[Storytelling] "Władca Pierścieni"

-
- Szczur Lądowy
- Posty: 6
- Rejestracja: sobota, 9 lutego 2008, 21:08
- Numer GG: 1569740
Re: [Storytelling] "Władca Pierścieni"
Frodo
Frodo przypatrywał się reszcie przyjaciół z łodzi. Martwiły go słowa Aragorna.
-"Co najmniej dziesięciu"- powtarzał sobie słowa łazika.
Patrząc na drzewa zauważył przesuwające się chyłkiem cienie.
-Sam a jeśli będzie ich więcej?- Zapytał Hobbit – nie powinnyśmy im pomóc? Siedzimy tu jak zgraja dzieciaków gotując się tylko do ucieczki! Niziołka dręczyły ponure myśli a pierścień wcale nie pomagał mu się skupić. Kiedy juz chciał zaproponować opuszczenie łódki w prawą burtę wbiła się czarna strzała. Strzała orków.
Frodo przypatrywał się reszcie przyjaciół z łodzi. Martwiły go słowa Aragorna.
-"Co najmniej dziesięciu"- powtarzał sobie słowa łazika.
Patrząc na drzewa zauważył przesuwające się chyłkiem cienie.
-Sam a jeśli będzie ich więcej?- Zapytał Hobbit – nie powinnyśmy im pomóc? Siedzimy tu jak zgraja dzieciaków gotując się tylko do ucieczki! Niziołka dręczyły ponure myśli a pierścień wcale nie pomagał mu się skupić. Kiedy juz chciał zaproponować opuszczenie łódki w prawą burtę wbiła się czarna strzała. Strzała orków.
"When it hurts to look back, and you're scared to look ahead, you can look beside you, and you're best will be there"

-
- Majtek
- Posty: 89
- Rejestracja: wtorek, 2 maja 2006, 16:37
- Lokalizacja: Pyrlandia
- Kontakt:
Re: [Storytelling] "Władca Pierścieni"
Aragorn
Nie było wiele czasu, musieli podjąć decyzje.
"Nie ucieknę zostawiając moich druhów na pastwe ohydnych orków. Nie tego oczekiwałby ode mnie Gandalf"
Spojrzał za siebie w niebo.
"Mam dla kogo walczyć, gdzieś za mną w dalekim Rivendell Arwena przechodzi swoją własną bitwę. Jeszcze się z nia spotkam i razem będziemy sie cieszyć z piękna tego świata."
Z dziwnym błyskiem w oczach Aragorn wyjął Anduril'a, który odwzajemnił ten błysk...
Nie było wiele czasu, musieli podjąć decyzje.
"Nie ucieknę zostawiając moich druhów na pastwe ohydnych orków. Nie tego oczekiwałby ode mnie Gandalf"
Spojrzał za siebie w niebo.
"Mam dla kogo walczyć, gdzieś za mną w dalekim Rivendell Arwena przechodzi swoją własną bitwę. Jeszcze się z nia spotkam i razem będziemy sie cieszyć z piękna tego świata."
Z dziwnym błyskiem w oczach Aragorn wyjął Anduril'a, który odwzajemnił ten błysk...
Czas to pieniądz,
a pieniądz to PIWO.
a pieniądz to PIWO.

-
- Mat
- Posty: 468
- Rejestracja: czwartek, 29 listopada 2007, 12:11
- Numer GG: 11764336
- Lokalizacja: Leszno
Re: [Storytelling] "Władca Pierścieni"
Aragorn, Boromir, Gimli, Legolas. Frodo, Sam, Merry oraz Pipin
Hobbici zgromadzili się nad gładką taflą rzeki. Odbicia ich twarzy, które zdecydowała się im pokazać ukazywały przerażenie oraz niepewność. Malowała się na nich również niejaka frustracja spowodowana ich bezużytecznością w nadchodzącej potyczce. Najbardziej dotykała ona młodych hobbitów: Merrego oraz Pipina, których mężne serca temperowały jedynie krótkie ramiona. Kilkadziesiąt metrów dalej, na porośniętej jasną, zieloną trawą polance nie było miejsca na niepewność, czy też jakiekolwiek inne rozterki. Na owej polanie, a właściwie na twarzach znajdujących się na niej osób można było znaleźć tylko odwagę i skupienie. Dźwięk nadbiegających orków, podobny nieco do przebiegu pasionych zwierząt można było już usłyszeć bez przykładania ucha do ziemi. Ręka Legolasa delikatnie dotknęła lotki strzały, którą właśnie wyciągał z kołczanu, Gimli zaparł się mocniej na nogach i chwycił za topór, natomiast Aragorn wykonał kilka szybkich młynków od tak dla rozgrzewki. Wzrok całej trójki powędrował na usta Boromira, które zetknąwszy się z rodowym rogiem, zadęły weń. Dźwięk był piękny, czysty i doniosły... Pozostało czekać na nieprzyjaciela.
Nie trwało to długo. Już po kilku chwilach, za pagórka znajdującego się jakieś dwadzieścia metrów dalej, zza którego jeszcze niedawno wrócili Boromir, Aragorn oraz Frodo obwieszczając zaskakującą nowinę, wybiegło trzech orków. Mimo tego, że tylko oni byli widoczni z miejsca bohaterów, wiedzieli on, że za pagórkiem znajduje się ich dużo więcej.
[Pomyślałem, że walkę moglibyśmy rozegrać normalnie opisując potyczkę w postach (jednak proszę o nie przesadzanie i konsultacje waszych postów ze mną na gg 11764336). Pirerwszy raz prowadzę sesję bez-systemową więc jeżeli macie jakieś inne propozycje, to jestem otwarty na dyskusje
]
Gandalf
Śniłeś... Ale czy to był sen? Marzyłeś... Ale czy to były marzenia? Myślałeś... Ale czy to było myślenie? Czułeś... Ale czy to było czucie.
Nagle wszystkie pytania i odpowiedzi przestały mieć znaczenie. Losy Śródziemia przestały cokolwiek znaczyć. Poczułeś coś wiekszego... Coś jakby z poza Ardy. Postanowiłeś podnieść znużone światem powieki i zobaczyłeś oślepiającą biel. Biel o której istnieniu nie mógł wiedzieć nikt żywy. Chociaż widziałeś jedynie biel, byłeś pewny, iż ktoś przed tobą stoi. Czułeś go... Był wielki, potężny i... Olśniewająco biały. Coś kazało ci przyklęknąć. Zrobiłeś to, a po chwili usłyszałeś głos: Jam jest Manwe namiestnik Ardy oraz poddany wielkiego Eru. Udało mi się wypędzić z ziemi swojego mrocznego brata Merkula. Teraz do ciebie należy misja wyrzucenia z niej swojego mrocznego brata, spaczonego majara nazywającego siebie Sauron. Nic nie mów! Powiedz tylko jedno słowo! W jakiś metafizyczny sposób byłeś przekonany, iż Manwe pyta cię o miejsce, w którym chciałbyś się pojawić w Śródziemiu.
[Zaznaczam, iż twoja postać nie wiem gdzie znajduje się drużyna pierścienia, więc nie możesz się znaleźć tam gdzie oni. Dobrze się zastanów odpowiadając, bo jak łatwo się domyślić będzie to miało olbrzymi wpływ na rozgrwkę
]
Hobbici zgromadzili się nad gładką taflą rzeki. Odbicia ich twarzy, które zdecydowała się im pokazać ukazywały przerażenie oraz niepewność. Malowała się na nich również niejaka frustracja spowodowana ich bezużytecznością w nadchodzącej potyczce. Najbardziej dotykała ona młodych hobbitów: Merrego oraz Pipina, których mężne serca temperowały jedynie krótkie ramiona. Kilkadziesiąt metrów dalej, na porośniętej jasną, zieloną trawą polance nie było miejsca na niepewność, czy też jakiekolwiek inne rozterki. Na owej polanie, a właściwie na twarzach znajdujących się na niej osób można było znaleźć tylko odwagę i skupienie. Dźwięk nadbiegających orków, podobny nieco do przebiegu pasionych zwierząt można było już usłyszeć bez przykładania ucha do ziemi. Ręka Legolasa delikatnie dotknęła lotki strzały, którą właśnie wyciągał z kołczanu, Gimli zaparł się mocniej na nogach i chwycił za topór, natomiast Aragorn wykonał kilka szybkich młynków od tak dla rozgrzewki. Wzrok całej trójki powędrował na usta Boromira, które zetknąwszy się z rodowym rogiem, zadęły weń. Dźwięk był piękny, czysty i doniosły... Pozostało czekać na nieprzyjaciela.
Nie trwało to długo. Już po kilku chwilach, za pagórka znajdującego się jakieś dwadzieścia metrów dalej, zza którego jeszcze niedawno wrócili Boromir, Aragorn oraz Frodo obwieszczając zaskakującą nowinę, wybiegło trzech orków. Mimo tego, że tylko oni byli widoczni z miejsca bohaterów, wiedzieli on, że za pagórkiem znajduje się ich dużo więcej.
[Pomyślałem, że walkę moglibyśmy rozegrać normalnie opisując potyczkę w postach (jednak proszę o nie przesadzanie i konsultacje waszych postów ze mną na gg 11764336). Pirerwszy raz prowadzę sesję bez-systemową więc jeżeli macie jakieś inne propozycje, to jestem otwarty na dyskusje

Gandalf
Śniłeś... Ale czy to był sen? Marzyłeś... Ale czy to były marzenia? Myślałeś... Ale czy to było myślenie? Czułeś... Ale czy to było czucie.
Nagle wszystkie pytania i odpowiedzi przestały mieć znaczenie. Losy Śródziemia przestały cokolwiek znaczyć. Poczułeś coś wiekszego... Coś jakby z poza Ardy. Postanowiłeś podnieść znużone światem powieki i zobaczyłeś oślepiającą biel. Biel o której istnieniu nie mógł wiedzieć nikt żywy. Chociaż widziałeś jedynie biel, byłeś pewny, iż ktoś przed tobą stoi. Czułeś go... Był wielki, potężny i... Olśniewająco biały. Coś kazało ci przyklęknąć. Zrobiłeś to, a po chwili usłyszałeś głos: Jam jest Manwe namiestnik Ardy oraz poddany wielkiego Eru. Udało mi się wypędzić z ziemi swojego mrocznego brata Merkula. Teraz do ciebie należy misja wyrzucenia z niej swojego mrocznego brata, spaczonego majara nazywającego siebie Sauron. Nic nie mów! Powiedz tylko jedno słowo! W jakiś metafizyczny sposób byłeś przekonany, iż Manwe pyta cię o miejsce, w którym chciałbyś się pojawić w Śródziemiu.
[Zaznaczam, iż twoja postać nie wiem gdzie znajduje się drużyna pierścienia, więc nie możesz się znaleźć tam gdzie oni. Dobrze się zastanów odpowiadając, bo jak łatwo się domyślić będzie to miało olbrzymi wpływ na rozgrwkę

Mój miecz to moja siła

-
- Chorąży
- Posty: 3121
- Rejestracja: wtorek, 21 grudnia 2004, 11:06
- Lokalizacja: Tam gdzie konczy się wieś a zaczyna zadupie \,,/ <(^.^)> \,,/
Re: [Storytelling] "Władca Pierścieni"
Gandalf
Las Fargon-odparł czarodziej. Miał plan, musiał wezwać do siebie wszystkich członków rady, tylko najpotężniejsi czarodzieje Śródziemia, walczący u swego boku byli w stanie coś zdziałać przeciw potędze Saurona i Sarumana. Kiedy Tylko znalazł się na miejscu wezwał do siebie wszystkich członków rady (Radagast, Morinehtar, Rómestámo, Galadriela, Círdan, Elrond, Thranduil, Glorfindel, Erestor) , a następnie zaczął iść w głąb lasu. Kiedy już las stał się mniej przyjazny, podszedł do jednego z drzew, położył rękę na pniu i wyszeptał we wspólnej mowie, oraz w języku elfów-Przekaż Drzewcowi, że Gandalf go szuka, to pilne-zakończył, po czym szedł dalej po lesie, rozglądając się za Entami. Nie zakłócał jego spokoju. Szedł powoli i ostrożnie, tak, by nie uszkodzić żadnej rośliny.
Las Fargon-odparł czarodziej. Miał plan, musiał wezwać do siebie wszystkich członków rady, tylko najpotężniejsi czarodzieje Śródziemia, walczący u swego boku byli w stanie coś zdziałać przeciw potędze Saurona i Sarumana. Kiedy Tylko znalazł się na miejscu wezwał do siebie wszystkich członków rady (Radagast, Morinehtar, Rómestámo, Galadriela, Círdan, Elrond, Thranduil, Glorfindel, Erestor) , a następnie zaczął iść w głąb lasu. Kiedy już las stał się mniej przyjazny, podszedł do jednego z drzew, położył rękę na pniu i wyszeptał we wspólnej mowie, oraz w języku elfów-Przekaż Drzewcowi, że Gandalf go szuka, to pilne-zakończył, po czym szedł dalej po lesie, rozglądając się za Entami. Nie zakłócał jego spokoju. Szedł powoli i ostrożnie, tak, by nie uszkodzić żadnej rośliny.
"Lepiej Milczeć I Wyglądać Jak Idiota, Niż Się Odezwać I Rozwiać Wszelkie Wątpliwości"
Mafia Radioaktywnych Krów
Mafia Radioaktywnych Krów

-
- Mat
- Posty: 554
- Rejestracja: sobota, 18 sierpnia 2007, 17:35
- Numer GG: 6781941
- Lokalizacja: Duchnice k/Pruszkowa
Re: [Storytelling] "Władca Pierścieni"
Samwise Gamgee
-Orkowie już tu są!- krzyknął hobbit i wyciągnął z pochwy znaleziony w czasie wędrówki miecz. Przysunął się bliżej Meriadoka i Peregrina. Moze i byli niewielcy wzrostem, ale jeśli będą trzymać się razem, powinni sobie poradzić.
-Orkowie już tu są!- krzyknął hobbit i wyciągnął z pochwy znaleziony w czasie wędrówki miecz. Przysunął się bliżej Meriadoka i Peregrina. Moze i byli niewielcy wzrostem, ale jeśli będą trzymać się razem, powinni sobie poradzić.
A d'yaebl aep arse!

-
- Bosman
- Posty: 2006
- Rejestracja: niedziela, 17 grudnia 2006, 11:38
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Nie chcesz wiedzieć... naprawdę nie chcesz wiedzieć...
Re: [Storytelling] "Władca Pierścieni"
Boromir - (ur. 2978 Trzeciej Ery, zm. 30?? Trzeciej Ery) Dúnadan z Gondoru, starszy syn Denethora II i Finduilas oraz brat Faramira. Jeden z dziewięciu członków Drużyny Pierścienia...
... bez zastanowienia dął w róg jeszcze raz. Gdy skończył był nieco czerwony, lecz nawet teraz czuł lekki niedosyt... żaden chwalebny człowiek nie krzyknął za jego plecami, a więc będzie musiał zrobić to sam.
- ZA GONDOR! - książe ruszył sprintem w stronę trzech orków - W LAS! W LAS! WSZYSCY W LAS! - Było to jedyne co mógł polecić. Chciałby odrazu zarżnąć wszystkich orków, lecz dobrze wiedział, że nie może tu myśleć tylko o sobie... jest jeszcze pierścień, a wraz z nim cały Gondor za którym z kolei idzie świat. Trzeba iść w las, gdzie orkowe oddziały będą zmuszone do rozdzielenia i nie będą wstanie ich zgnieść... przyprzeć do muru.
Choć miał chęć zniszczenia pancerzy tych trzech orków jak najszybciej stanął i przygotował się zasłaniając ciało tarczą, a miecz szykując do uderzenia. Od góry. Było to dobre ustawienie, między innymi ze względu na to, że również zmuszało siły zła do rozpiechnięcia na prawo i lewo, gdzie (miał nadzieję) czekali na nich Gimli i Aragorn.
Że sesja nie idzie do przodu, a ja strasznie sie na nią napaliłem pozwolę sobie dopisać co nieco do poprzedniego posta.
Czas biegł dużo wolniej niż zazwyczaj. Uderzanie żelaznych orkowych butów niosło się echem... lecz to było normalne przed walką, gdy Dunadan wyczuwał starcie się dobra ze złem.
Dziwne było to, że orkowie mimo swojej przewagi nie szli jeden przy drugim, a rozpierzchneli się jakby... właśnie! *Nie wiedzieli, gdzie dokładnie jesteśmy, wilgotne powietrze od rzeki rozwiewa nasz zapach, a oni boją się rozbicia grupy... malucha chcą żywego.* Boromir odwrócił wzrok dosłownie na sekunde, aby zobaczyć co u Hobbitów. Wszystko dobrze.
Choć narazie tych trzech nie stanowiło zagrożenia już ustawiał rękę w rzemyku tak, aby nie było problemu zarzucić tarczę na plecy. Chciał to wprowadzić w wojsku, lecz trójkątne tarcze nie pozwalały na ten manewr, a nagłe wprowadzenie okrągłych wprowadziło by zamęnt i problemy finansowe. Aha, jaki manewr?
Przy cięciu z góry "lotem orła" wojownik musiał sie odsłonić, a jeśli lewą ręke z tarczą obracał do tyłu nie tylko ochraniał plecy od zdradzieckich ataków, ale równierz zdobywał wspaniałą przeciwwagę co czyniło cios o wiele silniejszym.
*Najgorsi będą nieudolni orkowi łucznicy, musze działać szybko*
... bez zastanowienia dął w róg jeszcze raz. Gdy skończył był nieco czerwony, lecz nawet teraz czuł lekki niedosyt... żaden chwalebny człowiek nie krzyknął za jego plecami, a więc będzie musiał zrobić to sam.
- ZA GONDOR! - książe ruszył sprintem w stronę trzech orków - W LAS! W LAS! WSZYSCY W LAS! - Było to jedyne co mógł polecić. Chciałby odrazu zarżnąć wszystkich orków, lecz dobrze wiedział, że nie może tu myśleć tylko o sobie... jest jeszcze pierścień, a wraz z nim cały Gondor za którym z kolei idzie świat. Trzeba iść w las, gdzie orkowe oddziały będą zmuszone do rozdzielenia i nie będą wstanie ich zgnieść... przyprzeć do muru.
Choć miał chęć zniszczenia pancerzy tych trzech orków jak najszybciej stanął i przygotował się zasłaniając ciało tarczą, a miecz szykując do uderzenia. Od góry. Było to dobre ustawienie, między innymi ze względu na to, że również zmuszało siły zła do rozpiechnięcia na prawo i lewo, gdzie (miał nadzieję) czekali na nich Gimli i Aragorn.
Że sesja nie idzie do przodu, a ja strasznie sie na nią napaliłem pozwolę sobie dopisać co nieco do poprzedniego posta.
Czas biegł dużo wolniej niż zazwyczaj. Uderzanie żelaznych orkowych butów niosło się echem... lecz to było normalne przed walką, gdy Dunadan wyczuwał starcie się dobra ze złem.
Dziwne było to, że orkowie mimo swojej przewagi nie szli jeden przy drugim, a rozpierzchneli się jakby... właśnie! *Nie wiedzieli, gdzie dokładnie jesteśmy, wilgotne powietrze od rzeki rozwiewa nasz zapach, a oni boją się rozbicia grupy... malucha chcą żywego.* Boromir odwrócił wzrok dosłownie na sekunde, aby zobaczyć co u Hobbitów. Wszystko dobrze.
Choć narazie tych trzech nie stanowiło zagrożenia już ustawiał rękę w rzemyku tak, aby nie było problemu zarzucić tarczę na plecy. Chciał to wprowadzić w wojsku, lecz trójkątne tarcze nie pozwalały na ten manewr, a nagłe wprowadzenie okrągłych wprowadziło by zamęnt i problemy finansowe. Aha, jaki manewr?
Przy cięciu z góry "lotem orła" wojownik musiał sie odsłonić, a jeśli lewą ręke z tarczą obracał do tyłu nie tylko ochraniał plecy od zdradzieckich ataków, ale równierz zdobywał wspaniałą przeciwwagę co czyniło cios o wiele silniejszym.
*Najgorsi będą nieudolni orkowi łucznicy, musze działać szybko*
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 18 lutego 2008, 13:21 przez Azrael, łącznie zmieniany 1 raz.
Grupa Nieszanowania Praw Ludzkich oraz Wspierania Bratniej Nienawiści na Tawernie
Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.
Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.

-
- Pomywacz
- Posty: 21
- Rejestracja: wtorek, 5 lutego 2008, 08:59
- Numer GG: 8681316
Re: [Storytelling] "Władca Pierścieni"
Pippin
Zbijmy się w krąg! - krzyknął do rówieśników i stanął plecami do Sama. Frodo! Do środka, będziemy cię osłaniać! Niziołek gdy zobaczył wielkich Uruk-Hai przestraszył sie niezmiernie. Było ich trzech, każdy dwa razy większy od niego. Widząc pędzącego Boromira przestraszył się, że woj może polec. Chciał mu pomóc, lecz obrona Froda była ważniejsza.
Zbijmy się w krąg! - krzyknął do rówieśników i stanął plecami do Sama. Frodo! Do środka, będziemy cię osłaniać! Niziołek gdy zobaczył wielkich Uruk-Hai przestraszył sie niezmiernie. Było ich trzech, każdy dwa razy większy od niego. Widząc pędzącego Boromira przestraszył się, że woj może polec. Chciał mu pomóc, lecz obrona Froda była ważniejsza.

-
- Majtek
- Posty: 89
- Rejestracja: wtorek, 2 maja 2006, 16:37
- Lokalizacja: Pyrlandia
- Kontakt:
Re: [Storytelling] "Władca Pierścieni"
Aragorn
Aragorn ogarnął wzrokiem pole bitwy. Trzech orków wybiegających z lasu, Boromir pędzący prosto na nich. Jeszcze raz zamłynkował Anduril'em i ruszył w ślad za Boromirem.
-Sieeeeecz!!!- krzyknął
Był tuż za swym towarzyszem. Dosłownie dwa łokcie za jego prawym ramieniem, kierował się na orków całym swoim impetem.
Aragorn ogarnął wzrokiem pole bitwy. Trzech orków wybiegających z lasu, Boromir pędzący prosto na nich. Jeszcze raz zamłynkował Anduril'em i ruszył w ślad za Boromirem.
-Sieeeeecz!!!- krzyknął
Był tuż za swym towarzyszem. Dosłownie dwa łokcie za jego prawym ramieniem, kierował się na orków całym swoim impetem.
Czas to pieniądz,
a pieniądz to PIWO.
a pieniądz to PIWO.

-
- Marynarz
- Posty: 279
- Rejestracja: wtorek, 23 stycznia 2007, 17:00
- Numer GG: 9606247
- Lokalizacja: Z daleka
- Kontakt:
Re: [Storytelling] "Władca Pierścieni"
Merry
Hobbit bał się tego co może zaraz się wydarzyć. W jego oczach można było dostrzec strach, strach, który ogarnął w tym momencie zapewne każdego z Hobbitów, można było jednak dostrzec, także w nich zapał do pomocy swoim przyjaciołom. Wiedział że pewnie jego mała rączka i małe nóżki na nic się teraz przydają, jednak nie okazywał tego. Hobbit nie posłuchał jednak rady Pipina. Wybiegł przed hobbitów, którzy ustawiali się właśnie krąg i chcąc pomóc Boromirowi, szukał jakiś większych kamieni. Gdy orkowie byli już w jego zasięgu z krzykiem, zaczął rzucać w kierunku Uruk-Hai głazami...
-Za naszą Shire!!!- krzyczał ile miał tylko tchu w płucach.
Hobbit bał się tego co może zaraz się wydarzyć. W jego oczach można było dostrzec strach, strach, który ogarnął w tym momencie zapewne każdego z Hobbitów, można było jednak dostrzec, także w nich zapał do pomocy swoim przyjaciołom. Wiedział że pewnie jego mała rączka i małe nóżki na nic się teraz przydają, jednak nie okazywał tego. Hobbit nie posłuchał jednak rady Pipina. Wybiegł przed hobbitów, którzy ustawiali się właśnie krąg i chcąc pomóc Boromirowi, szukał jakiś większych kamieni. Gdy orkowie byli już w jego zasięgu z krzykiem, zaczął rzucać w kierunku Uruk-Hai głazami...
-Za naszą Shire!!!- krzyczał ile miał tylko tchu w płucach.
Dum spiro, spero:)
Ambitosa non est fames.
Pozdrowienia Zorin!

Ambitosa non est fames.
Pozdrowienia Zorin!



-
- Szczur Lądowy
- Posty: 15
- Rejestracja: wtorek, 4 grudnia 2007, 15:40
- Numer GG: 9925239
- Lokalizacja: Leszno
- Kontakt:
Re: [Storytelling] "Władca Pierścieni"
Gimli
Krasnolud stał pewnie na nogach słysząc nadbiegających orków. Spojrzał na elfa stojącego przy nim.
-Sprawdźmy czy lepszy łuk elfa, czy też topór khazada - powiedział uśmiechając się. Widać miał dobry humor mimo całego zamieszania z pierścieniem, oraz nadciągających orków. Uniósł topór ku górze i ruszył wolnym krokiem do przodu. Biec nie było po co był pewny, że syn namiestnika Gondoru oraz Dunedain poradzą sobie z trzema przeciwnikami. Krasnolud wolał poczekać na resztę hołoty.
Krasnolud stał pewnie na nogach słysząc nadbiegających orków. Spojrzał na elfa stojącego przy nim.
-Sprawdźmy czy lepszy łuk elfa, czy też topór khazada - powiedział uśmiechając się. Widać miał dobry humor mimo całego zamieszania z pierścieniem, oraz nadciągających orków. Uniósł topór ku górze i ruszył wolnym krokiem do przodu. Biec nie było po co był pewny, że syn namiestnika Gondoru oraz Dunedain poradzą sobie z trzema przeciwnikami. Krasnolud wolał poczekać na resztę hołoty.

-
- Szczur Lądowy
- Posty: 6
- Rejestracja: sobota, 9 lutego 2008, 21:08
- Numer GG: 1569740
Re: [Storytelling] "Władca Pierścieni"
Frodo bez namysłu zerwał się za Merrym, który zaczął rzucać w orki kamieniami.
-"Co on sobie wyobraża? Łazik kazał nam schronić się w łodzi!" – Mieszane uczucia targały Hobbita. Nie myśląc jednak dłużej złapał pierwszy lepszy kamień i cisnął go celnie w głowę atakującego orka.
- Za Shire!! – Krzyknął doganiając Merrry’ego
Kamienie celnie trafiały w głowy Uruk -Hai. Reszta Hobbitów także dołączyła się do ataku. Nagle przed Niziołkiem pojawił się ork. Frodo bez oporu ciął mieczem w udo wroga. Klinga krótkiego mieczyka żarzyła się błękitem a kropelki czerwonej krwi orka spływały po klindze. Nie patrząc za siebie biegł dalej wypatrując następnego przeciwnika.
-"Co on sobie wyobraża? Łazik kazał nam schronić się w łodzi!" – Mieszane uczucia targały Hobbita. Nie myśląc jednak dłużej złapał pierwszy lepszy kamień i cisnął go celnie w głowę atakującego orka.
- Za Shire!! – Krzyknął doganiając Merrry’ego
Kamienie celnie trafiały w głowy Uruk -Hai. Reszta Hobbitów także dołączyła się do ataku. Nagle przed Niziołkiem pojawił się ork. Frodo bez oporu ciął mieczem w udo wroga. Klinga krótkiego mieczyka żarzyła się błękitem a kropelki czerwonej krwi orka spływały po klindze. Nie patrząc za siebie biegł dalej wypatrując następnego przeciwnika.
"When it hurts to look back, and you're scared to look ahead, you can look beside you, and you're best will be there"

-
- Mat
- Posty: 468
- Rejestracja: czwartek, 29 listopada 2007, 12:11
- Numer GG: 11764336
- Lokalizacja: Leszno
Re: [Storytelling] "Władca Pierścieni"
Aragorn, Boromir, Gimli, Legolas. Frodo, Sam, Merry oraz Pipin
Muzyka wyciąganych z pochew ostrz oraz okrzyki bojowe z jednej i z drugiej strony, stwarzały cudowny efekt, dzięki któremu serce wojownika pracowało zupełnie inaczej... Wszystko stawało się niesamowicie wyraźne, a każdy ruch nieprzyjaciela wydawał się o wiele wolniejszy, niż był w istocie. Rytmicznie wystukujące rytm serce, zaczynało walić jak oszalałe, a adrenalina trafiając do głów potrafiła przezwyciężyć strach i ból. Tak... Muzyka bitwy jest piękna.
Boromir zgodnie ze swoim zamyśleniem wykonał cięcie z "lotu orła", zabijając pierwszego orka na miejscu. Jednak włożył w cios tyle siły, iż poślizgnął się tracąc równowagę... Najbliższy ork zwietrzył okazje i ruszył szaleńczym tempem w stronę kapitana Gondoru. Mimo wszystkich swoich umiejętności, odwagi, siły oraz bitewnego sprytu Boromir wszystkiego wskazywało na to, iż bohater polegnie przez przypadek. I poległby gdyby kamień rzucony gdzieś za jego pleców nie trafił orka w goleń spowalniając go znacząco. Boromir odzyskał równowagę i z błyskiem w oku czekał na rozpędzonego przeciwnika. Aragorn pędząc w ślad za synem Denetora wpadł na kolejnego orka, który nieczekając ani chwili wykonał błyskawiczne cięcie na plecy... Anduril okazał się znacznie szybszy od złośliwie wykrzywionej szabli orka, a ludzka ręka silniejsza od orczej. Szabla padła miękko na trawę, a ork wycofując się nieco dobył sztyletu. Zza pagórka wybiegali kolejni orkowie, a w ich stronę leciały kolejne kamienie oraz podchodzący miarowym krokiem Gimli. W tej chwili w zasięgu wzroku bohaterów znajdowało się pięciu orków... Już czterech- to strzała Legolasa posłała orka do siedziby Mandosa. Wśród zgiełku bitwy nikt poza trójką hobbitów nie zauważył, iż powiernik pierścienia leży na ziemi z stzrałą wbitą w udo... Nikt nie widział także paskudnego, wyrośniętego najbardziej spośród wszystkich orka z białą dłonią odciśniętą na twarzy, który chowając łuk ruszył bokiem w stronę leżącego Froda. Poprzedzający krwiożercze warknięcie uśmiech wykwitł na jego zgniło-zielonej twarzy.
[W bitwie możecie dać ponieść się fantazji i spokojnie pisać jak rozwalacie przeciwników, jednak nie tak, że w jednym poście robiąc piruet za piruetem rozbijacie cały oddział... Zostawcie coś innym.
Więc piszcie swobodnie swoje posty, a jakieś "szczególnie akcje" konsultujcie ze mną na gg. Co do hobbitów to tutaj jednak poproszę bez szaleństw.
]
Gandalf
Zielone piękno Fangornu wprawiało w zachwyt Białego Czarodzieja. Korony drzew przepuszczające leniwie złociste promienie słońca, które zetknąwszy się z naturalnym pół-mrokiem prastarego lasu dawały niesamowity efekt: Zdawało się, że drzewa żyją, poruszają się leniwie i rozmawiają ze sobą... A może faktycznie tak było. Dodając do takiego widoku śpiew ptaków oraz innych mieszkających w lesie zwierząt, Gandalf powinien być oczarowany, jednak biel jaką widział... Manwego z którym rozmawiał, nie pozwalał cieszyć się mu tak bardzo jak zasługiwał na to las.
Wędrował raczej bez celu po lesie wiedząc, że prędzej czy później spotka się z Drzewcem, czy też jakimś innym entem. Oczywiście Gandalf w swej nieomylności mędrca miał rację. Po niespełna pół-godzinnym spacerze, zobaczył zwalistą, obrosłą korą sylwetkę enta. Ent skłonił się powoli, jednak wysoko i przemówił spokojnym, powolnym i jakże monotonnym głosem: Witaaaaj Biaaały Czaaroodzieeju- powiedział przeciągnął prostując się z trzaskiem gałęzi- Drzeewieec posłaaał po cieeebiee mistrzuu. Naazywają mniee Naaarwaaniec- przedstawił się po czym ponownie się pochylając wyciągnął rękę do ziemi, czekając aż nań wejdziesz i usiądziesz na jego ramieniu- Zaaaproowadzę cię doo niegooo... ... Poozwoliisz?
[Macie pytania zapraszam na gg!
Życzę wszystkim miłego odpisywania.]
Muzyka wyciąganych z pochew ostrz oraz okrzyki bojowe z jednej i z drugiej strony, stwarzały cudowny efekt, dzięki któremu serce wojownika pracowało zupełnie inaczej... Wszystko stawało się niesamowicie wyraźne, a każdy ruch nieprzyjaciela wydawał się o wiele wolniejszy, niż był w istocie. Rytmicznie wystukujące rytm serce, zaczynało walić jak oszalałe, a adrenalina trafiając do głów potrafiła przezwyciężyć strach i ból. Tak... Muzyka bitwy jest piękna.
Boromir zgodnie ze swoim zamyśleniem wykonał cięcie z "lotu orła", zabijając pierwszego orka na miejscu. Jednak włożył w cios tyle siły, iż poślizgnął się tracąc równowagę... Najbliższy ork zwietrzył okazje i ruszył szaleńczym tempem w stronę kapitana Gondoru. Mimo wszystkich swoich umiejętności, odwagi, siły oraz bitewnego sprytu Boromir wszystkiego wskazywało na to, iż bohater polegnie przez przypadek. I poległby gdyby kamień rzucony gdzieś za jego pleców nie trafił orka w goleń spowalniając go znacząco. Boromir odzyskał równowagę i z błyskiem w oku czekał na rozpędzonego przeciwnika. Aragorn pędząc w ślad za synem Denetora wpadł na kolejnego orka, który nieczekając ani chwili wykonał błyskawiczne cięcie na plecy... Anduril okazał się znacznie szybszy od złośliwie wykrzywionej szabli orka, a ludzka ręka silniejsza od orczej. Szabla padła miękko na trawę, a ork wycofując się nieco dobył sztyletu. Zza pagórka wybiegali kolejni orkowie, a w ich stronę leciały kolejne kamienie oraz podchodzący miarowym krokiem Gimli. W tej chwili w zasięgu wzroku bohaterów znajdowało się pięciu orków... Już czterech- to strzała Legolasa posłała orka do siedziby Mandosa. Wśród zgiełku bitwy nikt poza trójką hobbitów nie zauważył, iż powiernik pierścienia leży na ziemi z stzrałą wbitą w udo... Nikt nie widział także paskudnego, wyrośniętego najbardziej spośród wszystkich orka z białą dłonią odciśniętą na twarzy, który chowając łuk ruszył bokiem w stronę leżącego Froda. Poprzedzający krwiożercze warknięcie uśmiech wykwitł na jego zgniło-zielonej twarzy.
[W bitwie możecie dać ponieść się fantazji i spokojnie pisać jak rozwalacie przeciwników, jednak nie tak, że w jednym poście robiąc piruet za piruetem rozbijacie cały oddział... Zostawcie coś innym.


Gandalf
Zielone piękno Fangornu wprawiało w zachwyt Białego Czarodzieja. Korony drzew przepuszczające leniwie złociste promienie słońca, które zetknąwszy się z naturalnym pół-mrokiem prastarego lasu dawały niesamowity efekt: Zdawało się, że drzewa żyją, poruszają się leniwie i rozmawiają ze sobą... A może faktycznie tak było. Dodając do takiego widoku śpiew ptaków oraz innych mieszkających w lesie zwierząt, Gandalf powinien być oczarowany, jednak biel jaką widział... Manwego z którym rozmawiał, nie pozwalał cieszyć się mu tak bardzo jak zasługiwał na to las.
Wędrował raczej bez celu po lesie wiedząc, że prędzej czy później spotka się z Drzewcem, czy też jakimś innym entem. Oczywiście Gandalf w swej nieomylności mędrca miał rację. Po niespełna pół-godzinnym spacerze, zobaczył zwalistą, obrosłą korą sylwetkę enta. Ent skłonił się powoli, jednak wysoko i przemówił spokojnym, powolnym i jakże monotonnym głosem: Witaaaaj Biaaały Czaaroodzieeju- powiedział przeciągnął prostując się z trzaskiem gałęzi- Drzeewieec posłaaał po cieeebiee mistrzuu. Naazywają mniee Naaarwaaniec- przedstawił się po czym ponownie się pochylając wyciągnął rękę do ziemi, czekając aż nań wejdziesz i usiądziesz na jego ramieniu- Zaaaproowadzę cię doo niegooo... ... Poozwoliisz?
[Macie pytania zapraszam na gg!

Mój miecz to moja siła

-
- Chorąży
- Posty: 3121
- Rejestracja: wtorek, 21 grudnia 2004, 11:06
- Lokalizacja: Tam gdzie konczy się wieś a zaczyna zadupie \,,/ <(^.^)> \,,/
Re: [Storytelling] "Władca Pierścieni"
Gandalf
Kiedy tylko czarodziej zobaczył Enta ukłonił mu się nisko, a gdy tamten tamten się przedstawił Gandalf zrobił to samo.
-Tak przyjacielu-odparł spokojnie czarodziej wchodząc na ramie enta, a kiedy już się na nim znalazł chwycił się mocno i rzekł-Prowadź więc Narwańcu, a jeśli byłbyś tak łaskaw, może umilił byś mi podróż mówiąc co słychać w tym wspaniałym lesie?- Jak tylko Ent zaczął mówić, czarodziej słuchał go z uwagą i zainteresowaniem, sam jednak nic nie mówił, chyba że ten zadał my jakieś pytanie odpowiadając na nie krótko, z szacunkiem należnemu tak starej i mądrej istocie jaką jest Ent, choć nie zdradzał żadnych szczególnie ważnych informacji, po prostu unikał niektórych tematów.
tutaj proszę MG o zobrazowanie jak się mają sprawy w lesie, czy jest nękany itp.
Kiedy tylko czarodziej zobaczył Enta ukłonił mu się nisko, a gdy tamten tamten się przedstawił Gandalf zrobił to samo.
-Tak przyjacielu-odparł spokojnie czarodziej wchodząc na ramie enta, a kiedy już się na nim znalazł chwycił się mocno i rzekł-Prowadź więc Narwańcu, a jeśli byłbyś tak łaskaw, może umilił byś mi podróż mówiąc co słychać w tym wspaniałym lesie?- Jak tylko Ent zaczął mówić, czarodziej słuchał go z uwagą i zainteresowaniem, sam jednak nic nie mówił, chyba że ten zadał my jakieś pytanie odpowiadając na nie krótko, z szacunkiem należnemu tak starej i mądrej istocie jaką jest Ent, choć nie zdradzał żadnych szczególnie ważnych informacji, po prostu unikał niektórych tematów.
tutaj proszę MG o zobrazowanie jak się mają sprawy w lesie, czy jest nękany itp.
"Lepiej Milczeć I Wyglądać Jak Idiota, Niż Się Odezwać I Rozwiać Wszelkie Wątpliwości"
Mafia Radioaktywnych Krów
Mafia Radioaktywnych Krów

-
- Bosman
- Posty: 2006
- Rejestracja: niedziela, 17 grudnia 2006, 11:38
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Nie chcesz wiedzieć... naprawdę nie chcesz wiedzieć...
Re: [Storytelling] "Władca Pierścieni"
Boromir odzyskał równowagę i z błyskiem w oku czekał na rozpędzonego przeciwnika.Boromir - (ur. 2978 Trzeciej Ery, zm. 30?? Trzeciej Ery) Dúnadan z Gondoru, starszy syn Denethora II i Finduilas oraz brat Faramira. Jeden z dziewięciu członków Drużyny Pierścienia...
Na nieszczęście orka, był on jednym z wielu Mordorykanów którzy myślą, że jeśli miecz podniesie się wysoko i będzie się odpowiednio głośno warczeć wróg zabije się sam.
Boromir zażenowany swojim poślizgiem i tym jak to będzie brzmieć w balladach, że uratował go mały niziołek wpadł w morderczy obłęd. Najbliższy ork z podniesionym mieczem wpierw został szybkim cięciem pozbawiony jelit, potężne pchnięcie zmasakrowało jego serce. Gdy osuwał się już na ziemie Dunadan zmierzając ku reszcie nieprzyjaciół chlasnął go od niechcenia w kręgosłup.
Szedł gniewny i niecierpliwy prawdziwej walki. Pierwszy Uruk-Hai z jakim miał się zmierzyć najlepszy wojownik Gondoru wyglądał na dużo silniejszego od niego. Okazało się ineaczej, gdyż przy pierwszym zdeżeniu broni syn namiestnika pozwolił, aby czarna szabla zjechała po jego mieczu. Sekunde potem mimo iż chciał ciąć Uruk-hai w twarz... ten szybko wolną ręką chwycił Boromira za nadgarstek, wyrwał szablę z ziemi i przez kilka sekund mocował się z człowiekiem jednocześnie uderzając szablą w twardą tarcze.
Wojownik szybko stwierdził, że na liściach i grząskim gruncie Amon Hen nie ma szans na wywinięcie się z uścisku... uderzył tarczą, a potem z niekłamanym zdziwieniem bez większego trudu wbił miecz w białą dłoń.
Pozostałych trzech widocznych po szamotaninie znajdowało się na tyle daleko, że syn Denethora po raz drugi rozejrzał się za łucznikiem i po raz drugi spojrzał na niziołków.
Jeśli zobaczył lerzącego na ziemi Froda natomiast łucznika nie:
Wskazał mieczem grupe niziołków z okrzykiem:
- LEGOLASIE!!! - elf, który jako jedyny z obecnej dużyny pierścienia mógł atakowac na tak dużą odległość był dziwnie nieobecny...
Jeśli zobaczył łucznika:
Wskazał mieczem łucznika z okrzykiem:
- LEGOLASIE!!! - elf, który jako jedyny z obecnej dużyny pierścienia mógł atakowac na tak dużą odległość był dziwnie nieobecny... zresztą nie ważne, Boromir ruszył z gracją idealnie roznosząc broń i tarcze na ciężar ciała.
Niezależnie od tego czy ork padnie od strzały, czy też jakimś cudem wojownik będzie przy nim pierwszy Boromir nie wraca narazie z miejsca skąd strzelano. W końcu ten łucznik nie szedł sam.
Grupa Nieszanowania Praw Ludzkich oraz Wspierania Bratniej Nienawiści na Tawernie
Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.
Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.

-
- Mat
- Posty: 554
- Rejestracja: sobota, 18 sierpnia 2007, 17:35
- Numer GG: 6781941
- Lokalizacja: Duchnice k/Pruszkowa
Re: [Storytelling] "Władca Pierścieni"
Samwise Gamgee
Sam rozejrzał się wokół siebie. Pobladł, gdy ujrzał swojego pana ze stzałą wbitą w nogę.
-Panie Frodo! Aragornie, Frodo jest ranny!- krzyknął, zatroskany o stan Powiernika. Frodo był ranny, musiał się nim zająć. Ale zauważył orka z łukiem w dłoni i symbolem białej ręki odciśniętej na paskudnej twarzy.
-Pippin, Merry!- zawołał przyjacioł, chcąc zwrócić ich uwagę na przeciwnika. -Za Shire!- wrzasnął, unosząc jednocześnie miecz w góre i biegnąc w stronę orka. Gdy był już o metr od niego, także się poślizgnął i upadł na kolana, lecz szybko zorientował się w sytuacji w jakiej się znalazł. Klęczał tuż przed przeciwnikiem. Potwór pochylił się nad nim, hobbit poczuł na twarzy jego paskudny oddech. Niewiele myśląc, ciął go ostrzem w udo, a następnie pchnął klingę w kierunku podbrzusza potwora. Na twarz Sama bryznęła krew orka, a ten naprawdę się przeraził i zastygł w miejscu, z mieczem wciąż tkwiącym w ciele stwora.
Sam rozejrzał się wokół siebie. Pobladł, gdy ujrzał swojego pana ze stzałą wbitą w nogę.
-Panie Frodo! Aragornie, Frodo jest ranny!- krzyknął, zatroskany o stan Powiernika. Frodo był ranny, musiał się nim zająć. Ale zauważył orka z łukiem w dłoni i symbolem białej ręki odciśniętej na paskudnej twarzy.
-Pippin, Merry!- zawołał przyjacioł, chcąc zwrócić ich uwagę na przeciwnika. -Za Shire!- wrzasnął, unosząc jednocześnie miecz w góre i biegnąc w stronę orka. Gdy był już o metr od niego, także się poślizgnął i upadł na kolana, lecz szybko zorientował się w sytuacji w jakiej się znalazł. Klęczał tuż przed przeciwnikiem. Potwór pochylił się nad nim, hobbit poczuł na twarzy jego paskudny oddech. Niewiele myśląc, ciął go ostrzem w udo, a następnie pchnął klingę w kierunku podbrzusza potwora. Na twarz Sama bryznęła krew orka, a ten naprawdę się przeraził i zastygł w miejscu, z mieczem wciąż tkwiącym w ciele stwora.
A d'yaebl aep arse!

-
- Marynarz
- Posty: 280
- Rejestracja: czwartek, 10 stycznia 2008, 21:13
- Numer GG: 4667494
- Lokalizacja: NY
- Kontakt:
Re: [Storytelling] "Władca Pierścieni"
Legolas
Przepraszam za nieobecnosc.... mialam grpe
Legolas usłyszał krzyk Boromira. W jednej sekundzie ocknął się ze swojego zadumania, które było w tym momencie tak bardzo nie korzystne. Walka była okropna. Dookoła widział parę ciał martwych już orków. Dzięki Bogu żaden z jego przyjaciół nie był ranny lecz gdy spojrzał w stronę hobbitów zorientował się ze powiernik pierścienia leży na ziemi z raną w nodze. Przejął się on strasznie tym ze Frodo jest ranny lecz nie był w stanie teraz nic zrobić. Większość bestii znajdujących się blisko lezala już martwa na ziemi. Teraz była jego kolej. Popatrzył się na odległość i z daleka dostrzegł paru orków idących w jego stronę. Bez namyslu wyją dwie strzały, wycelował precyzyjnie ze swojego elfiego łuku i za jednym wystrzałem obie poleciały w stronę orka z olbrzymia szybkością. Jedna trafiła go w okolice brzucha a druga prosto w serce. Ork upad na kolana po czym za chwile leżał już on twarzą do ziemi. Elf odwrócił się gwałtownie gdy nagle zorientował się ze za nim znajduje się potężny ork gotowy do ataku. Legolas wyją kolejną strzale i trzymając ją kurczowo w reku zamachną się i wbił ja orkowi pomiędzy oczy z olbrzymią siłą. Bestia zachwiała się lekko lecz Legolas wyjąc strzale z jego łba i wbił ja w to samo miejsce z jeszcze większą siłą. Ork opadł bez duchu na ziemie. Legolas znowu wycelował z łuku w kolejnego, lecz gdy strzała w niego trafiła ten tylko złamał ją i ruszył w stronę elfa. Był to silny olbrzymi ork z białymi malowidłami na głowie idąca w jego stronę...
Przepraszam za nieobecnosc.... mialam grpe
Legolas usłyszał krzyk Boromira. W jednej sekundzie ocknął się ze swojego zadumania, które było w tym momencie tak bardzo nie korzystne. Walka była okropna. Dookoła widział parę ciał martwych już orków. Dzięki Bogu żaden z jego przyjaciół nie był ranny lecz gdy spojrzał w stronę hobbitów zorientował się ze powiernik pierścienia leży na ziemi z raną w nodze. Przejął się on strasznie tym ze Frodo jest ranny lecz nie był w stanie teraz nic zrobić. Większość bestii znajdujących się blisko lezala już martwa na ziemi. Teraz była jego kolej. Popatrzył się na odległość i z daleka dostrzegł paru orków idących w jego stronę. Bez namyslu wyją dwie strzały, wycelował precyzyjnie ze swojego elfiego łuku i za jednym wystrzałem obie poleciały w stronę orka z olbrzymia szybkością. Jedna trafiła go w okolice brzucha a druga prosto w serce. Ork upad na kolana po czym za chwile leżał już on twarzą do ziemi. Elf odwrócił się gwałtownie gdy nagle zorientował się ze za nim znajduje się potężny ork gotowy do ataku. Legolas wyją kolejną strzale i trzymając ją kurczowo w reku zamachną się i wbił ja orkowi pomiędzy oczy z olbrzymią siłą. Bestia zachwiała się lekko lecz Legolas wyjąc strzale z jego łba i wbił ja w to samo miejsce z jeszcze większą siłą. Ork opadł bez duchu na ziemie. Legolas znowu wycelował z łuku w kolejnego, lecz gdy strzała w niego trafiła ten tylko złamał ją i ruszył w stronę elfa. Był to silny olbrzymi ork z białymi malowidłami na głowie idąca w jego stronę...
Samanta Bloodmoon
Fire and ice, somehow existing together without destroying each other. More proof that I belonged with him.
-Bella Cullen, Breaking Dawn
Fire and ice, somehow existing together without destroying each other. More proof that I belonged with him.
-Bella Cullen, Breaking Dawn

-
- Majtek
- Posty: 89
- Rejestracja: wtorek, 2 maja 2006, 16:37
- Lokalizacja: Pyrlandia
- Kontakt:
Re: [Storytelling] "Władca Pierścieni"
Aragorn
Aragorn atakując pierwszego orka starał się ciąć go pod pachą, lecz ork zadziwił go przebiegłością i refleksem ponieważ w sekundę wyciągnął sztylet i sparował uderzenie . Łazik bez wahania zamarkował atak na prawą stronę potwora, lecz uderzył go łokciem z całej siły prosto w pysk. Ork zachwiał się i właśnie w tej chwili miał już połowę długości Anduril'a w piersi.
Gdy Łazik zaczął rozglądać się za kolejnym przeciwnikiem usłyszał głos Sama, wołającego o pomoc. Ciął orka zagradzającego drogę do Froda, lecz nie miał czasu go dobijać. "Niech sobie kona w męczarniach, tak właśnie kończą słudzy Sarumana, konają zapomnieni przez świat"
Dobiegł do Powiernika, nie miał zamiaru go opatrywać ponieważ rana była głęboka ale nie krwawiła obficie, więc mógł poczekać na zakończenie bitwy.
-Merry, Pipin zanieście Froda do łodzi i siedźcie tam.
Nie czekając na odpowiedź Aragorn rzucił się ponownie w wir walki. Teraz jednak walczył bliżej hobbitów. "to był błąd pozostawiając ich samych sobie"
Aragorn atakując pierwszego orka starał się ciąć go pod pachą, lecz ork zadziwił go przebiegłością i refleksem ponieważ w sekundę wyciągnął sztylet i sparował uderzenie . Łazik bez wahania zamarkował atak na prawą stronę potwora, lecz uderzył go łokciem z całej siły prosto w pysk. Ork zachwiał się i właśnie w tej chwili miał już połowę długości Anduril'a w piersi.
Gdy Łazik zaczął rozglądać się za kolejnym przeciwnikiem usłyszał głos Sama, wołającego o pomoc. Ciął orka zagradzającego drogę do Froda, lecz nie miał czasu go dobijać. "Niech sobie kona w męczarniach, tak właśnie kończą słudzy Sarumana, konają zapomnieni przez świat"
Dobiegł do Powiernika, nie miał zamiaru go opatrywać ponieważ rana była głęboka ale nie krwawiła obficie, więc mógł poczekać na zakończenie bitwy.
-Merry, Pipin zanieście Froda do łodzi i siedźcie tam.
Nie czekając na odpowiedź Aragorn rzucił się ponownie w wir walki. Teraz jednak walczył bliżej hobbitów. "to był błąd pozostawiając ich samych sobie"
Czas to pieniądz,
a pieniądz to PIWO.
a pieniądz to PIWO.
