[Naruto] Nefrytowe Łzy

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Meee
Majtek
Majtek
Posty: 77
Rejestracja: piątek, 16 listopada 2007, 22:08
Numer GG: 0

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Meee »

"Pozbawieniem się przytomności?" Mimei był przekonany, że to grupa Skały go ogłuszyła, a relacje pozostałych członków grupy tylko to potwierdzały. Jak on to zrobił, że Kojiro ani Kyouko nie zauważyli, że udaje? Niestety na razie musiał zostawić rozważanie tego na później. Tym czasem ważniejszą kwestią była, jak się zdawało nieunikniona, jutrzejsza walka. Dołączył do reszty skupiającej się wokół sensei, gdy ten o niej wspomniał.

Kojiro od razu dał do zrozumienia reszcie, że to on zajmie się Guu. Deklaracja nieco zawiodła Mimeia, ale z drugiej strony to rozwiązanie wydawało się najrozsądniejsze. Tak jak się spodziewał Kyouko zgłosiła się do walki z szermierzem
-Ja nie mam nic przeciwko, sądzę, że to najlepsze rozwiązanie. Ja zajmę się trzecim członkiem Janken. Atasuke-san może w miarę możliwości wspierać tego, kto będzie w danej chwili miał problemy. Nawet jeśli zyskamy przewagę liczebną, po dzisiejszych przechwałkach nie powinni mieć problemu z walką trzech na czterech.

Tym razem odpuścił sobie nocny trening. Odpoczynek jest częścią walki, a jedną mieli przed sobą. Zregenerowanie sił było zdecydowanie ważniejsze od dopracowywania techniki, której przydatność w nadchodzącym starciu była co najmniej wątpliwa. Jeżeli się nie mylił powinien mieć i tak sporą przewagę w tej walce. Miał nadzieję, że się nie mylił...
"You killed your own blind brother?"
"It would be cruel to let him live after what I did to his eyes"
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Alucard »

-Ta...-mruknął-Wspierać... dobra.-Chciał sie wykazać, ale wiedział, że z jego stylem walki nie ma szans na dynamiczne potyczki. Kuinaie-dobra, atakowany nie będzie miał zbyt czasu na ich odbicie czy uniknięcie. Na spal,onej ziemi raczej cień średnio podziała. Atasuke wątpił, aby na ubitym terenie ktos był na tyle głupi i nie zauwazył czarnawej smugi pchającej się pod stopy...

-Dobra misiaczki. Preferuje co prawda lasy, ale jezeli trzeba...-podrzucił sztylecikiem-Mogę robic za wsparcie ogniowe. Z moja kondychą juz niemal wzorowo... czakra pozwoli mi na jakis cień, ale juz przeciwnik nie. Tym razem zostawiam to wam. Jeżeli ktos będzie miał kłopoty, to natychmiast znajdę się za jego wrogiem.

Tak po prawdzie to był poddenerwowany. Czemu zawsze musza walczyć? Głupie to. Jakby człowiek współżył z innymi pokojowo, byłoby lepiej.
Atasuke miał kiedyś kolegę. Nazywa się Richu. Miał długie włosy, palił jakąs dziwną roślinę i nosił kolorowe ciuchy. powiedział takie piękne słowa... jak to szło....

-Make love not war maaaaan, make love-wyszczerzył kły do sensei'a
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Delf »

Następnego ranka drużyna jedenasta (tym razem już porządnie wypoczęta) po raz wtóry udała się do kanionu okupowanego przez drużynę Janken. Tym razem Guu czekał na nich odsłonięty, przykucając na jednym z filarów opodal drugiego końca wąwozu. Pozostałej dwójki nigdzie nie było widać, jednak po jakimś czasie wynurzyli się z ukrycia na tych samych pozycjach, które zajmowali wczoraj. Doszli mniej więcej do połowy długości jaru, kiedy prowadzący sensei dał znak, żeby się zatrzymali. Shinobi ze Skały wciąż nie odzywał się ani słowem, jedynie jak gdyby od niechcenia podrzucał trzymany w ręku kamień i przyglądał im się.
Sensei skinął głową w jego stronę i odezwał się donośnym głosem - Nazywam się Junshi Chimidoro i żądam wpuszczenia mnie na Skały prawem zwycięzcy!
Usłyszawszy jego słowa, Guu popatrzył najpierw na niego jak na idiotę, potem zastanowił się przez chwilę i skierował wzrok gdzieś na skały. Geninowie z Liścia nic tam nie dostrzegli, ale Guu najwyraźniej tak, gdyż po chwili skinął głową, wstał, po czym skłonił się.
- Wiemy o twojej sile, Fukitsu-sama, i będziemy ustępować przed nią, dopóki nie spotkasz kogoś gotowego rzucić ci wyzwanie.
Junshi skrzywił się okropnie na dźwięk ostatnich słów, ale przytaknął tylko i ruszył spokojnie przed siebie.
- Jednakże, - kontynuował Guu, zwracając się do geninów - waszej siły nie znamy nadal. Na nasz szacunek trzeba sobie zasłużyć, a fakt, że jesteście uczniami Fukitsu-samy sprawia tylko, że mam jeszcze większą ochotę pokazać wam wasze miejsce w piramidzie społecznej. Fundamenty. To jak, spróbujecie chociaż walczyć, czy będziecie czekać na sensei'a jak grzeczne dzieci?
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: BlindKitty »

Kyouko nie patrzyła na Guu. Patrzyła na szermierza, którego podejrzewała o przynależność do swojego klanu. Uśmiechnęła się wesoło, przeciągnęła, strzelając kośćmi rąk. I niemal natychmiast odpłynął z niej pozorny dobry nastrój. Jej dłoń oparła się na prawym udzie.

Mokuzai, Bukiyose no Jutsu! - powiedziała, łapiąc pojawiający się w powietrzu wzdłuż jej ciała kij bo. Szybki ruch dłoni, kij wylatuje nad głowę, jakby w bloku. W prawo, bo okręca się na karku i wyskakuje do przodu w szybkim jak żmija uderzeniu. Krok w przód, dwa błyskawiczne ciosy końcówkami kija w dwóch wyimaginowanych przeciwników po obu stronach. Przeskok w tył, ciężar na lewą nogę, prawa stopa opiera się samymi palcami, przygotowując do obicia. Skok w lewo, kij okręca się wokół ręki, pleców, drugiej ręki i nagle znów z prawej ręki kij wyskakuje do przodu, ruchem umykającym oku. Kyouko zamiera w krótkiej pozycji, z kijem wycelowanym do przodu niczym włócznia, zablokowanym w łokciu i pod pachą.

Tym krótkim układem musiała upewnić swojego szermierza, że jest z rodu Togashi. Jeśli on też, zrozumie komunikat. Tak trzymany kij w jej klanie oznaczał 'uważam że jesteś słabszy ode mnie, jeśli chcesz udowodnić mi że się mylę, stań ze mną do walki jeden na jednego'.
Szepnęła do stojących obok towarzyszy:
- Nie plączcie się do mojego pojedynku, dopóki któryś z nich nie będzie próbował pomóc tamtemu szermierzowi. O ile sie nie mylę, to będzie to sprawa rodzinna - ale cały czas patrzyła na kolesia z dwoma mieczami. Czy wymierzy w nią swoim mieczem, przyjmując wyzwanie? A może nie jest jednak Togashi?...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Perzyn »

Patrzył obojętnie na Guu. Poprzednio tutejsi geninowie mieli przewagę zaskoczenia i gotowości, tym razem jednak walka miała być równa. A od równej walki lepsza jest tylko taka, w której samemu ma się przewagę nad przeciwnikiem. Kojiro nie poruszył się nawet o milimetr czekając na reakcję potencjalnych przeciwników, cały czas przypatrując się przywódcy oddziałku z Iwa. Uśmiechnął się w duchu, gdy uświadomił sobie, że sam też wyrósł na coś na kształt nieformalnego dowódcy.

Kyouko rzuciła nieme wyzwanie szermierzowi. Gdy uprzedziła ich, aby się nie wtrącali potwierdziły się, przynajmniej częściowo jego podejrzenia. A więc to nie przypadek, że tamten był tak podobny do ich towarzyszki. Być może kiedyś on będzie musiał walczyć z członkami własnego klanu. Tylko, że wtedy z pewnością nie da się ponieść dumie i skorzysta z każdej przewagi, jaką będzie mógł zyskać.

Czekając na początek walki po raz kolejny zastanowił się nad środkami, jakimi dysponował. Dwa parasole pozwolę zalać Guu igłami, ale to plan zapasowy. Na początek spróbuje po prostu rzucać senbonami. A bunshiny oraz mieszane ze zwykłymi igłami igły wybuchowe powinny urozmaicić zabawę na tyle, żeby pewien arogancki bubek się nie znudził za szybko. Po raz pierwszy tego dnia na twarzy chłopaka zagościł uśmiech, gdy wyobraził sobie ile będzie śmiechu, jeśli jeden z opatrzonych eksplodującą notką senbonów wbije się jego przeciwnikowi w staw.

- Wczoraj prezentowałeś więcej pewności siebie. Zaczynamy? Przecież cię nie zabiję. – Kojiro wierzył w skuteczność prowokacji, dlatego sam nie dawał się na nią nabrać, ale próbował złapać innych. *Chyba.* W myślach uzupełnił swoje wyzwanie.
Meee
Majtek
Majtek
Posty: 77
Rejestracja: piątek, 16 listopada 2007, 22:08
Numer GG: 0

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Meee »

Dotarłszy na miejsce od razu zaczął się rozglądać za swoim przeciwnikiem. Kiedy znalazł ją w tym samym miejscu co poprzednio zaczął słuchać Guu. Jego początkowa reakcja upewniła Mimeia, że faktycznie jest z nimi opiekun, więc walka powinna się toczyć na warunkach jakie przedstawił im wczoraj sensei. Tytuł jakim Guu określił Junshiego był kolejną ciekawostką na jego temat z jaką Uchiha sotkał się w ciągu ostatnich kilku dni. Zaczynało być tego sporo, a pewników nie przybywało, ale kolejny raz trzeba było to zostawić na później.
Ostatnie wyzwanie ze strony Guu sprawiło, że Mimei prawie się roześmiał. Piramida społeczna? O tak, bardzo dobrze znał swoje miejsce na niej. Znajdowało się ono blisko szczytu i jakiś szczeniak ze Skały tego nie zmieni. Odstąpił nieco od grupy w stronę dziewczyny z Janken i siegnął po shurikeny. W pierwszej kolejności chciał upewnić się jakim stylem walki faktycznie posługuje się przeciwnik.

-Czekamy tylko na was.- dodał do odpowiedzi Kojiro.
"You killed your own blind brother?"
"It would be cruel to let him live after what I did to his eyes"
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Alucard »

Schylił się i przygotował nogi... łydki zaczęły pracować, chociaz Atasuke niemal sie nie ruszał. Lekko gibał się w lewo i prawo rozgrzewając ciało, ale tak, by nikt tego nie widział. Spiał mięśnie w udach i był przygotowany do uniku.

W sumie to po to poszedł na misję, żeby zaznać czym jest życie prawdziwego shinobi, ale zawsze starał się unikac walki. Nie widział w tym sensu. Walczyły dzieciaki, które pokojowo nie potrafiły się dogadać... dorośli też zachowywali się jak gówniarze.

Zamiast pozwolić im zrobić, co mieli zrobić, Ci tutaj chcieli się naparzać. Więc dobrze. Ich wola. Kairra zagryzł wargi i szybko wyciagnał kuinai'e. Chyba w grupie był w rzucaniu najlepszy. A przynajmniej jednym z lepszych. Ofensywne techniki u niego lezały, walka wręcz kwiczała a o katanie mógł pomarzyć. Za to doskonale miotał nożami, kamieniami, sztyletami i shurikenami. Przeliczył ile ich miał. Jeden zagubiony i jeden, z którym nie wiadomo co się stało- w sumie miał 8. Wystarczy. Włożył dwa między palce i zgiął rękę w łokciu.

Nie bawił się w wyzywanie się, próbę sił, pokazywanie kto lepszy. Śmieszyło go. Po prostu supił się, przygotował ciało i czekał...
Jeżeli będzie miał czysty rzut- rzuci. Tylko wtedy. Nie chciał zranic towarzyszy. No i waliło go to , czy Kojiro i Togashi będą chcieli jego pomocy. Jeżeli nadarzy się okazja- zaatakuje...
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Delf »

- My zawsze jesteśmy gotowi - odparł wesoło Guu. - Wiążą nas jednak zasady. Nie możemy was zaatakować, dopóki nie spróbujecie przekroczyć granicy bronionej przez nas doliny... lub zaatakujecie pierwsi. Ponieważ widzę, że podchodzicie wreszcie do sprawy poważnie, pokażemy wam, że my też potrafimy być poważni. - Wykrzywił usta w uśmiechu, który zdawał się mówić coś dokładnie przeciwnego, wykonał jakiś niesprecyzowany gest ręką, po czym rozpoczął złożoną serię pieczęci.

Z tyłu, samotny szermierz zbliżył się nieco do drużyny jedenastej. Mierzył Kyouko wzrokiem, a na jego posępnym obliczu nie drgnął nawet jeden mięsień. Gdy Guu dał znak, chłopak wyciągnął swoje miecze. Były one dość nietypowe - choć zakrzywione, nieco różniły się od katan, posiadały też wydłużone jelce zupełnie nieprzypominające tsuby. Kyouko zidentyfikowała broń jako szable. Chłopak ustawił się w pozycji szermierczej i zamarł w bez ruchu. Nie wywijał bezsensownie mieczami, co świadczyło, że wie, do czego służą. Niestety pozycja, jaką przyjął, nic dziewczynie nie mówiła. Nie kojarzyła jej z żadnym stylem Togashi, ale z drugiej strony nie znała przecież wszystkich stylów, a poszczególnych wariacji było pewnie tyle, co członków rodu, jeśli nie więcej. Pozostawało tylko mieć nadzieję, że odczyta go szybciej, niż on ją.

Dziewczyna chowająca się za skałami nadal ledwo się wychylała. Najwidoczniej była wsparciem. Albo jej taktyka opierała się na zaskoczeniu. Najpewniej jedno i drugie. Nie zareagowała na znak Guu w żaden widoczny sposób. Sam przywódca Janken skończył już tym czasem składanie pieczęci i, przycisnąwszy rękę do ziemi zawołał:
- Chiyou no Dorei!
Powierzchnia ziemi wokół jego palców zaczęła bulgotać, a po chwili wynurzyły się z niej trzy dziwne, niekształtne sylwetki, przywodzące na myśl mocno zdeformowanych, karłowatych ludzi. Choć głównie przywodzące na myśl błoto. Każdy z nich był nieco inaczej zbudowany, choć próbującemu określić te różnice najprawdopodobniej zabrakłoby słów. Każdy trzymał też w łapach odłamek skały, przypominający pałkę. Guu wyprostował się za nimi, a w jego ręku ponownie pojawił się dość spory kamień. Jego twarz nadal wykrzywiał niemiły uśmiech.
- Jak widzicie, jesteśmy uzbrojeni i niebezpieczni. Zaczynamy, czy planujecie czekać do najbliższych świąt?
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Perzyn »

Nie odezwał się ani nawet nie uśmiechnął, po prostu bez ostrzeżenia sięgnął szybko ręką po trzy eksplodujące igły i rzucił w kierunku błotnych kukieł. Jeśli się nie mylił, co do ich roli to jego przeciwnik nie będzie próbował zapobiec trafieniu, zwłaszcza, że nie wiedział o właściwościach tych senbonów. Ledwie trzy pociski opuściły jego dłoń on sam rzucił trzymany dotychczas na ramieniu parasol i szybko użył Bunshin no Jutsu tworząc dwa klony. Wraz z iluzjami zaczął okrążać Guu szukając jakichś luk w jego obronie, aby móc rzucić igłami.

Jeśli wraży shinobi jest zbyt agresywny i ciągle atakuje próbując zepchnąć Kojiro do obrony, to chłopak używa Jouro Senbon aby przerwać ofensywę Guu i zakłócić jego rytm co ma ostatecznie doprowadzić do naszpikowania go igłami. Gdy tylko pierwszy parasol przestanie miotać igły w powietrze wzlatuje drugi.

W wypadku przejścia przez przeciwnika do defensywy Atakuje na zmianę z klonami, aby ustalić schemat uników wykorzystywany przez Guu. Kiedy uzna, że jest w stanie przewidzieć prawdopodobny kierunek, w który skieruje się jego przeciwnik to najpierw prowokuje unik pozwalając klonom zaatakować igłami po czym sam rzuca igły, w tym jedną eksplodującą, które wcześniej oszczędzał, w miejsce gdzie spodziewa się zastać wroga po uniku.

Niezależnie od przybranej przez wroga opcji Kojiro trzyma się, na co najmniej średnim dystansie próbując naszpikować go senbonami jak jeża. Jeżeli jednak Guu zdoła przy użyciu jakiejś techniki zbliżyć się na tyle by przejść do walki wręcz to natychmiast zostaje użyty Jouro Senbon a tuż po nim, jeśli deszcz igieł nie przerwie starcia Teppoudama mająca na celu odepchnąć przeciwnika i wystawić go na atak eksplodującymi igłami.

Ogólnym celem przewodnim w trakcie walki jest dla Kojiro umieszczenie jednej z dziesięciu opatrzonych notkami igieł w stawie barkowym lub łokciowym Guu aby sprawdzić czy siła tak spreparowanej igły jest w stanie urwać kończynę.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: BlindKitty »

Stanęła na lewej nodze, prawą podkurczając. Ręce, zgięte w łokciach, lekko uniosła, trzymając bo poprzecznie w obu rękach. To pozycja Senkaku Boubi, czyli Obrona Żurawia.

Czekała, aż sam podejdzie. Bo było bronią zdecydowanie lepszą w defensywie, niż przy gwałtownym ataku, chciała więc zaczekać aż podejdzie. Była duża szansa że zna Senkaku Boubi i wszystkie cztery wyjścia z niego. Jeśli zacznie podchodzić odważnie i szybko, to znaczy że rzeczywiście zna tę pozycję; Kyouko wiedziała, że wtedy będzie trzeba ją zmienić i zaatakować.

Ogólnie planowała wykorzystać przewagę długości swojej broni, żeby uderzać samą końcówką kija po rękach, szczególnie w nadgarstki, w ten sposób próbując pozbawić przeciwnika choć jednej z jego szabel. Gdyby to się udało, przechodzi do gwałtownego ataku tak żeby odepchnąć go daleko od zgubionej broni i uniemożliwić jej podniesienie. A gdyby nie wychodziło, będzie czekała na okazję odrzucenia kija i niespodziewanego użycia Taren Ken.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Meee
Majtek
Majtek
Posty: 77
Rejestracja: piątek, 16 listopada 2007, 22:08
Numer GG: 0

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Meee »

Widząc, że dziewczyna nie planuje włączyć się bezpośrednio do walki Mimei rzuca w jej stronę shurikena i wyskakuje na zbocze, aby zrównać się z nią poziomem. Aktywuje sharingana i rzuca shurikenami gdy ta się odsłoni. Jeśli zauważy lepsze "okienko" próbuje trafić kunaiem w punkt witalny na kończynie, aby ją unieruchomić.

Jeśli będzie próbowała chować się za filarem używa klona, żeby ją otoczyć i kontynuuje ostrzał. Koncentruje się na unieruchomieniu przeciwnika, gdyż głównym celem walki jest udowodnienie, cokolwiek by to nie znaczyło, że są silni, a nieruchomy przeciwnik nie będzie miał nic do gadania. Poza tym prawdopodobnie będzie jeszcze żywy.

Stara się utrzymywać średni/długi dystans zależnie od tego, który będzie dla niego korzystniejszy. Jeśli okaże się, że dziewczyna używa taijutsu broni się przy pomocy sharingana, mając na celu odzyskanie dystansu. Jeśli nie będzie to możliwe w ostateczności używa gokakyu, zaraz za którym lecą obie fuumy z użyciem kage shuriken
"You killed your own blind brother?"
"It would be cruel to let him live after what I did to his eyes"
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Delf »

Kojiro najwyraźniej błędnie ocenił intencje przeciwnika, gdyż na spotkanie jego senbonów poleciały trzy celnie rzucone kamienie, strącając je w połowie drogi. Trzy niewielkie eksplozje nastąpiły jedna po drugiej na otwartej przestrzeni, nie wyrządzając nikomu najmniejszej krzywdy. Błotne stwory tymczasem przystąpiły do okrążania go szerokim łukiem. Nie zareagowały kompletnie na pojawienie się klonów, które z kolei zaczęły obchodzić Guu. Ten natomiast nie prowadził żadnej ofensywy, jedynie strącał kolejne nadlatujące iglice. W końcu jednak odpowiedział na jedną z salw dodatkowym kamieniem, którego Kojiro był zmuszony uniknąć. Złapanie go bądź odbicie na krótkim dystansie nie wchodziło w grę - przecież sam używał takiego podstępu, ponadto jego klony nie mogłyby tego zrobić. Gdzieś za sobą usłyszał głuchy stuk i w chwilę potem kamień ze świstem przeleciał przez bardziej wysuniętego z klonów, tym samym rozpraszając go.

Kyouko uważnie obserwowała, jak przeciwnik zareaguje na jej postawę. Shinobi poruszył się bez wahania, jednak nie atakował, a jedynie sam przyjął pozycję obronną. Do tego kompletnie Kyouko nieznaną. Mogło to oznaczyć, że faktycznie nie zna Senkaku Boubi... albo specjalnie nie chce rozwiewać jej wątpliwości. Tak czy owak, znaleźli się w impasie i widać było, że szermierz nie ma na razie planu przejmowania inicjatywy. Ostatecznie, on za plecami miał głównie litą skałę i znany sobie teren, a Kyouko kotłowaninę walki, której nie widziała i nie mogła ocenić, kto wygrywa. On mógł poczekać...

Pierwszy pocisk Mimeia wbił się w kamienny filar dziwnie łatwo, jednak utkwił w nim, sugerując, że nie ma do czynienia z iluzją, a przynajmniej niecałkowitą. Aktywacja sharigana potwierdziła to - nie znajdował się pod wpływem żadnego genjutsu. Filar był jak najbardziej prawdziwy, choć oczywistym stało się, że nie może być to naturalna formacja... Dziewczyna nie wychylała sie zza niego praktycznie w ogóle, Mimei spróbował więc wysłać swój klon, by ją wypłoszyć. Gdy jednak tylko klon wychylił się poza linię filaru, przeszył go jakiś dziwny pocisk, który następnie rozpadł się na skałach, pozostawiając niemożliwe do zidentyfikowania szczątki. Wyglądało na to, że przeciwnik też preferuje dystans i na dodatek ma lepszą pozycję do takiej walki.

Atasuke tymczasem czekał cierpliwie, wypatrując stosownej okazji. Nie zamierzał marnować swojej niewielkiej rezerwy energii na przypadkowe ataki. Zajmował pozycję na środku pola bitwy i nie związany przez nikogo walką mógł dokładnie obserwować zmagania pozostałej trójki. Wypatrywał uważnie najlepszej okazji by zabłysnąć, przechylając szalę zwycięstwa na stronę Liścia.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: BlindKitty »

Zacisnęła mocniej zęby na senbonie, dawniej wyciągniętym z pleców sensei. Wiedziała, że to da jej siłę. Lita skała za plecami, tak? No jasne. Za to nie masz się dokąd wycofać, chłopcze!
Ruszyła w jego stronę, powoli kręcąc bo w nieregularny sposób, i przekładając je z ręki do ręki, tak że czasem jedna z rąk znikała za plecami...

Gdy była już tylko kilka metrów od niego, jednocześnie skoczyła do przodu, uderzając kijem jak włócznią, a druga dłoń wyskoczyła zza pleców jak wąż, wypuszczając szerokim wachlarzem trzy shurikeny - tak żeby musiał unikać w górę bądź w dół, bo wychylając się na bok uderzyłby go któryś z pozostałych. Atak kijem był obliczony na to, że przeciwnik spróbuje kucnąć.
A potem pozostało już tylko atakować, trzymając dystans. Gdyby chłopak próbował podejść na zasięg swoich szabel, Kyouko cofa się, i próbuje zepchnąć go atakami z powrotem pod ścianę.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Perzyn »

A zatem jego przeciwnik, podobnie jak on sam, był typem walczącym na dystans. A to oznaczało, że dzięki tym golemom, jak Kojiro zaczął je w myślach nazywać, miał przewagę. Próba wykorzystania eksplodujących senbonów nie przyniosła spodziewanych rezultatów a zatem konieczne było zaskoczenie przeciwnika czymś innym.

Jednak najpierw trzeba wszystko przygotować. Mniejszy parasol, który dotychczas trzymał w ręce wyrzucił, w górę. Obserwował reakcję, Guu, żeby przekonać się czy chłopak zna Jouro Senbon. Niezależnie od tego sięga po drugi egzemplarz spoczywający na plecach i wykorzystując go jako osłonę rusza do przodu. Stara się całkiem zasłonić i w momencie, gdy usłyszy cokolwiek wskazującego na odpowiedź ze strony przeciwnika używa Bunshin no Jutsu. Zza parasola wyskakują dwa klony mające odwracać uwagę a sam Kojiro czeka ukryty na okazję. Jeżeli ta się nadarzy używa Jouro Senbon, rzucając przy tym w powietrze także zdobyczny parasol, aby mieć możliwość ponownego użycia techniki. Wykorzystując deszcz igieł stara się skrócić dystans i zakończyć walkę przy pomocy Teppoudamy.

Jeżeli golemy staną mu na przeszkodzie stara się je eliminować wybuchowymi igłami. Cały czas baczy na to, aby nie dać na siebie zrzucić jakiegoś głazu a także stara się korygować plan tak, by dostosować go do taktyki wroga.
Meee
Majtek
Majtek
Posty: 77
Rejestracja: piątek, 16 listopada 2007, 22:08
Numer GG: 0

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Meee »

"Więc to jest ta ich siła, o której tyle mówili?" Westchnął rozczarowany. Fakt, że przeciwnik był na uprzywilejowanej pozycji, jednak Mimei spodziewał się czegoś więcej.
Stworzył kolejne cztery klony, które wysłał w stronę filaru. Obserwując je zamontował dwie notki wybuchowe na shurikenach i wysłał pociski ukryte w cieniach dwóch zwykłych shurikenów w stronę filaru.
Jeśli uda mu się wypłoszyć dziewczynę spod filaru, próbuje zbliżyć się i walczyć wręcz z pomocą sharingana. Skoro tak bardzo zależało jej na utrzymaniu dystansu, nie powinna stwarzać aż tak dużego zagrożenia w zwarciu. W razie czego zawsze może skorzystać z ninjutsu aby odzyskać dystans.
"You killed your own blind brother?"
"It would be cruel to let him live after what I did to his eyes"
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Delf »

Przeciwnik Kyouko był na tyle szybki i na tyle bystry, że uciekł w najbardziej optymalnym kierunku - czyli do góry. Nie wykonał jednak prostego podskoku, lecz serię krótkich, niskich skoków, wykorzystując czakrę zgromadzoną w stopach do krótkotrwałego przylegania do skały. Wyglądało to jakby wbiegał na pionową ścianę, w dodatku tyłem. Nie tylko uniknął zagrożenia, ale w ciągu kilku sekund uzyskał dodatkowy atut - przewagę kilku metrów wysokości. Pozostawało pytanie, czy będzie umiał go wykorzystać, biorąc pod uwagę krótszy zasięg jego broni. Kyouko nie miała zbyt wiele czasu na odgadnięcie odpowiedzi, gdyż przeciwnik nie zwalniając tempa wybił się do przodu...

Kojiro rzucił parasol z całej siły w górę. Guu podążył za nim niepewnie wzrokiem, najwyraźniej nie będąc do końca pewnym czego się spodziewać. Genin z Liścia otworzył tymczasem drugi ze swoich parasoli i wykorzystując go jako tarczę, zaczął zbliżać się do przeciwnika. Kiedy pierwszy z kamieni przeleciał szerokim łukiem nad jego głową, zdał sobie sprawę z popełnionego błędu. Usłyszał za sobą głuche stuknięcie i ledwo zdążył schylić się, padając nad kolana. Odbity kamień świsnął mu tuż nad głową i wyrwał sporą dziurę w materiale parasola. Będący do tej pory kiepską osłoną, stał się już niemal zupełnie bezwartościowy. Trzeba było działać szybko, inaczej następny pocisk może wyłączyć go z gry, tak jak wcześniej Junshi'ego.

Kolejne klony, którymi Mimei próbował okrążyć filar znikały trafiane dziwnymi pociskami, rozpadającymi się następnie pod wpływem uderzenia o pobliskie skały, a niekiedy nawet w locie, choć już po rozproszeniu klonów. Chłopak jednak nie mógł nie zauważyć, że każde trafienie było potencjalnie śmiertelne nawet dla prawdziwego człowieka - choć nie mógł ocenić tego z całą pewnością nie znając natury broni przeciwnika. Zdecydowawszy się na niemalże frontalny atak, posłał w stronę swojego oponenta dwie wybuchowe notki. Podobnie jak wcześniej, nie było żadnej reakcji na dwa pierwsze shurikeny, które swobodnie wbiły się w fałszywą skałę. Kiedy dwa kolejne dotarły do celu, nastąpiły dwie symultaniczne eksplozje. Słup natychmiast się zapalił i już po chwili był jednym wielkim ogniskiem. Gdzieś zza niego wystrzeliły w stronę Mimei'a dwa pociski, które błyskawicznie zajęły się ogniem.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: BlindKitty »

Albo spadnie z góry, albo teraz to on przyprze mnie do ściany, a na to drugie nie mogę sobie pozwolić, pomyślała dziewczyna, odskakując do tyłu. Starała się teraz ustawić tak, żeby chłopak spadał prosto na nią.
W powietrzu nie masz kontroli nad kierunkiem swojego ruchu. To jedna z podstawowych zasad. Rodzina Togashi odrywała się od ziemi często - ale na krótko.

Tak więc Kyouko postarała się ustawić w miejscu, w którym zaraz spadnie wróg. I uderzyła w górę kijem. Nie ma takiej opcji, żeby teraz zdołał się wywinąć, pomyślała.
Ale na wszelki wypadek spięła mięśnie do odskoczenia znów krok do tyłu, żeby mieć możliwość powrotu do defensywy. Gdyby jednak udało mu się jakoś odwinąć na tyle sprytnie, żeby uniemożliwić jej atak...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Zablokowany