[D&D] Tolerancja

-
- Marynarz
- Posty: 165
- Rejestracja: środa, 8 marca 2006, 19:10
- Numer GG: 5211689
Re: Tolerancja (D&D)
-Dzieki niebiosom...i oczywiscie szanownym towarzyszom!-krzyknal w miare zadowolony bard po uslyszeniu Aranei...po chwili ponownie sie zachmurzyl-nie wyjdzie dopoki nie odzyska sprzetu.Mniejsza o zywnosc i pieniadze-i tak nie bylo tego duzo.Ale bez instrumentu nie rzucilby sie na ta misje nawet gdyby zaplata byla warta male panstewko.*Moze mi znowu pomoga*.Szybko sie ubral, po czym zszedl na dol.
-Obawiam sie, ze wyjdziemy z opoznieniem, albo bede was musial gonic.Na poczatek przydaloby sie odzyskac moje rzeczy-rzekl bard, po czym zaczal oczekiwac na pytania ktorymi go pewnie zasypie druzyna.
-Obawiam sie, ze wyjdziemy z opoznieniem, albo bede was musial gonic.Na poczatek przydaloby sie odzyskac moje rzeczy-rzekl bard, po czym zaczal oczekiwac na pytania ktorymi go pewnie zasypie druzyna.

-
- Mat
- Posty: 468
- Rejestracja: czwartek, 29 listopada 2007, 12:11
- Numer GG: 11764336
- Lokalizacja: Leszno
Re: Tolerancja (D&D)
Dla wszystkich
Witaj- powiedział Errer do nadchodzącego barda- A cóż to się stało, że zniknęło twoje ubranie... No i ten guz na czole... O tym możemy jeszcze pogadać tu i teraz. Tylko uwijaj mi się z opowieścią, bo chciałbym jak najszybciej wyruszyć, choć z drugiej strony chętnie ci pomogę. Powiedzmy, że sporo mogę w tym mieście... Ale szybko mów o co chodzi. Czekał na opowieść, dalej pałaszując jajecznicę. A tak w ogóle- zwrócił się do reszty- jak podoba wam się miasto?
Witaj- powiedział Errer do nadchodzącego barda- A cóż to się stało, że zniknęło twoje ubranie... No i ten guz na czole... O tym możemy jeszcze pogadać tu i teraz. Tylko uwijaj mi się z opowieścią, bo chciałbym jak najszybciej wyruszyć, choć z drugiej strony chętnie ci pomogę. Powiedzmy, że sporo mogę w tym mieście... Ale szybko mów o co chodzi. Czekał na opowieść, dalej pałaszując jajecznicę. A tak w ogóle- zwrócił się do reszty- jak podoba wam się miasto?
Mój miecz to moja siła

-
- Marynarz
- Posty: 165
- Rejestracja: środa, 8 marca 2006, 19:10
- Numer GG: 5211689
Re: Tolerancja (D&D)
-Czy wystarczy ci wiedza, ze zostalem okradziony przez 2 przygodne panienki?-zapytal Ekthelion.Wolal nie mowic za duzo o tej nocy, w takich chwilach i bardowie nie maja pieknego, plynnego jezyka.
-Poszukiwanie bym zaczal od przepytania karczmarza i zbadania pozostalych karczm.
-Poszukiwanie bym zaczal od przepytania karczmarza i zbadania pozostalych karczm.

-
- Mat
- Posty: 468
- Rejestracja: czwartek, 29 listopada 2007, 12:11
- Numer GG: 11764336
- Lokalizacja: Leszno
Re: Tolerancja (D&D)
Dla wszystkich
Errer wybuchł szczerym śmiechem: Bawidamek się pieprzony znalazł... No nic będziemy musieli odłożyć "śledztwo" w czasie, aż do naszego powrotu. Teraz nie ma na to czasu... Chociaż mam swoje przypuszczenia. Jak zapewne już wicie, to miasto jest skupiskiem wyrzutków i odmieńców, którzy postanowili żyć godnie, jednak w normalnym mieście nie było już dla nich miejsca. Od pewnego czasu dostajemy zgłoszenia od podobnych tobie ofiar, którzy mówią o dwóch pięknych i wyuzdanych kobietach, które zawsze okradają wszystkich według tego samego schematu... Jednak zawsze wyglądają również inaczej. Dlatego doszliśmy do wniosków, iż najprawdopodobniej jest to para sekkubów... Cholernie ciężkie do namierzenia! No ale tym zajmiemy się dopiero po powrocie. Wojownik odstawił od siebie talerz po jajecznicy i sięgnął po plecak. Wyciągnął z niego sześć równych, wykonanych z czerwonej skóry sakiewek i rzucił je na stół. Brzęk jaki wydały był bardo miły i nie pozostawiał wątpliwości- W każdej nich znajdowało się złoto: Oto umówiona w liście zapłata. Udajcie się teraz na targ, czyli wyjdźcie z karczmy i aż na niego nie traficie idźcie prosto. Kupcie coś co może wam się przydać w drodze i nie zapomnijcie o prowiancie. Ty Ekthelion kup cały ekwipunek... Będziesz musiał się targować- znowu się zaśmiał mając w myśli to jak bard dał się wyrolować- A teraz na mnie czas. Idę zgłosić twoją stratę do staży może oni coś pomogą. Kiedy skończycie zakupy przyjdźcie pod bramę miejską razem z waszymi wielbłądami. Bywajcie! Skończył paplać i wyszedł z karczmy. Sześć czerwonych woreczków nadal leżało na stoliku.
Errer wybuchł szczerym śmiechem: Bawidamek się pieprzony znalazł... No nic będziemy musieli odłożyć "śledztwo" w czasie, aż do naszego powrotu. Teraz nie ma na to czasu... Chociaż mam swoje przypuszczenia. Jak zapewne już wicie, to miasto jest skupiskiem wyrzutków i odmieńców, którzy postanowili żyć godnie, jednak w normalnym mieście nie było już dla nich miejsca. Od pewnego czasu dostajemy zgłoszenia od podobnych tobie ofiar, którzy mówią o dwóch pięknych i wyuzdanych kobietach, które zawsze okradają wszystkich według tego samego schematu... Jednak zawsze wyglądają również inaczej. Dlatego doszliśmy do wniosków, iż najprawdopodobniej jest to para sekkubów... Cholernie ciężkie do namierzenia! No ale tym zajmiemy się dopiero po powrocie. Wojownik odstawił od siebie talerz po jajecznicy i sięgnął po plecak. Wyciągnął z niego sześć równych, wykonanych z czerwonej skóry sakiewek i rzucił je na stół. Brzęk jaki wydały był bardo miły i nie pozostawiał wątpliwości- W każdej nich znajdowało się złoto: Oto umówiona w liście zapłata. Udajcie się teraz na targ, czyli wyjdźcie z karczmy i aż na niego nie traficie idźcie prosto. Kupcie coś co może wam się przydać w drodze i nie zapomnijcie o prowiancie. Ty Ekthelion kup cały ekwipunek... Będziesz musiał się targować- znowu się zaśmiał mając w myśli to jak bard dał się wyrolować- A teraz na mnie czas. Idę zgłosić twoją stratę do staży może oni coś pomogą. Kiedy skończycie zakupy przyjdźcie pod bramę miejską razem z waszymi wielbłądami. Bywajcie! Skończył paplać i wyszedł z karczmy. Sześć czerwonych woreczków nadal leżało na stoliku.
Mój miecz to moja siła

-
- Majtek
- Posty: 129
- Rejestracja: czwartek, 26 lipca 2007, 20:08
- Numer GG: 0
Re: Tolerancja (D&D)
Xander
Xander nie mógł uwierzyć w to co zobaczył. Errer wyraźnie go zignorował co niezbyt spodobało się mnichowi. Właściwie to z ledwością panował nad gniewem, pomimo czego udało mu się zachować kamienną twarz. *Skoro tak stawiasz sprawę to możesz sobie te pieniądze i całą wyprawę wsadzić gdzieś.* Oczywiście mógł wziąć pieniądze i zniknąć, ale to kłóciło się z jego honorem. Zresztą kiedy potrzebował pieniędzy, a zdarzało się to rzadko, po prostu je zdobywał. Rozsiadł się wygodnie na krześle i zamówił sobie piwo.
Xander nie mógł uwierzyć w to co zobaczył. Errer wyraźnie go zignorował co niezbyt spodobało się mnichowi. Właściwie to z ledwością panował nad gniewem, pomimo czego udało mu się zachować kamienną twarz. *Skoro tak stawiasz sprawę to możesz sobie te pieniądze i całą wyprawę wsadzić gdzieś.* Oczywiście mógł wziąć pieniądze i zniknąć, ale to kłóciło się z jego honorem. Zresztą kiedy potrzebował pieniędzy, a zdarzało się to rzadko, po prostu je zdobywał. Rozsiadł się wygodnie na krześle i zamówił sobie piwo.

-
- Marynarz
- Posty: 346
- Rejestracja: piątek, 7 grudnia 2007, 09:48
- Numer GG: 0
Re: Tolerancja (D&D)
Gorim stwierdził, że nie potrzebuje robić żadnych zakupów, a jedynym czego teraz pragnął były wyjaśnenia. Podniósł się za wychodzącym Errerem. Chwycił woreczek i wcisnął go za pazuchę.
- Nie wiem jak wy, ale ja idę za nim. Jeśli teraz nie przyciśniemy go do muru, być może do końca wyprawy nie dowiemy się, z czym mamy liczyć. - rzekł donośnie.
- Aranea, Indimar, idziecie ze mną? - spytał.
- Nie wiem jak wy, ale ja idę za nim. Jeśli teraz nie przyciśniemy go do muru, być może do końca wyprawy nie dowiemy się, z czym mamy liczyć. - rzekł donośnie.
- Aranea, Indimar, idziecie ze mną? - spytał.
For Honor & BIG Money!

-
- Mat
- Posty: 554
- Rejestracja: sobota, 18 sierpnia 2007, 17:35
- Numer GG: 6781941
- Lokalizacja: Duchnice k/Pruszkowa
Re: Tolerancja (D&D)
Indimar Gallen
Indy wstał z krzesła i podniósł woreczek.
-Jasne, idę z Tobą Gorim. I tak nie mam na razie nic lepszego do roboty, a z kupnem potrzebnych rzeczy zawsze zdążę.
Podnosi plecak, zarzuca go na plecy, po czym spogląda na barda.
-Słuchaj, jeśli będziesz potrzebował kasy, to mów, pieniądze nie mają dla mnie wielkiego znaczenia. Pewnie podczas naszej wyprawy i tak nieźle się obłowimy.
Indy wstał z krzesła i podniósł woreczek.
-Jasne, idę z Tobą Gorim. I tak nie mam na razie nic lepszego do roboty, a z kupnem potrzebnych rzeczy zawsze zdążę.
Podnosi plecak, zarzuca go na plecy, po czym spogląda na barda.
-Słuchaj, jeśli będziesz potrzebował kasy, to mów, pieniądze nie mają dla mnie wielkiego znaczenia. Pewnie podczas naszej wyprawy i tak nieźle się obłowimy.
A d'yaebl aep arse!

-
- Marynarz
- Posty: 165
- Rejestracja: środa, 8 marca 2006, 19:10
- Numer GG: 5211689
Re: Tolerancja (D&D)
Bard w pierwszym odruchu rzuca sie za Errerem do drzwi, ale w pewnej chwili zatrzymuje sie, wykrecajac na sciane i lapczywym ruchem bierze jedna z milo brzeczacych sakiewek.Spoglada na paladyna, wymamrotuje jakies podziekowania i rzuca sie z powrotem za Errerem.
-Bez instrumentu sie nie ruszam-mowi tonem dziecka ktoremu przed chwila zabrano ulubione grabki-Errer, blagam cie-zrob cos!
-Bez instrumentu sie nie ruszam-mowi tonem dziecka ktoremu przed chwila zabrano ulubione grabki-Errer, blagam cie-zrob cos!

-
- Marynarz
- Posty: 346
- Rejestracja: piątek, 7 grudnia 2007, 09:48
- Numer GG: 0
Re: Tolerancja (D&D)
Gorim Siekacz
-Aranea, idziesz? - spytał gotując się do wyjścia. * Ten bard zaczyna mi juz działać na nerwy...*
- Daj spokój Ekthelion. Kupisz se nową, masz przecież za co - rzucił znudzonym głosem do barda.
-Aranea, idziesz? - spytał gotując się do wyjścia. * Ten bard zaczyna mi juz działać na nerwy...*
- Daj spokój Ekthelion. Kupisz se nową, masz przecież za co - rzucił znudzonym głosem do barda.
For Honor & BIG Money!

-
- Marynarz
- Posty: 348
- Rejestracja: niedziela, 5 sierpnia 2007, 21:29
- Numer GG: 5181070
- Lokalizacja: Gliwice/Ciemnogród
Re: Tolerancja (D&D)
Aranea Kariani
- Idę - oświadczyła ruda, wstając od stolika. Sakiewkę oczywiście zabrała - jak ma się wyposażyć, to się wyposaży, żeby później nie świecić oczami - nie na wszystkich wszak działa piękny uśmiech.
[Sorry, chłopaki, za jakoś posta, ale ja dzisiaj mam mielonkę zamiast mózgu]
- Idę - oświadczyła ruda, wstając od stolika. Sakiewkę oczywiście zabrała - jak ma się wyposażyć, to się wyposaży, żeby później nie świecić oczami - nie na wszystkich wszak działa piękny uśmiech.
[Sorry, chłopaki, za jakoś posta, ale ja dzisiaj mam mielonkę zamiast mózgu]

-
- Mat
- Posty: 468
- Rejestracja: czwartek, 29 listopada 2007, 12:11
- Numer GG: 11764336
- Lokalizacja: Leszno
Re: Tolerancja (D&D)
Dla wszystkich
-Cholera jasna Ekthelion! Nie zachowuj się jak pieprzony bachor- wybuchnął Errer, co było wielce do niego niepodobne- jeszcze jedno słowo, a... Zmarniały bohater wyraźnie się zmieszał i opanował. Podszedł do barda i klepną go po przyjacielsku w ramię: Przepraszam druhu. Nie wiem co mnie napadło. To na pewno stres wywołany tymi wszystkimi przygotowaniami- urwał na chwilę po czym kontynuował anielskim głosem- Wiem ile ten instrument dla ciebie znaczy, ale musisz zrozumieć także moją sytuacje. Nie mam czasu, a wykonanie misji wymaga absolutnej tajemnicy na terenie miasta. Rozumiem, że to frustrujące, iż nic wam nie mówię, jednak obiecuję opowiedzieć wam wszystko podczas jazdy. Ze wszystkimi szczegółami. Masz także moje słowo, że zaraz po powrocie... Czyli za jakieś dwa dni odzyskamy twój instrument. Wiesz, że nie rzucam słów na wiatr i dotrzymuje obietnic. Więc jak będzie? Wytrzymasz te dwa dni, czy mamy wyruszyć bez ciebie? Errer spojrzał bardowi głęboko w oczy, a jego wzrok wyrażał tylko i wyłącznie prośbę.
-Cholera jasna Ekthelion! Nie zachowuj się jak pieprzony bachor- wybuchnął Errer, co było wielce do niego niepodobne- jeszcze jedno słowo, a... Zmarniały bohater wyraźnie się zmieszał i opanował. Podszedł do barda i klepną go po przyjacielsku w ramię: Przepraszam druhu. Nie wiem co mnie napadło. To na pewno stres wywołany tymi wszystkimi przygotowaniami- urwał na chwilę po czym kontynuował anielskim głosem- Wiem ile ten instrument dla ciebie znaczy, ale musisz zrozumieć także moją sytuacje. Nie mam czasu, a wykonanie misji wymaga absolutnej tajemnicy na terenie miasta. Rozumiem, że to frustrujące, iż nic wam nie mówię, jednak obiecuję opowiedzieć wam wszystko podczas jazdy. Ze wszystkimi szczegółami. Masz także moje słowo, że zaraz po powrocie... Czyli za jakieś dwa dni odzyskamy twój instrument. Wiesz, że nie rzucam słów na wiatr i dotrzymuje obietnic. Więc jak będzie? Wytrzymasz te dwa dni, czy mamy wyruszyć bez ciebie? Errer spojrzał bardowi głęboko w oczy, a jego wzrok wyrażał tylko i wyłącznie prośbę.
Mój miecz to moja siła

-
- Marynarz
- Posty: 165
- Rejestracja: środa, 8 marca 2006, 19:10
- Numer GG: 5211689
Re: Tolerancja (D&D)
-2 dni...tyle moge wytrzymac, myslalem ze to potrwa dluzej-powiedzial niezbyt przekonujaco polelf.Wciaz nie byl do konca przekonany, ale widzial, ze Errer ma jakas cholernie wazna sprawe.Jeszcze pare sekund sie zastanawial, wazac wszystko za i przeciw.
-Dobra, ide z wami-dodal, juz calkowicie pewnym tonem.
-Dobra, ide z wami-dodal, juz calkowicie pewnym tonem.

-
- Mat
- Posty: 468
- Rejestracja: czwartek, 29 listopada 2007, 12:11
- Numer GG: 11764336
- Lokalizacja: Leszno
Re: Tolerancja (D&D)
Dla wszystkich
Errer był wyraźnie uszczęśliwiony odpowiedzią barda. Uśmiechnął się, po czym po raz wtóry klepnął go w ramię: Wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć. Następnie odwrócił się do reszty i zapytał: No to kto idzie ze mną od razu, a kto wybiera się jeszcze na targowisko?
Errer był wyraźnie uszczęśliwiony odpowiedzią barda. Uśmiechnął się, po czym po raz wtóry klepnął go w ramię: Wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć. Następnie odwrócił się do reszty i zapytał: No to kto idzie ze mną od razu, a kto wybiera się jeszcze na targowisko?
Mój miecz to moja siła

-
- Mat
- Posty: 554
- Rejestracja: sobota, 18 sierpnia 2007, 17:35
- Numer GG: 6781941
- Lokalizacja: Duchnice k/Pruszkowa
Re: Tolerancja (D&D)
Indimar Gallen
Paladyn podbiegł do Errera.
-Gdzie idziesz ty, tam idę ja. Ale powiedz nam do cholery co jest naszym celem! Przebyliśmy wszyscy szmat drogi aby do Ciebie dotrzeć, a ty nam nawet nie mówisz gdzie idziemy! Nie mam zamiaru odpowiadać za czyjąś śmierć i nosić w sobie wyrzutów sumienia, tylko dlatego że nie powiedziałeś co nam się może zdarzyć!
Indimar był już naprawdę zły, a rzadko unosił się w ten sposób. Po chwili nieco ochłonął.
-Tak się nie traktuje przyjaciół Errer i chyba dobrze o tym wiesz. Pójdę za Tobą wszędzie. Tylko, na Bogów, powiedz mi dokąd i w jakim celu?
Paladyn podbiegł do Errera.
-Gdzie idziesz ty, tam idę ja. Ale powiedz nam do cholery co jest naszym celem! Przebyliśmy wszyscy szmat drogi aby do Ciebie dotrzeć, a ty nam nawet nie mówisz gdzie idziemy! Nie mam zamiaru odpowiadać za czyjąś śmierć i nosić w sobie wyrzutów sumienia, tylko dlatego że nie powiedziałeś co nam się może zdarzyć!
Indimar był już naprawdę zły, a rzadko unosił się w ten sposób. Po chwili nieco ochłonął.
-Tak się nie traktuje przyjaciół Errer i chyba dobrze o tym wiesz. Pójdę za Tobą wszędzie. Tylko, na Bogów, powiedz mi dokąd i w jakim celu?
A d'yaebl aep arse!

-
- Marynarz
- Posty: 348
- Rejestracja: niedziela, 5 sierpnia 2007, 21:29
- Numer GG: 5181070
- Lokalizacja: Gliwice/Ciemnogród
Re: Tolerancja (D&D)
Aranea Kariani
Ruda wstała i położyła dłoń na ramieniu paladyna.
- Uspokój się - poprosiła, po czym zwróciła się do Errera. - Na mnie zawsze możesz liczyć. W końcu nie jechałabym tu z tobą przez dwa tygodnie tylko po to, aby teraz zrezygnować, prawda?
Głos Aranei był pogodny - od samego początku liczyła się z ryzykiem, więc teraz na pewno by się nie wycofała. Puściła oko do Avaresa. *Teraz pozostaje tylko kwestia, jaką decyzję podejmą pozostali...*
Ruda wstała i położyła dłoń na ramieniu paladyna.
- Uspokój się - poprosiła, po czym zwróciła się do Errera. - Na mnie zawsze możesz liczyć. W końcu nie jechałabym tu z tobą przez dwa tygodnie tylko po to, aby teraz zrezygnować, prawda?
Głos Aranei był pogodny - od samego początku liczyła się z ryzykiem, więc teraz na pewno by się nie wycofała. Puściła oko do Avaresa. *Teraz pozostaje tylko kwestia, jaką decyzję podejmą pozostali...*

-
- Majtek
- Posty: 129
- Rejestracja: czwartek, 26 lipca 2007, 20:08
- Numer GG: 0
Re: Tolerancja (D&D)
Xander
Xander zostawił swoje piwo, wziął z sakiewki sztukę złota, rzucił na stół i wyszedł za resztą. Zwyciężyła w nim ciekawość. Miał nadzieje że może innym uda się wyciągnąć coś z Errera. Niestety srodze się zawiódł. Innym także nie udało się skłonić go do mówienia. Popatrzył na przyjaciela i zamyślił się. *Czy rzeczywiście mogę go nazwać przyjacielem?* Postanowił ten problem rozwiązać później.
- Podaj jeden dobry powód dla którego miał bym sie tam udać. Jeśli to jest twój jedyny argument, - tu wyciągnął sakiewkę i potrząsnął nią ostentacyjnie, - to na mnie nie licz.
Xander zostawił swoje piwo, wziął z sakiewki sztukę złota, rzucił na stół i wyszedł za resztą. Zwyciężyła w nim ciekawość. Miał nadzieje że może innym uda się wyciągnąć coś z Errera. Niestety srodze się zawiódł. Innym także nie udało się skłonić go do mówienia. Popatrzył na przyjaciela i zamyślił się. *Czy rzeczywiście mogę go nazwać przyjacielem?* Postanowił ten problem rozwiązać później.
- Podaj jeden dobry powód dla którego miał bym sie tam udać. Jeśli to jest twój jedyny argument, - tu wyciągnął sakiewkę i potrząsnął nią ostentacyjnie, - to na mnie nie licz.

-
- Mat
- Posty: 554
- Rejestracja: sobota, 18 sierpnia 2007, 17:35
- Numer GG: 6781941
- Lokalizacja: Duchnice k/Pruszkowa
Re: Tolerancja (D&D)
Indimar Gallen
Chłopak ciężko westchnął. Opuścił głowę, po czym podniósł wzrok na przyjaciela.
-Nie podoba mi się to. Ale jestem z Tobą, Errerze. Tyle razem przeszliśmy i nigdy nic poważnego się nie stało.-Uśmiechnął się i wskazał palcem szpecącą bliznę na policzku.- No, może poza tym. Więc mówisz że wrócimy tu za dwa dni? W takim razie pójdę zakupić jakieś zapasy na drogę. Woda i prowiant na pewno się przydadzą.
(Czy mamy odgrywać kupowanie wszystkiego, czy można tylko napisać co się kupiło i w jakiej ilości?)
Chłopak ciężko westchnął. Opuścił głowę, po czym podniósł wzrok na przyjaciela.
-Nie podoba mi się to. Ale jestem z Tobą, Errerze. Tyle razem przeszliśmy i nigdy nic poważnego się nie stało.-Uśmiechnął się i wskazał palcem szpecącą bliznę na policzku.- No, może poza tym. Więc mówisz że wrócimy tu za dwa dni? W takim razie pójdę zakupić jakieś zapasy na drogę. Woda i prowiant na pewno się przydadzą.
(Czy mamy odgrywać kupowanie wszystkiego, czy można tylko napisać co się kupiło i w jakiej ilości?)
A d'yaebl aep arse!
