[D&D] Tolerancja

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Mrodnim
Marynarz
Marynarz
Posty: 195
Rejestracja: środa, 18 lipca 2007, 11:10
Numer GG: 2461120
Lokalizacja: Twisting Nether

Re: Tolerancja (D&D)

Post autor: Mrodnim »

Daron Mansur

Daron ruszył bez słowa zaraz za paladynem. Będąc na górze wybrał sobie pokój. Drzwi na
wszelki wypadek zasunął krzesłem [Jeśli takowe jest]. Pas o raz broń wsunął pod łóżko.
Rozłożył się wygodnie na nim i czekał, aż zmęczenie pozwoli mu zasnąć. Następny dzień miał być ciekawszy.
"They themselves are miserable. That's why they need someone more miserable than them.Those are not human.Those are not people..."
Grim
Marynarz
Marynarz
Posty: 346
Rejestracja: piątek, 7 grudnia 2007, 09:48
Numer GG: 0

Re: Tolerancja (D&D)

Post autor: Grim »

Gorim Siekacz

*Masakra*
Po wydarzeniach dzisiejszego dnia, nie miał już siły na nic. Walnął w wyrko tak jak stał. Ale sen nie chciał przyjść. Organizm krasnoluda przyzwyczajony do usypiania alkoholowego nie zamierzał tak szybko pozwolić osunąć mu się w nieświadomość.
- Wrr - zawarczał w poduszkę. Wyciągnął flaszkę wina którą zawsze mial w zapasie. *Rano będę tego żałował...* Pomyślał i zdrowo pociągnął. Niestety. Nawet gdy opróżnił butlę do połowy, nieczuł nawet lekkiej senności. * Kurna, dlaczego muszę mieć taką mocną głowę!? * Myślał z rozpaczą. Odłożył butelkę i wytoczył się na korytarz. Usiadł przed drzwiami i zacząl wgapiać się w przestrzeń. Popijał tylko od czasu do czasu z butelki. *Może sen jednak przyjdzie? Albo chociarz ktoś interesujący do rozmowy...
For Honor & BIG Money!
mamra22
Majtek
Majtek
Posty: 129
Rejestracja: czwartek, 26 lipca 2007, 20:08
Numer GG: 0

Re: Tolerancja (D&D)

Post autor: mamra22 »

Xander Tanari

Xander miał głowę pełną różnorakich przemyśleń. Wyrwał się ze swojego transu i spostrzegł że reszta towarzystwa już się rozeszła.
*No cóż w takim razie sam też już pójdę odpocząć.*
Choć jego ciało nie potrzebowało odpoczynku, to umysł dopominał się go, nieustającym bólem. W drodze przystanął jeszcze przy swoim przyjacielem. Chciał z nim porozmawiać ale morzył go sen, dlatego tylko się z nim przywitał. W grzecznych słowach przeprosił że nie zostanie dłużej aby porozmawiać i wyraził nadzieję że jeszcze się spotkają. Następnie udał się prosto do pokoju, gdzie oddał się wypoczynkowi.
Gurewicz
Marynarz
Marynarz
Posty: 165
Rejestracja: środa, 8 marca 2006, 19:10
Numer GG: 5211689

Re: Tolerancja (D&D)

Post autor: Gurewicz »

*Ciekawe, ile jutro mnie tutaj bedzie*
-Alez oczywiscie-rzekl do elfki
-Karczmarzu, 3 razy najlepsze co macie.
Errer_Avares
Mat
Mat
Posty: 468
Rejestracja: czwartek, 29 listopada 2007, 12:11
Numer GG: 11764336
Lokalizacja: Leszno

Re: Tolerancja (D&D)

Post autor: Errer_Avares »

Xander Tanari, Daron Mansur, Aranea Kariani, Indimar Gallen

Sen zmógł was szybko. Początkowo każdy z was wędrował własnymi ścieżkami po krainie snów... Jednak w pewnym momencie sen zmienił się diametralnie. W około widzieliście tylko ciemność. Po kilku sekundach, obok was zaczęły pojawiać się inne, poznane dzisiejszego dnia postacie. Nadal wokół widać było tylko ciemność, jednak teraz nie byliście sami, staliście w czwórkę. Każdy z was wydawał się być zdezorientowany i w myślach mówił sobie: *To sen... Nie to nie może być sen. Jest zbyt realny.* Każda próba komunikacji z pozostałymi osobami kończyła się fiaskiem. Słowa po prostu nie przechodziły przez gardło. Nagły błysk! I nie było już ciemności. Staliście w okrągłej, kamiennej komnacie. Była kompletnie pusta. Każdy z was stał opierając się o ścianę w jakby równych odległościach. Nie mogliście się ruszyć, byliście jakby przyszpileni do podłogi. Kolejny błysk! W komnacie pojawił się ogromny, okrągły stół wykonany z drewna, obficie zastawiony różnorodną strawą. Pojawiły się także krzesła, stojące w równych odległościach od siebie i od stołu. Znowu oślepiający blask oślepił was na chwilę. W sali, na każdym z krzeseł siedziały różne postacie. Jedli, śmiali się i rozmawiali. Każdy z was obserwując mimowolnie siedzących przy stole biesiadników zauważył, że na jednym z krzeseł siedzi Errer i zajada się właśnie... *Cholera czy to jest surowe mięso?* Pomyśleliście. Wraz z ludzi, w komnacie pojawił się dźwięk. Gwar rozmów, szczęk sztućców i jakieś inne nie wyróżniające się niczym dźwięki. Kolejny raz otuliła was wszechogarniająca ciemność. Teraz nie widzieliście nawet czubków własnych nosów. Jednak nadal słyszeliście dzięki dobiegające z komnaty. Usłyszeliście dźwięk mieczy wyciąganych z pochew, zgiełk szybkiej bitwy, okrzyki bojowe, usłyszeliście jakiś wybuch... A później słyszeliście już tylko krzyk.

Gorim Siekacz

Siedziałeś przed swoim pokojem, czekając na jakiegoś przechodzącego, potencjalnego rozmówce. Jednak jak na złość nikt nie przechodził obok twoich drzwi. Oczy zaczęły ci się powoli zamykać, jednak dźwięki dobiegające z dołu kusiły bardzo zachęcająco.

Ekthelion Be`erry

Karczmarz zacierając ręce poszedł przynieść "coś najlepszego". Ludzka kobieta, przyjaciółka elfiej panny, której zaproponowałeś coś do picia, dosiadła się do waszego stolika: Jestem Roxii.- przedstawiła się, wyciągając w twoją stronę dłoń. Elfka znowu uraczyła cię figlarnym spojrzeniem i powiedziała: A ja Assilia. Zdaje się, że ty też się jeszcze nie przedstawiłeś- zauważyła mrugając oczyma. Karczmarz znowu wyrósł, jakby z podziemi. Oto nasza specjalność. Nazywa się "kieł dzika"... Należy się piętnaście sztuk złota. Otrzymał zapłatę i z radością bijącą z twarzy wrócił za szynkwas. Elfka zręcznym, kocim ruchem chwyciła swój swój kubek, upiła mały łyczek i kontynuowała wypowiedź, którą przerwał jednooki olbrzym: No więc przedstaw się... I w ogóle powiedź nam coś o sobie. Skoro uważasz się za takiego, który podoła nam obu, to musisz być kimś bardzo ciekawym... [Proszę, żebyś odezwał się do mnie na gg, żeby przeprowadzić tę rozmowę.]
Mój miecz to moja siła
Gabriel-The-Cloud
Marynarz
Marynarz
Posty: 348
Rejestracja: niedziela, 5 sierpnia 2007, 21:29
Numer GG: 5181070
Lokalizacja: Gliwice/Ciemnogród

Re: Tolerancja (D&D)

Post autor: Gabriel-The-Cloud »

Aranea Kariani

Aranea zerwała się do pozycji siedzącej. Przez moment nie była pewna, czy obudziła się z krzykiem, ale chyba nie - a najwyżej, co w tym złego? *A to Errer... Całą drogę nic nie mówi - "w swoim czasie", tak? Chociaż, może faktycznie był to tylko sen... Aranea, weź się, kurcze, w garść, to tylko sen! Prawda?*
Rudowłosa spuściła bose stopy na podłogę. Poprawiając ramiączko koszuli nocnej, wyjrzała na korytarz.
- Gorim... - mruknęła zaspanym głosem. - Co się stało, czemu nie śpisz?
mamra22
Majtek
Majtek
Posty: 129
Rejestracja: czwartek, 26 lipca 2007, 20:08
Numer GG: 0

Re: Tolerancja (D&D)

Post autor: mamra22 »

Xander Tanari

Xander wyrwał się ze snu. Usiadł na łóżku i schował głowę w rękach chcąc utrwalić wszystko co widział we śnie. Ale czy to na pewno był sen? Tanari podświadomie wiedział że to musiało być coś więcej. Uznał że zapamiętał wszystkie szczegóły i począł nasłuchiwać. Nie był pewny czy krzyk był we śnie czy to on go obudził. Nie usłyszał nic niepokojącego więc doszedł do wniosków że musiało to być we śnie. Wstał z łóżka i podszedł do okna (Jeśli takie było). Otworzył je i pozwolił żeby chłodny wiatr do reszty go obudził. Usiadł na podłodze ze skrzyżowanymi nogami i pogrążył się w rozmyślaniu. Wiedział że już tej nocy nie zaśnie.
Matt_92
Mat
Mat
Posty: 554
Rejestracja: sobota, 18 sierpnia 2007, 17:35
Numer GG: 6781941
Lokalizacja: Duchnice k/Pruszkowa

Re: Tolerancja (D&D)

Post autor: Matt_92 »

Indimar Gallen

Chłopak otworzył oczy. Podpierając się łokciami podniósł głowę.
-To był tylko zły sen.-Szepnął do siebie. Poszedł do okna i otworzył je.
*Trochę świeżego powietrza dobrze mi zrobi.*, pomyślał.
Jednak wizje senne nie dawały mu spokoju.
*Krzyk. Może to nie było we śnie i ktoś naprawdę potrzebuje teraz pomocy?*- w Indimarze odezwał się instynkt paladyna. *Lepiej to sprawdzę.*
Wstał, założył koszulę, spodnie i buty. Sprawdził czy sztylet dobrze wychodzi z pochwy ukrytej w bucie. Wsunął miecz za pas. Wyszedł na zewnątrz.
Ujrzał krasnoluda siedzącego przed pokojem.
*Ech... pijaństwo krasnoludów nie zna granic.*
Spojrzał na Araneę. Poczuł, że nogi mu się robią jak z galarety, jednak postarał się ukryć zakłopotanie.
-Witaj. Czy mi się wydaje, czy ktoś krzyczał? Ktos potrzebuje pomocy?- powiedział.
A d'yaebl aep arse!
Grim
Marynarz
Marynarz
Posty: 346
Rejestracja: piątek, 7 grudnia 2007, 09:48
Numer GG: 0

Re: Tolerancja (D&D)

Post autor: Grim »

Gorim Siekacz

Krasnolud najpierw pojrzał na dziwnie wystraszoną wojowniczkę, potem na paladyna. Oboje nie wyglądali zbyt dobrze. Jakby zobaczyli hordę orków czy coś w ten deseń. Skoro i tak nie mógł zasnąć, a ochotę miał pogważyć, uznał że może ich do siebie zaprościć.
- Ech, tak jakoś zasnąć nie mogę. - Odparł do Aranei. - Oboje wyglądacie dość nietęgo - zauważył podnosząc się z ziemi.
- Właściwie, to nie poznaliśmy się jeszcze dość dobrze. Może chodźcie do mnie, obgadamy parę spraw, przy dobrym winku, albo co tam lubicie - bo alkoholów to ja spory składzik mam - uśmiechnął się pod nosem - a wy się troszkę uspokoicie. Chciałbym wiedzieć, co wami tak wstrząsnęło. To jak? Wejdziecie?
- spytał otwierając drzwi do pokoju.
For Honor & BIG Money!
Mrodnim
Marynarz
Marynarz
Posty: 195
Rejestracja: środa, 18 lipca 2007, 11:10
Numer GG: 2461120
Lokalizacja: Twisting Nether

Re: Tolerancja (D&D)

Post autor: Mrodnim »

Daron Mansur

Daron zerwał się na równe nogi. Rozejrzał się wokół. Wciąż był w pokoju. Przetarł reką zmęczone oczy mówiąc do siebie w myślach-*Zwykły sen*. Podszedł do okna, tam też było spokojnie. Jednak widocznie ktoś lub coś hałasowało na korytarzu.
Daron włożył buty i chwycił sztylet w dłoń. Krzesło nadal blokowało drzwi, więc odsunął je po cichu i ostrożnie
przekręcił klamkę. Wyjrzawszy na korytarz, ujrzał pijanego Gorima, Araneę i znajomego paladyna Indimara. Łotrzyk schował sztylet. Pokazał się nocnym markom, oparł się o framugę drzwi i rzekł:
- Wtoczmy tą baryłę do któregoś z pokoi. To chyba przez niego mam te koszmary.
"They themselves are miserable. That's why they need someone more miserable than them.Those are not human.Those are not people..."
Errer_Avares
Mat
Mat
Posty: 468
Rejestracja: czwartek, 29 listopada 2007, 12:11
Numer GG: 11764336
Lokalizacja: Leszno

Re: Tolerancja (D&D)

Post autor: Errer_Avares »

Ekthelion Be`erry (traktujemy ten wpis jako post Gurewicza na jego kolejkę, bo zamieszczona tu rozmowa była rozgrywana przez GG).

-Jam jest Ekthelion, syn Ektheliara, syna Ekthela, z dostojnego rodu Be`erry-rzekł pół-elf- A jestem bardem, wędruje z różnymi dziwakami i opowiadam potem to co nazywają "przygodami" szarej masie. A czym ty sie trudnisz?
Elfia i ludzka piękność odwróciły się ku sobie twarzami i uśmiechnęły się:
-Bard... Lubimy bardów- powiedziała ta z burzą włosów na głowie.
Elfka dorzuciła za to:
-My obijamy się z karczmy do karczmy poszukując "przygód"... Tylko nieco innych niż te twoje- spojrzała Ektelionowi prosto w oczy.
-To... Ciekawe- dorzucił od siebie pół-elf.
-Ciekawe? Uwierz, że to bardzo ciekawe... Możesz nam coś zaśpiewać- zapytały dziewczyny ciągle popijając ze swoich glinianych naczynek.
-Ależ oczywiście, wysłuchajcie najsławniejszej pieśni mojego ojczystego miasteczka.
Obie wpatrywały sie w barda jak w obrazek czekając, aż ten zacznie śpiewać. No i zaczął:

Ponad gór omglony szczyt
Lećmy, zanim wstanie świt,
By jaskiniom, lochom, gronom
Czarodziejskie wydrzeć złoto!

Już krasnali działa czar;
W ciszę młotów dźwięk się wdarł,
Tam gdzie mrok pod skałą władnie
I gdzie dziwy drzemią na dnie.

Dawnych elfów możny ród
Złota tu zgromadził w bród
I w podziemnych kuźniach młotem
Z kruszcu miecze kował złote.

Na srebrzystych nitek pas
Nizał błyski lśniących gwiazd,
W złotych koron zaś obręcze
Księżycowe wplatał tęcze.

Ponad gór omglony szczyt
Lećmy, zanim wstanie świt,
By jaskiniom, lochom, grotom
Zapomniane wydrzeć złoto!

Złote harfy leżą wiek,
Gdzie nie kopał żaden człek,
A w nich pieśni drzemie mnogo
Nie słyszanych przez nikogo.

Nagle sosen słychać szum,
Wichrów nocą zawył tłum
I czerwonym żywym ogniem
Drzewa płoną jak pochodnie.

Gdzieś w dolinie bije dzwon,
Ludzie patrzą z wszystkich stron,
A gniew Smoka ciska gromy
Na struchlałe, kruche domy.

Dymią góry w blasku gwiazd,
Dla krasnali przyszedł czas.
Po pagórkach po urwiskach
W księżycowych biegną błyskach.

Ponad gór omglony szczyt
Lećmy, zanim wstanie świt,
Żeby wydrzeć lochom, grotom
Nasze harfy, nasze złoto*


-Masz piękny głos- zauważyła ludzka kobieta.
-Bez niego bym nie przeżył- skomentował bard.
-A co my go będziemy komplementować! To on powinien to robić- wybuchła niska elfka- Dalej obrzucaj nas komplementami! Ale już!- zaśmiała się.
- Nawet ja nie znam odpowiednich słów by znaleźć godny ciebie komplement...
-Słabo... Słabo... Postaraj sie bardziej! Może być nawet tandeta w stylu: Jakbyś miała skrzydła, to byłabyś aniołem, czy też podobne bzdury... Powinieneś być w tym dobry, przecież jesteś bardem- elfka mrugnęła do rozmówcy.
-Twe oczy niczym oceany, twoje włosy jak poloniny...
-Może nawet być- elfka śmiała sie niemalże szalenie.
Obie skończyły już swoje trunki ludzka kobieta przemówiła:
-Nie obwijajmy w bawełnę: Ja i moja elfia kompanka chcemy sie dzisiaj dobrze zabawić wiec proponuje zrobić tak... wykup najlepszy pokój w gospodzie co byśmy mieli dużo miejsca dla siebie i chodźmy na górę... Przecież wiesz jak to sie skończy- obie były nieziemsko zadziorne i seksowne w swojej zadziorności.
- No więc stoi- skwitował pół-elf.
Podszedł do karczmarza i załatwił wszystko co trzeba, po czym ruszył razem z chichoczącymi dziewczynami do zamówionego pokoju. Wszedł do środka i kiedy zobaczył wielkie łoże z baldachimami, nasuwała mu się tylko jedna myśl: *Oj będzie się działo...*
Mój miecz to moja siła
Matt_92
Mat
Mat
Posty: 554
Rejestracja: sobota, 18 sierpnia 2007, 17:35
Numer GG: 6781941
Lokalizacja: Duchnice k/Pruszkowa

Re: Tolerancja (D&D)

Post autor: Matt_92 »

Rozmowa odbyłą się na gg.

Aranea Kariani, Gorim Siekacz, Indimar Gallen

Krasnolud czeka przed drzwiami lekko się chwiejąc.

Aranea wróciła do swojego pokoju i zarzuciła płaszcz na ramiona, aby was nie deprawować. Dopiero wtedy ośmieliła się pójść na poważną rozmowę z wami.

-Jesteś pewny, że nikt nie krzyczał?-Spytał paladyn. -Wydaje mi się że coś słyszałem

*Hehe, bez płaszczyka to nawet lepiej wygląda* pomyślał Gorim.- Czy ja wiem? Ja tam nic nie słyszałem.

- Może ja... - zaczęła niepewnie Aranea. - Ale sama nie jestem pewna. We śnie słyszałam krzyki, ale jak się obudziłam, ine słyszałam już nic.

- Może jednak wejdziecie, takie stanie w progu przynosi pecha...

-Panie przodem- rzekł paladyn i odsunął się, przepuszczając dziewczynę

- Przesądny jesteś - zaśmiała się Aranea, przestępując próg pokoju. - Dzięki - rzuciła w stronę paladyna. Co jak co, ale od dżentelmenów zdążyła odwyknąć - a tu najpierw krasnolud, później paladyn... No, no...

Gorim poczekał, aż paladyn przekroczy próg, po czym zamknął za nim drzwi

Paladyn wszedl do środka i rozejrzał się za miejscem w którym mógłby usiąść.

Krasnolud szurnął w jego kierunku jednym z krzeseł, a drugie podsunął wojowniczce, zaś sam usiadł na łóżku.

Aranea usiadła na podsuniętym krześle, zakładając nogę na nogę. Odgarnęła spadające na czoło włosy.

Paladyn spoczął na podsuniętym krześle.
-Rany, chyba naprawdę byłem zmęczony. Śniły mi się jakieś głupstwa.

Mnie zawsze śnia się głupstwa. Nieważne czy jestem zmęczony czy nie - zauważył lekko rozbawiony Gorim

- Mnie też - zgodziła się Aranea. - Wy mi się śniliście. I Errer. Ale to były jakieś chore sny.

Znam to. Mniej pijcie, to zawsze pomaga - wtrącił.

- O pardon, wypiłam jeden kieliszek - zauważył Aranea.- Chyba, że wy mi czegoś dosypaliście - dodała żartem.

-Nie, nie, skąd. To dziwne. Mi też śnił się Errer. I jakaś uczta, oraz inni ludzie poznani dziś.

- Dziwne- zauważył krasnolud.

Aranea spojrzała na paladyna swymi bystrymi oczami.
- Chyba śniliśmy to samo - zauważyła.

- Nie jesteście chyba obdarzeni jakimiś zdolnościami magicznymi?

- Ja mam do magii tyle, co miotła - zapewniła Aranea.

-No cóż, ja z racji tego ze jestem paladynem, raczej tak. Ale w znikomym stopniu.-powiedział Indimar

-To może być... Naprawdę robi się coraz dziwniej. Najpierw Errer przychodzi i truje coś o tym, że nie potrzebuje broni, po tem te wasze wizje... To nie może być przypadek.

-A ten łotrzyk? Trochę podejrzany typ- zauważył paladyn.

-To zdrajca - skomentował krótko krasnolud, mając świerzo w pamięci "potyczkę"

- Jak to "zdrajca"? - zapytała zaskoczona Aranea.

-Wbije wam sztylet w gardło i zatańczy na waszym grobie

-Jak to? Czy coś się stało zanim tu przybyłem?-spytał paladyn.

- Kchem... To.. A mniejsza o to

- Pobiliście się.- stwierdziła dziewczyna.

-Nie możnaby tego tak nazwać.

-A ten krasnolud z zakrwawionym nosem który wybiegł z karczmy?

- Dobra powiem wam i tak jesteśmy w jednej drużynie i powinniśmy się trzymać razem- Oznajmiła Aranea. *Pewnie tego pożałuję...*pomyślała.

-Ten krasnal to parszywy oszust. Naciągnął mnie w kościach. Dałem mu to, na co zasłużył.-rzekł Gorim.- Szkoda tylko, że nie spodobało się to straży.-dodał po chwili.
-Cóż, prosiłem tego łotra o pomoc, ale jak tylko zobaczył o co naprawdę chodzi zaraz się zmył. Parszywy zdrajca - mruknąl jeszcze.

- Typowy łotrzyk - poprawiła Aranea.

-Nie powinieneś działać w ten sposób. Należało powiadomić straż a nie samemu rozprawiać się z oszustem.

- Pozwól paladynie, że zachowam osobistą opnię

- No cóż, ale nie przyszliśmy tu gadać o tym zdrajcy. To jak, czego się napijecie?

Aranea podziękowała gestem ręki.
- Mam za słabą głowę, aby pić przed podróżą - wyjaśniła.

-Nie, ja już mam dość. Zwłaszcza po tym śnie. Alkohol mąci umysł- rzekł.

- Jak tam chcecie - rzekł sięgając po wino. - To może coś lekkiego? Sok z winogron?

Aranea i tak podziękowała.
- Indimar... Jak sądzisz, na ile prawdziwy mógł być nasz sen?-zapytała.

-Nie wiem. Może to od alkoholu. Ale jeśli nawet, to nie śniłoby się nam to samo. Bo ja wiem? Magia? Może po prostu tutejszy klimat tak na nas działa. Nie jesteś stąd, prawda?

Aranea stanowczo zaprzeczyła ruchem głowy.
- Jestem z daleka - dojechanie tu zajęło mi dwa tygodnie - wyjaśniła.

- A ty Idimar? Skąd właściwie pochodzisz? I dlaczego musiałeś zostać właśnie - paladynem? - spytał zaciekawiony Gorim. Miał nadzieję, że jego nie spytają skąd jest..

-Ja jestem z północy. Nie pasuje mi ta pustynia. Zdecydowanie wolę lato tam niż tu. Czemu zostałem paladynem? Zawsze czułem jakieś szczególne zamiłowanie do takiego życia. Kiedyś spotkałem pewnego paladyna, opuściłem rodzinną wioskę i wędrowałem razem z nim. Nauczył mnie wszystkiego. A potem zmarł. Wtedy poznałem Errera.

-Heh, czyli poznaliście się w lepszych okolicznościach...

-Ja przybyłem tu na chwilę przed Tobą Araneo. A Ty weszłaś do karczmy razem z Errerem. Powiedział Ci coś więcej niż nam?

- Własnie? Z całej naszej paczki ty chyba wiesz najwięcej

- Przyznam, po drodze próbowałam pociągnać Errera za język, ale nic nie powiedział. Uznałam, że w swoim czasie wszytko powie, czasami po prostu potrzebuje trochę czasu, lepszych okoliczności. Ale teraz, to przestaje mi się to wszystko podobać. - Errer nic mi nie powiedział. Pewnie czekał, aż będą wszyscy. Albo chce, byśmy sami do tego doszli, tak też często robi.

- Przyznam, że gdyby nie to, że obiecał nam zapłatę, dawno by mnie już tu nie było.

- Zważ, że Errer to nasz wspólny przyjaciel, powinniśmy być względem niego lojalni - zauważyła.

- Lojalni? Kobieto, mam byc lojalny wobec kogoś, kto nawet nie mówi mi w jakie bagno mnie ciągnie?

- Nie podoba mi się twój ton - zauważyła. - Jakoś gdy Errer pisał do mnie i do brata, zgodziłam się bez zawahania, nawet nie zwracając uwagi na nagrodę.

-Uspokój się, krasnoludzie. Errer jest naszym przyjacielem i nie wiem jak wy, ale ja zawdzięczam mu życie. Choć masz po części rację, powinien nam to wytłumaczyć.-paladyn urwał na chwilę. -Zapłata. Nie wiem dlaczego, ale coś mi tu nie pasuje.- Spojrzał na towarzyszy. -Wiem że to zabrzmi absurdalnie, ale... nie macie może niczego cennego? Czegoś na czym może komuś zależeć? Nie podpadliście komuś przypadkiem?

Aranea zastanawiała się przez moment.

- Ehm.. Gdybym liczył wszystkich którym zdążyłem podpaść... No w każdym razie pare takich osób było...

- A ja sobie nie przypominam - odparła.

- Do czego zmierzasz?

-Sam się dziwię, że przyszło mi coś takiego do głowy, ale życzie nauczyło mnie być przygotowanym. To może być pułapka- Stwierdził paladyn.-Choć skoro niczego nie mamy i nikomu nie podpadliśmy, no może nie licząc Ciebie Gorim, to jest to nielogiczne. Po co ktoś miałby to robić?

-Hmm... Możliwe, że to własnie Errer komuś podpadł

Aranea wróciła pamięcią do traumatycznego snu sprzed godziny.

- Zauważyliście już, że dziwnie się zachowuje... Może to nie on!

- To chyba jest najbardziej prawdopodobne - zauważyła. - Ale nie, to na pewno on, Errer. Wybaczcie, że to powiem, ale wiedział o mnie rzeczy, o których osoby trzecie nie mają pojęcia.

- Stawiałbym, na jakiegoś mściwego potwora, łupieżcę umysłu, czy coś w ten deseń... Pewnie zwabił nas tu, pod postacią Errera, a potm wykończy nas na jego oczach!

- Gorim, za dużo pijesz...

-Hmm. Dalej myślę, że to nie musi być Errer. Kiedyś czytałem o takich stworach, któr przejmowały takrze wpomnienia ofiar! Wtedy moje przypuszczenia mogły by się sprawdzić.Wiedziałby o tobie wszystko Araneo i z łatwością mógłby cię oszukać..

Aranea z początku dała się może nabrać, ale zaraz wróciła do trzeźwego sposobu myślenia.

- Hm,. Może macie rację. Faktycznie za dużo piję - uspokoił się Gorim spowrotem siadając.

- Nie, nie wyobrażam sobie, żeby Errer dał sie złapać jakiemuś potworowi. Może mam o nim zbyt wyidealiozwane wyobrażenia, ale bez przesady...

- To co może byc powodem jego dziwnego zachowania? To nie jest ten sam Errer, którego znałem. Może .. może to jakiś wstrząs?

- Wiesz... może zabrzmi to głupio, ale w śnie, który mieliśmy, Errer był z jakimiś dziwnymi osobami na jakiejś uczcie. Jedli surowe mięso - dodała z lekkim obrzydzeniem w głosie.

Krasnolud milczał trawiąc nowe informacje.

- Może, po prostu chodźmy do Errera. Jeśli to naprawdę on, to MUSI nam to wytłumaczyć.

- Może pójdźmy do niego rano? - zasugerowała. - Nie na miejscu byłoby budzić go o tej porze z powodu jakiegoś snu.

Krasnolud sinął głową.

-Dobrze, pójdziemy do niego rano.- odezwał się paladyn. Użyję mojej mocy wykrywania złej aury. Może to coś pomoże. Ale będziecie musieli go zagadać, bo to zauważy.

- Ja juz dam sobie radę z zagadaniem Errera - zapewniła Aranea. W sumie każdego z was dałaby tu radę omotać, ale sza.

- Swietnie - powiedział Krasnolud uderzając otwartą dłonią w zwinięta pięść. -Myślę, że jest już dość późno. Pójdźmy się przekimać, bo jutro czeka nas raczej ciężki dzień.

Aranea wstała z krzesła, opatulając się płaszczem.

Oczywiście jeśli chcesz możesz zostać Araneo - uśmiechnąl się Gorim

- Dobrej nocy, panowie. - Dygnęła lekko.

*Wiedziałem*-Pomyślał zawiedziony krasnolud.

Aranea uśmiechnęła sie pięknie do Gorima.
- Nie tym razem - odparła.

Ten skinął uprzejmie głową i odprowadził pannę do drzwi.

Paladyn podniósł się i odstawił krzesło na miejsce. -To do jutra Gorim. I postaraj się wytrzeźwieć, bo Errer się wścieknie.- zażartował paladyn i wyszedł za Araneą.

-Ja tam idę spać - uśmiechnąl się chowając butelkę
A d'yaebl aep arse!
Errer_Avares
Mat
Mat
Posty: 468
Rejestracja: czwartek, 29 listopada 2007, 12:11
Numer GG: 11764336
Lokalizacja: Leszno

Re: Tolerancja (D&D)

Post autor: Errer_Avares »

Gorim Siekacz

Siedziałeś jeszcze chwilę rozmyślając na temat rozmowy, którą przed chwilą odbyłeś. W końcu doszedłeś do wniosku, iż tak naprawdę bez rozmowy z Errerem nie rozwiążesz żadnego z krępujących twoją wolę supłów tajemniczości. Postanowiłeś iść spać. Położyłeś się, jednak jeszcze przez dłuższy czas nie mogłeś zasnąć, ponieważ w pokoju obok ktoś nieźle się zabawiał... Klnąc w duchu przeczekałeś odgłosy "miłosnych zapasów" sąsiadów, po czym zasnąłeś lekko jak niemowlę. Obudziłeś się wcześnie rano. Lekko bolała cię głowa, ale to przecież nic takiego.

Indimar Gallen

Wróciwszy do pokoju postanowiłeś niezwłocznie się położyć i wypocząć przed trudami następnego dnia. Udało ci się to zrobić niemal natychmiast. Na szczęście nie śniły ci się żadne nieprzyjemne, jak ówcześnie rzeczy, tylko twoje sny była raczej sielankowo-banalne. W pewnym momencie twojego bajecznie malowniczego snu pojawiła się Aranea. Miała na sobie zieloną suknię, której ramiączka zaczęła delikatnie opuszczać... Z niesmakiem na twarzy stwierdziłeś, że się obudziłeś.

Aranea Kariani

Weszłaś do swojego pokoju. Cała ta afera ze snami mocno cię przejęła. Zrzuciłaś z ramion płaszcz i położyłaś się do łóżka. Sen przyszedł bardzo niespodziewanie. Właściwie położyłaś się i momentalnie zasnęłaś. Rano wstając spojrzałaś w okno... Próbowałaś przypomnieć sobie co ci się śniło, jednak nijak nie mogłaś do tego dojść. Pozostało ci tylko przeświadczenie, iż to co ci się śniło było bardzo przyjemne.

Daron Mansur

Nie odczuwałeś potrzeby rozmawiania z pozostałymi przyjaciółmi Errera, więc odwróciłeś się na pięcie i ruszyłeś do swojego pokoju. Zamykając za sobą drzwi, po raz kolejny zablokowałeś je krzesłem. Nosiłeś się z zamiarem szybkiego zaśnięcia, jednak myśl o perspektywie rozmowy z Errerem na temat twojego ojca nie dawała ci spokoju. Pół nocy rzucałeś się z boku na bok, nie mogąc przenieść się do krainy snów. Jednak w końcu udało się. Wstałeś rano i stwierdziłeś, iż nie pogardziłbyś jeszcze kilkoma godzinami snu.

Xander Tanari

Medytowałeś do rana, niezaznając choćby minuty snu. Mimo to rano czułeś się kompletnie wypoczęty i zrelaksowany. Dodatkowo udało ci się odpowiedzieć na niektóre nurtujące się zagadnienia duchowe. Byłeś z siebie cholernie zadowolony i uznałeś noc za w pełni udaną. Kiedy skończyłeś medytować słońce dopiero wstawało. Czekałeś, aż miasto się obudzi podziwiając wschód słońca prezentujący się za okiennicy.

Ekthelion Be`erry

Elfka niezbyt subtelnie popchnęła cię na łóżko. Opadłeś z ochotą... Jej ludzka koleżanka od razu zagrała się do odwiązywania wielu rzemieni, nie pozwalających jej na szybkie ściągnięcie swojego skórzanego kombinezonu. Elfka natomiast nie miała tego problemu... W kilka sekund sunęła ramiączka swojej sukni, ukazując ci dwie piersi idealnych kształtów. Położyła się na tobie drapeżnie przymykając oczy. Rozpinając koszulę, całowała twoją klatkę piersiową zjeżdżając coraz niżej... [W tym miejscu występuje cenzura :P Wygląd sceny pozostawiam wyobraźni grających]... Byłeś już wykończony... Wykończony, ale zarazem szczęśliwy i spełniony. Po twoich obu stronach leżały piękne, zupełnie nagie kobiety. Przeszło ci przez myśl, że jest to cholernie przyjemny widok. Zasnąłeś bardzo spokojnie... Obudziłeś się raczej późnym rankiem. Głowa bolała cię z niewiarygodną wręcz siłą. Dotknąłeś jej. Poczułeś wielkiego guza, z zakrzepnięta na nim krwią. Wiedziałeś już że coś jest nie tak... Rozejrzałeś się dookoła i twoje przypuszczenia się sprawdziły: W komnacie nie było śladu dziewczyn, a co gorsze nie było śladów twoich rzeczy. Znikły twoje pieniądze, rodowy instrument, a także twoje ubrania. Klnąc w myślach stwierdziłeś, iż nie jest to wymarzony początek dnia...
Mój miecz to moja siła
Gurewicz
Marynarz
Marynarz
Posty: 165
Rejestracja: środa, 8 marca 2006, 19:10
Numer GG: 5211689

Re: Tolerancja (D&D)

Post autor: Gurewicz »

*szlag, szlag, szlag...nie mam pieniedzy, ubran, wogole niczego, nie mam gitary...SZLAG...moze tamci mi pomoga*-z ta nadzieja elf wstal.*Zaraz, ale gdzie oni moga cholera byc?*Po krotkim namysle uznal, ze bez niego wyruszyc nie powinni, a wiec zaczeka.
mamra22
Majtek
Majtek
Posty: 129
Rejestracja: czwartek, 26 lipca 2007, 20:08
Numer GG: 0

Re: Tolerancja (D&D)

Post autor: mamra22 »

Xander

Xander oglądał wschód słońca z dużo lepszym nastrojem niż przed snem. Takie długie medytacje w spokoju zawsze go uspokajały i pozwalały oderwać się od codziennych trosk. Nie żeby był jakimś koneserem piękna, ale po prostu z nudów. Domyślił się że o tak wczesnej porze karczmarza nie będzie na dole więc nie ma po co schodzić. Po pewnym czasie jednak zgłodniał i zszedł do głównej sali. Usiadł przy jednym ze stolików. Jeśli był już oberżysta zamówił sobie jajecznice i wziął się za jedzenie. jeśli nie cierpliwie na niego poczeka.
Matt_92
Mat
Mat
Posty: 554
Rejestracja: sobota, 18 sierpnia 2007, 17:35
Numer GG: 6781941
Lokalizacja: Duchnice k/Pruszkowa

Re: Tolerancja (D&D)

Post autor: Matt_92 »

Indimar Gallen

Paladyn podniósł się z łózka. Zauważył że jest już ubrany, ku swemu zdziwieniu stwierdził, że przy boku ma miecz.
-Musiałem być bardzo zmęczony- powiedział sam do siebie. Wyciągnął z plecaka bukłak z wodą i upił kilka łyków.
Schował bukłak z powrotem, wziął sakiewkę z pieniędzmi i wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Zszedł na dół i zamówił coś do jedzenia, po czym usiadł obok Xandera.
-Witaj? Jak minęła Ci noc?
A d'yaebl aep arse!
Mrodnim
Marynarz
Marynarz
Posty: 195
Rejestracja: środa, 18 lipca 2007, 11:10
Numer GG: 2461120
Lokalizacja: Twisting Nether

Re: Tolerancja (D&D)

Post autor: Mrodnim »

Daron Mansur

Daron przebudził się powoli.Przyszło mu to z łatwością. W końcu i tak nie spał pół nocy,już nie tylko przez senne koszmary. Bard miał wczorajszej nocy branie.Blade światło bijące z okna rozjaśniło smętny pokój. Usiadł na rozkopanym łóżku.*To nie była dobra noc*. Kilka chwil zajęło chłopakowi dotrzeć do siebie. Czuł, że mógł jeszcze pospać... ale to dziś miał się doczekać odpowiedzi. Czym prędzej znalazł łazienkę. Po porannej toalecie zebrał swój ekwipunek. Nie było tego wiele, ale trzeba dbać o to co się ma. Zszedł na dół, wcześniej rozglądając się po korytarzu, czy ktoś także wychodzi. Będąc na dole podchodzi do karczmarza, prosząc go o ciepłą strawę. Zasiadł obok Xandera i Indimara. W tym czasie wyjął monetę i zaczął przerzucać ją sobie między palcami.
"They themselves are miserable. That's why they need someone more miserable than them.Those are not human.Those are not people..."
Zablokowany