krucaFuks pisze:kawał dobrej roboty
Kloner pisze:produkcja muszę przyznać dość dobra
arthil pisze:kawał dobrej roboty
BearClaw pisze:Ogólnie całkiem nieźle
Sir_Ernest_Torrmer pisze:Film bardzo fajny
Keyhell pisze:Film bardzo dobry i fajny
kaziu pisze:jesteście "Boscy"
Szelmon pisze:jest dobrze
Cholera... Zaczynam się zastanawiać czy rzeczywiście oglądałem ten sam filmik...
Bo to co ja obejrzałem to był filmik-porażka.
W zasadzie wielu rzeczy się już czepiono, więc pozwolę sobie skomentować tylko niektóre rzeczy:
Absolutnie przeboski był dla mnie fragment około 4:25. Po prostu miodzio. Dwa sznurki statków roskosznie płynących w powietrzu. Jeden wpływał z jednego miejsca na planecie, drugi zaś wytryskiwał z zupełnie innego. Pewnie się gdzieś tam na planecie stateczki teleportowały. Bo i tak te stateczki nie zatrzymują się zapewne na planecie. Jedynie płyną z jednego miejsca w drugie. Grzecznym sznureczkiem.
Widać że nasi rodacy budowali jakąś autostradę kosmiczna. Jednopasmową.
Walki.
Po pierwsze, co to za głupie machanko czymś co przypomina miecz świetlny? To mają być Jedi? Niemal nadludzie? Nawet zwykły profan potrafi lepiej i skuteczniej machać mieczem. Mieczem. Zwykłym. Natomiast cała waga miecza świetlnego skupia się w rękojeści. Która jest lekka i krótka. Moment bezwładności tego gówna to tyle co nic. Lightsabery w ręku Rycerza Jedi powinny śmigać jak szalone.
I nie, nie jak, ktoś sugerował, kendo. Wam potrzebny jest choreograf, skoro sami nie dajecie rady. I myślenie. I zręczność. I myślenie.
Jak ktoś pisał, rąk się tu nie ucina. A owszem, nie ucina się. Wszyscy cali i zdrowi... Tylko biedna oś ma wielokrotne złamanie otwarte. Bardzo, bardzo wielokrotne.
Dobra Biedna Staruszka Oś...
Moglibyśmy uczcić ją minutą ciszy, gdyby tylko Szanowni Panowie Twórcy Filmiku ją znali i wiedzieli kim ona była...
A szkoda, bo to w zasadzie podstawa...
Wystarczy na chwilę stracić czujność i już nie wiesz czy to Przeboski-Padawan-O-Niesamowitym-Akcencie-Rosyjskiego-Alfonsa zabrał miecz Złemu-Mhrocznemu-I-Przerażającemu-Dzieciakowi-Wysmarowanemu-Smarem czy też odwrotnie. Zwłaszcza w świecie, gdzie, jak już ktoś zauważył, wszyscy noszą podobne fryzury. (Wiwat starwarsowa mnogość i różnorodność kultur!)
Moim zdaniem Zły-Mhroczny-I-Przerażający-Dzieciak-Wysmarowany-Smarem jest niezłą alegorią całego waszego 'filmu'.
Nieważne ile brudu nałożysz na swą Złą-Mhroczną-I-Przerażającą-Twarz-Wysmarowaną-Smarem i tak będziesz tylko dzieciakiem, który stara się być Zły-Mhroczny-I-Przerażający.
Taki quasi-profesjonalizm w najczystszej formie.
Nieważne ile klatek potraficie wyciąć i topornie wkleić w uniwersum Gwiezdnych Wojen. Nieważne ile mieczy świetlnych potraficie dorobić w ciągu minuty (wielki wyczyn w czasach, gdy marne 1,7 megabajta na dysku i dostęp do internetu wystarczy by dorwać w miarę porządny program do robienia tychże!) i tak będziecie tylko bandą dzieciaków która bawi się w 'robienie filmu'.
Quasi-profesjonalizm w najczystszej formie.
Czasami zastanawiam się do czego zaprowadzi nas dalszy postęp technologii i jeszcze większe upowszechnienie się kamer cyfrowych...
Czasami tak bardzo się martwię...
Ostatecznie jednak daję ocenę:
2
Ale tylko dlatego, że, jak widać, mniej wymagającemu widzowi o, być może, niższym guście owa 'produkcja' może się jednak podobać.
Taka filmowa
Tibia. Taka
Mandaryna. Takie
Gadu-Gadu. Taki
Harry Potter.
Oś... Oś... Oś...