[Naruto] Monogatori Baasu

-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Re: [Naruto] Monogatori Baasu
Reikuro Okunori
W pewnym momencie przyszedł Kazune.
"Oho... Myślałem, że pojawi się później. Co on będzie robił przez tą godzinę?"
Doratsuki wyjął książkę.
"Przynajmniej nie będzie hałasował."
Przypatrzył się bliżej tytułowi.
"O naturze Fuuton? Czyżby chciał się zagłębić w znajomości tej chakry? Czy to nie jest jedna z najbardziej ofensywnych typów chakr? Już nie długo nasza drużyna będzie miała na prawdę ogromną siłę. Czemu Itori i Diego nie czytają? Przydałoby im się. Moglibyśmy wtedy robić wszystko z zamkniętymi oczami. "
Powrócił do lektury.
"Cholera! Kiedy zdążę się tego wszystkiego nauczyć w praktyce? O ile w teorii to proste to praktyka przysporzy pewnie wielu niepożądanych trudności."
- Kazune-san czyżbyś uczył się technik ofensywnych? Powiedz mi... Czy myślałeś kiedyś nad tym co będzie, gdy przeciwnik będzie o wiele szybszy od Ciebie i będzie parował tak szybko, że nie będziesz nadążał atakować? Co byś robił, gdybyś był atakowany prawdziwym gradem ciosów, a każdy Twój atak był odbijany? - powiedział jakby przez zamyślenie, nie odrywając wzroku od książki.
Był jednak ciekaw jego odpowiedzi. Zastanawiało go, co sam zrobiłby w takiej sytuacji.
W pewnym momencie przyszedł Kazune.
"Oho... Myślałem, że pojawi się później. Co on będzie robił przez tą godzinę?"
Doratsuki wyjął książkę.
"Przynajmniej nie będzie hałasował."
Przypatrzył się bliżej tytułowi.
"O naturze Fuuton? Czyżby chciał się zagłębić w znajomości tej chakry? Czy to nie jest jedna z najbardziej ofensywnych typów chakr? Już nie długo nasza drużyna będzie miała na prawdę ogromną siłę. Czemu Itori i Diego nie czytają? Przydałoby im się. Moglibyśmy wtedy robić wszystko z zamkniętymi oczami. "
Powrócił do lektury.
"Cholera! Kiedy zdążę się tego wszystkiego nauczyć w praktyce? O ile w teorii to proste to praktyka przysporzy pewnie wielu niepożądanych trudności."
- Kazune-san czyżbyś uczył się technik ofensywnych? Powiedz mi... Czy myślałeś kiedyś nad tym co będzie, gdy przeciwnik będzie o wiele szybszy od Ciebie i będzie parował tak szybko, że nie będziesz nadążał atakować? Co byś robił, gdybyś był atakowany prawdziwym gradem ciosów, a każdy Twój atak był odbijany? - powiedział jakby przez zamyślenie, nie odrywając wzroku od książki.
Był jednak ciekaw jego odpowiedzi. Zastanawiało go, co sam zrobiłby w takiej sytuacji.

-
- Bombardier
- Posty: 899
- Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
- Lokalizacja: Lublin
Re: [Naruto] Monogatori Baasu
Aburame Itori
Pomaszerował za Sensei do Budynku Rady. Wkrótce po tym, stali przed obliczem Trzeciego. Chyba największego wojownika Wioski. Itori bardzo go cenił. Podobno znał, aż 1,000 technik. To imponujące. Taki człowiek musi poświęcać dużo czasu na męczące treningi.
Słuchał z zainteresowaniem o misji którą powierzyła im Rada Wioski.
" Hmm...Wykradnięcie dokumentów. Lubię takie misje. Zawsze coś się na nich dzieje. Jest i walka oraz elementy szpiegowania. To bardzo rozwija przyszłych wielkich Shinobi. Nie chcę być członkiem ANBU, gdzie nikt nie zna mojego imienia. Chcę zostać ninja, który będzie ceniony i znany w całej Wiosce."
Po dokończeniu całej ceremonii odebrania zwoju z informacjami o misji, cała ich grupa wyszła. W tym Itori.
Pobiegł szybko do księgarni.
- Poproszę "Traktat o naturze ostrza". Zabrał książkę, i wręczył sprzedawczyni 20 Ryo. Udał się do sklepu z wyposażeniem ninja.
- Proszę podać mi, 3 rolki bandaży oraz 3 porcje sushi. Podał sprzedawcy 27 Ryo.
Biegł na miejsce spotkania.
Pomaszerował za Sensei do Budynku Rady. Wkrótce po tym, stali przed obliczem Trzeciego. Chyba największego wojownika Wioski. Itori bardzo go cenił. Podobno znał, aż 1,000 technik. To imponujące. Taki człowiek musi poświęcać dużo czasu na męczące treningi.
Słuchał z zainteresowaniem o misji którą powierzyła im Rada Wioski.
" Hmm...Wykradnięcie dokumentów. Lubię takie misje. Zawsze coś się na nich dzieje. Jest i walka oraz elementy szpiegowania. To bardzo rozwija przyszłych wielkich Shinobi. Nie chcę być członkiem ANBU, gdzie nikt nie zna mojego imienia. Chcę zostać ninja, który będzie ceniony i znany w całej Wiosce."
Po dokończeniu całej ceremonii odebrania zwoju z informacjami o misji, cała ich grupa wyszła. W tym Itori.
Pobiegł szybko do księgarni.
- Poproszę "Traktat o naturze ostrza". Zabrał książkę, i wręczył sprzedawczyni 20 Ryo. Udał się do sklepu z wyposażeniem ninja.
- Proszę podać mi, 3 rolki bandaży oraz 3 porcje sushi. Podał sprzedawcy 27 Ryo.
Biegł na miejsce spotkania.
Czerwona Orientalna Prawica

-
- Bosman
- Posty: 2074
- Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
- Numer GG: 6094143
- Lokalizacja: Roanapur
- Kontakt:
Re: [Naruto] Monogatori Baasu
Diego Pinzas
Stali wszyscy przed obliczem Trzeciego. Gdy usłyszał, jaka czeka ich misja jego typowy uśmiech nieco przybladł. Owszem, jako grupa geninów nie mogli się spodziewać, że od razu dostaną coś niezwykłego, zwłaszcza po ostatnim wybryku. Mimo to liczył na coś mniej... dyskretnego. Jednak rychło znów uśmiechał się, ponieważ jego optymizm działał niekiedy na sposoby zaiste pokrętne. Teraz doszedł do wniosku, że przecież zawsze może się coś nie udać a wtedy będzie okazja do walki.
Przez chwilę patrzył jak Kazune miota swoimi pociskami. Gdy chłopak wyciągnął książkę spojrzał na tytuł. *Okunori też to czyta. W sumie mogłoby się przydać do poprawienia moich osiągnięć.* Miał jeszcze nieco pieniędzy a cały potrzebny sprzęt zabrał z domu, więc uznał, że wizyta w księgarni może być dobrym pomysłem. Szedł spacerkiem, bo nie było daleko, raptem kilka minut drogi. W księgarni rozejrzał się szukając „O naturze Fuuton”. Gdy wreszcie znalazł jego wzrok przyciągnęła leżąca obok inna książka „O naturze Raiton”. To był jego problem, zaawansowana bibliofilia. Mnóstwo pieniędzy wydawał na książki i teraz po raz kolejny wiedziony nałogiem sięgnął po drugą pozycję. Nawet, jeśli nieprędko zacznie manipulować drugą naturą to i tak lektura zapowiadała się ciekawie.
Gdy wrócił na miejsc odłożył torbę uprzednio wyciągnąwszy z niej dziwny przedmiot wykonany z grubej, dosyć twardej gumy. Ów okazał się być nakładką na rapier zwieńczoną kulką i osłaniającą ostrze.
- Co powiesz na krótki sparring Kazune-kun? Przez najbliższe trzy miesiące będziesz korzystał z tonfy, może warto się z nią rozgrzać? Machnął kilka razy rapierem aby przyzwyczaić się do nieco zmienionej ciężkości ostrza. Jego kolega pokręcił głową, ale wstał i sięgnął po broń. Stanęli naprzeciw siebie.- Do trzech trafień? Diego był naprawdę ciekaw, który styl jest lepszy. Aby się ostatecznie przekonać musi poczekać aż jego kolega odzyska swoją broń główną, ale i on miał w zanadrzu parę sekretów.
Ustawił się bokiem do Kazune, wyciągając w jego stronę ręką, postawa różniła się nieco od tej z wczoraj, lewa ręka swobodnie spoczywała z boku a stopy ustawione były równolegle a nie prostopadle. Zaczął powoli okrążać uzbrojonego w tonfę partnera. Nagle tamten wyprysnął z szybkim atakiem, po którym nastąpiła cała seria kolejnych. Diego szybko zszedł z linii ciosu i gdy Kazune odwracał się w jego stronę ciął z prawej do lewej. Szeroki i oczywisty cios został zablokowany tonfą. I w tym właśnie momencie ku zdziwieniu jego przeciwnika Diego zrobił wypad do przodu płynnie przechodząc z cięcia w pchnięcie. Kulka osłaniająca szpic rapiera trafiła Kazune w policzek.
W drugim starciu to Doratsuki uzyskał przewagę zasypując szermierza gradem ciosów, z których jeden dosyć mocno trafił go w brzuch. Jednak zgodnie z tym, co mówił wczoraj Kazune jego ruchy były harmonijne, niemalże regularne. A to z kolei pozwalało na łatwe poradzenie sobie z nimi, jeśli już odkryło się stojący za nimi wzór.
Właśnie to przechyliło szalę zwycięstwa na korzyść młodego Pinzas, ponieważ ze swoimi nieprzewidywalnymi ruchami zdołał zdobyć przewagę i ostatecznie zwyciężyć trzy do dwóch.
- To była dobra walka, ale musimy to kiedyś powtórzyć jak odzyskasz kosę. Po zakończeniu pojedynku usiadł razem z Kazune i Okunori i zabrał się za lekturę zakupionej książki nt. chakry powietrza.
Stali wszyscy przed obliczem Trzeciego. Gdy usłyszał, jaka czeka ich misja jego typowy uśmiech nieco przybladł. Owszem, jako grupa geninów nie mogli się spodziewać, że od razu dostaną coś niezwykłego, zwłaszcza po ostatnim wybryku. Mimo to liczył na coś mniej... dyskretnego. Jednak rychło znów uśmiechał się, ponieważ jego optymizm działał niekiedy na sposoby zaiste pokrętne. Teraz doszedł do wniosku, że przecież zawsze może się coś nie udać a wtedy będzie okazja do walki.
Przez chwilę patrzył jak Kazune miota swoimi pociskami. Gdy chłopak wyciągnął książkę spojrzał na tytuł. *Okunori też to czyta. W sumie mogłoby się przydać do poprawienia moich osiągnięć.* Miał jeszcze nieco pieniędzy a cały potrzebny sprzęt zabrał z domu, więc uznał, że wizyta w księgarni może być dobrym pomysłem. Szedł spacerkiem, bo nie było daleko, raptem kilka minut drogi. W księgarni rozejrzał się szukając „O naturze Fuuton”. Gdy wreszcie znalazł jego wzrok przyciągnęła leżąca obok inna książka „O naturze Raiton”. To był jego problem, zaawansowana bibliofilia. Mnóstwo pieniędzy wydawał na książki i teraz po raz kolejny wiedziony nałogiem sięgnął po drugą pozycję. Nawet, jeśli nieprędko zacznie manipulować drugą naturą to i tak lektura zapowiadała się ciekawie.
Gdy wrócił na miejsc odłożył torbę uprzednio wyciągnąwszy z niej dziwny przedmiot wykonany z grubej, dosyć twardej gumy. Ów okazał się być nakładką na rapier zwieńczoną kulką i osłaniającą ostrze.
- Co powiesz na krótki sparring Kazune-kun? Przez najbliższe trzy miesiące będziesz korzystał z tonfy, może warto się z nią rozgrzać? Machnął kilka razy rapierem aby przyzwyczaić się do nieco zmienionej ciężkości ostrza. Jego kolega pokręcił głową, ale wstał i sięgnął po broń. Stanęli naprzeciw siebie.- Do trzech trafień? Diego był naprawdę ciekaw, który styl jest lepszy. Aby się ostatecznie przekonać musi poczekać aż jego kolega odzyska swoją broń główną, ale i on miał w zanadrzu parę sekretów.
Ustawił się bokiem do Kazune, wyciągając w jego stronę ręką, postawa różniła się nieco od tej z wczoraj, lewa ręka swobodnie spoczywała z boku a stopy ustawione były równolegle a nie prostopadle. Zaczął powoli okrążać uzbrojonego w tonfę partnera. Nagle tamten wyprysnął z szybkim atakiem, po którym nastąpiła cała seria kolejnych. Diego szybko zszedł z linii ciosu i gdy Kazune odwracał się w jego stronę ciął z prawej do lewej. Szeroki i oczywisty cios został zablokowany tonfą. I w tym właśnie momencie ku zdziwieniu jego przeciwnika Diego zrobił wypad do przodu płynnie przechodząc z cięcia w pchnięcie. Kulka osłaniająca szpic rapiera trafiła Kazune w policzek.
W drugim starciu to Doratsuki uzyskał przewagę zasypując szermierza gradem ciosów, z których jeden dosyć mocno trafił go w brzuch. Jednak zgodnie z tym, co mówił wczoraj Kazune jego ruchy były harmonijne, niemalże regularne. A to z kolei pozwalało na łatwe poradzenie sobie z nimi, jeśli już odkryło się stojący za nimi wzór.
Właśnie to przechyliło szalę zwycięstwa na korzyść młodego Pinzas, ponieważ ze swoimi nieprzewidywalnymi ruchami zdołał zdobyć przewagę i ostatecznie zwyciężyć trzy do dwóch.
- To była dobra walka, ale musimy to kiedyś powtórzyć jak odzyskasz kosę. Po zakończeniu pojedynku usiadł razem z Kazune i Okunori i zabrał się za lekturę zakupionej książki nt. chakry powietrza.
Spłodził największe potwory - wielkiego wilka Fenrira, węża Midgardsorma i boginię umarłych Hel.
Nordycka Zielona Lewica

Nordycka Zielona Lewica


-
- Marynarz
- Posty: 374
- Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 14:16
- Numer GG: 5761430
- Lokalizacja: Tam gdzie Tzeentch mówi dobranoc
Re: [Naruto] Monogatori Baasu
Doratsuki Kazune
Diego był dobry. To był idealny partner by wyćwiczyć się na to o czym mówił Okunori podczas walki z Fusori-sama. A mimo to nie było tak źle - w końcu tonfa to nie była "jego" broń. W duchu Kazune narzekał, że jest "za lekka, za krótka, za gruba". To były problemy przed którymi stawał jako młody chłopaczek. Powiedział do Diego
-O tak, koniecznie. Widzisz to jest to nad czym muszę popracować. Zastanawiam się czy jakbym robił to o wiele szybciej, to nie byłoby aż takich "zaskoczeń". Dokładnie. Och wiem, możesz trochę nie rozumieć o czym mówię, wyjaśnie Ci. - odpowiedział na trochę zdziwioną minę młodego shinobi.
Opowiedział mu o słusznej uwadze którą przekazał mu Okunori podczas walki.
-I to by było z grubsza tyle. Ciężko powiedzieć, czy gdybym miał moją kosę to wyglądałoby to inaczej. Chyba łatwiej było odczytać moje ruchy z tonfą którą ledwo co pamiętam. Na pewno muszę coś w końcu wymyślić.
Zastanowił się i dodał
-I nie wiem czy będę korzystał z tonfy. Szczerze mówiąc wolałbym zakupić kiedyś kij bo, jest lepszy i trochę lepiej go pamiętam. Tylko nie mów Okunoriemu bo pomyśli że nie podoba mi się jego podarunek.
Rozsiadł się wygodnie czytając książkę, gdy pojawiło się pytanie Okunoriego. Zerknął na niego znad okładki.
-Zaskakujące pytanie biorąc pod uwagę okoliczności. Ale wiesz chyba, że już coś takiego się stało?
Kiedy Okunori na niego spojrzał kontynuował
-Tak, walka z naszą sensei. Na początku wykorzystała szybkość, próbując mnie zaskoczyć. Jeżeli przeciwnik jest szybszy ode mnie, to jedyne co zrobiłbym to dokładnie to co zrobiłem wtedy. Wykorzystałbym wszystkie przeszkody by utrzymać średni dystans, aby znaleźć jeden moment w którym mógłbym kontratakować. Jeżeli przeciwnik jest naprawdę szybki to walka nie potrwa długo i niestety nie na moją korzyść. Jeżeli tylko trochę szybszy, to znalazłbym moment w którym zadam cios. A wtedy należy to wykorzystywać aż do końca. Poza tym mógłbym jeszcze... Ach nieważne, pozwól, że zostawie to dla siebie. - tajemniczo skończył i z powrotem zagłębił się w książce.
Diego był dobry. To był idealny partner by wyćwiczyć się na to o czym mówił Okunori podczas walki z Fusori-sama. A mimo to nie było tak źle - w końcu tonfa to nie była "jego" broń. W duchu Kazune narzekał, że jest "za lekka, za krótka, za gruba". To były problemy przed którymi stawał jako młody chłopaczek. Powiedział do Diego
-O tak, koniecznie. Widzisz to jest to nad czym muszę popracować. Zastanawiam się czy jakbym robił to o wiele szybciej, to nie byłoby aż takich "zaskoczeń". Dokładnie. Och wiem, możesz trochę nie rozumieć o czym mówię, wyjaśnie Ci. - odpowiedział na trochę zdziwioną minę młodego shinobi.
Opowiedział mu o słusznej uwadze którą przekazał mu Okunori podczas walki.
-I to by było z grubsza tyle. Ciężko powiedzieć, czy gdybym miał moją kosę to wyglądałoby to inaczej. Chyba łatwiej było odczytać moje ruchy z tonfą którą ledwo co pamiętam. Na pewno muszę coś w końcu wymyślić.
Zastanowił się i dodał
-I nie wiem czy będę korzystał z tonfy. Szczerze mówiąc wolałbym zakupić kiedyś kij bo, jest lepszy i trochę lepiej go pamiętam. Tylko nie mów Okunoriemu bo pomyśli że nie podoba mi się jego podarunek.
Rozsiadł się wygodnie czytając książkę, gdy pojawiło się pytanie Okunoriego. Zerknął na niego znad okładki.
-Zaskakujące pytanie biorąc pod uwagę okoliczności. Ale wiesz chyba, że już coś takiego się stało?
Kiedy Okunori na niego spojrzał kontynuował
-Tak, walka z naszą sensei. Na początku wykorzystała szybkość, próbując mnie zaskoczyć. Jeżeli przeciwnik jest szybszy ode mnie, to jedyne co zrobiłbym to dokładnie to co zrobiłem wtedy. Wykorzystałbym wszystkie przeszkody by utrzymać średni dystans, aby znaleźć jeden moment w którym mógłbym kontratakować. Jeżeli przeciwnik jest naprawdę szybki to walka nie potrwa długo i niestety nie na moją korzyść. Jeżeli tylko trochę szybszy, to znalazłbym moment w którym zadam cios. A wtedy należy to wykorzystywać aż do końca. Poza tym mógłbym jeszcze... Ach nieważne, pozwól, że zostawie to dla siebie. - tajemniczo skończył i z powrotem zagłębił się w książce.


-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Re: [Naruto] Monogatori Baasu
Kiedy tak siedzieliście, czytaliście i trenowaliście, nagle Okunori podniósł głowę znad książki. Wasza sensei stała na szczycie bramy Wioski, z długim, powiewającym na wietrze warkoczem wyglądając iście... Monumentalnie. Kiedy została spostrzerzona, zeskoczył na dół. Spadała dobych kilka sekund z niesamowicie wysokiej bramy, aż w końcu wylądowała na rękach i nogach miękko niczym kot, pozwalając wszystkim z ulgą wypuścić powietrze. Tylko wysokiej klasy shinobi mógł skakać z takiej wysokości, nie ryzykując złamań - mur wokół bramy był nawet nieco wyższy niż ten w innych miejscach.
- No, chyba powinniśmy wyruszać. Czeka nas przemarsz nawet dłuższy, niż ostatnim razem, i z góry wam mówię, że rozłożymy go sobie na dwa dni, a dopiero trzeciego odbędzie się właściwa część naszej misji. Mamy wykraść dokumenty na temat rozmieszczenia wojsk konwencjonalnych Kraju Bagien. To oznacza, że musimy dostać się do kwatery ich sztabu, niezauważenie zakraść się do budynku w którym je przechowują - żeby było zabawniej, nie wiemy który to - wykraść je i dać nogę, tak żeby nikt nas nie zauważył. Proste, prawda? Jak macie jeszcze jakieś pytania, to mówcie. A ja mam dla was wiadomość: jeśli żaden nie ma lepszego pomysłu, zostaniacie przeze mnie w drodze nauczeni podstawowej techniki w takich misjach, mianowicie Nemuri. Pozwala ona uśpić strażnika. Ale trening zaczniemy dopiero na pierwszym postoju, około godziny czwartej po południu. Tymczasem zaś musimy się spieszyć, żeby oddalić się od wioski - puściła do was oczko, jakby sugerując, że ostatnie zdanie to tylko żart, i ona po prostu chce sobie pobiegać. Ale kto mógł być pewien, co tak naprawdę miała na myśli?
Wskoczyła od razu na drzewo i ruszyła trasą dookoła Wioski, a wy za nią. Skakała teraz o wiele szybciej niż na pierwszej misji, zmuszając was do sporego wysiłku...
- No, chyba powinniśmy wyruszać. Czeka nas przemarsz nawet dłuższy, niż ostatnim razem, i z góry wam mówię, że rozłożymy go sobie na dwa dni, a dopiero trzeciego odbędzie się właściwa część naszej misji. Mamy wykraść dokumenty na temat rozmieszczenia wojsk konwencjonalnych Kraju Bagien. To oznacza, że musimy dostać się do kwatery ich sztabu, niezauważenie zakraść się do budynku w którym je przechowują - żeby było zabawniej, nie wiemy który to - wykraść je i dać nogę, tak żeby nikt nas nie zauważył. Proste, prawda? Jak macie jeszcze jakieś pytania, to mówcie. A ja mam dla was wiadomość: jeśli żaden nie ma lepszego pomysłu, zostaniacie przeze mnie w drodze nauczeni podstawowej techniki w takich misjach, mianowicie Nemuri. Pozwala ona uśpić strażnika. Ale trening zaczniemy dopiero na pierwszym postoju, około godziny czwartej po południu. Tymczasem zaś musimy się spieszyć, żeby oddalić się od wioski - puściła do was oczko, jakby sugerując, że ostatnie zdanie to tylko żart, i ona po prostu chce sobie pobiegać. Ale kto mógł być pewien, co tak naprawdę miała na myśli?
Wskoczyła od razu na drzewo i ruszyła trasą dookoła Wioski, a wy za nią. Skakała teraz o wiele szybciej niż na pierwszej misji, zmuszając was do sporego wysiłku...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Marynarz
- Posty: 374
- Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 14:16
- Numer GG: 5761430
- Lokalizacja: Tam gdzie Tzeentch mówi dobranoc
Re: [Naruto] Monogatori Baasu
Doratsuki Kazune
W sumie, nie był zbyt zaskoczony wejściem sensei. Przyzwyczaił się, że lubi mocne wejścia i jest niezwykle utalentowana. Aczkolwiek nadal nie mógł się doczekać aż zobaczy tamte oczy. Trochę zasmucił się słysząc słowa sensei. Tak naprawdę załamał się, ale po nim było to widać jakby tylko się zasmucił. "Genjutsu? Och, pięknie. Pewnie do końca misji nie będę w stanie jej opanować choćby w małej części." Niezbyt lubił genjutsu i było ono czymś czego obawiał się najbardziej. Trochę dlatego, że nie rozumiał go do końca. A trochę dlatego, że nie miał do niego nawet krzty talentu. Spojrzał na pozostałych. "Okunori pewnie da radę w końcu zna Utsutemi. Itori też jest bardziej zdolny ode mnie w tych sprawach. Ciekawe jak Diego? Bo jeżeli tak jak ja to najbliższy trening będzie wyjątkowo milczący. Chyba jak już zaczniemy to poproszę pozostałych o jakieś wskazówki"
Popędził za sensei. Wyjątkowo jej się spieszyło. Kazune tym razem miał pewne obawy, bo jak ostatnim razem się tak "spieszyli" to niezbyt dobrze się to skończyło. Na szczęście delikatna pieśń wiatru działała na niego kojąco. Jak to miał w zwyczaju zastanowił się nad misją. "No tak, budynków sporo, a my nie wiemy który. Oby to nie był mój bo inaczej skończy się to katastrofą. Już widzę, jak skradam się po budynku pełnym straży. A może po prostu przebiegnę bardzo szybko i ucieknę? To brzmi sensowniej." Fusori-sama była szybka, więc aby lepiej mu się biegło zarzucił długie włosy do tyłu i narzucił kaptur. Spiął go mocno, żeby nie powiewał. Szkoda, że nie zdążył związać szaty, trochę zyskałby na aerodynamiczności.
Źle czuł się bez znajomego ostrza na plecach. Czuł się trochę jakby zostawił za sobą samą Ayame. Nigdy nie udało mu się sprawdzić, jak bardzo byli spokrewnieni. Jego rodzice również nie wiedzieli - dane o drzewie genealogicznym zostały dawno temu zniszczone. Mimo to Kazune czuł się jakby była jego starszą siostrą. Albo opiekuńczą ciotką. Pędząc tak przez las, wsłuchując się w dźwięki wiatru, czuł się jakby to ona do niego szeptała, żeby przestał się martwić. Dlatego Kazune tak rzadko wydawał się czymś zaniepokojony, a wręcz często był oazą spokoju. Na wszelki wypadek rozglądał się co jakiś czas. A kto wie co może stać się na normalnej drodze?
W sumie, nie był zbyt zaskoczony wejściem sensei. Przyzwyczaił się, że lubi mocne wejścia i jest niezwykle utalentowana. Aczkolwiek nadal nie mógł się doczekać aż zobaczy tamte oczy. Trochę zasmucił się słysząc słowa sensei. Tak naprawdę załamał się, ale po nim było to widać jakby tylko się zasmucił. "Genjutsu? Och, pięknie. Pewnie do końca misji nie będę w stanie jej opanować choćby w małej części." Niezbyt lubił genjutsu i było ono czymś czego obawiał się najbardziej. Trochę dlatego, że nie rozumiał go do końca. A trochę dlatego, że nie miał do niego nawet krzty talentu. Spojrzał na pozostałych. "Okunori pewnie da radę w końcu zna Utsutemi. Itori też jest bardziej zdolny ode mnie w tych sprawach. Ciekawe jak Diego? Bo jeżeli tak jak ja to najbliższy trening będzie wyjątkowo milczący. Chyba jak już zaczniemy to poproszę pozostałych o jakieś wskazówki"
Popędził za sensei. Wyjątkowo jej się spieszyło. Kazune tym razem miał pewne obawy, bo jak ostatnim razem się tak "spieszyli" to niezbyt dobrze się to skończyło. Na szczęście delikatna pieśń wiatru działała na niego kojąco. Jak to miał w zwyczaju zastanowił się nad misją. "No tak, budynków sporo, a my nie wiemy który. Oby to nie był mój bo inaczej skończy się to katastrofą. Już widzę, jak skradam się po budynku pełnym straży. A może po prostu przebiegnę bardzo szybko i ucieknę? To brzmi sensowniej." Fusori-sama była szybka, więc aby lepiej mu się biegło zarzucił długie włosy do tyłu i narzucił kaptur. Spiął go mocno, żeby nie powiewał. Szkoda, że nie zdążył związać szaty, trochę zyskałby na aerodynamiczności.
Źle czuł się bez znajomego ostrza na plecach. Czuł się trochę jakby zostawił za sobą samą Ayame. Nigdy nie udało mu się sprawdzić, jak bardzo byli spokrewnieni. Jego rodzice również nie wiedzieli - dane o drzewie genealogicznym zostały dawno temu zniszczone. Mimo to Kazune czuł się jakby była jego starszą siostrą. Albo opiekuńczą ciotką. Pędząc tak przez las, wsłuchując się w dźwięki wiatru, czuł się jakby to ona do niego szeptała, żeby przestał się martwić. Dlatego Kazune tak rzadko wydawał się czymś zaniepokojony, a wręcz często był oazą spokoju. Na wszelki wypadek rozglądał się co jakiś czas. A kto wie co może stać się na normalnej drodze?


-
- Bombardier
- Posty: 899
- Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
- Lokalizacja: Lublin
Re: [Naruto] Monogatori Baasu
Aburame Itori
Patrzył na Sensei, która stała na szczycie bramy?
"Jak ona tam weszła...? Drugie pytanie, to jak stamtąd zejdzie?"
Itori podziwiał skok, który wykonała chwilę później. Lot był równy. Wylądowała prawie, że idealnie.
"Ej, ja też tak chce. Wydaje mi się, że to jej Kekke Genkai. Te pionowe źrenice wcześniej. I dzisiejszy skok. Tylko koty lądują na cztery łapy, i tylko one posiadają takie oczy. Ciekawa z niej osoba. Z pewnością skrywa jeszcze wiele tajemnic."
Podszedł do Sensei. Słuchał z zainteresowaniem. Wyprawa do Kraju Bagien.
- Co wy o tym myślicie, chłopaki? Moim zdaniem to nieciekawa i niebezpieczna misja...Z pewnością wiele się nauczymy ale nasze życie jest w niebezpieczeństwie. Dają nam coraz poważniejsze misje. Może dostaniemy awans na Chuunina, bez udziału w Egzaminie? Hehe, to tylko moje marzenia. Lecz z drugiej strony, słyszałem o tym plotki. Już niejeden awansował przez specjalne zasługi.
Patrzył na Sensei, która stała na szczycie bramy?
"Jak ona tam weszła...? Drugie pytanie, to jak stamtąd zejdzie?"
Itori podziwiał skok, który wykonała chwilę później. Lot był równy. Wylądowała prawie, że idealnie.
"Ej, ja też tak chce. Wydaje mi się, że to jej Kekke Genkai. Te pionowe źrenice wcześniej. I dzisiejszy skok. Tylko koty lądują na cztery łapy, i tylko one posiadają takie oczy. Ciekawa z niej osoba. Z pewnością skrywa jeszcze wiele tajemnic."
Podszedł do Sensei. Słuchał z zainteresowaniem. Wyprawa do Kraju Bagien.
- Co wy o tym myślicie, chłopaki? Moim zdaniem to nieciekawa i niebezpieczna misja...Z pewnością wiele się nauczymy ale nasze życie jest w niebezpieczeństwie. Dają nam coraz poważniejsze misje. Może dostaniemy awans na Chuunina, bez udziału w Egzaminie? Hehe, to tylko moje marzenia. Lecz z drugiej strony, słyszałem o tym plotki. Już niejeden awansował przez specjalne zasługi.
Czerwona Orientalna Prawica

-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Re: [Naruto] Monogatori Baasu
Reikuro Okunori
"No i przybył Diego i cały spokój jaki tu panował szlag trafił. Czy nie którzy nie potrafią uszanować ciszy? Odpocząłby sobie trochę, a nie wariuje. A ponoć to ja mam za dużo energii..."
Popatrzył na popisy Fusori.
- Co o tym sądzisz Yamaneru? Prawdziwa kocica. - szepnął z wyraźnym uśmiechem w głosie.
"Popisuje się jak mało kto. Ale tymi popisami coraz bardziej ujawnia swoją linię krwi. Czy o to właśnie jej chodzi? Jak wrócimy będę musiał poszukać czegoś o naszej sensei."
Wysłuchał jej wypowiedzi z wielką ciekawością.
"Hmm... Nemuri... No cóż... Zobaczymy jak pójdzie nam nauka. Pewnie w te dwa dni się nie uda tego nauczyć. Chyba, że jeden dzień będzie poświęcony treningowi. "
- Yamaneru zbieramy się... - szepnął i wstał
Spakował książkę do torby.
Spojrzał na drzewa.
"Mam chyba pomysł na trening."
Podniósł bo i wskoczył na wysoką gałąź. Ruszył za sensei.
"Ostatnia gonitwa za sensei dała mi wiele pomysłów. To obrywanie po twarzy gałązkami może być na prawdę dobrym trenigiem. Po co je omijać? Po co nimi obrywać? Można je przecież atakować! O ile dobrze myślę to w ten sposób nie tylko łatwiej mi będzie później trafiać, ale jeszcze będę miał lepszy refleks i coś co często jest pomijane przez wielu podzielność uwagi. Wydaje mi się, że bo i tonfa to najlepsza możliwa broń do takiego treningu. Broń z ostrzem mogłaby się zablokować. "
Skacząc po gałęziach zaczął okładać gałązki zbliżające się niebezpiecznie blisko niego. Robił to z normalną prędkością. Nie chciał bowiem tracić zbyt wiele chakry i nie chciał ułatwiać sobie zadania.
W razie gdyby bo przysparzało problemów, zmienia je na tonfę.
Gdy już wychodziło mu to na tyle dobrze, by był z siebie w miarę zadowolony zbliżył się do sensei. Na wszelki wypadek trzymał się jakieś trzy metry od niej.
- Fusori-sensei. Mam pomysł jak... - odezwał się, a jego wypowiedź zakłócił chwilowy brak równowagi, wywołany uderzeniem broni w zbyt grubą gałąź i przeznaczeniem na to zbyt wielkiej siły.
- ...Jak dowiedzieć się, w którym budynku są dokumenty... Można by zamienić Yamaneru w mniejszego kota, a on mógłby poszpiegować. A jeżeli to niezbyt dobre zagranie to można wykorzystać linię krwi Aburame. Wtedy byłoby chyba o wiele bezpieczniej. -
"No i przybył Diego i cały spokój jaki tu panował szlag trafił. Czy nie którzy nie potrafią uszanować ciszy? Odpocząłby sobie trochę, a nie wariuje. A ponoć to ja mam za dużo energii..."
Popatrzył na popisy Fusori.
- Co o tym sądzisz Yamaneru? Prawdziwa kocica. - szepnął z wyraźnym uśmiechem w głosie.
"Popisuje się jak mało kto. Ale tymi popisami coraz bardziej ujawnia swoją linię krwi. Czy o to właśnie jej chodzi? Jak wrócimy będę musiał poszukać czegoś o naszej sensei."
Wysłuchał jej wypowiedzi z wielką ciekawością.
"Hmm... Nemuri... No cóż... Zobaczymy jak pójdzie nam nauka. Pewnie w te dwa dni się nie uda tego nauczyć. Chyba, że jeden dzień będzie poświęcony treningowi. "
- Yamaneru zbieramy się... - szepnął i wstał
Spakował książkę do torby.
Spojrzał na drzewa.
"Mam chyba pomysł na trening."
Podniósł bo i wskoczył na wysoką gałąź. Ruszył za sensei.
"Ostatnia gonitwa za sensei dała mi wiele pomysłów. To obrywanie po twarzy gałązkami może być na prawdę dobrym trenigiem. Po co je omijać? Po co nimi obrywać? Można je przecież atakować! O ile dobrze myślę to w ten sposób nie tylko łatwiej mi będzie później trafiać, ale jeszcze będę miał lepszy refleks i coś co często jest pomijane przez wielu podzielność uwagi. Wydaje mi się, że bo i tonfa to najlepsza możliwa broń do takiego treningu. Broń z ostrzem mogłaby się zablokować. "
Skacząc po gałęziach zaczął okładać gałązki zbliżające się niebezpiecznie blisko niego. Robił to z normalną prędkością. Nie chciał bowiem tracić zbyt wiele chakry i nie chciał ułatwiać sobie zadania.
W razie gdyby bo przysparzało problemów, zmienia je na tonfę.
Gdy już wychodziło mu to na tyle dobrze, by był z siebie w miarę zadowolony zbliżył się do sensei. Na wszelki wypadek trzymał się jakieś trzy metry od niej.
- Fusori-sensei. Mam pomysł jak... - odezwał się, a jego wypowiedź zakłócił chwilowy brak równowagi, wywołany uderzeniem broni w zbyt grubą gałąź i przeznaczeniem na to zbyt wielkiej siły.
- ...Jak dowiedzieć się, w którym budynku są dokumenty... Można by zamienić Yamaneru w mniejszego kota, a on mógłby poszpiegować. A jeżeli to niezbyt dobre zagranie to można wykorzystać linię krwi Aburame. Wtedy byłoby chyba o wiele bezpieczniej. -

-
- Bosman
- Posty: 2074
- Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
- Numer GG: 6094143
- Lokalizacja: Roanapur
- Kontakt:
Re: [Naruto] Monogatori Baasu
Diego Pinzas
Nie poczytał za wiele, ale i tak już pierwszy rozdział książki dał mu sporo do myślenia. Teoria jest, co prawda tylko teorią, ale miał nadzieję, że lektura pomoże mu w lepszym zrozumieniu chakry powietrza. Jednak nie miał czasu się nad tym zastanawiać, gdy ujrzał zapierający dech w piersiach skok ich sensei. Nie był z natury poetą, ale nieludzka gracja, jaką Fusori pokazała w locie nawet jemu wydała się przepiękna. Z chwilowego zachwyty wyrwały go rzeczowe słowa ich nauczycielki.
Wiadomość, że będą się uczyć genjutsu jakoś go specjalnie nie ucieszyła. Co prawda nie miał specjalnych problemów z podstawami, które przerabiali w akademii. Właściwie to był w tym całkiem niezły, choć z pewnością daleki od mistrzostwa. Problem leżał gdzie indziej, nigdy nie interesowały go techniki iluzji, może tylko w zakresie obrony przed nimi. Cóż, nic nie poradzi na program, jaki narzuciła Daishii. Zresztą każda nowa technika może się kiedyś przydać, nawet, jeśli zupełnie nie pasuje do jego stylu.
Ruszyli z kopyta. Jouninka trzymała bardzo wysokie tempo, początkowo miał kłopot z tym żeby nabrać odpowiedniego rytmu. Po kilku pierwszych minutach wreszcie się rozkręcił i wszedł na odpowiednie obroty. Może nie był najszybszym z grupy, ale jeśli czegoś był pewien to swojej wytrzymałości. Mieli tak biec aż do czwartej. Długo, ale nie tyle, aby nie wytrzymał, w razie potrzeby pewnie mógłby biec przez kolejny trzy lub cztery godziny. Z drugiej strony mieli przed sobą jeszcze trening.
Nie poczytał za wiele, ale i tak już pierwszy rozdział książki dał mu sporo do myślenia. Teoria jest, co prawda tylko teorią, ale miał nadzieję, że lektura pomoże mu w lepszym zrozumieniu chakry powietrza. Jednak nie miał czasu się nad tym zastanawiać, gdy ujrzał zapierający dech w piersiach skok ich sensei. Nie był z natury poetą, ale nieludzka gracja, jaką Fusori pokazała w locie nawet jemu wydała się przepiękna. Z chwilowego zachwyty wyrwały go rzeczowe słowa ich nauczycielki.
Wiadomość, że będą się uczyć genjutsu jakoś go specjalnie nie ucieszyła. Co prawda nie miał specjalnych problemów z podstawami, które przerabiali w akademii. Właściwie to był w tym całkiem niezły, choć z pewnością daleki od mistrzostwa. Problem leżał gdzie indziej, nigdy nie interesowały go techniki iluzji, może tylko w zakresie obrony przed nimi. Cóż, nic nie poradzi na program, jaki narzuciła Daishii. Zresztą każda nowa technika może się kiedyś przydać, nawet, jeśli zupełnie nie pasuje do jego stylu.
Ruszyli z kopyta. Jouninka trzymała bardzo wysokie tempo, początkowo miał kłopot z tym żeby nabrać odpowiedniego rytmu. Po kilku pierwszych minutach wreszcie się rozkręcił i wszedł na odpowiednie obroty. Może nie był najszybszym z grupy, ale jeśli czegoś był pewien to swojej wytrzymałości. Mieli tak biec aż do czwartej. Długo, ale nie tyle, aby nie wytrzymał, w razie potrzeby pewnie mógłby biec przez kolejny trzy lub cztery godziny. Z drugiej strony mieli przed sobą jeszcze trening.
Spłodził największe potwory - wielkiego wilka Fenrira, węża Midgardsorma i boginię umarłych Hel.
Nordycka Zielona Lewica

Nordycka Zielona Lewica


-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Re: [Naruto] Monogatori Baasu
O czwartej po południu sensei zeskoczyła nagle na polankę, która znienacka pojawiła się przed wami. Lasy w tych okolicach były tak gęste, że ciężko było wypatrzeć takie miejsca szybciej niż minutę przed lądowaniem na nich. Okunori tuż za nią, zagryzając wargi i trzymając się za bolący łokieć. Kij uderzając w gałąź niemal mu go wywichnął już za pierwszym razem. Pozostała trójka chwilę później, lądując na nogach.
- Myślę że tu się zatrzymamy na dwie godziny. Potem jeszcze dwie godziny marszu, już spokojniejszego, i nocny obóz - usiadła pod drzewem. - A teraz podstawowy plan misji. Jest to zadanie Rangi C, ponieważ styczność będziemy mieć tylko ze zwykłymi żołnierzami, a i to w miarę możliwości niebojową, nie liczcie więc na awans za specjalne zasługi po jego wykonaniu - puściła oko do Itoriego. - Ale kto wie, co nas jeszcze czeka przed egzaminem, może nawet zdążycie się załapać. Wracając do misji. Stu samurajów chroni te budynki. Wślizgniemy się tam oczywiście nocą, wtedy jest mniej wartowników i trudniej nas zauważyć. Szczerze mówiąc, nie powinno być żadnych problemów. Robaczki Itoriego wykonają zwiad, a potem wszyscy razem wejdziemy do właściwego budynku, dążąc jak najlepszą drogą do dokumentów i po drodze używając Nemuri na lewo i prawo, żeby ułatwić sobie ucieczkę. Zgarniamy dokumenty i zabieramy się stamtąd na pełnej prędkości, zanim ktokolwiek cokolwiek zauważy - popatrzyła na was. - A teraz technika. Nemuri służy do usypiania przeciwnika poprzez dotknięcie. Im bardziej senny i wyciszony jest cel, tym większa szansa że nam się uda. To jedna z najprostszych technik genjutsu, ale skuteczna właściwie tylko przeciwko zwykłym ludziom, nawet średnio doświadczony genin rzadko ma trudności z odparciem jej. Cały trening jest jednym z najbanalniejszych, jakie tylko można sobie wyobrazić. Musicie nauczyć się modulować natężenie chakry - wyjęła z kieszeni cztery małe kartki z kilkoma nutkami na pięciolini. - Ja niestety nie jestem muzykalna, więc nie umiem wam zagwizdać tego akordu. Cały trening polega na tym, że musicie nauczyć się modulować ilość wpuszczanej chakry, tak żeby dokładnie pokrywała się z tą melodią. Jeśli ktoś jest równie niemuzykalny jak ja, to macie tu wykresy - wyciągnęła kolejne cztery kartki, na których były wykresy, wyglądające jakby ktoś po prostu połączył nutki na tej pięciolinii ciągłą krzywą i wymazał same nutki. - Chakra musi być modulowana z takim natężeniem, jak jest tu narysowane. Problem, jedyny który powstaje podczas tego treningu, to tempo zmian natężenia chakry. Musicie wcisnąć te osiem nutek w ułamek sekundy, bo inaczej przeciwnik zorientuje się że ktoś głaszcze go po plecach. Ale to zaraz. Na razie, w czasie treningu, musicie zapamiętać melodię, czy też wykres, i nauczyć się właściwie modulować natężenie chakry. A ja tymczasem przygotuję obiadokolację.
- Myślę że tu się zatrzymamy na dwie godziny. Potem jeszcze dwie godziny marszu, już spokojniejszego, i nocny obóz - usiadła pod drzewem. - A teraz podstawowy plan misji. Jest to zadanie Rangi C, ponieważ styczność będziemy mieć tylko ze zwykłymi żołnierzami, a i to w miarę możliwości niebojową, nie liczcie więc na awans za specjalne zasługi po jego wykonaniu - puściła oko do Itoriego. - Ale kto wie, co nas jeszcze czeka przed egzaminem, może nawet zdążycie się załapać. Wracając do misji. Stu samurajów chroni te budynki. Wślizgniemy się tam oczywiście nocą, wtedy jest mniej wartowników i trudniej nas zauważyć. Szczerze mówiąc, nie powinno być żadnych problemów. Robaczki Itoriego wykonają zwiad, a potem wszyscy razem wejdziemy do właściwego budynku, dążąc jak najlepszą drogą do dokumentów i po drodze używając Nemuri na lewo i prawo, żeby ułatwić sobie ucieczkę. Zgarniamy dokumenty i zabieramy się stamtąd na pełnej prędkości, zanim ktokolwiek cokolwiek zauważy - popatrzyła na was. - A teraz technika. Nemuri służy do usypiania przeciwnika poprzez dotknięcie. Im bardziej senny i wyciszony jest cel, tym większa szansa że nam się uda. To jedna z najprostszych technik genjutsu, ale skuteczna właściwie tylko przeciwko zwykłym ludziom, nawet średnio doświadczony genin rzadko ma trudności z odparciem jej. Cały trening jest jednym z najbanalniejszych, jakie tylko można sobie wyobrazić. Musicie nauczyć się modulować natężenie chakry - wyjęła z kieszeni cztery małe kartki z kilkoma nutkami na pięciolini. - Ja niestety nie jestem muzykalna, więc nie umiem wam zagwizdać tego akordu. Cały trening polega na tym, że musicie nauczyć się modulować ilość wpuszczanej chakry, tak żeby dokładnie pokrywała się z tą melodią. Jeśli ktoś jest równie niemuzykalny jak ja, to macie tu wykresy - wyciągnęła kolejne cztery kartki, na których były wykresy, wyglądające jakby ktoś po prostu połączył nutki na tej pięciolinii ciągłą krzywą i wymazał same nutki. - Chakra musi być modulowana z takim natężeniem, jak jest tu narysowane. Problem, jedyny który powstaje podczas tego treningu, to tempo zmian natężenia chakry. Musicie wcisnąć te osiem nutek w ułamek sekundy, bo inaczej przeciwnik zorientuje się że ktoś głaszcze go po plecach. Ale to zaraz. Na razie, w czasie treningu, musicie zapamiętać melodię, czy też wykres, i nauczyć się właściwie modulować natężenie chakry. A ja tymczasem przygotuję obiadokolację.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Bombardier
- Posty: 899
- Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
- Lokalizacja: Lublin
Re: [Naruto] Monogatori Baasu
Aburame Itori
Lądując na polanie, młody Genin objął okolicę swoim wzrokiem.
"Nieciekawie tutaj jest. Gęste lasy...Mniejsze działanie słońca na tą powierzchnię. To wszystko może przyciągać potencjalnych bandytów. Nasłuchałem się dosyć o takich co to zrobili w konia już niejednego ninja. Ale z naszą Sensei to chyba niemożliwe" - uśmiechnął się w duchu na samą myśl o Jounince. Była twarda i wymagająca lecz gdy była taka potrzeba potrafiła wyrazić ciepłe uczucia czy rozśmieszyć swoich podopiecznych. Taka chwila właśnie nadeszła.
Gdy Itori usłyszał o randze misji, szczerze mówiąc, kopara mu opadła.
"Misja rangi C?! Jak mogłem się tak pomylić? Ale przecież musimy wykraść tajne dokumenty dla naszej Wioski...Takie zadania są na poziomie przynajmniej B. Tego nie rozumiem."
Słuchał uważnie wywodów Sensei o technice Nemuri. "No nie. Z Genjutsu to ja nigdy dobry nie byłem. Teraz jeszcze dochodzą do tego elementy muzyki. Czuję, że będziemy mieli niezły ubaw."
Popatrzył uważnie na kartkę. Na początku starał się jak najlepiej modulować Chakrę. Od poziomu najmniejszego do największego. Z czasem starał się robić to w pewnym rytmie. Taka droga na pewno pomoże mu opanować tą technikę.
Lądując na polanie, młody Genin objął okolicę swoim wzrokiem.
"Nieciekawie tutaj jest. Gęste lasy...Mniejsze działanie słońca na tą powierzchnię. To wszystko może przyciągać potencjalnych bandytów. Nasłuchałem się dosyć o takich co to zrobili w konia już niejednego ninja. Ale z naszą Sensei to chyba niemożliwe" - uśmiechnął się w duchu na samą myśl o Jounince. Była twarda i wymagająca lecz gdy była taka potrzeba potrafiła wyrazić ciepłe uczucia czy rozśmieszyć swoich podopiecznych. Taka chwila właśnie nadeszła.
Gdy Itori usłyszał o randze misji, szczerze mówiąc, kopara mu opadła.
"Misja rangi C?! Jak mogłem się tak pomylić? Ale przecież musimy wykraść tajne dokumenty dla naszej Wioski...Takie zadania są na poziomie przynajmniej B. Tego nie rozumiem."
Słuchał uważnie wywodów Sensei o technice Nemuri. "No nie. Z Genjutsu to ja nigdy dobry nie byłem. Teraz jeszcze dochodzą do tego elementy muzyki. Czuję, że będziemy mieli niezły ubaw."
Popatrzył uważnie na kartkę. Na początku starał się jak najlepiej modulować Chakrę. Od poziomu najmniejszego do największego. Z czasem starał się robić to w pewnym rytmie. Taka droga na pewno pomoże mu opanować tą technikę.
Czerwona Orientalna Prawica

-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Re: [Naruto] Monogatori Baasu
Reikuro Okunori
"Durny łokieć. Dwa dni na jego regenerację... Hmm... Powinno się udać. "
Wysłuchał sensei.
"To Nemuri musi być na prawdę prostą techniką, chociaż znając życie to tak nie jest, ale zaraz się zobaczy. "
Gdy miał już kartki to spojrzał na nie.
"Właściwie wykres mi nie potrzebny. Kiedyś w końcu uczyłem się grać. Oczywiście w swojej głupocie rzuciłem to i teraz tego żałuję. Ale zobaczy się co tam jeszcze pamiętam. "
Skupił się na nutach.
" Dobra to wszystko co całe nuty. Nieźle... Widać, że autor miał nie wiele do czynienia z muzyką. 8 całych nut w sekundę to prędkość najlepszych wirtuozów instrumentów, a nawet to nie jest pewne. Przydałoby się to poprawić. "
Wyciągnął ołówek i z całych nut zrobił ósemki.
"No teraz lepiej. Być może się uda teraz to zrobić."
Widać było po nim, że grzebał w najgłębszych odmętach pamięci, by odnaleźć niemal zapomniane informacje. Było od niego słychać ciche pomruki.
- A... C... D... H... C... D... E... C... - było słychać też inne słowa, ale nie były wystarczająco głośne by je zrozumieć. Były pewnie związane z teorią muzyki
Chwilę potem zaczął pod nosem śpiewać murmurando te nuty.
Zamknął oczy starał się powtórzyć to samo tylko z chakrą.
Gdy mu zaczęło wychodzić zaczął robić to szybciej.
Chciał dojść do poziomu jednej sekundy.
"Durny łokieć. Dwa dni na jego regenerację... Hmm... Powinno się udać. "
Wysłuchał sensei.
"To Nemuri musi być na prawdę prostą techniką, chociaż znając życie to tak nie jest, ale zaraz się zobaczy. "
Gdy miał już kartki to spojrzał na nie.
"Właściwie wykres mi nie potrzebny. Kiedyś w końcu uczyłem się grać. Oczywiście w swojej głupocie rzuciłem to i teraz tego żałuję. Ale zobaczy się co tam jeszcze pamiętam. "
Skupił się na nutach.
" Dobra to wszystko co całe nuty. Nieźle... Widać, że autor miał nie wiele do czynienia z muzyką. 8 całych nut w sekundę to prędkość najlepszych wirtuozów instrumentów, a nawet to nie jest pewne. Przydałoby się to poprawić. "
Wyciągnął ołówek i z całych nut zrobił ósemki.
"No teraz lepiej. Być może się uda teraz to zrobić."
Widać było po nim, że grzebał w najgłębszych odmętach pamięci, by odnaleźć niemal zapomniane informacje. Było od niego słychać ciche pomruki.
- A... C... D... H... C... D... E... C... - było słychać też inne słowa, ale nie były wystarczająco głośne by je zrozumieć. Były pewnie związane z teorią muzyki
Chwilę potem zaczął pod nosem śpiewać murmurando te nuty.
Zamknął oczy starał się powtórzyć to samo tylko z chakrą.
Gdy mu zaczęło wychodzić zaczął robić to szybciej.
Chciał dojść do poziomu jednej sekundy.

-
- Marynarz
- Posty: 374
- Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 14:16
- Numer GG: 5761430
- Lokalizacja: Tam gdzie Tzeentch mówi dobranoc
Re: [Naruto] Monogatori Baasu
Doratsuki Kazune
Wysłuchał uważnie przemowy sensei. Może to trochę śmieszne, ale jemu osobiście najbardziej interesująca wydawała się ostatnia część zadania. Zabieramy się stamtąd na pełnej prędkości, zanim ktokolwiek cokolwiek zauważy. Potem wysłuchał jakiej techniki mają się uczyć. Odetchnął z ulgą. Na szczęście tylko tyle. Genjutsu zawsze mu się kojarzyło z ciężkim myśleniem i niesamowitą koncentracją. No i mnóstwem treningu. Ta technika na całe szczęście była prosta. Tylko modulować chakrę. Trochę roboty, ale mogło być gorzej. Jeśli chodzi o muzykalność no cóż. Kochał piękną muzykę, ale jak dotąd treningi zabierały tyle czasu, że nie było mowy o nauce. Trudno, zamiast tego wziął karteczkę. "Może innym razem"
Jak zawsze zanim zaczął trening szukał jakiegoś odnośnika w prawdziwym świecie. I również tym razem okazał się nim wiatr. A dokładnie ta delikatna melodia szmerów i grzmotów.
"Jeżeli każdy słupek to moc powiewu wiatru, to muszę tylko oddać z palców odpowiednią ilość chakry, jak przy Kakku Tori Rendan i powinno się udać. Potem starać się to robić coraz szybciej, aż dojdziemy do tego magicznego "ułamka sekundy". Nie dziś, ale kto wie." Poczuł, że to wyzwanie. Opanowałby coś, co niedawno jeszcze ledwo rozumiał. Tylko teraz zacząć trening.
Zaczął od natężenia. Najpierw spróbował najniższego wydzielania chakry, potem coraz wyżej i wyżej aż osiągnął tak wysoki poziom, jaki mógł. Szybko przestał bo nie chciał przerwać teraz treningu. Potem zaczął próbować różnych modulacji, raz jednej raz drugiej w sposób losowy, by wyczuć jak szybko do nich wracać. Kiedy to mu się udało, przeszedł do najważniejszej części. Wydzielanie tej "melodii" poprawnie. Raz za razem starał się idealnie to "zagrać". Co prawda wolno, ale wprawa przyjdzie z czasem. I próbował i próbował tak, nie przestając. Przerwie, dopiero gdy uzna to sensei.
Wysłuchał uważnie przemowy sensei. Może to trochę śmieszne, ale jemu osobiście najbardziej interesująca wydawała się ostatnia część zadania. Zabieramy się stamtąd na pełnej prędkości, zanim ktokolwiek cokolwiek zauważy. Potem wysłuchał jakiej techniki mają się uczyć. Odetchnął z ulgą. Na szczęście tylko tyle. Genjutsu zawsze mu się kojarzyło z ciężkim myśleniem i niesamowitą koncentracją. No i mnóstwem treningu. Ta technika na całe szczęście była prosta. Tylko modulować chakrę. Trochę roboty, ale mogło być gorzej. Jeśli chodzi o muzykalność no cóż. Kochał piękną muzykę, ale jak dotąd treningi zabierały tyle czasu, że nie było mowy o nauce. Trudno, zamiast tego wziął karteczkę. "Może innym razem"
Jak zawsze zanim zaczął trening szukał jakiegoś odnośnika w prawdziwym świecie. I również tym razem okazał się nim wiatr. A dokładnie ta delikatna melodia szmerów i grzmotów.
"Jeżeli każdy słupek to moc powiewu wiatru, to muszę tylko oddać z palców odpowiednią ilość chakry, jak przy Kakku Tori Rendan i powinno się udać. Potem starać się to robić coraz szybciej, aż dojdziemy do tego magicznego "ułamka sekundy". Nie dziś, ale kto wie." Poczuł, że to wyzwanie. Opanowałby coś, co niedawno jeszcze ledwo rozumiał. Tylko teraz zacząć trening.
Zaczął od natężenia. Najpierw spróbował najniższego wydzielania chakry, potem coraz wyżej i wyżej aż osiągnął tak wysoki poziom, jaki mógł. Szybko przestał bo nie chciał przerwać teraz treningu. Potem zaczął próbować różnych modulacji, raz jednej raz drugiej w sposób losowy, by wyczuć jak szybko do nich wracać. Kiedy to mu się udało, przeszedł do najważniejszej części. Wydzielanie tej "melodii" poprawnie. Raz za razem starał się idealnie to "zagrać". Co prawda wolno, ale wprawa przyjdzie z czasem. I próbował i próbował tak, nie przestając. Przerwie, dopiero gdy uzna to sensei.


-
- Bosman
- Posty: 2074
- Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
- Numer GG: 6094143
- Lokalizacja: Roanapur
- Kontakt:
Re: [Naruto] Monogatori Baasu
Diego Pinzas
Skrzywił się, gdy usłyszał, na czym polegać będzie nowa technika. Nie był ani specjalnie muzykalny ani wykresy nie były jego mocną stroną. Pocieszył się za to faktem, że zarówno kontrolę chakry jak i jej emisje ma niezłą. A to dawało nadzieję na to, że zdoła jednak opanować to konkretne genjutsu dość szybko. Gdy tylko sensei skończyła wyjaśniać usiadł pod drzewem i zabrał się za trening.
Jego myśli chwilami wracały do odprawy, jaką im przed chwilą zafundowała Fusori. Cóż, zapowiadała się prosta i rutynowa misja. Z jednej strony ta rozsądna jego część się z tego cieszyła, z drugiej gdzieś wewnątrz głęboko żałował, że nie ma większego wyzwania. Jedną z fundamentalnych zasad świata było według niego to, że tak naprawdę wzrasta się w siłę jedynie próbując dokonać czegoś, co nasze siły przekracza. Przecież nigdy nie osiągnie się mistrzostwa w jakiejś dziedzinie zajmując się tylko jej najprostszymi akcentami. A, że w swoim entuzjazmie przeinaczał znane powiedzenie na „naucz się biegać zanim nauczysz się chodzić” nie miało znaczenia. A teraz siedział i ćwiczył z wykresem mając cichą nadzieję, że będą jakieś komplikacje w trakcie zadania.
Skrzywił się, gdy usłyszał, na czym polegać będzie nowa technika. Nie był ani specjalnie muzykalny ani wykresy nie były jego mocną stroną. Pocieszył się za to faktem, że zarówno kontrolę chakry jak i jej emisje ma niezłą. A to dawało nadzieję na to, że zdoła jednak opanować to konkretne genjutsu dość szybko. Gdy tylko sensei skończyła wyjaśniać usiadł pod drzewem i zabrał się za trening.
Jego myśli chwilami wracały do odprawy, jaką im przed chwilą zafundowała Fusori. Cóż, zapowiadała się prosta i rutynowa misja. Z jednej strony ta rozsądna jego część się z tego cieszyła, z drugiej gdzieś wewnątrz głęboko żałował, że nie ma większego wyzwania. Jedną z fundamentalnych zasad świata było według niego to, że tak naprawdę wzrasta się w siłę jedynie próbując dokonać czegoś, co nasze siły przekracza. Przecież nigdy nie osiągnie się mistrzostwa w jakiejś dziedzinie zajmując się tylko jej najprostszymi akcentami. A, że w swoim entuzjazmie przeinaczał znane powiedzenie na „naucz się biegać zanim nauczysz się chodzić” nie miało znaczenia. A teraz siedział i ćwiczył z wykresem mając cichą nadzieję, że będą jakieś komplikacje w trakcie zadania.
Spłodził największe potwory - wielkiego wilka Fenrira, węża Midgardsorma i boginię umarłych Hel.
Nordycka Zielona Lewica

Nordycka Zielona Lewica


-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Re: [Naruto] Monogatori Baasu
Około godziny zajęło waszej sensei przygotowanie posiłku. W tym czasie wszyscy zdołaliście już zapamiętać czy to melodię, czy wykresik, i nawet w miarę szło wam modulowanie chakry z odpowiednią mocą... Ale wciąż zajmowało to o wiele za dużo czasu.
Tymczasem jednak przerwaliście sobie, żeby coś zjeść. Okazało się że Fusori-sama nie wiadomo skąd wytrzasnęła pomiędzy tymi dębami, klonami i grabami trzy zające. Jeden leżał już ogryziony w ognisku, a pozostałe dwa właśnie kończyły się piec.
- Ja już zjadłam, moi drodzy podopieczni, teraz wasza kolej. Niestety, macie tylko po jednym króliku na dwóch, mam nadzieję że wam to wystarczy?
W czasie kiedy jedliście pieczone mięso, Daishi-sensei chodziła od jednego do drugiego i prosiła, żeby modulować chakrę dotykając jej skóry. Z aprobatą kiwała głową przy każdym z was, potwierdzając, że modulujecie ją już całkiem znośnie - podążacie ładnie za melodią i wykresem. Teraz następował jednak moment cokolwiek trudniejszy.
- Dobrze, wszyscy radzicie sobie z tym już całkiem przyzwoicie. Teraz jednak czeka nas nieco dowcipniejsza część zadania, szczerze mówiąc. Mianowicie musicie te zmiany chakry ścisnąć w o wiele krótszym czasie. Warto przy tym zauważyć, że od razu jest to trening precyzyjnych korekt w ilości wypuszczanej chakry, przyda się wam z pewnością, prędzej czy później. A już szczególnie jeśli któryś z was zechce zostać med-ninem. Ale na razie starajcie się coraz bardziej skracać czas trwania tej modulacji. Tyle tylko, że najważniejsze jest teraz utrzymywanie rytmu. Każda z naszych nutek musi trwać tyle samo.
Dojedliście i zostało wam jeszcze kilka czy kilknaście minut na odpoczynek, po czym sensei znów ruszyła między drzewa. Teraz szła po ziemi, raczej spokojnym, co nie znaczy że powolnym tempem. Byliście już nieco zmęczeni wcześniejszym biegiem, więc taka prędkość bardzo wam odpowiadała. Wciąż maszerowaliście przez bardzo gęsty las, widać ta okolica rzadko bywała nawiedzana przez ludzi i nieczęsto oglądała walki potężnych shinobi.
- No, przed nami dwie godziny takiego spacerku! - stwierdziła wesoło Fusori i znów zaczęła wypuszczać z dłoni te swoje małe kulki ognia.
Tymczasem jednak przerwaliście sobie, żeby coś zjeść. Okazało się że Fusori-sama nie wiadomo skąd wytrzasnęła pomiędzy tymi dębami, klonami i grabami trzy zające. Jeden leżał już ogryziony w ognisku, a pozostałe dwa właśnie kończyły się piec.
- Ja już zjadłam, moi drodzy podopieczni, teraz wasza kolej. Niestety, macie tylko po jednym króliku na dwóch, mam nadzieję że wam to wystarczy?
W czasie kiedy jedliście pieczone mięso, Daishi-sensei chodziła od jednego do drugiego i prosiła, żeby modulować chakrę dotykając jej skóry. Z aprobatą kiwała głową przy każdym z was, potwierdzając, że modulujecie ją już całkiem znośnie - podążacie ładnie za melodią i wykresem. Teraz następował jednak moment cokolwiek trudniejszy.
- Dobrze, wszyscy radzicie sobie z tym już całkiem przyzwoicie. Teraz jednak czeka nas nieco dowcipniejsza część zadania, szczerze mówiąc. Mianowicie musicie te zmiany chakry ścisnąć w o wiele krótszym czasie. Warto przy tym zauważyć, że od razu jest to trening precyzyjnych korekt w ilości wypuszczanej chakry, przyda się wam z pewnością, prędzej czy później. A już szczególnie jeśli któryś z was zechce zostać med-ninem. Ale na razie starajcie się coraz bardziej skracać czas trwania tej modulacji. Tyle tylko, że najważniejsze jest teraz utrzymywanie rytmu. Każda z naszych nutek musi trwać tyle samo.
Dojedliście i zostało wam jeszcze kilka czy kilknaście minut na odpoczynek, po czym sensei znów ruszyła między drzewa. Teraz szła po ziemi, raczej spokojnym, co nie znaczy że powolnym tempem. Byliście już nieco zmęczeni wcześniejszym biegiem, więc taka prędkość bardzo wam odpowiadała. Wciąż maszerowaliście przez bardzo gęsty las, widać ta okolica rzadko bywała nawiedzana przez ludzi i nieczęsto oglądała walki potężnych shinobi.
- No, przed nami dwie godziny takiego spacerku! - stwierdziła wesoło Fusori i znów zaczęła wypuszczać z dłoni te swoje małe kulki ognia.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Marynarz
- Posty: 374
- Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 14:16
- Numer GG: 5761430
- Lokalizacja: Tam gdzie Tzeentch mówi dobranoc
Re: [Naruto] Monogatori Baasu
Doratsuki Kazune
Zajadał swój kawałek królika, zdejmując wcześniej z siebie narzucony kaptur. Po chwili podeszła do niego sensei i okazało się, że tak jak inni potrafi już "melodię". Poczuł jakby taki mały bąbelek dumy. Zawsze wydawało mu się, że jak przyjdzie do treningów genjutsu to będzie się wlókł daleko w tyle. Okazało się, że poradził sobie dobrze, co dawało nadzieję na przyszłość. Dokończył swego pieczonego zwierzaka i wysłuchał całej porady, jeśli tak ją można nazwać, sensei. Przez czas odpoczynku leżał sobie wygodnie na trawie oglądając leniwie płynące chmurki.
Podążył za sensei i resztą. Idąc tak i widząc sensei miotającą kuleczki z ognia, zastanawiał się czy nie lepiej popracować nad swoją nowo poznaną techniką, a potem nad genjutsu. W końcu uznał, że poświęci część czasu na Kakku Tori Rendan a część na poznanie Nemuri. Postanowił, że będzie cały czas szedł i starał się robić na tyle spore przerwy by nie zwalniać. Najpierw technika Fuuton, tak z trochę ponad pół godziny a dalej trochę więcej z Nemuri.
Za cel obrał sobie drzewo przy śpiącym smacznie szopie, około 50 metrów stąd. Złożył pieczęcie i w drzewo pomknęły niewidzialne ptaki. Teraz były szybkie, ale za to jeden z nich trafił nie w drzewo a w ogon szopa. Tamten zerwał się niezadowolony i podreptał do lasu. "Popracować nad celnością" pomyślał Kazune.
Kiedy doszedł do treningu Nemuri, próbował to robić metodą "prób i błędów". Nie miał pomysłu jak właściwie "ścisnąć chakrę". Dopiero po kilkunastu próbach zapytał
-Fusori-sama, czy żeby "ścisnąć" chakrę muszę jej użyć mniej, czy inaczej ją wypuszczać? Moje próby robią się tylko trochę szybsze, ale to dlatego, że lepiej wiem jak mocno ją wypuszczać.
Zajadał swój kawałek królika, zdejmując wcześniej z siebie narzucony kaptur. Po chwili podeszła do niego sensei i okazało się, że tak jak inni potrafi już "melodię". Poczuł jakby taki mały bąbelek dumy. Zawsze wydawało mu się, że jak przyjdzie do treningów genjutsu to będzie się wlókł daleko w tyle. Okazało się, że poradził sobie dobrze, co dawało nadzieję na przyszłość. Dokończył swego pieczonego zwierzaka i wysłuchał całej porady, jeśli tak ją można nazwać, sensei. Przez czas odpoczynku leżał sobie wygodnie na trawie oglądając leniwie płynące chmurki.
Podążył za sensei i resztą. Idąc tak i widząc sensei miotającą kuleczki z ognia, zastanawiał się czy nie lepiej popracować nad swoją nowo poznaną techniką, a potem nad genjutsu. W końcu uznał, że poświęci część czasu na Kakku Tori Rendan a część na poznanie Nemuri. Postanowił, że będzie cały czas szedł i starał się robić na tyle spore przerwy by nie zwalniać. Najpierw technika Fuuton, tak z trochę ponad pół godziny a dalej trochę więcej z Nemuri.
Za cel obrał sobie drzewo przy śpiącym smacznie szopie, około 50 metrów stąd. Złożył pieczęcie i w drzewo pomknęły niewidzialne ptaki. Teraz były szybkie, ale za to jeden z nich trafił nie w drzewo a w ogon szopa. Tamten zerwał się niezadowolony i podreptał do lasu. "Popracować nad celnością" pomyślał Kazune.
Kiedy doszedł do treningu Nemuri, próbował to robić metodą "prób i błędów". Nie miał pomysłu jak właściwie "ścisnąć chakrę". Dopiero po kilkunastu próbach zapytał
-Fusori-sama, czy żeby "ścisnąć" chakrę muszę jej użyć mniej, czy inaczej ją wypuszczać? Moje próby robią się tylko trochę szybsze, ale to dlatego, że lepiej wiem jak mocno ją wypuszczać.


-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Re: [Naruto] Monogatori Baasu
Reikuro Okunori
Ze swojej części oddał dość sporo Yamaneru. Gdy podeszła do niego sensei starał się wykonać jak najszybciej Nemuri. Niestety, nie wyszło mu to najlepiej. Utrzymał równe wartości nut, jednak prędkość nie należała do największych. Wydawało mu się, że to było wolniejsze niż podczas treningów. Może to przez stres. W każdym razie nie był z siebie ani trochę zadowolony.
Przez resztę posiłku starał się poprawić prędkość Nemuri. Jednak, gdy szybko i energicznie pociągnął dłonią za drugi. Jęknął z bólu. Chciał w ten sposób choć odrobinę nastawić łokieć i uśmierzyć ból. Gdy to zrobił, podszedł do rudowłosej ninja.
- Fusori-sensei... Czy dałoby się zrobić tak, by moja klanowa umiejętność uaktywniła się do jutra? Jeżeli to nie nastąpi jutro to do następnej szansy na to minie, o ile dobrze pamiętam, dwadzieścia sześć dni. - mówił bardzo cicho, tak by tylko ona to usłyszała. Wysłuchał odpowiedzi jouninki. Jeżeli zostało trochę czasu to podziękował i do końca odpoczynku ćwiczył Nemuri.
Podczas "spacerku", jeżeli nie było innych zaleceń sensei, uderzał bo w pojedyncze liście, by one oderwały się od gałęzi. Starał się je uderzać tak, by zareagował tylko trafiany liść, a nie cała gałąź. Oczywiście robił to z taką prędkością, by stracić jak najmniej chakry.
Ze swojej części oddał dość sporo Yamaneru. Gdy podeszła do niego sensei starał się wykonać jak najszybciej Nemuri. Niestety, nie wyszło mu to najlepiej. Utrzymał równe wartości nut, jednak prędkość nie należała do największych. Wydawało mu się, że to było wolniejsze niż podczas treningów. Może to przez stres. W każdym razie nie był z siebie ani trochę zadowolony.
Przez resztę posiłku starał się poprawić prędkość Nemuri. Jednak, gdy szybko i energicznie pociągnął dłonią za drugi. Jęknął z bólu. Chciał w ten sposób choć odrobinę nastawić łokieć i uśmierzyć ból. Gdy to zrobił, podszedł do rudowłosej ninja.
- Fusori-sensei... Czy dałoby się zrobić tak, by moja klanowa umiejętność uaktywniła się do jutra? Jeżeli to nie nastąpi jutro to do następnej szansy na to minie, o ile dobrze pamiętam, dwadzieścia sześć dni. - mówił bardzo cicho, tak by tylko ona to usłyszała. Wysłuchał odpowiedzi jouninki. Jeżeli zostało trochę czasu to podziękował i do końca odpoczynku ćwiczył Nemuri.
Podczas "spacerku", jeżeli nie było innych zaleceń sensei, uderzał bo w pojedyncze liście, by one oderwały się od gałęzi. Starał się je uderzać tak, by zareagował tylko trafiany liść, a nie cała gałąź. Oczywiście robił to z taką prędkością, by stracić jak najmniej chakry.
