[storytelling]skarb Negrasha

-
- Pomywacz
- Posty: 26
- Rejestracja: czwartek, 24 stycznia 2008, 16:03
- Numer GG: 0
[storytelling]skarb Negrasha
-O cała szóstka-pomyślał półelf-Jestem Enchoreus, przysiądźmy przy stoliku aby omówić naszą wyprawę-powiedział i usiadł przy pustym stoliku-
Szóstka z podejrzeniem usiadła przy stoliku.
-Więc tak-oznajmił
-Po pierwsze jak dojdziemy do Negrasha JA z nim walczę-
-Po drugie ja mówię gdzie idziemy wy możecie się zająć czym chcecie, ale jak mówię, że idziemy prosto to wszyscy idą prosto. No chyba że nie mam racji ale niektórzy z was wyglądają na mądrale to pewnie mnie poprawią-oznajmił Enchoreus
-A teraz powiedzcie jak was zwą?
*********************************************************************************************************
Więc mówimy w trzeciej osobie, i mówicie co chcecie zrobić a nie co robicie, żeby nie było chaosu.
Dobrej zabawy
Szóstka z podejrzeniem usiadła przy stoliku.
-Więc tak-oznajmił
-Po pierwsze jak dojdziemy do Negrasha JA z nim walczę-
-Po drugie ja mówię gdzie idziemy wy możecie się zająć czym chcecie, ale jak mówię, że idziemy prosto to wszyscy idą prosto. No chyba że nie mam racji ale niektórzy z was wyglądają na mądrale to pewnie mnie poprawią-oznajmił Enchoreus
-A teraz powiedzcie jak was zwą?
*********************************************************************************************************
Więc mówimy w trzeciej osobie, i mówicie co chcecie zrobić a nie co robicie, żeby nie było chaosu.
Dobrej zabawy

-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Re: [storytelling]skarb Negrasha
Daxadar Khaies
- Skoro ktoś musi zacząć to niech będę ja. A więc moje imię to Daxadar. Nazwiska nie podam, by później któreś z was nie wykorzystało tego przeciw mnie. - odezwał się zamaskowany mężczyzna.
Rozsiadł się wygodniej na krześle i zaczął się na nim z wolna kołysać, w międzyczasie dłubiąc sztyletem pod paznokciami.
- W sumie na bogactwie mi nie zależy. Wystarczy mi mała sumka z tego skarbu. By tam iść mam swoje powody. Mam tylko jeden mały warunek. Jeżeli zdarzy się tak, że Ty Enchoreusie polegniesz w walce z Negrashem, bo nie oszukując się tak też może się zdarzyć... Wtedy ja zajmę się krasnalem. Krew króla napewno ucieszy mojego boga. - jego oczy wyraźnie zabłysły na myśl o takiej wizji.
Przestał się huśtać i zbliżył się do stołu.
- A co wami kieruje? Tylko chęć wzbogacenia się? A może coś jeszcze? -
- Skoro ktoś musi zacząć to niech będę ja. A więc moje imię to Daxadar. Nazwiska nie podam, by później któreś z was nie wykorzystało tego przeciw mnie. - odezwał się zamaskowany mężczyzna.
Rozsiadł się wygodniej na krześle i zaczął się na nim z wolna kołysać, w międzyczasie dłubiąc sztyletem pod paznokciami.
- W sumie na bogactwie mi nie zależy. Wystarczy mi mała sumka z tego skarbu. By tam iść mam swoje powody. Mam tylko jeden mały warunek. Jeżeli zdarzy się tak, że Ty Enchoreusie polegniesz w walce z Negrashem, bo nie oszukując się tak też może się zdarzyć... Wtedy ja zajmę się krasnalem. Krew króla napewno ucieszy mojego boga. - jego oczy wyraźnie zabłysły na myśl o takiej wizji.
Przestał się huśtać i zbliżył się do stołu.
- A co wami kieruje? Tylko chęć wzbogacenia się? A może coś jeszcze? -

Fioletowy Front Wyzwolenia Mrówek
Klub Przyjaciół Kawy

-
- Bosman
- Posty: 2006
- Rejestracja: niedziela, 17 grudnia 2006, 11:38
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Nie chcesz wiedzieć... naprawdę nie chcesz wiedzieć...
Re: [storytelling]skarb Negrasha
Iliraonisa
- Ja będę oryginalna... mną kieruje... o psia kość forsa. A i jeszcze... forsa. No i forsa oczywiście. - Spojrzała na sufit. - To, że mi się nudzi i nic mnie z tym miejscem nie trzyma nie jest powodem... może malutkim...
Próbowała utrzymać kamienną twarz i nie zwracać uwagi, ale nie wytrzymała, o ile przez kilka sekund udało jej się zachowywać całkowicie normalnie to teraz wybuchła. Nie bała się, ale było to coś dużo gorszego niż ciekawość.
- CO TO DO CHOLERY JEST!? - wskazała na smoko/rybo/konio/psa - I dlaczego jest bez kagańca?
Mimowolnie lekko odsuneła siebie i krzesło jak najdalej od istoty, czy też bestii. Nawet jeśli nie jest agresywna to napewno dobrze nie wpływa na cerę. Przez chwilę Iliraonisa miała bardzo duże wystraszone oczy, jednak po chwili znów się opanowała. Teraz, aby zwalczyć ciekawość spojrzała na osobnika w podartym zielonym płaszczu. - Nie masz się w co ubrać? Może nie zabierajmy kogo popadnie co? Żebrak, bestia, zielony mały - pewnie upierdliwy gnom.... mogą tylko przeszkadzać.
- Ja będę oryginalna... mną kieruje... o psia kość forsa. A i jeszcze... forsa. No i forsa oczywiście. - Spojrzała na sufit. - To, że mi się nudzi i nic mnie z tym miejscem nie trzyma nie jest powodem... może malutkim...
Próbowała utrzymać kamienną twarz i nie zwracać uwagi, ale nie wytrzymała, o ile przez kilka sekund udało jej się zachowywać całkowicie normalnie to teraz wybuchła. Nie bała się, ale było to coś dużo gorszego niż ciekawość.
- CO TO DO CHOLERY JEST!? - wskazała na smoko/rybo/konio/psa - I dlaczego jest bez kagańca?
Mimowolnie lekko odsuneła siebie i krzesło jak najdalej od istoty, czy też bestii. Nawet jeśli nie jest agresywna to napewno dobrze nie wpływa na cerę. Przez chwilę Iliraonisa miała bardzo duże wystraszone oczy, jednak po chwili znów się opanowała. Teraz, aby zwalczyć ciekawość spojrzała na osobnika w podartym zielonym płaszczu. - Nie masz się w co ubrać? Może nie zabierajmy kogo popadnie co? Żebrak, bestia, zielony mały - pewnie upierdliwy gnom.... mogą tylko przeszkadzać.
Grupa Nieszanowania Praw Ludzkich oraz Wspierania Bratniej Nienawiści na Tawernie
Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.
Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.

-
- Bosman
- Posty: 2349
- Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
- Numer GG: 9149904
- Lokalizacja: Wrzosowiska...
Re: [storytelling]skarb Negrasha
Mlasnął
Zielony Zwykly Goblin mlasnal i spojrzał na resztę.
-Co mną kieruje?-Spojrzał na olbrzyma za oknem który teraz przykładał twarz do szyby spłaszczając ohydny ryj
-Zwieracz! Co nami kieruje?
-UOaaEEEiiOOOOO
-Hehe-Zaśmiał sie i splunał na ziemię-Zwieraczem kieruje ja, mna forsa.-Zatrzeszczał palcami
-A co do pana panie z dziwnym imieniem. Ucieszy mnie pana śmierc, jeżeli juz jesteśmi szczerzy, bo jedna osoba mniej to więcej dla jednej, hłe hłe, a bajki, że Ci na kasie nie zależy włóż sobie tam, gdzie nikt za nic świecie nie zajrzy-podłubał palcem w zębach i chwile potem przygladał sie kawałkowi przeżutego mięsa.
-Dlatego im więcej was zginie, tym lepiej dla mnie, hłe hłe... Gdybyście pokazali mi mapę, juz byście nie żyli
-OUUUieeEEEoooll
-Cicho zwieracz. Teraz ich nie zabijamy. nie zabija się psa przewodnika.
-UooooEEEppii
-Nie. Nie lubie ich. Ale musza mnie doprowadzić do zota, więc nie zabawimy sie jeszcze...
-OeeUU
-Sam sie pierdol... OOO...!~Pani wężoczłowiek. Widzę, że cycuszki ludzkie, ciekawe czy to co między...eee... w ogonie tez fizjonomie ma ludzką! Może za 5% udziału pobaraszkujemy troszkę, he?-Mrugnął
-IUoooeee
-Nie durniu! Ty nie. Jestes za duży i brzydki
-UOi
-A żebys, kurna, wiedział-Pokazał olbrzymowi za oknem środkowy palec.
-... może 6%- Oblizał brwi (
)- No, nie mów, ze cię nie podniecam-Przeczesał 3 włosy na łepetynie i poklepał się po tyłku
-Nie opieraj się... wiem, że na mnie lecisz, hłe hłe...
-Uoiii
-Ja ci dam ofermę durniu!
Zielony Zwykly Goblin mlasnal i spojrzał na resztę.
-Co mną kieruje?-Spojrzał na olbrzyma za oknem który teraz przykładał twarz do szyby spłaszczając ohydny ryj
-Zwieracz! Co nami kieruje?
-UOaaEEEiiOOOOO
-Hehe-Zaśmiał sie i splunał na ziemię-Zwieraczem kieruje ja, mna forsa.-Zatrzeszczał palcami
-A co do pana panie z dziwnym imieniem. Ucieszy mnie pana śmierc, jeżeli juz jesteśmi szczerzy, bo jedna osoba mniej to więcej dla jednej, hłe hłe, a bajki, że Ci na kasie nie zależy włóż sobie tam, gdzie nikt za nic świecie nie zajrzy-podłubał palcem w zębach i chwile potem przygladał sie kawałkowi przeżutego mięsa.
-Dlatego im więcej was zginie, tym lepiej dla mnie, hłe hłe... Gdybyście pokazali mi mapę, juz byście nie żyli
-OUUUieeEEEoooll
-Cicho zwieracz. Teraz ich nie zabijamy. nie zabija się psa przewodnika.
-UooooEEEppii
-Nie. Nie lubie ich. Ale musza mnie doprowadzić do zota, więc nie zabawimy sie jeszcze...
-OeeUU
-Sam sie pierdol... OOO...!~Pani wężoczłowiek. Widzę, że cycuszki ludzkie, ciekawe czy to co między...eee... w ogonie tez fizjonomie ma ludzką! Może za 5% udziału pobaraszkujemy troszkę, he?-Mrugnął
-IUoooeee
-Nie durniu! Ty nie. Jestes za duży i brzydki
-UOi
-A żebys, kurna, wiedział-Pokazał olbrzymowi za oknem środkowy palec.
-... może 6%- Oblizał brwi (

-Nie opieraj się... wiem, że na mnie lecisz, hłe hłe...
-Uoiii
-Ja ci dam ofermę durniu!
Ostatnio zmieniony niedziela, 27 stycznia 2008, 14:41 przez Alucard, łącznie zmieniany 1 raz.
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Czerwona Orientalna Prawica

-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Re: [storytelling]skarb Negrasha
Daxadar Khaies
Uśmiechnął się.
" No to pewnie już po niej. A szkoda... Tak możnaby przynajmniej popatrzeć na ładne widoki podczas podróży. Cóż... Jak to często bywa... Nic nigdy nie idzie tak jak by się chciało."
- A może podałabyś chociaż nam swoje imię? Jakoś nie najmilej będzie włóczyć się po świecie z praktycznie nieznajomą osobą. Przecież łatwiej zwrócić komuś na siebie uwagę mówiąc do niej po imieniu niż poprzez krzyczenie hej ty. - mówił z lekką ironią, raczej życzliwym tonem. Nie był on dla niego naturalny. Było to raczej wyuczone, by zleceniodawcy nie zniechęcali się wyraźną awersją wobec nich.
Schował sztylet, chociaż miał go w gotowości na wypadek, gdyby elfom przyszło coś dziwnego do głowy.
" Najgorsze, że są tu elfy. Przydałoby się je wyeliminować, bo inaczej gotowe będą notorycznie przeszkadzać mi w wypełnianiu woli Khaine'a. Problem jest taki, że ich jest dwóch a ja jeden... Cóż... To się będzie ich pojedynczo eliminowało. W końcu kogo obchodzi życie dwóch nędznych istot? Może chociaż Khaine przyjmie taką ofiarę, choć nie zdziwiłbym się, gdyby nie przyjął takiego ścierwa. W końcu są nic nie warte."
- A może Ty goblinie też byś się przedstawił? Rozumiem, że Twój kolega zwie się Zwieracz. A jeżeli chodzi o kasę to mam jej pod dostatkiem. Chcę wziąć tylko tyle, by zwróciły się koszta własne i może jeszcze tyle by starczyło na małą popijawę z dobrym winem. Moje cele są takie, by mój bóg dostał jak najwięcej ofiar. - stwierdził bez emocji
"I tak pewnie za chwilę ta naga Cię zabije. Chyba wszyscy tutaj dookoła stracili chęć do życia, albo chcą się popisać przed Enchoreusem. Nie wiem po co im to. "
Zbliżył się do goblina
- Jak chcesz się pozbyć konkurencji w zdobyciu skarbu to mogę pomóc. - powiedział tak by tylko on usłyszał słowa Krwawego Tancerza.
Uśmiechnął się.
" No to pewnie już po niej. A szkoda... Tak możnaby przynajmniej popatrzeć na ładne widoki podczas podróży. Cóż... Jak to często bywa... Nic nigdy nie idzie tak jak by się chciało."
- A może podałabyś chociaż nam swoje imię? Jakoś nie najmilej będzie włóczyć się po świecie z praktycznie nieznajomą osobą. Przecież łatwiej zwrócić komuś na siebie uwagę mówiąc do niej po imieniu niż poprzez krzyczenie hej ty. - mówił z lekką ironią, raczej życzliwym tonem. Nie był on dla niego naturalny. Było to raczej wyuczone, by zleceniodawcy nie zniechęcali się wyraźną awersją wobec nich.
Schował sztylet, chociaż miał go w gotowości na wypadek, gdyby elfom przyszło coś dziwnego do głowy.
" Najgorsze, że są tu elfy. Przydałoby się je wyeliminować, bo inaczej gotowe będą notorycznie przeszkadzać mi w wypełnianiu woli Khaine'a. Problem jest taki, że ich jest dwóch a ja jeden... Cóż... To się będzie ich pojedynczo eliminowało. W końcu kogo obchodzi życie dwóch nędznych istot? Może chociaż Khaine przyjmie taką ofiarę, choć nie zdziwiłbym się, gdyby nie przyjął takiego ścierwa. W końcu są nic nie warte."
- A może Ty goblinie też byś się przedstawił? Rozumiem, że Twój kolega zwie się Zwieracz. A jeżeli chodzi o kasę to mam jej pod dostatkiem. Chcę wziąć tylko tyle, by zwróciły się koszta własne i może jeszcze tyle by starczyło na małą popijawę z dobrym winem. Moje cele są takie, by mój bóg dostał jak najwięcej ofiar. - stwierdził bez emocji
"I tak pewnie za chwilę ta naga Cię zabije. Chyba wszyscy tutaj dookoła stracili chęć do życia, albo chcą się popisać przed Enchoreusem. Nie wiem po co im to. "
Zbliżył się do goblina
- Jak chcesz się pozbyć konkurencji w zdobyciu skarbu to mogę pomóc. - powiedział tak by tylko on usłyszał słowa Krwawego Tancerza.

Fioletowy Front Wyzwolenia Mrówek
Klub Przyjaciół Kawy

-
- Mat
- Posty: 560
- Rejestracja: piątek, 30 listopada 2007, 21:19
- Numer GG: 9916608
- Lokalizacja: Karczma "Miś Kudłacz"
Re: [storytelling]skarb Negrasha
Keyhell Surix
Przysłuchiwał się całej rozmowie. Siedział w ciszy i patrzył w pustkę przed sobą. Poprosił kelnerkę o szlankę wody. Kiedy zdziwiona kelnerka przyniosła o co prosił, mężczyzna pstryknął w jej stronę złotą monetę. Nie pił narazie. Wyjął z torby prubówkę z czerwonym płynem - najpewniej krwią, i nalał jej trochę do wody zwracając na siebie uwagę. Wypił jeden, orzeźwiający łyk, który sprawił, że jego oczy zmieniły zabarwienie na czerwone.
- Jestem Keyhell Surix. Prawie człowiek - uśmiechnął się przebiegle, ukazując równocześnie jeden z kłów - Hmmm... A to moje paliwo - rzekł śmiejąc się charyzmatycznie.
Zwrócił się do bezczelnej kobiety.
- Nie... Otóż stać mnie na kolejny płaszcz, nawet taki z górnej pułki. Ale po co zamieniać magiczną szatę z wygrawerowanymi runami, na jakiś tanii łach.
Uśmiechnął się znowu rozluźniając atmosferę i klepnął Goblina i drugiego podrywacza - bandytę w tył głowy.
- Zabić mnie? Panie goblinie, Panie Drowie, przeżyłem za wiele pokoleń elfów, ludzi i krasnoludów, żeby nagle umrzeć.
Przysłuchiwał się całej rozmowie. Siedział w ciszy i patrzył w pustkę przed sobą. Poprosił kelnerkę o szlankę wody. Kiedy zdziwiona kelnerka przyniosła o co prosił, mężczyzna pstryknął w jej stronę złotą monetę. Nie pił narazie. Wyjął z torby prubówkę z czerwonym płynem - najpewniej krwią, i nalał jej trochę do wody zwracając na siebie uwagę. Wypił jeden, orzeźwiający łyk, który sprawił, że jego oczy zmieniły zabarwienie na czerwone.
- Jestem Keyhell Surix. Prawie człowiek - uśmiechnął się przebiegle, ukazując równocześnie jeden z kłów - Hmmm... A to moje paliwo - rzekł śmiejąc się charyzmatycznie.
Zwrócił się do bezczelnej kobiety.
- Nie... Otóż stać mnie na kolejny płaszcz, nawet taki z górnej pułki. Ale po co zamieniać magiczną szatę z wygrawerowanymi runami, na jakiś tanii łach.
Uśmiechnął się znowu rozluźniając atmosferę i klepnął Goblina i drugiego podrywacza - bandytę w tył głowy.
- Zabić mnie? Panie goblinie, Panie Drowie, przeżyłem za wiele pokoleń elfów, ludzi i krasnoludów, żeby nagle umrzeć.

-
- Pomywacz
- Posty: 26
- Rejestracja: czwartek, 24 stycznia 2008, 16:03
- Numer GG: 0
Re: [storytelling]skarb Negrasha
Półelf ze znudzeniem patrzył gdzieś w kąt nie ukrywając, że nie interesują go imiona nowych towarzyszy. Nagle usłyszał wrzaski i płomienie przed oknem.
-Ej ty. Zielony kurduplu to twoje coś chyba podpaliło jakiegoś strażnika za oknem!-
W jednej chwili wbiegł strażnik.
-Ludzie troll ziejący ogniem!-krzyknął nagle wszyscy zaczęli krzyczeć i stworzyło się zamieszanie.
-Ej ty. Zielony kurduplu to twoje coś chyba podpaliło jakiegoś strażnika za oknem!-
W jednej chwili wbiegł strażnik.
-Ludzie troll ziejący ogniem!-krzyknął nagle wszyscy zaczęli krzyczeć i stworzyło się zamieszanie.

-
- Mat
- Posty: 560
- Rejestracja: piątek, 30 listopada 2007, 21:19
- Numer GG: 9916608
- Lokalizacja: Karczma "Miś Kudłacz"
Re: [storytelling]skarb Negrasha
Keyhell Surix
Uśmiechnął się spokojnie w stronę Goblina.
- To chyba twój "inteligenty" towarzysz, nie sądzisz? - rzekł z ironią Wampir.
Dopił resztkę rozwodnionej krwi i ruszył powoli przed budynek. Nie chciał się jakoś specjalnie rwać do tego całego zamieszania. Wiedział dobrze o swojej wrażliwości na słońce i ogień. To była pięta achillesowa każdego ludzkiego krwiopijcy. Kiedy dotarł do wyjścia, przepychajać się przez tłum gapiów i uciekających ludzi, kleknął na ziemi i zaczął rysować szereg skomplikowanych symboli wrysowanych w pentagram. Kiedy skonczył - co zajęło kilka sekund - nad kręgiem, pojawiła się, unosząca się w powietrzu chmurka pary wodnej, której ciągle przybywało, aż powietrze nad pentagramem zaczęło przypominać unoszący się w powietrzu staw. Wampir skierował ją w stronę całego zamieszania.
Uśmiechnął się spokojnie w stronę Goblina.
- To chyba twój "inteligenty" towarzysz, nie sądzisz? - rzekł z ironią Wampir.
Dopił resztkę rozwodnionej krwi i ruszył powoli przed budynek. Nie chciał się jakoś specjalnie rwać do tego całego zamieszania. Wiedział dobrze o swojej wrażliwości na słońce i ogień. To była pięta achillesowa każdego ludzkiego krwiopijcy. Kiedy dotarł do wyjścia, przepychajać się przez tłum gapiów i uciekających ludzi, kleknął na ziemi i zaczął rysować szereg skomplikowanych symboli wrysowanych w pentagram. Kiedy skonczył - co zajęło kilka sekund - nad kręgiem, pojawiła się, unosząca się w powietrzu chmurka pary wodnej, której ciągle przybywało, aż powietrze nad pentagramem zaczęło przypominać unoszący się w powietrzu staw. Wampir skierował ją w stronę całego zamieszania.

-
- Bosman
- Posty: 2349
- Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
- Numer GG: 9149904
- Lokalizacja: Wrzosowiska...
Re: [storytelling]skarb Negrasha
Ułamek sekundy i już Goblin wyskakiwał z pomieszczenia przez okno. Szybkimi ruchami wdrapał się po plecach zwieracza i chwycił sznurki. Cud. O mało nie spadł, ale udało mu się okiełznać potwora.
-Zwieracz, debilu! Co Cie napadło
Pociągnął na linkę i grad kulek zasypał nadbiegających strażników. Goblin wyciągnął tubę z torby na plecach bydlaka i pomajstrowa przy niej. Chwilke potem jego wzmocniony głos roznosił sie po mieście
-Uwaga uwaga. To tylko drobne zamieszabie, prosze sie rozejść. Nieprawda jest, że zrzucają tutaj darmowe mydło. Ciepóa zupa jest po drugiej stronie mieściny. Prosze się rozejść.
Zwieracz kopnął jakiegoś idiotę który kłuł go mieczem po palcach. Gdy juz w miarę sie uspokajało zgrabnym ruchem Goblin zmusioł wielkoluda do przywalenie sobie w łeb.
-Cu ty myślisz poj**ie!! To ja tu zarabiam, a ty znowu robisz burde? nie mówie o tym, że zaraz oddała by mi sie piękna kobieta
-UUUoeeaaaOOO
-Nie obchodzi mnie kto zaczął
-OeeeOOIII
- I dobrze, że się naśmiewali, bo jestes brzydki
-OOIIIeee
-I twoją star a też-Splunął
Zszedł i wrócił do reszty
-Moje imie- Goiblin... Zwykły Goblin, agent stworzonych przez samego siebie byrytryjskich służ specjalnych, numer 007.- skinął na kelnerkę- Martini... wstrząśnięte, nie mieszane.
-Zwieracz, debilu! Co Cie napadło
Pociągnął na linkę i grad kulek zasypał nadbiegających strażników. Goblin wyciągnął tubę z torby na plecach bydlaka i pomajstrowa przy niej. Chwilke potem jego wzmocniony głos roznosił sie po mieście
-Uwaga uwaga. To tylko drobne zamieszabie, prosze sie rozejść. Nieprawda jest, że zrzucają tutaj darmowe mydło. Ciepóa zupa jest po drugiej stronie mieściny. Prosze się rozejść.
Zwieracz kopnął jakiegoś idiotę który kłuł go mieczem po palcach. Gdy juz w miarę sie uspokajało zgrabnym ruchem Goblin zmusioł wielkoluda do przywalenie sobie w łeb.
-Cu ty myślisz poj**ie!! To ja tu zarabiam, a ty znowu robisz burde? nie mówie o tym, że zaraz oddała by mi sie piękna kobieta
-UUUoeeaaaOOO
-Nie obchodzi mnie kto zaczął
-OeeeOOIII
- I dobrze, że się naśmiewali, bo jestes brzydki
-OOIIIeee
-I twoją star a też-Splunął
Zszedł i wrócił do reszty
-Moje imie- Goiblin... Zwykły Goblin, agent stworzonych przez samego siebie byrytryjskich służ specjalnych, numer 007.- skinął na kelnerkę- Martini... wstrząśnięte, nie mieszane.
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Czerwona Orientalna Prawica

-
- Mat
- Posty: 560
- Rejestracja: piątek, 30 listopada 2007, 21:19
- Numer GG: 9916608
- Lokalizacja: Karczma "Miś Kudłacz"
Re: [storytelling]skarb Negrasha
W ostatniej chwili cofnął nadciągającą falę wody i wchłonął ja z powrotem do kręgu, także dołączając do czekających w tawernie osób.
- Ten twój troll, widać wymyka ci się czasami spod kontroli - Keyhell mrugnął do Zwykłego Goblina Pijącego Martinii Wstrząśnięte Nie Mieszane.
- Ten twój troll, widać wymyka ci się czasami spod kontroli - Keyhell mrugnął do Zwykłego Goblina Pijącego Martinii Wstrząśnięte Nie Mieszane.

-
- Bosman
- Posty: 2006
- Rejestracja: niedziela, 17 grudnia 2006, 11:38
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Nie chcesz wiedzieć... naprawdę nie chcesz wiedzieć...
Re: [storytelling]skarb Negrasha
Schowała twarz między dłońmi... toż to jakaś banda pomyleńców.
Gdy słyszała o napadzie na skarbiec króla myślała, że przyjdą tu Laserker - książę złodziei, Ywenreger - najlepszy najemnik w tym królestwie i jakiś elf z puszczy władający łukiem lepiej niż dłońmi... no i jeszcze Ewerana, jedyna kobieta której Iliraonisa czegokolwiek zazdrościła.... no, jej i jej podobnym.
A najgorsze, że nie była to nawet banda ze śmiesznych opowieści, bo o poważnych nie ma co wspominać.
ONI CHCĄ OKRAŚĆ KRÓLA? Nie wkradliby sie nawet do karczmy... ciekawe jak tu weszli?
Gdy słyszała o napadzie na skarbiec króla myślała, że przyjdą tu Laserker - książę złodziei, Ywenreger - najlepszy najemnik w tym królestwie i jakiś elf z puszczy władający łukiem lepiej niż dłońmi... no i jeszcze Ewerana, jedyna kobieta której Iliraonisa czegokolwiek zazdrościła.... no, jej i jej podobnym.
A najgorsze, że nie była to nawet banda ze śmiesznych opowieści, bo o poważnych nie ma co wspominać.
ONI CHCĄ OKRAŚĆ KRÓLA? Nie wkradliby sie nawet do karczmy... ciekawe jak tu weszli?
Grupa Nieszanowania Praw Ludzkich oraz Wspierania Bratniej Nienawiści na Tawernie
Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.
Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.

-
- Pomywacz
- Posty: 26
- Rejestracja: czwartek, 24 stycznia 2008, 16:03
- Numer GG: 0
Re: [storytelling]skarb Negrasha
Enchoreus zamyślił się na chwilę."Może lepiej było nie pytac o pomoc, chociaż mięso armatnie się przyda"
-Kurduplu jak mam na ciebie mówić? -spytał goblina-Bo "zwykły goblin" to trochę przydługie?-
Nagle jego uwagę przykuła załamana dziewczyna siedząca przy wampirze.
-Pani kelner morze nas pani zostawić samych?-
-Kurduplu jak mam na ciebie mówić? -spytał goblina-Bo "zwykły goblin" to trochę przydługie?-
Nagle jego uwagę przykuła załamana dziewczyna siedząca przy wampirze.
-Pani kelner morze nas pani zostawić samych?-

-
- Bombardier
- Posty: 827
- Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 17:04
- Numer GG: 1074973
- Lokalizacja: Sandland
Re: [storytelling]skarb Negrasha
Tarrantës Qd’mer
Gigantyczna dziewka schyliła swe zchybrydyzowane cielsko na wysokość, Gobliniego łba. Mlasnęła mu szczękami przed oczyma, rzucając zdeterminowane spojrzenie, jakie gady jej pokroju najczęściej rzucały jajom w opuszczonych gniazdach, wystawiła kusząco język machając nim kilkakrotnie wokół jego aury, po czym wysyczała.
-Sssśśśmierdzisz
Poczym znienacka prostym ruchem ręki zrzuciła go z krzesła, zajmując jego miejsce, łamiąc je następnie pod swym ciężarem. Zaserwowała pozostałym jeden z swych uroczych kobiecych uśmieszków, schludnie przysiadając się do stolika, dłonie na stole, łokcie z dala, pierś wypięta, oczy lekko zmrużone.
-Witam jesstem Tarrante miło mi wass poznać. Chociażż nie, mam to głęboko w d*pie, chciałam zrobić tylko miłe wrażenie. Zatem do rzeczy; czy maszz jakiśś dowód, czy od razu mamy cię porąbać na kawałeczki w jakimśś zaułku, za sstratę naszzego czassu (hehehe)
Śmiech nie koniecznie mógł oznaczać lekkie podejście do sprawy.
Myślałam, że czekamy do piątku? Co jest? Poczekajcie, dajcie mi odpisać... jejuniu
Następną turę, Tarrante męczyła pół-elfa w sprawie dowodu, nie bacząc na szalejącego Trola.
Gigantyczna dziewka schyliła swe zchybrydyzowane cielsko na wysokość, Gobliniego łba. Mlasnęła mu szczękami przed oczyma, rzucając zdeterminowane spojrzenie, jakie gady jej pokroju najczęściej rzucały jajom w opuszczonych gniazdach, wystawiła kusząco język machając nim kilkakrotnie wokół jego aury, po czym wysyczała.
-Sssśśśmierdzisz
Poczym znienacka prostym ruchem ręki zrzuciła go z krzesła, zajmując jego miejsce, łamiąc je następnie pod swym ciężarem. Zaserwowała pozostałym jeden z swych uroczych kobiecych uśmieszków, schludnie przysiadając się do stolika, dłonie na stole, łokcie z dala, pierś wypięta, oczy lekko zmrużone.
-Witam jesstem Tarrante miło mi wass poznać. Chociażż nie, mam to głęboko w d*pie, chciałam zrobić tylko miłe wrażenie. Zatem do rzeczy; czy maszz jakiśś dowód, czy od razu mamy cię porąbać na kawałeczki w jakimśś zaułku, za sstratę naszzego czassu (hehehe)
Śmiech nie koniecznie mógł oznaczać lekkie podejście do sprawy.
Myślałam, że czekamy do piątku? Co jest? Poczekajcie, dajcie mi odpisać... jejuniu
Następną turę, Tarrante męczyła pół-elfa w sprawie dowodu, nie bacząc na szalejącego Trola.

-
- Bosman
- Posty: 2006
- Rejestracja: niedziela, 17 grudnia 2006, 11:38
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Nie chcesz wiedzieć... naprawdę nie chcesz wiedzieć...
Re: [storytelling]skarb Negrasha
- Pani kelner? - Ilira nie wiedziała czy ma to wziąć za pochlebstwo, czy zniewagę biorąc pod uwage powabne kształty tutejszych kelnerek - Zgadzam sie z tym paszczakiem i jak mi nie dasz poważnego powodu, aby tego nie robić urwe ci jaja i urwe je dla mojego psa... nie mam psa, ale se kupie. - kurw* - Zamierzasz ot tak se wparować do pałacu którego najpewniej pilnuje kilkuset, jeśli nie kilka_tysięcy ostrych krasnoludów z bardzo dużymi... i ostrymi toporami?
Idiotyzm.
Nie wiedziała dlaczego jeszcze tam siedzi. Miała ochotę po_raz pierwszy opuścić to miasto, zdobyć trochę forsy i założyć normalny warsztat. I rodzine, ale jeśli w zamian będzie musiała męczyć się w ten sposób to już woli burdel... jeszcze się nie zaczeło, a już pragnie końca.
Idiotyzm.
Nie wiedziała dlaczego jeszcze tam siedzi. Miała ochotę po_raz pierwszy opuścić to miasto, zdobyć trochę forsy i założyć normalny warsztat. I rodzine, ale jeśli w zamian będzie musiała męczyć się w ten sposób to już woli burdel... jeszcze się nie zaczeło, a już pragnie końca.
Grupa Nieszanowania Praw Ludzkich oraz Wspierania Bratniej Nienawiści na Tawernie
Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.
Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.

-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Re: [storytelling]skarb Negrasha
Daxadar Khaies
"Skąd ten człowiek wie, że jestem mrocznym elfem? Drow? Kto wymyślił taką nazwę? Gdybym go dorwał to puściłbym go przywiązanego bebechami go galopującego konia. Pożałowałby takich pomysłów."
- Goblinie a może Twój kumpel też będzie chciał się czegoś napić? Spytaj go co chciałby pić i niech wypije na mój koszt. W końcu on też będzie brał udział w tej akcji. - zwrócił się do zielonoskórego.
" Dziwne, że on tutaj siedzi w miarę spokojnie. Nawet na takie gówno jakim jest. Są tu elfy, a on rozmawia jak z równymi sobie. Pewnie ten jego olbrzym dodaje mu odwagi."
- Drogie panie proszę was o spokój. Bez Enchoreusa nigdzie nie zajdziemy, więc trzymajcie nerwy na wodzy. Póki co. Pewnie i tak skończy się na tym, że w połowie drogi jedno nieodpowiednie słowo i się powybijamy wszyscy nawzajem. Lepiej więc troszeczkę poczekać. - starał się uspokoić sytuację.
" No to mamy przerąbane. Dwie kobiety z charakterkiem, wkurwiający kurdupel, jeszcze bardziej wkurwiający i na dodatek wywyższający się krwiopijca i na dodatek dwa ścierwa w postaci chyba niemych elfów, prawdopodobnie miecznik i łucznik. Oczywiście jeszcze Enchoreus, który więcej ukrywa niż mówi. Przynajmniej będzie trochę zabawy z brodatymi kwadratowymi kurduplami."
- Enchoreusie powiedz mi ile będzie krasnali na zamku krasnoludzkiego monarchy? - spytał myśląc o ofierze jaką złoży Khaine'owi.
"Skąd ten człowiek wie, że jestem mrocznym elfem? Drow? Kto wymyślił taką nazwę? Gdybym go dorwał to puściłbym go przywiązanego bebechami go galopującego konia. Pożałowałby takich pomysłów."
- Goblinie a może Twój kumpel też będzie chciał się czegoś napić? Spytaj go co chciałby pić i niech wypije na mój koszt. W końcu on też będzie brał udział w tej akcji. - zwrócił się do zielonoskórego.
" Dziwne, że on tutaj siedzi w miarę spokojnie. Nawet na takie gówno jakim jest. Są tu elfy, a on rozmawia jak z równymi sobie. Pewnie ten jego olbrzym dodaje mu odwagi."
- Drogie panie proszę was o spokój. Bez Enchoreusa nigdzie nie zajdziemy, więc trzymajcie nerwy na wodzy. Póki co. Pewnie i tak skończy się na tym, że w połowie drogi jedno nieodpowiednie słowo i się powybijamy wszyscy nawzajem. Lepiej więc troszeczkę poczekać. - starał się uspokoić sytuację.
" No to mamy przerąbane. Dwie kobiety z charakterkiem, wkurwiający kurdupel, jeszcze bardziej wkurwiający i na dodatek wywyższający się krwiopijca i na dodatek dwa ścierwa w postaci chyba niemych elfów, prawdopodobnie miecznik i łucznik. Oczywiście jeszcze Enchoreus, który więcej ukrywa niż mówi. Przynajmniej będzie trochę zabawy z brodatymi kwadratowymi kurduplami."
- Enchoreusie powiedz mi ile będzie krasnali na zamku krasnoludzkiego monarchy? - spytał myśląc o ofierze jaką złoży Khaine'owi.

Fioletowy Front Wyzwolenia Mrówek
Klub Przyjaciół Kawy

-
- Bosman
- Posty: 2349
- Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
- Numer GG: 9149904
- Lokalizacja: Wrzosowiska...
Re: [storytelling]skarb Negrasha
-Wow... ostra z ciebie kobitka-Mlasnął-A ten języczek... mrrrrr- zamruczal.
Kiedy usłyszał "kurdupla" pstryknał palcami
-Nie jestes godzień, smierdzielu znać moje imie-Odpowiedział z błogim uśmiechem-Wystarczy jedno słowo a Zwieracz spali tę budę. Pstryknął ponownie.
-Co do drinka-Spojrzał na kolesia proponującego alkohol zwieraczowi- to ucze moje maleństwo życia w pokorze i uczciwości. Upijanie się nie jest w dobrym guście... zreszta widziałes jakim debilem jest to coś, to pomyśl co zrobi jak sie spije... nie, lepiej niech zyje w błogiej nieświadomości.
-A więc... po pierwsze- Mówcie mi Zwykły Goblin. Jak jest to dla was zbyt trudne, to po prostu goblin. Nie zwracać się do mnie vel kurdupel, bo zwieracz ma odporna skórę na magioczne pociski i inne pierdoły, nie zwracać się do mnie smierdziel, bo Zwieracza nie bolą ciosy miecza. No i nie traktować mnie jak członka drużyny, bo to mnie obraża-Splunał
-Ja was nie lubię, a wy mnie i niech tak zostanie. Co do pani wężowy-zadek, tylko seks, żadnego związku. Nie mam ochoty ani kasy na spacery, kolacje i prezenty-Oblizał się.
Kiedy usłyszał "kurdupla" pstryknał palcami
-Nie jestes godzień, smierdzielu znać moje imie-Odpowiedział z błogim uśmiechem-Wystarczy jedno słowo a Zwieracz spali tę budę. Pstryknął ponownie.
-Co do drinka-Spojrzał na kolesia proponującego alkohol zwieraczowi- to ucze moje maleństwo życia w pokorze i uczciwości. Upijanie się nie jest w dobrym guście... zreszta widziałes jakim debilem jest to coś, to pomyśl co zrobi jak sie spije... nie, lepiej niech zyje w błogiej nieświadomości.
-A więc... po pierwsze- Mówcie mi Zwykły Goblin. Jak jest to dla was zbyt trudne, to po prostu goblin. Nie zwracać się do mnie vel kurdupel, bo zwieracz ma odporna skórę na magioczne pociski i inne pierdoły, nie zwracać się do mnie smierdziel, bo Zwieracza nie bolą ciosy miecza. No i nie traktować mnie jak członka drużyny, bo to mnie obraża-Splunał
-Ja was nie lubię, a wy mnie i niech tak zostanie. Co do pani wężowy-zadek, tylko seks, żadnego związku. Nie mam ochoty ani kasy na spacery, kolacje i prezenty-Oblizał się.
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Czerwona Orientalna Prawica

-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Re: [storytelling]skarb Negrasha
Daxadar Khaies
- No właśnie jestem ciekaw co Zwieracz zrobiłby gdyby wypił coś troszeczkę mocniejszego niż woda czy sok. Myślę, że mogłoby się zrobić ciekawie. - stwierdził.
" Może da się wykorzystać tego olbrzyma do tego, by zdobył kilka ofiar dla Boga Krwi. "
- Przepraszam was na moment. Za minutkę wrócę. - zwrócił się do wszystkich przy stole. Chciał ujść za kogoś z wyższych sfer. A nóż mu się uda.
Podszedł do lady. Złapał kelnerkę w pasie i przyciągnął ją do siebie.
- Kochanie spraw, by beczka mocnego trunku znalazła się przy tym olbrzymie przy wejściu, a on zainteresował się jej zawartością. Przy okazji daj mi butelkę dobrego wina. - szepnął jej na ucho.
Niewidocznym ruchem przekazał jej sakiewkę pełną monet.
Gdy kobieta podała mu butelkę ze szlachetnym trunkiem podziękował jej, ściągnął chustę z twarzy i pocałował ją. Następnie ponownie założył chustę i powrócił do stolika.
- Co to za rozmowa o interesach bez butelki dobrego wina? - zadał pytanie retoryczne.
Usiadł, otworzył butelkę i polał wszystkim.
- No właśnie jestem ciekaw co Zwieracz zrobiłby gdyby wypił coś troszeczkę mocniejszego niż woda czy sok. Myślę, że mogłoby się zrobić ciekawie. - stwierdził.
" Może da się wykorzystać tego olbrzyma do tego, by zdobył kilka ofiar dla Boga Krwi. "
- Przepraszam was na moment. Za minutkę wrócę. - zwrócił się do wszystkich przy stole. Chciał ujść za kogoś z wyższych sfer. A nóż mu się uda.
Podszedł do lady. Złapał kelnerkę w pasie i przyciągnął ją do siebie.
- Kochanie spraw, by beczka mocnego trunku znalazła się przy tym olbrzymie przy wejściu, a on zainteresował się jej zawartością. Przy okazji daj mi butelkę dobrego wina. - szepnął jej na ucho.
Niewidocznym ruchem przekazał jej sakiewkę pełną monet.
Gdy kobieta podała mu butelkę ze szlachetnym trunkiem podziękował jej, ściągnął chustę z twarzy i pocałował ją. Następnie ponownie założył chustę i powrócił do stolika.
- Co to za rozmowa o interesach bez butelki dobrego wina? - zadał pytanie retoryczne.
Usiadł, otworzył butelkę i polał wszystkim.

Fioletowy Front Wyzwolenia Mrówek
Klub Przyjaciół Kawy
