Pokemon [Cień Szansy]

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: Pokemon [Cień Szansy]

Post autor: Perzyn »

Joachim Brennen

Niewielki, żeby nie powiedzieć, że wręcz mikry rozmiar Jozina miał pewną zaletę, mianowicie przynajmniej chwilowo nie trzeba go było trzymać w pokeballu. Zastanawiał się nad mocnymi stronami stworka. Jak by na to nie patrzeć nie wierzył, aby ów mógł się czymkolwiek popisać jeśli chodzi o sprawność, z takim rozmiarem ani siły ani wytrzymałości po nim specjalnie nie oczekiwał, szybkość przy takim sposobie poruszania się również odpadała. Czyli trzeba wierzyć w umiejętności. Pech.

Patrzył na otaczającą go gromadę. Byli rozwrzeszczaną i nadpobudliwą bandą. Cóż, nie obchodzili go zbytnio, on miał własne plany. Nie przejmując się specjalnie pozostałymi poszedł do miasta zrobić drobne zakupy. Śpiwór i mały namiot już miał, pożyczone z sierocińca. Za to dokupił sobie solidny nóż, prowiant na jakiś tydzień i 20 metrów sznura. Do tego mydło i inne drobiazgi potrzebne do koczowniczego życia. Z pieniędzy niewiele zostało, ale pewnie i tak zdoła jakoś zarobić.


Gdy sprawunki miał za sobą spojrzał na mapę. Wzrokiem szukał najbliższego jeziora, w takich miejscach najlepiej było rozbijać obozy będąc piromanem, dzięki temu przypadkowy pożar lasu nie był aż tak niebezpieczny. Z drugiej strony Joachim nie był na tyle głupi żeby podpalać, co popadnie, jednak strzeżonego pan Bóg strzeże. No i nad jeziorem najlepiej jest trenować wodne pokemony. Jeśli znalazł jakieś w okolicy kieruje się w tamtą stronę, jeśli nie to kieruje się do lasu, gdzie będzie szukał jakieś polany nadającej się na obóz. Idąc wesoło pogwizduje jakąś melodyjkę i stopniowo przechodzi z normalnego tempa na swoje tempo marszowe, zmuszając ewentualnych chętnych by za nim podążyć do wzmożonego wysiłku a niektórych wręcz do ustawicznego podbiegania. Cóż, nie wszyscy mają długie nogi i jeszcze dłuższy krok.



Dostaliśmy może jakieś Pokeballe? Jeśli nie to do listy zakupów dopisz tyle sztuk na ile go było stać.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: Pokemon [Cień Szansy]

Post autor: BlindKitty »

Vero Steel

- Joachim, zaczekaj! - Vero nie chciała zostawać sama, przynajmniej na razie. Czuła się strasznie niepewnie, wreszcie mając jakiegoś pokemona, i naprawdę wolała żeby w pobliżu był ktoś, kto w razie czego pomoże jej w jakiejś niespodziewanej sytuacji, która mogła wyniknąć gdy młody trener próbował poradzić sobie z nowym stworkiem.

Za te parę groszy które miała kupiła jakieś niepsujące się jedzenie, z nadzieją, że od czasu do czasu uda im się jednak zjeść coś porządnego gdzieś w lokalu. Vero nie była dobra w gotowaniu, oj nie... Co najwyżej w pieczeniu, ale i to nie za bardzo. A w polowych warunkach to już zupełnie. Kupiła też kilka pokeballi, jakby udało się znaleźć jakiegoś jednego czy drugiego pokemona do upolowania.
- Hm, słuchaj, nie przeszkadza ci że tak za tobą łażę? Przepraszam, ale jakoś nie czuję się pewnie sam na sam z moim pokemonem - powiedziała w pewnym momencie, głaszcząc swojego Pikachu. - A jakoś sąsiedztwo kogoś z tamtych raczej nie poprawiłoby mojego poczucia bezpieczeństwa...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: Pokemon [Cień Szansy]

Post autor: Perzyn »

Joachim Brennen

Vero szła z nim. Nie przeszkadzało mu to, bo nawet, pomimo, że nie należał do osób zbyt towarzyskich to zawsze miło mieć pod ręką kogoś, z kim można pogadać. No i zawsze to większy potencjał bojowy.
- Cóż, miło mi, że uznałaś mnie za osobę godną zaufania. Uśmiechnął się częściowo do dziewczyny a częściowo do swoich myśli dotyczących stawiania jego osoby obok poczucia bezpieczeństwa innych. - Oczywiście możesz iść ze mną jeśli chcesz, ale ostrzegam cię, że warunki będą raczej spartańskie. Mówił prawdę, bo to co planował z pewnością było z zupełnie innej beczki niż to co robili młodzi trenerzy na początku kariery. Ale też wierzył w takie dziwne rzeczy jak w to, że trener też musi brać udział w treningu pupila. - To nie będzie piknik, oj nie.[/b]
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Re: Pokemon [Cień Szansy]

Post autor: Hose15 »

Co do Pokeballi - Ci gracze którzy wpisali je w swój ekwipunek oczywiście, je mają. Oak ich nie rozdał. Gracz który nie wpisał w ekwipunek Pokeballa, niestety musi go kupić. Ale nie martwcie się. Na początek dam tym biedniejszym trochę kasy do zarobienia ;)
Czerwona Orientalna Prawica
Nekonushi
Bombardier
Bombardier
Posty: 890
Rejestracja: piątek, 22 września 2006, 10:04
Numer GG: 10332376
Skype: p.kot.l.
Lokalizacja: W-wa
Kontakt:

Re: Pokemon [Cień Szansy]

Post autor: Nekonushi »

Paul Nekonushi

Po nerwowych oczekiwaniach Paul otrzymał Pokemona. Niestety nie był zachwycony, gdyż tym pokemonem był jeden z jego najmniej lubianych typów pokemonów - Larvitar. Pokemon skalno-ziemny, bodaj numer 246 albo 235 już nie pamiętał do końca... Takie dane były do umieszczenia w Pokedexie albo na twardym dysku, a nie w głowie. Oczywiście miał świadomość, że to jeden z lepszych Poków - podobno jego wyższe formy dorównywały legendarnym - ale wolał mieć fajnego kolegę, niż takiego twardziela. Jedyne co go ucieszyło, to fakt, że jego najwyższa forma to Tyranitar, który był skalno-mrocznym Pokemonem.
- Chodź, Larvitar - rzekł po przeanalizowaniu sytuacji Nekonushi - Hmm... wiesz, nie lubię nazywać Pokemonów, więc dla mnie będziesz po prostu Larvitarem, dobra? - gdy zauważył, że Pokemon zgodził się z tym, wziął go, by się mu uważnie przyjrzeć. Gdy skończył to robić, dał swojemu przyjacielowi jeden ze swoich przysmaków Pokemon. Z radością ujrzał, że wybrał odpowiedni. Potem spytał swojego pupila
- Wolisz wrócić do pokeballa - w tym momencie wyciągnął w jego kierunku kulkę - czy wolisz pochodzić? - pokemon przecząco pomachał łapą przed pokeballem i powiedział
- Larvi-taaar.
- No dobrze - i zmniejszył po czym odłożył pokeballa na miejsce.
Gdy skończył zajmować się swoim Pokemonem, spojrzał co wyprawia cała reszta. Najpierw to, co robili brat i siostra. "Pomyślał by kto." Larvitar też mruknął pogardliwie. Później zaloty tego całego Damsu do Ouzi. "Heh w duchu życzę mu powodzenia." Larvitar mruknął, teraz całkiem przyjaźnie. A w końcu ten cały Mike. Idiota jakiś. Musiał przyznać, że Damsu odpowiedział całkiem zręcznie jak na osobę w której kierunku jest wycelowana kusza. "Nieźle Damsu... będą z ciebie ludzie." Larvitar powiedział do Paula coś w rodzaju
- La, La, Larvi, Larvitar - choć badacz nie rozumiał języka Pokemonów domyślił się, że było to coś w rodzaju ostrzeżenia przed posiadaczem swinuba.
Potem otrzymali drobny prezent od profesora Oak - podziękował, choć dobrze wiedział, czym żywi się jego Pokemon - poza tym zawsze mógł to sprawdzić.
No i wyszli. Stali tak, póki Joachim nie odszedł. Za nim pobiegła Vero i o czymś tam rozmawiali. Paul spojrzał na tych, co zostali, a potem na Larvitara. Szepnął do niego
- Idziemy? - gdy ten kiwnął głową, obaj pobiegli za panienką stalową i Brennerem.
Gdy dobiegli do nich, Nekonushi rzekł
- Weźcie mnie proszę ze sobą - naprawdę reprezentuję coś więcej, niż ten sprzęt. To dla mnie tylko pomoc naukowa - dzięki temu mogę łatwiej identyfikować i badać poszczególne pokemony - jestem badaczem, jak już wcześniej mówiłem.
"Błagam niech się zgodzą - nie wyobrażam sobie, żebym miał iść z tamtymi. No, chyba, że ruszą za nami..."
Obrazek
Obrazek
Czerwona Orientalna Prawica
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: Pokemon [Cień Szansy]

Post autor: BlindKitty »

Vero Steel

Radośnie cmoknęła Joachima w policzek, stając przy tym na palcach.
- Dzięki! - zawołała, uśmiechając się wesoło. - I tak nie lubię pikników - puściła do niego oko - a jak uznam, że mi się nie podoba, to zawsze mogę po prostu się odłączyć, prawda? - i z dużo radośniejszym wyrazem twarzy, karmiąc siedzącego jej na ramieniu Pikachu, który znów zaczął dobierać się do jej nakrycia głowy, ruszyła dalej, kiedy dogonił ich Paul.
Niemal trzepnęła się otwartą dłonią w czoło. Powstrzymał ją właściwie tylko kapelusz. No tak, jeszcze ten dzieciak. Wcześniej go nie zauważyła, jakoś tak cicho siedział... Chyba jest dość nieśmiały, przynajmniej na takiego wyglądał.
- Wiesz, jak dla mnie nie ma problemu - uśmiechnęła się do niego wesoło - Joachim, jak sądzisz, chyba nam chłopak nie zaszkodzi, nie?
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: Pokemon [Cień Szansy]

Post autor: Alucard »

Trojka odeszła.
Zostali on, mistrz swiniaka, piękna panna kwietna i jej brat.
Czwórka.
-Dobrze. Tamci się oddalili. Mamy 3 opcje. Każdy pójdzie w swoja stronę- to mi sie nie widzi, bo nie ukrywam, że towarzystwo pieknej kobiety w naszej paczce bardzo mi odpowiada. Możemy pojść za nimi, chociaz skoro tak szybko sie oddalili widoczne tego nie chcę. No i ostatnia opcja, wedlug mnie najlepsza- chodźmy trenowac w czworke, Zawsze raźniej, bezpieczniej, no i Ouzi będzie miała zapewnione bezpieczeństwo-Nie sprecyzowal czy chodzi o niego czy o jej brata.

Troche niepokoił go Mike, ale dalo się to załatwić.
Wziął go na bok
-Sluchaj, nie chce żadnej rozróby w grupie. Moim zadaniem jest tylko wychodować delejt i poderwać ta piekna panę. Możesz mnie obrażać, wisi mi to-najwyżej sam sie zwieśniaczysz, ale jeżeli przeszkodzisz mi w zrealizowaniu jednego z moich dwoch punktów, to tak ci spierdziele święta, że będziesz wspominal dlugie lata. Nie powiem że cię zabije czy skrzywdzę, bo to głupie i szczeniackie panie kusznik, ale uwierz mi-potrafie uprzykszyc życie. I to za pomoca mojego gadanego. Wspomnij sobie twj wyskok z kusza i przypomnij jak sie skończył.-Odwrócił się
-Nie do ciebie nie mam, ale jak jeszcze raz będziasz miał atak paranoi-trzymaj się z dala ode mnie.

Podbiegł do dziewczyny. Obok niego lazl Delejt. po co go pakować do poketballa, skoro wędrówka widocznie go cieszyła. Gdy zobaczył dziewczyne ponownie wyciagna rękę
-Wystarczy raz na dzień-szepnał Damsu do Maczopa
-Gdzie będziemy trenować...? a może najpierw udamy się do sklepu. Trzeba uzupelnić zapasy-uśmiechnał się
-Ten gościu z pajakiem to naprawde twór brat? Nie jest za bardzo podobny. Wiesz, nie jest przystojny, a ty jestes piekna-mrugna szelmowsko
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Keyhell
Mat
Mat
Posty: 560
Rejestracja: piątek, 30 listopada 2007, 21:19
Numer GG: 9916608
Lokalizacja: Karczma "Miś Kudłacz"

Re: Pokemon [Cień Szansy]

Post autor: Keyhell »

Mike zerknął za oddalającą się trójką. Potem spojrzał na trójkę z, którą przyszło mu zostać.
"hmmm... Widać, tworzą sie tu dwie pary. A co tam pójdę z nimi. Nie mam nic do stracenia."
Kiedy Damsu zaciągnął go na bok i zaczął filozofować Mike przerwał mu.
-Słuchaj. Ja też nie chcę awantur ani niczego takiego. Mam normane cele, takie jak ty. No może poza tym podrywem - mrugnął - i myślę, że cała ta wrogość jest niepotrzebna. Nie widzę potrzeby ani uprzykrzania życia psychicznie ani fizycznie. Nie mówię odrazu o przyjaźni. A gdzie mi tam! Poprostu mam na myśli współpracę. Przemyśl to.
Dał podrywaczowi odejść w stronę swojej miłości. Po chwili wypuścił Swinuba z pokeballa.
"Chodź Clacker. Czas na trening"
Dołączył do reszty.
-Myślę, że małe zakupy zrobiłyby nam na dobre. Mamy w kończu mnóstwo czasu.
Skrzywił się na kolejną próbę podrywu ze strony Damsa. Mike czuł się trochę dziwnie idąc koło tych dwojga. Czuł sie w podobny sposób, jakby usiadł na ławce w parku koło obściskujących się i całujących namiętnie ludzi.
Zerknął na Swinuba.
-O cholera! Właśnie! Muszę się dowiedzieć jakiej ty jesteś płci. Mam nadzieję, żeś jest facet. Nie zawiedź mnie kolego.
Pobiegł szybko do Oaka żeby dowiedzieć się jakiej jest płci i po chwili wrócił.
Nekonushi
Bombardier
Bombardier
Posty: 890
Rejestracja: piątek, 22 września 2006, 10:04
Numer GG: 10332376
Skype: p.kot.l.
Lokalizacja: W-wa
Kontakt:

Re: Pokemon [Cień Szansy]

Post autor: Nekonushi »

Keyhell pisze:-O cholera! Właśnie! Muszę się dowiedzieć jakiej ty jesteś płci. Mam nadzieję, żeś jest facet. Nie zawiedź mnie kolego.
Pobiegł szybko do Oaka żeby dowiedzieć się jakiej jest płci i po chwili wrócił.
Śmietanka, hę? Najpierw się naucz czytać ze zrozumieniem :wink:
Hose15 aka prof. Oak pisze:Ouzi. Twój Pokemon jest samiczką. Wszystkie inne to samce. Jeśli chcecie możecie już iść.


@edit: A tak przy okazji...

http://orz.4chan.org/cgl/src/1199009724742.jpg
Obrazek
Obrazek
Czerwona Orientalna Prawica
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: Pokemon [Cień Szansy]

Post autor: Perzyn »

Joachim Brennen

Poza całkiem miłym towarzystwem Vero pojawił się ten technoświr. Cóż, dziewczyna się zgodziła, więc gdyby teraz tamtego po chamsku spławił, jak miał ochotę uczynić, mogłaby się zrazić.
- Jak chcesz z nami iść to proszę bardzo. Ale wiedz, że nie będzie taryfy ulgowej ani nic w tym stylu. Za to będzie las, dzikie pokemony i ciężka praca. Joachim często znikał na kilka dni z bidula i szwędał się po górach, dzięki temu był w dobrej kondycji, patrząc na Paula nie spodziewał się aby ten dał radę. A w planach były liczne atrakcje taki jak trening siłowy i szybkościowy. Co prawda przeznaczony był głównie dla Jozina, ale jakimż byłby trenerem, jeśli nie dzieliłby trudów ze swoim podopiecznym? Ruszył do przodu swoim typowym marszem.
- No to drużyno, naprzód! Jeśli Vero trzymała dzielnie tempo to nie zwalniał bez względu na „badacza”, lecz jeśli dziewczyna nie nadążała lub co gorsza była zwolennikiem zasady, że stado jest tak szybkie jak jego najwolniejszy osobnik to starał się nieco zwolnić. W marszu nucił pod nosem jakąś dziwną piosenkę.
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Re: Pokemon [Cień Szansy]

Post autor: Hose15 »

Joachim Brennen, Vero Steel, Paul Nekunoshi
Joachimowi udało się zakupić potrzebne rzeczy. Reszta starczyła na 5 Pokeballi. Wrócił pod dom Oak'a dość szybko. Tam dołączyła do niego Vero oraz Paul. Młody Brennen znalazł na mapie jezioro. Było ono położone jakieś 3 km na północ od Pallet Town. Otaczały go lasy. Za tą roślinnością znajdowało się Pewter City. Miasto w którym jest okazja zdobycia pierwszej odznaki. Mimo tego iż, można szybko się tam dostać, równie łatwo można przegrać z Liderem Gymu. Nazywa się Fujiwara Kaito. Rezyduje tam mniej więcej 5 lat. Vero udało kupić się prowiant na tydzień oraz 5 Pokeballi. Całość wyniosła 75 Ryo. Trochę grosza jeszcze zostało. Wolnymi krokami cała Wasza trójka oddalała się z miasta. Jakiś cień przemknął nad Waszymi głowami...Chwila moment, a może to przywidzenie?
Damsu Gaspar, Ouzi i Othe, Mike Raynor
Byliście dość kolorową kompanią. Wśród Was wyróżniało się kilka osobowości. Chociażby Damsu. Miał niesamowity charakter, no i ciągle dążył do podrywania pięknej Ouzi. Pokemony przebywały poza Pokeballami. Najwyraźniej cieszyły się z tego powodu. Kierunek Waszej podróży to największy sklep w Pallet Town o nazwie "Pokeland". Można było kupić tam wszystko. Podczas drogi do sklepu, ogarniało Was uczucie jakby ktoś Was obserwował. Było to dość niepokojące. Gdy weszliście do sklepu, zauważyliście mnóstwo półek z rzeczami dla Pokemonów. Przeróżne Balle na Poki, maście, jedzenie, ozdoby i biżuteria dla pupilków. Dosłownie wszystko. Za ladą stała uśmiechnięta dziewczyna. Cały budynek monitorowały kamery. W środku ładnie pachniało i było czysto.
Eric Xeros
Wszyscy trenerzy rozdzielili się. Wytworzyły się dwie grupki. Jedna poszła na północ, a druga do centrum miasta. Skarmory poleciał za trzyosobową grupą. Po kilkunastu minutach wrócił by powiadomić iż najprawdopodobniej udają się w okolice Błękitnych Jezior. Nie wiedziałeś co robić. Te dzieciaki rozdzieliły się, co pokrzyżowało Ci trochę plany. Jakim cudem kamień mógł być w ich rękach? A może oni jeszcze o niczym nie wiedzą...?
Czerwona Orientalna Prawica
Keyhell
Mat
Mat
Posty: 560
Rejestracja: piątek, 30 listopada 2007, 21:19
Numer GG: 9916608
Lokalizacja: Karczma "Miś Kudłacz"

Re: Pokemon [Cień Szansy]

Post autor: Keyhell »

Mike Raynor

Mike stanął twarzą do reszty
-Za 5 minut koło wyjścia. Ja kupie wszystko co potrzebuję i wróce. Wy róbcie co chcecie, ale radze wam zrobić małe zakupy.
Mike rozejrzał się po sklepie. Było w nim wszystko.
Wpierw kupił 5 pokeballi. Potem rozejrzał sie za solidnym nożem.
"Trzeba wystrugać kilkanaście solidnych bełtów"
Następnie zakupił trochę prowiantu i zapalniczkę.
Wrócił do umówianego miejsca.
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: Pokemon [Cień Szansy]

Post autor: Alucard »

Co mógł zrobić Damsu?
Damsu polazł za Ouzi. Ale żeby nie było, że sie na[rzyksza chwile potem odszedł do innych półek.
Zakupy. Wziął 5 poketballi, jakie jedzenie i ładny breloczek z vulpixem (ech, gdzież te gadżety nie dotra. Cos słynne sie poki zrobiły ostatnio)
Przyda sie-popatrzył na niewielkiego liska zrobionego z barwionego szkła.
Już w myślach widział tę sceną
"-Proszę. To dla Ciebie.
-Ależ nioe trzeba było. To jest... piekne...
-Piękny drobiazg dla pieknej kobiety
-Hmmm... Damsu. Jesteś taki miły. Teraz ja będe miła dla Ciebie...
"
W tym momencie jakis dzieciak popchnął go i wyrwał z marzeń
-Ty gówniarzu!!! Waśnie przeszkodziłes wybuchowi namiętności-Wrzasnał za nim. Sprzedawczyni, kilka szczeniaków przy kasie i chłopaczek spojrzeli zdziwieni.

Wyszedl. Zobaczył Mike'a. Ostrzył jakieś kijki.
"Panie... ile jeszcze przeszkód na mojej drodze do miłości! Co jeszcze mam zniesc "-Kleknał i zawył płaczliwym głosem
-Pytam, ile jeszcze kamieni na drodze dio szcześcia-Mike spojrzał na niego dziwnym wzrokiem
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Nekonushi
Bombardier
Bombardier
Posty: 890
Rejestracja: piątek, 22 września 2006, 10:04
Numer GG: 10332376
Skype: p.kot.l.
Lokalizacja: W-wa
Kontakt:

Re: Pokemon [Cień Szansy]

Post autor: Nekonushi »

Paul Nekonushi

"Heh, uniknąłem tamtej bandy świrów..." Ucieszył się na myśl o towarzystwie Joachima i Vero - zwłaszcza tej drugiej. Jednak taka drużyna budziła też pewien niepokój - w zachowaniu Brennera dostrzegł swego rodzaju niechęć w stosunku do niego. Obawiał się też, że będzie się on próbował go pozbyć. "Kurczę, trzeba mu będzie udowodnić, że się do czegoś nadaję. A z jego nastawieniem może to być trudne... Z drugiej strony może tylko mi się zdaje, a ten koleś jest taki opryskliwy dla każdego?"
- Nie martw się o mnie - "Oczywiście, że się nie martwisz" - jakoś sobie poradzę. Wbrew temu, co ci się wydaje, bycie obwieszonym sprzętem wcale nie oznacza bycia w słabej kondycji. Jak będąc otyłym grubasem miałbym gonić uciekającego Pokemona?
"Przesadziłem. Pewnie uzna, że za dużo gadam. Lepiej zamknę się na chwilę i spróbuję przyspieszyć kroku." Jak pomyślał tak zrobił. Musiał przyznać, że tempo Joachima było wymagające - nie było to nic, z czym nie poradziłby sobie, ale po jakimś czasie musiał wziąć oszczędny łyk napoju i to nie przerywając marszu. Ze sprzętu nie korzystał - nie było takiej potrzeby, a słuchanie muzyki w towarzystwie, z którym się na dobrą sprawę nie zapoznał dobrze nie było zbyt taktowne, a biorąc pod uwagę charakter Joachima, przynosiło same złe rzeczy. Tak więc niezrażony szedł naprzód.
W pewnym momencie dostrzegł jakiś cień pod sobą. Gdy spojrzał w górę ujrzał jakiś nieokreślony kształt. "Pewnie to Pokemon. Ciekawe, czy moje gogle go zarejestrowały..." nie przerywając marszu sprawdził to, a jeśli umiał, to spróbował go rozpoznać - z pomocą bazy danych lub bez niej.
Po jakimś czasie jego Pokemon opadł z sił.
- Co jest, Larvitar? Chcesz wejść do Pokeballa?
- Larvi-taaaaarr
Uznając to za akceptację, Paul schował swego Poka do pokeballa.
Podróż mijała. Nekonushi uznał, że dobrze się zaznajomić trochę z towarzyszami. W tym celu podszedł do starszej od siebie o dwa lata towarzyszki.
- Cóż, jeśli uda mi się utrzymać tempo Joachima, to prawdopodobnie spędzimy ze sobą trochę czasu. Dlatego, pozwól że spytam, powiedz proszę, jeśli to nic osobistego, co cię skłoniło do zostania trenerką Pokemon?
Przy okazji spytał również Joachima, którego uznał za nieformalnego przywódcę grupy, gdzie się kierują.
Obrazek
Obrazek
Czerwona Orientalna Prawica
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: Pokemon [Cień Szansy]

Post autor: BlindKitty »

Vero Steel

Jej tempo było pośrednim między tym Joachima, a tym Paula. Gdyby ten drugi utrzymywał takie jak Joachim - idealnie! Jeśli jednak nie, to trzeba go szybko nauczyć żeby takie trzymać. Vero wprawdzie wolałaby jeździć konno, niż chodzić, ale w chodzeniu też była niezła i nie miała kłopotów z dotrzymaniem kroku Brennenowi.
- Jeziora? Super! Tam mój Pikachu będzie mógł najszybciej nabrać doświadczenia w walce - wodne pokemony są wprost stworzone dla niego, prawda, mały? - uśmiechnęła się, kierując wzrok w stronę Pikachu, który teraz biegł obok niej, co chwila obwąchując coś na poboczu drogi. Był ciekawy świata niczym małe dziecko.

I tak nie miała zamiaru sprzeciwiać się Joachimowi - wyraźnie nieźle czuł się w roli lidera, a jej by to kompletnie nie pasowało, sama zostawać też na razie nie chciała. Tym bardziej cieszyła się, że rzeczywiście miejsce było odpowiednie dla niej i jej stworka. Teraz tylko chciała, żeby Joachim zaakceptował Paula - w końcu, skoro raz zgodzili się żeby z nimi szedł, to nie powinni go teraz porzucać!
- Trenerką Pokemon? Nie wiem... Odkąd pamiętam, wydawało mi się że mój Steelix miażdżący przeciwników to oczywista oczywistość. Po prostu myślę, że ja na to się narodziłam, i na to przyszłam na świat, żeby zostać trenerką pokemon! - widzą zdziwioną minę Paula, zaśmiała się radośnie i przytuliła go. - Nie przejmuj się, to że mówię dziwnie nie musi przecież oznaczać, że jestem nienormalna - puściła do niego oko i odbiegła na bok wyciągnąć Pikachu z jakiejś dziury, do której wpadł i nie mógł wyjść.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: Pokemon [Cień Szansy]

Post autor: Perzyn »

Joachim Brennen

Jeziora wybrał głównie przez wzgląd na bezpieczeństwo. Zasady BHP głoszą, że pożar najmniej niebezpieczny jest w okolicach dużych zbiorników wodnych. Co prawda nie bał się, że ognisko wymknie mu się spod kontroli, ale przezorny zawsze ubezpieczony. A na podpalenia jeszcze za wcześnie. Zaniepokoił go cień, który przeleciał nad nimi. Miał słaby wzrok, ale okulary to dobrze poprawiały. Na niebie zobaczył mały punkt, który błysnął oślepiająco, gdy padły nać promienie słońca. Latający pokemon. Wzruszył ramionami, w końcu nie było to znowuż jakieś specjalnie rzadkie zjawisko.

Westchnął ciężko, kiedy jego myśli skierowały się na pozostałą dwójkę. Wygląda na to, że został obrany przywódcą. Nie pasowało mu to, był zbyt wolnym duchem, aby brać na siebie odpowiedzialność za innych. Zresztą podejrzewał, że jak poznają go lepiej to zrezygnują. Trzeba im będzie wyjaśnić, conieco.

Gdy wreszcie dotarli nad jeziora szybko znalazł nad jednym ładne miejsce na obozowisko, coś na kształt polany na planie trójkąta, którego jeden bok stanowiło jezioro. Korzystając z tego, że na dziś skończyli wędrówkę usiadł na sporym kamieniu i wyciągnął z kieszeni wykałaczkę, którą trzymał w ustach jak papierosa.
- Dobra, na początek coś sobie wyjaśnijmy. Nie jestem żadnym dowódcą, moje decyzje dotyczą wyłącznie mnie, tak długo jak chcecie się mnie trzymać możecie się podporządkować albo nie, mi to wisi. To był punkt pierwszy. Punkt drugi, moja skromna osoba uznała to miejsce za nadające się na obóz i ma się tu zamiar zatrzymać, wy możecie zrobić to samo, jeśli tylko zechcecie. Jakieś pytania? Wysłuchawszy ewentualnych obiekcji zabrał się za przygotowanie obozowiska. Rozbił namiot i ocenił go krytycznie. Cóż, nie jego wina, że ich opiekunka kupiła sobie taki mały, innego ukraść nie było, komu. Od biedy zmieszczą się w nim dwie osoby, choć będzie ciasno. Jego wyobraźnia zapracowała bardzo żywo na wizję spędzania w tych warunkach wspólnych nocy z Vero. Ale to była dopiero pieśń przyszłości, póki, co trzeba było skończyć obóz, a temu brakowało najważniejszego elementu – ogniska. Mieli dookoła las, a on był dobry w zbieraniu chrustu. Uwinął się w niecałą godzinę a zebrał wielką kupę gałęzi. Z części ułożył niemal półmetrowej wysokości stos, który oblał jakimś płynem.
- Odsuńcie się!
Podpalił suchą część wykałaczki, która zatliła się lekko. Dmuchnął drewienkiem, które zetknąwszy się z przygotowaną podpałką spowodowało, że płomienie buchnęły w górę kilkumetrowym słupem, by po chwili się uspokoić.
- Zawsze działa! Entuzjazm i uśmiech połączone z tymi słowami mogły budzić niepokój. - Specjalnie niżej położyłem grube i wilgotne konary, będzie się palić przez całą noc.





_________________________________________________________________________________
Taka mała uwaga - o ile pamiętam to w tym świecie nie ma innych zwierząt jak Pokemony. To odnośnie jazdy konnej i zabijania zwierząt z kuszy.
Keyhell
Mat
Mat
Posty: 560
Rejestracja: piątek, 30 listopada 2007, 21:19
Numer GG: 9916608
Lokalizacja: Karczma "Miś Kudłacz"

Re: Pokemon [Cień Szansy]

Post autor: Keyhell »

Mike Raynor

Mike odłożył skończony bełt na ziemię obok i klepnął Damsa w plecy siadając koło niego.
-No wiesz... Ja się na kobietach nie znam. Dużo ci nie powiem. Ale przyglądałem się wam. I wiesz co myślę? Masz wielkie powodzenie u kobiet! Powinieneś się cieszyć. Niektórzy nie mają takiego szczęścia jak ty....
Mike przeczesał sobie palcami włosy. Jedną z takich osób był on. Nie miał nigdy dziewczyny. Może dlatego, że nie miał dobrej gadany, albo z innego bóg wie jakiego powodu. Mike poprostu był nieśmiały jeśli chodzi o kobiety.
-W każdym razię napewno upolujesz swoją zwierzynę - uśmiechnął się - a kusza raczej ci się nie przyda na te łowy. Życie to nie film. Ani Anime.
Coś drgnęło we właścicielu Swinuba. Poczuł się smutny jak jeszcze nigdy wcześniej.
"On jest największym szczęściarzem na globie, a jeszcze m smutno. Niektórych ludzi nie da się zrozumieć. Może uda mi się nawiązać jakąś nitkę porozumienia."
Raynor ostatni raz zerknął na Damsa, uśmiechnął się i zaczął strugać kolejny bełt. Miał ich już dużo, ale nie miał niczego innego do roboty.
Zablokowany