WFRP 2.0] Wewnętrzny Wróg [UWAGA: erotyka]

Post autor: Ravandil »

Gildiril

Skinął głową na pożegnanie maga, zresztą tak samo, jak zrobił to na powitanie. Szczerze to miał nadzieję, że nie będą mieli okazji się spotkać. Elf ruszył za towarzyszami, wpuszczając ręce głęboko w kieszenie i idąc powoli, niedbale kopiąc kamyki, które spotkał na swojej drodze. Typowy chód kogoś, komu się nigdzie nie śpieszy. Jednak niepostrzeżenie rozglądał się na boki, w końcu licho nie śpi. A raczej nie śpią ci, którzy śledzą drużynę.

-Co do...- mruknął pod nosem, gdy zobaczył to, co działo sie na przystani. Walka! Gunter najwyraźniej odpierał atak, prawdopodobnie przeprowadzony przez tych, którzy ich śledzili. Super... Elf odruchowo sięgnął po miecz i sztylet, ale przerwał ruch ręki w połowie. Sztyletowi przydałby się chrzest bojowy... Chrzest dokonany w świeżej krwi. Ale to nie był czas na to. Trzeba było zachować się racjonalnie, a co za tym idzie - w miarę bezpiecznie. Wyciągnął więc łuk i wycelował. Starał się nie trafić w Guntera, a jednocześnie w miarę skutecznie obezwładnić napastników. W końcu przydałoby się wiedzieć, kto ich przysłał... I komu będą musieli skopać tyłek. A do tego będzie im potrzebny przynajmniej jeden żywy napastnik. Da się zrobić...
Nordycka Zielona Lewica


Obrazek
http://www.lastfm.pl/user/Ravandil/

Obrazek
Zablokowany